Cześć. Od miesiąca pracuje w systemie 5 brygadowym. Wygląda to tak że mam 1112233, 5 dni wolnego, potem 1122233, 5 dni wolnego i potem 1122333 i 5 dni wolnego. Co myślicie chłopaki o tym systemie? Mam 1 dziecko w wieku 3 lat. Zarabiam mniej więcej 3550 zł na rękę w takim systemie.
Popracuj miesiąc i sam oceń bo przecież nikt z gola nie będzie ci mówił jak, gdzie i za ile masz pracować.
No co myślimy.
Zależy jakie masz alternatywy.
W czasach studenckich z pocalowaniem w rękę bym taką robotę wziął, teraz to nawet za 35k miesięcznie bym nie chciał pracować zmianowo.
Wydaje się że w twoim przypadku nie ma innej alternatywy więc pytanie już z góry skazane jest na porażkę.
Jak 1-2-3 to zmiany to powodzenia, żeby tak pracować trzeba mieć zdrowie, tygodniówki w trybie 3 zmianowym zabijają, a to to jakaś masakra. Jak człowiek jest młody to pewnie długo tak pociągnie, ja to za żadne pierniądze bym tak nie poszedł pracować/
Po co pracodawcy takie dziwne zmiany robią? Nie mogą robić normalnych?
Jeśli firma potrzebuje np chodzić 24h to wystarczy np dac zmianę 4 dniowki po 12h potem 4 dni wolnego i 4 nocki po 12h i znów 4 dni wolne itp.
By sprawiedliwie rozłożyć głównie 2 i 3 zmiany.
Jak nie ma sie obowiązków w wieku 20-30 lat to nie ma problemu. Podobnie robiłem przez 10 lat.
12h dziennie na produkcji? Próbowałeś?
12h na produkcji w hali w ktorej w lecie jest >30 , >40 stopni, >90db , a w zimie coś kolo kilku stopni?powodzenia :D
8h to jest i powinien byc max chocby z uwagi na zachowanie ciaglosci i wydajnosci w zakladach pracy ciaglej , potem dochodza tez kwestie odpowiedniego odpoczynku pomiedzy zmianami, mozna powiedziec ze im wieksza firma to tym bardziej sie do tego przyklada bo jednak wjazd pip'u i innych organizacji, nie mowiac o zwiazkach zawodowych zawsze bedzie robił syf.
ale 7 dni pod rząd? imho nie, robiłem chwilę 1111X2222X3333XX i o ile nie ma się wiekszych zyciowych komplikacji albo rzeczy które mogą mocno być zaburzone przez taki tryb (dzieciaki, czy tez jakas aktywnosc ktora bedzie o danej godzinie danego dnia, olanie weekendów, świąt itd) to nie jest głupia sprawa, ale nie wiem czy na cale zycie, albo na jakis dluzszy (kilka lat) okres czasu)
Teraz pracuje po 12 godzin na produkcji. 3 dni dniowek - 6 dni wolnego, 3 nocki - 5 dni wolnego, pozniej 4 dni, dwie dniowki i dwie nocki - 5 dni wolnego i znowu 4 dni, dwie dniowki i dwie nocki i 5 dni wolnego.
Miałem też dużo wolnego i max 3 dni po 12h co dwa tygodnie ale kolejny tydzień to było tylko 2 dni pracy.
Grafik jak pracowałem: Pn, wt praca, śr, czw wolne, pt, so, nd praca
pn, wt wolne, śr, czw praca, pt, so, nd wolne.
Z jednej strony będziesz miał sporo wolnego co jest plusem, z drugiej zależy jak znosisz takie ciągłe zmiany godzin. Co dwa dni inna zmiana i jeszcze nocki to bardzo źle wpływa na organizm. Ja pracuję na dwie zmiany 5 dni 7-15 i 15-23 i chwalę sobie taki system ale nie wyobrażam sobie tak skakać z zmiany na zmianę.
Co o tym myślę? Myślę, że 3500 zł na rękę za robienie 7 dni w tygodniu (nawet jeśli później ma się tydzień wolnego) to jest ... nie życie.
Po co pracodawcy takie dziwne zmiany robią? Nie mogą robić normalnych?
Wystarczy zajrzeć do kodeksu pracy i wszystko staje się jasne.
System cztero- lub (więcej-)brygadowy zmienia zasady wymiaru czasu, organizacji pracy oraz wymagane prawem stawki godzinowe w stosunku do 40-godzinnego tygodnia pracy.
