Nawet nie wierząc w spiski i deopopulację, nie podważając liczby ofiar, szkodliwości pierwszych wariantów wirusa przed zaszczepieniem dużej części populacji - trzeba przyznać, że m.in. dzięki wojnie COVID właściwie przestał istnieć (i to pomimo faktu, że niektóre szpitale zgłaszają zapełnienie oddziałów zakaźnych, póki co jeszcze mało kłopotliwe) :)
Zadam zatem prowokacyjne pytanie - czy ktoś z Was, po przyjęciu trzech dawek szczepionki, rozważa w ogóle przyjęcie czwartej, tym razem skierowanej także przeciwko nowym wariantom?
Czy w ogóle się nad tym zastanawialiście, czy już kompletnie zapomnieliście o istnieniu wirusa - bo się o nim nie mówi w mediach, a nowe warianty są ponoć, co do zasady, bardzo łagodne i nie grożą już utratą węchu, smaku albo innym long-covidem?
Przyznam się, że sam do tej pory chyba nie zachorowałem, przyjąłem trzy dawki, ostatnią osiem miesięcy temu i... właściwie niespecjalnie myślałem do tej pory o przyjęciu czwartej. Z drugiej strony, zdrowotny pech i tłumy w środkach komunikacji miejskiej powodują, że obecnie trochę się obawiam zachorowania, bo nie mam pewności, czy skończy się na lekkim bólu gardła i katarze. Niemniej o ile kilka znanych osób, także tych szczepionych, chorowało - ci ostatni oczywiście łagodnie, ci nieszczepieni niestety ciężko - na różne warianty, ja prawdopodobnie nie chorowałem na COVID ani razu... może więc jestem wystarczająco odporny?
To nie jest wątek polityczny, ani o teoriach spiskowych, ograniczmy się do kwestii medycznych, dobrze?
Czwarta = druga przypominająca?
Dobra przypomniało mi się że byly 2 podstawowe dawki, plus przypominające. Zatem jak Piotrasq jestem po czwartej, po żadnej mi nigdy nic nie było.
Nie mam zamiaru, wziąłem dwie i wystarczy. Nawet niech niech nie próbują sztuczek aby nas jakoś zmusić do kolejnych dawek!
Jestem po trzech. Nie chorowałem, albo chorowałem nie mając objawów.
Jeśli jakieś obostrzenia (podstawowym jest bezproblemowe przekraczanie granic)
nie wymuszą na mnie wzięcia czwartej dawki to raczej nie wezmę.
Oczywiście że tak, po otoczeniu widzę że jest mega zaraźliwe tyle że w większości mocno skąpoobjawowe, chociaż nawet ta skąpoobjawowość to parę dni czucia się jak szmata bez sił i nie mam ochoty powtarzać tych objawów co parę miesięcy tym bardziej że pierwsze dwa przechorowania znosiłem słabiej.
Nie, bo nie mam nawet pierwszej. Nigdy też nie mialem Covida i mieć nie będę, a na ten temat już nikt normalny nie gada od marca
W sobotę mam termin. Głównie dla bezproblemowego jeżdżenia po świecie ale faktem jest, że od dwóch lat nie miałem absolutnie żadnych objawów jakiejkolwiek choroby, ni covidu, ni grypy, ni przeziębienia.
No mnie ostatnio gardło zaczynało boleć, ale akurat tu COVID-u nie podejrzewam, bo ani gorączki, ani rozbicia, przeszło po kilku Strepsilsach...
Z jednej strony mam poczucie, że zapisując się na czwartą dawkę, byłbym trochę jak hipochondryk. Z drugiej mam ciągły kontakt z tłumami w autobusach, w pracy też spotykam sporo ludzi, więc rozum podpowiada, że lepiej dmuchać na zimne...
Wzialem dwie dawki, dwa razy lekko chorowalem zawsze lapiac od domownikow. Czesci wechu nie odzyskalem. Po jazdach po szczepionkach szczepic sie nie zamierzam. To mowie ja szczepiacy sie na grype rok do roku od 20 lat.
Edit
Metro warszawskie niedlugo zostanie odznaczone medalem za szerzenie covid. Szczyt 7-8 rano metro co 4-5 min.
Metro warszawskie niedlugo zostanie odznaczone medalem za szerzenie covid. Szczyt 7-8 rano metro co 4-5 min.
Nie tylko metro. Większość korpo na siłę zmuszająca ludzi, którzy efektywnie pracowali zdalnie przez ponad dwa lata, aby wracać do biur i tłuc się tym zatłoczonym metrem.
Z tą pracą zdalną ponoć wcale nie jest tak różowo, Dużo zależy od konkretnej pracy i ludzi.
