Za każdym razem jak odwiedzam Warszawę jestem zachwycony. Od głupiej obsługi w knajpie na obrzeżach, po znaki cyfrowe które mną kierują. Fantastyczne miasto i świetni ludzie. Potem odwiedzam miejsca, gdzie ludzie poza zaglądaniem do koszyka i ocenianiem naszego ubioru nie mają nic innego do robienia. Co tam się wydarzyło w Warszawie co się nie wydarzyło w innych partiach Polski?
W Krakowie jest tak samo. Naprawdę wspaniałe miasto do życia. Nikt się nie ciebie nie gapi i wszyscy ludzie totalnie cię ignorują.
Wyobrażam sobie jak cie okładają maczetami, a wszyscy odwracają wzrok.
cebula przestala rosnac w stolicy i poszlo ku dobremu. Ale, trzeba pamietac ze Warszawa jest tylko po jednej stronie wisly i zapomniec o plebejskiej prawobrzerznej stolicy, bo tam dalej cebula rosnie
To raczej różnica metropolii i prowincji, chyba uniwersalna w skali świata.
Przy czym z czasem zaczynasz rozumieć, ze to ma swoje zalety, ale tez wady. Warszawa to świat na pokaz, kwit w walizkach, każdy z nas jak Larry Flint, to mały skandalista.
W Krakowie jest tak samo. Naprawdę wspaniałe miasto do życia. Nikt się nie ciebie nie gapi i wszyscy ludzie totalnie cię ignorują.
Kiedyś u mnie "na wsi" busem jechał taki prawdziwy punk. Ubiór, włosy, agrafka w uchu. Wyglądał naprawdę ekstra. Jak tylko wysiadł z busa to zaczęły się chamskie komentarze o nim i to nie tylko ze strony starych bab ale też takich 30-35 lat.
Niemce wysadziły to miasto w cholerę podczas 2wś i wyrżnęli ludność, ot cała tajemnica.
Wszedzie dobrze gdzie nas nie ma.
Pozyl bys w Wawie 20 lat to by ci "świetni ludzie" wyszli bokiem.
Wszyscy złotą autostradą chcą do Eldorado, a tobie ma Warszawo mój dom....
jak ch... No way
W Krakowie jest tak samo. Naprawdę wspaniałe miasto do życia. Nikt się nie ciebie nie gapi i wszyscy ludzie totalnie cię ignorują.
Wyobrażam sobie jak cie okładają maczetami, a wszyscy odwracają wzrok.
Chciałem się rozpisać, ale może tym razem krótko.
Dołączam się do piejących z zachwytu. Po powrocie z Paryża kilka lat temu, żyje mi się tu fajnie, ciekawie i dobrze, mimo, że nie korzystam nawet z 1% możliwości, które daje to miejsce, bo jestem leniwa rzyć.
A i trochę też swojsko zacząłem się tu czuć. Jest trochę miejsc, do których wracam, a jak wyjeżdżam na dłużej poza stolicę, to za niektórymi nawet tęsknię. Tak jak i prawie wszystkich przyjaciół mam tutaj.
A tak, to mohen podsumował. Anonimowość, ruch, zmiany, wydarzenia. W Paryżu taka sama specyfika, tylko inne detale :). Raczej uniwersalne.
Przez lata krążyłem - w sumie ciągle krążę - pomiędzy Paryżem a Warszawą, między innymi.
Paryż przy wszystkich swoich plusach jest większość czasu ten sam - jeśli coś się zmienia, to raczej miejscowości podparyskie.
Warszawa zawsze jest inna, zawsze coś się dzieje, coś się zmienia. Jest też, porównując z tym co było 10-20 lat temu wyraźnie więcej cudzoziemców.
To miasto da się lubić.
Pozyl bys w Wawie 20 lat to by ci "świetni ludzie" wyszli bokiem.
