„Współcześni gracze są traktowani jak idioci”, twierdzi twórca Democracy 4
Jest w tym sporo prawdy. Mnie osobiście do furii doprowadzają sytuacje jak mi npc co 10 sek przypomina co powinienem zrobić, albo zaczyna sypać podpowiedziami jak nie rozwiążesz jakiejś zagadki w 5 sek...
Współcześni gracze TO SĄ idioci. Więc jak inaczej mają być traktowani?
Taka już kolej rzeczy, że jak coś się staje masowe, to jest skierowane do idiotów i taki też poziom reprezentuje. Dlatego np. najlepsze gry powstawały w czasach, gdy bardziej od słupków w excelu liczyła się wizja i ambicja twórców, w czasach zanim gaming stał się rozrywką masową, tj. kiedy bardziej stanowił formę realizowania czyichś pasji, a nie jeden ze sposobów skutecznego drenażu portfeli idiotów. Pieniądze i kreatywność nie idą ze sobą w parze. Albo się coś robi od serca, albo dla kasy. Nic odkrywczego, tak samo jest przecież z filmami, muzyką i wszystkim innym.
[link]
Bez przesady, grałem w trójkę na początku akyzca podatki i takie rzeczy na full i debet się kasuje a potem przed wyborami wszystkie dobra na ful i cyk kolejna kadencja, prosty schemat i nużący
Jest w tym sporo prawdy. Mnie osobiście do furii doprowadzają sytuacje jak mi npc co 10 sek przypomina co powinienem zrobić, albo zaczyna sypać podpowiedziami jak nie rozwiążesz jakiejś zagadki w 5 sek...
Jak w GoWR natychmiastowe podpowiedzi i miejsca do wspinania oznaczone tak zeby nie tracic ani sekundy na myslenie i nie da sie tego wylaczyc. Prawie nikomu to nie przeszkadza, swietne oceny i sprzedaz, beda jechac dalej wg tego schematu.
No bo tak jest. Traktują graczy jak idiotów. Zwłaszcza PC-towych (sam nim jestem ale nie czuję się urażony;)
Ostatnim przykładem (którym to już pod rząd to szkoda liczyć) kolejnej już zlanej optymalizacji i nie działania jest Wo Long (80% ludzi na Steam i Reddit narzeka)
Wszystko ładnie pięknie puentuje epitafium Rocksteady w postaci kolorowej popierdółki w szybkim tempie z podskokami i lataniem:)
Trudno, żeby nie byli traktowani skoro sami się podkładają powracającymi jak bumerang jękami o poziomy trudności w Soulsach i podobnych.
Harris ma wiele racji. Niestety to dotyczy nie tylko producentów gier ale i całego tego cyrku, który wokół nich wyrósł. Tyczy się to serwisów zajmujących się grami, youtuberów, influencerów, recenzentów i masy całego tałatajstwa, kreującego już w tej chwili popularność i pozycję gier. Wydających fałszywe osądy zamiast zająć się komentowaniem gier i zachęcaniem do eksperymentowania. Raczej przyklepują zaistniały skostniały stan rzeczy. Czyniąc z tej w gruncie rzeczy nowej gałęzi sztuki pseudo wiedzę i cudaczną naukę. Sami zaś gracze są dość prości. Łykają podany im masowy badziew jak przysłowiowy pelikan g...o. Przez moment w buncie przeciwko takiemu stanowi rzeczy rozwinął się rynek indie. Ale i on szybko zdechł. Hiperkomercja zabiła innowacyjność i dała bezpieczny zarobek średniakom i miernotom. Od czasu do czasu pojawi się jakaś jaskółka zmian. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Pojawiła się kasa, a jej smak zawsze będzie ważniejszy od ryzyka. Wygrali księgowi, a nie sztuka. Gry z eksperymentalnej gałęzi sztuki stały się produktem. Nijakim i bezbarwnym. Kolejną papką do zapchania mieszka złotemu cielcowi. Tak jak wcześniej literatura i muzyka. Fajnie jednak, że są tacy ludzie jak Harris i dłubią przy swoich projektach bez kompromisów. Niestety taki sposób myślenia jaki on reprezentuje rzadko albo w ogóle trafia do producentów gier AAA. A reszta tałatajstwa, które już wymieniłem na wstępie przyklepie szajs. Bo kasa musi się zgadzać. Kogo obchodzi wizja i idea. Nikogo. Z tego wielkiej kasy nie ma i nie będzie. Jesteśmy skazani na nijakość i średniactwo. Tyle.
