„Starfield został stworzony celowo w ten sposób", Todd Howard opowiada o kolejnych pięciu latach gry
Ja chyba dobrze czytałem, że oni dopiero teraz wezmą się za TESVI? Bo jeśli go robią na tej samej zasadzie co Starfielda i ma tak samo wyglądać to podziękuje. Gra wyszła 10 lat za późno.
Todd Howard celowo zrobił grę o eksploracji kosmosu, gdzie nie da się normalnie i fajnie eksplorować kosmosu :(
Ja chyba dobrze czytałem, że oni dopiero teraz wezmą się za TESVI? Bo jeśli go robią na tej samej zasadzie co Starfielda i ma tak samo wyglądać to podziękuje. Gra wyszła 10 lat za późno.
Tak celowo, że średnia oceny na Steamie to 75%?
Spokojnie, moderzy szybciej się zajmą tą grą, niż Todd je naprawi.
(PS. Tytuł strony na pasku www brzmi: Starfield jest grą na lata - Todd Howard patrzy daleko w przyszłość)
Dobrze że jeszcze nie ma tematu dot. tego, jak Todd tłumaczy głupie zachowanie AI w Starfieldzie.
Nadal brakuje wielu rzeczy (w tym pojazdu).
To już SpaceBourne 2 szybciej wyjdzie z EA niż Starfield zostanie ogarnięty przez Todda.
Tak celowo, że średnia oceny na Steamie to 75%?
Troszkę zawyżyłeś. W tym momencie to 70,98%.
https://steamdb.info/app/1716740/charts/
Muszę przyznać, że jestem trochę zdziwiony. Podejrzewałem, że poniżej 73-75% nie spadnie. Ale spada. Systematycznie. Dzień po dniu.
Tak, mieszana jest poniżej 70%
Mogłem troszkę się zagalopować z 75% (nie śledzę, bo oczywiście nie chcę wyłączać tej blokady steamowej na treści), ale oceny jak widzę coraz mierniejsze, co też jestem troszkę zdziwiony (nie biorę pod uwagi ocen Fallouta 76, w której wręcz roiło się od błędów), bo zamierzałem to ograć, ale jak widzę, jak Todd próbuje tłumaczyć wręcz każdą sprawę, to mi się coraz bardziej odechciewa kupować Starfielda.
Zobaczymy jak z czasem się gra rozwinie - obecnie mam 105h na liczniku i raczej wszystkie większe zadania ukończone (ostatnie 5 godzin to było tylko zadania w stylu "podejdź do A, zabij B, zadanie skończone"), co prawda nie ruszyłem na głównej postaci NG+, ale z tego co sam przez kilka godzin zauważyłem, to tylko zmiany co do Konstelacji.
Więc IMHO, jak na grę Beci bez modów, wynik dobry - typowy kotlet w oczekiwaniu na jakieś lepsze gry.
co prawda nie ruszyłem na głównej postaci NG+, ale z tego co sam przez kilka godzin zauważyłem, to tylko zmiany co do Konstelacji.
podczas rozgrywki masz jeszcze dodatkowe dialogi Astranina które sprowadzają się do tego, że nie musisz używać perswazji.
przykład
spoiler start
Na przykład nie musisz używać perswazji po to żeby ojciec Sama dał wam mapy podczas jednej z misji wątku głównego.
Tówj bohater powie coś w stylu. "Wiem że kochasz swojego syna" a ten odpowie "A to spoko, weź se te mapy".
spoiler stop
No IMHO nie jest to zbytnio zachęcające, bo to w sumie nic nie zmienia - ot, 2 minuty krócej się siedzi w tym domu. Na redicie pisali o większych zmianach (np. zamiast Delgado ktoś inny rządził Crimson Fleet), ale to pewnie fejk, bo jak testowałem NG to doszedłem do NG+3 i nigdy nie było żadnych zmian w tym wątku.
