Starfield ma „tylko” tysiąc planet, bo Bethesda się hamowała
Wolałbym 3 planety ręcznie zrobione niż miliard wygenerowanych
uff, jak dobrze że się pohamowali i jest tylko 1000 planet, problem byłby jakby się nie pohamowali
Jest przynajmniej jakiś limit — da się ogarnąć. W końcu to gra na 20 lat.
No Man's Sky to nieskończoność.
W no mans sky też tak miało być i ...nie wyszło. Coś czuję, że ten Starfield to będzie niewypał.
Starfield będzie inny. Będzie mieszany. Będą puste planety, bo taka jest po prostu natura Wszechświata. Założenie jest takie, że lądujesz sobie, oglądasz zachód słońca, budujesz dom (bazę), zakładasz rodzinę, tam, gdzie Ci pasuje. Przecież nikt Cię nie zmusza do imersji, symulacji, przygody. Bo będzie, co robić w przeznaczonych do tego lokacjach. W grze będą różne tryby dla różnych graczy. Np. tryb survival dla fanów tego gatunku. Tryb space sim dla fanów tego gatunku. RPG, story, towarzysze, roboty, mody na długie lata i wiele innych rzeczy. Pewnie trochę FPS czy Fallout. To będzie najlepsza gra Bethesdy. Sandbox, w którym znajdziesz wszystko po trochu. Takie są ich gry. I za to je kocham. Dla mnie gry, do których zawsze można wracać.
Jednak to nie będzie gra dla każdego.
Ogólnie, gra, która (również dzięki modom) odstawi większość space simów do lamusa. No i zapomniałem, ale będzie też symulacja, bo w takiej grze nie może tego zabraknąć. Więc wszystkiego po trochu. Trochę tak jak Skyrim w kosmosie.
O grze jeszcze niewiele wiadomo, na dobrą sprawę żadnego gameplayu nie widzieliśmy (poza kilkoma oskryptowanymi scenkami z trailera), ale Hagetaka już dobrze wie jaki to będzie hicior. Naprawdę, odrobinę pokory, coraz trudniej brać Cię na poważnie
I gra będzie w tym samym stylu, co fani lubią, chcą, oczekują. Tyle że większa, dająca NIEOGRANICZONE możliwości, nowsze technologie i rozwiązania. Jak dla mnie spełnienie marzeń :)
To są fakty. Jak nie chcesz brać faktów na "poważnie", to nie mój problem.
Serio, zaczynasz pachnieć płatnym klakierem Bethesdy...
Fakty to będą jak gra wyjdzie. Na razie są gdybania i przechwałki złotoustego Todda (wszyscy wiedzą jak można na nie liczyć - i to jest fakt)
Można liczyć. Bo jest wielu zadowolonych. To raz. Dwa. Czasy się zmieniły.
Poza tym lubię się co kilka lat na jakiś tytuł nakręcić. Ostatni był Wiedźmin 3, Civilization VI, Heroes VII. A teraz jest Starfield. Moje ulubione marki.
Kij Ci do tego, jakie gry uwielbiam.
Niby tak, ale co drugi post to Twoje usilne przekonywanie o "faktach" na temat tej gry, więc naprawdę trudno zignorować. Niby nikogo nie powinno interesować jakie gry lubisz, ale dosłownie biegasz wkoło i wszystkim o tym opowiadasz. Zluzuj
Powiedziałem, co chciałem, możesz z tego zrobić użytek lub nie. Niezależnie od tego czy jesteś napalony fanem czy opłaconym klakierem
Wolałbym 3 planety ręcznie zrobione niż miliard wygenerowanych
Nie sądzę. Zero imersji. Mijałoby się to z celem (tej) gry. Ludzie nie kumają. Chcesz 3 planety, to zagraj w co innego i tyle.
Idź, powiedz to fanom No Man's Sky (albo Daggerfall czy Frontier: Elite II). Daj im 3 planety, bo Ty byś tak wolał. Mija się z celem gry.
Z drugiej strony nie byłoby rozmachu space opery, w którą uderza tym razem Bethesda.
Mija się kompletnie z celem. Dla mnie 3 planety, to inna gra. To gra jak na jednej planecie, na której są 3 biomy. O symulacji czy imersji nie ma mowy. O założeniach tej gry też. To tak jakby skasować cały pomysł i podgatunek gry. Całe założenie, koncepcje wrzucić do kosza. Ta gra to w pełni otwarty sandbox czy co?