Współcześni gracze są traktowani jak idioci
Nic dziwnego, skoro sami na to pozwalają i kupią wszystko...
Współcześni gracze TO SĄ idioci. Więc jak inaczej mają być traktowani?
Taka już kolej rzeczy, że jak coś się staje masowe, to jest skierowane do idiotów i taki też poziom reprezentuje. Dlatego np. najlepsze gry powstawały w czasach, gdy bardziej od słupków w excelu liczyła się wizja i ambicja twórców, w czasach zanim gaming stał się rozrywką masową, tj. kiedy bardziej stanowił formę realizowania czyichś pasji, a nie jeden ze sposobów skutecznego drenażu portfeli idiotów. Pieniądze i kreatywność nie idą ze sobą w parze. Albo się coś robi od serca, albo dla kasy. Nic odkrywczego, tak samo jest przecież z filmami, muzyką i wszystkim innym.
[link]
Jak patrzę na gracze, co za łatwo kupują coraz więcej mikropłatności w World of Tanks i World of Warships za coraz wyższe ceny, a potem narzekają w kółko za brak balans gry, ale tak w kółko ciągle to kupują... To ciężko jest nie zgodzić się z Tobą.
To większości gracze sami do tego doprowadzili, bo w końcu głosujemy portfelem. Jak kupują coraz łatwiejsze gry i narzekają, że są za trudne, to sygnał dla wydawcy gier, że chcemy coraz łatwiejsze gry.
Na szczęście są tacy twórcy gier, co wydali na przykład Elden Ring i trochę pohamują ten chory kierunek tworzenie gry i to powinno dawać do trochę myślenie innymi wydawcami gier AAA.
To zależy. Gry na normalu, powinny być normalne. To znaczy żeby było wyzwanie, żeby to nie był spacerek po lesie, tylko żebyśmy się trochę napocili, ale prawie zawsze wychodzili zwycięsko. W grach z fantami jak RPG czy Metro, wiadomo na normalu więcej fantów, żeby po prostu była ta bezpieczna zaliczka apteczek i amunicji, ale też bez przesady. Problem jest taki, że gry są strasznie nie równe. I jedne są proste nawet na najcięższym, a inne stają się nie tyle ciężkie, co upierdliwe. Nienawidzę w grach ,gdzie wyższy poziom, to wrogowie są jeszcze większymi gąbkami na pociski, a oni nas jadą. Albo jeden etap jest spoko, a drugi tak trudny, że nawet na normalu sprawia problemy. Ogólnie w miarę dobrze wyważone są poziomy, gdzie są apteczki ,a brak jest regeneracji zdrowia. Bo to ona sprawia że jest mega łatwo. Gram w Fallout 3, i na normalu, gdyby nie pewna broń, która ułatwia walkę, to byłoby naprawdę ciężko, szczególnie przeciw trzem przeciwnikom. Ale nie ma super hiper łatwo. Z odpowiednimi perkami, po prostu przeskakuję na Hard. Bo 3 perki ułatwiają grę za bardzo na normalu. Ale np w najcięższy, nie wyobrażam sobie grać. Bo najsilniejsze odmiany potworów, wciągają amunicje nosem.
A tak w nowych grach, to irytujące powtarzanie co chwilę, żebyśmy gdzieś szli. Jak to wkurza. Masa znaczników, które na szczęście da się wyłączyć, wolę sam odkryć miejsca. Ogólnie na normalu oczekuję w miarę zrównoważonego wyzwania. Od masy apteczek i ammo, powinien być łatwy poziom. Kiedyś gry na normalu kopały w dupę.
Z dwojga złego wolę być traktowany jak idiota niz jak klient dominy na sesji sado-maso :)
Dobrze powiedziane. Szkoda tylko, że przy jego grze też czasem się czułem jak idiota. Daję jakąś kontrowersyjną decyzję w państwie, po której mógłbym być wywieziony na taczce (oczywiście nie we wszystkich krajach:-P), a tu poparcie ciągle na poziomie 90%. Aż musiałem sprawdzić, czy przypadkiem nie grałem Rosją.
