Zamilcz, proszę! Najbardziej irytujące serialowe postacie
Też uważam że postać Sheldona to złoto. Widać że ten artykuł to prywatna opinia autora i nie ma co się tu produkować
Ciężko się to czyta wiedząc, ze większość z tych postaci poprostu miała być irytująca. Szczególnie jeśli chodzi o Przyjaciół, a Sheldona nawet nie komentuje
Najbardziej irytujacy w glownej czworce TBBT byl zdecydowanie Leonard a nie Sheldon (lol). Dlatego ze byl w sumie najbardziej "normalny". Cala czworka jest w sumie spoko (a dynamika miedzy Leo a Sheldonem to zloto), ale jeslibym mial wybrac kogos kogo lubilem ogladac na ekranie najmniej, to bylby to jednak Leonard.
I Bernadette. Zdecydowanie najbardziej irytujaca postac w calym serialu.
No i jako prawdziwy fan Sheldona musze dodac ze Howard nie byl "naukowcem", byl inzynierem. Co zreszta byla woda na mlyn zartow i docinkow wiadomo kogo.
EDIT: a dobra, dwa zdania pozniej jest o tym nawiazane. ;)
"Sheldon w zasadzie był dla Amy okrutny. Jego zachowanie nie było ani zabawne, ani urocze – wręcz ocierało się o emocjonalne znęcanie."
Zachowanie Sheldona wobec kazdego to bylo emocjonalne znecanie sie, a zwlaszcza wobec Leonarda. To jest clue postaci.
W sumie to z Amy on sie nasmiewal najmniej. I tak jest to zachowanie zabawne i urocze. Wiem w jakim celu takie zdania sa wtracane, ale jesli jakims cudem autor mysli tak naprawde to napisze tylko ze to nie jest melodramat, tylko komedia i pozostawie do przymyslenia.
Ja bym powiedział, że Penny, Leonard, a w późniejszych sezonach Bernadette. Zwłaszcza ta ostatnia, odcinek w którym (z sukcesem) każe Howardowi wyrzucić TARDIS było dla mnie przekroczeniem linii. To też był moment kiedy pokapowałem się że twórcy serialu nie śmieją się z nerdami ale z nerdów.
z irytujących postaci kreskówek był też Too Much(Klawo) z 5 odcinkowego Chuck Norris i jego karatecy.
Dzieciak może i umiał natłuc generycznym wojownikom ninja to już walka z kimś mocniejszym sprawiało mu problemy, a nawet sam się pakował w różne tarapaty i Chuck musiał go ratować.
Niech tutaj posłuży ten pościg
https://www.youtube.com/watch?v=rZHBHqe6qhs
Nigdy nie obejrzałem całych "przyjaciół", bo nie był to aż tak dobry serial jak się zwykło mówić, ale akurat Janice była naprawdę zabawną postacią i nawet szkoda, że jej tam nie było więcej.
Od Janice ręce precz. Mnie rozwalał akurat jej śmiech :)
Ja lubiłem (i nadal lubię) Scrappiego, i nigdy nie rozumiałem nienawiści do niego. Własnie to, że był nadmiernie odważny (zazwyczaj) mimo bycia szczeniakiem oraz to, że uważał wujka Scoobiego za badassa było w nim to co najbardziej lubiałem. I nienawidzę tego jak potraktowano go w filmie aktorskim, nie cierpię psów, ale wyrzucenia szczeniaka na pustyni nawet nie graniczy, a jest okrucieństwem które powinno być karane.
Dorzucilbym Gaiusa Baltara z Battlestar Gallactica. Jezu jak on mnie irytował, ale jednocześnie wiem że bez niego ten serial by bardzo dużo stracił.
Walking Dead i dwie osoby. Ten mały przeszczep i Lori Grimes. Chyba wszyscy kibicowali, żeby oboje zostali pożarci. Nie doczekałem momentu jak ta mała spierd**ina została zjedzona.
