The Elder Scrolls 6 może być ostatnim TES od Todda Howarda
Dokładnie Todd, nie pękaj jestem tylko 10 lat młodszy od Ciebie i się zastanawiam czasami ile jeszcze Elder Scrollsów zaliczę i czy doczekam nowego Fallouta nie mówiąc o Starfield 2 haha.
Na Metacritic, PC:
Morrowind - 89
Oblivion - 94
Skyrim - 94
Na Steam:
Morrowind - 95%
Oblivion - 95%
Skyrim SE - 94%
No nie ma co, gówniane gry, porażka ;)
No a mnie każda jego gra, w którą grałem strasznie wynudziła. Próbowałem po kilka razy Skyrima, Obliviona i Morrowinda i za każdym razem po góra kilku godzinach odpadałem. Nie dość, że fabuła jest tragiczna, dialogi bardzo źle napisane, to na dodatek gemaplay jest po prostu nudny. Dlatego na Starfielda nawet nie czekam, bo wiem, że skończyłoby się dokładnie tak samo.
No czasem tak bywa, że gry danego dewelopera komuś kompletnie nie pasują.
w ich grach niektóre uproszczenia są dobre, a inne dla mnie sąźle zrobione, najlepiej widać na przykładzie Falloutów, gdzie 4 praktycznie ma cały system rozwoju wywalony do kosza.
Ich gry z założenia mają służyć do zabawy w odgrywanie i ta zabawa ma pozostać ograniczona w jak najmniejszym możliwym stopniu.
Rozwnięte systemy rozwoju chyba zawsze narzucają pewne ukierunkowanie i zaburzają taki koncept, a w tym że ten nie wszystkim leży nie widzę problemu - gier jest przecież wiele i dla każdego coś się znajdzie.
Ale ty grałeś chociaż w Skyrim? Czy tylko się "orientujesz"? :D Bo to w Skyrim na 100% tak nie działa. A jeśli działa, to tak samo działa i w Oblivionie i w Morrowindzie.
Czemu tak nie działa? To raczej gry, w których od początku planujnemy swój build temu nie sprzyjają. Skyrim jest pod tym względem reaktywny i możemy się rozwijać wyjątkowo luźno. Wręcz słynie z podejścia "Jack of all trades, master of none".
W Morrowindzie i Oblivionie sam fakt wybierania archetypu czy buildu już na początku rozgrywki jest oznaką, że te gry nie są w tym podejściu aż tak casualowe.
A ty grałeś ;) ?
Ja dość podobnie, bo tez mi Skyrim/Oblivion i te nowe Fallouty nie podeszły, ale...
Starfield wyglada naprawde duzo lepiej niz tamte gry, czemu? Bo mam wrazenie, ze to nie bedzie kolejna drewniana gra Beci, strzelanie w koncu wyglada naprawdę dobrze, ogolnie wszystko jest jakies takie dopracowane i dopięte na ostatni guzik?
Bardzo podoba mi się strona artystyczna Starfield, ale ja ogolnie lubie sci-fi, fantasy nie bardzo
Próbowałem po kilka razy Skyrima, Obliviona i Morrowinda i za każdym razem po góra kilku godzinach odpadałem. Nie dość, że fabuła jest tragiczna, dialogi bardzo źle napisane, to na dodatek gemaplay jest po prostu nudny.
Każdy TES jest grą na CO NAJMNIEJ 100h, a ten po zagraniu paru godzin jakieś śmieszne wywody o fabule snuje.
To, że Howard mówił to akurat znaczy najmniej :D
I akurat Skyrim jest idealnym przykładem gry, gdzie nie możesz sobie być "jack of all trades", w sensie możesz, ale zwyczajnie utrudniasz sobie tym rozgrywkę. Postać która ma dwuręczne bronie na 100 będzie dużo silniejsza niż ta która ma 30 w broni 30 w łukach i 30 w magii.
A to wszystko tylko i wyłącznie dlatego, że masz lvl scaling. I to samo zresztą było w Oblivionie. A to, że wybierałeś sobie archetyp naprawdę mało znaczył bo zawsze się wybierało te skille jako główne, które się najgorzej rozwija.
