340 złotych za grę AAA to już nie wyjątek, ale standard
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien kupować gier AAA przy premierze, bo obecnie to prawie każda jest kotem w worku. A za miesiąc czy dwa i tak potrafią spaść z ceny o kilkadziesiąt procent. Tylko problem jest w młodych osobach, którym gry fundują rodzice, bo oni nie są w stanie realnie ocenić czy dana gra jest poprawnie wykonana czy jest nieuzasadnionym skokiem na kasę.
Ja w ogóle od lat nie kupuję gier AAA, bo są strasznie słabe i zazwyczaj są scamem. Zupełnie zatem mnie ta cena nie obchodzi. Jak ktoś chce płacić za zabugowane guano z mikrotransakcjami 340 zeta, to proszę bardzo. I jeszcze nazywają to "AAA", jakby to był jakiś towar z wyższej półki tej xD A wiara to łyka! Heh.
Ja mam inne, dla mnie dużo lepsze i kreatywniejsze gry, które kosztują MAKYSMALNIE 140 - 160zł na premierę, ale zazwyczaj jest to cena poniżej stówy, około 70zł przeważnie.
"Koszty ponoszone przez deweloperów rosły proporcjonalnie do czasu, jaki jest potrzebny na przygotowanie gier AAA, a ten ostatni mocno się wydłużył"
No fakt. Jednocześnie przez ostatnie 20 lat ogromnie wzrosła popularność gier i dramatycznie zwiększyła się pula potencjalnych klientów. Kiedyś te kilkaset tysięcy sprzedanych gier to był całkiem dobry wynik, a jak przebili milion, to sukces. Dziś poniżej 10 milionów jest często uważane za porażkę. Do tego dochodzi to, że może i nie było bezpośrednich podwyżek z 60$, ale twórcy odbijali sobie a to marnymi DLC, a to skórkami, a to lootboxami i rozmaitymi boosterami do doświadczenia i surowców w grze single pomyślanej tak, żeby gracz wolał zapłacić i się krócej męczyć, niż żeby czerpał maksimum przyjemności z gry. I jeszcze bym mógł te podwyżki zaakceptować, gdyby zastąpiła te ukryte koszty, ale przecież one nie znikną.
A później CEO ma 50 mln zielonych premii. Tak się goli frajerów.
Zrobią za 500 a ludzie też będą kupować. Znajdą sobie wytłumaczenie.
Korporacja zawsze wygrywa, Johnny.
Dziękuję, postoję. W życiu tyle nie dam za jedną grę. Za tę kwotę to ja kupie 5 tytułów indie, z których będę miał dużo więcej grania i frajdy.
Dlatego bo jest jakaś moda chyba to wyszło z gimbazy żeby kupić na premierę, a najlepiej dopłacić 100 zł żeby zagrać 2 dni wcześniej i szybko przejść żeby się pochwalić przed kolegami.
No witam. Z tej strony posiadacz słabego komputera. Który od lat gra w gry, które wyszły lata temu ;D Z małymi wyjątkami. Aktualnie zatrzymałem się na grach AAA z 2015 roku. I następny PC, będzie do nadrabiania. Więc ja jestem w takim miejscu, gdzie gry mam za grosze, albo bardzo tanio:) Najdroższe gry, które chcę ograć, aktualnie na wyprzedażach są za 150 zł. Zacznę się martwić, jak gry przestaną tanieć. I będą sprzedawane zawsze w cenie gier od Nintendo. W sumie już tak troche jest, bo prócz wyprzedaży, gry raczej cenowo stoją. Ale jak kiedyś będzie tak, że wyprzedaży zabraknie, i gry będą zawsze w tej samej cenie, lub nieznacznie mniejsze, to skończę przygodę z graniem. Albo będe wybierał dwie największe( i długie) gry. I tyle. A tak się będzie pykało w indyki.
Na szczescie jest G2A. Deathloop kupiłem za 60 zł, podczas gdy na steam za prawie 300 za grę dostępna w game pasie. Takiego wała.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien kupować gier AAA przy premierze, bo obecnie to prawie każda jest kotem w worku. A za miesiąc czy dwa i tak potrafią spaść z ceny o kilkadziesiąt procent. Tylko problem jest w młodych osobach, którym gry fundują rodzice, bo oni nie są w stanie realnie ocenić czy dana gra jest poprawnie wykonana czy jest nieuzasadnionym skokiem na kasę.
Nie widzę w takich czasach innej opcji jak piracenie
W tym sęk że właśnie do kradzieży dochodzi coraz częściej w sklepach. Szczególnie w spożywczych. Ostania w wiadomościach mówili że musieli w jednym sklepie masło dawać za szybę przed ladą bo wynosili że sklepu. Niektórych towarów też brakowało.
Piractwo to nie jest żadna kradzież i tyle w temacie.
Jak już tak określamy to proszę bardzo....
Wydawcy kradną i mają to gdzieś, od lat wszystkich graczy okradają z prawa do odsprzedaży licencji, kruczkami i sztuczkami, to oni zaczęli problem.
Niech wydawcy przestaną OKRADAĆ ludzi najpierw.
Twórcy gier pierwsi kradną nakazując przypisywanie gier do kont czy nawet urządzeń.
To jest okradzenie konsumenta z prawa do dysponowania licencja, która zakupił, odbierają mu prawo odsprzedaży, przekazania komuś czy nabycia innej używanej licencji. Przez to.doproqdzaja do monopoli takich jak steam, sklep Sony czy Microsoftu na konsolach.
Teraz jeszcze ceny złodzieje podnoszą.
A powinno być tak, że sprzedawca i konsument mają równe prawa, a nie tylko sprzedawca ma same prawa, a konsument g.wno może, ani rękojmi, ani prawa do dysponowania tym za co zapłacił.
Rzecznicy konsumenta powinni wkoncu całą branże IT wziąć za mordę i zmusić ich raz do rękojmi, dwa do zbywalności, odpinania klucza z gra od konta.
Nie rozumiem dlaczego Unia jeszcze tego nie zmieniła, czy tam sied,a same stare dziady, które wysyłają faksy i nie używają komputerów? Jeśli tak to wywalić z UE każdego starszego niż 50 lat polityka, gdyż się dziady nie nadają.
Możesz to usprawiedliwiać jak chcesz, ale piractwo to kradzież. Społeczeństwo może patrzeć na to inaczej niż na wyrwanie torebki na ulicy, bo tu widać ofiarę i można się z nią identyfikować. Nikt nie będzie współczuł wielkiemu wydawcy, którego roczne zyski są liczone w milionach dolarów jak nie więcej.
Gry jednak nie są produktem pierwszej potrzeby. Możesz poczekać, zamiast kupować coś zaraz po premierze i kupić taniej za kilka miesięcy. W wypadku konsol możesz kupić płytę używaną po tym, jak ktoś już przejdzie grę. Jest wiele opcji, żeby grać i nie wydawać tych 300+ zł jak kogoś nie stać.
A jak masz czas, żeby ciągle grać w gry zaraz po premierze, ale cię na to nie stać, to może znajdź sobie pracę? Wtedy będziesz miał pieniądze na gry, ale nie będziesz miał czasu, żeby w nie grać ;)
Żeby nie było nie zgadzam się, z podnoszeniem cen gier do takiego poziomu, bo w większości wypadków wprowadzają dodatkowe mikrotransakcje, na których zarabiają znacznie więcej, a same gry są... złe.
Na palcach jednej ręki mogę policzyć produkcje które wyszły w tym roku i które moim zdaniem były warte swojej oryginalnej ceny.
"Na kradzież też zezwalasz?"
Tylko tu wchodzi kwestia produkt fizyczny vs cyfrowy.
Jak ukradniesz samochód, to nie ma siły, ktoś musi ponieść stratę i zostać fizycznie tego samochodu pozbawiony.
Jak spiracisz grę, to komu się tak naprawdę dzieje krzywda? Produkty cyfrowe mają to do siebie, że da się je kopiować w nieskończoność bez jakiejkolwiek utraty oryginalnej kopii. Oryginalny właściciel swojej gry nie traci. Gdzie tu w takim razie strata? Można argumentować, że stratą są pieniądze za kupno gry, które stracił twórca/wydawca. Tyle, że weźmy pod uwagę jeden "drobny" szczegół. Czy, gdyby pirat nie spiracił, to gra zainteresowałaby go na tyle, żeby rzeczywiście ją kupił? Tutaj wchodzi w grę ta sama zasada, co z darmówkami na Epicu: ludzie biorą, bo jest za darmo, chociaż niekoniecznie w ogóle rozważaliby zakup danego tytułu. Czyli te straty zysków są palcem na wodzie pisane i myśleniem życzeniowym firmy.
Nie pochwalam piractwa i uważam, że za dobre gry, które dostarczają nam masy zabawy twórcom należy się stosownie odwdzięczyć finansowo. Tyle, że całkowite zrównywanie piractwa z kradzieżą to bzdura. Dodatkowo w tej branży jest niestety masa patologii, które wręcz zachęcają, żeby potraktować wydawców tak, jak oni traktują klientów. DRM-y psujące i utrudniające grę legalnym użytkownikom, gry single always online, żądanie numerów telefonu, (nieskuteczne) anticheaty ingerujące w jądro systemu, milion problemów technicznych na premierę, zadowalanie się wygodną przeciętnością, remaki/remastery w cenach zupełnie nowych gier AAA, gry wydmuszki nie posiadające nic, poza piękną grafiką, ordynarne miktotransakcje również w grach single, bezczelnie wyrwane z gry elementy dostępne, jako płatne DLC, albo w edycji hiper extra deluxe...