Zgoda, ale w wielu przypadkach to działa. A firmy mają różne podejście. Są takie, gdzie praca w Polsce jest wykonywana głównie jako wsparcie zagranicznych oddziałów, czyli zdalnie, a i tak lokalnie wymaga się przychodzenia do biura. W niektórych przypadkach ten wymóg wynika tylko z racji tego, żeby móc uzasadnić konieczność utrzymania biura.
Nie zamierzam brać bo już przyjąłem :)
Każdy ma swoje racje i poglądy jak chce to niech sie szczepi, jak nie to nie.
Akurat chorowałem na początku roku 2 tygodnie i to niedługo po 3ciej dawce. Nie było tragicznie ale możliwe, że bez szczepienia byłoby gorzej. Nigdy nie wiadomo.
Oczywiście, lepiej nie przechorować lub przechorować słabo, mniejsza szansa na poważne powikłania - bo to one są problemem w 99% przypadków, nie sama choroba (pomijam osoby stare albo obciążone innymi schorzeniami czy innych grubasków). Z tego samego powodu warto rozważyć szczepienie na "zwykłą" grypę - nie chodzi mi tu o przeziębienie i ból gardła, który każdy ma raz do roku, tylko o paskudne choróbsko, które niedoleczone (a kto ma czas na 3 tygodnie L4) zbiera co roku solidne żniwo powikłaniowe. Młodość jest raz, potem przychodzi mądrość, no chyba że się przed nią całe życie uciekało.
Zaszczep się 4 dawką i tyle w temacie. Po co w ogóle założyłeś taki temat. Czego się teraz nagle boisz. Chcesz to się szczepisz. Nie to nie i tyle w temacie.
W moim przypadku COVID był jedna z cięższych chorób mimo ze w porównaniu do reszty rodziny przeszedłem go znośnie.. jestem po 3 i raczej skuszę się na 4
Jestem po trzech dawkach, nigdy nie miałem covida i chciałbym aby tak pozostało więc wezmę czwarta dawkę.
I nie, covid nie zniknął po wojnie. Może medialnie, ale pod względem wirusa niewiele się zmieniło.
planowałem już z tydzień temu brać, ale póki co jakoś nie mogę się wybrać bo albo kaszlę albo mam zawalony tydzień tak, że ledwo do domu dojeżdżam, ale prędzej czy później mam w planach brać 4 dawkę
Jestem po trzech. Nie chorowałem, albo chorowałem nie mając objawów.
Jeśli jakieś obostrzenia (podstawowym jest bezproblemowe przekraczanie granic)
nie wymuszą na mnie wzięcia czwartej dawki to raczej nie wezmę.
+1
Oczywiście, że przyjąłem czwartą dawkę - tak jak trzy poprzednie. Zaraziłem się koronawirusem w grudniu; dzięki szczepionce (wtedy dwóch dawkach) chorobę przeszedłem lekko. Nie planuję ciężko przechodzić choroby, dlatego będę się wciąż szczepił.
Nie wiem co kretyn z bólem dupy usunął komentarz, więc napiszę ponownie:
Jesteś genialny. Zaszczepiłeś się cztery razy szczepionką, która tak naprawdę nic nie dała, bo i tak się zaraziłeś. Jeszcze wmawiasz sam sobie, albo ktoś inny ci wmówił, że dzięki niej "przebieg choroby był słabszy" xD Nie przyszło ci do głowy, że równie dobrze mógłbyś się wcale niczym nie zarazić, gdybyś nie przyjął żadnej z tych szczepionek?
ja tam mam wrażenie ze szczepionka wzmacnia ogólną odporność nawet na zwykłe przeziębienia, wiec z mojego punktu widzenia warto, szczególnie właśnie teraz w tym okresie przeziębieniowym, jak dzieciaki ruszają do szkół i przedszkoli i roznoszą rożne różności.
Poczekajmy z takimi wnioskami jeszcze z kilka lat, bo według moich obserwacji jest wręcz przeciwnie. Oczywiście nie sugeruję, że to przez szczepionki, bardziej przez ciągłe lockdowny i maski odporność nam pospadała. Zobaczę jak w tym roku będzie, bo w tamtym zwykły kaszel potrafił mnie uziemić na 2 tygodnie.
Dwie pierwsze wziąłem głównie dlatego, że mam kontakt ze starszymi rodzicami i bałem się bardziej, że zarażę ich niż samej choroby. Trzecią wziąłem bo potrzebna była do przekraczania granic. Jeżeli nie będzie takich wymogów przy czwartej to jej nie wezmę.
