Od wielu lat, kiedy biorę urlop jestem chory. Zaczyna się na dzień, dwa przed końcem pracy i w sam raz na odpoczynek choroba. Tak się składa, że do 2 stycznia mam urlop i oczywiście święta i pewnie cała reszta przechorowane. Bardzo to podłe ze strony losu, ale tak mam już od wielu, wielu lat. Czy ktoś ma podobnie?
Nie, ja zawsze urlop biorę w środku/ pod koniec lata a nie jak zima jest.
Ano zdarza się. Jak na złość. W sierpniu jechałem na wakacje, tylko na 3 jebane dni. W dzień wyjazdu dopadła mnie grypa żołądkowa. A podróż była długa. Autokar i pociąg. Poty, trzęsawki itd.
Z tych 3 dni miałem może półtora.
Sam tak mam. Obojętne jaki mamy miesiąc to na urlop czy dłuższe wolne zawsze choruję.
"Panie, dlaczego Panu się zawsze chce wtedy kiedy mie się chce?!"
A odpowiadając na pytanie z pierwszego posta - nie, oczywiście, że tak nie mam. Nie wiem kiedy ostatnio byłem chory na urlopie.
Czasami jest tak, że gdy zaczynasz urlop to puszczają cię nerwy, stres związany z pracą, organizm przestaje być w ciągłym napięciu i łatwiej o infekcje. Miałem tak parę razy.
Ja też o tym słyszałem. Mówiąc prostym językiem chodzi o to, że kortyzol niejako przykrywa stany zapalne, a w czasie urlopu wszystko wychodzi na powierzchnię.
Ja jestem na L4 od ponad 2 msc i tak - teraz jak mi się kończy to jestem chory :D
Czasem tak mam.
Różne przypadki. Np Chory jestem w czwartek , ale do lekarza nie można się dostać to idę dopiero w poniedziałek a lekarz mówi że jestem juz zdrowy. Gdybym się dostał w czwartek to by mi dali L4 na tydzień lub dwa, a tak człowiek się meczy 4 dni a później wezmą cię za oszusta. Służba zdrowia chce nas wykończyć i tyle a kase za wizyty bierze.
Czesto jestem chory w piątek , przemęczonie itd , człowiek prześpi sobote i niedziele i nie może sobie nic w domu porobić a później wraca do zajęć.
Nigdy tego nie staram się stosować, ale jeśli miałbym się uprzeć to mając przeczucie kiedy zachoruję, a to łatwo "obliczyć", to bym wymuszał na sobie chorobę we wtorek lub środę poprzez różne sposoby . Oczywiście kto z nas tak robi by na siłe chorować. Nigdy nie wiemy czy to choroba lekka czy coś dłuższego dlatego wymuszanie wydaje się dla mnie zbyt ryzykowne dla zdrowia.
Jak ktoś się wkurzy może to sobie odbić i po świętach wymusić na sobie L4 by "odzyskać" to co stracilismy w święta. Bo podczas choroby nic nam sie nie chce oprócz spania lub patrzenia w ściane i myślenia "dlaczego znów kufa w święta".
I takie coś to rozumiem. Człowieku wspierasz mnie.
Ostatnio byłem chory w 2011 i nie wiem co to znaczy. Nawet nie wiem, czy moja lekarka rodzinna żyje
urlop biorę w wakacje ale jak jestem chory to nie biorę L4 tylko urlop. dziekuje.