Ogółem o poziomie trudności ciężko dyskutować - w tym wypadku indywidualne doświadczenie może się kompletnie różnić - przez level scalling właśnie, kompletną wolność w tym gdzie będziemy iść i jakie zadania wybierzemy, jaki styl gry przyjmiemy, jakie ustawienie tego poziomu wybierzemy w danej chwili w opcjach i ostatecznie jakie mody zainstalujemy.
Każdy TES to bardziej gry na 200-300 godzin, bo 100 godzin to stanowczo za mało. Przeczytanie tych ponad 200 książek w każdej części to pewnie już 50 godzin.
Morrowind w 2002 i Oblivion w 2006 nie tylko miały niesamowity rozmach, ale też Topową grafikę w roku premiery zawstydzającą inne gry z dużymi światami. Morek pod tym względem nie miał właściwie konkurencji, a Oblivion jedynie w postaci Gothic 3.
Skyrim w 2011 roku wizualnie już nie zabłysnął jak poprzednicy, ale na modach graficznych zyskał bardzo mocno.
Co do mechanik to wiadomo, że najbardziej rozbudowany jest Morrowind, a najbardziej uproszczony Skyrim. Fabułę główną i klimat ma zdecydowanie najlepszą Morrowind. Wątki gildii pobocznych z kolei moim zdaniem najlepsze są w Oblivionie. Zwłaszcza złodziei, zabójców i magów. Zarówno Morrowind, Oblivion i Skyrim mają dość imponujące dodatki.
Każdy TES jest grą na CO NAJMNIEJ 100h, a ten po zagraniu paru godzin jakieś śmieszne wywody o fabule snuje.
Co mnie to obchodzi, że to są gry na 100 godzin, skoro w pierwszych kilku gra nie potrafi mnie w ogóle zainteresować. Mało tego, traktuje mnie jak idiotę i wmawia mi, że jestem jakims tam wybrańcem, bo pokonałem "potężnego" smoka najsłabszym łukiem z gry, który rzekomo od dawna terroryzował krainę i nikt nie był w stanie go pokonać. Przecież to jest taka żenada, że szkoda gadać. Takie historyjki to są dobre w grach dla 5-cio latków, a nie w grze, która próbuje opowiadać poważną historię.
Żeby w takim Gothicu 2 pokonać smoki, trzeba grać minimum kilkadziesiąt godzin i zbudować bardzo mocną postać, bo inaczej nie damy rady (zwłaszcza z Nocą Kruka), a w Skyrimie robimy to już po pierwszych 2 godzinach gry najsłabszą bronią gry. Przecież to kompletnie psuje immersję i zaburza powagę całego świata gry. W ogóle to właśnie po tej "walce" z tym smokiem Skyrim poleciał z dysku i już nigdy więcej do tej gry nie wróciłem. Być może kiedyś do niego wrócę, żeby zagrać w Enderala, ale podstawki już nigdy więcej nie ruszę.
Szkoda tylko że wraz z każdą częścią, TES był coraz bardziej uproszczony. - tak? A mógłbyś wymienić te "uproszczenia" jakim uległ np. TES V: Skyrim w porównaniu do TES IV: Oblivion?
Ognisty Cieniostwór
Smoki w G2NK jest łatwo pokonać, a w G2 to już całkiem są słabe. Nie ważne czy czarami czy bronią białą. Trudniejsze do pokonania są dopiero po dograniu moda Returning 2.0.
Smoki w TES-Skyrim na najwyższych poziomach trudności nie są wcale takie słabe, ale rzeczywiście ich moc czujemy po dograniu modów trudnościowych grając na najwyższych poziomach trudności.
Bardzo ciężkie do pokonania smoki to mamy w Baldur's Gate 2, Icewind Dale 2 i Neverwinter Nights 2 na najwyższych poziomach trudności, a nie w żadnym G2NK, gdzie gra jest idealnym przykładem dość słabych smoków bez Returning 2.0.
Każdy TES jest grą na CO NAJMNIEJ 100h
Ja skyrima na 100% wraz z dwoma dodatkami mam zaliczonego 90 h Robiłem prawie wszystkie questy jakie były
Więc te 100 h można włożyć między bajki
Więcej godzin to chyba tylko można nabić robiąc losowe questy i odwiedzać wszystkie lokacje w grze :P
A mógłbyś wymienić te "uproszczenia" jakim uległ np. TES V: Skyrim w porównaniu do TES IV: Oblivion?
