Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Publicystyka Ich seans to rozczarowanie. Najbardziej przereklamowane filmy, które wypada lubić

10.09.2023 11:34
Persecuted
1
Persecuted
146
Adeptus Mechanicus

Dla mnie absolutnie przereklamowanym filmem wszechczasów jest 2001: Odyseja Kosmiczna. Nie wątpię, ze w 1968 roku robiła piorunujące wrażenie, ale dziś jest po prostu męcząca i nudna (zwłaszcza, gdy nie można sobie łyknąć kwasu przed seansem...).

10.09.2023 11:38
2
odpowiedz
Alherd
47
Konsul

To uczucie gdy z całej listy widziałeś tylko jeden film i nie uważasz go za wybitny.
Co do Odysei Kosmicznej w pełni się zgadzam. Dla historii kina to kamień milowy, ale ten film okropnie się zestarzał i dzisiaj jest ordynarnie nijaki i nudny...

10.09.2023 11:42
marvin92
3
odpowiedz
marvin92
23
Pretorianin
Wideo

O tak, "Siedem dusz" to taka męczybuła, że klękajcie narody. Film jest po prostu idiotyczny i pretensjonalny. Skrojono go specjalnie pod Oscary, bo jest tam wszystko i nic zarazem. Totalnie nie wiadomo jaki miał być morał tej całej historii.

spoiler start

Gość zabija siedem osób i postanawia dać się pokroić by rozdać narządy siedmiu innym osobom, które najpierw starannie wybiera niczym Bóg decydując o czyimś życiu lub śmierci. Dlaczego tylko siedem osób? Przecież jeszcze kilka narządów mógłby rozparcelować. Poza tym czy dawca może sobie tak wybrać osobę, której przekaże narządy? Rozumiem nerki czy płuca, ale serce i gałki oczne? W transplantologii obowiązuje kolejka. Ponadto bohater nie decydował o tym kogo zabił. Dlaczego więc chce decydować o tym kto dostanie po nim narządy?

spoiler stop


Smith snuje się z miejsca na miejsce ze zbolałą miną męczennika i kota srającego na puszczy, który sam nie wie czego chce. Pół filmu to jakiś niewydarzony romans i do tego te miałkie, nic nie znaczące dialogi, które do niczego nie prowadzą... Inna sprawa, że już po kilku pierwszych scenach można się domyślić o czym jest ten film i jaki jest cel głównego bohatera, ale twórcy twardo trzymają tą "tajemnicę" do końca.

Kolejnym takim filmem jest "Zapach kobiety" z przeszarżowaną rolą Pacino oraz miałkim i nijakim głównym bohaterem. Wisienką na torcie jest rajd po Nowym Jorku Ferrari za kierownicą którego siedział niewidomy bohater grany przez Pacino.

"Irlandczyk" jest po prostu męczący. Żeby obejrzeć film w całości potrzebowałem trzech posiedzeń. Poza tym miał słabe CGI. Pacino czy De Niro byli niby odmłodzeni, ale jednak starzy. Na YT można znaleźć film w którym ci aktorzy faktycznie wyglądają tak jak wyglądali za młodu. Powinna pojawić się jakaś poprawiona wersja skoro widać, że można to było zrobić lepiej. Link do porównania z De Niro: https://www.youtube.com/watch?v=dHSTWepkp_M

"Lektora" oraz "Jokera" obejrzałem dwukrotnie i w sumie mi się podobały. Na pewno nie były tak przestrzelone i męczące jak wyżej wymienione. Zresztą niedawno po raz drugi obejrzałem też "Taksówkarza", który po pierwszym obejrzeniu nieco mnie rozczarował, ale przy drugim seansie klimat filmu siadł mi idealnie. "Joker" bywał czasami porównywany do "Taksówkarza" i coś w tym jest. Jeśli komuś podobał się jeden z tych filmów to z dużym prawdopodobieństwem spodoba mu się drugi.

post wyedytowany przez marvin92 2023-09-10 11:48:20
10.09.2023 11:47
claudespeed18
4
odpowiedz
4 odpowiedzi
claudespeed18
208
Liberty City Finest

Endgame to zawód w wielu kwestiach, pomijając rozterki nad poziomem Marvel ostatnio i tak. O wiele lepsze jest Infinity War, które jest jednym z najlepszych filmów tego uniwersum.

10.09.2023 12:02
4.1
leon188
19
Chorąży

Infinity War + Strażnicy Galaktyki (dwie pierwsze części) to jedyne Marvele jakie mi się podobały.

10.09.2023 12:37
DatGuyRedux
4.2
DatGuyRedux
37
Pretorianin

No infinity war to ciezko bedzie przebic i nie zapowiada sie zeby mialo sie to szybko stac. W moim top 3 marvela stoi jeszcze Thor: Ragnarok i Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz. Straznicy Galaktyki tez super, cala trylogia w sumie ale druga czesc w na tle reszty wypada slabo.

10.09.2023 14:12
4.3
Dark Star
25
Centurion

O wlaśnie, nie wiem skąd sie ludziom uroiło, że Endgame to szczytowy marvel jak właśnie Infinity War nim było. Pamiętam jak dzisiaj, że każdy znajomy wychodził z seansu IW zbierając szczękę z podłogi i Endgame miał być czymś jeszcze lepszym a tymczasem zawiódł po całości i to była dość powszechna opinia. Infantylny, nielogiczny, brakowało dramaturgii i epickości z IW, a Thanos z ciekawego bossa i właściwie głównego bohatera IW zrobił się typowym bezbarwnym darklordem w Endgame.

10.09.2023 14:14
-=Esiu=-
😁
4.4
-=Esiu=-
203
Everybody lies

No to fakt. Do dziś mi przykro, że ze szczurka z Endgame nie zrobili Avengera. Uratował wszystkich!

10.09.2023 11:51
5
odpowiedz
zanonimizowany1378531
15
Senator

Do Jokera robilem trzy podejscia i za kazdym razem odpadlem w innym momencie. Zrobie jeszcze jedno, krotko przed premiera drugiej czesci, bo forma muzikalu lekko mnie intryguje, ale nie nastawiam sie na pozytywny final.

10.09.2023 12:06
6
odpowiedz
zanonimizowany1386496
2
Junior

Joker mi się akurat bardzo podobał, a do listy dorzuciłbym Oppenheimera. Dawno mnie nic tak nie wymęczyło jak 3h tego seansu

10.09.2023 12:06
mastarops
7
odpowiedz
1 odpowiedź
mastarops
137
Generał

Dla mnie to gladiator. Parę fajnych scen, ale jakoś mnie nie przekonał. W mojej opini historia jakby wszystko za szybko się działo i nagle koniec.

14.09.2023 16:38
7.1
zanonimizowany1347125
4
Legionista

Jest to jeden z najbardziej przekozackich filmów osadzonych w starożytności pomimo faktu, że opowiada fikcyjną historię. Zbytnio się nie zestarzał a sposób nakręcenia jest mistrzowski i godny Ridleya Scotta. Zakończenie bez happy endu tylko dodaje smaczku. Obejrzyj sobie kolejny raz swoich Avengersów czy inny podobny szajs.

10.09.2023 12:31
Wrzesień
8
odpowiedz
Wrzesień
62
Stay Woke

Endgame bdb. Aż sobie chyba obejrzę raz jeszcze.