Okradasz kogos z czasu.
Szkoda ryja strzepic na taka patole ale zrobie to.
Co za roznica czy to fizyczne czy nie? To nie lata 1990 by miec takie podejscie dziada..
Nie masz kasy, nie sciagaj, wez sie za robote zeby te kase miec. Gry podrozaly przez 20 lat jakies 200-300%.. jak wasze zarobki? Jesli wasze zarobki przez 20 lat nie skoczyli co najmniej 500% to nie wiem co wy robicie ze swoim zyciem. Moze warto jednak mniej grac i krasc?
Z
Jak ukradniesz samochód, to nie ma siły, ktoś musi ponieść stratę i zostać fizycznie tego samochodu pozbawiony. Jak spiracisz grę, to komu się tak naprawdę dzieje krzywda?
Rozumowanie na poziomie dziecka z przedszkola... Nie patrz na to z perspektywy, że coś znika albo nie znika, tylko przez pryzmat utraty majątku (inwestycji).
Sytuacja A: Biznesmen zainwestował 300 milionów dolarów w zakup nowych smartfonów z Chin, by następnie odsprzedać je z zyskiem na rynku europejskim. Niestety w czasie transportu na statek napadli somalijscy piraci i ukradli cały ładunek, przez co biznesmen stracił wszystko (o ile nie dopłacił za ubezpieczenie, z którego może liczyć na przynajmniej częściowe naprawienie szkody).
Sytuacja B: Biznesmen zainwestował 300 milionów dolarów w stworzenie gry video, jednak na skutek piractwa prawie nikt jej nie kupił, więc biznesmen stracił wszystko (i tym razem nie dostanie nawet centa z ubezpieczenia, bo do takich ewentualności ubezpieczyć się nie da).
Czym powyższe sytuacje się niby różnią? Dlaczego mielibyśmy uznać, że w pierwszym przypadku doszło do nielegalnego i szkodliwego procederu, na skutek którego ktoś poniósł ogromną szkodę, a w drugim już nie?
Czy, gdyby pirat nie spiracił, to gra zainteresowałaby go na tyle, żeby rzeczywiście ją kupił?
Tak, gry, które z różnych powodów nie są mocno albo wcale piracone (np. są trudne do złamania, albo stawiają na rozgrywki on-line) statystycznie sprzedają się lepiej. Pirat może i nie kupi gry na premierę (choć niektórzy nie wytrzymują i rzeczywiście to robią), ale może skusi się na promocji, albo ktoś kupi mu ją w prezencie.
Tyle, że całkowite zrównywanie piractwa z kradzieżą to bzdura.
Ale to jest kradzież, nielegalne i nieodpłatne wejście w posiadanie składnika majątkowego. Nawet polskie prawo zrównuje piractwo programu komputerowego (a więc także i gry) z kradzieżą.
Dodatkowo w tej branży jest niestety masa patologii, które wręcz zachęcają, żeby potraktować wydawców tak, jak oni traktują klientów.
To nie jest usprawiedliwienie dla kradzieży. Jak ci nie pasuje, po prostu nie kupuj.
Rozumowanie na poziomie dziecka z przedszkola... Nie patrz na to z perspektywy, że coś znika albo nie znika, tylko przez pryzmat utraty majątku (inwestycji).
No nie, to właśnie twoje rozumowanie jest na poziomie dziecka z przedszkola. Jeżeli ktoś nie miał zamiaru kupować gry a ją spiracił to twórca niczego nie traci, nie dochodzi do żadnej utraty majątku ani inwestycji. A jeżeli dzięki temu, że spiracił potem kupił a nie zamierzał to twórca na tym zyskuje!
Badania mówią, ze piractwo może pozytywnie wpłynąć na sprzedaż i na tym można skończyć dyskusję.
Czym powyższe sytuacje się niby różnią? Dlaczego mielibyśmy uznać, że w pierwszym przypadku doszło do nielegalnego i szkodliwego procederu, na skutek którego ktoś poniósł ogromną szkodę, a w drugim już nie?
W drugim przypadku Biznesmen wydał grę, której prawie nikt nie kupił. Zła inwestycja. Jego strata, trzeba było zrobić lepszą grę. Wtedy by się sprzedała, nawet jeżeli pirat byłby dostępny 15 minut po premierze.
"Okradasz kogos z czasu."
Acha. A jak to niby robię? Gdybyśmy mówili o sytuacji w której poszedłbym do twórców i powiedział "zróbcie mi gę, ale taką specyficzną", a po tym jakby już ją zrobili stwierdził, że mi się odwidziało i nie kupuję, to by było zmarnowanie ich czasu, bo robili produkt na zamówienie, specjalnie pode mnie i nikomu innemu go nie opchną. Na tej samej zasadzie mógłbyś powiedzieć, że każdy kto nie tylko nie kupił, ale nawet o grze nie słyszał, też okradł twórców z czasu. Albo zaraz wystrugam z patyka fujarkę i wystawię na allegro, a jak nie kupisz, to cię, niewdzięczniku, oskarżę o okradzenie mnie z czasu.
"Pirat może i nie kupi gry na premierę (choć niektórzy nie wytrzymują i rzeczywiście to robią), ale może skusi się na promocji, albo ktoś kupi mu ją w prezencie."
Może tak, a może nie. Jeden kupi, drugi oleje.
"Sytuacja B: Biznesmen zainwestował 300 milionów dolarów w stworzenie gry video, jednak na skutek piractwa prawie nikt jej nie kupił, więc biznesmen stracił wszystko (i tym razem nie dostanie nawet centa z ubezpieczenia, bo do takich ewentualności ubezpieczyć się nie da)."
Sytuacja C: Biznesmen zainwestował 300 milionów dolarów w grę na giełdzie i stracił wszystko (i tym razem nie dostanie nawet centa z ubezpieczenia, bo do takich ewentualności ubezpieczyć się nie da).
Czy należy uznać giełdę za kradzież? Zainwestowanie w tworzenie gry to zawsze będzie loteria. Możesz mieć wszystkie prognozy najlepszych analityków, wrzucić do gry wszystko, co jest akurat popularne i nikt ci nie zagwarantuje, że nie pójdziesz z torbami. Może nikt nie kupił przez piractwo, a może na rynku był już przesyt tematem, albo gra była nijaka i z masą błędów? Świat nie jest czarno biały i nie zawsze wszystko się da sprowadzić do jednego winnego.
"Ale to jest kradzież, nielegalne i nieodpłatne wejście w posiadanie składnika majątkowego. Nawet polskie prawo zrównuje piractwo programu komputerowego (a więc także i gry) z kradzieżą."
Każde prawo, tak samo jak tworzący je ludzie, jest niedoskonałe i z konieczności nieprecyzyjne. Możesz mieć przepis na każdą ewentualność z wyszczególnionym milionem wariantów i zastrzeżeń, w których nikt się nie połapie, albo mniej precyzyjne, ogólne. Nigdzie nie twierdzę, że piractwo jest w porządku. Za to stanowczo stwierdzam, że nie jest dokładnie tym samym, co kradzież.
"Jak ci nie pasuje, po prostu nie kupuj."
Nie kupuję i nie gram.
Acha. A jak to niby robię? Gdybyśmy mówili o sytuacji w której poszedłbym do twórców i powiedział "zróbcie mi gę, ale taką specyficzną", a po tym jakby już ją zrobili stwierdził, że mi się odwidziało i nie kupuję, to by było zmarnowanie ich czasu, bo robili produkt na zamówienie, specjalnie pode mnie i nikomu innemu go nie opchną. Na tej samej zasadzie mógłbyś powiedzieć, że każdy kto nie tylko nie kupił, ale nawet o grze nie słyszał, też okradł twórców z czasu. Albo zaraz wystrugam z patyka fujarkę i wystawię na allegro, a jak nie kupisz, to cię, niewdzięczniku, oskarżę o okradzenie mnie z czasu.
Nie, nie masz racji. Masz zodziejska dusze. Teraz tych wedlug twojej zalosnej definicji nie-zlodzieja - masz muzyka, programiste, rezysera - 100% uzytkownikow,sluchaczy,ogladaczy - nie placi - przeciez nie kradna. Z czego ma zyc ta osoba? Nic wiecej nie powstanie, jak kazdy bedzie usprawiedliwial zlodziejstwo cyfrowe jako niezlodziejstwo. Ha tfu na podludzi kradnacych. To ze fujarki twojej nikt nie kupi, nie znaczy ze zostales okradziony.. ja nie mam fujarki, ty masz fujarke. Natomiast jak robie gre, ja jej nie trace dajac ci kopie, ale ty ja zyskujesz.. za darmo to mozna w ryj dostac, natomiast za cyfrowe dobra sie placi jak nalezy. Btw - jak kopiujesz np klucz - nie placisz za sam material- generalnie za wszystko co fizyczne - placisz za materialy + za logistyke, marze, podatki produkcji, osoby ktore przy tym pracowaly, i jeszcze duzo innych rzeczy - a przeciez .. np w logistyce, nikt nic nie stracil nie w logistyce? Przeciez i tak wiezli na tych kontenerach milion pincet innych rzeczy - to dlaczego ja mam placic za ten transport - nie kradne, skoro i tak lecial? Samolotem za darmo polece, bo przeciez i tak inni leca.. wez wejdz w sciane
"100% uzytkownikow,sluchaczy,ogladaczy - nie placi - przeciez nie kradna. Z czego ma zyc ta osoba?"