Chociażby rozwój postaci, dodatkowo questy poboczne w skyrim są dużo gorsze od questów z obliviona
Żeby w takim Gothicu 2 pokonać smoki, trzeba grać minimum kilkadziesiąt godzin i zbudować bardzo mocną postać, bo inaczej nie damy rady (zwłaszcza z Nocą Kruka), a w Skyrimie robimy to już po pierwszych 2 godzinach gry najsłabszą bronią gry
A no, to że wątek główny w Skyrim jest słaby to chyba każdy gracz skyrima się zgodzi
Ognisty Cieniostwór
Co mnie to obchodzi, że to są gry na 100 godzin, skoro w pierwszych kilku gra nie potrafi mnie w ogóle zainteresować. Mało tego, traktuje mnie jak idiotę i wmawia mi, że jestem jakims tam wybrańcem, bo pokonałem "potężnego" smoka najsłabszym łukiem z gry, który rzekomo od dawna terroryzował krainę i nikt nie był w stanie go pokonać. Przecież to jest taka żenada, że szkoda gadać. Takie historyjki to są dobre w grach dla 5-cio latków, a nie w grze, która próbuje opowiadać poważną historię.
To, że wypowiadając się o fabule [która ciągnie się przez całą grę i jest czymś więcej niż tylko wątkiem głównym] gry, wypadałoby zagrać w nią trochę więcej niż "góra kilka godzin". Serio trzeba to tłumaczyć?
Gra traktuje cię odpowiednio do twojego poziomu, a nawet lepiej - w walce ze smokiem głównego bohatera wspomagają inni strażnicy, więc to nie jest tak, że "wybraniec" sam go pokonuje. Also, trochę zabawne jest to, że wcześniej pisałeś o wszystkich TES-ach, a teraz nagle skupiłeś się na samym Skyrimie. Koniecznie napisz o swoich epickich przygodach w Oblivionie i Morrowindzie.
Żeby w takim Gothicu 2 pokonać smoki, trzeba grać minimum kilkadziesiąt godzin i zbudować bardzo mocną postać, bo inaczej nie damy rady (zwłaszcza z Nocą Kruka), a w Skyrimie robimy to już po pierwszych 2 godzinach gry najsłabszą bronią gry.
To co napisałem wyżej + smoki [w podstawce] są akurat dziecinnie łatwe; ogólnie G2 to samograj na poziomie Skyrima.
Przecież to kompletnie psuje immersję i zaburza powagę całego świata gry. W ogóle to właśnie po tej "walce" z tym smokiem Skyrim poleciał z dysku i już nigdy więcej do tej gry nie wróciłem.
^to jest właśnie modelowy przykład, dlaczego ignoranci nie powinni być brani na poważnie. Nie żebym oczywiście spodziewał się erystyki po kimś, kto jest fanem studia, któremu wyszła tylko jedna gra :D
Więc te 100 h można włożyć między bajki
Zakładając, że ci wierzę - co ma twój jednostkowy przykład niby udowadniać? Że nie można grać dłużej?
Przecież ty i tak grasz na pałę i całkowicie bezmyślnie, więc twojego zdania nawet nie biorę pod uwagę.
boy3
Trzy razy przechodziłem TES-Skyrim z dodatkami oraz modami i za każdym razem to była przygoda na 250-300h, ale bliżej 300h. Ta gra na modach zyskuje niesamowicie więc eksploracja świata to czysta przyjemność. Powiedzmy, że mody to dodatkowe 50h (nowe wątki fabularne) więc bez nich byłoby blisko 250h. Bez czytania książek i bez modów 200h, bo gra zwyczajnie jest ogromna.
Mało tego, traktuje mnie jak idiotę i wmawia mi, że jestem jakims tam wybrańcem, - ale wiesz Ognisty Cieniostwór, że w Fallout 2 też jesteś wybrańcem, a nie można powiedzieć, że ta produkcja traktuje gracza jak idiotę. Tak szczerze powiedziawszy Dovahkiin nie jest wybrańcem (jak go określiłeś) - takich osób jest więcej - np. Cyrodiil było rządzone przez tzw. Dragonborn Emperors z dynastii Alessian, Reman i Septim (w Oblivion'a zakładam grałeś, więc powinieneś to wiedzieć). Jak się okazuje Dragonborn nawet nie musi mieć krwi pobłogosławionej przez Akatosha (patrz Miraak), więc raczej nie czuj się "wybrańcem" gdyż jesteś "tylko" jednym z Dragonborn'ów.
