AC Valhalla to idealny przykład problematycznej gry-usługi; gracze wspominają utraconą treść
Kiedyś to było. Kupowałeś grę, grałeś w nią przeszedłeś, i koniec. Fajnie było, czasami do niej wracaleś żeby sobie przejść jeszcze raz. A teraz gracze narzekają ze w 3 letniej grze nie dają nic i nie da się grać bo nie ma nowych rzeczy. Albo deweloperzy dodaja jakieś głupoty i eventy co miesiąc żeby graczy przyciągnąć. Ac2 się przechodziło i tyle. A nie jakieś specjalny event ze przeciwnicy maja czapki Mikołaja i więcej exp się zbiera jak ich zabijesz.
W teorii nie oznacza to nic złego
Oczywiście, że oznacza to coś złego, bo:
a) daje kolejny pretekst do wycinania zawartości z pełnej wersji gry
b) wymusza granie w określonym tempie
c) często powoduje chaos narracyjny, np jeśli aktywności mają różną chronologię czasową
d) wydłuża i tak już przegięty cykl produkcji gier.
Ja rozumiem takie zagrania w przypadku gier typowo sieciowych, ale już produkcje dla jednego gracza mogliby zostawić w spokoju. Chyba każdy gracz woli dostać skończony tytuł, przejść go, odinstalować, a potem grać w co innego, a nie pieprzyć się z jedną grą przez nie wiadomo ile czasu.
O ile jeszcze wyjątkowe mechaniki są dawane tylko do sezonu to jeszcze przejdzie. Bo nie zawsze mechanika jest dobra dla gry. Np potrafi popsuć całkowity balans.
Ale jak usuwają questy wpływające na/rozszejące fabułe to już przesada...
W teorii nie oznacza to nic złego
Oczywiście, że oznacza to coś złego, bo:
a) daje kolejny pretekst do wycinania zawartości z pełnej wersji gry
b) wymusza granie w określonym tempie
c) często powoduje chaos narracyjny, np jeśli aktywności mają różną chronologię czasową
d) wydłuża i tak już przegięty cykl produkcji gier.
Ja rozumiem takie zagrania w przypadku gier typowo sieciowych, ale już produkcje dla jednego gracza mogliby zostawić w spokoju. Chyba każdy gracz woli dostać skończony tytuł, przejść go, odinstalować, a potem grać w co innego, a nie pieprzyć się z jedną grą przez nie wiadomo ile czasu.
Nawet w takim No Man Sky dodają ekspedycje fabularne, gdzie nie ma szans potem ich rozegrać...
No Man's Sky to w ogóle jest chyba osobna kategoria. Gdyby ta gra nie była rozwijana po premierze, to pewnie skończyłaby jako zwykły scam.
Chociaż znowu, przypuszczam, że większość graczy zamiast, powiedzmy, dwóch ostatnich aktualizacji wolałoby już jednak dostać No Man's Sky 2.
Jeden raz widziałem taki event w Valhalli i to było nawet fajne, takie małe urozmaicenie i wrażenie, że gra nie została porzucona mając takie święta (regularne festiwale eventy coś jak w Fallout 76 - Fasnacht Day).
Kiedyś to było. Kupowałeś grę, grałeś w nią przeszedłeś, i koniec. Fajnie było, czasami do niej wracaleś żeby sobie przejść jeszcze raz. A teraz gracze narzekają ze w 3 letniej grze nie dają nic i nie da się grać bo nie ma nowych rzeczy. Albo deweloperzy dodaja jakieś głupoty i eventy co miesiąc żeby graczy przyciągnąć. Ac2 się przechodziło i tyle. A nie jakieś specjalny event ze przeciwnicy maja czapki Mikołaja i więcej exp się zbiera jak ich zabijesz.
A nie mogli by po zakończeniu wsparcia rotować ciągle tych starych festiwali według ustawionych dat, co miesiąc inny.