Nie rozumiem o co chodzi mu z tą popularnością, jak na zwykłe klikadło to gra jest dosyć popularna i znana, a przynajmniej w moich kręgach.
współcześni gracze są traktowani jak idioci
Trudno się z tym nie zgodzić, sami na to zapracowali - a sytuacja na rynku gier z roku na rok jest co raz gorsza.
„Współcześni gracze są traktowani jak idioci”, twierdzi twórca Democracy 4
....................
Recenzji Atomic Heart u nas nie będzie
Potwierdzam.
„współcześni gracze są traktowani jak idioci" - I szczerze mowiac maja racje, w innym kontekscie. Wielu graczy jest jak bezmyslne bydlo ktore poleci za pasza gdziekolwiek by cos mu wscisnac. Sa bezmyslnym glupim bydlem ktorzy kupuja fife 23 i pare tam kart pod pretekstem "bo to moje siano, wiec biore co chce" ktorych nie masz nawet na wlasnosc i po wydaniu nowej czesci juz ich nie bedziesz mial! W koncu goje to bezmyslne glupie bydlo ktore ma sluzyc slepo panom i po stopach ich jeszcze calowac w zamian za kartke papieru, piachu i robali ktore maja pozrec i bede wam mowic ze to dla waszego dobra jest! Nie masz tego na wlasnosc, ty masz prawo conajwyzej by byc naszym niewolnikiem.
Ej, ale wiesz, że Newzoo, które zajmuje się statystykami, mówi że ponad połowa graczy to dorośli?
Liczą także mobilnych graczy, ale nadal.
There are far more Game Enthusiasts in the 21-to-30 age range and slightly more in the 31-to-40 age bracket, compared to the 10-to-20 bracket (the group that includes teenagers).
No i drzewiej nie było więcej dzieci grających w gry niż dorosłych grających w gry?
No super, według statystyk które podałeś połowa graczy to kobiety :D. Super wiarygodny artykuł (sarkazm).
Niestety czy się to niektórym podoba czy nie głównym targetem gier AAA będą dzieci i młodzież bo to lwia część rynku co potwierdza popularność jakiś robloxów i tego typu gier w które grają miliony graczy.
No bo... tak jest?
Mówiłem, liczą graczy mobilnych.
Chyba wszyscy zgodzimy się, że rynek mobilny traktuje gracza jak idiotę, a według Newzoo, statystycznie nie jest to dziecko.
To samo z kobietami jest w Polsce.
https://www.gry-online.pl/newsroom/kim-jest-polski-gracz-wyniki-polish-gamers-research-2020/z21e813
Czyli co, jeśli fakty nie zgadzają się z teorią, tym gorzej dla faktów?
Popularność Robloxów i Fortnite nie zabiera popularności Candy Crush czy innego Pokémon GO
No tak bo random z danymi z tyłka wie lepiej niż firma która się tym zajmuje od lat, nie, że mają 100% pewne dane, ale na pewno lepsze niż bzdury, które widać od razu.
No tak, dane nie pasują do tezy to tym gorzej dla danych xD
Walnąłeś głupotę i tyle, to co podajesz to kompletne bzdury.
Dokładnie tak jak napisał
Przyznam, że Twój komentarz wyżej mógłby posłużyć za scenariusz do filmu śp. Barei.
Ja piernicze...
Żeby wagarować na lekcjach czytania ze zrozumieniem...
tytuły AAA to za duża inwestycja żeby pozwolić sobie na chvjowy lvl design czy drzwi/przejście w niewidocznym lub coś kvrewsko nie logicznego żeby robić jak dawniej i żeby gracz sie zawiesił i w pisdu z tą grą. Pracuj nad czymś 4-5 lat i przez niedopatrzenie cała firma idzie do piachu. Najlepiej zrobiło to tlou2 - tu są opcje, sam decyduj czy i jak gra ma pomagać.
No i stwierdzenie, że gracze to debile jest upośledzone. Za duży zbiór osób, to tak jakby stwierdzić, że kierowcy to debile czy policjanci...