Każdy TES to bardziej gry na 200-300 godzin, bo 100 godzin to stanowczo za mało. - dokładnie tak jest, jak Wiedźmin napisał (BTW - pozdrowienia). 300h to minimum (acz w takiego Skyrima gram do dzisiaj mając zdecydowanie ponad 1k godzin spędzonych w grze SP). Co do uproszczeń - porównując Skyrim z Morrowind można tak powiedzieć odnosząc się do kilku aspektów gry (głównie fabularnych), natomiast w porównaniu z Oblivionem zdecydowanie nie. TES IV: Oblivion wydaje się najbardziej uproszczoną grą w całej serii (i to nie tylko pod względem opowiadanej historii oraz jej długości).
Przecież ty i tak grasz na pałę i całkowicie bezmyślnie, więc twojego zdania nawet nie biorę pod uwagę.
Koles, ty mnie nawet nie znasz, a takie zaskakujące z dupy wnioski wyciągnąłes, gratulacje FACEPALM
Skyrim to nie soulsy czy morrowind, tam questy są proste, nawet masz znacznik co robić, żadna filozofia, więc o jakiej bezmyślności z mojej strony mówisz, hę?
Nikt nie musi cię znać, a wnioski się wyciąga na podstawie tego co tu piszesz. A napisałeś:
"Ja skyrima na 100% wraz z dwoma dodatkami mam zaliczonego 90 h"
Po czym zaczynasz wymieniać rzeczy, których w tej grze nie zrobiłeś. Proste. Każdy kto ma chociaż lekkie pojęcie o tej grze, wie, że nie da się jej przejść w 90h.
Po czym zaczynasz wymieniać rzeczy, których w tej grze nie zrobiłeś
Przecież wyraźnie napisałem że przeszedłem skyrima prawie na 100%, Ślepy jesteś? Na steamie napisane jest 90 h i się tego trzymam, dane ze steama są na pewno bardziej wiarygodne od waszego,, widzimisie" i,, Tak mi się wydaje" Koniec tematu
W tym wątku natomiast piszesz, że Skyrima na 100% zrobiłeś w 90h - o ile jest to fizycznie możliwe, o tyle nie próbuj mi wmawiać, że jest to wykonalne grając na pełnym luzie: Z czytaniem wszystkich dialogów/książek, eksploracją całej mapy, i z grindowaniem większym niż absolutne minimum.
W tym wątku natomiast piszesz, że Skyrima na 100% zrobiłeś w 90h - o ile jest to fizycznie możliwe, o tyle nie próbuj mi wmawiać, że jest to wykonalne grając na pełnym luzie: Z czytaniem wszystkich dialogów/książek, eksploracją całej mapy, i z grindowaniem większym niż absolutne minimum.
Jest to fizyczne możliwe bo tak mi pisze na steam, nie jestem graczem który pomija dialogi, grałem normalnie w skyrima z szybką podróżą, z dwoma oficjalnymi dodatkami bez żadnych modów, a że zaburzyłem wasz światopogląd, to nic mnie nie obchodzi, koniec tematu
Nawet grindowalem kowalstwo na 100 kując te zasrane miecze i pierścionki
Edit: Nic nie zburzyłeś, tylko się ośmieszyłeś. Każdy w tym temacie to widzi; jedynie ty żyjesz w świecie własnych urojeń, co jest dość znamienne w przypadku tzw. "dzieci gothik-a".
XDDDDD Ok, tak sobie wmawiaj dalej i żyj w swoim własnym świecie bo masz wiecej godzin w jakiejś gierce xD
Napiszesz mi, gdzie na Steamie jest informacja, że: Czytałeś wszystkie dialogi/książki, zwiedziłeś całą mapę itd.?
Nic nie zburzyłeś, tylko się ośmieszyłeś. Każdy w tym temacie to widzi; jedynie ty żyjesz w świecie własnych urojeń, co jest dość znamienne w przypadku tzw. "dzieci gothica".
Sądzę, że przejście prawie na 100% Skyrima z dodatkami w 90h jest tak samo możliwe jak Divinity: Original Sin II w 30h czy G2NK w 15 godzin. Porównywalne wyzwanie. Wszystko perfekt bez zgonów czyli 100% profesjonalny gracz, który wbija Easy i gra na speedrunie. Inaczej to technicznie niemożliwe. Skłaniam się więc ku temu co pisze Smalec.
