Ocena Starfielda na Steam spadła do „mieszanej”; recenzje są coraz mniej entuzjastyczne
Aktualnie Starfield ma na koncie ponad 75 tysięcy opinii. Pozytywnie o grze wypowiadają się autorzy około 69% z nich
W tej chwili ocena na SteamDB to 66%.
Mody nie poprawią znacząco "Starfielda", bo problematyczne są fundamenty samej gry (i silnika). IMHO średnia ocen będzie coraz niższa. Założę się jednak, że Bethesda nie zmieni "formuły" i TES VI również negatywnie "zaskoczy" graczy.
No zdziwienia raczej brak.
Się ciągle też zastanawiam nad czym oni tam pracują w tym patchu jeszcze , bo to, że gra jest graficznym sztosem, który przegonił takiego Cyberpunka 2077 o 300 mil to już wiemy i bez dlss granie we Starfielda to po prostu czysta katorga.
Może usuną jakieś 90% ekranów wczytywania? Planety nie będą podzielone na kostki tylko w pełni otwarte? Dodadzą pojazdy do poruszania sie po tych planetach? Tyle możliwości, tyle opcji, achhh ten Starfield w końcu będzie cudowny jak to wszystko wjedzie! Oceny w 2h poszybują na przytłaczająco pozytywne 99%!
Może da to do myślenia Toddowi, że wypada w końcu się ogarnąć i zrobić "trochę" więcej, niż to co zwykle od kilkunastu lat. Ogólnie stworzyć jakąś fajną grę, którą nie trzeba będzie poprawiać setką modów.
A kogo jak oszukuje. Hajs i liczby będą się zgadzać, to Todd będzie miał w dupie oceny.
Żeby się Todd nie zdziwił przy premierze ES6.
Zaufanie podkopali mocno i już jest jasne że silnik jest przestarzały.
Tadzik już ma demencję od kasy, więc w jego świecie nadal tworzą najlepsze gry.
jak wyżej
Nie bój żaby, spragnieni nowej dawki przyjemności, ludzie zapłacą za wszystko, na co będzie hype. A w to Todd umie. To jakby zakładać, ze ludzie przestaną oglądać sport bo to tylko komercha, a jakaś drużyna gra kiepsko. A kogo to...? Gry zabiła ich masowość, chodzi o kliknięcie 'kup' na fali mentalności rozentuzjazmowanego tłumu - i miliony płyną. To po prostu działa.
Wydaje mi się, że to nie jest już taka jasna sytuacja jak wtedy gdy Zenimax był sam sobie. Microsoft chce sukcesów niekoniecznie komercyjnych, bo kasę mają. Potrzebują dobrych gierek do budowania wizerunku. Zwłaszcza po tym cyrku z kupnem Acti. A co na razie dostali? Dwie ekskluzywne gierki jedna jest gównem totalnym i pośmiewiskiem, druga jest porażką artystyczną, bo nie chwalili się ile kopii poszło tylko ile ludzi grało w GamePassie, a to żaden wyznacznik. I obie są od Bethesdy dziwnym trafem. MS ich raczej nie kupił po to, żeby mogli dalej tłuc sobie wesoło półcrapy.
I tak trzymać (mimo mojego komentarza wyżej - zawsze to jakiś okruszek normalności na tym rynku).
Aktualnie Starfield ma na koncie ponad 75 tysięcy opinii. Pozytywnie o grze wypowiadają się autorzy około 69% z nich
W tej chwili ocena na SteamDB to 66%.
Mody nie poprawią znacząco "Starfielda", bo problematyczne są fundamenty samej gry (i silnika). IMHO średnia ocen będzie coraz niższa. Założę się jednak, że Bethesda nie zmieni "formuły" i TES VI również negatywnie "zaskoczy" graczy.
Pracują nad nim tyle lat, to będę w szoku jak to nie będzie jakiś nowy silnik. Premiera starfielda była przyspieszona o rok lub dwa, po prostu niepotrzebna tak szybko.
Hogwarts legacy ma 90%. Pokazuje, że gra jest bardzo dobra, ale jednocześnie liczba graczy w tamtym okresie popremierowym spadła o prawie 95%. Maksymalna liczba graczy była poniżej 20 tysięcy i często było to maks 15. Miało być GOTY a wyszło co wyszło. Powiem więcej: Gdybym miał kupować teraz hogwart legacy czy starfielda to wybrał bym to drugie.
W takim razie czekanie na tes 6 traci sens :/
a ja nie widzę ŻADNEJ poprawy
Pewna poprawa w zakresie renderingu (i ogólnie grafiki) jest widoczna. Choć część lokacji w grze przypomina czasy pierwszego Mass Effecta, a większość nawet nie zbliża się jakościowo do tego, co możemy zobaczyć w innych grach z otwartym światem (CP2077, RDR2, Horizon itp.).
Niestety, nie chodzi tylko o siermiężną grafikę czy tragiczną jakość animacji. Cała gra sprawia wrażenie wyjątkowo archaicznej, gdy idzie o mechanizmy rozgrywki i sposób prowadzenia fabuły. Ba, nawet eksploracja (czyli serce gier Bethesdy) została tutaj mocno ograniczona (przez ekrany wczytywania, proceduralnie generowaną zawartość i sposób podróżowania). Tak się już dziś nie robi gier AAA z otwartym światem. I tego się modami "nie zateguje".
Wszystko to BARDZO źle wróży TES-owi VI.
Bethesda zrobiła największy błąd, czyli zbyt długi proces developingu i jednocześnie prawie niewidoczny progres . Nawet nie wiadomo kiedy TES ma wyjść a Todd się nie kryje, że dalej będą korzystali z tego silnika. Jeszcze potrafię to starfield"owi wybaczyć, ale przy ich flagowej serii to będzie pogrom.
Nie każdy szuka takich samych doznań w gierce. Jakkolwiek wiedziałem już przed premierą, że ta gra nie jest dla mnie, tak rozumiem, że ktoś może sie odnajdywać.
Mimo, że F76 jest mocno skopany pod względem gameplayowym, tak dostrzegam w nim częśc rzeczy, które jest w miare zrobionych. Nie przegrałem z nim za dużo czasu, bo mnie ten input lag ostatnio dobija, ale pograłbym, gdyby chodził jak Starfield. Gdyby tak Bethesda wpadła na pomysł, by ostatecznie dać opcje single player, może wreszcie byłby grywalny.
Swoją drogą jak ktoś jest ciekawy Starfielda, to opcja za 4zł powróciła...
a może gra im się podoba? Tak samo masz z TLOU2 większość osób mówi, że gra jest kiepska a ci się jakoś podoba. Subiektywne opinie bywają różne, zawsze coś jednym przeszkadza a innym nie albo dla jednych jest istotne a dla innych nie ma znaczenia.
Tak samo masz z TLOU2 większość osób mówi, że gra jest kiepska
Niby gdzie?
Sporo osób krytykowało spuszczanie sie nad nią, twierdząc, że jest słabsza od jedynki przez co tylko bardzo dobra/dobra a nie wybitna (w tym ja), jednak liczba osób twierdzących, że jest kiepska a w nia zagrrały była naprawdę niewielka. W PS Store ma 4,38. Ogólnie w PS Store wynik pomiędzy 4 a 4,5 to dobra gra, powyżej 4,5 świetna.
PS. W wypadku TLOU2 oceny na mecie nie mają sensu, bo ma ich 3-4 razy więcej niż inne gry AAA a wynika to z tego, że gra stała sie zakładnikiem wojny kulturowej w USA i masowo oceniali ją ludzi, którzy w nią nie grali na 0, 1 lub 10 tylko ze względu na ten konflikt.
Najlepsze jest to, że nadal są tacy co idą w zaparte i mówią, że gra jest super
Najlepsze jest to, że nadal są tacy co próbują mówić innym co ma im się podobać, a co nie.