Gry które wymieniłeś to zupełnie inny gatunek. To jest gra Bethesdy. Chciałbym dostać fajną mapę wypełnioną ręcznie zrobionymi miastami i dungeonami którą będę mógł sobie eksplorować i z czasem poznam jak własną kieszeń tak jak mapy Elder Scrollsów i Falloutów. Questowanie na planetach z generatora nie brzmi zbyt obiecująco.
Grałeś w Daggerfall? To też gra Bethesdy. Powrót do korzeni, jak widać.
Pocieszę Cię. Nie musisz korzystać z tego, bo to zupełnie opcjonalne dla osób, które lubią coś takiego.
To nie jest tak jak w No Man's Sky. Są lokacje robione ręcznie pod fabułę, postacie. Tak jak w innych grach Bethesdy.
Jeśli to ma być zwiedzanie planet jak w mass effecie 1 to ja podziękuję
Tysiąc planet a nic ciekawego na nich nie bedzie
Gra, która stawia na mody. Będzie co robić, będzie zabawa na 20 lat. Lepiej niż w Skyrim. Pewnie będzie planeta Elder Scrollsów, albo planeta Fallout.
Możliwości dzięki temu są dosłownie NIEOGRANICZONE.
Jak w prawdziwym sandboxie. Oni wiedzą, że za 20 lat dalej będą powstawać mody. I ludzie dalej będą w to grać.
Ja nam wszystkim życzę byś miał rację. Niemniej to na razie tylko pobożne życzenia i nic więcej.
Moim zdaniem 3 planety to lekka przesada i mija sie z celem gry kosmicznej
Bym do tych 3 planet dorzucił ze 5-7 kaiężyców (część pustych bez życia, co najwyżej z kilkoma bazami i kopalniami i ze 2 z różnorodnym życiem na planetach) i kilka innych lokacji jak jakieś stacje kosmiczne czy bazy na planetoidach, czyli mniej więcej jak w The Outer Worlds ale troche więcej tego i samo to troche większe bo w końcu mają większy budżet i troche więcej ludzi niż obsydian to mogliby tak zrobić.
Wtedy podróże kosmiczne nie mijałyby sie z celem bo było sporo lokacji do podróżowania, same lokacje mogłyby być szczegółowo, różnorodnie i w miare ręcznie zrobione z różnymi biomami (przynajmniej na planetach i księżycach na których życie powstało), całą reszte obietnic też na pewno dałoby sie w takim jednym układzie planetarnym wcisnąć i voila, byśmy mieli gre idealną.
I tak znając życie z tych 1000 planet to dokładnie tyle będzie odręcznie zrobione, z 10, pozostałe 990 bedzie można podzielić pod 5-7 typów niczym jaskinie w osławionym skyrimie z którymi było identycznie.
Ale, skyrim i fallout 4 to są gry dla mas. Same sobą nic nie reprezentują, mają przyciągnąć wszystkich i dopiero, tak jak sam powiedziałeś, na modach stają sie ciekawe.
W sumie każda firma produkująca gry dla mas próbuje jakoś przyciągnąć graczy
Ea próbuje grafiką, ubi próbuje dużym i żyjącym światem a bethesda wszystkim choć i tak ostatecznie bez modów sie nie obejdzie.
I wszyscy rozumiemy czym ta gra ma być bo wiemy czym jest fallout 4, czym jest skyrim itd. i nie podoba nam sie to czym ta gra ma być bo nie spodobało nam sie to czym są poprzednie gry bethesdy a na poprzednich grach bethesdy już sie nauczyliśmy czego sie spodziewać po tej grze i po takich zapowiedziach.
Ale, dlaczego tak sie dzieje? Ponieważ tylko bethesda tworzy taki typ gier rpg, możliwe że po premierze avowed jeśli będzie duży i solidny i skyrimo-podobny to damy spokój bethesdzie, bo bedziemy wiedzieć że jest dostępna alternatywna firma poza bethesdą produkująca tego typu specyficzny typ pierwszoosobowych rpgów, a na razie jedyne co mamy w tym temacie od obsydianu to całkiem dobre i niezbyt sławne the outer worlds więc trochę ciężko póki co pokładać duże nadzieje w obsydianie i zostaje prosić bethesde o zmiane polityki co pewnie nigdy sie nie stanie.