Jakim cudem uprzejmość, otwarcie na ludzi może komukolwiek wyjść bokiem? Nie rzutuj swoich prywatnych i bliskich relacji na ogół społeczeństwa, bo to nie ma racji bytu. XD
W moim zestawieniu wygląda to tak jakby wybierał miasto to stałego zamieszkania :
1. Trójmiasto (na czele z Sopotem)
2. Białystok
3. Wrocław
4. Kraków
5. Warszawa
Sopot jest fajny do spędzenia tam czasu ale do mieszkania średni. Wiem, bo żonę mam z Sopotu, ja gdańszczanin. Problemów jest kilka, bo o ile są fajne lokalizacje (te niedaleko Ergo) tak ceny mieszkań tam są absurdalne a do tego i tak ciężko kupić bo z braku miejsca nie ma w ogóle podaży.
Największym problemem są zakupy, za głupim przyzwoitym pieczywem trzeba z reguły dylać do sąsiedniego miasta. Do tego nadmiar turystów jest uciążliwy. Ogólnie jeżeli nie trafiło się w spoko lokalizację a tych jest niewiele to Sopot męczy, zwłaszcza jak ma się dzieci. Co innego jak jest się studentem, wtedy tylko problemem jest to, że wywalają cię w połowie maja z mieszkania.
Ale kolejność podobna u mnie.
Gdańsk
Wrocław
Gdynia
Bydgoszcz i Toruń
Białystok
Kraków
Z tym, że w warszawie spędziłem kilka miesięcy i jest to dla mnie miasto do odwiedzania ale nie do mieszkania. Nie ten klimat, nie tacy ludzie, nie ten tryb pracy.
Sopot ma swój niepowtarzalny klimat zasługą może być też to że mamy nieruchomość przy mc. gdzie wiecznie trwa latem zabawa. Dzieciaki uwielbiają Sopot i co roku miesiąc jak nic siedzą nad polskim morzem które często bywa kapryśne (ale czerwiec - lipiec zazwyczaj jest nieźle). Może za mało tam jestem żeby docenić wady i poza brakami miejsc do parkowania to właściwie chyba wad nie jestem w stanie wymienić. Jemy i tak przeważnie na mieście więc z tym żadnego problemu nie widzę. Ceny no cóż 20-40K/m2 to w sopocie obecnie norma jak kupowaliśmy to były sporo niższe. Zresztą całe trójmiasto jest świetne a osobiście mi w Białymstoku brakuje morza. Jeśli chodzi o Wrocław to chyba najbardziej rozwijające się technologicznie miasto. Kraków też ma swój niepowtarzalny klimat i właściwie świetne miejsce wypadkowe w kierunku gór. Warszawa to stolica i właściwie jedyny plus dla mnie na teraz to lotnisko. Z Białegostoku do Warszawy mam jakieś 1:30h samochodem do lotniska co jest w sumie nie najgorszym rezultatem.
Dla mnie Monte Casino to miejsce na urlop ale nie do życia, tam jest po prostu za głośno i jakby nie patrzeć jest to najniebezpieczniejsze miejsce w trójmieście (burdy po pijaku, kieszonkowcy w sezonie) oraz co weekend rano jest tam niespotykany syf zanim go nie ogarną.
A co do samego morza to: plaże w Sopocie sa o tyle słabe, ze są przepełnione, są dużo lepsze miejscówki w trójmieście i okolicach ze względu na mniejszy tłum (ludzi dalej sporo ale nie aż tak ciasno), oraz
(ale czerwiec - lipiec zazwyczaj jest nieźle) - lipiec każdemu właśnie zawsze odradzam, bo lipiec jest strasznie deszczowy zazwyczaj na pomorzu, albo czerwiec albo sierpień. Lipiec jest statystycznie najbardziej deszczowym miesiącem w roku na północy.
Co do Wawy, bywałem tam do niedawna regularnie (teraz brak czasu) bo uwielbiam ofertę kulturalną stolicy, lubię mnogość wydarzeń, ale nie podoba mi się styl życia, wiec jest to jedno z tych miast, które lubię odwiedzać ale nie chciałbym tam żyć.
Jako wyjechany warszawiak musze przyznac, ze z kazda kolejna wizyta coraz mniej mi sie to moje rodzinne miasto podoba.
