1-bitowy polski majstersztyk grozy zachwyca na Steam, wersja PL w drodze
czy jest możliwe przetłumaczenie tej polskiej gry na język polski? pewnie nie.
ale dobrze, że jest tungusko-mandżurski
czy jest możliwe przetłumaczenie tej polskiej gry na język polski? pewnie nie.
ale dobrze, że jest tungusko-mandżurski
takiej reakcji oczekiwałem; jeszcze nigdy tak szybko to nie zadziałało :)
Polskich gier bez polskiego nigdy nie kupię. Angielskie gry mają angielski, więc polskie gry mają mieć polski.
Nawet palcem Polak nie ruszy aby pomóc twórcy gry z polską wersją ale pierwszy wskaże palcem i skrytykuje.
Polska gra bez polskiej wersji językowej. Wtf? "Polacy nie gęsi..." Tsaa właśnie widzę. Jakby producenci sie go wstydzili.
Wstydzić może się nie wstydzi, ale gość celuje w ogólnoświatowych odbiorców. Patrząc po częstotliwości aktualizacji, to naprawdę może nie mieć na to czasu. Na inne języki przełożyli pewnie ochotnicy, a najwyraźniej takich w Polsce nie było.
Po pierwsze, czytaj post jiker.
Po drugie, twórcy gier Indie nie są bogaci. Chcesz PL, to zapłać i zatrudnij zespół do tłumaczenie PL dla nich. Dodatkowe języki zależy od wyniki sprzedaży gier.
Ludzie... to robił JEDEN człowiek po godzinach... nie żadni "producenci".
Teraz będzie siedział i swój czas poświęcał na dorobienie tego języka, co w życiu mu się nie zwróci finansowo"
Ale co się trudzisz tłumacząc to ludziom, którzy nadal są mentalnie w czasach świetności polskich wydawców, którzy tłumaczyli wszystko jak leci niezależnie od jakości?
I to tak mocno, że nadal używają tekstów typu „gra jest sprzedawana w Polsce" w czasach dominacji Steama i ten argument jest inwalidą.
I nie przemówisz takim, że tłumaczenie kosztuje i zajmuje czas dla małych twórców oraz musi im się to opłacać. O tym że język polski nie jest aż tak popularny i dlatego mało kto go dodaje to swoją drogą...
Bo w jakim celu to mówią? Robią dla Chińczyka, a Polaka zachęcają do kupna czym? Tym, że to niby "polskie"
Śmiechu warte! Skandaliczne. Sami tu polscy "patrioci".
To jest antypolskie w sumie.
"Bo w jakim celu to mówią? Robią dla Chińczyka, a Polaka zachęcają do kupna czym? Tym, że to niby "polskie"
Śmiechu warte! Skandaliczne. Sami tu polscy "patrioci".
To jest antypolskie w sumie."
Powiedział człowiek z pseudo chińskim nickiem i awatarem :D
To nie chiński awatar. I dlaczego offtopujesz? Robisz bagno nie na temat w tym momencie.
Jeśli ktoś ma czelność reklamować, że coś jest "polskie", to powinno mieć przynajmniej język polski. Koniec kropka.
Pseudo polskie to są "polskie" gry bez języka polskiego.
Oftopowanie to też przypisywanie antypolskości.
Jak się doszukujesz antypolskości w tym, że jeden amator robiący grę po godzinach nie dodał polskiego jeżyka w pierwszej kolejności to lepiej się zapisz do forum jakichś bojówek nacjonalistycznych, a nie jakichś tam antypolskich gier.
Nie jeden, bo to standard w całej polskiej branży. Skoro brak polskiego, to czemu reklamują w języku polskim, że to polskie? Po angielsku powinni to robić.
Może przez polską grę mają na myśli autora?
Tak trudno pomyśleć przed wyciągnięciem straganowej szabelki made in china zanim się napisze komentarz?
"Po angielsku powinni to robić."
To sie uśmiałem. Tak, jiker powinien napisać ten artykuł po angielsku. Na tym właśnie portalu.
A może według ciebie gry które nie oferują polskiego języka w ogóle nie powinny być reklamowane na portalach w języku polskim? W ogóle Polacy nie powinni o nich słyszeć?
Powiedzcie, ze gra posiada sciezke dzwiekowa taka, jak w trailerze... Rewelacyjny utworek.