10.09.2023 13:01
9
odpowiedz
tynwar
86
Senator

endgame mi się spodobał, podobnie jak wielka szóstka. W wielkiej 6 jednak było też coś co mi się nie spodobało. Dyrektor szkoły lub nauczyciel (chyba, nie pamiętam już, bo dawno temu oglądnąłem) chciał uratować swojego dziecka, ale mu tak palma odbiła, że posunął się do kradzieży w bardzo dramatyczny sposób zabijając swojego ucznia. Zdecydowanie przegięte, jakby nie mógł poprosić albo ukraść w bezpieczniejszy sposób. Typ co chce ratować swoje dziecko nagle staje się grożnym i nieobliczalnym typem stanowiącym zagrożenie dla przypadkowych ludzi. Lepiej by było, gdyby zatrudnił jakichś złych ludzi, aby dla niego wykradli, a oni zabijają jego ucznia, przez co jego brat będzie ścigał człowieka, który zlecił kradzież. A tak, typ był strasznie niezrównoważony, że zabił przez przypadek swojego ucznia.
A joker z kolei mi się nie spodobał, po prostu było za mało jokera w tym filmie, za mało tego klimatu. Słaba adaptacja i tyle, choć o dziwo stał się jakimś fenomenem, który spodobał się wielu ludziom.

10.09.2023 13:02
10
1
odpowiedz
Hegemoon
1
Junior

przecież to oczywiste iż wrzucając te najlepsze najbardziej polecane filmy do jednego worka znajdziemy wśród nich sporo takich, które nam się nie spodobają. Bo to nie będzie worek z takimi samymi filmami a całe spektrum od sasa do lasa narosłe przez dotychczasową historię kinematografii. Taki fan horrorów oczywiście iż zanudzi się na śmierć na Irishmanie czy wielbicielka lekkich łatwych i przyjemnych umrze na Jokerze jeśli dotrwa do końca.

10.09.2023 13:13
PersonifikacjaCienia
11
odpowiedz
12 odpowiedzi
PersonifikacjaCienia
19
Brat

Persecuted

Moim zdaniem nie ma sensu oceniać starych filmów w oderwaniu od czasu ich powstawania więc pisanie że Odyseja Kosmiczna jest przereklamowana, męcząca czy nudna przy jednoczesnym przyznaniu że w swoim czasie odegrał swoją rolę jest zupełnie niezrozumiałe.

Sam oglądałem ostatnio jakiś miesiąc temu i poza kilkoma momentami całość nadal oceniam jako dobry film. Co innego jak oglądasz bo interesuje Cię kinematografia czy jesteś fanem sci-fi a co innego jak przed seansem ma się oczekiwania z kosmosu ;)

10.09.2023 13:53
Persecuted
11.1
Persecuted
146
Adeptus Mechanicus

Moim zdaniem nie ma sensu oceniać starych filmów w oderwaniu od czasu ich powstawania

W takim razie, biorąc pod uwagę szerszy kontekst i czas powstania, najlepszym filmem w dziejach jest Roundhay Garden Scene, ewentualnie L'arrivée d'un train ŕ La Ciotat i żaden późniejszy film nie ma szansy tego zmienić. Koniec, tak zostało wyryte w kamieniu, można się rozejść.

pisanie że Odyseja Kosmiczna jest przereklamowana, męcząca czy nudna przy jednoczesnym przyznaniu że w swoim czasie odegrał swoją rolę jest zupełnie niezrozumiałe.

Aha, więc Czarna Pantera jest jednym z najlepszych filmów naszych czasów, bo przecież odegrał ogromną rolę w procesie kulturowej emancypacji Afroamerykanów i stał się symbolem oraz katalizatorem przemian w przemyśle filmowym. Sama jakość filmu nie ma znaczenia, kontekst i znaczenie decydują.

Co innego jak oglądasz bo interesuje Cię kinematografia czy jesteś fanem sci-fi a co innego jak przed seansem ma się oczekiwania z kosmosu ;)

Ja oglądałem, bo jestem fanem science-fiction, z naciskiem na tematykę kosmiczną i wszystko, co się z szeroko pojętym kosmosem wiąże. Do moich ulubionych filmów w tym gatunku (ale też filmów w ogóle), należą Ad Astra, First Man, Europa Report, Gravity, Interstellar, The Martian czy Blade Runner 2049, także nawet nie próbuj robić ze mnie "oczekującego od kina wyłącznie scen akcji, bezmózgiego fana Transformersów i Michaela Bay'a", bo ci się nie uda. Lubię wolne i atmosferyczne filmy jak BR 2049, którego oglądałem już kilka razy, ale też filmy, w których akcja gna na złamanie karku, jak Mad Max Fury Road. Nie jest to po prostu kryterium, które w moich oczach decyduje o jakości filmu.

Odysei natomiast nie trawię, bo jest nie tylko bardzo wolna i nudna (np. 5-minutowa scena iskających się ludzi w kostiumach małp...), ale też niepoprawna z punktu widzenia współczesnej wiedzy naukowej (patrz: wygląd powierzchni Księżyca, zachowanie ciała w próżni kosmicznej i warunkach mikrograwitacji, czy wygląd Ziemi widzianej z kosmosu). To nie wina filmowców, w 1968 zrobili co mogli, ale ja oceniam film jakim jest teraz, a nie jakim był 55 lat temu.

post wyedytowany przez Persecuted 2023-09-10 14:07:50
10.09.2023 14:18
Smalec
😂
11.2
Smalec
31
Pretorianin

PersonifikacjaCienia Moim zdaniem nie ma sensu oceniać starych filmów w oderwaniu od czasu ich powstawania więc pisanie że Odyseja Kosmiczna jest przereklamowana, męcząca czy nudna przy jednoczesnym przyznaniu że w swoim czasie odegrał swoją rolę jest zupełnie niezrozumiałe.

Dobrze wiedzieć! W takim razie usuwam moją 9 dla "Gabinetu doktora Caligari" i 10 dla "Dwunastu gniewnych ludzi".
Dobry film/książka potrafi się bronić nawet po 100 latach, czas powstania nie ma tutaj nic do rzeczy. Oczywiście warto też zwrócić uwagę na hipokryzję obrońców danej materii - dopóki oceniasz pozytywnie to jest wszystko cacy, gdy oceniasz negatywnie, to na pewno nie rozumiesz/nie masz gustu/nie znasz kontekstu/za młody jesteś itd.

10.09.2023 15:05
kALWa888
11.3
1
kALWa888
26
Centurion

Smalec
Ocenianie staroci bez kontekstu historycznego i jakiejś dawki wyrozumiałości jest bez sensu. Wiadomo, że sprowadza się to do tego, że trzeba „przełknąć" pewne rzeczy, czego wielu nie robi. To tyczy się nie tylko filmów, ale innych rzeczy, np. gier.

A to, że pewne rzeczy się nie podobają lub na odwrót niezależnie od momentu w czasie to już inna kwestia, bo wciąż chodzi o jakość. Np. kreacja złoczyńcy, nieścisłości fabularne itd. Niemniej, jak się nie ma doświadczenia/wiedzy, to ocena starego dzieła jest tym bardziej trudna i warto w takiej sytuacji mieć trochę wyrozumiałości. Mówiąc o doświadczeniu, nie mówię też o filmach (lub innej twórczości) ogólnie, a o tych z podobnego okresu/starszych. Równanie do nowego czasami się sprawdza, mi się wydaje jednak, że częściej sprawdza się porównywanie nowego do starego, nie na odwrót. Jedno to klasyka, a drugie coś przez nią ukształtowanego (teoretycznie, bo autor dzieła może się odcinać od klasyki z wyboru).