Rodzina i przyjaciele to istotny argument, ale gdybym kiedykolwiek chcial wrocic do PL, to nie wiem, czy nie rozpatrywalbym w pierwszej kolejnosci Gdanska/Gdyni (Sopotu kijem nie tykam).
Uwielbiam tez Wroclaw, ale ma jedne z najgorszych drog w Polsce, wiec jest dopiero na trzecim miejscu ;P
Uwielbiam tez Wroclaw, ale ma jedne z najgorszych drog w Polsce, wiec jest dopiero na trzecim miejscu ;P
Na szczęście jest też komunikacja miejska i najgorsze tory w Polsce. Torywolicja! ;]
Gdańsk ponad wszystko!
Matka mnie tu powiła, bryza od morza utuliła a tanie wino nigdzie nie miało takiego smaku jak na plaży.
Warszawa jest dla mnie uciążliwą koniecznością, jak toaleta.
Ja tam nie widzę w Warszawie niczego szczególnego. Miasto jak miasto.
Czasami z Warszawy żartuje, że miasto wieśniaków. No ale w sumie tak jest. Wielu przyjezdnych z okolicznych wiosek i oni są miastem zachwyceni...
Więc dla mnie, Polska jest jak Warszawa. Wiadomo, są małe miejscowości, miasteczka i duże miasta, wszędzie ludzie są trochę inni ale raczej nie zauważam większych różnic. To czy ludzie są się nas mili, dużo zależy od naszego własnego nastawienia.
To akurat nie zaskakuje - wojna i zmiany po wojnie sprawiły że ca połowa przedwojennej ludności nigdy nie wróciła do miasta, a na ich miejsce przyjechali nowi, z najróżniejszych stron i miejsc. Zerwana została pewna ciągłość, co widać np. w tym jak wymarła gwara warszawska.
Z tym, że to się zmienia na lepsze - wcale nie tak dawno po 22:00 całe miasto spało, nie było nikogo na ulicach a jeśli był to raczej ktoś kogo nie chciałbyś spotkać.
W tej chwili pod tym względem jest zupełnie inaczej, w Śródmieściu i nie tylko trwa życie do północy i później.
To czy ludzie są się nas mili, dużo zależy od naszego własnego nastawienia.
To jest uniwersalna zasada, sprawdza się wszędzie - niesamowite, że wielu ludzi zachowuje się jakby nigdy o nie nie słyszało.
Warszawa, miasto zagonionych i sfrustrowanych ludzi. Kiedy idziesz spokojnym krokiem głównymi ulicami, to ludzie z naprzeciwka pędzą tak, że trzeba schodzić z drogi żeby nie zadeptali. Wszyscy z posępną miną albo pustką w oczach.
Drugi typ to nowobogaccy, ostentacyjnie obnoszący się ze swoim sukcesem finansowym. Święte krowy, bez kija nie podchodź.
Jednak komunikacja dobra, dużo udogodnień. Miłe miejsca, szczególnie tam gdzie zieleń. Każdy może znaleźć coś dla siebie, miejsca do odpoczynku, zabawy.
Mieszkać w Warszawie bym raczej nie chciał, dobrze mi w najbliższej okolicy.
Ja jak byłem ostatnio w Stolicy to byłem w szoku że ludzie szczają byle gdzie i wyrzucają budelki z piwem w krzaki jak kosz jest obok. I to nie były pojedyncze przypadki.
Ciii, jak tak kiedyś opisałem turystów z Warszawy to dostałem wielki wykład o tym, dlaczego mam wieśniackie podejście i wychodzi ze mnie prowincjusz.
To akurat jest problem całego kraju, a nie Warszawy tylko. Więcej ludzi, więc może bardziej to widać czasem. ;)
To chyba nigdy nie byłeś w Paryżu albo Londynie ;p Zobaczył byś co to znaczy góra śmieci i syf. Każde wielkie miasto ma takie problemy, dlatego są sprzatane 24/7. A prawda jest taka, że wiele małych miejscowosci i miasteczek jest bardziej zadbanych i nie usyfionych jak duże metropolie.