Smiem stwierdzic, ze gdyby nie zapytanie ze strony GOL, to zadnej latki w planach bynie bylo.
Błyskotliwej polskiej kreatywności ciąg dalszy: Dziwnówek z dziewczynami w mundurkach i widokiem na górę Fudżi.
Ale wyglada fajnie, jak stary japoński komiks, nawet nie tyle ze stary co na taki stylizowany.
Ludzie, czy wy wiecie, że to tylko indyk od małego studia z małym budżetem? To raz, a dwa pogódźcie się z tym, że takie są konsekwencje zastąpienia dystrybucji gier w fizycznych nośnikach cyfrową dystrybucją gier. Trzy w związku z tym obecnie tylko twórcy sami muszą lokalizować gry i dlatego min. koszt tworzenia gier jest o wiele większy niż dawniej. Dawniej wtedy twórcy robili albo tylko angielską wersję albo i angielską i wersję w swoim natywnym języku i im wystarczyło tylko sprzedać gry innym regionalnym wydawcom lub sklepom, a te wówczas same zlecały lokalizację dla ich regionu. Gra była tania dla wydawcy czy sklepu, a oni płacili tylko za 1 język, a klienci ostatecznie płacą za grę z tylko 1 dodatkowym językiem. Ale teraz wszystkie koszty spadły na samych twórcach. To co mają zrobić małe studia deweloperskie? Dawniej koszty za lokalizacje były rozłożone między wydawcami/sklepami i deweloperzy nie musieli martwić się o koszty lokalizowania.
Sęk w tym, że angielski to prawie od zawsze było językiem domyślnym dla prawie wszystkich gier (spójrz na to jak wiele jest starych gier, które obecnie są dystrybuowane cyfrowo. Zobaczysz, że zdecydowana większość ma tylko angielską wersję, a czasem sporadycznie i również natywny język twórców). To raz, a dwa zagraniczne małe studia też robią tylko angielską wersję.
Poza tym jak w ogóle może ich stać na dodatkową lokalizację jak polski język??? Przecież nie mogą, nie z ograniczonym budżetem. Litości, to nie ich wina, a tylko tego, że system dystrybucji uległ drastycznej zmianie. Już nawet nie wspomnę o hipokryzji i antypolskości (bo polskie studio bez gier w polskim języku, a ty kupisz gry po angielsku tylko od innych studiów niż polskich, a więc kupisz prędzej zagraniczne gry i to nawet jeśli mają tylko angielski język, mimo że gry polskich twórców też mają ten język) jaką się wykazujesz, dzięki temu ludzie tacy jak wy zmniejszacie szansę na spolszczenie. I co się dziwicie jak nie ma polskich wersji...
To raz, a dwa zagraniczne małe studia też robią tylko angielską wersję.
Jak tylko? Co to za bzdura w ogóle? Często zagraniczne małe studia mają kilka języków do wyboru. Piszesz to pod wiadomością o grze, która ma ich 6 [nie licząc angielskiego] i właśnie obiecała 7.
Poza tym jak w ogóle może ich stać na dodatkową lokalizację jak polski język??? Przecież nie mogą, nie z ograniczonym budżetem. Litości, to nie ich wina, a tylko tego, że system dystrybucji uległ drastycznej zmianie.
To wytłumacz mi, jak gry będące produktem solo devu mają pieniądze na dodatkowe języki? Przecież twórca obiecał polski język, więc nie wiem, co ty bredzisz o jakimś ograniczonym budżecie.
Już nawet nie wspomnę o hipokryzji i antypolskości (bo polskie studio bez gier w polskim języku, a ty kupisz gry po angielsku tylko od innych studiów niż polskich, a więc kupisz prędzej zagraniczne gry i to nawet jeśli mają tylko angielski język, mimo że gry polskich twórców też mają ten język) jaką się wykazujesz, dzięki temu ludzie tacy jak wy zmniejszacie szansę na spolszczenie. I co się dziwicie jak nie ma polskich wersji...
Szanuję za trolling, nawet się uśmiałem :D
To wytłumacz mi, jak gry będące produktem solo devu mają pieniądze na dodatkowe języki?
