Szalony gracz poświęcił 180 godzin, aby zbadać wszystkie planety w Starfieldzie
Czy chociaz na JEDNEJ planecie mozna znalezc cos unikatowego np ruiny dawnych cywilizacji ? Jak nie, to ta cala eksploracja nie ma sensu.
Już od dawna powinieneś znać odpowiedź na to pytanie.
No i nie stosujemy odstępu przed znakami interpunkcyjnymi.
Zeby znalezc np. prawie nienaruszony wiezowiec na Ziemii ktora nie ma nic poza piaskiem (swoja droga gdzie realizm?) musisz znac jego lokacje i dzieki temu wylądujesz w konkretnym miejscu gdzie ten wiezowiec stoi.
A ja spędziłem 250 godzin w Baldur's Gate 3 by dostać się do miasta . Można rzec sytuacja win-win. Obaj bawiliśmy się przednie, zapewne.
Mi tylko 60 na całą grę ale faktycznie dużo pominąłem. Zachowałem sobie na drugie przejście.
niech ktos mu pokaze excela i niech zwiedza wszystkie komorki w kolumnie A i zamelduje wykonanie zadania.
Po niecałych 30 godzinach olałem tą grę. Nuda, monotonia, powtarzalność. Skanowanie planet nie wnosi totalnie nic do gry - pomijając jakiś tam crafting, który i tak jest ubogi do bólu.
Współczuję, jeśli ktoś wydał pieniądze na to.
Zapiszę sobie ten news, by je**ć wszystkich tych, co mówili, że Howard kłamał o 1000 światów. Jak widać było ponad 1600. Nie kłamał. A wy GOLOWICZE KLĘLAĆ I PRZEPRASZAĆ DLA TODDA
Nope.
Bo planet jest około 600 ale prawie każda ma co najmniej jeden księżyc więc wychodzi grubo ponad 1000, więcej niż obiecano. Ale obiecano też że będą ciekaw do eksploracji i to sie nie udało
Na pewno mu szybciej by mu zeszło niż każde powtarzalne do bólu lądowanie w NMS, które ma też idiotyczny system paliwa startowego, czy brak translatora - jako sposób na zajęcie czasu, ekslorację z tymi posągami.
Nic nie mówię już o pustych światach w bardziej realistycznych space simach.
Fast travel w CP77 jest dużo wolniejszy niż te parę sekund w Starfield.
Star Citizen i NMS łączą się z serwerem i z nich biorą się dane planet, podobnie jak zaciągane są dane do MS Flight Simulatora. Mimo wszystko poziom detali w zwłaszcza NMS jak się patrzy na horyzont jest bardzo biedny i prędkość latania jest zbyt ograniczona, da się też latać tylko na określonym przedziale wysokości.
Już nie chce mi się wspominać Star Citizen gdzie jeszcze bardziej ograniczyli prędkość latania, a i tak można bardzo łatwo zauważyć, że dużo bardziej gra potrafi zamulić niż Starfield.
Ja tam wolę single player i mody, zamiast ciągnięcia non stop z neta bez możliwości ingerencji w zwłąszcza zasady gry.
Starfielda często zestawia się z CP77 to głównie jedno miasto. Dało się do tego podjeść do tego i bardziej artystycznie i dopieścić optymizację "nieautomatycznie", a i tak dali ogranicznik prędkości w Afterlife. Też nie ma przesadnie dużo miejsc gdzie można gdzieś wejść, są to miejsca często zakamuflowane wczytywaniem przez windę długie schody, korytarze bez okien itp.
Nie będę nic wspominał o fizyce, której najczęściej nie ma w ogóle w CP77 - zwłaszcza ostatnie bugi z wiszącymi w powietrzu kubkami/broniami...
"bronia pustych powtarzalnych planet slowem - realizm" - chyba nie grałeś w tą grę. Porównując do NMS wcale nie są to takie pustynie. Jeszcze gorzej wypadają "realistyczne symulatory".
Może jak patrzysz na ładną trawę to masz bajer, jednak Starfield jest dużo bardziej zapełniony niż NMS.
Dlaczego? Bo nie opiera się na powtarzalnych mini-bazach, albo fasadach gdzie właściwie jest miejsce do lądowania tylko są kompletne duże bazy/lochy niczym w Diablo. Jedynym problemem jakości planet jest - brak pojazdu, albo przyspieszenia horyzontalnego jetpacka, lub podlatywanie bliżej do bazy.
Jest cała masa w tej grze źle zrealizowanych rzeczy, ale lepsze to niż start NMS po premierze. Licząc nawet ilość bugów raczej jest dużo mniejszy niż obecny stan CP77. Starfield to prawdopodobnie gra na długie lata rozwoju - forever early i pewnie kiedyś doczekamy się lepszego systemu lądowania - oby nie nudnego. NMS też super rewelacyjny jakoś nie jest, a na pewno długo nie było edytora statków, załogi, tego typu drobiazgów.
" chyba nie grałeś w tą grę. Porównując do NMS wcale nie są to takie pustynie. Jeszcze gorzej wypadają "realistyczne symulatory"."
A ty chyba nie czytales tego co napisalem w komentarzu. Wyraznie napisalem o ludziach ktorzy bronią pustych, powtarzalnych planet słowem - realizm lub immersja.