Gra by po prostu podmieniała wydarzenia wg czasu systemowego dodawało by to przy okazji trochę dynamiki do świata
Całe szczęście nie jestem współczesnym graczem-malkontentem. Przeszedłem grę w ok 70h. 50h były świetne, ostatnie 20 z górki, już bez większych emocji. W eventy się nie bawiłem, tak jak nie bawię się w mikropłatności. Jak ktoś chce niech korzysta. Jak ktoś nie chce niech nie korzysta. Zauważyłem, że ostatnio wielu graczy (a i publicyści również), to na długość gry, to na trudność, to na to, że można coś dokupić, to że nie można czegoś dokupić, to że gra jest rozwijana po premierze, to że twórcy porzucają wsparcie gry po premierze. Serio ogarnijcie się i grajcie jak lubicie. Chcecie grać długo, grajcie długo, chcecie krótko, grajcie tylko w wątek główny. Chcecie coś kupić, to kupcie i nie marudźcie, nie chcecie kupować, nie kupujcie i nie płaczcie, że ktoś inny kupił. Gra ma dawać frajdę, po to gry zostały stworzone. Jeżeli masz płakać i marudzić, bo Cię "gra krzywdzi"... to zamiast grać wyjdź na spacer. Będzie z pożytkiem dla Ciebie i dla wszystkich, których męczy malkontenctwo.
No, najlepiej niczego nie krytykować, to jest dopiero dojrzałość konsumencka.
Żeby jeszcze te narzekania opisane wyżej faktycznie były głupie, wydumane, przesadzone, ale one akurat są bardzo celnie zaadresowane.
Między malkontenctwem a wytykaniem patologii i anty konsumenckich zachowań to jest jednak spora różnica. Dzięki takim malkontentom nie płacisz jeszcze 500 złotych za grę wydawaną w godzinnych odcinkach na przestrzeni siedmiu lat.
Panie Pietrus, co jest dojrzałego w krytykowaniu zawartości sezonowej... że jest sezonowa - przychodzi i odchodzi? Co jest dojrzałego w krytykowaniu piątej czy dziesiątej gry z otwartym światem, za to że ma otwarty świat? To idiotyzm. Każdy, nawet ćwierćinteligent już po drugiej grze powinien wiedzieć, że seria nie jest dla niego i jeśli mu się nie podoba to w nią nie grać a nie grać i płakać i marudzić.
Mr September, nie płacę i nie będę płacił. Wszystko regulowane jest pieniądzem a nie malkontenctwem. Jak mi się gra nie podoba, jak jest za droga, to po prostu nie kupuję, nie gram. Idę na spacer. Marudzenie randomów na reddicie czy GoLu nie ma tu nic do rzeczy.
Napiszę jeszcze raz. Ja gram w gry i cieszę się tym, w co gram. Jak gram 50h a gra ma 100-200h to nie płaczę, że nie przeszedłem 150h. Jak gram i gra ma wydarzenie sezonowe, to cieszę się jeśli jest fajne ale nie płaczę, że później go nie ma. Tak się grało w latach 90-tych, dla frajdy, nie dla marudzenia. No ale przyszło pokolenie płaczków i "błeeeee nie mogę już pograć w wydarzenie sezonowe".
Tak się grało w latach 90-tych, dla frajdy
Dokładnie, dlatego świadomi konsumenci potępiają rzeczy, które im tę frajdę odbierają. Spróbowałbym ci jeszcze raz uprzejmie wytłumaczyć, że nie ma to wiele wspólnego z zupełnie błędnie przez ciebie pojmowanym marudzeniem, ale szczerze, to nie wyglądasz na takiego, który potrafiłby te (całkiem proste w sumie) rzeczy zrozumieć.
Via Tenor
Jest dokładnie taki, jak napisał mądry Wrzesień.
Dlatego nienawidzę gry-usługi i eventy.
Więc proponuję, by przestaniecie kupować gry od UbiSoft i Blizzard, jeśli nie chcecie, by będą stworzyć kolejne gry-usługi i wycięte zawartości w postaci eventy. Głosujemy portfelem. Lepiej kupujcie normalne i klasyczne gry single z trwałe zawartości.
To my decydujemy, kiedy możemy zagrać w wybrane tytuły, by obejrzeć całe zawartości, a nie firmy.
Eventy... Błeee... Zaraz zwymiotuję. Jak ja nie lubię takie rozwiązanie.
W normalnych okolicznościach krytykowałbym kretyński pomysł robienia z gry dla jednego gracza gry-usługi - i to specjalnie po to, by wymuszać zakupy jakichś badziewnych zbroi w sklepiku, bo w tym przypadku nie miało to kompletnie żadnego sensu projektowego. Nie zmieniało gry w żaden sposób. Chyba, że mowa o niesamowitej możliwości wysłania strażnika na generowanie kasy jak jakiś gracz go wynajmie - ale to tak głupie i nic nie wnoszące, że zwykłe misje dla kompanów ze starych AC byłyby już 10 razy ciekawsze.