Todd Howard celowo zrobił grę o eksploracji kosmosu, gdzie nie da się normalnie i fajnie eksplorować kosmosu :(
Przygotowaliśmy dobry grunt do budowania gry dla wszystkich
O właśnie. W końcu Todzik nazwał rzeczy po imieniu. Gra jest gruntem dla modów.
Wyszła, zależy jak na to patrzeć za późno albo za wcześnie. Za późno jeśli patrzeć na drętwotę i archaiczność (szczególnie menu ekwipunku i cała reszta jest do przerobienia od nowa), za wcześnie jeśli patrzeć na ilość wykastrowanych albo brakujących mechanik, lub których resztki gdzieś tam niby zostały, a które według plotek miały być.
Mam na liczniku jedynie 14h i jakoś dalej mnie nie ciągnie. W Skyrimie czy Oblivionie mało kiedy używałem szybkiej podróży i po mapie biegałem z buta lub konno, bo zawsze dało się trafić na coś ciekawego. Tutaj podróż od planety do planety to festiwal klikania w menu i oglądania loadingów pod ukryciem scenek, których nie da się przerywać. To właśnie podróżowanie sprawia, że gra głównie mnie męczy i nawet ciężko mi się zmusić do robienia głównych zadań lub lepszych pobocznych.
Z planetami też nie jest lepiej. Pamiętam jak z ciekawości poleciałem na skraj dostępnych systemów i na jednej planecie spędziłem prawię godzinę biegając od punktu do punktu i trafiałem praktycznie na to samo. Jakieś miejsce z roślinkami do przeskanowania dające EXP i stado zwierzaków.
To niech moderzy za nią płacą. W gamepasie nie zbiedniałem dramatycznie, ale dla mnie to zawód. Średnia gra, reklamowana jako następny mesjasz.
Specjalnie upośledziliśmy gre zęby teraz przez 5 lat dodawać i naprawiać rzeczy które powinny być na premiere.
Fakt, trzeba być mistrzem w projektowaniu gier, by skopać dosłownie każdy element.
Nawet tak prozaiczna rzecz jak poziom trudności ma błędy projektowe.
Poziom trudności zmienia 3 rzeczy.
1. Zwiększa szanse na legendę.
2. Zwiększa życie przeciwników.
3, Zwiększa obrażenia, zadawane przez NPC.
2 - paradoksalnie większa imersja jest na najniższym poziomie, a to dlatego, że różnica między NPC z 1 poziomu, a tym z 60, jest zauważalna podczas grania. Ten pierwszy pada od razu, a z tym z 60, trzeba trochę kul wystrzelić.
Na wyższym poziomie, ta różnica się zatraca, przez co nie czuć, że walczyliśmy właśnie ze słabszym lub mocniejszym.
3. Partacze z Bety przypisali obrażenia zadawane graczowi do NPC, a nie do pistoletów. Jeszcze nigdy w żadnej grze nie spotkałem, tak idiotycznego rozwiązania. Tzn. błędu projektowego. Są gry, gdzie NPC może korzystać z artefaktów, run, czy nakładać na siebie różne efekty, przez co zadaje więcej obrażeń niż fizycznie broń, której używa.
W Starfildzie, jak zwiększymy poziom, to automatycznie NPC zadaje więcej obrażeń, ale nie za sprawą broni.
Walczysz z takim, zadaje ci po 200 obrażeń. Myślisz, zajebisty pistolet ma. Więc chcesz go pokonać, by dorwać jego broń. Patrzysz, a tam 4 pkt obrażeń zadaje, mimo, że w rękach NPC zadał 200 :D
Mistrzowie spartolenia każdej mechaniki w grze, jaka tylko może istnieć.
SF to jedna z najgorszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem.
Jeżeli MS chce tak konkurować na rynku gier, to niech lepiej się zwija.
ty chesz zwiększać zycie ja modem zminiejszyłem że urban eagle oneshotuje w klate postać na 75 gdzie moja postać maiła 14 level.