W końcu "masz poczuć pustkę kosmosu" tak jak powiedzial tod. A z drugiej strony są rzeczy które kompletnie temu przeczą, questy w ktorych trzeba gdzies leciec komus cos powiedziec/zaniesc, bo w koncu w tym swiecie nie istnieje cos takiego jak "telefon" lub jakis futurystyczny zamiennik. Gdzie tu realizm/immersja?
. Czy owe latanie statkiem, ktore odbywa sie ledwie na malym skybox na tle planety. NMS z 2016 ze znacznie mniejszym budzetem oferowal samodzielne latanie po obrębie calego ukladu slonecznego. Czy chociazby mapy, bo "planetami" nie moge tego nazwac.
"Dlaczego? Bo nie opiera się na powtarzalnych mini-bazach, albo fasadach gdzie właściwie jest miejsce do lądowania tylko są kompletne duże bazy/lochy niczym w Diablo. Jedynym problemem jakości planet jest - brak pojazdu, albo przyspieszenia horyzontalnego jetpacka, lub podlatywanie bliżej do bazy."
Opiera sie kompletnie na niczym,
eksploracja lezy - ladowanie na planecie z kilkoma znaczkami poza ktorymi nic nie ma na mapie.
latanie statkiem - ktore jak juz wyzej pisalem ogranicza sie do nic nie wnoszacego latania przy skyboxie planety.
fabula - blagam,
Do tego masa problemow z AI i mnostwem innych mniejszych rzeczy ale rownie waznych jak twarze postac.
"tylko są kompletne duże bazy/lochy niczym w Diablo. "
Problem jest taki, ze AI jest beznadziejne, przez co poziom trudnosci lezy a te "duże bazy" ( o teraz przypomnialo mi sie ile tam jest loadingscreenow, nawet zeby wejsc do bazy, a czasem i w bazie) przeklejane z planety na planete, przez co nie dosc ze eksploracja sama w sobie jest slaba to i po wyladowaniu na planecie, mozesz natknac sie na ten sam budynek z tym samym ukladem lootu,przeciwnikow i pomieszczen.
Jeśli mam być szczerym lepsze widoki mam w Minecrafcie z modami niż we wszystkich wymienionych grach, ale co muszę zrobić abym miał ten wygląd? Ograniczyć pole widzenia i dać mgłę na horyzoncie, żeby był lepszy efekt, działała fajna mgła volumeryczna, dużo lepsze dokładniejsze światło gdzie naprawdę potrzebne są latarki/pochodnie.
Minecraft i Rimworld to dobre przykłady co się dzieje jak planety są generowane na lokalnym komputerze a nie online - wolno.
Dużo szybciej zwiedza się wygenerowane już lokacje niż jeszcze nie utworzone jeszcze. Pociągiem da radę głównie dojechać tam gdzie już istnieją wygenerowane elementy, a co dopiero mówić o odrzutowcach i statkach kosmicznych.
Starfield jest grą raczej offline nie licząc tych DRM'ów, których i tak nie dostrzegałem po Fallout 4 bo raczej zawsze mogłem grać bez internetu z modami.
NMS czy Star Citizen nie są tak różnorodne jakby się chciało, Starfield też - ale jest na podobnym poziomie i ma przede wszystkim potencjał do modów.
To na co się narzeka czyli jakość miast - może być atutem gry jeśli będzie tak samo chodziła z tysiącami ładniejszych miast od moderów i to może nawet na jednej mapie wielkości Far Cry 5 na raz. Star Citizen strasznie muli przy dużo mniejszych lokacjach i strasznie wyglądają rag dolle. NMS tam praktycznie nie ma strzelania i fabuła/realia/misje/nawigacja są bardzo słabe.
Jeśli już na coś narzekać w Starfieldzie to wolałbym, żeby rzeczywiście był z tej gry jakiś następca Skyrima czy Mass Effecta i po tym można by najbardziej jechać, bo nie dali rady.
Jedynie co ich "creations engine" może uratować to głównie mody i bez nich nie wiem po co w ogóle startowali. Może aby naprawić błędy i dać stabilną wersję do modowania.
Bethesda wzięła sobie 2 trudne zadania - nieskończone generowane światy i nowe universum. Dopiero może Starfield 2 będzie jakiś dorobiony o ile wcześniej mody nie będą przez długi czas sukcesem na miarę Minecrafta. Do tej pory nie było tego typu gry pod mody, choć jeszcze trzeba poczekać na oficjalną drogę dla modów.
Nie wiem czy bić brawo, czy współczuć. Ja po pierwszej miałem już zmęczenie materiału i na drugiej skończyłem przygodę z tym jakże świetnym tytułem.
To w sumie nie tak dużo. Ja w cyberpunku spędziłem już 110 godzin na pierwszym przejściu gry a jeszcze nie skończyłem dlc. I nie marnuję wcale czasu tylko jeżdżę od misji do misji i od zgłoszenia NCPD do zgłoszenia, korzystając często z szybkiej podróży.
Starfield miał być nieskończony a okazuje się ledwie 2-3 razy większy od new vegas.
Niestety im człowiek starszy tym szybciej go takie długie granie nudzi. Teraz 30-40h na grę to jest optymalny max, potem nudzi ta powtarzalność.