To nie jest na 100% muzyka, której głównie słucham obecnie bo paru wykonawców/zespołów brakuje, są też na obrazku tacy, których kiedyś słuchałem, teraz w zasadzie nie słucham. To są płyty, zespoły, które mnie ukształtowały muzycznie. gdybym miał robić listę the best of, wyglądałoby to trochę inaczej A jak u was?
Pewnie jutro taka topka wyglądała by inaczej, ale na dzisiaj chyba wyglądało by jakoś tak. Praktycznie wszystkie te albumy mógłbym odpalić w każdej chwili i przesłuchałbym je od dechy do dechy. To właśnie one ukształtowały mój gust, który jest mocno basicowy, ale znawcą muzyki to ja raczej nigdy nie zostanę i od razu mogę to zadeklarować :P
Poza nirvana nie znam nic z tego zestawu.
Jak to wykształcenia? Żeby słuchać muzyki muszę mieć wykształcenie muzyczne? OK
Przyjąłem założenie, że najbardziej kształtują gust muzyczny rzeczy słuchane w młodości. Nie ma więc na liście płyt, które poznałem, czy pokochałem już po 20 roku życia. Te które są na liście to płyty, które najbardziej na mnie wpłynęły w tamtym czasie i pewnie dzięki którym słucham dziś tego czego słucham. Nie wszystkie zestarzały się dla mnie tak samo dobrze, ale do wszystkich częściej lub rzadziej wracam.
Nie wiem jak robicie takie ładne obrazki, więc po prostu wstawię listę. Kolejność chronologiczna:
Queen - Made in Heaven
Evanescence - Fallen
System of a Down - Steal this album
Nirvana - Nevermind
Metallica - Garage Inc.
Hunter - MedeiS
Coma - Pierwsze wyjście z mroku
Dimmu Borgir - Death Cult Armageddon
My Dying Bride - Songs of darkness, words of light
Opeth - Blackwater Park
Opeth - Still Life
Sceptic - Internal Complexity
The Gathering - Home
Guns'n'Roses - Apetite for destruction
Emilie Autumn - Opheliac
Tool - 10000 days
Omnia - Alive
Sick Of Sarah - Sick Of Sarah
Lana Del Ray - Ultraviolence
Paramore - After Laughter
Chętnie odpiszę, ale najpierw: jak się robi to zestawienie jak na obrazku? Jakiś generator czy sami sklejaliście okładki?
Wrzuciłem to co wywarło największy wpływ na moje upodobania muzyczne, wszystko z okresu podstawówki/liceum. Do dzisiaj bardzo lubię każdą z tych płyt. Finalnie wyszło tak że nie zamykam się w żadnym z gatunków, niemal w każdym potrafię znaleźć coś interesującego. Muzyka to bardzo ważna część mojego życia, to wspomnienia, emocje, relacje międzyludzkie. Słucham każdego dnia.
Jak edukacja wkroczyła to i ja wrzucę :)
Pierwsze dziesięć raczej nie zmieni miejsca, reszta może fluktuować :P
Mam swoją listę i tam mam [na dzień dzisiejszy] 122 albumy; i weź teraz wybierz spośród tego 25.
Zostawię jak jest, ale już teraz widzę co najmniej 5 pozycji, które bym wymienił na coś innego.
Jak Wy to ludzie zrobiliście , czy raczej - co ludzie poszło nie tak, że "ukształtowały" Was jakieś szarpidruty; żywe tuby Mao Zedonga i inne produkty poskładane na zapleczu wielkich wytwórni?
Ta moja lista to niezły miszmasz lub mismatch, jak kto woli.
PS. Ależ mnie korciło aby dać więcej jak jedną płytę z jednego podwórka.
Jeden wykonawca powtarza mi się troche zbyt często ale i tak dodałbym więcej
Główny okres kształtowania się mojego gustu, albo przynajmniej jakiegoś fundamentalnego muzycznego rozeznania, przypada mniej więcej na lata 2008-2013, stąd wiele krążków które wtedy debiutowały. Od tamtego czasu, mam wrażenie, że wałkuję to co dobrze znam, malutkimi kroczkami rozszerzając tę pulę. Może to nie powód do dumy, ale jest jak jest.