* na dodatkowe popularniejsze od polskiego języki
tłumaczenie to koszt, który najczęściej się zwraca w przypadku tych popularniejszych języków do których polski nie należy
Wiele gier z solo devu ma więcej języków [niż domyślny angielski] przed oficjalną premierą. Przykładem niech będzie Legends of Amberland: The Forgotten Crown.
Jedno mnie zastanawia: Jak to się stało, że wspomniany powyżej tytuł i [np.] Midnight Fight Express jednak polski język mają?
Tłumaczenie w przypadku solo devu i gier indie, to właśnie często nie jest koszt, ale gest dobrej woli ze strony producenta, bo ten często nie jest nim nawet obciążony - ale jesteś zwykłym ignorantem, więc nie dziwota, że o tym nie wiesz :D
Jeśli jestem takim ignorantem to patrząc po tym co wypisujesz to jestem w doborowym towarzystwie jeszcze większego ignoranta.
Koszt nie tak ważny jak dobra wola? Dobre sobie...
Ja wiem że bardzo piecze i boli, że czasy CDPu wydawcy się skończyły i gier ze spolszczeniami nie ma tyle co kiedyś, ale to nie upoważnia do wylewania takich bredni.
Jedynei umaczniasz tym samym stereotyp ignorantów „z wyboru" broniących się przed nauką języka...
Akurat dobra wola dewelopera jest istotna i Smalec ma rację. Przy grach indie tłumaczeniem zajmują się często nie deweloperzy a chętni do tego gracze. Wielu producentów nawet nie odpowiada na wiadomości od ludzi, którzy zajęliby się tłumaczeniem danego tytułu. Wiem o tym, bo nieraz twórcy olali mnie pod tym kątem. Z kolei niektórzy sami podsyłali pliki. Ogólnie im łatwiej wyciągnąć teksty z folderów z grą, tym więcej jest dostępnych języków przy grze.
Co do braku polskich napisów przy polskiej grze to tylko lenistwo twórców i nic więcej. To samo się tyczy polskich wydawców.
Poza tym masz bardzo nieaktualne dane. Tłumaczeń na polski ostatnimi czasy jest więcej niż chociażby dekadę temu.
Tzn.? Co konkretnie wypisuję? Potrafisz to uzasadnić używając 'argumentów' innych niż "chyba ty"?
Koszt nie tak ważny jak dobra wola? Dobre sobie...
Ech... Drenz zrozumiał co miałem na myśli, a do ciebie nic nie dociera. Piszemy tutaj o grach z solo devu/indie, a takie studia raczej nie zatrudniają profesjonalnych tłumaczy, a tymi [tłumaczeniami] zajmują się grupy graczy, które nie dość, że same zgłaszają się do producenta, to jeszcze robią to wszystko za darmo. Dobrą wolą dewelopera jest wtedy umieścić te pliki na stronie, do pobrania. I to jest właśnie dobra wola, o której piszę, bo była taka sytuacja, gdzie pewna grupa przetłumaczyła jedną grę, po czym napisała do dewelopera, że chętnie przetłumaczy drugą, ale deweloper odpowiedział, że 'mu się nie opłaca', mimo że spolszczenie byłoby całkowicie za darmo.
Inna sprawa: Legend of Grimrock. Co, może twórcom nie opłacało się przetłumaczyć gry na kilka najpopularniejszych języków, takich jak niemiecki czy hiszpański? Oczywiście wiadomo, że w samej grze są tysiące/miliony linijek tekstowych, a sama gra przeszła całkowicie bez echa. Tak było.
Jeśli zaś chodzi o mnie, to moją dobrą wolą było to, że nie orałem cię za każdym razem, gdy widziałem twój nick w podobnych tematach, a widziałem często, więc znaj moją łaskę ;)
Ja wiem że bardzo piecze i boli, że czasy CDPu wydawcy się skończyły i gier ze spolszczeniami nie ma tyle co kiedyś, ale to nie upoważnia do wylewania takich bredni.
Jedynei umaczniasz tym samym stereotyp ignorantów „z wyboru" broniących się przed nauką języka...
O, patrzcie - chłopaczek stworzył sobie jakiegoś chochoła w głowie, później zaczął z nim bohatersko walczyć, by na koniec triumfalnie odtrąbić zwycięstwo <clap, clap>.
No i znowu pudło [bo jak pisałem wcześniej] - ja angielski akurat znam, i nikomu nic nie muszę udowadniać na tym polu.