Ale masz skrajne przykłady. Jak 100% osób mu nie zapłaciło, to chyba było największe badziewie świata. Jakoś ludzie różne rzeczy robią za darmo i ewentualnie proszą i rzucenie paru groszy "co łaska". I tak, większość nie uzna za stosowne wynagrodzić autora za pracę, skoro w takim przypadku to nieobowiązkowe, ale zawsze się znajdą ludzie, którzy coś mu wpłacą. Więc ciężko mi sobie wyobrazić coś, co 100% ludzi by spiraciło.
"To ze fujarki twojej nikt nie kupi, nie znaczy ze zostales okradziony.. ja nie mam fujarki, ty masz fujarke."
Tak si,ę zacietrzewiłeś, że nawet nie doczytałeś zdania do końca. Napisałem "o okradzenie mnie z CZASU". Skoro ty wyjechałeś z jakąś absurdalną teorią, że jak pirat spiraci coś, czego i tak by nie kupił, gdyby nie mógł spiracić, to okradnie twórców z czasu, to się do twojej teorii dostosowałem.
"Masz zodziejska dusze."
Nie dość, że złodziejską, to jeszcze nie własną, tylko kradzioną. Ale tak między nami mówiąc, wolałbym mieć cygańską. ;p To twój koronny argument w dyskusji?
Po pierwsze nic nie usprawiedliwiam, po drugie jesteś w całkowitym błędzie, to co napisałem to FAKTYCZNY STAN PRAWNY
Nie ma takiego czegoś prawnie jak pozew za kradzież oprogramowania (w tym sensie o którym piszemy), jak masz sprawę za używanie piratów to NIGDY nigdzie nie będzie widniało w pozwie czy w zarzutach, że "kradzież" i tak jest na całym świecie.
Odpowiadasz za bezprawne używanie, nielicencjonowane użycie, naruszenie praw autorskich itp.
Nie da się ukraść czegoś co de facto nie istnieje i jest kopią danych cyfrowych, twórcy nie tracą kompletnie NIC, przynajmniej w kontekście piractwa, bo zarzut kradzieży jest wlepiany, ale w zupełnie innym kontekście.
Wydawcy kradną i mają to gdzieś, od lat wszystkich graczy okradają z prawa do odsprzedaży licencji, kruczkami i sztuczkami, to oni zaczęli problem.
Niech wydawcy przestaną OKRADAĆ ludzi najpierw.
Nawet jak komuś wykasują grę z konta albo całe konto to nie będzie to kradzieżą bo nie kojarzę żadnej sprawy w sądzie, która by to mówiła.
:P
Granie przestało być tanie, bedą ludzie musieli znowu sobie znajdować tańsze hobby
Oczywiście, że dalej jest tanie, ale tylko dla osób rozsądnych i cierpliwych, którzy nie mają problemu z odczekaniem na sporą obniżkę.
Jak się grało w gry w premierę, to nigdy tanio nie było. Jak czyimś wymaganiem nie jest "gra musi być nowa" tylko "gra musi być dobra", to np. na Humble Bundle masz teraz "za piątaka" Planescape: Torment i Icewind Dale (obie gry na ~40h, gorąco polecam tym co nie grali).
Nie wiem jak na konsolach, ale na PC obniżki sią ciągle, jak nie Steam, to GOGu, Epicu czy jednym z parudziesięciu sklepów z kluczami.
Kupujesz któregokolwiek z nowych Xboxów z gamepassem i pierdyliardem promocji w microsoftowym sklepie i ma się tanio.
na Humble Bundle masz teraz "za piątaka" Planescape: Torment i Icewind Dale (obie gry na ~40h, gorąco polecam tym co nie grali).
Dziena za info :D Właśnie kupiłem.
Cóż, zgadzam się z przedmówcami. Nikt nie zmuszą Cię do kupowania na premierę. Biorąc przykład ode mnie, kupiłem Horizon: Forbidden West po pół roku za jakieś "grosze" na alleniedrogo. I tak miałem wiele innych gier do ogrania, więc cierpliwie poczekałem aż zejdzie z ceny lub znajdę ją na rynku zbytu.
Ofc zdarza mi się kupować na premierę, ale robię to gdy jestem absolutnie pewny danego tytułu (np. Elden Ring).
Here we go again...
Coś jest tyle warte ile jest ktoś gotów za to zapłacić.
Standardowa odpowiedź. Tylko że takie odpowiedzi kończą się właśnie tym co widzimy teraz w sklepach.
Wychodzi na to ze kazdego stac tylko ciebie nie
Zdefiniuj stać kogoś, bo każdy rozumie inaczej.
Zarabiać 20k miesięcznie?
Żyć na kredytach jak przeciętny obywatel USA?
Wydawać pieniądze przeznaczone na czarną godzinę, bo wcześniej starczało, a teraz nie?
Czy może zarabiać wystarczająco, ale nadal nie wydawać tyle, bo ktoś ma górną granicę wydatku na dany towar? Według Ciebie tego też nie stać.
Ja mowie ze mnie na co stac gdy:
1. mam na to pieniadze na koncie
2. mam czas na korzystanie z tej rzeczy
3. mam pieniadze odlozone na przezycie miesiaca i rachunki
4. mam pieniadze odlozone na czarna godzine (strata pracy, wypadek)
5. mam pieniadze by poszerzyc swoje aktywa
wujek pracuje pełną parą widząc co się dzieje
A ja nadal kupuję gry za 80zł. Większość gier za więcej niż 200zł kurzy się na półce. Na szczęście nie myliłem się zbyt wiele razy.
W pierwszym tygodniu jeszcze będą i po 1000 zl. Streamerzy nie zapłacą? Tysiace wyciągają za ich prace
Streamrzy dostają za darmo, by promować ich, z reguły, przepłacane dzieła...
Stawiam na gamepass plus okazyjne kupowanie gier w promocjach -90 do -75 zł.
Mogą sobie wołać i 1000 zł, dla mnie itak próg bólu to 200 zł.
Więcej za żadną grę nie zapłacę.
Już wystarczy, że sprzęt do odpalania współczesnych gier jest już x2 droższy niż był w poprzedniej generacji konsol.
Teraz gry x2 droższe i masz hobby x4 droższe jeśli nie odpuścisz kupowania nowości growych i hardwarowych.
Na szczęście jestem na growej emeryturze i nic nie muszę.
Generalnie nagrałem się już przez te 30 lat, a najlepszy gry to te co już wyszły.
Gamepass ultimate zapewnia wystarczający przypływ nowych gier.
Z jednej strony fakt że koszty produkcji gier rosną, z drugiej strony rośnie też ilość graczy i ilość sprzedanych kopii gier. Kiedyś rekordy to były po 1 mil egzemplarzy. Dziś tyle to indyki potrafią zrobić. Więc niech twórcy gier tak nie płaczą że koszty rosną bo i zyski im rosną.
340zł to jakieś grosze przy cenie Rtx 4090.
Nikt nie zmusza do grania na premierę. Miesiąc,dwa i już są ładne ceny.
sorry ale gadasz bzdury
podaj jakis przyklad gry ktora tak szybko potaniala
dobre, wartosciowe gry z tego roku chociazby jak np. Elden Ring, God of War czy dying light nie mialy zadnych przecen albo czysto symboliczne do 20-30% i to po dluzszym czasie niz miesiac, dwa
A kogo obchodzą gry konsolowe na płytach?
Za chwilę i tak ich już nie będzie i poczujesz ten smak przypisania gry na stałe do konta a konta do konsoli co by ci nie przyszło do głowy odprzedać konta z grą.
Akurat ma racje a to tylko opierajac na cenach z oficjalnych zrodel, a pozostaja jeszcze keyshopy, VPN, ale rozumiem jak ktos nie chce korzystac z takich rzeczy. Na premiere to tylko dla mega zagorzalych fanow sa gry, a jak ktos moze odczekac 3-6mc + to jest w stanie wyrwac o 100zl+ taniej. Nie zawsze tak sie dzieje,ale gry wystawiaja drozej aby zgolic tych niecierpliwych a pozniej zaczynaja byc ceny bardziej ludzkie.