W tym przypadku ta gra jest tak słaba, tak źle zaprojektowana i tak przewalona koszmarnie nudną zawartością, że jakieś głupie eventy zmieniające wioskę i dopychające tam kolejne znaczniki tylko przeszkadzały i rozpraszały wykonywanie tych monotonnych zadań, więc nawet dobrze, że już ich nie będzie.
To samo mozna powiedziec o GOW i Ragnaroku. Lecisz do przodu od cutscenki do cutscenki spammujac przycisk ataku i robiąc smieszne zagadki ktore nawet przedszkolak by zrobił
Te gry dzieli przepaść na lata świetlne. GoW może miał te kilka postaci na krzyż, ale przynajmniej sensownie nakreślone - mało ale z jakąś tam treścią i spójne, jak bardzo chcesz je poznać to zależy od ciebie, bo jest dużo różnych źródeł poszerzających fabułę główną. W ACV masz 20000 postaci, każda niedorobiona, bez żadnej osobowości, większość na 3 linijki teksu. Jak są jakieś pierwszoplanowe to często każdy fragment jest pisany przez innego pisarza według swojego pomysłu przez co nic nie trzyma się kupy, nie ma spójności i wszystko jest bardzo płytkie. Tak samo fabuła gry - zlepek randomowych, generycznych pomysłów. Gow ma krótką fabułę, ale skupioną na zawartości, plus masz bardzo krótką grę, a poza tym content na z 50 godzin, który możesz sobie dawkować wedle woli.
Zadania w GoW poszerzają fabułe, odblokowują nowe elementy gry, mają cenne nagrody. W ACV to: albo ubizadania typu śmieszne - czyli typu sławne przynieś mi bycze jądra na potencję hihi haha (tu mamy np. zadanie z kopulacją w płonącym domu), albo typu generyczne - czyli zniszcz skrzynie w obozie, oklejone 3 głupimi linijakmi teksu od postaci na którą masz kompletnie wywalone. A nagrodą jest nieróżniący się niczym ekwipunek, który różnią cyferki - i tak bezsensowne, bo ciągle musisz zwiększać poziom, żeby ci sami wrogowie byli na 5 hitów a nie 50.
W GoW masz fajny system walki, który przez całą grę stawia jakieś wyzwanie i wciąga, masz gdzie i z kim po prostu powalczyć sobie, rozwinięć skille i wyposażenie, a jednocześnie jest to opcjonalne i wkomponowane w świat gry i w lore a jak się komuś spodoba walka to niesie przyjemność, bo jest różnorodna i daje wyzwanie. W ACV masz niedorobione mashowanie jednego przycisku, a że gra jest minimalną nadbudówką kodu poprzedników, masz smaczki takie jak upośledzoną walkę podwójną bronią, gdzie jeden przycisk odpowiada równocześnie za blokowanie i atak drugą bronią (a w zasadzie to dwiema jednocześnie), w dodatku wszystko jest niepłynne, koślawe i drewniano zanimowane. GoW cierpiał na ubóstwo wrogów, ale chociaż byli różnorodni i mieli odmiany, w ACV to wciąż te same 4 typy wrogów * miliard, czasem z innym pancerzem albo skillem jeśli trafimy ich ulepszoną wersję.
W GoW masz te zagadki (nie wiem po co) ale przynajmniej są różnorodne. w ACV to jak wejść do jednego domku (tego samego w 50 miejscach w świecie) w ten sam sposób czyli niszcząc wejście na strych strzałą.
Grafika też w GoW była ładna na premierę w 2018 i kulawe możliwości PS4. Natomiast ACV miało tylko jedną zaletę - rysowanie dystansu i światła, z wież wyglądało to bardzo ładnie. Z bliska świat był paskudny, wszystko rozmazane, szczególnie w miastach, drewniane postaci i animacje, brzydkie oświetlenie. Oczywiście w grę grałem na ultra, gow wciąż budził lepsze odczucia nawet na biednym ps4 pro. W GoW nie ma zbytnio tego dystansu, widać że silnik by sobie z nim średnio radził, więc te lokacje, które są otwarte są po prostu sensownie zaaranżowane wizualnie.
Muzyka w ACV była bardzo źle wkomponowana w świat. Nie wiem kim trzeba być żeby chwalić to, że goście wydalili z siebie masę generycznych wałków rodem ze składanek 10h epic viking music, które następnie wlepiono byle jak w świat gry bez żadnej spójności czy sensu. Muzyka jak wszystko w tej grze jest na zasadzie aby dużo i bez sensu. Muzyka w GoW to muzyka i tyle, nie pamiętam jej nawet, nie ocenię, pewnie nic specjalnego.