The Office - Ryan. Irytował przez wszystkie sezony
Mnie z "Rodziny Soprano" najbardziej irytowała córka Tony'ego - Meadow (przynajmniej przez większość sezonów). Irytująca, rozkapryszona i rozpieszczona gówniara. Jej brat AJ też denerwował choć u niego to w drugiej połowie serialu się nasiliło. Z pozostałych postaci z zestawienia najbardziej irytowała zdecydowanie Skyler i Joffrey.
Czapki z głów przed Jackiem Gleesonem. To jak ten młody chłopak wiarygodnie zagrał tak odrażającą postać jak Jeoffrey Baratheon i udźwignął presję związaną z graniem postaci, która jest obiektem nienawiści wszystkich widzów serialu, zasługuje na duże uznanie.
Prawda, w książce też się nienawidzi tej postaci od pierwszego praktycznie momentu. Ten aktor oddał go naprawdę doskonale, praktycznie 1:1 jak w książce.
Najbardziej irytująca serialowa postać pasująca do tytułu to Skyler z Breaking Bad, change my mind.
Jeśli chodzi o Teda z HIMYM, to gdzieś widziałem świetną analizę postaci, z której wynikało, że to Ted jest tym antagonistycznym bawidamkiem, wykorzystującym "niepoprawny romantyzm" do kolejnych podbojów i okłamywania wszystkich, że szuka tej jedynej. Ale wciąż fakt, jedna z najbardziej irytujących i nudnych postaci jakie kiedykolwiek widziałem.
Jeśli chodzi o Alana Harpera to po prostu przykład beznadziejnego rozwijania postaci. On z sezonu na sezon robił się coraz bardziej przerysowany w tej żałosnej postawie, bo tak było "zabawnie". Wyszło niestety jak wyszło.
Z seriali uważam, że najbardziej irytująca jest Carrie z Seksu w wielkim mieście oraz dr Grey z Grey's anatomy
Morawiecki jest jak Joffrey Baratheon. Kłamliwy dupek mający w dupie wszelkie zasady.
Takie samo wrażenie tez robi na mnie duda.
Ja bym w pierwszej trójce dała Sookie Stackhouse i Billa Comptona z "True Blood". Ta para tak mnie irytowała, że pomijalam większość scen w serialu.
A gdzie Arturo Roman? To zdecydowanie najgorsza postać obok Joffreya. Arturo irytuje tak, jak potrafi mało kto.
Jak można powiedzieć że Sheldon Cooper był irytujący, właśnie rdzeń tej postaci to czyste płynne złoto, i taka miała być arogancka, kpiąca, a my jako widz mieliśmy zobaczyć drobne zmiany które w nim zachodzą na przestrzeni tych kilku sezonów.
Jest to jeden z moich ulubionych seriali i całkowicie źle Pan interpretuje jego osobowość. Polecam zobaczyć serial minimum dwa razy, może wtedy uda się dostrzec to czego Pan teraz nie widzi. Fenomenalnie wykreowana postać geniusza.
Może Jasse Pinkman z Breaking Bad. Zawsze mnie irytowały wątki z nim. Serial z nim w roli głównej to już ponoć była totalna porażka (nie wiem nawet nie próbowałem oglądać)
Od siebie dodam Skyler White razem z jej serialową siostrą Marie.
EL CAMINO: FILM "BREAKING BAD"
Ze Skyler rzeczywiście przypominam sobie dość mało przyjemne wątki gdzieś pod koniec, gdy głównie tylko płakała. Jakby ocenić wszystkie sezony to nie było z nią, aż tak źle. O Marie w ogóle już zapomniałem, żeby sobie nią zawracać głowę. Nie była aż tak charakterystyczna jak jej mąż.
Skyler była warta Waltera White i Jesse Pinkmana, bo oni też podejmowali idiotyczne decyzje i wcale nie byli jacyś szczególnie mili. Jakby nie patrzeć, to ci dwaj byli kryminalistani z krwią na dłoniach, nie Skyler.