Jak kupowałem PS4 Pro dostałem w pakiecie kilka gier, które mi nie pasowały. Poszedłem do lokalnego sklepu zajmującego się wymianą/skupem/sprzedażą gier, zostawiłem im nierozpakowane płyty, kupiłem pozycje, które mnie interesowały i w sumie musiałem dopłacić kilkanaście zł. Przeszedłem co chciałem poszedłem znowu do tego sklepu, odsprzedałem gry, które mnie nie interesowały i kupiłem inne. Przez rok może wydałem 100 zł nie licząc początkowej inwestycji, a ograłem prawie każdą nowość, jaka mnie interesowała.
ale ja pisze o dobrych grach, a nie ubigniotach
poza tym ty caly czas piszesz o nieoficjalnym obiegu z drugiej albo n-tej reki, a i tam nie jest kolorowo
taki remake the last of us part1 ponad miesiac od premiery i nadal ciezko dostac w cenie nizszej niz 250 zl, a o oficjalnych sklepach nie wspomne
no jak dla ciebie obnizka o 20%, gdzie gra nadal nie schodzi ponizej 220 zl to dobra oferta, to nie mam pytan
jak ci sie chce czekac kwartal zeby zaoszczedzic kilkanascie procent to twoja decyzja
taki remake the last of us part1 ponad miesiac od premiery i nadal ciezko dostac w cenie nizszej niz 250 zl, a o oficjalnych sklepach nie wspomne
Tylko że to już trzeci remake tej gry, za który trzeba dać pełną kwotę jak za nową produkcję nawet, jak masz już przypisane do konta obie poprzednie wersje. Ludzie to kupują więc nie ma sensu obniżać ceny, bo przecież nie napracowali się przy wszystkim zbytnio. Silnik już był, historię mieli gotową, nawet nie wiem, czy ponownie nagrywali głosy. Widać, że są chytrzy na kasę i osoby, które kupiły po premierze jak moi znajomi oryginał przechodzą przynajmniej raz w roku, więc spodziewam się, że właśnie takie osoby kupiły pierwsze nakłady, a to są kolekcjonerzy, którzy nie wypuszczą gry z rąk nawet jak wyjdzie PS10.
Identyczną sytuację masz z Call of Duty, które bardzo ciężko znaleźć taniej nawet kilka lat po premierze. Jeżeli ktoś gra w multi, to cena będzie wysoka.
Dying Light 2 pierwszą obniżkę miał po 3 miesiącach, tak samo Ratchet & Clank najnowszy. Lego Star Wars Skywalker Saga już po 2 miesiącach można było kupić taniej.
Dalej były to wysokie ceny (powyżej 200 zł), ale długo nie trzeba było czekać na pierwsze obniżki. W sklepach stacjonarnych zazwyczaj za nowe kopie fizyczne można zapłacić jeszcze mniej i jeszcze szybciej.
250 PLN to zdzierstwo za grę na premierę (tym bardziej jeżeli nie jest to gra na co najmniej 100 godzin) a co dopiero 340. Nigdy tyle nie dam.
A taka cena za remaster starej, krótkiej gry to już w ogóle całkowite odklejenie.
"jeżeli nie jest to gra na co najmniej 100 godzin"
Zapewne zainteresowałby cię symulator ślimaka w podróży dookoła świata. Gra toczyłaby się w czasie rzeczywistym. Stosunek ceny do czasu potrzebnego na ukończenie, wręcz nieziemski.
Najgorsze jest to że ta cena to będzie za podstawową wersje. Ze bardziej rozwiniętą to i 400zł będzie trzeba dać. Po ostatnich podwyżkach już ciężko było przełknąć kupno gier, a teraz to już kompletnie.
niemam problemu że ceny gier rosną szkoda że jakość nie idzie z tym
Dlatego bo jest jakaś moda chyba to wyszło z gimbazy żeby kupić na premierę, a najlepiej dopłacić 100 zł żeby zagrać 2 dni wcześniej i szybko przejść żeby się pochwalić przed kolegami.
Szkoda tylko, że nie idzie za tym wzrost jakości gier. Mam wręcz wrażenie, że coraz częściej trzeba płacić coraz więcej za coraz mniej. Firmy będą mówiły, że niestety ale koszty produkcji rosną a potem czyta się o rekordowych zyskach. Jasne, każdy chce zarobić ale tutaj to już zwykłe dojenie konsumenta.
Ehh remaster za 340, ŻAŁOSNE.
I nie piszcie mi, że remake, to zwykły remaster ze zmienioną grafika i tyle, nic więcej, wiec dla mnie to żaden remake. Jak ktoś chce się sam oszukiwać i bronić EA to proszę bardzo.
Nie musieli kompletnie nic robić, wszystko mieli gotowe, scenariusz, fabułę, reżyserię, postacie, sceny, dialogi, wygląd świata, projekty pomieszczeń, środowiska, cały gameplay, rozkład wrogów, wydarzeń itd. itd. dosłownie WSZYSTKO
A mimo to gra kosztuje jakby to było nowe IP zrobione od zera gdzie wszystko powyższe trzeba było dopiero wymyślić i zrobić, a oni mają to już gotowe.
Jeżeli komuś się wydaje, że każda gra, rzekomo "AAA", kosztuje tyle samo w produkcji to się myli, a takie coś kosztuje znacznie mniej niż robienie od zera, ale co tam, dowalić full cenę.
Stała cena gier "AAA" to zresztą największe oszustwo i kłamstwo w branży gier jakie istnieje.
Nowa zelda ma być za 375 zł :D Jestem w stanie dać tyle tylko za gra VI.
dobrze ze na konsolach są używki bo na pc trzeba by było wrócić do babrania się w darmowych wersjach.
sprzedaż kont na allegro za 5zl będzie szło pełna para.
Z tego co czytałem to te 375 zł wzięło się z Amazona po przeliczeniu na złotówki z obecnym kursem euro, a euro gra kosztować ma 70. Gdy wychodziło BotW to też kosztowało 70 euro, tyle że złotówka nie była tak tania jak dzisiaj.
Czy Nintendo dostosuje cenę do naszego rynku czy nie w obecnej sytuacji to już inna sprawa, ale nie widzę powodu by tego nie zrobili, skoro pre-order takich nowych Poków to wciąż 240-250 zł u nas (pudełkowo i cyfrowo), a z obecnyn kursem powinny kosztować równe 300 zł.
Biorąc pod uwagę że mam w co grać do śmierci to za gry płacę góra 25 zł.
Poczekam dwa lata i tak czy inaczej kupię w promocji za 50 zł albo w bundlu za 25 zł. Ok, może za 60/35 zł, bo faktycznie mamy inflację i jeszcze złomówka leci na ryj.
A jak będę chciał bardzo docenić twórców albo szybciej zagrać, to spokojnie dam 80/120 zł (ale to się opłaca głównie przy ścigałkach w wersji z DLC :))
A później CEO ma 50 mln zielonych premii. Tak się goli frajerów.
Zrobią za 500 a ludzie też będą kupować. Znajdą sobie wytłumaczenie.
Korporacja zawsze wygrywa, Johnny.
260 to było za dużo a co dopiero tyle. Ale w Polsce dużo bogatych, a dzieciaki dostają 500+ typ sprzedaż nie spadnie. Ja za tyle nigdy nie kupię nawet red dead redemption 3. Chociaż druga część to jedyna gra za którą zapłaciłem 250 czyli premierową wtedy cenę.
Ja w ogóle od lat nie kupuję gier AAA, bo są strasznie słabe i zazwyczaj są scamem. Zupełnie zatem mnie ta cena nie obchodzi. Jak ktoś chce płacić za zabugowane guano z mikrotransakcjami 340 zeta, to proszę bardzo. I jeszcze nazywają to "AAA", jakby to był jakiś towar z wyższej półki tej xD A wiara to łyka! Heh.
Ja mam inne, dla mnie dużo lepsze i kreatywniejsze gry, które kosztują MAKYSMALNIE 140 - 160zł na premierę, ale zazwyczaj jest to cena poniżej stówy, około 70zł przeważnie.
Chyba ci się nie chce grać dlatego są scamem
Nowe gry aaa są zdecydowanie lepsze od starych (w większości przypadków)
Starych? O czym Ty mówisz? Ja mówię o tym, że gry AAA to straszne guano i naciąganie głupków na kasę - czysty scam.
Ja mówiłem o cenach nowych gier, z tej ciekawszej półki, czyli o grach niezależnych, które jakoś mają normalne ceny na premierę. Są do tego dużo lepsze i kreatywniejsze niż półka "AAA".
Gry AAA to gówno z kokardką, zapakowane w złoty papierek. Do tego bardzo często jest tak, że na premierę są zabugowane na maksa i bardzo rzadko są później naprawiane.
Głównie EA produkuje takie gry. Anthem, kolejne fify(szczególnie te na stare konsole jak switch, gdzie co roku masz Fifę 16 ze zaktualizowanym składem i nowymi mikrotransakcjami), nowy NFS jest mocno ryzykownym zakupem... Bo ma marketing oparty o reklamy ( a nie o gameplay), więc na kilometry wali SCAMem. Może nie będzie to SCAM, ale ja bym nie preorderował.
Skull&Bones mocno śmierdzi SCAMem, aczkolwiek nie wiadomo w jakiej cenie będzie oferowany. I Skull & Bones nie wygląda na AAA. No chyba, że dalej będą robić po 3 Cinematici na konferencje i one będą kosztowniejsze od samej gry... Nie wydaje mi się, by było też dużo chętnych na zakup tej gry, gdyby cena była 340zł...
Wszelakiej maści remastery, polegające na zwiększeniu zablokowanych klatek... Ale to Sony tylko raczej tak robi ze swoimi EXami.