Ogólnie największą zaletą GoW i największą wadą ACV jest właśnie to, że pierwszy jest zrobiony z sensem i pomysłem, drugi jest po prostu masowym produktem stworzonym byle jak i z niewielkim budżetem z innej gry pewnie w 3 lata przez wyrobników bez serca, bez pomysłu i pewnie pracujących bez żadnego porozumienia ze sobą na 20 studiów.
Gra o wiele lepiej i z wiekszą godnoscia traktuje mitologie nordycką, muzyka bije na głowe hollywoodzką pompatyczność z GOW2018, zresztą sam frontman Wardruny robił soundtrack wraz z geniuszem Jesperem Kydem. Grafika tez nie zawodzi. Jedyne co zawodzi to przerost formy nad treścią i z-ubiszczenie końcowe danej gry, co już nawet spotkało GOWy . Chodzi mi o cyferki i kolorki itemów itd. Valhalla jest raczej cięższym tytułem , aby sie w nią zagłębić niż GOW , który jest przystępny do bólu. No i ta nieszczesna mechanika GRY USŁUGI..... Może kidys Ubisoft zrozumie, co oni robią z ich franczyzami. Mieć tyle dobrych IP od Splinter Cella po Raymana, i tak zniekształcać te gry przez ich śmieszne PRowe zagrywki i sztuczki
Żaden festiwal z kilkoma mini grami nie zmieni faktu, że ta gra jest zwyczajnie za długa, fabularnie nijaka, a główny bohater/bohaterka zwyczajnie niesympatyczny/niesympatyczna. Do tego dodajmy ponury, nie inspirujący setting, przekombinowane drzewko umiejętności i absurdalny system grindru - np. wykańczasz kilkunastu ludzi w jakichś ruinach, a Twoją nagrodą jest tarcza, której nigdy nie użyjesz, albo...sztaba węgla. Do tej pory się zastanawiam jakim cudem ta gra się tak dobrze sprzedała, ja po jej przejściu byłem wkurzony, miałem poczucie zmarnowanego czasu.
Irytujące, ale proste w swym działaniu. Ma to wymusić na graczach zakup gry jak najszybciej, najlepiej w formie preordera oraz regularne zaglądanie do tej gry. Wtedy statystyki im się zgadzają i można mówić o sukcesie. Młodsi mogą traktować to jako nagrodę, ale coraz więcej jest starszych graczy, którzy poza rozrywką mają pracę i rodzinę i jest to dla nich frustrujące. To poczucie starty, że mogli coś zgarnąć w łatwy sposób, a przepadło przez nadmiar obowiązków i deficyt czasu.
Swego czasu zagrywałem się sporo w Genshina. Graficznie przyjemna dla oka, tylko fabuła wciąż nieskończona i rozciągnięta, a z każdym regionem coraz bardziej się dłuży. Sporo eventów, zrożnicowanych, jednak irytowało mnie, że wiele przegapiłem zanim zacząłem grać. I nagrody można zignorować, ale wątki fabularne mogliby udostępnić.
Bla, bla bla ...
800 h w grze, bo dużo modowania !
żaden nowy kontent nie wniósł nic szczególnego !
sama podstawka to lite DNO! gra na =3 (dostateczny na szynach)
skończyłem z bólem i nie wracam !!!
AC:BF wracam mimo liniowości !
AC, 2, 3 da się wrócić !
Do Vallhali powrót to XXX niemożliwe!
Szczerze mówiąc omawiane tu sytuacje to dla mnie zupełnie nieznana sytuacja. Nie gram w takie gry, bo są właśnie bezczelnie nastawione na ciągły grind i/albo wyłudzanie pieniędzy pomimo zapłacenia za nie pełnej ceny. Ostatnia gra tego typu, jaką kupiłem, to Assassin's Creed Origins. Niby normalna gra dla jednego gracza, ale jednak trafiałem na jakieś dziwne czasowe wyzwania. Nie interesują mnie takie praktyki i nie kupuję gier, które je posiadają. Wam polecam tak samo. Jeśli konsumenci się nie postawią, to patologia będzie się szerzyć.
Co z tego ze gracze beda narzekac skoro i tak beda dalej wydawac pieniadze na te niedokonczone badziewia...
Ciągle mam nadzieję, kiedy wychodzi kolejny epicki RPG, że będzie to wreszcie coś co mnie zachwyci. Niestety zawsze po kilku godzinach gry, powraca myśl "dlaczego nie zrobili nawet tego co miał stareńki Skyrim" i odechciewa mi się grać dalej.