Jakkolwiek wiedziałem już przed premierą, że ta gra nie jest dla mnie, tak rozumiem, że ktoś może sie odnajdywać.
Subiektywne opinie bywają różne, zawsze coś jednym przeszkadza a innym nie albo dla jednych jest istotne a dla innych nie ma znaczenia.
No i to już są głosy rozsądku.
Czy to tak naprawdę ciężko zrozumieć, że ludzie mają różne gusta, każdy ma swoje kryteria oceny danej gry. Tak jak jeden może powiedzieć że aspekt A jest do bani, przez to cała gra dla mnie jest zdyskwalifikowana nawet mimo podobającego mi się aspektu B, tak drugi może uważać że źle wykonany aspekt A aż tak strasznie mu nie przeszkadza, za to aspekt B jest dla niego na tyle ważny że przesłania wady wcześniej wymienionego. Opinia jest jak dupa, każdy ma swoją. I można się z nią nie zgodzić, ale nie ma prawa kogoś tej opinii pozbawiać.
Tak samo masz z TLOU2 większość osób mówi, że gra jest kiepska
Ty tak serio jeszcze łykasz ta narracje? Na takim filmwebie ocena uzytkowników skoczyła z premierowego 5 na 10 na 8,8
Wiekszosci ta gra się BARDZO podobala, a user score z meta to review bombing (162k ocen ! podczas gdy nawet taki hajpowany Cyberpunk ma ponad 100k mniej ocen, a to i tak cholernie duzo)
PS store to kolejny dobry przyklad, a Starfield nawet na xboxie ma srednie opinie czy nawet slabe
Na filmwebie xD TLOU2 mi się podoba ale nawet tutaj na GOLu, większość graczy narzeka, bo nie podobała im się fabuła i dziury w niej, relacje między postaciami. Czasem sam jak dzielny rycerz bronisz tej gry. Ja osobobiścia dałem chyba 9/10 i bardzo dobrze się bawiłem ale nawet na GOLu więcej osób krytykuje grę.
Ależ tez narzekałem, na dziury w fabule. Tylko nie twierdziłem, że z tego powodu to słaba gra, ot nie idealna na jaką kreowali ją recenzenci. I teraz każda gra ma wady, nawet gry 10 na 10 mają wady. Ale to co bolało, to to, ze 90% recenzji o nich nie wspominało. I zarzut był nie tyle wobec gry co wobec prasy, stąd krytycy próbowali by wady solidnie wybrzmiały z ich ust, skoro prasa je olała. Tylko, że one nie dyskwalifikowały gry.
Zresztą widać to w ocenie na PS Store, jest wysoka ale nie wybitna. Oceny jedynki zależnie od wersji latają pomiędzy 4.8 a 4.9 co czyni z niej grę wybitną. Dwójka była kreowana na jeszcze lepszą podobno a okazała się trochę jednak słabsza. Ale nie jest złą grą, po prostu recenzje były przesadzoną laurką dla tej naprawdę solidnej i udanej produkcji.
Stąd można odnieść wrażenie po komentarzach, że gra była słaba, krytyka była nie proporcjonalna do jakości gry a wynikała tylko z rozdźwięku pomiędzy samą grą a hypem nakręconym przez prasę oraz zagrywki marketingowe Sony (w tym domniemane grożenie recenzentom), które wkurzyły graczy.
Drugą kwestią była wojenka kulturowa skutkująca wysypem ocen 1 oraz 10 od ludzi co gry na oczy nie widzieli. Udzieliła się również tutaj na forum.
Nie wiem co cię dziwi Filmweb, skoro tam oceny pokrywają się zdecydowanie bardziej chociażby z ocenami krytyków i wydaje się, że społeczność jest dużo bardziej dojrzała niż tutaj
Za to gol.. Cóż powoływanie się na tą stronę i user score to już czysty idiotyzm, tutaj panują multikonta, pecetowcy i wszystko co od Sony to generalnie zło
Fabuła się wielu osobom podobała, ale zawsze w internecie (na dowolny temat) pojawia się najwięcej krytyki
Dziur tam nie ma, po prostu niektórzy nie mogą przeboleć nieracjonalnych zachowań, chorych psychicznie osób
Z resztą polecam poczytać komentarze pod tym
https://youtu.be/-mPNYPl4Vag?si=gFqQzbr5soyMwuRo
Elathir - tyle że ta ocena nigdy nie będzie sprawiedliwa, bo dwójka dostała sporo 0/10 od osób, które chciały grzecznej i pozytywnej historii jak w przypadku jedynki, no i też masa 0/10 bo grasz brzydka Abby itd
Dla fanów pierwszej części gameplay nie był najistotniejszą rzeczą, liczyli na dobrą fabułę, dialogi, relacje między bohaterami i się zawiedli. Ci ludzie nie zauważyli, że jako gra TLOU2 jest duużo lepsze i to pod każdym względem. Stąd
Tu nie chodzi o to czy historia jest pozytywna czy nie. Ludzie nie narzekali na fabułę w Szczurach 2, Halo Reach, Walking Dead, Spec ops itd... Tutaj bardziej wytykali niekonsekwencje, dziury fabularne czy zabiegi typu zgubiony aparat z napisem peter parker z amazing spiderman 2 a duckmana mają za grafomana. Myślę, że gdyby Joel zginął w inny sposób, Ellie nie była na siłę przedstawiana jako zła a Abby jako dobra - bo to było strasznie pretensjonalne, jakby relacje między postaciami były tak fajnie napisane jak w poprzedniej części i gdyby ellie zabiła abby to gracze odebraliby grę znacznie lepiej. Tak to fabuła trochę monty python. Ogólnie ciekawiło mnie co będzie dalej ale trochę im nie wyszło. also nie zgadzam się, że panuje tu tak duży hejt na gry od Sony, te wszystkie GOWy, Spidermany spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem
W Starfield to się bawiłem dobrze ale nie oszukujmy się - ta gra pod wieloma względami jest strasznie archaiczna. Co chwilę oglądamy ekrany wczytywania i jest to jeszcze bardziej rażące niż w poprzednich grach bethesdy, bo przemieszczamy się między planetami. Poza tym mamy 2023 rok i ludzie liczyli na coś więcej, te animacje, te 30 klatek na Xbox i podobno tragiczna optymalizacja na PC - tak wielu graczom takie rzeczt mogą się nie podobać. Dodajmy do tego, że wielu graczom znudziła się farmuła gier Bethesdy.
no ale zawsze tak jest, że jeden gracz może przymnkąć oko na takie rzeczy, bo są dla niego nieistotne a drugi nie. I chyba o to chodzi a nie o kierowanie się czyimiś opiniami. Tym bardziej, że mieszane wskazują, że jednym się podoba a innym nie.
A Filmweb to nie jest portal o grach, tam w topce oprócz klasycznych gier w polsce są tytuły takie jak Detroit xD . nie żeby to było złe ale to portal kierowany głównie dla fanów filmów a nie gier. Gdyb portal LubimyCzytac miał ranking gier to pewnie Disco Elysium byłoby w topce
Tym bardziej, że mieszane wskazują, że jednym się podoba a innym nie.
Pamiętaj tylko, ze Steam ma oceny 0-1. Oznacza to, że w recenzjach pozytywnych masz w wpisu w stylu: Średnio jest, nudnawo ale idzie grać.
Te wynik to bardzo zły wynik dla dużego singla AAA. Gorsze miały tylko gry nie grywalne na premierę. W tym roku chyba tylko nowy Jedi. CP2077 w najgorszym miesiącu latał koło 79% by w końcu się wybić powyżej 80% już w następnym.