Widzisz, ja nie jestem tobą - nie muszę koniecznie grać po angielsku, by łechtać swoje kruche ego, by później wstawiać swoje elitarystyczne smuty, które nikogo nie obchodzą. A żeby było śmieszniej, na końcu ktoś ci wreszcie odpowiedział "sprawdzam", i dopiero teraz - klarownie - widać to całe twoje, rzekome 'znawstwo'.
Polska gra nie ma polskich napisów ja pierdole, takie rzeczy tylko w Polsce :D
To sam zrób sobie grę z duża ilością tekstów i podziel się wrażeniami gdy przyjdzie do tłumaczenia.
Szczególnie koszty. Potem przyznaj się, że jednak musiałeś zrobić najpierw po angielsku żeby cokolwiek zarobić i czekaj na reakcję tutejszych...
Skutki zastąpienia dystrybucji gier w fizycznych nośnikach cyfrową dystrybucją. Teraz twórcy muszą wszystko sami zrobić, a kiedyś wystarczyło sprzedać regionalnym wydawcom/sklepom, a te dodawały 1 regionalny język. Więc koszty lokalizowania były rozłożone, a nawet dzięki temu ceny za domyślne języki + tylko 1 dodatkowy język, czyli de facto ceny za języki tańsze niż obecne ceny zawierające wszystkie języki.
Ludzie macie odpowiedź odnośnie polskiego języka, że będzie tylko się opóźni, więc skończcie już te dywagacje nie ważne, po której stronie, bo niema to już najmniejszego sensu.
Jak nauczycie się czytać ze zrozumieniem to pojmiecie, że ja pisze nie o branży (bo sam jestem za dodawaniem języka Polskiego do gier) tylko o tej konkretnej sytuacji, dostaliśmy już odpowiedz a co chwile ktoś pisze komentarz o braku polskiego języka, autor gry miał w planach dodanie ale w późniejszym terminie. Skoro już to wiadomo to poco nadal nad tym dywagować, jak widać jednemu z was przydała by się spora dawka na leku uspokojenie i wizyta u specjalisty.
"Ma sens, bo to dotyczy całej branży, a nie tylko tej gry."
Gra hobbystycznie dłubana po godzinach to nie stan branży.
"Niech łaski Polakom teraz nie robią. "
Typ właśnie robi łaskę, bo chce poświecić może i kilkadziesiąt wieczorów żeby dorobić wersje polską i to bez żadnych powodów finansowych.
Nie przypominam sobie żeby w 1980 Polki chodziły w takich mundurkach. A gdzie ten Dziwnówek leży? Gra wyglada super ale kojarzy mi się stylistyka z japońskim komiksem.
Jak się jakiś skontaktuje to niech się też przyjrzy Asami
Sytuacja wersji PL analogiczna jak z Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest.
Zadałem niegdyś pytanie jednemu z twórców (bodaj na kanale podcastowym GoLa) jakiż był tego powód, na co ten odpowiedział, że dla tak małego studia to parę miesięcy pracy równej kilkunastom tysiącom złotych (tłumaczenie+implementacja+testowanie) i biorąc liczbę sprzedanych sztuk to wysiłek, który nigdy się nie zwróci.
Ten konkretny przypadek jest dużo mniejszy, ale robiony hobbystycznie po godzinach. Jak typ co to robi, będzie chciał spędzić kilkanaście/kilkadziesiąt wieczorów za które nie otrzyma równej gratyfikacji, zamiast np. spotykać się ze znajomymi czy siedzieć z rodziną, to jego prywatna decyzja, więc jakiekolwiek ubolewanie nad stanem branży jest co najmniej nie na miejscu .
Co za pokrętna logika. Niby czemu nie można mówić że to polska gra skoro jest w pełni robiona przez Polaków, czy wręcz nawet jednego Polaka?
Dark Soulsy też są robione pod zachodniego gracza, mają wyłącznie angielski dubling, ale nikt nie zaprzecza że to japońska gra.
Pierwsze Resident Evil też miały wyłącznie angielski dubbing i wiele innych gier.
Mają japońskie napisy. Podaj mi japońską grę bez języka japońskiego. Nie znam. A w Polsce brak języka polskiego to standard już.