A już nie wspomnę o tym, że wiele uznanych dzisiaj dzieł, nie przyjęło się w swoim czasie. I o tym, że ten, który „idzie pod prąd" zawsze ma trudniej. Tak już jest, że jak ogólnie cenione dzieło otwarcie krytykujesz, to z automatu zostaniesz nazwany ignorantem. Możesz poratować się sensowną argumentacją, ale tej jeszcze ktoś musi wysłuchać ;) I teraz faktycznie wiek dzieła nie ma znaczenia. Zawsze najważniejsza jest argumentacja, na której budujesz swoją opinię.

post wyedytowany przez kALWa888 2023-09-10 15:12:48
10.09.2023 16:02
Smalec
11.4
Smalec
31
Pretorianin

kALWa888 Ocenianie staroci bez kontekstu historycznego i jakiejś dawki wyrozumiałości jest bez sensu. Wiadomo, że sprowadza się to do tego, że trzeba „przełknąć" pewne rzeczy, czego wielu nie robi. To tyczy się nie tylko filmów, ale innych rzeczy, np. gier.

Właściwie nie napisałeś nic sensownego. Film [podobnie jak gra/książka/utwór itd.] jest albo dobry, albo dobry nie jest. Kontekst historyczny ma zerowe znaczenia przy ocenie, bo często przed obejrzeniem nie masz świadomości jego istnienia. Ilu ludzi, którym podobała się Godzilla wiedziało, że ów stwór symbolizował lęk przed atakiem nuklearnym? Albo czy fani Nocy żywych trupów mieli świadomość, że film to jedna wielka metafora antywojenna?
Also, co to znaczy, że trzeba pewne rzeczy "przełknąć"? Ja nic takiego nie robię i bez problemu doceniam starsze produkcje. Przymknąć oko, to można co najwyżej na te nowsze i ich debilizm.

Niemniej, jak się nie ma doświadczenia/wiedzy, to ocena starego dzieła jest tym bardziej trudna i warto w takiej sytuacji mieć trochę wyrozumiałości.

Masz rację. 10 lat temu oglądałem Gabinet doktora Caligari nie wiedząc nawet czym jest niemiecki ekspresjonizm i wystawiłem mu 9. 8 lat temu obejrzałem Antrakt, który oceniłem na 8, nie znając pojęcia 'dadaizm'. To oczywiście były moje początki, jeśli chodzi o kino i większe zainteresowania nim.

A już nie wspomnę o tym, że wiele uznanych dzisiaj dzieł, nie przyjęło się w swoim czasie. I o tym, że ten, który „idzie pod prąd" zawsze ma trudniej.

I co z tego? Korelacji nie dostrzegam.

Tak już jest, że jak ogólnie cenione dzieło otwarcie krytykujesz, to z automatu zostaniesz nazwany ignorantem. Możesz poratować się sensowną argumentacją, ale tej jeszcze ktoś musi wysłuchać

No właśnie do tego zmierzałem. Argumenty zawsze są na przegranej pozycji w zderzeniu ze zwykłą głupotą, hipokryzją i emocjami.

post wyedytowany przez Smalec 2023-09-10 16:04:14
10.09.2023 16:31
Persecuted
11.5
Persecuted
146
Adeptus Mechanicus

Ocenianie staroci bez kontekstu historycznego i jakiejś dawki wyrozumiałości jest bez sensu. Wiadomo, że sprowadza się to do tego, że trzeba „przełknąć" pewne rzeczy, czego wielu nie robi. (...) Niemniej, jak się nie ma doświadczenia/wiedzy, to ocena starego dzieła jest tym bardziej trudna i warto w takiej sytuacji mieć trochę wyrozumiałości.

Mieszasz różne rzeczy. Czym innym jest analiza dzieła z perspektywy jego znaczenia kulturowego czy wpływu na rozwój dziedziny sztuki, z której się wywodzi (wtedy kontekst, autor, czas i miejsce powstania są kluczowe), a czym innym ocena, czyli zbiór odczuć i refleksji na temat danego dzieła, które towarzyszą nam w momencie jego "konsumpcji". Dokonując takiej oceny, twoim zadaniem nie jest zastanawianie się co powinieneś czuć albo co czułbyś, gdybyś miał kontakt z tym dziełem w chwili jego premiery (np. 50 lat temu). Masz je ocenić tu i teraz i wyrazić to, co czujesz teraz. Ja, oglądając Odyseję, czuję jedynie znudzenie, frustrację, a miejscami zażenowanie. Gdybym oglądał ją 55 lat temu, to pewnie miałbym inne wrażenia, ale gdyby babcia miała wąsy...

Na podobnej zasadzie można cenić stare gry np. za ich wkład w rozwój gatunku, ale niekoniecznie zmuszać się do katorgi, jaką jest granie w nie dzisiaj. Dlatego o ile wkład Odysei w rozwój kinematografii (zwłaszcza sci-fi) jest niezaprzeczalny, tak oglądanie jej współcześnie jest doświadczeniem koszmarnym.

post wyedytowany przez Persecuted 2023-09-10 16:35:37
10.09.2023 17:01
kALWa888
11.6
1
kALWa888
26
Centurion

Smalec
Zgodzę się – film jest dobry, albo nie jest. Ale ocenianie niektórych elementów danego dzieła z dzisiejszej perspektywy może być krzywdzące. Nie odnosiłem się do symboliki danych filmów, tematów, jakie podejmują, a bardziej tego, jak w swoim czasie stały na tle konkurencji. Miałem na myśli przede wszystkim techniczne kwestie, ale też przełomowość – bo np. dany film zrobił coś lepiej albo jako pierwszy.

Widzę, że nie masz problemu z oglądaniem starszych filmów, ale nie jesteś "normą", bo z tego co widzę, większość ocenia przez pryzmat tego, co jest dzisiaj. Niech będzie np. The Rocky Horror Picture Show, który w swoim czasie szokował, był czymś nowym, ale dzisiaj może się wydawać niczym nadzwyczajnym. Niech będzie np. Psycho, który także był czymś nowym, ale po setce thrillerów czerpiących z niego możesz powiedzieć, że jest oklepany do bólu. A tak niestety wiele osób robi. To właśnie w takich sytuacjach ten kontekst jest ważny – czym ten film był w swoim czasie. Dzisiaj Psycho oczywiście jest uznane za prekursor i powiedzmy, że świadomość tego jest. Ale jednocześnie nie brakuje osób, które wyśmieją taką klasykę, bo "widziały to setki razy".