A na Steamie pomiędzy 80% a 70% to jest przepaść, lwia część gier singlowych siedzi w tym przedziale. Dla multi jest większy rozstrzał w skali ocen. A tutaj mamy z 67%.
Tyle, ze Detroit nawet na meta ma user score 8,8 czyli gra faktycznie sie mega podobała graczom
I w tym przypadku nie bylo oczywiscie zadnego review bombingu jak to mialo w przypadku tlou 2 (nowego MK itd) wiec nie jest to jakas nota z tyłka
Ludzie nie narzekali na fabułę w Szczurach 2, Halo Reach, Walking Dead,
Wszystko się rozchodzi o to jakich ludzi znasz. Dla mnie fabula w Plague 2 była ultra słaba i nudna jak flaki z olejem, Reach troche nie moja baja wiec nie bede oceniał, choc przeszedłem, fenomenu TWD nie rozumiem
I teraz tak jezeli wciaz opierasz się na komentarzach sprzed premieru lub kilku dni po, to tam faktycznie byly niemal same negatywne komentarze, ktoś coś chlapnął i potem niemal wszyscy jak mantra powtarzali.. Po czym po zagraniu sypali glowe popiołem
Widziałem mase komentarzy co do tej gry w ostatnim czasie i wiekszosc byla zdecydowanie pozytywna, niektorzy zalowali ze nie grali na premiere, byli tez tacy co przy drugim podejsciu podeszli z otwarta glowa i tez im się nagle spodobało, wiec tak odbiór gry zdecydowanie zmienił się na lepsze po tym początkowym hejcie
W tym roku chyba tylko nowy Jedi.
Tutaj poszło tylko o optymalizacje, czyli tez nie sugerowałbym sie ocenami, bo jak ktos ma dobry sprzet to nie narzeka
Alan Wake 2 na PS5 ma 8,8 a na PC bodajze 7 z czyms od graczy, bo ludzie narzekaja ze na starych prockach w ogole sie nie da uruchomic itd wiekszosc to narzekania o wymagania sprzetowe
Ja mimo że pierwotnie jakiś okruszek nadziei pokładałem w tym projekcie, tak mimo wszystko jestem twardy i zagłosowałem portfelem. Nie zobaczyli ode mnie ani złotówki, może kiedyś kiedyś kiedy ta gra będzie już uważana za starą z ciekawości kupię po bardzo niskiej cenie.
A najgorsze jest to że pogrzebali już nadzieje na Elder Scrolls 6, już nawet nie chodzi o technikę mimo że ich silnik staje się coraz gorszy zamiast sie rozwijać
Przede wszystkim Bethesda stała się totalnie leniwa w aspekcie który zawsze błyszczał, nawet w tym nieszczęsnym Fallout 76 czyli zapełnienia mapy ciekawymi rzeczami, w Starfield 1000 światów ma mniej do zaoferowania niż klika kilometrów kwadratowych w poprzednich grach a główne miasto, wiztówkę gry zrobili najgorsze w swojej historii
Preordery tej gry sięgnęły kilkuset tysięcy. Ludzie kupili ogółem ileś milionów kopii (jeśli wierzyć wydawcy, to ponad 10 milionów). Innymi słowy nawet jeśli Bethesda wyda grę o nazwie "Barachło dla debili", to i tak na tym zarobią. Wystarczy posiadać markę i stosować reklamę.
Nie było mowy o sprzedaży 10mln, tylko o łącznej liczbie graczy, zapewne uwzględniając też tych z Gamepassa na obu platformach
Tak, sprzedanych egzemplarzy z tego była zapewne sporo mniej niż połowa. Masa osób, w tym i ja, testowało w Game Pasie (i tak miałem aktywny do połowy listopada bo miałem na promce opłacony rok z góry to sprawdziłem). Wytrzymałem może z 4 godziny i i tak sie załapałem do tych 10 mln.
Moja ocena? Gra poziomu Elexa, i to raczej drugiej części. Gdyby to była gra niezależna sprzedawana do 200zł to spoko, jakoś to by się broniło. Ale za 350zł to jawne złodziejstwo. Połowa tej kwoty byłaby adekwatna do jakości i zawartości.
Bardzo czekałem na Starfielda (jako gracz ogrywałem tonami godzin gry takie jak Freelancer, Elite Dangerous a także Skyrim, W3, ME 1,2,3 itp itd). No to co było obiecywane to było po prostu dla mnie. Niestety gra mnie kompletnie nie wciągnęła. Nie mówię, że ona nie może kogoś wciągnąć czy zachwycić nawet - może. Ja po prostu chyba oczekiwałem już czegoś więcej - takiej kompilacji najlepszych rzeczy z najlepszych gier (ah - te zapowiedzi). No jest jak jest - pastwić się nie będę i też wiem, że nie ma szans bym do tej gry wrócił za rok czy 3 jak już wyjdzie tona modów. Nie mam na to czasu. Ledwo ogrywam kilka gier na bieżąco a co mówić od odkurzaniu półek z lat poprzednich. Tym bardziej liczy się pierwsze wrażenie i budowane zaufania do twórcy gier. Po prostu z tej stajni już nic nie wezmę. Za to od Lariana? Shut up and take my money!
Pograłem w starfaila może ze 3 godziny i mi się znudziło - za to odpaliłem w zeszłym tygodniu CP2077 i z przyjemnością przeszedłem całą grę. Powiem więcej - lepiej się bawiłem zaraz po premierze CP chociaż wszyscy się pruli na jakość gry niż w tym śmiesznym tworze bethesdy.
Grałem w Starfielda całkiem sporo (licznik na Steam pokazuje 80 godzin, ale dużo z tego to AFK, realnie pewnie bliżej 45-50), choć i tak mniej niż w każdą inną grę Bethesdy. Oczekiwania wobec tej gry miałem... mieszane. Z jednej strony dla mnie - pomijając wyjątek w postaci Skyrima - od Morrowinda każda kolejna produkcja tego studia była regresem. Z drugiej, pracowali nad tym tyle lat, że gdzieś tam tliła się nadzieja, że tym razem zrobią coś naprawdę ponad normę.
Niestety, wyszło jak wyszło. Rozczarował mnie ten tytuł przeokrutnie, głównie dlatego, że leży w nim to, co zawsze było największą siłą gier Bethesdy, nawet jeśli kulało w nich multum innych rzeczy - eksploracja. W Starfieldzie ona praktycznie nie istnieje. Większość gameplayu to skakanie od jednego ekranu ładowania do drugiego. Realnie po prostu nie ma innej możliwości poruszania się. Gracz, który próbuje nieco mocniej zanurzyć się w tym świecie, np. za każdym razem wchodząc na statek, siadając za sterami, lecąc kawałek na orbicie, czy łażąc nieco po planetach, zostaje nagrodzony ogromem NUDY. Powtarzalne lokacje i brak czegokolwiek do roboty - co najwyżej jakiś pojedynczy, losowo wygenerowany pseudo-quest, który znajdziesz tylko jeśli poświęcisz 20 minut biegając po pustej planecie (i nie, skanowanie to nie aktywność). Nawet główne planety - poza samymi miastami i paroma questowymi lokacjami - nie oferują nic ciekawego. Nie o taki kosmos nic nie robiłem.
Jeśli dodać do tego jeszcze przestarzałą technologię, bardzo słaby wątek główny (generalnie jakość scenariusza i dialogów ssie), liczne problemy z interfejsem i gameplayem (np. brak mapy lokalnej przestrzeni, mega niewygodne odnajdywanie konkretnych planet, słabe zróżnicowanie broni, czy wręcz irytujące zarządzanie ekwipunkiem i obciążeniem postaci), to końcowy obraz nie jest zbyt dobry. Jedyne, co nieco Starfielda ratuje to niektóre questline'y frakcyjne. Ale podkreślam, niektóre - bo np. takie Ryujin Industries, na które ostrzyłem sobie kły, to bida z nędzą.