To nie prawda.
Nam się bardzo podobał Fallout 3, Fallout 4, cała seria The Elder Scrolls. Świat i eksploracja.
na modach stają sie ciekawe
To tak nie działa. Mody są jak płatne DLC w innych grach. Im więcej kontentu dodasz, tym trudniej obyć się bez tego. Z tą różnicą, że mało gier na to pozwala. Większość gier bez modów lub DLC, zawsze wygląda słabiej. Zresztą, tu nawet nie chodzi o sam kontent. Tylko o wiele gier w jednym świecie, universum. Gra survival, symulacji, RPG, sandbox — każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego survival na 20 różnych sposobów, RPG na 20 różnych sposobów. Do wyboru, do koloru. Fabuła jest na drugim planie w tle.
Zmiana polityki w jakim sensie? By zamienić 50 milionów fanów, na 40 milionów nowych? Do czego Ci ta Bethesda tak potrzebna? Oni tego nie potrzebują, a Ty ich.
Dlatego mody zawsze będą górą! Inne firmy tylko marnują potencjał wielu marek. I tyle.
"Powierzchnia każdej z nich ma być wykonana ze swego rodzaju płyt – tak jak tereny w pozostałych grach Bethesdy – w które „owinięto” różnej wielkości kuliste kształty."
Nikt nie wie o co chodzi ale gratuluje tłumaczowi kreatywności xD pewnie w tłumaczeniu było tiles, znaczy to tyle że jak w No Man Sky planeta będzie miała płaski teren bez widocznego kulistego horyzontu a po wyleceniu poza atmosferę przełącza planetę na kulisty model
W grach Betheady nie ma "tiles" tylko "cells" Każda podzielona jest na "quads". Komórka podzielona na kwadracicki. Ale faktycznie, nie rozumiem, o co chodzi.
Nazwy mogą mieć znaczenie z technicznego punktu widzenia, bo to dwie różne i osobne technologie (silniki graficzne), więc w wielu przypadkach nie ma analogii.
W grach Bethesdy komórka podzielona jest na kafelki. Więc kafelki odgrywają tam inną rolę itd. Komórki się ładują.
Tak czy siak, nie wiadomo, o co chodzi.
I cztery duże miasta? Czy ile tam mówili?
Pachnie mi tu na tysiąc wiejących nudą planet.
4? A czy niektórym ludziom 3 nie wystarczą? Bo ciągle słyszę, że 3 to już OK. Byle by ręcznie robione. Kwestia tego, że niedługo nawet tego człowiek nie rozróżni. Bo AI to i tak lepiej zrobi. I do tego znacznie szybciej.
A mówił kłamczuszek wiele rzeczy, że miał do wyboru albo parędziesiąt dobrze zrobionych planet, albo ponad tysiące planet robione siako tako i oczywiście wybrał druga opcje ehh szkoda. Będzie dużo pustych terenów dla tych, co modują co mnie nie nabawia optymizmem w ogóle, bo się nie bawię w modowanie.
Becia ma problem z wartościowym wypełnieniem swoich gier gdzie mapy mają po kilka kilometrów kwadratowych, a chcą wypełnić grę z tysiącem planet i setkami milionów kilometrów między nimi... co może pójść nie tak?
3 planety to trochę za mało, jak na erę "kolonizacji", ale 30 brzmi sensowniej. Te 3 planety to mogłyby być następne Ziemie.
Gdzie się nie patrzy w układzie słonecznym, są bezludzia bez warstwy pól chroniących przed słońcem zwykłego człowieka. Skały i pustkowia to szara rzeczywistość większości planet i księżyców w kosmosie. NMSky przesadza trochę z tą dostępnością planet zdatnych dla naszego życia.
Z tego co widzę to będzie dużo stacji wydobywczych na tych "skałach i pustkowiach" w Starfield. Ładuje się kawałek planety z tą bazą, wylatujesz z kawałka i masz NMS w kosmosie (widoku nawigacji z Mass Effecta raczej tu nie będzie)
W perspektywie fragmentów, czy też może jakiegoś proceduralnego generowania skrawka mapy, 1000 planet może być ok, ale dalej wolałbym 30. Jeśli ręcznie lepią - to niech się modlą.
