Chris Evans przyznaje, że nie zrozumiał jednego z najlepszych filmów sci-fi ostatnich 15 lat, mimo że gra w nim główną rolę
Błąd w tekście przy budżecie. Ogólnie podobał mi się bardzo ten film, zwłaszcza scena tortury z ręką poza pociągiem!
Mnie się podoba w tym filmie, że nie ma w nim szczęśliwego zakończenia. Brakuje takich.
Ciągle się filmy tak teraz kończą, bo przyjęło się, że smutne zakończenie = dobry film, szczęśliwe zakończenie = zły film.
Mam podobnie.
Początkowo oceniłem film na 3 - obejrzałem go w ubiegłym miesiącu i zmieniłem ocenę na solidne 8.
Najglupszy film jaki widzialem. Nawet Licentia Poetica ma swoje limity.
Jesli to jest kino ktore serwuje sie ekologom to nie dziwie sie, ze mysla ze przylepienie sie do asfaltu to swietny pomysl...
PS. Swoja droga, w tych swoich akcjach dzielnie ignoruja ze amerykanie i duza czesc bogatszego swiata przezyca sie z aut na osobiste ciezarowki (co jest glupota i problemem) a na forme dzialania wybrali takie ktorego jedynym bezposrednim skutkiem jest dodatkowa emisja CO2 (zatrzymanych aut) a oczywistym skutkiem posredni jest obrzydzenie wszystkim ekologi - ciezko zinterpretowac caly ten "stop oil" jako cokolwiek innego niz marketingowa akcje przemyslu petrochemicznego.
Według mnie Snowpiercer nie jest skomplikowanym filmem i tym bardziej dziwią mnie brednie jakie ludzie wypisywali na jego temat.
Śmieszy mnie to pompowanie tego filmu na film KULTOWY od 2 miesięcy. Pewnie chcą wypuścić jakaś kolekcjonerską edycję w metalowym pudełku albo badają czy warto robić sequel. Jest to całkiem przyzwoity akcyjniak i nic więcej.
Scenariusze są trudne do czytania posiadają bardzo minimalne opisy dając tu pole dla reżysera
Alegoria marksistowskich wierzeń jest pchana jako kultowy film. Zgodnie z tradycją! Wszystkie elementy z listy "aktualnej narracji" są skreślone więc to "MuSiEć ByĆ" kultowy film. A to że świat przedstawiony nie przystaje do rzeczywistości to zupełnie nie istotne.
Przecież „alegoria” w Snowpiercerze jest wciskana do łba widza łopatą i jeszcze dopychana buciorem, żeby nie pozostało żadne pole do interpretacji. Nawet ja nie zdołałem przetrawić tak nachalnie prostackiej symboliki, choć teoretycznie jestem jednym z głównych odbiorców tego przekazu, bo buduję sobie w ogródku gilotynę dla bogoli.
Scenariuszowo to jest kompletne nieporozumienie, tylko niezłe plany zdjęciowe i montaż jakoś pozwalają dobrnąć do końca.
Proszę was, ten film kultowy? Może jeszcze napiszcie, że niesie głębokie przesłanie nad którym trzeba się głęboko zastanowić. Ten film jest prosty i przewidywalny jak konstrukcja cepa. Chociaż przy takich avengersach czy ostatniej części strażników galaktyki faktycznie może się wydawać głęboki.
Daj spokój. To dobrze nakręcony i przemyślany film z nietuzinkowymi zabiegami. Popatrz choćby na scenę walki, w której główny bohater zostaje ogłuszony. Podobało mi się to, bo w przeciętnym filmie na siłę pompowaliby dramatyzm sytuacji - skupienie na padającym Curtisie, zwolnione tempo, jakaś dramatyczna muzyka etc, a tutaj po prostu dostaje cios, odpływa i tyle, walka toczy się dalej już bez jego udziału. Nie jest jakimś niepokonanym herosem, którym trzeba się nadto przejmować i który musi zawsze grać pierwsze skrzypce. Albo to, że Khang robi jakieś dziwne rzeczy pokroju zachwycania się płatkiem śniegu, które później okazują się istotne, bo pozwalają mu wysnuć jakiś poważny wniosek. Przewidywalny ten film też nie jest, przynajmniej w skali mikro. Co jakiś czas zaskakuje np. tym jak produkowane jest jedzenie dla biedoty. Zestawienie tego filmu z Avengersami jest krzywdzące.
Ale ameby w komentarzach. Żadnej trafnej interpretacji filmu.
No to dajesz... Wytłumacz amebom, jak interpretować?
Ponoć ma fajną kuśkę