Krótko mówiąc, dla mnie to taka średnia półka - ale raczej jej dolne rejony. Jakby to był indyk za $30, to byłby to poziom do zaakceptowania i mówiłbym, że widać w tym potencjał, ale pewnie brakło budżetu. Od szumnie zapowiedzianego tytułu i pierwszej od 20 lat nowej marki od renomowanego studia, wyspecjalizowanego w tym gatunku, oczekiwałem dużo więcej.
Szczerze? Pozwolę sobie na kontrowersyjną opinię: IMO znacznie lepszą grą o eksploracji kosmosu jest miażdżone przez wszystkich po premierze Mass Effect: Andromeda. Tam przynajmniej faktycznie można sobie po planetach połazić i pojeździć i nie brakuje na nich miejsc do oglądania i questów do wykonywania, a ich jakość nie odbiega wcale od tego, co oferuje Starfield. Główny wątek, przy wszystkich swoich słabościach, jest ciekawszy, a do tego całość częściej niż rzadziej wygląda i działa lepiej (po patchach). Andromeda była mocno taka sobie w porównaniu do swoich poprzedników, ale wspominam ją zdecydowanie lepiej niż Starfielda.
Powinieneś częściej wyłączać komputer, jeśli ci 30 godzin nadmiarowych godzin wychodzi.
Powinieneś częściej wyłączać komputer, jeśli ci 30 godzin nadmiarowych godzin wychodzi.
A może każdy powinien sobie robić z komputerem to, co mu się podoba? :P
Mnie często "wychodzi" kilkadziesiąt nadmiarowych godzin, bo od 2-3 lat przynajmniej połowę czasu w grze poświęcam np. na wirtualną fotografię lub zabawy z modowaniem.
Wątki frakcyjne zakończone. Czas skończyć główny, a potem wrzucę im pozytywną ocenę.
potem wrzucę im pozytywną ocenę
Mnie też się pewne aspekty "Starfielda" podobają i czasem dobrze się bawię w tej grze. Rozumiem więc, że dla niektórych może być nawet w pełni pozytywnym doświadczeniem.
Nie wystawię jednak pozytywnej oceny z prostego powodu: bo chciałbym, żeby Bethesda dalej robiła gry. Dobre gry. A jeśli nie uzyskają od graczy wyraźnej informacji, że się troszkę pogubili, to kolejny TES może być gwoździem do trumny tego studia.
Nie mogę wrzucić pozytywnej oceny grze, gdzie po zwiedzeniu parunastu planet na pamięć mogę powiedzieć, co i gdzie będzie w danej lokalizacji. Poprzednie gry Bethesdy przynajmniej miała urozmaicone lokalizacje - tutaj niestety cała gra funkcjonuje na zasadzie "kopiuj- wklej". Co z tego, że w grze jest 1000 planet jak po zwiedzeniu paru masz wrażenie, że już tu byłeś...
Hej panowie, przecież nie każe wam wystawiać pozytywnej oceny. Ja bawię się do przez te ok. 130 godzin. Na krótko wskoczyłem do Phantom Liberty, która nie zdołała mnie odciągnąć od Starfielda. Bo S. odpowiada podejściu nieliniowe mu do grania. Jak tylko coś zaczynało mnie coś tam nudzić, to się przedstawiałem na inne aktywności. Super przygoda, ale zbliża się ku końcowi...
Nie pisałem, że każesz nam wystawiać negatywną ocenę. Napisałem tylko, dlaczego uważam, że łapka w górę dla tej gry negatywnie wpłynie na jakość kolejnej odsłony TES (i innych gier Bethesdy).
Jak ktos zrobi podobna przygodowke w kosmosie dajaca wolnosci tyle co gra Bethesdy, to wtedy mozemy porownywac.
Jak ktos zrobi podobna przygodowke w kosmosie dajaca wolnosci tyle co gra Bethesdy, to wtedy mozemy porownywac.
NMS, ME:Andromeda, Star Citizen (w wersji obecnej nawet) i znajdzie się jeszcze sporo trochę innych gier nastawionych choćby bardziej na eksplorację i walkę z poziomu statku jak Elite Dangerous, X4: Foundations itd.
NMS graficznie i stylistycznie odrzucajaca. Star Citizen w wieczenej becie, tam jest co robic? Elite Dangeorus - fajne, ale tylko do latania (wiem bo mam ponad 150 godzin). X4 to chyba jedyny tytul, ktory moglby konkurowac, ale tam nie ma lazenia po planetach i bezposredniej interakcji z ludzmi? Nie gralem w Andromede. Ale zadna z tych ktore wymieniles i ktore znam nie oferuje pelnego pakietu. Starfield oferuje, z pewnymi slabosciami.
Oferują wolność.
Bo teraz to ustalasz wymagania strice pod starfielda. Tamte gry oferują przygodę w kosmosie z wolnością taką lub większą niż starfield. Więc je wymieniłem, a ty czepiasz sie stylu graficznego, adromedy bo w nia nie grałeś, czy fakty, że SC jest w becie, choć ta beta ma jakość lepsza niż Starfield obecnie.
Co do czepiania się to nie ja siedzę czepiając się w wątkach o Starfieldzie ;).
A o Andromedzie jasno napisałem, że nie grałem, więc nie oceniam.
Styl graficzny, to był komentarz co do NMS. Czasem to nie przeszkadza, ale wolę bardziej realistyczny. A Starfielda NASA punk to był świetny wybór.
A Starfielda NASA punk to był świetny wybór.
Nie byl.
Po pierwsze to nie jest zaden "punk". To ze paru ludzi to sobie tak nazwalo nic nie zmienia. W Starfield nie ma ani grama "punku", porownujac do gatunkow takich jak Cyberpunk, czy Steampunk.
Po drugie ten caly NASA sznit jest fajny, ale na chwile. Po paru godzinach jest monotonny, nudny i w sumie malo kreatywny.
"Punk" w Stafieldzie ---------------------> https://www.youtube.com/watch?v=ws0ufhrgWJw&pp=ygUgc3RhcmZpZWxkIGN5YmVycHVuayBuaWdodCBjbHVicyA%3D
Najlpesza jest muzyka, ktora kupili chyba w tej samej paczce co muzyke do windy w siedzibie firmy. Ludzie ktorzy to robili nie widzieli klubu/dyskoteki/imprezy na oczy. I nie zadali sobie 30 sekund trudu zeby wygoglowac jak to powinno wygladac.
Starfield oferuje, z pewnymi slabosciami.
Imho Starfield oferuje pewne slabosci, z elementami gry.
Byl :D
Ekwipunek i statki to czysty equipment porn. To co kuleje jako rezultat tego stylu to twarze.
Ale chetnie poczytam o historii stylu (NASA punk) jak sie podzielisz ciekawym artykulem/filmikiem.
Nie ma czegos takiego jak "NASApunk" to jest buzzword uzyty w jakiejs recenzji czy tam materiale reklamowym, ktory zaczeto papugowac. W Starfieldzie jest NASA (wizualnie), ale nie ma "punku". A jesli uwazasz ze jest, to ja sie z checia dowiem gdzie.
Najlpsze jest to ze "czystosc" i "technicznosc" NASA, kloci sie na maksa z brudem i niechlujnoscia i anarchia (stylistyczna i naukowa) "punku". Cos takiego nie istnieje.
https://www.youtube.com/watch?v=2CzQoFm74lM
Tu jest wiecej punku niz w calym Starfieldzie razem. A nie ma go prawie wcale, za to muzyka przynajmniej jest "klubowa".