Ogólnie spora część gier po 340zł na premierę, nie jest warta swojej ceny. Bo jak się dłużej pomyśli, co wyszło ostatnio AAA i było warte ceny, to przychodzi na myśl Horizon Forbidden West. A co roku np. wychodzi jakaś Fifa, czy inne tego typu badziewie.
Specjalnie nie wspominałem o F76 czy CP2077, bo F76 mimo swojej pokraczności, jednak sporo oferował. A CP2077 poza tym, że nie pasuje do kategorii, bo nie miał ceny gry AAA na premierę, to też sporo oferował. I to krzywdzące byłoby gdybym wrzucił te 2 produkcje... A pewnie sporo osób, najpierw by o nich wspomniało. Mimo, że nie grali w nie, a jest o nich głośno, że na premierę było coś z nimi nie tak.
Tak te indycze symulatory chodzenia czy gierki z widokiem z góry sa takie innowacyjne i kreatywne, ze masakra xD
Perełki wsrod indykow zdarzaja sie rzadko, ale ich ceny tak jak wspomniales są przyzwoite
Jak grasz w gry Ubisoftu czy EA to moze i jest slabo z AAA, ale na szczescie sa tez spoko wydawcy, a przynajmniej ich gry
Jak ktoś chce płacić za zabugowane guano z mikrotransakcjami 340 zeta, to proszę bardzo.
Właśnie nie żadno proszę bardzo, bo takich frajerów znajduje się zawsze wystarczająco dużo, żeby taki trend utrzymać, a nawet zrobić z niego standard.
Akurat HFW to najgłupszy możliwy przykład, bo to po prostu DLC do jedynki i tyle.
DLC do jedynki nazywało się The Frozen Wilds i wyszło kilka lat temu. HZD Forbiden West to druga część gry, która wyszła w tym roku. The Frozen Wilds mimo że było sporym rozszerzeniem nie kosztowało pełnej ceny za grę na premierę, w sumie ja kupiłem dość tanio jakiś czas po premierze gry complete edition.
Ja tu dodam jeszcze od siebie, że widzę iż są ludzie, którzy bronią gier "AAA" i nawet ich cen, ewentualnie mówią, że no można poczekać na przecenę.
No jasne. Tylko właśnie... większość gier z tej półki jest naprawdę słaba i bazuje tylko i wyłącznie na reklamie/hajpie/nostalgii/najniższych instynktach. Ja nie rozumiem na co ludzie się tak łapią. Dziwne to.
Oczywiście, co do jakości gier z tej półki, wyjątki się zdarzają. Jednak, jak to się mówi - wyjątek tylko potwierdza regułę.
Ogólnie też fajnie widzieć, że mimo wszystko wielu, czy nawet większość - na tym forum przynajmniej - nie daje się ogłupić. Pozdrówki.
PS
Warto wspierać twórców gier niezależnych, czy tam niezależnych twórców gier.
Na przykład taki Larian, też zalicza się do twórców niezależnych i odwalają kawał dobrej roboty i wkładają mnóstwo serca i pasji w swoje produkcje. Tak właściwie ich gry można śmiało nazwać "AAA", choć dla mnie osobiście to określenie brzmi już trochę obraźliwie od paru lat - to tak, jakby książki Tolkiena nazwać Harlequinem ;) Wiecie o co mi chodzi.
Aha i jeszcze tak przy okazji - ten artykuł na GOLu jest świetnie napisany. Mimo, że nie zgadzam się w paru kwestiach (jak na przykład usprawiedliwienie tak kosmicznych cen), to wreszcie można tu znaleźć dobrze napisane, ciekawe teksty. Fajnie. (Ale to napisał U.V. więc można było się tego spodziewać :P).
Oby więcej tak dobrze napisanych artykułów/felietonów. Naprawdę przyjemnie się to czyta.
Gadasz tak, jakby wszystkie gry AAA były takie same (do bani itp). A wszystkie gry indie to... achy i ochy.
Myślenie zero jedynkowe. Ceny to też osobna sprawa. Co Ty uważasz, że indyki nie są droższe? Heh...
Przepraszam bardzo, ale nie masz racji, bo napisałem że są wyjątki. Ty chyba przeczytałeś tylko pierwsze zdanie. Przeczytaj jeszcze raz, bo to co napisałeś, trochę tak śmiesznie wygląda w perspektywie tego co napisałem.
Poza tym wśród gier indie też jest pełno bubli, jednak... więcej jest tych wartościowych. Nie liczę tu jakichś assetflipów, czy całkiem amatroskich gier (choć i wśród całkowicie amatorskich pojawiają się perełki - np Odd Realm - polecam obczaić), bo nie o to tu chodzi i wydawało mi się, że to logiczne, ale cóż. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie bronił zła za wszelką cenę i podawał argumenty z tyłka. Przykre trochę, ale mi to wisi. Ja nie przyszedłem tu, żeby się kłócić, po prostu napisałem co uważam i tyle. Ja całkowicie rozumiem, że gry AAA komuś się mogą podobać. Mnie się nie podobają, z paroma wyjątkami. I z tego co widzę, nie tylko ja tak mam.
<pod nosem po cichu> Na szczęście.
Osobiście wolałbym odpalić sobie starą Amigę i będę bawić się świetnie!
Edytowałem swój post, zęby dopisać parę rzeczy, ale mnie ubiegłeś, więc obczaj jeszcze raz. I sorki, ale spadam. Nie chce mi się ciągnąć tego tematu, bo spieszę się do roboty. Narka!
Nowe lepsze od starszych? Chyba jedynie pod względem grafiki, która jest głównym celem tak naprawdę przy tworzeniu gry. Gra może wyjść pobugowana, nieprzyjemna w graniu, że słabym audio, ale grafika zawsze jest najbardziej podrasowywana, ot po to żeby na targach robiła wrażenie, bo to najłatwiej ludziom sprzedać. I bywa też tak że ta grafika potrafi byc znacznie gorsza niż w miejscach pokazanych na jakiś trailerach czy targach
Niech podnoszą ceny to więcej ludzi zacznie piraci i tyle........
Ja prawie zawsze gram minimum rok po premierze. Raz że dużo taniej, dwa gra już jest na ogół po wszystkich łatkach, trzy i tak kupka wstydu do nadrobienia zawsze jest.
Równie wiele gier jakoś specjalnie nie tanieje po roku i tak samo wiele gier potanieje na tyle, żeby można było przeboleć wydatek. Do dziś na rynku jest ciągle mnóstwo gier, które dalej trzymają dość wysoką cenę...
Po 2-miesiącach od premiery będzie pomocja -90%, bo gra za chore pieniądze z niszowego gatunku się nie sprzedaje.
"Koszty ponoszone przez deweloperów rosły proporcjonalnie do czasu, jaki jest potrzebny na przygotowanie gier AAA, a ten ostatni mocno się wydłużył"
No fakt. Jednocześnie przez ostatnie 20 lat ogromnie wzrosła popularność gier i dramatycznie zwiększyła się pula potencjalnych klientów. Kiedyś te kilkaset tysięcy sprzedanych gier to był całkiem dobry wynik, a jak przebili milion, to sukces. Dziś poniżej 10 milionów jest często uważane za porażkę. Do tego dochodzi to, że może i nie było bezpośrednich podwyżek z 60$, ale twórcy odbijali sobie a to marnymi DLC, a to skórkami, a to lootboxami i rozmaitymi boosterami do doświadczenia i surowców w grze single pomyślanej tak, żeby gracz wolał zapłacić i się krócej męczyć, niż żeby czerpał maksimum przyjemności z gry. I jeszcze bym mógł te podwyżki zaakceptować, gdyby zastąpiła te ukryte koszty, ale przecież one nie znikną.
Dodałbym do tego, że w miedzyczasie praktycznie całkowicie przerzucono się na wydawanie gier w formie elektornicznej. Dzięki temu zniknął ogromny koszt produkcji i dystrybucji fizycznych egzemplarzy.
No witam. Z tej strony posiadacz słabego komputera. Który od lat gra w gry, które wyszły lata temu ;D Z małymi wyjątkami. Aktualnie zatrzymałem się na grach AAA z 2015 roku. I następny PC, będzie do nadrabiania. Więc ja jestem w takim miejscu, gdzie gry mam za grosze, albo bardzo tanio:) Najdroższe gry, które chcę ograć, aktualnie na wyprzedażach są za 150 zł. Zacznę się martwić, jak gry przestaną tanieć. I będą sprzedawane zawsze w cenie gier od Nintendo. W sumie już tak troche jest, bo prócz wyprzedaży, gry raczej cenowo stoją. Ale jak kiedyś będzie tak, że wyprzedaży zabraknie, i gry będą zawsze w tej samej cenie, lub nieznacznie mniejsze, to skończę przygodę z graniem. Albo będe wybierał dwie największe( i długie) gry. I tyle. A tak się będzie pykało w indyki.
Sprobuje gamepass ultimate.
Można 3 lata nabić za 300 zł I w tym czasie ograsz kilkaset ciekawych gier i indyków, a te co nie ruszą to sobie poprzez chmurę odpalisz.
Obejdź system, pier.olic chciwców, nawet w synagodze tak nie zdzierają jak współczesny gamedev.