''Tylko'' 1000 pustych, nudnych planet.. I mówi to gość znany ze swoich ''opowieści'' xD
Ah gry AAA these days, wszędzie nudne, otwarte i wielkie światy, ale już fabuła, postaci, a nawet fizyka ssą..
Fabuły najlepiej szukaj w książkach, bo lepszej nie znajdziesz w żadnej grze. Po drugie, znajdź sobie inne hobby, bo jak widać, gry nie są dla Ciebie. "Dzisiejsze"? To graj w stare. Nikt Ci nie broni.
Musisz zacząć grać w inne gry niż tylko Bethesdy. Może wtedy zobaczyłbyś w końcu, że wiele rzeczy da się zrobić lepiej. I są gry z dobrą fabułą, a to "wszędzie nudne, otwarte i wielkie światy" nie są kwintesencją gier i jak ktoś tego nie lubi nie znaczy, że gry nie są dla niego.
U: nie lubię otwartych i nudnych światów
H: to znaczy, że gry nie są dla ciebie
P: są inne gry, w których nie ma nudnych światów
H: ale to nie są gry Bethesdy!
Wniosek: lubienie gier Bethesdy to warunek konieczny bycia graczem.
To zależy od algorytmu. Jest zupełnie inny, więc nie. Ale czas pokaże. Są lokacje ręcznie robione, więc nie mam pojęcia, czemu ludzie czepiają się tych planet? Co im to przeszkadza, że po prostu są dla imersji? Nie kumam czaczy. W No Man's Sky nikt się tego nie czepia, mimo że planet jest nieskończona ilość.
Ludzie się czepiają planet bo twórcy bardzo chętnie chwalą się liczbą wygenerowanych lokacji, albo możliwych kombinacji, jakby to byłą jakaś miara contentu. I ludzie zaczynają sobie zdawać sprawę, że to tylko mydlenie oczu.
Czy wy w ogóle wiecie jak wygląda większość planet w kosmosie? Bethesda poszła w względny realizm (w klimacie NASA) i samo Todd przyznał we wcześniejszych wywiadach, że część tych planet to będą np. lodowe olbrzymy na których nie będzie absolutnie nic poza lodowymi pustkowiami, ale jak ktoś będzie chciał tam wylądować to sobie wyląduje. Większość planet to martwe skały, pozbawione fauny i flory, więc co to za problem, żeby stworzyć coś takiego z generatora? Te wszystkie planety będą w grze nie po to, aby na każdej z nich znaleźć jaskinię z goblinami czy inną atrakcję, ale po to, aby stworzyć klimat ogromnej, kosmicznej wolności w eksploracji. A i tak pewnie na wielu z nich dorzucą jakieś atrakcje pokroju randomowych baz, kryjówek kosmicznych bandytów, stacji wydobywczych i innych tego typu obiektów. Nie wspominając już o tym, że pewnie planet z fauną i florą będzie i tak więcej niż rzeczywiście byśmy mieli w prawdziwym kosmosie.
Jakoś nie sądzę, by Becia przejmowała się naukową poprawnością. Todd mówi wiele a wynika z tego nic. Chociaż muszę przyznać, że tworzenie pustek, to im wychodzi znakomicie, gorzej z zapewnieniem atrakcji, bo losowa jaskinia z bandytami, to żadna atrakcja.
A czym się różni losowa od nielosowej? Myślisz, że CDPR będzie w nieskończoność tryskał pomysłami? Wszystko już gdzieś było i tylko adaptują to na swój sposób. Zależy czego, kto doświadczył i na jakim jest etapie. Pod względem gameplaju, to CDPR wypada blado. Tyle co, postacie z książek i trochę lepsze dialogi ich ratują. Ale to jest adaptacja.
No wypada blado. To jest ich minus. Gry Beci mają ten sam minus, tylko że nie posiadają plusów innych studiów. Najgorsze zapytajniki w Wiedźminie, są na poziomie typowej misji w Skyrim.
Luke, wszystko fajnie, ale najważniejsze pytanie - czy eksploracja takich lokacji będzie dawała frajdę? Czy miałeś frajdę z włażenia do losowego lochu w Skyrimie:
- za pierwszym razem
- za piątym razem
- za piętnastym razem
albo z wykonywania zadania "wleź do tego lochu i zabij X"
Taka sama "eksploracja" jak zaczynanie gry nową postacią w Diablo 2. Te same elementy, tylko ułożenie inne.