Problem jest czysto rynkowy. Japoński rynek jest tak ogromny, że ich rodzime gry na nim i tak zarobią. Co więcej, większość ich gier jest na tyle niszowa, że są wydawane wyłącznie w Japonii i po japońsku, bo ich tłumaczenie na angielski jest po prostu nieopłacalne.
W Polsce mamy niestety sytuacje odwrotną. Sprzedaż gier na naszym rynku, zwłaszcza od małych twórców, jest tak mała, że ich twórcy są zmuszeni do skupiania się najpierw na rynku globalnym i celowaniu w pierwszej kolejności do anglojęzycznego odbiorcy.
Mili Państwo.
Jestem już wiekowym graczem (50+)
Pamiętam jak zaczynałem od 8 -bitowych komputerów.
Wtedy takie gry były .... normą, w sensie czarno-białe z wyraźną pikselozą, ale wtedy wynikało to TYLKO I WYŁĄCZNIE z ograniczeń sprzętowych.
To co teraz widzę w grach, czyli te wszystkie Minecracft-y i im podobne, i to tutaj (World of Horror) , to moim zdaniem wyraźny regres.
Ja oczywiście rozumiem, że TAKIE BYŁO zamierzenie twórców, ale idąc w takie coś, już za chwilę cofniemy się do 4 pikseli na krzyż, gdzie dwoma kreseczkami odbijamy piłeczkę i szacowne grono graczy okrzyknie to zjawiskową, piękną, nietypową, zachwycającą grą.
Idąc jeszcze dalej, cofniemy się do papierowych gier planszowych rozgrywanych na ekranie kompa i też wtedy wszyscy będą piali z zachwytu ?
Nie wiem, ... zawsze mi się wydawało, że po to jest postęp technologiczny, żeby cokolwiek wyglądało LEPIEJ, a nie gorzej.
Po to są coraz potężniejsze karty graficzne, żeby gry wyglądały CORAZ LEPIEJ i wyglądem swym coraz bardziej przypominać rzeczywistość, a wszystko po to, żeby immersja w grach była coraz lepsza, a to z kolei po to, żeby grając w grę uczestniczyć w czymś w czym w realu z różnych względów nie da się uczestniczyć, albo da się, ale jest to BARDZO niebezpieczne czy drogie.
Tymczasem mamy wysyp gier COFAJĄCYCH nas do czasów komputerów 8-bitowych i jeszcze HGW dlaczego ... jest spora rzesza ludzi którzy sikają ze szczęście widząc coś takiego.
Musisz zrozumieć ze nie każdy grał w gry na Atari, Amidze, Commodore czy PC z cpu 286 i 1 Mb ramu. Stylistyka tej gry jest fajna i zgodna z grafika w wielu japońskich komiksach (a gra - wydaje mi się - jest adresowana głównie do azjatyckiego odbiorcy). Bardziej byłbym ja oceniał z art. pkt. widzenia jak technologicznego. Inna sprawa jest tez taka ze obecnie ludzie podniecają się byle g. (Patrz filmy czy twórczość na YT) wiec łatwo sprzedać buble do dużej masy odbiorców (ostatnie zdanie nie dotyczy tej gry - kupiłem ja wczoraj i naprawdę jest niezła).
Tyle że mniejsi twórcy nie mają takich zasobów (ludzie, narzędzia, pieniądze) jak segment AAA by tworzyć tak dopicowane graficznie gry, więc niejako są zmuszeni iść w tym kierunku co np. twórca gry z newsa.
Plus jest taki, że jeszcze jako-tako da się rozróżnić te gry - bo gdyby wszystkie indyki wyglądały jak AAA no to byłoby cholernie nudne... oczywiście zaraz ktoś wyskoczy z tekstem, że indykowa pixeloza 2d też jest powtarzalna (jeśli gadamy wyłącznie o indykach - to można się zgodzić, ale teraz mówimy także o AAA), ale i tak nie zmienia to sensu mojego komentarza.
Nie wiem, ... zawsze mi się wydawało, że po to jest postęp technologiczny, żeby cokolwiek wyglądało LEPIEJ, a nie gorzej.
Gry od dawna wyglądają dobrze (może poza modelami postaci kobiecych które robią sie coraz brzydsze), jedynie wymagania sprzętowe rosną - a na dokładkę Denuvo by devsi szydzili potem z narzekających na wydajność graczy.