Twarze i ekwipunek to nie jest zaden "styl". "Hiperrealizm" ekwipunku to fotogrametria (tam gdzie sie da), czyli poprostu fotki modeli. Efektem tego jest to, ze kazda "zbroja" w tej grze to wariacja na temat mniej wiecej dzisiejszego spacesuitu. SO MUCH CREATIVITY!
Twarze to poprostu brak umiejetnosci grafikowi animatorow. Plus nie uzywanie w 2023 roku w grze AAA technik animacyjnych takich jak motion capture.
Jak to nie ma, jak jest ;). Taka sobie wymyslili nazwe na oznaczenie stylu i w takim razie istnieje. Jesli wczesniej termin nie istnial, to znaczy, ze mieli swobode w wywodzeniu coz to moze byc.
Pytasz o 'punk', moze lepiej zapytaj tworcow Starfielda skad ta nazwa, ja nie jestem ich rzecznikiem. A bardziej serio, rownie dobrze moglbys pytac co ma steampunk wspolnego z punkiem? Estetyke punkow z lat 80tych? Niby dlaczego. Jak ktos na sile chce to znalezc w Starfieldzie to da sie. Nazywa sie Crimson Fleet.
A bardziej serio, rownie dobrze moglbys pytac co ma steampunk wspolnego z punkiem
1) Rozwarstwienie społeczne, potęgowane przez rozwój technologii, w tym wypadku parowej. Automaty zastępujące robotników fizycznych i spychające ich poza margines społeczeństwa co prowadzi do buntu przeciwko systemowi.
2) Pojęcie brudu towarzyszące postępowi kontrastowane z czystością natury
3) Bezsilność człowieka w starciu z automatyzacją na usługach władnych
MA dużo wspólnego. Ten cały NASA-punk wymyślił marketing, a że to określenie nie ma sensu to pasuje do dialogów w grze jak ulał :)
Dla mnie kultura "punk" to: ogolna anarchia polaczona z opresyjnoscia aparatu rzadzacego i uciskiem nizszych klas spolecznych oraz degeneracja spoleczenstwa, szeroko pojety bunt/sprzeciw/antysystemowosc, indywidualnosc i wyrazistosc/krzykliwosc estetyczna. Czesto polaczone z elementami gatunkowymi tzw. antyutopii.
Zadnej z tych rzeczy nie ma za grosz w Starfield. Ani gameplayowo, ani artystycznie (wizualnie czy dzwiekowo), ani w przeslaniu i fabule oraz zachowaniu postaci.
Gry czy filmy okreslane jako steam/cyberpunkowe czasem odwierciedlaja te "watrosci" w warstwie fabularnej i w przeslaniu, ale nie zawsze.
Za to zawsze maja to w warstwie estetycznej. Przykladami takich gier sa DeusEX, Bioshocki, We Happy Few, Arcanum, Stray, System Shock. FAjnym cyberpunkiem jest inny polski RPG - Gamedec, albo takze nasze.. Observer. Troche takich elementow ma zapomniana seria Mirrors Edge i gra debiut studia od Life Is Strange, czyli niedocenione Remember Me, z akcja umieszczona w fantastycznie jak na swoje czasy wykreowanym NeoParyzu.
(Pogrubilem bo polecam ten tytul, a jest mocno zapomniany).
Ale nie Starfield. Tutaj nie ma zadnego "punku". Ani grama.
EDIT: Zapomnialem o serii Dishonored, albo nowiutkim Lies Of P, ktore sa przykladami Steampunka. ;) Tak samo seria HnS'ow Van Helsing, czy lovecraftowe Sunless Sea/Skies.
Zgadzam się. IMHO słowo "punk" kompletnie nie pasuje do tej infantylnej i zaprezentowanej w "uładzony" sposób wizji społecznej w "Starfieldzie". To bardziej coś w stylu "postNASA".
O tym punku to nawet ciekawa dyskusja. Dla rownowagi dwa argumenty za:
1. Mozna sobie wymyslic termin jaki sie chce, skoro nikt wczesniej tego nie zrobil, to sobie Starfield 'przywlaszczyl' i jest to opis ich stylu.
2. Co by bylo dobra alternatywa, np. 'NASA'? Brzmi plasko i biurokratycznie, dodatek 'punk' wrzuca termin w pop-kulture, jest chwytem marketingowym (takim jak "steampunk"!) . A czy sie przyjmie, to tego zaden marketingowiec nie jest w stanie zapewnic.
BTW, zrodlem team developerow odpowiadajacych za grafike:
“Early on in this project when we were trying to establish the overall aesthetic of this game, we sort of coined the term ‘NASA-Punk’ to describe a sci-fi universe that’s a little more grounded and relatable,” says Starfield’s Lead Artist Istvan Pely. “We wanted a very realistic take,” he adds, “You can draw a line from current-day space technology and extrapolate from there into the future so it’s believable and relatable.”
“What’s really interesting is how much we all latched onto that concept,” added Lead Animator Rick Vicens. “When you said NASA-Punk, the Art team could instantly take those two words and make them work. It was just the perfect term for our art direction and keeping everyone in same flow and working with a consistent style. For me, it just clicked. At the start of the project, I think that term was critical for us.”
Mozna sobie wymyslic termin jaki sie chce
To ja wymyślam, styl Starfielda to nudnostyl, od teraz nazywaj go tak bo taki sobie wymyśliłem ;) To tak nie działa, marketing może próbować wcisnąć swoją nazwę ale jak jest głupia i bez sensu to czemu ktokolwiek miałby używać akurat tej a nie dowolnej innej? Słowotwórstwo to domena języka żyjącego a nie odgórnego sterowania.
'NASA'? Brzmi plasko i biurokratycznie
I taki jest ten styl. A kandydatów jest wiele, Retro-NASA choćby.
jest chwytem marketingowym (takim jak "steampunk"!)
Nie jest, nazwa steampunk nie jest dziełem marketingu a wywodzi się z literatury.
No skoro ludzie odpowiedzialni za strone artystyczna gry nazywaja sobie "punkiem" cos, co kolo punku nigdy nie stalo, i nie ma z nim nic wspolnego koncepcyjnie, wizualnie i estetycznie to... sporo tlumaczy.
Min. to dlaczego kluby nocne w tej grze, to cos pomiedzy szkolna dyskoteka a lobby w galerii handlowej.
Ja nie mowie ze trzeba znac sie na wszystkim, ale osoby opowiedzialne za strone artystyczna i nazywajace sie artystami powinny znac nurty artystyczne, i wiedziec ze artystycznie oraz estetycznie "punk" nie ma nic wspolnego z byciem " more grounded and relatable ".
Najsmieszniejsze jest to ze jest dokladnie odwrotnie, i punk jest dokladnym przeciwienstwem bycia " more grounded and relatable ".
Moga sobie to nazywac jak chca, nie tak to dziala. I jak dla mnie to te cytowane wypowiedzi potwierdzaja tylko moja prywatna teze o ludziech pracujacych w niektorych firmach produkujacych gry. A mianowicie to ze sa troche w nieodpowiednim miejscu, ze juz o niekompetencji i ogolnej slabiznie kreatywnej juz nie wspomne (np. jest to rowniez bardzo widoczne naprzyklad w Blizzardzie. W teamie odpowiedzialnym za Diablo 4, grze z ktora rowniez wiazalem wielkie nadzieje z ktora okazala sie kreatywna i koncepcyjna padaka. Dokladnie jak Starfield. Miedzy tymi grami jest tona podobienstw w warstwach artystycznej i designerskiej.).
Ode mnie to tyle. Dalsza dyskusja jest troche bezcelowa. Tego sie nie da obronic. ;)
“Early on in this project when we were trying to establish the overall aesthetic of this game, we sort of coined the term ‘NASA-Punk’ to describe a sci-fi universe that’s a little more grounded and relatable,” says Starfield’s Lead Artist Istvan Pely.