Tych albumów jest znacznie więcej, ale starałem się wstawić tutaj takie które mnie mocno ukształtowały. Co prawda niektóre są trochę nowsze, ale też miały na mnie spory wpływ. Oczywiście takich artystów jak Presley, Vivaldi, Handel, Grechuta proszę traktować szerzej bo zostali tu wstawieni jakby to określić jako całokształt. Oczywiście kolejność jest zupełnie przypadkowa, a poza tym ciężko jest się zmieścić w tych 25 płytach.
Część ukształtowała gust muzyczny a część słucham do teraz i nigdy mi się nie znudzi.
Mega cięzko wybrać aż 25 płyt. Przy okazji zdałem sobie sprawe, jak dziwny mam gust muzyczny.
Fajne zadanie. Sporo albumów się powtarza w tej grupie, czyli dobra z nas ekipa. Z tym "ukształtowaniem" jest o tyle trudno, że często są to po prostu ulubione albumy. Ale starałem się być sumienny i zaznaczyć wszystko, co ważne. Mój główny okres odkrywania i kształtowania to koniec podstawówki/początek liceum (1997-2000).
Trudny wybór, a nawet niemozliwy, biorąc pod uwagę, że pomimo prawie czterdziestki na karku, nadal nie jestem w pełni muzycznie ukształtowany ;)
Jako, że zaczynałem przygodę muzyczną koło roku 96 to lekki misz masz się zrobił ale to mi pierwsze do głowy przyszło, jutro czy pojutrze ta lista by się pewnie mocno mogła różnić. Sporo rzeczy się oczywiście nie zmieściło, np. Mayhem, Amorphis, Paradise Lost, polskie Pandemonium, Xantotol, parę rzeczy deathowych - Immolation, Incantation, pierwszy Nile, itp itd. Z rzeczy lżejszych Dead Can Dance na przykład... Nie da rady wszystkiego upchnąć niestety
W pierwszej chwili pomyslalem, ze ciezko bedzie zebrac 25 plyt, ktore moglbym okreslic jako wazne dla ksztaltowania gustu. Troche trudniejsza kategoria niz “ulubione”, a jednoczesnie silnie z nia polaczona. Jednak gdy przyszlo co do czego to szybko okazalo sie, ze cztery zespoly wypelnily mi polowe listy i to bez wychodzenia poza kategorie “ciezszego” grania. Czuje, ze moglbym zrobic trzy takie zestawienia z podzialem na gatunki - oddzielnie dla reggae, rapu i rock/metal. Ostatecznie postanowilem, sprobowac nie powtarzac wykonawcow (nie udalo sie) i wrzucic tez albumy, do ktorych juz rzadko wracam. Piszac tego posta zastanawiam sie co moglbym usunac zeby zrobic miejsce dla innych wydawnictw. Zabraklo mi wielu ulubionych plyt ale one czesto przychodzily pozniej, juz jako rezultat poszukiwan i eksplorowania. :) Najnowsza plyta z listy to Distant Relatives z 2010r. Najbardziej wahalem sie przy Jamalu xd ale sentyment, wspomnienia z tamtego czasu i fakt, ze do dzisiaj znam ja prawie na pamiec przewazyly. :P
A zabawa calkiem spoko. Fajnie sobie spojrzec na taka sciane z wybranych okladek. :)
Na Ozyrysa i Apisa, to jest mieszanka Dalmore 62 z Leśnym Dzbanem.
W jakiś sposób to szanuję.
I’ll take it. :p Twoja lista tez niczego sobie.
A moj obrazek troche sie od wczoraj zmienil. Po tym jak podalem dalej zabawe do kuzynow i zabralem sie za lekkie przetasowanie… nie wiem jak moglem nie uwzglednic Cypress Hilla w swej muzycznej drodze. :D ogolnie kusilo zeby wrzucic Beastie Boys, MF DOOM, The Roots, Joy Division, NIN, Apex Twina, Shpongle, Prodigy i kilka innych.. ale tak jak pisalem, sympatia do niektorych z nich pojawila sie po czasie i to na zasadzie swiadomego nadrabiania zaleglosci. :)
BTW. blood Sugar Sex Magik > Californication ale do tej listy musialem wybrac plyte od ktorej zaczalem znajomosc z RHCP :) to samo z Bad Religion i Recepie for Hate. :)
Ps.
Rozdalem w tym watku wczoraj sporo plusow, ktore poznikaly. Chyba mamy w temacie jakiegos zawistnika. :P
Strasznie rockowo u większości z Was... no u mnie też jest trochę ciężkiego brzmienia.