Gamepassy itp czy też streaming, zostawiam sobie na przyszłe lata :) Na razie gram normalnie, bo i tak mam sporo tytułów za friko do ogrania, z 15 ważnych gier do kupienia. Moja górna granica to 100 zł. Za wielkie gry. RDR 2 albo jakiś RPG czy też AC. Za takie gry jak Far cry, czy Horizon, mogę dać max 70. A raczej Far Cry maks 30 ;D Mniejsze gry, jak np seria Tomb raider, takie powiedzmy do 15-20 godzin, to dla mnie maks 30-40 zł. Granie to nigdy nie było mój priorytet. Zawsze jest w co grać. Teraz trace czas w Fall Guys i w statkach. Gier które zgarnąłem na Epic, czy mam już kupione, mam na dwa lata.
W ogóle to trochę śmieszne, tyle było chwalenia jak to na nowe konsole się łatwo robi gry, a tu za dwa remaki tylko na nowe sprzety ponad ~350zł. Chętnie zagram ale nie za tą kasę.
O krzywej Laffera słyszeli?
Bo dla mnie już dawno ceny są za punktem maksymalnych wpływów do budżetu przedsiębiorstw. Właściwie to nie gram w nowsze gry, niż 2-3 letnie - bo czekam na porządne promocje. Do wyjątków zaliczam NieRa (kupiony w zewnętrznym sklepie za nieco mniej, niż wołał Steam) i jedną visual novel, którą chcę wziąć na premierę, ale poza tymi decyzjami, gdzie kieruję się filozofią "głosuję portfelem", ostatnią grą, jaką kupiłem za pełną cenę, był Test Drive Unlimited 2.
Kupowanie gier AAA na co najmniej 50% zniżce to również nie jest wyjątek, a standard.
Jak to było? Podnosić ceny. Żeby potem po chwili, obniżyć o 50%. Ludzie bogaci, czy jktórym nie szkoda kasy, kupią w dniu premiery za maksa. A potem gra będzie na promce za tyle, ile powinna być normalnie. Albo nawet trochę więcej, i tak czy siak zarobią hajs. Dla nas wydaje się to super ofertą, a dla nich po prostu modelem biznesowym.
Dokładnie, mało tego wiele gier nawet starych wciąż trzyma nieadekwatnie wysoką cenę, dopiero cykliczna promocja obniża ceny do w ogóle akceptowalnego poziomu(inaczej mówiąc znormalizuje na jakiś czas) i wciąż nie bardzo można nazywać takie promocje promocjami, prawdziwe promocje nie pojawiają się za często.
Na konsoli można kupić i sprzedać z niewielką strata, ja tak robiłem z większością gier
Zostawiałem sobie tylko tytuły wybitne dla mnie, albo takie których nie ma na PC i trzymają wysoka jakość (days gone np choć już jest na pc)
Historia uczy, że gier nie warto trzymać, bo są często rozdawane za free albo po jakimś czasie kosztują grosze
Control, wyśmienita gra, ale ja sprzedałem i kiedyś tam na epicu dostałem za free
Trylogia TR, bardzo dobre gry - też dostałem za free itd.
Wystarczy nie kupować tych gier od razu. Zdecydowanie lepiej jest poczekać na promocje, wyprzedaże itp.
"promocje, wyprzedaże" głównie takie, które obniżają do normalnego poziomu ceny, nawet stare gry wciąż są po nieadekwatnie wysokich cenach, które przez promocje są po prostu obniżane do akceptowalnego poziomu.
Czyli dla niego nie będzie opłacalne w ogóle mieć mniejszy przychód, który wciąż będzie duży i już lepiej w ogóle porzucić rynek? taa.
Kto chce niech kupuje, ja nie kupię. Spokojnie można ogrywać tytuły które wyszły 1-4 lata temu i które dało się już kupić po niższej cenie. Teraz już nie ma parcia na granie w jak najnowsze tytuły tak jak to było z 15 lat temu, kiedy rok/dwa lata oznaczał sporą poprawę technologiczną w grach. Dziwi mnie trochę że są ludzie dla których gra (często zrobiona na odwal) jest warta te 350zł. Dla mnie to by musiał być jakiś wybitny tytuł żeby dać za niego okolicę 250zł.
Na premierę 340 zł a po miesiącu promocja tnąca cenę prze pół. Nie będzie sprzedaży, będą promocje. Wszystko w rękach graczy albo raczej powonieniem powiedzieć, wszystko w portfelach graczy
Kiedy ludzie się nauczą, że bardziej warto poświęcić czas na tanie gry indie i wspierać tym jednocześnie mniejszych twórców
Aha. 12 Minutes za 93 zł. Gra w jednym pomieszczeniu z widokiem z góry na 30 minut. To jest świetny przykład. Albo Stray. Gra o kotku za 150 zł na 3.5h. POLECAM! Oh wait...
Kto chce to sobie kupi. Ja nie mam zamiaru płacić za grą 340zł nawet jakby to był Wiedźmin 4. Po prostu nie, bo to już dla mnie za dużo jak na grę. Jeszcze zrozumiałbym taką kwotę za grę multi gdzie i tak spędzamy setki godzin ale za singla na 30-40h nie ma opcji. Mi się nie śpieszy i sobie poczekam na kilka miesięcy na obniżki i tak wyrwałem Forbidden West za 150zł. Tak samo zrobię z GoW: Ragnarok, którego kupię gdzieś w połowie przyszłego roku jak będzie posucha w premierach. W tym roku kupuje jeszcze tylko The Callisto Protocol bo jest w "normalnej" cenie za 280zł.
Via Tenor
UV przygotowuje się chyba do roli Kratosa :). TV Gry powinno coś w tej materii podziałać, mogę sobie nawet wyobrazić UV'a ochrypłym głosem wypowiadającego do Pana Mateusza charakterystyczne "Boy!" ;).
Po roku grę można dostać o połowę taniej. Jak ktoś chce, to niech kupuje na premierę i płaci po 350 zł. Osobiście nigdy w życiu nie dam tyle za grę. Wolę pograć po premierze, hypie i zapłacić 100 zł za pełną i połatana grę niż za wybrakowany i pocięty produkt za 350 zł. Właściwie, to mogę pograć i dwa lata po premierze.
Trudno będzie o grę tańszą o połowę po zaledwie roku. Na rynku masz ciągle sporo gier, których cena jest wciąż wysoka i promocje głównie obniżają je do adekwatnego poziomu.
Wkurzające, ale mnie to specjalnie nie ruszy, zważywszy że "najnowsze" gry jakie kupuje są minimum rok na steamie, a częściej 2-3 i więcej.
I dziwić się, że potem ludzie grają na piratach.
Dlatego powinni znieść embarga na recenzje przed premierą, to jest nielegalne, tak jakby dopiero po zapłacie za auto w salonie zdjęli z niego folie czarną... A kwestia cen to kwestia perspektywy, dla takiego Norwega Duńczyka to 3-4 h pracy więc niewiele, oni nawet mogą myśleć, że skoro Remake starej gry jest ładniejszy to powinien kosztować więcej (np. TLOA) my możemy sobie co najwyżej ponarzekać na forum
Dziękuję, postoję. W życiu tyle nie dam za jedną grę. Za tę kwotę to ja kupie 5 tytułów indie, z których będę miał dużo więcej grania i frajdy.
Gry to rozgrywka na tyle godzin i dająca tyle frajdy, że nawet i ta cena jest nadal spoko, chociaż wiadomo iż zawsze wolałoby się by była mniejsza. Ale jeśli nie jesteś gotów na poświęcenie dla swojego hobby, to znaczy, że nie jest to twoje hobby.
O co ten szum? Czy jest obowiązek kupowania gier zaraz po premierze? Czy jest obowiązek kupowania gier w ogóle? Oczywiście, że nie. Ale każde hobby kosztuje, czy to jazda na rowerze czy narty. A gra to nie jest towar pierwszej potrzeby jak jedzenie, które kupujesz codziennie.
Ja w przypadku tytułów AAA czekam od roku do dwóch lat na połatanie - tak było w przypadku Wiedźmina 3, RDR2 czy teraz Cyberpunka. Mam tyle zaległości, że prędzej czy później przyjdzie na to czas.
Zagrałem tylko w jedną grę zaraz po premierze ale nie był to tytuł AAA - War Mongrels.
Obowiązek nie, ale jak gra jest znana, to potem nawet jak otworzysz lodówkę, to widzisz spoilery. I jaką mam wtedy przyjemność z grania ?
A co teraz nie drożeje? Z grami to o tyle nie problem, że można spokojnie się wstrzymać i poczekać na promocję. Mnie osobiście taka cena nie przeraża ale wydałbym tyle tylko przy grach, których jestem pewien w 100%, że będzie to gra na co najmniej kilkaset godzin. Jeśli będzie to np. jakaś strzelanka na 10h w kampanii dla pojedynczego gracza to na pewno nie wydam takiej kwoty.
Wczoraj zakupiłem Scorna za 125 zł , obecnie w przedsprzedaży więc -10% . I takie powinny być ceny w tym kraju za gry, max do 200 zł. Krótko mówiąc ceny turecko-rosyjskie. Co za pomysł żeby wkładać nas do koszyka z krajami Europy Zachodniej przy takich pensjach. Obecnie w liście życzeń mam 17 pozycji z których większość przekracza "tylko" kwotę 200 zł a nie 350 zł ,ale i tak czekam na Halloween i Winter Sale.