Tak, patrząc na to zdjecie kojarzy mi się z przyziemnością, stałością i niezawodnością oraz pożądkiem.
Czyli uznali, że punkiem nazwą antytezę punka? Idee punka to bunt, styl ponad treścią, bunt, poza jest wszystkim, ******* system, ****** rząd I korporacje, bunt jest naszym obowiązkiem, pożądek to narzędzie opresji i jeszcze raz bunt a nie przyziemnośc i niezawodność. Widziałeś kiedyś punka? Określiłbyś taką osobę mianem przyziemniej i niezawodnej, prawilnej i ułożonej? To tak jakby napisac encyklopedię i uparcie twierdzić, że to poezja bo taki gatunek sią autorom spodobała. Ciekawy tylko jestem czy koleś naprawdę jest takim nieogarem czy tez mówi to co mu marketing i Todd kazali samemu zaciskając zęby na tą bzdurą.
Cóż, świat idzie do przodu, więc sobie nazwali jak nazwali. Mi się nazwa osoba, bo aż tak sztywnego podejścia nie mam. Retro NASA bardziej pasuje koncepcyjnie, ale NASA punk brzmi lepiej.
Kilka uwag: steampunk, tak, to opis nurtu literatury i sposób jego reklamy czyli marketing. Szczególnie jeśli idzie o literature sci-fi to marketing jest jej nieodłączną częścią.
Kwisatz, chcesz powiedziec artystom co mogą a co nie?
Elathir, zawezasz zbyt mocno do punka lat 80/90tych. Specjalnie pisałem o steampunku, żeby pokazać, że nie o same irokezy chodzi. Bunt...masz piratów i Crimson Fleet.
(Btw, tak, jeszcze kilku widziałem na początku lat 90tych, plus metale, Depeche)
Tylko, że Steampunk też dotyczy rewolucji i odnalezienia się w niej, jest w nim bród, jest w nim zazwyczaj ucisk, z reguły są motywy władnych i złych robiących fortunę na tej rewolucji i ucisku i to oni są często antagonistami a bohaterami są osoby z dna drabiny społecznej, często złodzieje kradnący by przeżyć itd.
Steampunk dosc mocno wzorcuje się na cyberpunku. On zdecydowanie nie jest przyziemny, realistyczny itd.
Smutne, ale niestety zasłużone, to ich najgorsza gra co najmniej od czasów Obliviona. Co jeszcze gorsze, Starfield wydaje się być zepsuty u samych podstaw i zaprojektowany w sposób, który po prostu nie mógł zadziałać. Niestety, nikt z ekipy nie zdołał tego przewidzieć lub zwyczajnie nie był w stanie przekonać do tego samego Howarda, który ponoć miał ostatnie słowo w każdej kwestii dotyczącej gry. Przyszłość TES IV czy ewentualnego Fallouta 5 nie wygląda zbyt ciekawie, no chyba, że MS zrobi jakieś poważne reformy w studiu Bethesdy (np. wymusi zmianę silnika i zatrudnienie lepszego zespołu pisarskiego).
Ja bym powiedział, że od czasów Dagerfalla. Oblivion miał liczne wady, w tym najgorszy level scaling ever, ale miał sporo zalet i ludzie się w niego zagrywali. Ostatnia gra beci z ciekawymi lokacjami (w Skyrimie bronił się tylko dwemerskie ruiny i to nie wszystkie). Starfield nie ma nic poza fajnym budowanie statków ale zepsutym przez tragiczne bitwy w kosmosie.
i zatrudnienie lepszego zespołu pisarskiego
To raczej niemożliwe.
Raz - to koszt. A po co płacić więcej jak ludzie i tak kupują ich produkty w dużych ilościach? I raczej spora część z nich ma na ten aspekt albo wywalone albo zadowala się tym co im podsunie Bethesda.
Dwa - ciężko napisać dobry scenariusz czy dialogi oraz fabułę gdy gra opiera się na tym by gracz miał wszędzie dostęp do wszystkiego. A ciężko o wiarygodny i dobrze napisany scenariusz i dialogi z takim ograniczeniem...
Wiadomo że to gry video i próbują udawać taki czy inny aspekt. Ale Bethesda tak mocno się skupia na udawaniu, że aż to wszystko brzmi nienaturalnie. Nie wiem czemu tak mało osób (poza mitycznymi hejterami i stękaczami) na to nie narzeka.
Ciężko tą gre jakkolwiek obronić. Miało być setki planet, każda miała być unikalna a po kilku godzinach gry widziało się już wszystko i totalnie nie ma czego eksplorować. Większość planet jest takich samych. Zadania poboczne (oprócz tych frakcyjnych) są tak nudne, że nawet ja napisałbym je lepiej.
W moim przypadku nie da się też przejść gry przez bląd w którym na statkach wrogów nie ma ludzi i nie da się do nich wejść xD
Okres honeymoon dobiegł końca i już ludzie nie odczuwają ekscytacji w wyniku hype'u. Casuale i chwilowi fani poszły grać w inne gry to i zapomniały o potworku bethesdy. Ci którzy nie są idiotami, widzą grę jaka jest realnie bez widzimisię dają teraz chłodną kalkulację, wnioski, oceny. W pełni zasłużone bo ta gra nie oferuje niczego godnego uwagi, zamiast tego problemy oraz wrażenie produktu gorszego sortu dają o sobie znać. Ograĺem to grę w EA i zwróciłem po 4h, niestety wtedy nie było możliwe wystawienie recki bo poleciał by inaczej negatyw, a osoby które zwróciły grę przed premierą nie mogą jej wystawić.
Droga redakcjo, jeżeli macie dość jechania po artykułach to powinniście się do nich przygotować. Po 1 nie 69% a 66%, po drugie nie 75k opinii a ~115. Na górze w głównej macie statystyki na domyślnych filtrach, wystarczy zjechać na dół i wyłączyć wszystkie filtry by zobaczyć całość. No albo zobaczyć na SteamDB - w wersji dla leniwych.
W sumie 4 raz z rzędu ten sam błąd.
Trochę słabo, ze redakcja największego portalu o grach w Polsce nie umie używać Steama, największej platformy do gier na PC.
Jeden raz zrozumiałbym ten błąd, ale to jest czwarty raz z kolei z czego trzeci przy artykule o Starfildzie.
Jakby ta gra czymkolwiek sie broniła, wszystko ma średnie.
wszystko ma średnie
Nie wszystko. Np. mimika twarzy, niektóre dialogi i lokacje, system perswazji, część rozwiązań ekwipunkowych - nie są średnie. Są tragiczne.
No raczej.
Mnie rozwala jak mimo większej mamony, zasobów i ludzi jedyne co oferuje segment AAA to partactwo - techniczne czy tekstowe... a jedyny dopieszczony element to mechaniki skubania ludzi z kasy.
Najlepsza gra Bethesdy z tych co gralem: F3, Skyrim, F4.
Wolnosc, wielosc swiatow, swietna walka, udzwiekowienie, roznorodnosc aktywnosci, zapamietywalne charaktery, budowa statkow, minimalna ilosc bugow.
F3, Skyrim, F4.
Ja też świetnie się bawiłem w tych grach. Głównie ze względu na aspekt "eksploracyjny". Nawet "Fallouta 4" miło wspominam. Liczyłem więc rzeczywiście na przystosowanego do nowych czasów "Skyrima w kosmosie". Okazało się, że dostałem coś na kształt "Skyrima w kosmosie", ale zubożonego, okrojonego i odbiegającego do jakości typowej dla współczesnych gier.
