Już nawet nie mówię o grach, które na premierę potrafią kosztować 100-180zł, bo to jest naprawdę nic, ale takie tytuły, które każą za siebie zapłacić 350zł to wciąż bardzo tanio!
Do takiego "kontrowersyjnego" wniosku doszłam, gdy poszłam na randkę z moim znajomym i z czystej kurtuazji chciałam zapłacić za nas oboje. Za dwa drinki przyszło mi zapłacić ponad 80 złoty, a konsumpcja owych trunków zajęła nam niecałą godzinę, podczas której nie bawiłam się najlepiej!
Także nawet, jeśli za GTA6 przyszłoby mi zapłacić 500zł to bez zastanowienia bym to zrobiła, mając w pamięci to ile czasu spędziłam i miałam frajdy z poprzednią odsłoną.
A jak Wy drodzy czytelnicy podchodzicie do sprawy?
Macie jakieś swoje progi cenowe, do których kupujecie gry? A może kupujecie wszystko jak leci czy też może czekacie 10 lat na przecenę 80%?
Zapraszam do dyskusji!
100-120 obecnie dla mnie max. Będą niebawem standardowo 500 kosztować na premierę, ważne że szybko tanieją w przeciągu 2-3 lat
Sytuacja z cenami jest o tyle dobra, że dużo płaci się tylko na premierę. A jako że gier jest całe zatrzęsienie to prawie nigdy nie ma potrzeby żeby kupować jak tylko wyjdzie. W ciągu ostatnich lat na day1 kupiłem tylko Darktide.
Prawda taka że nigdy nie było lepiej niż jest obecnie jeśli chodzi o gry (ilość, różnorodność, ceny trochę po premierze)
Oczywiście! Gra powinna kosztować minimum 400 - 500 zł, tak, żeby człowiek miał poczucie nabywania wartościowej rzeczy. Blizzard wyznacza całe szczęście trend.
Za dobre gry jestem w stanie zapłacić te 350 zł na premierę ale i tak uważam że to za drogo :/
To że rozwodnione driny kosztują 80zł, fajny nowy samochód 200 klocków a ładna chata z bańkę, nie zmienia faktu że 300zł za grę to dość sporo - przyjdzie 'dobry' growy miesiąc, 3-4 gry to już okolice tysiaka w dupę, mam się dobrze (nie jestem prezes jak Alex ale dobrze mi się żyje) ale rozdupczyć tysiąc złotych na giereczki chyba by mi było szkoda.
Paradoks jest taki, że teraz kiedy gry są w zasięgu ręki takich które naprawdę mnie interesują wychodzą może z 3-4 w roku, teraz czekam na Dragon's Dogma II i DLC do Elden Ring, a później właściwie nie ma nic (nie mówię o grach które wyjdą za X lat) na co bym czekał. Nie wiem czy to starość czy fakt że mam inne hobby, ale jak miałbym grać w jakieś chłamy typu MW3 czy (sorry) Starfield to naprawdę wolałbym sobie sięgnąć po książkę czy wcześniej pójść na siłownię/biegać czy cokolwiek.
Jakby ktoś małemu mi powiedział że będę taki wybredny to w życiu bym nie uwierzył, wtedy pół osiedla obgrywało Maluch Racer i każdy był zadowolony.
0zl.
Ba, to tworcy mi powini placic, ze chce poswiecac moj drogocenny czas na ich gierki.
Ja również nie narzekam na ceny. Od czasu podwyżki cen na 350 już nie kupiłem żadnej gry na premierę. Wydasz tyle pieniędzy a tu się okaże, że gra będzie średnia, niezoptymalizowana, parę miesięcy później będziesz mógł ją dorwać za połowę premierowej ceny, a za parę lat epic ci ją da za darmo. Za tą cenę to ja mogę mieć VOD na cały rok. Drinków też se mogę porobić do zarzygania i to dosłownego.
Nawet inflacja nie zapierdala tak szybko, żeby kupowanie gier na premierę miało obecnie sens.