W 2011 dawało mi to frajdę. Potem, wyszły DLC i mody, i dalej wracam...
To tak jak w seksie. Człowiek przesuwa sobie granice coraz bardziej. Szuka nowych doznań. Kiedyś się starzejesz... wszystko już widziałeś. Szukasz nowych doznań, ale coraz trudniej. Jednym wystarczy jeden partner na całe życie, innym nie.
Muszą całe życie szukać nowych doznań.
Ja pierniczę, co za człowiek, monitoruje ten temat jakby to była jego praca (i pilnowanie by nikt źle o Beci nie mówił) i w ciągu kilku minut masz odpowiedź na każdy komentarz
Nie pytałem Ciebie. Dla Ciebie wszystko związane z Bethesdą jest niesamowitym przeżyciem
To tak jak w seksie. Człowiek przesuwa sobie granice coraz bardziej. Szuka nowych doznań. Kiedyś się starzejesz... wszystko już widziałeś. Szukasz nowych doznań, ale coraz trudniej. Jednym wystarczy jeden partner na całe życie, innym nie. - ksiądz prałat Henryk Jankowski
Ludzie szukają nowych doznań niezależnie od religii. Czasem od tego głupieją lub dziczeją. A jeszcze inni osiągają sukces. Tak jak Todd Howard — co by nie mówić — to człowiek sukcesu.
Weź się ogarnij, bo zachowujesz się jak obrażony bialorycerzyk. xDD
Przedstawiłes swój punkt, że lubisz gry Bethesdy. To fajnie, ale nie musisz za każdym razem atakować innych, bo mają odmienna opinie od twojej. Nie wszystkim musi się podobać Starfield oraz wizja Todda Klamczuszka.
Mi wystarczyłoby z 10 planet, ale każda ręcznie porzadnie zrobiona, dopracowana, urozmaicona i bez sandboxowania.
Lepiej jak w dwójce i Trójce Mass Effecta ładować punktowo w ciekawych miejscach.
Nie idźmy w ilość zamiast jakości.
Zresztą ja itak Bethesdzie ufam, o ile to singlowy RPG to będzie dobry.
To się zupełnie kłóci z filozofią Bethesdy i gatunkiem gier, jaki stworzyli. Sandbox to podstawa. Bez tego, to były taki Obsydian. Gra na jeden raz, a nie na 30 lat, do której wracasz i ciągle odkrywasz coś nowego.
grałem niedawno w Guardians of the Galaxy i żadna gra mnie tak nie wymęczyła.
Zrobili z tego właściwie samograja z fabułą i rozgrywką prowadzoną po sznurku... gra, której esencją powinno być latanie gdzie się chce i kiedy się chce (w końcu jesteśmy w kosmosie) nigdy nie była bardziej klaustrofobiczna.
Nie robi się gry o kosmosie z 3 planetami na krzyż. Koniec kropka.
Ja osobiście idę na imersję. 1000 planet to tak w sam raz. To dosłownie raj dla moderów Bethesdy, coś, co w ich grach w końcu daje nieograniczone możliwości. To już nie tylko świat Skyrim, ale wiele różnych światów i biomów, w których przyjdzie nam zagrać. Dla mnie osobiście ta gra, to jak spełnienie marzeń z dzieciństwa, gdy grałem w Elite: Frontiers II na jednej dyskietce. Gra świetna nawet dziś, ale nie dająca tego (takich możliwości), co Starfield, który będzie znacznie lepszy niż Elite Dangerous, czy nawet No Man's Sky.
Howard nigdy nie uczy sie na bledach bo to marketingowiec wiec nie ma co oczekiwac cudow. ida w ilosc bo jakos contentu nigdy nie byla ich mocna strona
Im bardziej hajpuje się rozmiar tej gry tym bardziej mam ją głęboko w dupie.
Boomerski przykład ale taka kolonia z Gothic 1 jest dla mnie o wiele lepszym światem niż cały Skyrim, pustkowia Fallouta czy jakikolwiek płaski gniot wygenerowany przez Betkę
.
.
.
Ktoś w zarządzie musi mieć bardzo małego fiutka bo od iluś lat leczy kompleks WIELKIMI grami XD