Forspoken jest tak nudne, jak myślicie, ale nie tracę wiary
W jednym z poprzednich 'newsów' napisaliście o licznych pochwałach od graczy po demie. Aż pobrałem i sam sprawdziłem, bo nie mogłem uwierzyć, że komuś się gra może podobać i .... zdania nie zmieniłem.
Może 'strzela się' dość przyjemnie, ale sama gra to mielizna absolutna. Nie pamiętam kiedy grałem w tak płytką grę. Tu nawet oprawa graficzna (zwłaszcza w trybie wydajności) to poziom z połowy życia PS4, a to pseudo nextgenowy tytuł, za który życzą sobie chore pieniądze. Choć to gra single to spodziewam się sukcesu na poziomie Babylon's Fail - na PS5 nie podejrzymy ilości graczy, ale jakoś wątpię, że na steamie przebije peak 2 tysięcy.
Te całe "isekai" to mieliśmy już w Nox w 2000 roku. Jeden z ciekawszych pomysłów na fabułę jeśli przedstawiony spoko. IMO ofc.
Ja pitole, 2000 rok, gierka wydana prawie 23 lata temu...
Pamiętam jak zobaczyłem demo NOX u kuzyna na komputerze. Podobało mi się to jak cholera wizualnie.
A podobno świat z dema został przygotowany osobno specjalnie pod właśnie demo. Ktoś narzekał, że pusty ten świat, ale w pełnej wersji ma być wypełniony npc itd. Czyli wtedy dostaniemy 720p i 24kl/w w trybie wydajności haha
O ile w Finala XV grało mi się przyjemnie, choć był pustawy, tak tutaj wygląda to na grę po prostu pozbawioną duszy. Szczerze to ciężko mi znaleźć pozytywy, może prócz aktorki odgrywającą główną rolę, którą ostatnio widziałem w jakimś filmie na platformie Bezosa i wypadła nieźle.
Już lepiej było przerobić tech demo "Agni's Philosophy" na pełnoprawny tytuł. Wyglądało to po prostu ciekawiej.
Brzydkie, no po prostu brzydkie. Może nie ma tyle miękkości co FF XV ze swoim TAA, Ale komuś srogo zabrakło wyobraźni, żeby dorównać chociażby tej grze w budowie świata. Dzięki PS5 może udało się wydłużyć zasięg rysowania dzięki czemu horyzonty są wyraźnie zaznaczone i to odróżnia ją od dwóch generacji wstecz, ale to co widać blisko ma jakiś vibe Black Desert na detalach średnich...
Sama koncepcja gry brzmi spoko, ale jej wygląd i gameplay zupełnie mnie odpychają.
Pierwszy screen to chyba z alphy Gothica III na low...
Nie przesadzajmy, chyba zapomniałeś jak kanciasty jest G3 na tle współczesnych gier, mimo że w 2006 na high robił wrażenie.
Na low miał tekstury bardziej rozmazane niż Gothic 1 z 2001.
Forspoken, wygląda bardziej graficznie na grę z wczesnej ery PS4. Ten pierwszy screen wygląda tak fatalnie zapewne przez jakiś kijowy efekt rozmazania ekranu typu Blur.
Modele postaci na niewielki plus, ale reszta słabo jak na nextgen.
Szkoda, bo potencjał ta historia ma, miałem trochę taki vibe z Dreamfalla po pierwszych trailerach, ale jak widać wykonanie (jak na razie) jest słabe.
8-)
dla mnie to wyglada jak sceeny z taniego azjatyckiego mmo
pozwala utrzymać momentum
Co pozwala utrzymać? Jest takie piękne polskie słowo jak "rozpęd". Dlaczego autor go tutaj nie użył?
ze stajni zle to brzmi, btw od razu bylo widac ze to nudna gra
Sądząc pod screenach grafika jak z 2015 roku a obstawiam że w minimalnych będzie moja karta xD
Gra chodzi tragicznie na PS5, więc spodziewam się, że 3070 to będzie minimum do 1080p bez RT :D.