Częściej gram w stare gry niż nowe, więc czy pudełkowe wersje używane, czy digital to jakieś 30zł średnio płacę. Powyżej 50zł nie wydaję na pojedyncze tytuły, bo po prostu mam już wystarczająco gier by wydawać dodatkowe pieniądze na nowe- a i tak mało czasu spędzam na granie.
Ogólnie zgadzam się ze stwierdzeniem, że ceny nowych gier nie są jeszcze tragiczne.
Chomiki są tańsze niż gry, pomyśl ile można mieć chomików za 500 złotych! Olej gry, kupuj chomiki.
Znaczy się został zmielony przez kartę graficzną i trafił na pulpit przez PCIe?
Ja ostatnio kupiłem Dragon Age Origin i się rozczarowałem. Nigdy więcej. Najpierw trzeba grę pobrać z neta, a jak okaże się dobra to można ją kupić do kolekcji.
Via Tenor
This ->
Ale w sumie z wyczuciem miejsca, także daję 4/10.
Czekam na wpisy Alexa. ;)
OK, generalnie, w porównaniu z niektórymi pierdołami, to gry mogą się wydawać tanie... ale nie w premierowej cenie. Co to, to nie.
Po prostu na niektórych rzeczach, jak piwo czy drinki w lokalach, golą ludzi aż miło. #50 zł to też pół roku Netflixa albo półtora roku Deezera/Spotify... no i jak wtedy wypada gra na 15, a nawet 30 godzin? :P
Są gry i gry. Nie mam problemu kupić za pełną cenę TLOU2 albo RDR2, z chęcią to robię bo chcę więcej podobnej jakości. Niestety czasy są takie, że wydawcy wypuszczają półprodukty, które im dalej od premiery są nie tylko lepsze ale i tańsze. Pełną cenę płacę tylko za gry ulubionych i pewnych studiów, nie śpieszy mi się. Cyberpunka planuję pierwszy raz ograć w tym roku.
Bait słaby, ale temat ciekawy.
Subskrybujciec abonamenty to gry będą prawie za darmo i oszczędzicie kilka do kilkunastu tysięcy rocznie.
Cena gier ? Przeciętny Polak ile zostawia dziennie np. w takiej biedronce ?
Cena gier ? Przeciętny Polak ile zostawia dziennie np. w takiej biedronce ?
Dorosły człowiek, a pisze takie pierdolowate porównania? To nie może być prawda...
Dorosły człowiek, a pisze takie pierdolowate porównania? To nie może być prawda...
Alex żyje po prostu w innym uniwersum:
- 50k oszczędności to na 2 miesiące,
- obiad na mieście to 300zł od osoby,
- 7200zł za iPhone 15 Pro to "kwota niska",
- po 3 latach samochód wydaje się do wymiany, a po 5 to już właściwie powinien trafić na złom bo tylko wkurza innych użytkowników drogi,
Nasz kolega pewnie myśli że przeciętny Polak zostawia w biedronce dziennie 400-500zł (wiadomo jak chce przyoszczędzić) więc nie dziwię się że 350zł za gry to jak za waciki.
Żeby nie było że się czepiam i zmyślam, wszystkie te rzeczy które napisałem to cytaty lekko parafrazowane. Pozostaje zazdrościć :) Ja wierzę że on naprawdę żyje w takim statusie, tylko do teraz nie rozumiem jakim cudem ziomal nie zorientował się że tak wygląda codzienność 1 promila Polaków.
Biedronka jest dla plebsu. Wszyscy wiemy, że przeciętny Polak co tydzień sprowadza prywatnym transportem dostawę najlepszych produktów z południowych Włoch i Dalmacji. Przecież prywatny kucharz nie będzie pracował na byle czym!
Nie no raczej nie ma opcji że się nie zorientował. Gość latami troluje, ludzie już mu tu nie raz tłumaczyli (jakby sam nie zauważył co jest raczej niemożliwe) jak wygląda rzeczywistość, więc to jest po prostu niestrudzony, konsekwenty w swoim działaniu trol.