Ty nie musisz nic przełykać i bardzo dobrze, ale kolega wyżej karci Odyseję za to, że dzisiaj nie jest aktualna pod względem naukowym. Nauka z tamtego okresu (czy ogólnie dawna) też nie jest dzisiaj aktualna, ale w swoim czasie postawiła kroki, dzięki którym ludzkość jest dzisiaj bardziej świadoma. Z kinem jest podobnie. Są oczywiście filmy, które i po 100 latach będą bardziej aktualne niż ten drugi, ale to już kwestia samej tematyki. Ale i tu może być problem, bo melodramatowi oberwie się za np. ówczesny rasizm albo za "promowanie toksycznej męskości". Głęboki temat, ale wszystko sprowadza się do tego, że wydaje mi się niesprawiedliwym ocenianie filmu głównie przez okres, w którym powstał. Inne rzeczy wtedy były akceptowalne, w co innego się wierzyło, innymi możliwościami dysponowano. Pierwszy Dekalog (z komputerem) może dzisiaj śmieszyć, ale wystarczy sobie przypomnieć końcówkę roku 1999. Mógł i śmieszyć w swoim czasie, ale do takich osób nie kieruję tego komentarza, a do tych, które oczekują "że do przodu razem z nimi i całym światem pójdą również nakręcone już dawno temu filmy" – a jednocześnie są osobami, które w sylwestra 99/00 niemal nie straciły rozumu. Film powstał, koniec, nie można go zaktualizować inaczej niż poprzez nakręcenie nowej wersji. To mam na myśli, mówiąc, że pewna dawka wyrozumiałości jest potrzebna w ocenianiu staroci.

Okres, w którym powstało dane dzieło, jest ważny, bo zawsze poniekąd jest ono odbiciem swoich czasów. Przecież i nowe filmy oceniamy na podstawie tego, co w kinie jest do dzisiaj, a nie w stosunku do tego, co będzie w przyszłości. Gdzie więc sprawiedliwość w ocenianiu starszych dzieł na podstawie tego, co pojawiło się po nich? No, chyba że doceniamy (lub krytykujemy) ich wkład, widzimy to jak ukształtowały (albo zepsuły) daną dziedzinę sztuki. Więc tak, jestem zdania, że należy trochę "cofnąć się w czasie" przy ocenianiu dzieła, przynajmniej spróbować. Ty brzmisz jak ktoś, co robi to "z automatu", ale i wśród krytyków brakuje takich osób. I nie mówię, że trzeba doceniać np. Star Wars czy Ojca Chrzestnego, bo mówi tak cały świat, ale krytykować z głową. Nie za coś, czego dane dzieła uniknąć nie mogły – czyli swoich czasów, zwłaszcza jeśli mowa o np. polityce i nauce.

10.09.2023 17:09
kALWa888
11.7
1
kALWa888
26
Centurion

Persecuted
Skoro nie umiesz się przestawić na sterowanie ze starszych gier (ja np. tego robić nie muszę, bo ciągle z nimi obcuję, ale był taki moment, że też przez to przechodziłem) to po co grasz w stare gry? Taka już jest kolej rzeczy, że żeby móc (d)ocenić te stare gry, trzeba "umieć posługiwać się ich językiem". Skoro ludzie kiedyś umieli w nie grać, to tak samo umieliby dzisiaj – trzeba tylko pozbawić się przyzwyczajeń z nowszych produkcji, inaczej nie ma to sensu. Kiedyś też grali tylko ci "najwytrwalsi", akceptując sterowanie, bo wówczas było normą. I z biegiem lat ta norma po prostu się zmieniała i stawała coraz bardziej uniwersalna – do tego stopnia, że sterowanie dzisiaj jest po stokroć przyjemniejsze niż dawniej i znacznie więcej osób może się grami cieszyć.

I jeszcze dla jasności – ja nie wyobrażam sobie, co czułbym, oglądając film 55 lat temu. Bardziej po prostu nie oceniam pewnych rzeczy – jak właśnie tych bardziej naukowych, albo odbicia ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej. Z drugiej jednak strony, podobne podejście mam w przypadku nowszych produkcji. Liczą się przede wszystkim emocje, jakie film wzbudza. Nie jestem w stanie ocenić trafności pod względem naukowym takiego Tenetu czy Interstellara, ale oba bardzo mocno mi się spodobały. Tak samo nie jestem w stanie ocenić na ile Euphoria jest odbiciem amerykańskiej młodzieży z pewnych kręgów. Oceniam to co widzę i to się podoba albo nie. Albo przemawia, albo nie.

post wyedytowany przez kALWa888 2023-09-10 17:22:38
10.09.2023 19:06
PersonifikacjaCienia
👍
11.8

kALWa888
Bardzo sensowne podejście bracie, popieram.

11.09.2023 18:17
Smalec
11.9
Smalec
31
Pretorianin

kALWa888
Miałem na myśli przede wszystkim techniczne kwestie, ale też przełomowość – bo np. dany film zrobił coś lepiej albo jako pierwszy.

Pytanie: Co konkretnie rozumiesz przez 'techniczne kwestie'?

Niech będzie np. Psycho, który także był czymś nowym, ale po setce thrillerów czerpiących z niego możesz powiedzieć, że jest oklepany do bólu.

Ja tak akurat nie powiem, bo scena zabójstwa nadal robi piorunujące wrażenie. Poza tym oglądałem trochę współczesnych thrillerów i nie są one nawet w połowie tak dobrze nakręcone jak ww. tytuł, a villain prawie nigdy nie jest tak dobrze zagrany.
Inna sprawa: Oceniając, czy coś jest oklepane nie patrzymy w tył. Jak ktoś mówi, że oklepane jest coś, co było wcześniej, tylko dlatego, że widział to setki razy później, to popełnia zbrodnię na logice. Szczerze? Chyba nigdy nie spotkałem się z takim rozumowaniem, więc to dla mnie pewne novum.

To właśnie w takich sytuacjach ten kontekst jest ważny – czym ten film był w swoim czasie. Dzisiaj Psycho oczywiście jest uznane za prekursor i powiedzmy, że świadomość tego jest. Ale jednocześnie nie brakuje osób, które wyśmieją taką klasykę, bo "widziały to setki razy".

Nie zgodzę się, bo to, że wiem, iż dany film jest klasyką/stworzył jakiś trend, nie wpływa w żaden sposób na przyjemność z oglądania. Przykład: Film Mały Cezar. Jest to pierwszy, dźwiękowy film gangsterski, ale dla mnie to gniot bez względu na to, czy film jest pierwszy, czy ostatni w swoim gatunku. Przyjemność z oglądania/czytania/grania to nadal najważniejszy czynnik; no, snoby się tutaj mogą nie zgodzić.

Ty nie musisz nic przełykać i bardzo dobrze, ale kolega wyżej karci Odyseję za to, że dzisiaj nie jest aktualna pod względem naukowym. Nauka z tamtego okresu (czy ogólnie dawna) też nie jest dzisiaj aktualna, ale w swoim czasie postawiła kroki, dzięki którym ludzkość jest dzisiaj bardziej świadoma.

Nie wiem, mogę się wypowiadać tylko za siebie. Sam nie cierpię 'Odysei', ale z powodów bardziej prozaicznych. 'Niepoprawność naukowa' to coś innego niż obyczajowość, bo można ją łatwo zmierzyć i odrzucić. Ktoś może napisać, że wpływa to na aktualność danej produkcji i będzie miał tutaj rację. Oczywiście trzeba też pamiętać, że piszemy o specyficznym podgatunku, gdzie wiele nielogiczności można zrzucić na karb samej konwencji, np. zniszczenie 'Gwiazdy Śmierci' wiele by straciło, gdyby ściśle stosować się do samej nauki i wyciąć dźwięk.

