Po 20 latach ogromny rekord Władcy Pierścieni został pobity
Trochę przesada z tymi nominacjami dla tego filmu. Ot zwykły pozytywny film i tyle.
Obejrzysz i zapomnisz.
Tandetny badziew. Tytuł pasuje wszystko wszędzie naraz- ale równie dobrze można było zmontować losowe sceny. Nie rozumiem czemu wszyscy się tym tak zachwycają. Jak dla mnie bliżej temu "dziełu" do złotych malin, ale ktoś z posłuchem powiedział że arcydzieło i wszyscy to powielają
Serio? Przecież to jednej z najbardziej nudnych filmów 2022 roku. Tak się zastanawiałem czy on miał w ogóle jakiś scenariusz. Próba pokazania zawiłych relacji między matką a córką (w ogóle ciężkiego życia matki) w nietuzinkowy sposób. Ale to było irytujące i mało wciągające...
Z opisu wynika jak jakaś tandetna podróbka efektu motyla.. ale lubię takie klimaty to się sprawdzi. Nie zapominajmy także że takie azjatyckie filmy są w topbo Azja stanowi większy procent ludności niż taka Europa.
Ja uwielbiam koreanskie seriale. Ten specyficzny artyzm i osobliwa narracja mnie zachwycily. Ciekawe i wciagajace.
Oglądałem ten film. To jeden z tych filmów, o których się nie pamięta po zobaczeniu...
Może i lepiej...
No nie wiem za co te oskary.
Nie żeby film był zły, ale wybitny też nie był.
Jak dla mnie to po prostu aktorska wariacja garściami czerpiąca z filozofii serialu Rick and Morty.
Wszyscy którzy hejtują film, mają najwyraźniej zbyt wąski horyzont zrozumienia połączony z niską inteligencją. Polecam, świetny, oryginalny, chaotyczny, trzeba oglądać z dystansem i do końca. Wiele się dzieje ale dawno żaden film mnie tak nie poruszył. No i soundtrack od Son Lux
Totalnie zjebany film... nie dotarłem do końca takie gówno...naprawdę niewiem czym sobie na to zasłużył . Nie ma wogule co porównywać do władcy pierścieni
Czy nikt nie zwrócił uwagi na to, że film był nominowany i nagrodzony przez większą ilość organizacji, a ostatnia kategoria porównuje ile ten film otrzymałby nagród gdyby był nagrodzony przez te same ogarnizacje i wynik jest znacznie mniejszy
Obejrzałem wczoraj i... nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że film był robiony w fabryce, byle tylko odhaczyć wszystkie cele, by trafić do "współczesnej widowni".
Pierwsza część filmu to zbyt długa ekspozycja i próba wytłumaczenia działania wszechświatów równoległych przez średnią podróbkę Efektu Motyla podlaną sci-fi oraz efekciarskimi walkami z domieszką gimnazjalnego humoru.
Zaś druga część filmu stara się być już bardziej stonowa i próbuje podjąć dyskusję na temat własnej akceptacji, depresji oraz możliwości wyboru.
Nawet ładnie zmontowane i niektóre sceny robią wrażenie wizualnie, ale żeby robić z tego takie arcydzieło? Ale rozumiem, w Hollywood taka posucha artystyczna, że coś odrobinę innego wywołuje efekt "wow" w żyjących w swoich odrealnionych bańkach gwiazd i producentów.