Najbardziej chyba Myslovitz jednak, mój ulubiony zespół, zaraz po Beatlesach.
Ogólnie jeszcze byłby Kult - ale to tylko pojedyncze utworu, nie całe płyty.
Proszę
Chcesz doprowadzić do rozłamu pośród najbardziej przyjaźnie nastawionych do siebie użytkowników - Fanatyków muzyki?
Po czymś takim nie będzie co tu zbierać.
Nie no a tak na serio to byłoby spoczko.
Beatlesów do 2014 roku miałem za stary, kretyński zespół (znałem tylko poczatek działalności ich - czyli garniaki i prosta muzyczka o miłości), zmienili się w mój ulubiony (do dziś) zespół, gdy poznałem płytę Sgt. Pepper i potem nowsze, czyli psychodelę. Już nie grali prostej muzyki, i miłość zeszła na dalszy plan w tekstach.
Top 25 wygląda tak, ale top 1 zdecydowanie stanowi Untrue Buriala, to jest album który przekonał mnie że muzyka może być czymś więcej niż tłem do jazdy samochodem.
Strasznie ciężki wybór ale zawsze jedno wiem na pewno, że muzyki zacząłem słuchać od Boba Marleya i jego debiutu Catch a Fire. A w ciężkie brzmienia wciągnęła mnie brytyjska fala Motorheadu z Iron Maiden, a potem już popłynąłem
Był okres w moim życiu, że się klepało Hell march Klepackyego na okrągło, ale żeby to Twój gust ukształtowało? :D
Zadanie było dla mnie o tyle trudne, że jest masa utworów, które mnie ukształtowały muzycznie. Nie zawsze były to całe płyty. Więc tutaj czuje duży niedosyt, że pomijam całą masę ważnych artystów, ale skoro temat odnosi się do płyt to nie będę wskazywał albumów gdzie zasłuchiwałem się tylko w wybranych kawałkach.
Zapewne zapomniałem o masie różnych albumów. Część jest relatywnie nowych bo uważam że muzyka kształtuje mnie cały czas. Ale to są te które przyszły mi do głowy w tym momencie życia.
Raczej wszystko to pierwsze spotkanie z zespołem w postaci całej płyty ale nie zawsze pierwsze spotkanie(usłyszenie)zespołu. Nie raz posiadało się kilka wyrwanych utworów z różnych płyt, czy inne miksy od znajomych itd.
Płyty te też nie zawsze reprezentują ulubioną danego zespołu. Choć są raczej zdecydowanie jednymi z ulubionych. Tak już jest, że każda płyta ma swoje gorsze i lepsze utwory ;)
Większość czasem słucham do dziś ale sporo innych rzeczy się poznało w kolejnych 20 latach życia.
Większość słucham do dziś. Na pewno każda z tych płyt ukształtowała mój gust muzyczny. Muzyka jest ze mną od zawsze i tak zostanie.
Kolejność totalnie losowa, a i tak zabrakło miejsca na wiele płyt i wykonawców. Zdecydowanie najważniejszą płytą w moim życiu to The Dead South - Good Company i prawdopodobnie już na zawsze zespół ten pozostanie moim numer jeden wszechczasów, wraz z moim absolutnym top1 w piosence You Are My Sunshine. Talking Heads za nietuzinkową i nowatorską muzykę, no i za wspaniały koncert Stop Making Sense. Phil Colins i Krawczych są w moim panteonie solowych artystów. Toto za przebój Africa. I tak dalej i tak dalej.
Tak wiem mam strasznie rozchwiany gust muzyczny. Jest wszędzie gdzie się da.
Czy jako metale czy inne podobne amelinium mieliście dystans do muzy ze znajomymi i gdy ktoś wkraczał w typowy temat 'czego słuchasz' to nabijało się z nazw zespołów, bo przechwalanie się czyjeś nudziło z czasem?
Z takich pamiętam:
Burzum - burżuje
Cradle of Filfh - kredki / kolorowe kredki (to każdy znał raczej)
Dimmu Borgir - Dimu Burdel/ Burger / Burger King
My Dying Bride - majdanki
Pewnie jakbym robił za tydzień, to byłyby jakieś zmiany, ale minimum połowa by została. Części słucham teraz bardzo rzadko, ale jednak wpływ w swoim czasie miały duży.