„Starfield został stworzony celowo w ten sposób"
To znaczy jak? Jak gowno? Gra nudzi sie po jakims czasie grania, potwory zamieszkujace planety sa prawie zerzniete z No Man Sky, wybory w grze zadne.
Jak będzie wyglądać za sześć miesięcy, rok, dwa lata, trzy lata, cztery lata, pięć lat?
Nijak, znudzi sie do konca tego roku...
Przygotowaliśmy dobry grunt do budowania gry dla wszystkich
Tak jak pisałem wcześniej, dopóki będą używali tego trupiego silnika, każda ich gra nieważne w jakim gatunku to jest wyłącznie nowa cześć mod generatora. Dobrze, że todd to w końcu przyznał.
Spoilery!
Nie usprawiedliwiajmy lenistwa i partactwa starym silnikiem. Moim zdaniem nawet jakby robili to na nowym silniku, to o tak gra wiele by się nie różniła. Pod względem gempluju jak szybsze wczytywanie, czy brak takowego co 5 metrów, może tak, ale SF ma kłopot nie tylko z tym. Po prostu Beta przestała być zespołem, który przykłada uwagę do ważnych rzeczy. Olewają dosłownie każdy aspekt gry, budowy świata, postaci, historii. Na te dolegliwości nowy silnik nic nie zaradzi.
Nie da się spójności świata poprawić silnikiem. Co chwilę coś wytrąca z "imersji", bo jakieś wydarzenie, zadanie, elementy świata, NPCe nie pasują kompletnie do wykreowanego świata.
Klasyczny już przykład jednego z pierwszych statków kolonizacyjnych, który ponad 200 lat temu wyruszył z Ziemi. Pod względem dizajnu, technologii, wyposażenia wnętrz, NPCów, nie różni się niczym od współczesnych statków, które można budować. Składa się dokładnie z tych samych komponentów, mebli, wystroju, śluz itd. "Ekstra, zobaczymy, jak wyglądały pierwsze statki", można by rzec po rozpoczęciu tej misji, a tu zong.
Planeta Tygiel, gdzie trzymany jest projekt klonowy. Nie mieli kontaktów z innymi ludźmi przez dziesiątki lat-kontaktów personalnych, bo roboty broniące osady, nie pozwalają na taki kontakt. Co się pierwsze rzuca w oczy po wejściu do osady?
Automaty z żarciem i piciem - tych 2 najpopularniejszych firm co się co chwile przewijają. Takich rzeczy jest cała masa. To tylko najzwyklejsze sytuacje.
Grając w SF ma się wrażenie, że Beta miała słomiany zapał. Na początku wielkie palny, ale szybko olanie tematu i robienia dosłownie wszystkiego, aby było.
Silnik odegrał w tym dużą rolę, bo w plikach znaleziono sporo niedokończonych mechanik, z których Bethesda musiała zrezygnować. Jeden mod pozwala np. zbliżać się do planet w normalnym czasie i wtedy im bliżej jesteśmy, tym LOD takiego ciała niebieskiego jest większy, a na powierzchni widać coraz więcej szczegółów, z topografią terenu włącznie. Czyli chcieli coś takiego zaimplementować i sporo już w tym kierunku zrobili, ale technologia ostatecznie nie pozwoliła.
Generalnie widać, że pierwotnie to faktycznie miał być taki prawdziwy symulator kosmiczny ze swobodną podróżą, lądowaniem, lataniem nad powierzchnią, okrążaniem planet itd. (bo szczątki tego wszystkiego są w plikach), tylko silnik jak zwykle się rozkraczył, a Becia dorabia ideologię, że to zawsze miało tak być...