Tylko, że Scorn jest warty swojej ceny. To nie gry Ubisoftu
O następny frajer, który sobie wybiera. Ok, nich są ceny turecko - rosyjskie. Ale bierz całość, czyli całą otoczkę tego, co jest i dzieje się zarówno w Turcji jak i Rosji. Przygotuj się na moblizację! Normalnie jak czytam, że ktoś "chce" tylko te najlepsze rzeczy z danego państwa to mnie coś strzela.
Bo T y tak powiedziałeś? Ja mogę powiedzieć w drugą stronę - nie nie jest warty, bo to nie gra na setki godzin. Chociaż nie, jest warty. W końcu game pass często kosztuje 4 zł... No tyle to na pewno jest warty
Co za tok myślenia, skoro wskazuje na dogodny cennik Steama w Turcji czy Rosji to niby mam brać "całość" jaka dzieje się w danym kraju. Czyli jeśli powiem że najlepsza pizza tylko we Włoszech, to mam zmienić imię na Marco kupić Fiata i wpieprzać makaron , bo mam brać całość. Co mnie interesuje co dzieje się w Rosji, Turcji czy na Haiti obyczajowo i politycznie. Interesuje mnie cena gier bo o tym jest temat. Co do Scorna, gra nie musi być na setki godzin aby była dobra. Jeśli długość gry to według ciebie jedyny atut dobrej gry, to polecam ten odświeżony kotlet Ubisoftu , Tom Clancy's Rainbow Six: Extraction który tak wysoko oceniłeś na 9.5
Około 3 lata temu dolar był jeszcze po 3,30. Teraz jest po 5 zł, więc nie dziwcie się. To jest około 60%. Czyli gra po 225 zł.
Głosuję portfelem. W dobie GamePassa, Prime Gaming i Humble Bundle nie widzę sensu wydawania fortuny na gry.
Nowy trend: jakość w dół, cena w górę. Od dłuższego czasu nie kupuję gier na premierę. Wyjątek zrobiłem tylko dla Forza Horizon 5 bo tu na 95% byłem pewny odpowiedniej jakości. Strzelanek na premierę nie kupuję bo nie oferują nic co warte byłoby przesiadki z wcześniejszej wersji. Większość gier od dużych deweloperów w dniu premiery jest w stanie mniej lub bardziej zaawansowanej bety. Wolę poczekać te 2-3 lata i kupić w promocji grę z wszystkimi dodatkami za kilkadziesiąt złotych.
W ostatniej chwili
"Przeczekiwanie premierowej ceny 340 złotych za grę AAA to już nie wyjątek, ale standard"
Ja już od kilku ładnych lat nie kupuję gier na premierę bo to nie ma najmniejszego sensu.
No chyba, że wychodzi tytuł który naprawdę mnie kręci i wiem, że spędzę z nim kilka ładnych godziny, ale dzisiaj o takie gry ciężko, a przynajmniej w moim przypadku.
Smutne jest to, że większość ludzi nie kupuje świadomie, ot mają pieniądze, spodoba im się Assassin bo zobaczą jak postać ładnie skacze po budynkach i cyk, bierzemy.
U mnie standard to max. 20 zł. Czekam do momentu, aż gra tyle będzie kosztowała i kupuję, bo nie czuję presji zagrania w coś w dniu premiery. Jak któraś gra nie schodzi do tego progu to ją olewam i nie czuję pustki, bo jest masa innych tytułów.
Nie wiem jak nowy Dead Space (wierzę że tak) ale The last of us Part I jest warta absolutnie tej nowej kwoty !
Nie ciśnie mnie by kupować na premierę wiec sobie kupuje jak coś jest za 20-60 pln a i tak nie wyrabiam z graniem
Gra która mnie zainteresuje, zdarza się raz na 3-5 lat - więc dla mnie to nadal za darmo :)
JA KUPUJĘ gry jak osiągną sensowną cenę rynkową po przecenie.
Cena na premierę jest nastawiona na dojenie niecierpliwych.
Potem cena się stabilizuje na tym ile gra jest warta.
To jak byście kupowali bułki prosto z pieca za 5zł za sztukę.... choć w sumie to nie, bo taka bułeczka miała by walory przewyższające leżącą kilka godzin.
A gra im nowsza tym gorsza i pełna błędów...
340 złotych za grę AAA to już nie wyjątek, ale standard Nigdy tyle na grę nie wydam. Więc nie, dla mnie to nie będzie standard. I co mi zrobio? :)
Gry to nie towar pierwszej potrzeby, nawet nie drugiej. Najdroższa gra jaką kupiłem kosztowała bodajże 140zł, a gier powyżej 100zł kupiłem w całym życiu może ze 3-4 i napewno nie kupie za ponad 200zł żadnego tytułu, a za ponad 300zł to już na milion procent. Problem w tym że mnóstwo ludzi to kupuje, bo gdyby nie kupowali to cena by nie wzrosła i tyle.
Zastanawiam się, czy ludzie w ogóle wychodzą na dwór, czytają co się dzieje na świecie. Taki chleb z 1.50 podrożał na prawie 4 zł. Mleko z 1.99 zł na 3.50 zł itp. itd. I nagle zdziwienie, że gry podrożały? WTF?
Chłopie, o czym Ty piszesz, jakie młode osoby. W ogóle masz pojęcie w co dziś a przede wszystkim na czym dziś młodzi grają? Generalnie mają w d..., co jest na konsolach i komputerach. Komórka / tablet wtf!
Dzisiejsza mlodziez i dzieciaki przede wszystkim ogladaja jak za nich jutuber w cos gra, sami nic nie robia, nie maja zadnych pasji poza yt.
Niech gry kosztują i 1000 zł na premierę, ale niech to będą dobre, dopracowane, miodne i ciekawe gry. Bo póki co to rosną ceny, a jakość produktów - delikatnie mówiąc - spada. Choć czas produkcji i zaangażowane środki oraz nakłady rosną.
Dla mnie moze byc i 600zl, ja i tak sprzedam jak przejde i realnie zaplace 30zl roznicy.
Na szczescie jest G2A. Deathloop kupiłem za 60 zł, podczas gdy na steam za prawie 300 za grę dostępna w game pasie. Takiego wała.
Najwięcej zawsze płacą więc ci, którzy o finalnej wersji mogą jedynie pomarzyć, bo ci bardziej cierpliwi nie dość, że dostaną produkt mniej lub bardziej połatany, to jeszcze załapią się na jeden z wielu późniejszych rabatów. Tak na logikę powinno być dokładnie odwrotnie.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/340-zlotych-za-gre-aaa-to-juz-nie-wyjatek-ale-standard/zf23028
trafne podsumowanie. ja jestem taki (i nie tylko jesli chodzi o gry) ze jak cos wchodzi to wole poczekac, niech inni wyprobują i dadza znac czy warto. wiec jak sie juz zdecyduje, to jest to często kilkanascie procent taniej niz podczas premiery
i tak obecnie kupuje dzis malo gier na premiere badz za pelna cene bez obnizki.
Oczywiście można liczyć na to, iż siła marki przy wsparciu machiny marketingowej zagwarantuje żniwa stulecia, ale potknąć się przy tym też jest stosunkowo łatwo, o czym niedawno przekonali się twórcy Battlefielda 2042 czy Cyberpunka 2077.
Wspominanie w tym kontekście CP nie jest imo na miejscu, raz, że CP wcale się nie potknął, bo sprzedał się w bardzo dobrej liczbie egzemplarzy na premierę, dwa, że kosztował 200 złociszy na premierę, więc gdzie tu do 300 czy 340?
no dobra ceny gier czy to na PC czy na konsole wzrosły czy tam rosną (bo nikt nie powiedział, że nie dobija do 400) No to niech te gry chociaż naprawdę coś reprezentują a nie 80% gier AAAA w roku to tylko oh shit here we go again i 25 tematów o tym jak to gra jest niedorobiona albo działa w 25 fps na dobrych konfiguracjach
I człowiek kupuje grę na premierę lub nawet w preorderze i potem czeka 4 m-ce na obiecane patche a gdy nadejdą to razem z przeceną gry o 40% czy 50%
będziemy mieć świadomość, że ten chłam powstał później, a nie został przygotowany wiele miesięcy przed faktycznym debiutem
Myslisz ze dlc wydane pare tygodni po premierze zostalo przygotowane w ciagu kilku dni ? Planuja to duzo wczesniej a w przypdku gry uslugi juz na samym poczatku wymyslaja co wyciac zeby pozniejsze dlc sie dobrze sprzedaly.
A co to jest 340 zł przy obecnej inflacji, skoro większość produktów podrożała o 50-100%.
Gry wcale nie są takie drogie. Pamiętam, jak kupiłem PS3 w 2009 roku i nowa gra AAA kosztowała na premierę 199 zł. Wtedy jeszcze chodziłem do gimnazjum, więc dla mnie był to horrendalny wówczas koszt. Poza tym średnia płaca wtedy: 3100 zł.brutto (teraz 5700 zł.). Mimalna płaca wtedy 1300 zł. teraz 3500 zł. (2023) Więc koszt gry wzrósł o 70%, a zarobki o 85 - 270%, to i tak dobrze, biorąc po uwagę, że zarabiamy w jakimś żetonie zwanym pln, a nie w Euro.