No tak, bo to nie ma znaczenia, że gra nie zrobiła na mnie dobrego pierwszego wrazenia, dlatego mam grać dalej, bo może po 30 godzinach stwierdzę, że jednak mi się podoba. Sorry, ale to tak nie działa. Nie jestem masochistą, który gra w gry na siłę. Jak coś mi się nie podoba, to odstawiam na półkę i być może za jakiś czas dam grze drugą sznase. Skyrim dostał ich przynajmniej 3, a łącznie spędziłęm w nim kilkanaście godzin. Próbowałem grac zarówno z modami, jak i bez i za każdym razem kończyło się tak samo. To chyba jednak wystarczająco dużo czasu, aby stwierdzić, że dalej nie ma sensu grać.
Co do Morrwinda. W jego przypadku pokonały mnie technikalia. Ta gra pod względem technicznym jest skopana po całości. Jeszcze ten system dialogów rodem z wikipedii i niedziałający poprawnie dziennik dałoby się jakoś przeżyć, ale system walki to już jest totalna kpina. Oparcie trójwymiarowej gry akcji o losowość rodem z Baldurów, to chyba najgłupsza decyzja, jaką projektanci action RPG mogli podjąć. Ja rozumiem, że gra na podstawie statystyk biegłości liczy prawdopodobieństwo trafienia wroga, ale to nie jest normalne, żeby po kilkunastu ciosach nie zadać jakichkolwiek obrażeń.
Z tego, co pamiętam, to trochę się pokręciłem po swiecie, dotarłem do jakieś wiochy, potem poszedłem do Balmory, wziąłem jakiegoś questa i niedaleko poźniej skończyłem grać, bo przez idiotyczny system walki nie mogłem przejść dalej. Ciekawy klimat i przyjemny soundtrack to za mało, żeby mnie na dłużej zatrzymać.
Paradoksalnie najwięcej zrobiłem w Oblivionie. Tutaj nawet trochę pograłem, bo chyba nawet walczyłem na arenie i byłem w pierwszej odchałni, ale jakoś niedługo potem gra mi się znudziła i więcej nie grałem.
Smoki w G2NK jest łatwo pokonać, a w G2 to już całkiem są słabe. Nie ważne czy czarami czy bronią białą. Trudniejsze do pokonania są dopiero po dograniu moda Returning 2.0.
No nie bardzo. Grając pod broń dwuręczną można się nieźle namęczyć z tymi smokami, a ja za pierwszym razem w G2 NK właśnie tak grałem. Zadawałem mu jakieś tam obrażenia, a ten mnie odrzucał i regenerował życie i tak w kółko. No ale jakoś się udało. Z kolei magiem da się je zabić właściwie tylko grając jako nekromanta, bo klasycznymi runami pod ogień i lód niewiele sie zdziała przez tą regenerację życia. Swoją drogą to jest jedyny aspekt, który w Nocy Kruka mi się nie podoba. Zdecydowanie lepiej było to zrobione w G2 bez dodatku.
ale wiesz Ognisty Cieniostwór, że w Fallout 2 też jesteś wybrańcem, a nie można powiedzieć, że ta produkcja traktuje gracza jak idiotę.
W Gothicu też się nim jest. Ja nie mam problemu z tym, że nasza postać może nim być, tylko jak to zostało przedstawione. Po prostu nie pasowało mi to, że w Skyrimie dawiadujemy sie o tym tak szybko w takich okolicznościach. Twórcy mieli tyle różnych możliwości, żeby poinformować o tym gracza, a wybrali najgorszy z możliwych.
Tak szczerze powiedziawszy Dovahkiin nie jest wybrańcem (jak go określiłeś) - takich osób jest więcej - np. Cyrodiil było rządzone przez tzw. Dragonborn Emperors z dynastii Alessian, Reman i Septim (w Oblivion'a zakładam grałeś, więc powinieneś to wiedzieć).
Grałem, ale było to dawno temu i z fabuły niewiele pamiętam. Poza tym stosunkowo mało tam zrobiłem, bo po kilkunastu godzinach przestałem grać. Kojarzę jedynie tego Septima.