Okres, w którym powstało dane dzieło, jest ważny, bo zawsze poniekąd jest ono odbiciem swoich czasów. Przecież i nowe filmy oceniamy na podstawie tego, co w kinie jest do dzisiaj, a nie w stosunku do tego, co będzie w przyszłości.

Ale nie można popadać w skrajność i oceniać czegoś negatywnie, tylko dlatego, że pojawiło się gdzieś wcześniej. Nadal są to osobne twory, i gdy reżyser podejmuje jakiś motyw, który dla niego jest nowy, a przewinął się w kinie dziesiątki razy, to czy możemy jednoznacznie stwierdzić, że faktycznie jest oklepany? Co jeśli ów motyw nadaje nowy kierunek jego twórczości? Co jeśli ów motyw nie był obecny w kinie od kilku dekad, a został w obecnych czasach sukcesywnie wdrożony? Trendy wracają, wypadkową tego jest fakt, że nie da się bez końca wymyślać nowych rzeczy i wywracać świata do góry nogami.

Gdzie więc sprawiedliwość w ocenianiu starszych dzieł na podstawie tego, co pojawiło się po nich? No, chyba że doceniamy (lub krytykujemy) ich wkład, widzimy to jak ukształtowały (albo zepsuły) daną dziedzinę sztuki. Więc tak, jestem zdania, że należy trochę "cofnąć się w czasie" przy ocenianiu dzieła, przynajmniej spróbować.

Konkludując: Uważam, że film/książka [cokolwiek] jeśli faktycznie są dobre, to czas im niestraszny i patyną się nigdy nie pokryją. Co więcej nie powinniśmy nawet dawać żadnych taryf ulgowych starszym tytułom, bo oceniamy je z poziomu widza teraźniejszego, a skoro coś się przedawniło, to nie ma sensu udawać, że tak nie jest. Ja rozumiem, że film z lat '20 ubiegłego wieku będzie niemy, ale to nie znaczy, że ma być słabo zagrany, kiepsko nakręcony i z chaotyczną narracją.
Jak oceniam filmy, to nigdy nie przyznaję im dodatkowych punktów za 'wkład' czy 'innowacyjność' z prostego powodu: Przed seansem nigdy nie wiem, czy dany film był prekursorem w danej dziedzinie lub wprowadził coś nowego. Natomiast podnoszenie oceny dłuższy czas po seansie jest niemiarodajne, bo taka ocena staje się wahliwa i niepewna. W trakcie seansu [i krótko po nim] powinieneś już wiedzieć, czy film ci się podobał, czy nie; i nie może być tak, że na ocenę ma wpływ czynnik zewnętrzny, o którym nie miałeś pojęcia w trakcie seansu, i który nie był - wtenczas - częścią składową twojej percepcji.

post wyedytowany przez Smalec 2023-09-11 18:21:05
11.09.2023 21:39
kALWa888
11.10
kALWa888
26
Centurion

Smalec
Kwestie techniczne, czyli np. The Matrix albo Terminator 2, które w swoim czasie pokazały nową jakość. Chodzi m.in. o efekty specjalne. Jest od zawsze z tym różnie, ale są tytuły przełomowe i czasem nie trzymają się one tak dobrze po latach. Nie znaczy to, że trzeba to "negować", oglądając film dzisiaj, w czasach znacznie lepszych technologii. Bo Matrix się gorzej trzyma niż kiedyś, to prawda, ale czy należy za to obniżać ocenę? Moim zdaniem to niesprawiedliwe.

Nigdzie nie pisałem o popadaniu w skrajność i krytykowaniu filmów, które ponownie eksplorują pewne tematy. Co do punktów za wkład i innowacyjność to też nigdzie nie pisałem, że należy je wręczać – to sprawa bardziej dla znawców. Ciągle powtarzam, że warto być częściowo wyrozumiałym w krytyce starszych dzieł i niekoniecznie do ciebie to kieruję. Każdy ocenia, jak uważa, ja będę trzymać się tej swojej "wyrozumiałości". Nie lubię gadania, że coś się dobrze zestarzało albo źle. Patrzę na to wszystko trochę inaczej. Wszystko i tak się sprowadza do tego, co czujemy do danego dzieła i status nie ma tutaj nic do rzeczy, albo czasami ma aż za wiele, zależy od podejścia (bo albo kultowość zniechęca, albo podkręca ekscytację, tak samo z czymś powszechnie zachwalanym albo jechanym – musisz jednak o tym wiedzieć, co tyczy się osób interesujących się tematem).

Podtrzymuję to, co napisałem wcześniej. Niesprawiedliwe jest ocenianie względem tego, co jest obecnie. To, co mówisz o złym aktorstwie, chaotycznej narracji itp. to rzeczy, które się widzi, albo nie, a i tak każdy może to rozumieć inaczej. I tyczy się filmów niezależnie od ich wieku. Np. "Kristen Steward ma znikomą ekspresję i ciągle gra tak samo, niezależnie od roli. Jest słabą aktorką". Ciągle piszę o czymś innym – o rzeczach, na które twórca wpływu nie ma. I tak, myślę, że tyczy się to także poniekąd aktorstwa, które podpada trendom z danego okresu – np. "nadmierna" (z dzisiejszej perspektywy) ekspresja, którą widać choćby w starych Bondach, kryminałach noir czy melodramatach.

A jeszcze dodając o innowacyjności – jak się widziało tysiące filmów z różnych okresów, to po seansie automatycznie wiesz, czy było to coś "nowego". "Obejrzałem 500 horrorów różnej maści, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem". Tak to działa ze wszystkim. Im większe doświadczenie masz, tym bardziej widzisz wkład danego filmu, albo jego brak. No ale to nawiasem, bo nie każdy może sobie na to pozwolić. Jeśli jednak nie masz tej wiedzy, to automatycznie nie możesz tego wkładu ocenić. Bo jak? To tak jak ocenianie czyjejś kompozycji muzycznej bez wiedzy w temacie. Nie umiesz czytać, to książki też nie ocenisz (i wcale nie mówię tu o umiejętności składania literek i słów w całe zdania) – jedyne, co możesz ocenić to to, jak ci się podobało.

Temat rzeka i możemy tak dyskutować całymi miesiącami. Swojego podejścia nie zmienię, zapewne podobnie jak ty. Możesz mnie nazwać snobem, ale jestem zdania, że nie każdy umie krytykować. Czasami nawet wiedza nie pomaga. Każdy teraz "jest" krytykiem, nawet jak widział jeden serialik i 3 filmy maksymalnie sprzed 5 lat. Mówię na wyrost, ale jednak wolałbym, żeby opiniotwórczymi osobami były te obeznane, a nie byle jaki random bez podstawowej wiedzy.

13.09.2023 17:45
Smalec
11.11
Smalec
31
Pretorianin

kALWa888
Kwestie techniczne, czyli np. The Matrix albo Terminator 2, które w swoim czasie pokazały nową jakość. Chodzi m.in. o efekty specjalne. Jest od zawsze z tym różnie, ale są tytuły przełomowe i czasem nie trzymają się one tak dobrze po latach.