A liczyłem na to, że rozwiązania niczym z gier mobilnych nigdy nie trafią do pełnoprawnych produkcji AAA i AAA+, ale się myliłem. Z uproszczaniem gier jest podobnie, już nawet niektóre indyki prezentują większe rozbudowanie i wymagają od gracza czegoś więcej niż bezmyślne klikanie niczym w grach na mobilki niż wysokobudżetowe produkcje. Współczesny gracz jest traktowany jak upośledzony.
A co jeśli "współcześni gracze" chcą być "traktowani jak idioci"? Nie każdy ma czas, ani chęć na wszystko i woli jak gra mu powie co ma robić w tutorialach dotyczących konkretnych mechanik, czy podpowiedziach w konkretnych etapach... nie każdy też ma odpowiednie umiejętności, czy zręczność, by poradzić sobie ze wszystkim... I od tego są wszelkie pomagajki, czy poziomy trudności, by dostosować rozgrywkę pod siebie... tym bardziej że "współczesne" gry są dość elastyczne i oferują możliwość pomijania tutoriali, czy wyłączenia podpowiedzi. Trudno żeby devsi projektowali gry tylko pod jakiś procent graczy...
Granie to juz nie jest zajecie tylko dla ''nerdow'', stalo sie powszechne. A po 2019 mielismy wysoki skok ilosci graczy, wliczajac to PCtowcow. Wiec sa tego dobre i mniej dobre strony, wlacznie z usrednieniem, czy obnizeniem poziomu trudnosci.
Jesli sa poziomy trudnosci i skomplikowania do wyboru to nie widze problemu. Gier jest mnostwo i kazdy znajdzie cos dla siebie.
Gracze nie sa traktowani jak idioci, tylko populacja graczy sie zmienila.
"Jesli sa poziomy trudnosci i skomplikowania do wyboru to nie widze problemu."
Problem tkwi w tym, że same poziomy trudności nie załatwią wszystkiego. To, że na łatwym ty bijesz mocniej mniej wytrzymałych i słabo bijących przeciwników, a na trudnym ty tłuczesz w tę gąbkę na obrażenia jak grochem o ścianę, przeciwnik ma cię na strzała to akurat tylko połowa kłopotu.
Znacznie gorzej jest z traktowaniem gracza jak idioty. Weź taką sytuację: idziesz, idziesz,a tu przed tobą zamknięta brama. I jak stracisz więcej, niż 5 s, to jakiś NPC zaczyna automatycznie spamować podpowiedziami. Albo wskaźniki prowadzące cię wszędzie jak po sznurku. Tak, wiem, że wiele gier pozwala je wyłączyć. Tylko jest zaprojektowana do gry ze wskaźnikami, więc jak je wyłączysz, to działasz na ślepo, bo nikt ci nie powie, żebyś przeszedł przez mostek, skręcił w prawo na drugich rozstajach i tam, przy takim krzywym drzewie, za krzakami znajdziesz jaskinię.
Albo rozmaite wiedźmińskie zmysły/tryby detektywistyczne, które ci wszystko podświetlają jaskrawym kolorem, żebyś czasem czegoś nie przeoczył.
Taa, bo 20 lat temu to ci ktoś takie rzeczy mówił, I grafika była taka super, że zobaczyłeś to krzywe drzewo i krzaki, wcale nie biegałeś po labiryncie jak głupi by trafić metodą prób i błędów albo - jeśli chciałeś grać jak Alex, członek Mensy - nie rysowałeś mapek na kartce...
No, te 20 lat temu to nie. To już czasy Baldurów, Icewindów, Morrowinda czy Gothiców. I jakoś nigdy w nich szczególnie nie błądziłem, pomimo braku znaczników i podobnych pomysłów. Zwłaszcza Gothicki to miały fajnie rozwiązane. Dostawałeś informację, że ten nowicjusz z kamieniem ogniskującym to był mniej więcej tam i tam, albo że do przejścia próby powinieneś iść śladami Innosa i ktoś akurat sprzedawał mapkę kapliczek. Albo ten drań, co uciekł z okiem wskoczył do wody i gdzieś popłynął, a potem cię gość zaczepiał, że co to dziś taki ruch na tej drodze. Akurat tyle informacji, żeby nie zabłądzić i miotać się niepotrzebnie po całej mapie, nie wiedząc co dalej, ale na tyle ogólnikowych, żebyś musiał jednak użyć szarych komórek, zamiast dostawiać kawę na ławę.