Ognisty Cieniostwór
Morrowind dużo ciekawiej ogrywać magiem niż wojownikiem, bo system walki bronią białą to właściwie największa wada gry (walka mieczami jest drewniana), gdy granie magiem przy widoku FPP to poezja z tak ogromną ilością czarów. Mamy nawet lewitacje.
Procent trafień walcząc bronią białą jest zależne od obecnych statystyk. Miałeś niskie statystyki pod broń jaką walczyłeś. Zatem możesz trafiać 9 na 10 uderzeń, a ty pewnie trafiałeś 1 na 10 :)
W G2NK nie miałem nigdy żadnych problemów ze smokami. Wspomaganie czarem (deszcz ognia lub lodowa fala) lub przemianą w smoczego zębacza który jest za szybki dla smoka bądź przywołaniem pomocnika jak demon lub golem, a wtedy bijemy go we dwóch stojąc w innych miejscach i nawet cię nie draśnie do końca walki. Smoki w Returning 2.0 są skrajnie mocniejsze niż w jakimś G2NK, gdzie jest bardzo łatwo je pokonać. Zawsze padają za pierwszym razem. Grając z Returning 2.0 wojownikiem nawet nie możesz wspomagać się deszczem ognia lub lodową falą, a pasek życia każdego smoka jest kilka razy większy niż w G2NK więc walka jest znacznie dłuższa i wymagająca. Magiem z kolei jest walka nie tak ciężka.
HowLongToBeat podaje 200 godzin średnio w przejściu SE na 100%, ale też czas jest uśredniony i sporo opisuje te 100% jako po prostu 100% achievementów, bez pełnej eksploracji. Także spokojnie 300 godzin grając na luzie jest realne.
Ogółem to ja ogarniam, że gra się nie podoba, bo przecież się nie musi podobać - są różne guste.
Nie ogarniam za to po co w takim razie wchodzicie na wątek dotyczący serii i piszecie, że gra gówno, Bethesda gówno, bugi, fabuła kał, nie grałem, bo nie chcę. Bo siano w głowie trolololo, nie? ;) Pozdrawiam! :D
W takim razie może jeszcze kiedyś do Morrowinda wrócę i spróbuję zagrać magiem, ale kiedy to się stanie, to nie mam pojęcia. Ogolnie to jest jedyny TES, który otoczką fabularną i klimatem mnie w jakiś sposob zainteresował, ale niestety pokonały mnie technikalia.
Co do smoków w Gothicu, to tutaj rozchodzi się o to, jak poprowadzi się build postaci. Grając pierwszy raz nie wiesz do końca, jak te walki będą wyglądały. Ja starałem sie jak najwięcej dawać w siłe i naukę walki i nie wspomagałem się niczym innym, więc wyszło jak wyszło. W ogóle o tym, że korzystając ze zwojów przywołania i przemiany mozna tak sobie ułatwić tą walkę dowiedzialem się stosunkowo niedawno.
Gdyby mi gościu nie zarzucił, że za mało grałem w TES'y, żeby je krytykować, to bym sie tak nie rozpisywał.
Nie ogarniam za to po co w takim razie wchodzicie na wątek dotyczący serii i piszecie, że gra gówno, Bethesda gówno, bugi, fabuła kał, nie grałem, bo nie chcę. Bo siano w głowie trolololo, nie? ;) Pozdrawiam! :D
To jest to forum dyskusyjne, więc mamy prawo dyskutować o grach bez względu na to, czy nam sie podobały, czy nie. Nie ma nigdzie powiedziane, że nie można krytykować danych gier, czy wydawców.
Dla mnie z kolei magiem w Morku nie da się grać bez modów. Nie mogę zdzierżyć braku pasywnej regeneracji many. A walka melee mi w sumie nie przeszkadza. Ale fakt i tak zawsze gram jakąś hybrydą.
Ognisty Cieniostwór
No tak, bo to nie ma znaczenia, że gra nie zrobiła na mnie dobrego pierwszego wrazenia, dlatego mam grać dalej, bo może po 30 godzinach stwierdzę, że jednak mi się podoba. Sorry, ale to tak nie działa. Nie jestem masochistą, który gra w gry na siłę. Jak coś mi się nie podoba, to odstawiam na półkę i być może za jakiś czas dam grze drugą sznase.
Bełkot nie na temat - ja skupiłem się wyłącznie na fabule, której znasz jakiś mikroskopijny wycinek, a wypowiadasz się, jakbyś cokolwiek o niej wiedział.