Poza tym musisz zrozumieć, że są ludzie dla których grafika ma niewielkie znaczenie i są bardziej zainteresowani rozgrywką.
To dlatego np. widzisz pracujących po 10-12+ godzin ludzi wbijających tysiące godzin w Football Managery bo mogą swobodnie chować grę do paska.
Gdyby to był kolos AAA to raz - na sprzęcie biurowym raczej by się nie odpalił a dwa - pożerałby prąd i raczej nie byłby taki skory do zwijania do paska :[
Idąc jeszcze dalej, cofniemy się do papierowych gier planszowych rozgrywanych na ekranie kompa i też wtedy wszyscy będą piali z zachwytu ?
są tacy co lubią takie gry - na ekranach kompów/smarkfonów, ale i tak bez porównania do prawdziwego odpowiednika, który jest znacznie popularniejszy
Oczywiście rozumiem, że nie tylko nie każdy grała na Atari, Amidze, Commodore, a nawet większość pojęcia nie ma, że takie coś w ogóle istniało.
Rozumiem również ludzi którzy z jakiegoś powodu coś takiego lubią. czyli tego typu stylistykę.
Za to niespecjalnie rozumiem użytej do produkcji tej gry "techniki" .
Ten sam klimat ... a nawet ZNACZNIE LEPSZY można było (i moim zdaniem należało) wykorzystując możliwości dzisiejszego sprzętu.
Coraz częściej jednak, produkuje się totalne technologiczne buble, bo to po prostu jest tańsze i ZNACZNIE łatwiejsze, jednocześnie dorabiając do tego "legendę" .... że się tak wyrażę ... fajności , unikatowości czy czego tam jeszcze, usprawiedliwiając w ten sposób to co widzimy na ekranie.
Moim zdaniem, TO WŁAŚNIE DLATEGO (jak piszesz) ludzie jarają się byle czym, bo marketing i ogólnie pojęty hype na coś, "zaprzedają" takie produkty jako coś czym należy się jarać.
Tworzy się więc coś w rodzaju perprtuum mobile czy zaklętego kręg jak kto woli.
Żeby sprawa była jasna, to ja gram w niektóre dzisiejsze gry które mocno odbiegają graficznie od dzisiejszych możliwości sprzętu, a mimo to gra się ZNAKOMICIE, tyle że w tych grach ....coś się dzieje + trzeba ruszyć głową ..... dla przykładu .... Portal, Quantum Conundrum, Magrunner, Talos of principle, a nawet pierwsze abe's oddysee.
Oczywiście możliwe, że nie wyczuwam klimatu jeśli chodzi o grę pod którą piszemy komentarze, ale ja tego klimatu tam W OGÓLE nie czuję, a nie czuję dlatego, że .... po prostu nijak (przynajmniej mi) nie przypomina to gry komputerowej i generalnie gry w ogóle.
/// Tyle że mniejsi twórcy nie mają takich zasobów (ludzie, narzędzia, pieniądze) jak segment AAA by tworzyć tak dopicowane graficznie gry, więc niejako są zmuszeni iść w tym kierunku co np. twórca gry z newsa. ///
Oczywiście racja, ale ..... jak dla mnie, .... w tej "grze" NIC SIĘ NIE DZIEJE.
Pokazują się statyczne, z rzadka animowane (jeśli można to nazwać animacją) czarno-białe zapikselowane obrazy i ... to w zasadzie wszystko.
Sorry, że znowu trochę "przydziadkuję" , ale .... swego czasu była taka gra ... polska ... napisana od podstaw przez JEDNEGO CZŁOWIEKA (Janusz Pelc), która do dzisiaj nie ma się czego wstydzić.
Ta gra to ROBBO.
Pikseloza ?
Owszem, bo takie były czasy, ale grywalność .... rozwiązania, zagadki, no po prostu .... to World of Horror nawet przy niej nie stało, a przedział czasowy pomiędzy tymi grami, to 34 lata.
========
Tak na marginesie, jeśli ktoś nie grał w ROBBO, to ..... BARDZO POLECAM ... nawet dzisiaj będziecie się świetnie bawić.
Dlaczego tak sądzę ?
Otóż jakieś 15 lat temu, gdy mój syn miał 12 lat, przyszło do niego trzech kolegów i w coś tam grali u niego w pokoju.
Z ciekawości zajrzałem w co.