Czasy się zmieniły, a Bethesda pozostała w pierwszej dekadzie XXI wieku. Sam fakt, że w gra oferuje wyjątkową "wolność", nie usprawiedliwia (IMHO) archaicznego szkieletu, na którym wszystko się opiera. Naprawdę można było zadbać (i to bez zmiany silnika) o lepszą jakość np. dialogów, zadań, animacji, ekwipunku, pewnych mechanik (np. perswazji, skradania się), projektu lokacji (np. Atlantydy), a zarazem zachować wszystkie aspekty "wolnościowe".
Wszystkie te gry wyzej nie maja zalet Starfielda: ciekawych questow, zapamietywalnych bohaterow, czy chocby starannosci w wykonaniu przedmiotow ekwipunku. Gdyby tworcy jeszcze spedzili nad gra 2 czy 3 lata to byc moze bysmy mieli to o czym piszesz. Choc akurat dialogi so ok, raczej neutralnie je odbieram.
Choc akurat dialogi so ok
Nie są, są tragiczne. Dawno nie widziałem tak złych pomijając niewielkie niszowe indyki.
I tak szczerze to na czym niby ta wolność w Starfieldzie polega? Czy misje oferują zróżnicowane podejścia i rozwiązania jak w Fallout New Vegas? Albo czy lokacje oferują zróżnicowane drogi podejścia zalezne od naszych umiejętności i pomysłowości i przez to wykonania zadania jak w Cyberpunku? Albo czy mechanika gry pozwala na zróżnicowane eksperymenty z formułą, łączeniem efektów, wykorzystaniem środowiska i kreatywnością jak w Baldur's Gate 3?
Bo ja w Starfieldzie przez krótką przygodę z grą, bo mnie wynudziła ekspresowo nie widziałem wolności. Jest dowolność w kolejności podejścia do liniowych działań, ale to za wolność mogło uchodzić kilkanaście lat temu a nie dzisiaj.
Dialogi sa neutralne. Nie maja 'filmowej' jakosci jak w Cyberpunku, i sa takie bardziej...przyziemne. Mysle, ze to byl swiadomy wybor, zeby piaskownica byla piaskownica a nie filmem.
Wolnosc gdzie polecisz, z kim pogadasz i co zrobisz i jak, plus ogrom aktywnosci. Ale ostatecznie przeciez to Bethesda...a nie misje w Hitmanie. Sa rozne style grania, ja polegalem na dialogach i przekonywaniu, plus pistolety dla nieprzokonanych :). Stealth raczej kiepski.
W kategori gwiezdnej przygodowki piaskownicy na razie nie widze konurentow, ale chetnie zagram jak wyjdzie.
Co do NV, BG3, to bym sie klocil, gdybym twierdzil, ze Starfiled jest idealny. A nie jest, jest przyjemny do grania, dostanie od emnie 8.5-9.
Dialogi sa neutralne. Nie maja 'filmowej' jakosci jak w Cyberpunku, i sa takie bardziej...przyziemne.
Taaaa szczególnie przy perswazji, gdzie są całkowicie dupy... Równie dobrze mogli je wykropkować czy dać chińskie znaczki - na to samo by wyszło...
Dialogi sa neutralne. Nie maja 'filmowej' jakosci jak w Cyberpunku, i sa takie bardziej...przyziemne
Tylko one nie są przyziemne, są infantylne. I są właśnie dużo bardziej filmowe, tylko na film wybrano operę mydlaną dla nastolatków PEGI-13.
Wolnosc gdzie polecisz, z kim pogadasz i co zrobisz i jak, plus ogrom aktywnosci
Tylko to nie jest wolność, skoro wszystkie aktywności niemal prowadza po sznurku z ewentualnym małym odstępstwem na check na perswazję skracającym trochę zadanie. To jest wybór w stylu: siedzisz w biurze i szef daje ci wolność, możesz wybrać, który z pięciu niemal identycznych raportów zrobisz najpierw według dokładnej instrukcji jaką ci dał. To nie jest wolność.
BG3, wspomniany Hitman, Cybeprunk, F:NV oferują wolność. Tutaj wolność jest bardzo ograniczona bo do wyboru kolejności misji. Nawet eksploracji nie ma prawdziwej.
Mam wrażenie, że madmec rozumie "wolność" jako "możliwość podejmowania różnych aktywności w dowolnym czasie". Trochę na zasadzie: teraz mogę sobie wykonać jakąś misję albo zmodyfikować statek, albo pochodzić po planecie, albo zabawić się w pirata, albo zbierać zasoby, albo budować bazę, albo gromadzić przedmioty do dekorowania chaty itp. (Dodam tylko, że tego rodzaju "wolność" często prowadzi do rozlicznych absurdów w grze, związanych m.in. z przynależnością do różnych frakcji).
Bo "Starfield" rzeczywiście nie daje zbytniej wolności, gdy idzie o (fabularne) wybory gracza czy sposób wykonywania misji (co wynika też z dosyć liniowej struktury kolejnych lokacji). Rzecz jasna, "pozorne" wybory od czasu do czasu się pojawiają, ale nie mają prawie żadnego znaczenia. System "konsekwencji działań gracza" (wpływu na świat gry i relacje między różnymi postaciami) też właściwie tutaj nie istnieje (poza drobnymi modyfikacjami w interakcjach z towarzyszami).
Pamiętam właściwie tylko trzy przypadki, które pod kątem "wolności" czy "konsekwencji" przypominały inne, nieco mniej archaiczne gry. Pierwszy - to misja na statku handlarza "antykami" (mogliśmy ją wykonać na różne sposoby, nieco w stylu CP2077, choć "prezentacja" poszczególnych ścieżek rozgrywki była wyjątkowo infantylna). Drugi - to zakończenie wątku Karmazynowej Floty, które wymagało ostatecznego opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu, co niosło ze sobą istotne konsekwencje i zmieniało przebieg rozgrywki. Trzecie - to misja dla korporacji, w której zakradaliśmy się do wieżowca (drogę w celu pozyskania danych mogliśmy pokonać na wiele różnych sposobów). Pewne (choć raczej kosmetyczne) konsekwencje wiązały się również ze sposobem rozwiązania problemu terrormorfów. Pozostałe wybory (w tym dotyczące wątku głównego) nie miały większego znaczenia.
Od czasu Skyrima, design Bethesdy to "mozesz zrobic wszystko podczas jednego playtrough". To ze czesto to prowadzi do antyimmersyjnych, idiotycznych i nieprawdopodobnych scenariuszy (a zawsze do konczenia gry drogonborno-poldemono-arcymago-superzlodziejem-szefem korporacji-hersztem piratow oraz burmistrzem siedmiu miast w jednej osobie) jest malo wazne.
Mozesz sprobowac wszystkiego, byc wszystkim ale nie ma to zadnej glebi, sensu ani w sumie znaczenia. Slowo "piaskownica" wziete totalnie doslownie, dosc dobrze imho oddaje ta filozofie. Tylko ze w Starfieldzie zabrali na dodatek piasek. ;)
Wyjatkiem jest New Vegas, ale to nie ich gra.
Wyjatkiem jest New Vegas, ale to nie ich gra.
NV potwierdza zresztą, że główne bolączki "Starfielda" nie wynikają tylko i wyłącznie z przestarzałego silnika. Chodzi o fatalne decyzje projektowe i lenistwo osób odpowiedzialnych za fabułę czy wiele systemów gry.
Dla mnie szczególnie bolesny jest fakt, że nad całym projektem czuwała jedna z osób odpowiedzialnych za "Thiefa" (Emil Pagliarulo), a mimo to mechaniki skradania się w "Starfieldzie" wołają o pomstę do nieba.
Na taką ocenę zasługuje. Po jej ukończeniu (a zajęło mi to ok. 170 godzin) byłem autentycznie w szoku, że dostała ona tyle ocen 10/10.