Rozumiem, że to nie jest odosobniony przypadek i w inne gry "grasz" czytając doniesienia z growych pudelków?
Teraz jeszcze bardziej można docenić kunszt gości z Ubi w tworzeniu przepięknych światów, a nawet - co prawda często popremierowej - optymalizacji :)
Odnoszę wrażenie, że współcześnie japońscy programiści znacznie ustępują tym wschodnim i zachodnim jeżeli chodzi o umiejętności. Nawet na otwartej i sprawdzonej technologii jak Unreal Engine, ich gry zazwyczaj wyglądają i działają znacznie gorzej od europejskiej czy amerykańskiej konkurencji.
W miarę pozytywnie wyróżniają się chyba tylko produkcje na in-house'owym silniku Capcomu - RE Engine, chociaż one też nie błyszczą jakością modeli czy tekstur (nie licząc może postaci, bo te zawsze są świetne), dużo nadrabiając przy pomocy różnych filtrów, designu lokacji i odpowiedniego oświetlenia.
Kiedyś był też Fox Engine (ten od MGS 5), który nawet dawał radę w swoich czasach (chociaż do czołówki mu brakowało), ale później został porzucony przez Konami.
No i pamiętam też jakie kiedyś wrażenie robiły gry na capcomowym MT Framework. Śmigające na nim Lost Planet było moją pierwszą, płatną grą na Steam, którą kupiłem po tym, jak nie mogłem oderwać się od dema :). DMC4 czy RE5 i 6 też prezentowały się dobrze (w sumie nadal wyglądają nieźle), podobnie jak Lost Planet 2 czy Dead Rising.
W tym momencie najładniejsza japońska gra to bodaj Death Stranding, osadzona na silniku Decima stworzonym przez holenderskie Guerrilla Games ;].
Ale tutaj wydaje się że właśnie design leży. Podobnie zresztą jak w przywoływanym Dragon's Dogma. Bo też trzeba przyznać że nie każda japońska gra jest stylowa i zjawiskowa, choć często się je z czymś takim kojarzy (w sensie nie w warstwie technicznej ale artystycznej)
Design to swoją drogą, bo on też bywa w japońskich grach nieciekawy i przestarzały, ale ja się odniosłem do tego, że Japończycy zdają się dosyć mocno odstawać technologicznie od reszty gamedev'u.
Code Vein, Scarlet Nexus, seria Dark Souls, Dragon's Dogma, Pokemony (i to już od dobrych 10 lat), Ghostwire Tokyo, seria Yakuza, The Evil Within itd. Ogólnie są to często bardzo dobre gry, ale są przy tym technologicznie niewydolne (wyglądają co najwyżej przeciętnie i miewają problemy z płynnością). Forspoken raczej też będzie się zaliczać do tego grona.
Pograłem w demko i bardzo mdłe. Najgorsze jest to cringowe pier*olenie głównej bohaterki, ciągle gada coś pod nosem i gęba nie chce się jej zamknąć - chyba pierwszy raz mamy stereotypową babę w grze XD I to jest coś co mnie najbardziej odrzuciło.
Co do reszty: walka nudna, świat wydaje się bardzo sztuczny i pusty z upchanymi wrogami w wyznaczonych miejscach. W trybie wydajności widoczne spadki przy większej rozróbie, a sama grafika jakaś rozmazana. W sumie jedyny plus to ładne efekty cząsteczkowe.
Cały pomysł na grę oparto na podgatunku japońskiej popkultury zwanym „isekai”. W dosłownym tłumaczeniu oznacza to „inny świat” i cechuje się tym, że główny bohater trafia to równoległego wszechświata i pragnie się z niego wyrwać, by wrócić do swojej rzeczywistości.
Człowiek to czyta i znikąd się orientuje, że Opowieści z Narnii to też technicznie isekai.