Trochę z innej beczki, ale skoro moderzy mogli zrobić coś takiego w kilka dni po premierze (i to bez oficjalnych narzędzi!), to Bethesda tym bardziej mogła przez kilka lat developmentu.. Inaczej, niż lenistwem chyba się tego wytłumaczyć nie da. Prosta rzecz, a daje + milion do immersji (oglądać do końca, bo ostatni skok jest z pierwszej osoby).
https://www.youtube.com/watch?v=SyvHxwiMui8&ab_channel=VenturePro
Pięknie ukryty loading screen zamiast kurna statycznego obrazka...
Becia to jednak lenie i partacze straszne :|
No właśnie, tak jak pisałem od początku, wystarczyło rozciągnąć animację w czasie, dzięki czemu statyczny loading screen nie jest w ogóle potrzebny. Co jednak ciekawe, modder napisał, że ten mechanizm już jest w plikach gry (to znaczy animacja pocięta na części, gdzie początek i koniec są statyczne, a środek rozciąga się dynamiczne i skaluje się do szybkości wczytywania danych), tylko zdezaktywowane. Czyli Becia to planowała, ale z jakiegoś powodu nie umieściła w finalnej grze. No ręce opadają.
Ze Starfieldem jest "coś nie tak", bo takich elementów jest więcej - np. New Atlantis ładuje się cała od razu, teoretycznie nie są potrzebne żadne ekrany ładowania (ale są!), można latać między planetami (jeżeli ktoś jest albo cierpliwy, albo skorzysta z moda przyśpieszającego podróż), są mechaniki, które są po prostu wyłączone (np. budowanie stacji kosmicznych, które w pełni działa w grze jak się ktoś zglitchuje).
Albo cieli na maksa wszystko (w końcu, według plotek, Bethesda chciała jeszcze rok pracy), albo była sytujacja podobna do Anthema, gdzie góra (MS) zobaczyła, co to za guano chcą wydać, i gra w sumie powstała w "zaledwie" kilka lat, bo poprzednie wersje poszły do kosza (przez co właśnie wiele takich mechanik jest powyłączana, bo nie było czasu testować/doszlifować).
Może jakiś redaktor (Jason Schreier?) wyda podobny reportaż o powstawania gry, bo na pewno burdel był straszny.
Na pewno jest to o wiele lepsze niż czarny loading screena, ale nadal to nie usuwa głównego problemu, czyli wybierania miejsca skoku z menu. Ta mapa powinna być zintegrowana z kokpitem i wtedy to by już było zjadliwe.
Czyli Becia to planowała, ale z jakiegoś powodu nie umieściła w finalnej grze. No ręce opadają.
Designerzy mogli planowac. A potem weszli ksiagowi i Todd Gaejm Direktor caly na bialo.
Spokojnie pare miesiecy gra moglaby byc opozniona, zeby wrzucic features ktore sa wyciete na chama.
Na pewno jest to o wiele lepsze niż czarny loading screena, ale nadal to nie usuwa głównego problemu, czyli wybierania miejsca skoku z menu. Ta mapa powinna być zintegrowana z kokpitem i wtedy to by już było zjadliwe.
Mogla by byc tez ladniejsza estetycznie, jesli juz musi byc fullscreenowa. Mapy kosmiczne to akurat jest miejsce gdzie mozna zrobic fajne eye candy.
aaa czyli dokoncza pozniej jak z No Mans Sky, tyle ze dodatki beda platne :p i kto sie wtedy bedzie smial? :p
Nie dokończą. W przeciwieństwie do Hello Games, Shithesda ma wyjebane na swój produkt. Ci pierwsi musieli go dokończyć żeby istnieć dalej w branży i wyjść z twarzą z całego gówna, jakim była premiera NMS, a Ziewfield i tak sprzeda się w milionach kopii
Gdyby Todd robił filmy to przy wejściu do kina każdy widz dostałby kartkę i długopis. Na ekranie pojawiłby się napis: a teraz możesz zacząć pisać własną historie.
Człowieku ja o tej grze zapomnę za 5 dni, trzeba było zrobić całą od razu.