W sumie to ciekawa sprawa. Jak się spojrzy na tą laurkę z 10 i 9, to 80% redakcji tam to jakieś totalne niszowe mało znane coś, co dostało kopię przedpremierową tylko dlatego, że zawsze wchodziło beci w tyłek. Średnia od dużych redakcji wyszła ciut poniżej 8.0. A więc bez tragedii.
szara mase powoli dogania rzeczywistosc, ktora gracze odkryli juz kilka dni po premierze tego "arcygniota"
Grałem może przez 2h, dla mnie najgorsza gra Bethesdy, nie potrafiłem się wciągnąć. Do tego te 30 fps na XSX tak mnie raziły. Pisze to ok 700h gracz F76.
Skyrim nie był idealny, ale był fajnym crpg action, po tym jaki wyszedł starfield jestem obaw o TES 6
Cóż... pula beczesdowych fanbojów, którzy po zakupie pre-ordera za 500 zł w końcu się wyczerpała po tak długim czasie od premiery :) Starfield to zdecydowanie jedno z moich największych rozczarowań w historii gracza. Po zapowiedziach spodziewałem się "Skyrima w kosmosie" czyli potężnego symulatora turysty, w którym główne skrzypce będą grały eksploracja i ciekawe questy podlane epregowym sosiwem... Dostałem bardzo ubogiego (o ironio) klona The Outer Worlds tyle, że bez humoru, klimatu, ale za to w 3 razy gorszym stanie technicznym. Cała moc Bethesdy czyli eksploracja zostały wywalone za okno, a na jej miejscu dostaliśmy możliwość zwiedzania opustoszałych planet, które w żaden sposób nie zachęcają i nie nagradzają gracza za jakąkolwiek ciekawość... Myślę, że gdyby ktoś chciał całą grę ograć za pomocą samej szybkiej podróży to wiele by nie stracił.
Myślę, że gdyby ktoś chciał całą grę ograć za pomocą samej szybkiej podróży to wiele by nie stracił.
A da się inaczej? Ćwierć czasu gry to skakanie po menu, żeby wybrać nowy cel szybkiej podróży. Kompletnie zabijające poczucie eksploracji znane z najlepszych dzieł Bethesdy, w których najpierw musiałeś przejść cały świat, żeby móc wszędzie skoczyć szybką podróżą.
Starfield to porażka nie tylko Bethesdy, ale przede wszystkim Microsoftu. Kolejny dowód na to, że nawet nieograniczona ilość pieniędzy na nic się zda, jeśli nie potrafi się nimi zarządzać.
Ćwierć czasu gry to skakanie po menu, żeby wybrać nowy cel szybkiej podróży.
Zgadza się. Chyba w żadnej innej grze tak często nie korzystałem z szybkiej podróży. Bo "normalna podróż" ogranicza się do serii identycznych animacji i rozlicznych ekranów wczytywania. Tak naprawdę w tym wypadku "podróż" i tak wykonuje za nas system gry, tyle że trwa ona znacznie dłużej. Jedyne urozmaicenie, z jakim możemy się zetknąć w czasie "normalnej podróży" z planety na planetę, to przypadkowe spotkania z wrogimi albo przyjaznymi statkami. Niestety, to spotkania, które szybko zaczynają się powtarzać w identycznej formie, np. spotykamy tę samą babcię, która częstuje nas obiadem, albo tych samych osadników, którzy potrzebują tego samego surowca. Itp. Antyimmersyjne doświadczenie.
Z kolei badanie planet to zaliczanie kolejnych znaczników, które mają postać identycznych lokacji i nie oferują niczego wyjątkowego. Zero dreszczyku emocji związanego z eksploracją i odkrywaniem tego, co nieznane.
Skyrim, i ciekawe questy? What? Chyba graliśmy w inna grę
Gildia złodziei i mroczne bractwo są ciekawe, questy deadeyczne też potrafią być fajne. Nie jest to nic super, ale tak czy inaczej Skyrim broni się przede wszystkim eksploracja i klimatem.
Gildia złodziei i mroczne bractwo są ciekawe, questy deadeyczne też potrafią być fajne
No te akurat są fajnie zrobione, najgorzej jednak wypadają te normalne questy które znajdujemy w miastach
Warto też wspomnieć o tym, o czym właściwie rzadko się mówi i pisze.
Otóż jednym z najbardziej atrakcyjnych elementów rozwoju postaci w "Starfieldzie" ma być zdobywanie kolejnych mocy. Pal licho, że za każdym razem ich pozyskiwanie wygląda IDENTYCZNIE (nużąca minigierka w takich samych lokacjach). Gorzej, że zdecydowana większość tych kosmicznych "czarów" jest kompletnie bezużyteczna. Satysfakcji wynikające z ich użytkowania i odnajdywania - brak.
To jedna z najbardziej skopanych mechanik gry. Zajmuje niechlubne miejsce na podium zaraz obok idiotycznego systemu skradania się i żenującego systemu perswazji, z którego Bethesda jest podobno tak dumna.
A propos tego ostatniego (i pewnej umiejętności):
https://www.youtube.com/watch?v=n7zZvFMlhBw
Ło matko, ten filmik jest na serio?! W 2023 roku?
Niestety, system perswazji (a zwłaszcza funkcjonujące w jego ramach kwestie dialogowe) to jest po prostu żenada w "Starfieldzie".
Pamietam, usmialem sie przy tej rozmowie.
Ale macie poczucie humoru?? Jak dla mnie to bylo jasne robienie sobie jaj.
Ale macie poczucie humoru?
Mamy. :P I rozumiem, że Bethesda zrobiła sobie z wszystkich graczy jaja, wprowadzając do gry żenujący system perswazji. Bo tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o ten filmik czy przedstawiony w nim dialog. Chodzi o wszystkie dialogi w ramach tego systemu.
Domyślam się, że mam boki zrywać za każdym razem, gdy pojawia się opcja [Perswazja]? ;)
https://www.reddit.com/r/Starfield/comments/16jhy2k/persuasion_is_almost_immersion_breaking/
https://www.polygon.com/23860270/starfield-persuasion-system-dialogue-dungeons-dragons
Piszesz, że masz, ale wygląda to inaczej. Szczególnie ze używasz słowa 'wszystkie'.
No bądźmy poważni w tej pogoni za absurdem. ;) Niemal każdy dialog oparty na przekonywaniu jest tak idiotyczny, że aż śmieszny.
- Chciałbym, żebyś oddał elektroniczny klucz do sejfu, w którym przechowujesz najcenniejszy przedmiot w swojej kolekcji.
- A dlaczego miałbym to zrobić?
- [Perswazja] Bo wiem, że tego chcesz.
- Rzeczywiście, masz rację. Oto klucz.
Tego rodzaju dialogi są nagminne. I świadczą wyłącznie o jednym: autorzy dialogów w Bethesdzie powinni wylecieć z pracy na zbity pysk. Szczyt lenistwa.
https://www.reddit.com/r/Starfield/comments/16rlmkp/what_the_fuck_persuade/
https://www.youtube.com/watch?v=Dagp0c-MPlg
:D:D
Wiem, bo przechodzilem na wymaksowanej perswazji.
Ale akurat ten z pierwszego filmiku byl smieszny bez bycia zalosnym. A reszta...byla slaba.
autorzy dialogów w Bethesdzie powinni wylecieć z pracy na zbity pysk
nie od dzisiaj wiadomo, że w Bethesdzie przechodzi wiele rzeczy za które inne studia by oberwały
To klasyczny przykład na to co może powstać gdy gracze pozwalają developerom na wszystko...
Za brak wsparcia z bugfixami po premierze to się jeszcze niższa ocena należy.
Trzymają się kurczowo tego silnika i każdy ich usprawiedliwia jako że jest spowodowane tym, że są jego mistrzami.
Mistrzów przerasta od 3 miesięcy naprawienie windy w grze, czy sypiącego się skryptu w jednej z misji głównych.