A latanie po labiryncie jak głupi, na chybił trafił, zmaganie się z nieoznaczonymi teleportami i innymi "wirówkami" i konieczność rysowania sobie mapek to już domena dungeon crawlerów z lat 80., więc tak dużo się nie pomyliłeś, tylko o 20 lat. Swoją drogą to akurat podciągnąłbym pod to, czego nie cierpię, czyli marnowanie mojego czasu przez grę.
Ale cały świat z Gothika to ma wielkość jaką? Jak wszystkie mapki z Wiedźmina 2 czy mniejszą? Daj spokój, ówczesne "otwarte światy" są niczym gry korytarzowe obecnie. Nawet w Risenie nie ma gdzie się zgubić i grać ze wskazówkami a'la Breakpoint...
I tak, ja wiem, że dziś nawet w tunelowych grach są znaczniki, może nie zawsze potrzebne. ale czy ty serio uważasz, tak jak Alex z Mensy, że ich obecność lub brak świadczy jakoś zasadniczo o inteligencji odbiorcy? A może chodzi po prostu o "gładkość" doświadczenia? Wiele z tych narzekań na poziom gier jest jak narzekanie, że, no nie wiem, na bateriach "paluszkach" jest symbol + i -, przecież tylko idiota nie zapamięta, że + to ta strona z wypustką...
Ja z tymi narzekaniami mam problem taki, że jak przychodzi co do czego, to grą zaspokajającą oczekiwania na "produkcję nie dla idiotów" jest waśnie taki toporny potworek z pogranicza lat 80. i 90. - jakiś RPG z aktywną pauzą, jakiś crawler, jakiś toporny remake System Shocka albo przekombinowany survival czy inny Atomic Heart :) (przy którym różne Alexy z Mensy wyobrażają sobie, że każdy krytykujący nie jest w stanie rozwiązać zagadki z pojemnikiem z pestycydem albo znaleźć kodu do zamka na tablicy itp...)
Poza tym tak jak napisał madmec, ostatnie lata to akurat wysyp absolutnie ciężkich pozycji, soulslike''ów, rougelike''ów itp. szajsu :P
Złoty środek? Ale tego nikt nie chce. Fani wyklinali customizację podpowiedzi w Hitmanach, wyścigów sim-cade nikt nie kupuje, itp. itd...
Wskazniki i minimapki irytuja wiec wylaczam. Ale to niestety taki trend, i tez poza-growy. Kilkanascie lat temu jak chcialem sie gdzies dostac, to musialem sprawdzac na papierowej mapie. A gdy w gre wchodzil transport publiczny to pewnie wczesniej pojsc albo zadzwonic na dworzec. Szczytem zaawansowania byl rozklad autobosow czy pociagow na jakiejs stronie internetowej. Teraz tylko apka, bo szkoda czasu. Kwestia proporcji, rodzaju aktywnosci i pogladow. Ja np. nie bardzo widze lazenie po gorach z komorka w reku, ale jako awaryjna opcja jak najbardziej, albo dla ludzi dla ktorych taka wycieczka bedzie jedyna w zyciu, to pewnie nawet bezpieczniej.
Wracajac do gier, jesli mozna powylaczac to okej, jesli nie, to jednak jest takie poczucie ubezwlasnowolnienia. Idz tam po tej linii, zrob cos w miejscu znacznika i immersja cierpi. Przydaje sie to jedynie do platyn.
"ty serio uważasz, tak jak Alex z Mensy, że ich obecność lub brak świadczy jakoś zasadniczo o inteligencji odbiorcy"
Ja akurat nigdzie nie wspominam o inteligencji odbiorcy (owszem, mógłbym o jej braku dyskutować w kontekście preorderów, kupowania pełnych błędów gier na premierę i mikrotransakcji, ale to zupełnie inny temat). Mówię o tym, że wielu twórców traktuje graczy jak idiotów.
"Ale cały świat z Gothika to ma wielkość jaką?"
Cały świat z Gothica 2 + NK ma wielkość idealną. Na tyle duży, żeby nie czuć się szczególnie ograniczonym, ale wystarczająco kompaktowy, żeby twórcy mogli się porządnie przyłożyć do szczegółów, a gracz obywał bez znaczników i wiedźmińskich zmysłów. Poza tym nawet Morrowind, którego świat był "trochę" większy, jakoś sobie radził pod tym względem.