Dla mnie - ponownie - starsze filmy są w tym względzie dużo lepsze. Zobacz sobie pracę kamery w filmie Obywatel Kane albo montaż w Zazie w metrze. Zobacz około 30-minutową, minimalistyczną scenę napadu w filmie W kręgu zła. Matrix to dla mnie zwykła wydmuszka i rok młodsze Dark City jest dużo lepszym filmem. Inna sprawa, że te filmy, które wymieniłeś są nadal dość nowe, a jak sam napisałeś nawet Matrix już się trochę zestarzał.

Co do punktów za wkład i innowacyjność to też nigdzie nie pisałem, że należy je wręczać – to sprawa bardziej dla znawców. Ciągle powtarzam, że warto być częściowo wyrozumiałym w krytyce starszych dzieł i niekoniecznie do ciebie to kieruję.

Odnosiłem się do tego: "Gdzie więc sprawiedliwość w ocenianiu starszych dzieł na podstawie tego, co pojawiło się po nich? No, chyba że doceniamy (lub krytykujemy) ich wkład, widzimy to jak ukształtowały (albo zepsuły) daną dziedzinę sztuki. Więc tak, jestem zdania, że należy trochę "cofnąć się w czasie" przy ocenianiu dzieła, przynajmniej spróbować"

To, co mówisz o złym aktorstwie, chaotycznej narracji itp. to rzeczy, które się widzi, albo nie, a i tak każdy może to rozumieć inaczej. I tyczy się filmów niezależnie od ich wieku.

Nie. Ciężej jest zrozumieć narrację filmów niemych, bo cała fabuła filmu opowiadana była za pomocą tekstowych plansz, często lakonicznie wyjaśniających, co się aktualnie dzieje. Na ekranie aktorzy mogli ze sobą rozmawiać przez minuty, a w tym czasie dostałeś jedynie 2 krótkie plansze tekstowe z ogólnym wyjaśnieniem treści tej dyskusji. Dodatkowo było pełno dziwnych skoków w czasie, więc można się było łatwo pogubić.
Jeśli chodzi o aktorstwo, to podwójne pudło, bo w kinie niemym odchodziła jedna z najważniejszych cech aktora, czyli głos. Poza tym mówimy o czasach przed "metodą Stanisławskiego", gdzie odgrywane postaci [zwłaszcza te poza pierwszym planem] często były 'papierowe' i praktycznie nie miały głębi.

A jeszcze dodając o innowacyjności – jak się widziało tysiące filmów z różnych okresów, to po seansie automatycznie wiesz, czy było to coś "nowego". "Obejrzałem 500 horrorów różnej maści, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem". Tak to działa ze wszystkim. Im większe doświadczenie masz, tym bardziej widzisz wkład danego filmu, albo jego brak. No ale to nawiasem, bo nie każdy może sobie na to pozwolić. Jeśli jednak nie masz tej wiedzy, to automatycznie nie możesz tego wkładu ocenić. Bo jak? To tak jak ocenianie czyjejś kompozycji muzycznej bez wiedzy w temacie.

Jak się widziało tysiące filmów, to poszczególne ich cechy zaczynają się coraz bardziej zacierać. Wybrałeś przykład kompletnie pode mnie - obejrzałem ponad 500 horrorów, ale jakbym miał wymienić jakąś cechę szczególną każdego z tych filmów, to pewnie udałoby mi się tylko z [gdzieś tak] 30%, bo reszta już się tak zmieszała, że ciężko jedno odróżnić od drugiego. Często jest tak, że wydaje się, iż jakiś dobry film wprowadził jakiś nowy motyw, a okazuje się, że widziałeś go już wcześniej w kompletnym gniocie klasy Z.
Każdy film jest na swój sposób unikatowy, więc można to na dobrą sprawę powiedzieć po każdym obejrzanym tytule.
To, że im więcej oglądasz, tym więcej widzisz to truizm, ale nadal musisz poczytać, jeśli chcesz się dowiedzieć, który tytuł wprowadził konkretną innowację, a to - jak pisałem wcześniej - odbywa się już poza seansem.

Temat rzeka i możemy tak dyskutować całymi miesiącami. Swojego podejścia nie zmienię, zapewne podobnie jak ty. Możesz mnie nazwać snobem, ale jestem zdania, że nie każdy umie krytykować.

Snobem jest dla mnie ktoś, kto widocznie męczy się oglądaniem/nie czerpie przyjemności z seansu, ale wystawia wygórowaną ocenę, bo nakręcił to znany, europejski reżyser. Tchórz, który boi się iść pod prąd i ocenia wbrew własnemu gustowi, filmowy konformista. Jeśli oglądasz filmy dla samej przyjemności i nie patrzysz z góry na tych, co to żadnego Bergmana czy Felliniego na oczy nie widzieli, to snobem nie jesteś.

14.09.2023 00:25
kALWa888
11.12
1
kALWa888
26
Centurion

Smalec
Skoro narrację ograniczały możliwości sprzętowe to tym bardziej będę wyrozumiały. Co do przykładu z 500 horrorami, mogłem dodać, że nie tyle chodzi o nowe, co również lepiej podane, a i może plusować, że coś z kina niszowego zastosowano w mniej wyrozumiałym (na dziwactwa) mainstreamie. A że się różnice pomiędzy nimi zacierają, wcale nie musi wynikać z ilości obejrzanych filmów. Obejrzysz dwa tak samo sztampowe filmy w jeden dzień i zauważysz najpewniej tyle samo różnic co i po 1000 takich filmów — o ile umiesz cokolwiek przeanalizować. No ale coś takiego jak sztampa istnieje, a ty brzmisz, jakby jej nie było w twoim mniemaniu. Mało to odtwórczych dzieł jadących na ustalonym kiedyś schemacie? W kontrze do nich jest coś świeższego, nawet jeśli kiedyś już było. Unikatowość też istnieje, ma swoją definicję i nie jest tak, że całościowo każdy film jest unikatowy. To, że jest inna obsada, lekko zmieniona fabuła oraz miejsce akcji nie czyni filmu unikatowym. A ilość skonsumowanych dzieł nic nie zmienia jeśli się nic się z tego wszystkiego nie wyciąga — też zapomniałem dodać.

Kręcimy się w kółko, a mi ciągle chodzi o to samo. Nie widzę logiki w traktowaniu starego dzieła tak, jakby zostało stworzone dzisiaj. Chcesz, to sobie traktuj, teoretycznie nic mi do tego. Źle mi się na to patrzy, uważam, że to przejaw ignorancji, ale co poradzić. I tak, w tym oglądaniu filmów jakichkolwiek chodzi przede wszystkim o przyjemność z oglądania, nie musisz tego powtarzać. Ja, tak samo jak w przypadku gier, zmieniam nastawienie w zależności od wieku filmu i mi tak dobrze. Tyle. Proste. Nie ma w tym żadnej filozofii. Ciągle powtarzam, że nie chodzi o wlepianie starszym filmom lepszych ocen niż tym nowym. Ale żeby nie było, że się wlepia starszym gorsze, bo miały one mniejsze możliwości. Brzmi cudownie, a to, co proponujesz, nie podoba mi się w najmniejszym stopniu. Z takim podejściem pewnie bym się nie zabierał za starocie, albo tylko te, które zdaniem innych wciąż świetnie się trzymają. Całe gatunki bym pewnie odrzucał, bo co rusz bym stwierdzał, że się nie da tego i owego oglądać. Z grami tak samo. Bo przecież wszystko sprowadza się do zwykłych predyspozycji, które w każdym przypadku są różne. Coś może się starzeć gorzej od drugiego pod jakimś tam względem, ale oferować w zamian co innego. To są takie banały, że mi się już po prostu nie chce.

