Taki zdolny, a bez szkoły. Najlepsi aktorzy bez aktorskiego wykształcenia
Łał, nawet nie wiedziałem że szkoła aktorska jest wymagana do zostania aktorem filmowym. Do sztuki teatralnej to tak, ale do grania w filmach to chyba nigdy tego nie wymagali.
Szkoda, że nie ma przykładów spoza Hollywoodu, bo tam jest masa takich aktorów, ale i nie tylko. Tak samo jest z reżyserami, Tarantino i Kubrick też żadnej fachowej szkoły nie musieli kończyć. U reszty świata już tak kolorowo nie jest, a zwłaszcza u nas.
Faktem jest, że w życiu potrzebne jest szczęście... Ale i bez tego...determinacją i wiarą w siebie można osiągnąć sukces... Może nie na miarę ww. Aktorów ale jednak... Sam rok temu byłem z niczym... Dosłownie w ręku kluczyki do auta i zero... Dosłownie zero pieniędzy i ubrań. Cały mój dobytek żona wyrzuciła przez balkon z 3 piętra. Papiery, dyplomy ukończenia szkół, laptop... dosłownie wszystko wyleciało przez balkon. Nie podniosłem niczego pojechałem do pracy a później...hmmmm Obecnie prowadzę knajpę a co dalej... :) Na horyzoncie nowe możliwości :) nikt niczego nie podał mi na tacy. Teraz "stara" prosi mnie żebym sam płacił za przedszkole córki i chociaż sram kasą to wbijam w nią :) (alimentów nie płacę bo wychowuje córkę pół na pół i całe szczęście bo córka biedne i smutne życie by miała) :) Nikt Tobie niczego nie poda... Nie licz na totka... :) Bo możesz się przeliczyć.
W Polsce to nawet zalecane budżet nie pozwala aby każdy był aktorem
To biorą zdolnych epizodystow za 300 płn za dzień zamiast 1k-10k
Do dziś nie rozumiem po co aktorom wykształcenie filmowe czy jak to się zwie jak przecież reżyser i wszyscy inny dookoła i tak mówią im co mają robić.
Bo wszystko da się zrobić lepiej lub gorzej, a jednocześnie wiele rzeczy w życiu da się nauczyć samemu i liczy się doświadczenie. Jeeeednakże - jeśli ktoś nie jest samorodnym talentem to zdobywanie doświadczenia na własną rękę będzie trwać znacznie dłużej niż w przypadku osób, które zostaną przeszkolone w sposób usystematyzowany.
W USA mają inne podejście zupełnie niż w Europie, w tym Polsce gdzie naturszczyki są baardzo źle widziane przez towarzystwo wzajemnej adoracji jakim są aktorzy z Akademii Teatralnej czy łódzkiej filmówki.
Każda kinematografia ma swoje przypały. W Stanach zbyt wyrazista rola może skończyć się dla aktora zaszufladkowaniem i zatrzymaniem w rozwoju kariery
Krótko mówiąc: jeśli chcesz być wielkim aktorem nie idź do szkoły aktorskiej.
Raczej to że niektórzy wygrali na loterii genowej i są po prostu zdolni.
A Jodie Foster ? Przecież ona grała genialnie. Pierwsza kobieta z dwoma oskarami do ukończenia 30 roku życia
Jako nastolatka ukończyła z wyróżnieniem prywatne Liceum Francuskie (Lycée Français de Los Angeles) i do dziś płynnie mówi po francusku[7] (jak również po niemiecku). Jest absolwentką Uniwersytetu Yale cyt. za Wiki
To akurat odwrotny przykład. Wiedza jednak do czegoś się przydaje. A ten artykuł pomijając Heatha Ledgera, Christiana Bale, Joaquina Phoenixa, powinien nosić tytuł głupi to jednak ma szczęście. W Polsce takich też nie brakuje. W sumie w tym kraju im głupszy tym lepszy.
Tom Cruise jest aktorem tego drugiego typu. Nie wiem jak to nazwać. Występuje w filmach napakowanych akcją i efektami. Nie potrzeba tu talentu aktorskiego bo jedyne co musi umieć to gimnastyka/kaskaderka.
Ci słynni aktorzy wbrew pozorom jak bardzo byśmy ich lubili i jak bardzo cienili filmy w których występują to są przeciętnymi aktorami.
Kilka dekad temu aktor to był zawód dla osób uzdolnionych. I to dosyć wszechstronnie. Taniec, śpiew, gimnastyka, języki obce, wiedza ogólna, kultura osobista i wychowanie, itd. Ale to były inne czasy i inne wymagania. Filmy były czymś bardziej wysublimowanym. Teraz filmy są dla każdej grupy osób. Ambitniejsze i te mniej. Gdy widzę rankingi z najlepszymi aktorami wszechczasów i widzę Anthony Hopkins a obok niego widzę Arnolda Schwarzeneggera to odpuszczam sobie taki ranking. Może przesadzam ale większość aktorów z blockbusterów nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwym aktorstwem a prędzej z kaskaderką, gimnastyką. Nie mówię że to coś złego bo każdy ogląda takie filmy i aktorów jakich lubi. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja sam nie oglądam samych dramatów czy starych poważnych filmów. Często też lubię coś lżejszego obejrzeć. Chociaż są filmy których nigdy więcej w życiu nie obejrzę. Wszystko ze Stevenem Seagalem chociażby.
Ah no tak, bo prawdziwy aktor to taki, który zna się na "Taniec, śpiew, gimnastyka, języki obce, wiedza ogólna, kultura osobista i wychowanie, itd" a nie taki, który sprzedaje filmy.
Wszystko się zgadza, Tom Cruise debiutował na ekranie ponad 4 dekady temu ;) Nie wiem dlaczego piszesz, że Cruise wystepuje tylko w napakowanych akcją filmach. Teraz może głównie ale przecież na koncie ma takie filmy jak Risky Business, Vanilla Sky, Rain Man, Urodzony 4 lipca czy Wywiad z Wampirem. Przypominam, że ma 3 nominacje do Oscara - za Mangolie, Jerry Maguire i wspomniany wczesniej Urodzony 4 lipca. Pora nadrobić zaległości ;)
Hah, moja topka aktorska to wszyscy bez szkoły. Ciekawy zbieg okoliczności.
W tej chwili w USA w zasadzie wystarczy mieć odpowiednie pochodzenie, byle po matce. Bo po ojcu się nie liczy - bo ojca to często nawet matka nie zna.