Co do Morrwinda. W jego przypadku pokonały mnie technikalia. Ta gra pod względem technicznym jest skopana po całości. Jeszcze ten system dialogów rodem z wikipedii i niedziałający poprawnie dziennik dałoby się jakoś przeżyć, ale system walki to już jest totalna kpina. Oparcie trójwymiarowej gry akcji o losowość rodem z Baldurów, to chyba najgłupsza decyzja, jaką projektanci action RPG mogli podjąć. Ja rozumiem, że gra na podstawie statystyk biegłości liczy prawdopodobieństwo trafienia wroga, ale to nie jest normalne, żeby po kilkunastu ciosach nie zadać jakichkolwiek obrażeń.
Wymieniłeś tylko jedną rzecz, która jest skopana [dziennik] i nawet nie potrafiłeś tego sensownie uzasadnić; a reszta to już kwestia osobistych preferencji. Faktycznie "skopana po całości".
Z tego, co pamiętam, to trochę się pokręciłem po swiecie, dotarłem do jakieś wiochy, potem poszedłem do Balmory, wziąłem jakiegoś questa i niedaleko poźniej skończyłem grać, bo przez idiotyczny system walki nie mogłem przejść dalej. Ciekawy klimat i przyjemny soundtrack to za mało, żeby mnie na dłużej zatrzymać.
Paradoksalnie najwięcej zrobiłem w Oblivionie. Tutaj nawet trochę pograłem, bo chyba nawet walczyłem na arenie i byłem w pierwszej odchałni, ale jakoś niedługo potem gra mi się znudziła i więcej nie grałem.
Dlatego właśnie jesteś ignorantem i twoje zdanie nie ma żadnego znaczenia, ni wartości informatywnej. Równie dobrze mógłbyś debatować o filmie, który wyłączyłeś po napisach początkowych, bo ci się czcionka nie spodobała.
Tak szczerze: Ręce opadają, gdy widzę, jak ludzie celebrują swoją ignorancję i brak elementarnej wiedzy.
Widzę, że masz problemy z logicznym myśleniem. Powtórzę jeszcze raz pytanie retoryczne z mojego wcześniejszego posta. Po co mam grać w coś kilkadziesiąt godzin, jeśli po spędzeniu w grze kilkunastu i dania jej kolejnych szans mi się ona nie spodobała? Co mnie to obchodzi, że widziałem tylko wycinek fabuły, skoro to co dotychczas zobaczyłem spowodowało u mnie zażenowanie i w ogóle nie zachęciło mnie do poznania reszty? Odpowiedz sobie sam na te pytania. Jeśli jesteś jednym z graczy, który gra na siłę w gry, które mu się nie podobają, to po prostu współczuję.
A to porównanie do pierwszych godzin gry do napisów końcowych filmu jest po prostu idiotyczne. Już bardziej adekwatne byłoby porównanie do pierwszych kilkunastu-kilkudziesięciu minut i tak, w takim wypadku również zdarzyło mi się wyłączyć film, który mi się od początku nie podobał. Gry i filmy mają przede wszystkim dawać rozrywkę, a nie męczyć, a ja szanuję swój wolny czas, więc jak mam go spędzić przy jakieś grze lub filmie, to wolę, żeby mi się podobały.
Ognisty Cieniostwór
Widzę, że masz problemy z logicznym myśleniem. Powtórzę jeszcze raz pytanie retoryczne z mojego wcześniejszego posta. Po co mam grać w coś kilkadziesiąt godzin, jeśli po spędzeniu w grze kilkunastu i dania jej kolejnych szans mi się ona nie spodobała? Co mnie to obchodzi, że widziałem tylko wycinek fabuły, skoro to co dotychczas zobaczyłem spowodowało u mnie zażenowanie i w ogóle nie zachęciło mnie do poznania reszty?
A co mnie obchodzi twoje zmuszanie się do czegokolwiek? Ty masz problemy z myśleniem jako takim, bo od kilku postów próbuje ci uświadomić, żebyś nie wypowiadał się o czymś, czego nie znasz, ale że jesteś "przypadkiem specjalnym", to nawet łopatologiczne wyjaśnienia zawodzą :D
A to porównanie do pierwszych godzin gry do napisów końcowych filmu jest po prostu idiotyczne. Już bardziej adekwatne byłoby porównanie do pierwszych kilkunastu-kilkudziesięciu minut i tak, w takim wypadku również zdarzyło mi się wyłączyć film, który mi się od początku nie podobał. Gry i filmy mają przede wszystkim dawać rozrywkę, a nie męczyć, a ja szanuję swój wolny czas, więc jak mam go spędzić przy jakieś grze lub filmie, to wolę, żeby mi się podobały.