300 zł od osoby to za sam deser. Widać, że majętną osobę to widziałeś co najwyżej na obrazku stąd zresztą ta zawiść...
Gdyby przeciętny polak zarabiał chociaż dziennie 400-500 to torrenty i wszelkie warezy były by blokowane i ścigane.
A tak począwszy od Windowsa po drogie gry wszystko jest proste do pobrania jak tapeta na pulpit
specjalnie tak napisałem aby było bliżej spraw codziennych dla większości
- ile przeciętny warszawiak zostawia w wieku 30-40 lat w weekend w klubie i czy na pewno mniej niż 500-1K za wyjście ?
- ile kosztuje wyjazd z rodziną do zapizdowia typu Egipt i czy na pewno 4 osobowa rodzina wyjdzie tam za mniej niż ok. 10K na 2 tygodnie ?
- ile kosztują przeciętna rata kredytu za mieszkanie "apartament" 60m2 w Warszawie i czy na pewno mniej niż ok. 2-4K miesięcznie ?
gry to są wydatki nieistotne w budżecie osoby zarabiające (oczywiście nie mówimy o minimalnym czy stażystach) nadal zbyteczne i mogące być optymalizowane np. abonamentami rocznymi w usługach (co polecam - bo wygodne i dodatkowo bonusowe oszczędzanie)
Sęk w tym, że gry co prawda są tanie, za to nudne, z błędami i mikrotrasakcjami, więc się wyrównuje.
Dla mnie gry potaniały, kiedyś mogłem kupić za jedną pensję ileś gier, teraz mogę kupić ich więcej.
Dodatkowo jak chodzi o same czasy gammingowe to uważam je za jedne z lepszych dla graczy, nie dość że jest sporo promocji, bundli, abonamentów czy też rozdawnictwa, to jeszcze można w wielu wypadkach w łatwy i przyjemny sposób też pograć w te stare i bardzo stare tytuły.
Ostatnio kolega dokładnie to samo mi powiedział. Przedstawił to jednak jako stosunek ceny do długości zabawy, zestawiając to z filmem czy wyjściem na miasto. Jeśli tak do tego podejdziemy to wszystko się zgadza.
To jest trochę głupie myślenie, bo przykładowo komuś o wiele więcej radości niż granie w jakąkolwiek grę sprawia chodzenie po górach. bilet od parku to kilka złoty. Czy to znaczy, że powinien być droższy, bo drinki są drogie?
Albo np. Netflix? Ktoś może oglądać go 24/h na dobę to jak sobie podzielimy przez te 5-0-60 zł miesięcznie to też wychodzi, ze Netflix kosztuje grosze i powinien kosztować z tysiaka albo i więcej.
Tylko kogo wtedy będzie na to stać?
Czy fakt, że istnieją gry powoduje że nie nie pijesz drinków? No chyba nie... Więc nie można tak wszystkiego przeliczać godzinowo, bo jakby tak podnieśli ceny gier, tak jakbyś chciała to za chwilę by Cię mogło nie być stać na drinki...
Co tam gry.
Internet jest za tani, jakby kosztował 1500/miesiąc to byłoby znacznie luźniej i przyjemniej.
Jest tylko jedna uczciwa cena - gratis. Tak można podsumować podejście wielu osób do tej kwestii. No bo skoro z roku na rok drożeje niemal wszystko, to gry powinny tanieć, aż osiągną ten jedynie słuszny poziom. Logika.
PS. Jakiś czas temu UV na swoim kanale dobrze wyjaśnił krzykaczy.
UV uznaje piractwo? Daj linka!
Do takiego "kontrowersyjnego" wniosku doszłam, gdy poszłam na randkę z moim znajomym i z czystej kurtuazji chciałam zapłacić za nas oboje. Za dwa drinki przyszło mi zapłacić ponad 80 złoty, a konsumpcja owych trunków zajęła nam niecałą godzinę, podczas której nie bawiłam się najlepiej!
Nikt nie pytał.