10.09.2023 13:30
12
1
odpowiedz
ivangranatnikov2
1
Junior

Aż się zalogowałem. Tylko ja uważam że autor robi to samo o czym jest artykuł? Drogi czytelniku, te filmy wcale nie są fajne. Nie ważne co myślisz.
Co ze zwykłym: te filmy nie są fajne DLA MNIE?

10.09.2023 14:16
13
odpowiedz
Jerry_D
62
Senator

Avengers Endgame faktycznie był dla mnie niestrawny. Takie 2/10. Nawet biorąc poprawkę na moją niechęć do peleryn, to i tak o 3-4 punkty niżej, niż oceniłbym większość filmów superbohaterskich.

Wierny Ogrodnik? Mnie się akurat podobał. Le Carre nie jest znany z niesamowitego tempa i wybuchowych scen akcji, więc nie traktowałbym pewnej powolności filmu, jako zarzutu. Tylko szkoda, że zmieniono zakończenie na bardziej "amerykańskie" względem książki.

Irlandczyk? Bez cudów, ale może być. Joker? Fajny. Casablanca? Wstyd przyznać, nie oglądałem. Reszta ani mnie ziębi, ani grzeje.

post wyedytowany przez Jerry_D 2023-09-10 14:16:40
10.09.2023 14:29
Alosik
14
odpowiedz
Alosik
20
Pretorianin

Siedem dusz to straszne gówno było to się zgodzę, zę przereklamowany.

10.09.2023 14:47
RoyPremium
15
odpowiedz
3 odpowiedzi
RoyPremium
13
Pretorianin

Rozczarowanie to jest to, co widzisz w lustrze.

"Joker" to jest ekstremalnie przekozacki film mega i jak się przestudiowało filmoznawstwo na jakimś snobistycznym zagranicznym wypizdziszewie, to wypada umieć dostrzec jego zalety.

11.09.2023 08:59
15.1
2
toyminator
79
Senator

Masz problem z psychiką chyba. Bo jeśli ty uważasz że Joker jest mega, to spoko. Ale jeśli komus się podobał mniej, to juz go musisz obrażać?;D Ile ty masz lat? 10?

11.09.2023 20:33
RoyPremium
15.2
RoyPremium
13
Pretorianin

różnica jest taka, że ja mam rację, a on nie.

14.09.2023 16:43
15.3
zanonimizowany1347125
4
Legionista

Zgadzam się, że Joker to bardzo dobry film. To jest film psychologiczny i osobiście podoba mi się budowanie nastroju przez cały film. Większość zawiedzionych dusz tym filmem wynika zapewne z tego, że oczekiwali więcej fajerwerków i akcji licząc na "batmanowe" doświadczenie i większą bajkę. Powaga filmu do mnie przemówiła i zrodziła nadzieję na równie poważne, mroczne i surowe universum w połączeniu z podobnie nakręconym Batmanem - szkoda, że to tylko sfera marzeń.

10.09.2023 14:54
Lothers
16
odpowiedz
Lothers
195
Senator

Na pewno trylogia Nolana o Batmanie powinna być na liście. Przereklamowane tam jest praktycznie wszystko.

10.09.2023 15:06
17
2
odpowiedz
zanonimizowany1275796
40
Centurion

Nie no "Irlandczyk" to jest sztos film i piszę to z własnej nieprzymuszonej woli! ;)

10.09.2023 15:38
18
2
odpowiedz
Jerzoo108
18
Chorąży

Plus w zasadzie cala polska kinematografia po '89.
Tandetne komedie, szmirowate romansidla i jeszcze gorsze kryminały. Tych kilka perełek, ktore sa po prostu dobre, nie ratuje sytuacji. Wolalbym po raz kolejny obejrzec jakikolwiek chalowaty film zagraniczny niz cokolwiek naszego.
No, ale nasze wiec wypada lubic. :D

10.09.2023 16:19
Vamike
19
odpowiedz
Vamike
109
Generał

niestety kolejny artykuł o niczym i bezsensu na tematy filmowe tutaj : D

10.09.2023 17:19
20
odpowiedz
kacylafon
4
Chorąży

z tej listy tylko jokera uważam za chamsko przereklamowanego. Zachwyt nad odtwórcą głównej roli był tak nachalny i sztuczny, że zepsuł mi cały film. Powstała moda na jego wychwalanie i krytykowanie każdego, kto się nie zachwycił. bezczelny marketing.

Avengersów nie komentuję, bo wszystkie duże komiksowe filmy uważam za długometrażowe reklamy, jak barbie itp.

Irlandczyk mi się nawet podobał, taki spoko średniak.

Casablanka mi się bardzo podobała, ale to było jedno z pierwszych podejść do starego kina, było to dla mnie coś nowego i dało efekt "wow"

reszty nie widziałem

10.09.2023 17:22
Hayabusa
21
odpowiedz
Hayabusa
236
Tchale

Z tego, co widziałem:

Casablanca spoko. Film bardzo trafił w swój czas i IMO naprawdę się broni. Nie nazwałbym go przeciętniakiem - gdyby to był przeciętniak, to do dziś kojarzyliby go wyłącznie filmoznawcy i garstka zapaleńców.

Zakochany Szekspir - yep, to przeciętniak. Owszem, FAJNA komedia, całkiem stylowa, można się pośmiać ale to nie jest jakieś przełomowe kino. Mogę polecić jako film przy którym można się dobrze bawić. Zawsze coś.

Joker - sam nie wiem. Z jednej strony b. ciekawe, INNE podejście do postaci. Z drugiej, czy to było aż takie arcydzieło? Dobry film, tak. Wybitny?
Dobre pytanie.

10.09.2023 17:33
Grifter
22
odpowiedz
Grifter
37
Konsul

Niektóre wciąż znakomite (Casablanca), niektóre zawsze były gównem (Avengers, Siedem Dusz - filmy na 2/10), a niektóre (w sumie większość) to zwyczajne średniaki.
Żadnego arcydzieła na tej liście nie ma, więc, cytując klasyka, nie ma co strzępić ryja.

10.09.2023 17:40
Novameh
23
odpowiedz
2 odpowiedzi
Novameh
74
Pretorianin

Ehh, myślałem, że będzie o Zielonej Mile albo Skazanych na Shawshank... One są dopiero przereklamowane.

13.09.2023 05:24
23.1
ArtGenerator
9
Chorąży

Skazani na Shawshank - obejrzałem po raz pierwszy jakoś dwa tygodnie temu przez wzgląd na tegoż wysoką ocenę. I przez to, że podchodziłem do niego kilka razy, a nie dałem rady. Niestety, ale zgodzę się, że to zdecydowanie przeceniona produkcja.
Natomiast "Zielona Mila" w żadnym razie. Tu pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. Film widziałem niedługo po jego premierze i co najmiej raz czy dwa kilka lat później. Genialna rola Toma Hanksa. Osobiście nie przepadam za tym aktorem i to jedyne dzieło w którym (jak dla mnie) się popisał. Emocje wylewają się z ekranu i film ten uznaję za jeden z najlepszych, jakie przyszło mi kiedykolwiek obejrzeć.