Widzisz, ja nie mam problemu z tym, co określiłeś, jako "gładkość doświadczenia", tylko po prostu chciałbym, żeby była opcjonalna. Tak jak pisałem w przykładzie z komentarza niżej, zamiast tego NPC, który po 10 s automatycznie wykrzykuje podpowiedź, można było do niego po prostu podejść i zapytać o radę, kiedy rzeczywiście się jej potrzebuje. I żeby gra nie była projektowana domyślnie pod granie z podpowiedziami, a granie bez nich było traktowane po macoszemu, tylko stanowiło równorzędną opcję.
Nie lubię gier celujących w masochistów. Po prostu nie po to gram, żeby przejście gry stanowiło drugą pracę, która będzie wyciskać ze mnie siódme poty, fizycznie i umysłowo. Nie cierpię też, gdy gra nie szanuje mojego czasu, czyli w razie porażki każe mi powtarzać duży kawałek gry bez możliwości zapisu, albo zmusza do masy niepotrzebnych, nudnych czynności, tylko dlatego, że twórcy chcieli rozciągnąć 5 godzin gry na 50.
Z drugiej strony nie znoszę kiedy gra traktuje mnie jak debila. W sytuacji, gdy gram sobie spokojnie swoim tempem, zaglądając w każdy kąt, a jakiś NPC na widok zamkniętej bramy rzuca "powinniśmy pójść tędy/Może da się to jakoś otworzyć/A zajrzyj no tutaj", bo gra uznała, że te 10 sekund, gdy "liżę ściany", musi oznaczać, że stanowczo za długo nie mam pojęcia co dalej robić, to mam ochotę go zakneblować. Tak, rozumiem, że nie każdy chce się zaciąć na godzinę, nie wiedząc, co ma robić dalej, ale chyba da się to zrobić w taki sposób, że podchodzisz do NPC i go pytasz o radę, jeśli tego potrzebujesz, zamiast dostawać nieproszone wskazówki.
I drugi aspekt traktowania graczy jak idiotów: kwestie fabularne. Fabuła poprowadzona po linii najmniejszego oporu, dialogi na odwal się, dziury logiczne, którymi twórcy się nie przejmują, bo gracz to przecież kretyn, i tak nie zauważy.
Zgadzam się z zdanie Harrisa.
Dodam coś od siebie. To też oczekuję sensowny i OPCJONALNY samouczek w każdej grze. To zależy od tego, jaki sposób jest zrobiona każda gra. Też oczekuję, by sterowanie i zasady gry są jasne i intuicyjne. Bo skąd mam to wiedzieć, że w niektóre gry bijatyki (dla przykładu) istnieją pewne kombinacji klawisze "A + B + C + C + C + A", by uruchomić pewne zdolności bohatera, jak nie ma instrukcji, ani poradnika od gracze? Coś takiego nie da się odkryć poprzez przypadkowe próby i błędów. Albo w grze World of Tanks nikt nie wie, do czego służą te "kolorowe linie" w mini-mapka, dopóki nie obejrzysz odpowiednia poradnika (kto grał w tej grze, ten wie).
Opanowanie sterowanie i zasady gry, a odkrywanie i rozwiązywanie wirtualne problemów i zagadki w grze to są dwie różne rzeczy.
Czasem twórcy z tym samouczkiem przeginają pałę.
Przykład: naciśnij W żeby poruszyć się do przodu, a S żeby poruszyć się do tyłu, poruszaj myszką żeby się rozglądać. To z nowego hiciora Hogward Legacy. Zresztą w tej grze samouczek i niechciane podpowiedzi nigdy się nie kończą, i nie da się ich wyłączyć.
Aż zalogowałem się na konto po dłuższej nieobecności tutaj. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy wejść tutaj w Neewsroom i przescroolować, żeby się przekonać o słuszności tej tezy.
Dobrze, że wydawanie czwartego reskinu tych samych mechanik opartych na dość prymitywnych przelicznikach nie jest traktowaniem graczy jak idiotów.
Idiota to raczej moge sie poczuc dajac za gre pelna cene w zamian za 1/3 dopracowanej gry, wlasciwie to jak debil...