Filmy trwają z reguły 1,5h, więc kilkadziesiąt minut filmu, to by była jakaś 1/3, podczas gdy ty grałeś kilka godzin w grę, której przejście zajmuje ponad 100h. Faktycznie niedorzeczne porównanie.
Tak czy owak EOT, bo jednak twoja latarnia intelektu nie świeci zbyt jasno, a nawet ja mam limit tłumaczenia oczywistości ignorantom i nieukom.
No nie dziwne. Todd ma 52 lata. Zanim wyjdzie TES VI, to będzie miał z 56.
Gdyby miał czekać na kolejnego TESa, to autentycznie mógłby mieć ponad 70 lat.
za 4 lata to w najlepszym wypadku dostaniemy kolejny zwiastun XD
Chłop ma tyle kasy ze obecnie robi to z pasji, w każdej chwili może sprzedać udziały i żyć do końca życia.
Pamiętaj że te gry to giganty, na 300 a nie kiedy nawet na 500h, ilość pracy jaką włożono w Skyrima jest porażająca.
Zerkam czasem na komentarze pod zapowiedzią TES 6 na Youtube. Po pięciu latach ciszy ze strony Bethesdy radość i fascynacje zdominowały kpiny, zniecierpliwienie i brak akceptacji dla takiego traktowania fanów serii.
Marzeniem Shirley (babcia Skyrim) jest zagrać jeszcze w następną część ulubionej gry. Miała niedawno udar, jeśli nie doczeka się na TES 6, nie chciałbym być na miejscu Todda.
"Po pięciu latach ciszy ze strony Bethesdy radość i fascynacje zdominowały kpiny, zniecierpliwienie i brak akceptacji dla takiego traktowania fanów serii."
I ci sami, którzy tak psioczą w tych komentarzach jaka to Becia zła, pierwsi będą pisać jakie to TES6 jest wspaniałe pod kolejnym trailerem jaki wydadzą i pierwsi zrobią preorder jak będzie dostępny.
grabeck666 Gdy przeczytałem tytuł artykułu bardzo się ucieszyłem, bo w swojej naiwności pomyślałem sobie że Howard chce przekazać marke TES innej firmie. Niestety, Bethesda to pies ogrodnika.
Jakie niestety?
W każdej ich grze od TESIII spędziłem setki godzin i uważam za jedne z najlepszych gier w jakie grałem. Niech sobie robią te gry po 10 lat jeśli jakościową mają być takie jak poprzedniczki.
Paaaaaaaaaaanie, gdzie tam 2030...
Jak będą wydawać kolejne części z danej serii co 20lat to i może to być i mój ostatni TES.
Masakrycznie powoli im to wszystko idzie. Zaraz będzie 12lat od premiery Skyrim, po Starfieldzie i ogarnięciu go to te plus minus 5lat pracy nad nowym TES. 2028. Wyjdzie ~17lat między częściami, aktywnego, w pełni sprawnego studia :|
Pomijając 76 to F4 wyszedł w 2015r, po wydaniu nowego TES czas na tą markę, czyli od minimum 2028 też jakieś plus minus 5lat i mamy 2033r, 18lat od premiery poprzedniczki, aktywnego, w pełni sprawnego studia...
I chociaż wydają więcej gier to z tego co rozumiem tylko te dwa, prawie trzy uniwersa tworzy Bethesda sama w sobie, resztę robi im Arkane albo ids.
Dla porównania, Oblivion 06r, F3 3 08r, Skyrim 11r, F4 15r, 9lat na wydanie po dwie wcześniejsze części z ich marek.
TES IV: Oblivion był wydany w 2006 roku, TES V: Skyrim 5 lat później. Od wydania TES V: Skyrim minęło prawie 12 lat, a o części VI nawet nie ma konkretnych informacji - mam jednak nadzieję, że jeszcze w VI odsłonę realizowaną pod kierownictwem Todda dam radę zagrać nim się sam zestarzeję -)