Ja wziąłem 2 pierwsze. Wszyscy w rodzinie podobnie (rodzice na bieżąco są) i wg mnie chyba starczy. Od tamtej pory przeziębiamy się w domu raz na jakiś czas bez fajerwerek. Chyba że nagle skoczą zachorowania to może się zaszczepimy dalszymi dawkami. Z ludźmi na szczęście nie mam dużo kontaktu xD
Tak mi potrzebna czwarta jak i była i pierwsza. Przecież od czasu wojny minister powiedział ze covid to taka grypka z którą będziemy żyć zawsze. Dopiero jak mu przypomnieli ile milionów dawek zostało i jaki bedzie koszt ich utylizacji wystąpił z nowym orędziem.
Jeszcze mecza tego covida? Myslalem ze juz wszyscy dali sobie spokoj z tym dawno temu.
Najgorsze, że w sklepie, czy galeriach coraz więcej idiotów w masce się pojawia, także ciemnota wierzy dalej.
Akurat co do maseczek to nie jest głupota, co widać było po zachorowaniach na grypę etc.
Azjaci to masowi idioci?
W cywilizowanych krajach zainfekowani ludzie noszą maseczki by nie zarażać innych. Ale ciemnota w Polsce z mózgami wypranymi przez kacapską propagandę wie lepiej.
Może bym i olał temat ale apteka oddalona o 100 metrow akurat szczepi. Grzechem by było nie skorzystać.
Koncerny farmaceutyczne znowu by chciały zarobić, ale kacapski botoksiarz pokrzyżował im szyki i teraz wszędzie tylko wojna.
Prawdopodobnie przechorowałem Covida (nie chciało mi się robić testów) ale objawy na niego wskazywały. Cała choroba przeszła łagodnie i nie mam w tym momencie żadnych powikłań (no chyba, że lubię wracać do starych gier) Nie jestem antyszczepionkowcem ale nie lubię brać bez potrzeby leków albo wpuszczać w organizm specyfików niewiadomego pochodzenia jeśli to nie jest konieczne.
Nie jestem antyszczepionkowcem, ale nie przyjąłem pierwszej dawki, więc nie myślę o czwartej. Przechorowałem covid, tylko oficjalnie nie jestem nawet ozdrowiencem. Nie podnosiłem statystyk, nie utrudniałem sobie i mojej rodzinie normalnego funkcjonowania. Brak szczepienia nie przeszkodziło mi przekraczać granice, więc i nwet wtedy nie miałem ciśnienia na szczepienie jak inne osoby. Szczepi się aby wyjechać na wakacje czy wyjazd służbowy. Cały okres cividovy normalnie pracowałem jak i moja żona, bez zdalnej pracy ;) jedynie syn był zmuszony do zdalnej nauki. Przebywałem też w szpitalu, też bez szczepienia. Wiem że były też osoby, które kupowały paszporty covidove, przed wyjazdami na wakacje ;)
Wiecie dlaczego "Matka Natura" zawsze wygrywa?
Obstawia wszystkie możliwe kombinacje.
Nie brałem żadnej dawki bo nie miałem ochoty.
Maseczki tez nie nosiłem bo nie miałem potrzeby.
Nie wiem czy miałem covida, mam to w dupie.
Miałem covid minimum 3 razy. Dwa razy potwierdzone. Raz dosyć ciężko ogromna temperatura bóle itp. Trzy dni.
Nie szczepiłem się i nie mam zamiaru.
Raz potwierdzonego covida miałem i chyba to był Omicron. Czy więcej razy miałem to nie wiem. Szczepić się nie szczepiłem i nie będę się szczepił.
PS: Jeszcze się nie spotkałem z taką chorobą, żeby aż tyle potrzebowała szczepień.
Dzięki za wszystkie opinie.
Powiem tak, w gruncie rzeczy na początku byłem raczej przekonany do przyjęcia czwartej dawki, czekałem jedynie na nowe wersje szczepionek.
Czekanie trochę trwało i w międzyczasie faktycznie zacząłem się zastanawiać, czy czwarta dawka ma sens, skoro Omikron wydaje się być łagodny, bowiem pomimo braku obostrzeń i jego ogromnej zakaźności nie mamy kolejnej zapaści w służbie zdrowia ani fali zwolnień lekarskich.
Teraz jednak, widząc co się dzieje w komunikacji miejskiej, sklepach itp. sam skłaniam się ku szczepieniu, zwłaszcza, że każde kolejne tolerowałem coraz lepiej, trzecie już praktycznie bez jakiejkolwiek reakcji organizmu.
Zastanawiałem się, czy jestem jedyny, ale widzę, że jednak sporo osób ma podobne podejście.