Dokładnie. Gry są teraz ekstremalnie tanie i to hobby jeszcze nigdy nie było dla Polaków tak przystępne jak dzisiaj. Kto w latach 90-tych i wczesnych 2000 grał na oryginałach? Pamiętam jak ojciec kupił mi pierwszego kompa na raty w wakacje roku 2000 i poszliśmy od razu do sklepu po jakąś grę. Zobaczył, że wtedy jakiś Need for Speed, czy FIFA kosztowała 99PLN złapał się za głowę i wyszliśmy ze sklepu z niczym.
I nie było wtedy gier na 200 godzin z darmowymi aktualizacjami.
Teraz problemem jest tylko czas, kupka wstydu i to, że w branzy ogólnie panuje zastój, obsuwy i brak fajnych premier.
Gdzie tym masz minimalną płacę 3500zł? Oficjalnie jest to 3010zł z czego na rękę jest 2363,56zł
Niefajnie, że ceny rosną, ale z drugiej strony to nawet mnie to aż tak specjalnie nie martwi. Jestem na etapie kupowania i ogrywania tytułów z przełomu 2019/2020. Zaczynam właśnie RDR2, kupiony na niedawnej promocji za ok. 100 zł. Przed nim skończyłem Control.
Nie mam zbyt dużo czasu na granie, więc zrobiły się plecy. Nie mam też parcia, żeby grać w coś na premierę. Są oczywiście wyjątki. Gdyby HL3 miał wyjść to rzuciłbym wszystko i kupiłbym natychmiast.
Jestem zainteresowany zarówno Dead Space, jak i The last of us part 1 na pc, ale biorąc pod uwagę listę gier, którą mam do kupienia i przejścia, czas na nie przyjdzie gdzieś w połowie 2024 roku. Do tego momentu obie gry będą chodzić może nawet za mniej niż 100 zeta.
Ja nigdy nie dałem za grę 250zł a co dopiero 340, kupuję w przecenach, czasami rok, dwa lata po premierze jak mi się coś podoba.
Ogólnie to fenomen na skale światową - rynek gier. Nie ma chyba drugiego takiego rynku, gdzie podwyżek samego produktu nie było przez 15 lat. Oczywiście globalnie, bo lokalnie ceny dostosowywały się najpierw do sytuacji w danym kraju, by systematycznie dobijać do ogólnej światowej ceny.
Gram w gry od lat 90 i wtedy kupno gier to był wyjątek w mojej okolicy. Po prostu w przeliczeniu na pensje rodziców czy moją z wakacji, nie było nas stać na kupno gier.
Zaczynałem od pegasusa. Dyskietki były u mnie po 10zł. Jeszcze te 10zł za dyskietkę, to nie był dramat, bo za dniówkę na "wiśniach" dało się kilka ich kupić. Ale z grami na konsole czy PC juz tak korowo nie było.
Zasuwało się w wakacje, by sobie później kupić kilkanaście takich gier. Z grami na PC i PS2 w późniejszym czasie było podobnie. 99% piraty, a 1% oryginały.
Teraz kupuje każdą grę, którą chcę w dniu premiery, bo w porównaniu do zarobków czy wydatków na życie, koszt jednej gry jest niewielki.
A narzekanie na ceny gier było zawsze.
Tu macie temat z 2002 roku z narzekaniem na ceny gier. Jeszce przed 1 podwyżka.
Te same argumenty, te same rady, te same spostrzeżenia co w komentarzach powyżej.
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=275848
Zaczynałem od pegasusa. Dyskietki były
Kartridże mości
Ja mówiłem zawsze dyskietki. Tak w mojej okolicy się mówiło.
Nawet na bazarach w mieście.
Dokładnie, kiedyś gry w dniu premiery były koszmarnie drogie, co z tego, że kosztowały 150 zł, skoro pensja to było 1000 zł. Teraz gry zdrożały 2x, ale pensje urosly minimum 3x, natomiast koszty życia są nadal jak w 1998 r., więc na gry i inne zachcianki zostaje kilka razy więcej pie..
A nie, czekaj...
Gry są dziś dla większości tanie dzięki dużym i często szybszym obniżkom cen (choć zależy to do tytułu, jego sprzedaży, popularności itp.) oraz obecności różnych wyprzedaży i bumdli.
Zabugowane gry i wysoka cena wydają się uzasadnione
a) przez wysoką cenę mniej graczy kupi w stanie zabugowania i jest jeszcze czas wyrobić opinie graczy, którzy kupią później po niższej cenie
b) gracze którzy wydają 200zł czy nawet 300zł liczą po prostu na udany weekend, są znudzeni ogranymi już tytułami. Nie będą płakali nawet jeśli gra jest gniotem. Głównie wtedy żal jest kasy gimbazie, studentom itd czyli pula graczy, która ma więcej czasu na gaming i zazwyczaj piraci.
c) Kiedyś 200zł kosztowała karta graficzna dzisiaj wymagający gracze wydają 2000zł na RTX'a bo więcej jest już pracujących ciągle grających graczy.
d) Corpo zabiegi - gdy we wszystkim płaci się za ściemę, markę i bezużyteczną piramidę ludzi, albo po prostu brak alternatywy w danym okresie.
Niech tylko wydawcy gier nie narzekają, że jest chwilowo wzrost piractwo. Bo coraz trudniej jest kupić nowe gry za sensowne ceny i to bez okrojone zawartości na rzecz DLC. O wiele łatwiej jest kupić gry Indie legalnie.
Inflacja też zdecydowanie nie ułatwi sprawę.
Jaki wzrost piractwa? Jak gra ma Denuvo to długo to łamią i nie wpływa to na sprzedaż w pierwszych tygodniach.
Ale wielu z gry już zostali złamane. To tylko kwestia czasu. Co z tego, że to tylko 1-2 pierwsze tygodnie? Piraci po prostu trochę poczekają i tyle.
10 euro podwyżki to np. dla takiego Niemca(co zarabia najmniej) to godzina pracy, natomiast dla Polaka to już trzy godziny pracy i w tym jest problem. Niemiec pracuje 1 dzień żeby kupić grę a Polak 3 dni . I to jest duży problem
Problemem jest to, że Polska to biedniejszy kraj od Turcji, a porównaj ceny gier tam a tu.
Problemem jest to, że Polacy nie mają odpowiednich cen do swojego PKB.
Jakbyśmy gry mieli o 2/3 tańsze to byśmy tyle samo na nie pracowali co bogaty Niemiec.
Z której strony są bogatsi?
Zarabiają w przeliczeniu dużo mniej a inflacja doszła im do 100%. Ktoś wykańcza ten kraj.
Pierwsza gra za 340 zł będzie diablo IV na premierę znając blizzard oni by to zrobili to samo będzie jak wyjdzie single do overwatcha 2.
Ja mam cały czas wrażenie że to cena za jakieś deluxe super wersje dodatkowe, a nie podstawowa i na dodatek cyfrowa
Wszystkich tak boli ten dead space, a dla mnie to doskonały dowód na to że trzeba walczyć aby nie opuściły nas edycje pudelkowe. Są tańsze niż cyfra(tfu...) 349 a 279 za wersję ps5 to duża różnica, a jak ktoś nie kolekcjonuje to może szybko sprzedać i gra za grosze.
Nie odkryję Ameryki, ale napiszę: właśnie czkawką odbija się kupowanie gier w preorderze. Dosłownie, to na ślepo.
Ceny gier są przerażające, ale funkcjonuje to podobny mechanizm co w przypadku Apple: ustalają takie ceny, bo wiedzą, że dużo ludzi i tak tyle zapłaci - nawet jeśli będzie narzekać. Na szczęście regularne są promocje np. na Święta.
Tak, to już jest, kiedy robi się "dziurawce" za 100 mln, po czym drugie tyle wykłada się na marketing, żeby sprzedać wadliwy półprodukt.
Nie trzeba grać w produkcje AAA. Rzadko kupuję takie gry. Jest ogrom gier indie, starszych, wydanych dawniej niż rok temu, które mają niższe ceny. I tak nie da się wszystkiego dobrego na rynku "przegrać". W pełnej cenie kupuję przeważnie tylko gry multiplayer, a i to się zdarza stosunkowo rzadko. Ostatnimi grami, które kupiłem w pełnej cenie były Diablo 2 Resurrected i CP2077.
340 zł to mogę wydać na rzadki big box na ebayu sprowadzony z USA czy innej Nowej Zelandii, a nie cyfrowe "nic" w "sklepie" tzw. dystrybucji cyfrowej.
Teraz 150-200 zl na premierę kosztują proste, krotkie gry dla dzieci jak Psi Patrol, Koniki Pony, Peppa itd
Popyt czyni podaż, a dobre wyniki sprzedaży nigdy nie prowadzą do obniżenia ceny. Inna sprawa to taka, że wszystko kosztuje tyle ile ktoś chce za to zapłacić, więc de facto to ludzie decydują portfelem ile co kosztuje.