14.09.2023 16:47
23.2
zanonimizowany1347125
4
Legionista

Zarówno Ty jak i ArtGenerator najwidoczniej nie zrozumieliście Skazanych na Shawshank - ten film ma dużą głębię i za to jest oceniany tak wysoko. Nie jestem jakimś wielkim fanem tego filmu, widziałem go w życiu ze 2 razy, ale podobał mi się. Nie mam jednak potrzeby wracania do niego bo to nie tego typu film. Uważam natomiast, że każdy powinien go zobaczyć (każdy kto ma trochę oleju w głowie i go zrozumie)

10.09.2023 22:43
Man From The Moon
24
1
odpowiedz
Man From The Moon
43
Pretorianin

Joker rozczarował mnie okrutnie, bo ten film nie jest żadną analizą, ani nawet próbą studium. Jest wyłączenie dwugodzinny smęceniem, w którym bogaci są źli a biedni z tego powodu mają prawo do anarchii. Joker jest chorym psychicznie człowiekiem, z którego robi się bohatera uciśnionych. Nie ma co się oszukiwać - Todd Phillips jest tak łopatologiczny, że jego bohater musi wszystko wypowiedzieć na głos. Zupełnie jak Nolan.

11.09.2023 06:37
leaven
25
odpowiedz
leaven
143
Konsul

Jak widać nie traciłem czasu bo żadnego z tych filmów poza Casablancą nie widziałem a Casablancę też tylko fragmenty bo akurat leciała w TV.

11.09.2023 08:56
26
1
odpowiedz
toyminator
79
Senator

Nigdy tak nie miałem. Film mi sie albo podobał, albo podobał mi się mniej ;D Nigdy nie sugerowałem się aż tak ocenami, czy w ogóle polecanymi. Ale parę takich rzeczywiście jest, które mają wysokie oceny, są ogólnie dobre, ale nie aż tak.
Irlandczyk. Zdecydowanie.
Nowa Diuna. Piękna wydmuszka.
Najnowszy Batman. Dobry, ale mega przeceniony film.
Top gun 2.
Z Serialami podobnie jest. Dla mnie dobre, ale przereklamowane, to Breaking Bad, Rodzina Soprano,

11.09.2023 10:26
pan martin
27
odpowiedz
pan martin
49
Pretorianin

Zgadzam sie praktycznie z wszystkim. Jedynie Irlandczyk nawet podobał mi sie. Ale koniecznie musiałem zrobić sobie przerwe po 1.5h seansu bo czułem że zaczyna mnie głowa boleć. Zbyt powolne jednostajne tempo żeby wysiedzieć prawie 4 godziny za jednym zamachem. Na szczęście oglądałem na netflixie a nie w kinie, ale może to jest powód skrajnie różnych opinii - zależy czy odbiorca sobie to dawkował czy torturował sie ogladając całość na raz :)

post wyedytowany przez pan martin 2023-09-11 10:30:44
11.09.2023 12:18
papież Flo IV
28
odpowiedz
papież Flo IV
88
Prymas Polski

Takie zestawienie bez żadnego filmu Chrisa Nolana? Przecież to on jest specjalistą od filmów, którymi wszyscy się zachwycają.

12.09.2023 16:58
RozkosznieZjebany
29
odpowiedz
1 odpowiedź
RozkosznieZjebany
0
Legionista

Każdy ma swój gust i subiektywnie
Moja lista takich filmów to:
-Avatar 1 i 2
-Incepcja i Interstellar
-Wszystko od Quentina Tarantino
I masa innych ale po co się rozpisywać bardziej:)
MCU i tak jest spoko, mimo pomyj na to wylewanych nieraz

14.09.2023 16:50
29.1
zanonimizowany1347125
4
Legionista

Incepcja i "wszystko" od Tarantino po czym dodajesz, że MCU jest spoko ;)) Jesteś bambikiem z sianem zamiast mózgu w takim razie. Dorosły facet albo nawet taki powyżej 16 roku życia, który jest w stanie w ogóle obejrzeć MCU to ma problemy ze sobą. Tego się nie da przebrnąć z uwagi na absurdalną głupotę miliardy sprzeczności i brak sensu oraz logiki - to jest czysta NOWOCZESNA BAJKA dla dzieci po prostu.

12.09.2023 23:08
Veselar
30
1
odpowiedz
Veselar
19
Konsul

"Niestety, nie jest to Oppenheimer, więc te trzy godziny niemiłosiernie się dłużą" przecież Oppenheimer jest o klasę gorszy.
O pojawieniu się tutaj "Jokera" - przemilczę wymownie i jeszcze na dodatek "Casablanca". Masz ty rozum i godność?

post wyedytowany przez Veselar 2023-09-12 23:09:37
13.09.2023 05:51
Wielki Gracz od 2000 roku
31
odpowiedz
Wielki Gracz od 2000 roku
178
El Kwako

Każdy może w takim temacie wymienić parę tytułów. Dla mnie takie przereklamowane filmy to oba Blade Runnery, nowa Diuna, Wściekłe psy (jedyny film Tarantino który mnie wynudził) czy Big Lebowski. Kompletnie nie wiem co ludzie w nich widzą.

14.09.2023 16:56
32
1
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1347125
4
Legionista

I tak 95% społeczności GOLa to fajni MCU więc o czym mówimy? Zawsze będę powtarzał, że trzeba być albo amebą umysłową albo po prostu tandeciarzem, żeby być w stanie obejrzeć 1 cały film na jedno posiedzenie z serii MCU. Bzdury na resorach dla odmóżdżonych ludzi to są. To powinno lecieć na Disney Chanel bo jedynymi odbiorcami tego totalnie przesadzonego ścierwa to powinny być dzieci. Dorośli jarający się super bohaterami i to tak idiotycznymi to muszą być zaburzeni ludzie. I nawet jak ktoś za dziecka lubił te gówniane, bzdurne komiksy to jeżeli z tego nie wyrósł to powinien się udać do psychologa żeby nakierował go na to jak zostać mężczyzną z nie wciąż dzieckiem.

14.09.2023 17:19
32.1
ArtGenerator
9
Chorąży

"Zarówno Ty jak i ArtGenerator najwidoczniej nie zrozumieliście Skazanych na Shawshank - ten film ma dużą głębię i za to jest oceniany tak wysoko. Nie jestem jakimś wielkim fanem tego filmu, widziałem go w życiu ze 2 razy, ale podobał mi się. Nie mam jednak potrzeby wracania do niego bo to nie tego typu film. Uważam natomiast, że każdy powinien go zobaczyć (każdy kto ma trochę oleju w głowie i go zrozumie)"
Vanos - swoje przypuszczenia pozostaw dla siebie. Nie chodzi o to, że nie zrozumiałem samego filmu. Jakkolwiek niee wywarł na mnie większego wrażenia i w mojej ocenie nie zasługuje na tak wysokie notowanie. To moje zdanie, a każdy może oceniać wg własnego widzimisię.

15.09.2023 22:36
wytrawny_troll
33
odpowiedz
wytrawny_troll
82
Exactor
Image

Wszystko słabe. Ale to głupie. Zacznij recenzować dla Przyjaciółki dostaniesz jeszcze przepis na bigos. Brawo ty.

post wyedytowany przez wytrawny_troll 2023-09-15 22:37:53
Publicystyka Ich seans to rozczarowanie. Najbardziej przereklamowane filmy, które wypada lubić