Posty antyszczepionkowców i fanów kilkukrotnego przechodzenia covida - zwłaszcza ciężkiego - tylko mnie w tym utwierdzają :)
Ale co Cię w ogóle powstrzymywało, nawet jeśli jest łagodny to przecież Ci nie zaszkodzi kolejna dawka, jaki niby był kontrargument.
Lenistwo, oszczędność czasu, przyjęte trzy dawki i brak doświadczeń z covid do tej pory... :) Wiem, że taka postawa naczelnego fana szpryc na forum - jakim pewnie dla was jestem - może być szokująca :D
Nie jesteś jedyny i z odpowiedzi w wątku widzę, że nie jest nas tylko dwóch ;)
No ja rozważam, ale to już pewnie dopiero za rok jesienią, bo jak się zaszczepiłem teraz we wrześniu, to mam nadzieję, że mie wystarczy już na jakiś czas.
Inna sprawa, że jestem mega wkurzony, bo się zaszczepiłem 3. dawką moderny, po czym tydzień później ogłosili, że od dziś szczepią na Omicrona. Kurde, powinni takie rzeczy ogłaszać z jakimś minimalnym wyprzedzeniem.
Ogólnie uważam, że szczepionka ma przede wszystkim fajny wymiar terapeutyczny, bo czuję się teraz trochę taki bardziej "nieśmiertelny", nie boję się zjeść czegoś na mieście czy chodzić po skupiskach ludzi. Wiadomo, że to tak nie dziala, ale może na zasadzie również placebo odporność będzie większa ;)
Ani razu nie chorowałem na żadnego covida ani na nc innego, maseczka przez cały covid była jedna sporadycznie przepłukiwana pod kranem, szczepić się nie zamierzam bo 4 daWKI?? wtf coś tu śmierdzi prawda
Mogłeś chorować tylko bezobjawowo.
Ile trxeba ludziom gadać, że nie ka czegoś takiego, jak bezobjawowa choroba. Zwłaszcza, że Covid jest zbyt śmiercionośny. Każda choroba daje jakieś objawy.
No tyle się o tym bębni, że jeden covida przejdzie bezobjawowo, drugi z lekkimi objawami, trzeci z średnimi, czwarty z ciężkimi a piąty może nawet umrzeć a Ty swoje Hydro.
PS: Ci co się poszczepili to przecież wstrzyknęli sobie covida na życzenie.
Wielu też przez przyjęcie szczepionki zmarło a inni znosili te objawy lekko, średnio i ciężko. A byli też tacy, że szczepienie przeszli bezobjawowo.
Nie. Po prostu to nie jest bezobjawowość Covida, tylko Covid to uaktywniacz chorób współistniejących. To one go powodują w takim wypadku
Wziąłem 3 i nigdy tak długo nie chorowałem. Zawsze jakaś grupa, przeziębienie s tu przez dwa lata zdrowy. Wezmę i 4. Dzięki za przypomnienie.
Nie brałem ani czwartej, ani pierwszej i nie wezmę. Odkąd zaczęła się wojna za naszą wschodnią granicą i masowo ukraińcy zaczęli emigrować do nas, to tak jakby covid się skończył.
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ... .
I dziwić się że dają kolejne dawki.
Nie bralem ani jednej ale wiem ze przeszedlem rok temu bo przez ponad tydzien chorowalem i nie bylem nawet u lekarza. Dreszcze, katar, lekka goraczka, przez kilka dni, stracilem czucie zapachow a skaplem sie dopiero jak wyszedlem po posiedzeniu na tronie z kibla i nic mi smierdzialo i w dodatku przez kilka dni nie mialem ochoty na jedzenie.
Przeszlo, organizm sam udupil wirusa, doszedlem szybko do siebie i zadnych klopotow zdrowotnych i powiklan nie mam.
W tej jesieni nawet zwykle przeziebienie mnie nawet nie zlapalo a lata do tylu to przewaznie wlasnie juz we wrzesniu kichalem, mialem lekka goraczke i z nosa cieklo.
Widocznie moj uklad odpornosciowy sie umocnil po tym covidzie.
Ile masz lat? Jakbyś miał chorobę współistniejącą, to kwiatki. Zresztą Omikron jest znacznie słabszy niż pierwotny COVID.
Moja matka po 60tce miała covida i ma chore serce i jeszcze tarczycę i jakoś covida odchorowała i żyje do dziś....
Nad czwartą dawką nie zastanawiałem się jeszcze. Jestem po trzech dawkach, a jakieś dwa miesiące temu przeszedłem Covida, na szczęście łagodnie. To znaczy kaszel, ból głowy w ciągu jednego dnia. Na tyle mocny, że sięgnąłem po test. Po około tygodniu było już całkiem spoko, jednak siedziałem w domu 10 dni.