Nie pamiętam co to było, ale .... jakaś naparzanka ... chyba sieciowa.
Zapytałem wtedy w/w szanowne grono, czy ich to naprawdę jara ? czyli takie strzelanie do wszystkiego ?
Zgodnym chórem orzekli, że jak najbardziej.
Na to ja, że moim zdaniem to nie jest gra, a co najwyżej wymiana kopniaków, tyle że na ekranie.
Na to jeden z nich .... że skoro jestem taki mądry, to w co proponuję zagrać.
Na to ja, że w .... ROBBO właśnie.
Oczywiście popatrzyli po sobie, bo nikt nie wiedział (co zrozumiałe) co to jest.
Powiedziałem im, że to gra platformówka, gdzie trzeba ruszyć łbem, a nie tylko lewym klawiszem myszy.
Zapytali (ale roześmiani szyderczo) czy mogę pokazać co to ? .... a chcieli zobaczyć zapewne dlatego, żeby mieć tzw. bekę ... co też "dziadek" pokaże.
Przyniosłem grę (płytę CD) w pudełku, gdzie była etykieta.
Popatrzyli na tył okładki, gdzie były screeny z gry i wszyscy parsknęli szczerym śmiechem śmiejąc się przez dłuższy czas.
Na to ja, ... spróbujcie zagrać .... pośmiejecie się jeszcze bardziej.
OK (powiedzieli) , ale .... entuzjazm do grania był raczej na zasadzie ... niech się "dziadek" cieszy, czyli .... z grzeczności zrobimy to żeby mu nie było przykro.
Poszedłem sobie do siebie, czyli do swojego pokoju i zostawiłem ich niech robią co chcą.
Po jakichś 20 minutach .... tak jak wcześniej w pokoju syna było słychać gwar i śmiechy, tak nastała absolutna cisza.
Autentycznie myślałem, że po prostu nie zauważyłem kiedy wyszli i gdzie sobie poszła ta gromadka.
Co się okazało ?
Całą grupka pogrywała w .... ROBBO ... w ciszy ... skupieniu .... zainteresowaniu.
Nie wiedziałbym o tym gdyby nie fakt, że w którymś momencie ktoś stamtąd wyszedł i stwierdził, że .... planszy nr 18 nie da się przejść.
Na to ja .... mocno zdziwiony całą sytuacją , ... no ale przecież panowie ... jak możecie grać w takie "gówno" ?
Na to oni .... z pełną powagą , niemal zirytowani ... pokazują mi planszę nr. 18 i twierdzą, że siedzą już nad tym 1.5 godziny i że po prostu jest to nie do przejścia.
Na to ja, że plansz jest 64 i ja CAŁĄ grę przeszedłem, a trzeba wiedzieć, że w owych czasach NIE BYŁO save-ów, solucji, tutoriali, YouTuba, gdzie można było podpatrzeć jak inni to zrobili.
Powiedziałem wtedy, że .... jeśli chcą, to podpowiem jak przejść planszę nr 18.
Na to oni, że ... UWAGA .... absolutnie, bo nie po to siedzą tyle czasu żeby teraz ktoś powiedział co i jak .
Na to ja, ... no ale przecież .... jak możecie w ogóle w to grać ? .... przecież .... i tu próbowałem coś mówić, ale .. usłyszałem tylko ... cicho cicho (bo grali w ... ROBBO) .
Temat wałkowany milion razy, a polski gracz dalej nie rozumie jak działa wydawanie gry indie. Nikt się nie przejmuje swoim językiem, gdy w tym języku mówi niecałe 50 milionów ludzi. Na j3bane 8 miliardów. Z czego na dodatek te 50 milionów nie mieszka w jaskini, i zna zwykle angielski. Nikt normalny robiąc grę w pojedynkę nie będzie narażał się na koszty związane z tłumaczeniem na język w którym nikt nie mówi, a nawet jak mówi to zna angielski. A tak, tłumaczenie, wyobraźcie sobie że robi się grę po angielsku, i na język ojczysty trzeba ją przetłumaczyć, co nie jest takie proste nawet gdy mówimy o języku ojczystym. Ja na przykład cieszę się że takie Coteries of New York nie jest po polsku; ot, w grze występuje tyle gier słownych i niuansów retorycznych że wiele by straciła przy tłumaczeniu