1. nadgodziny - wykonanie i koszty - "nienormalnie" jest taniej dla pracodawcy
W "normalnym" systemie za pracę w nadgodzinach trzeba płacić więcej (chyba 150% stawki), nadgodziny trzeba planować, jest limit miesięczny nadgodzin. Zdaje się, że jest granica powyżej której pracownik może odmówić pracy w nadgodzinach.
2. soboty i niedziele - "normalna" stawka wynosi (nie jestem pewien) 150% sobota, 200% niedziela - znów jest taniej dla pracodawcy
3. nie wiem jak z nockami, ale tu też może być taniej dla pracodawcy
Taniej dla pracodawcy oznacza (zwykle) mniejszy przychód dla pracownika za tę samą liczbę godzin. Mniejszy przychód niestety odczuwany jest dopiero gdy pracownik zachoruje lub idzie na emeryturę.
Praca w tym (i podobnych) systemie zabija rodzinę, zabija kontakt i wpływ na wychowanie dzieci, jest szkodliwy dla zdrowia (w szczególności psychicznego). Do mnie do firmy ludzie przychodzili z lepiej płatnej pracy 4-brygadowej aby nawet za niższą pensję (w rozrachunku miesięcznym) pracować na "normalne" tygodniowe zmiany, z wolnymi sobotami i niedzielami. I mówili, że nie żałują, a do takiego systemu nie wrócą.
I na koniec - to okrutne, ale doświadczony rekruter czytający Twoje CV i dowiadujący się, że odchodzisz sam z pracy 4-brygadowej wie i wykorzysta to, co napisałem wyżej. Wie, że zależy Ci bardziej niż komuś kto po prostu zmienia pracę. Znów koszt pracodawcy będzie niższy ...
Pytasz więc odpowiem ze swojej strony. W życiu. Szkoda życia a tym bardziej jak masz małe dziecko. Przeleci i już nie wróci. Ale czy masz alternatywę?
Wiecie, problem jest taki że mieszkam na Śląsku. Dużo tutaj takich fabryk gdzie jest system 4 brygadowy ale nawet gorzej płatny od tego 5 brygadowego. Plusem jest dla mnie tyle wolnego czasu który jednak mogę przeznaczyć dla rodziny. Wiem że to 7 dni ale potem 5 dni wolnego za to. W systemie 4 brygadowym mamy tutaj tylko 2 dni wolnego a więcej jest godzin pracy bo dochodzi tutaj DW właśnie za nadgodziny. Tutaj tego czegoś nie ma. Jednak wolę przerobić maksymalnie te 3 noce i mieć świadomość że znowu zaraz będę odpoczywał. W takim systemie mogę również zrobić nadgodziny i zarobić nawet więcej bo ponad 4 tysiące, codziennie będąc w domu.
Bardzo dużo ogłoszeń to systemy 1 zmianowe ale za najniższą krajową. Tak samo 3 zmiany za 2800 zł i 5 nocek przecież do tego. Dużo ogłoszeń to też kierowca międzynarodowy za 6 czy 7 tysięcy na rękę gdzie nie ma nas 4 tygodnie w domu a jesteśmy 5 dni. Tutaj dopiero możemy mówić o niewolnictwie i wyzysku
Dopiero tutaj lata uciekają, dzieci rosną i rodziny się rozpadają. Nawet 2 tygodnie w trasie to bardzo dużo za takie pieniądze i tyle wyrzeczeń. Praca nawet na 3 zmiany, codziennie jestem w domu z dzieckiem i żona.
Może to głupio zabrzmi ale według mnie taka praca za takie pieniądze to jest wyzysk i nieludzkie traktowanie pracownika więc może przemęcz się np.: rok, dwa na tirach i za odłożone pieniądze zrób sobie kursy na jakieś maszyny, spawarki, duże wózki widłowe albo może kierowca kat. C wokół komina przy żwirze czy czymś takim? Chyba takie coś lepsze niż utkwienie na stałe w pracy 5 brygadowej za niewiele ponad minimalną...
No właśnie miałem to napisać że przecież po pracy jesteś z rodziną, co tydzień 5 dniowy weekend na gry, filmy i rodzinę.
Luksus którego nie ma przy pracy na wyjeździe.
Podstawa to mieć formę na 7 dni pracy i dziadków pod ręką do pomocy przy dzieciakach.
Znalazłem sprzed 7 lat z poprzedniej roboty grafik swojej bodajże 5-brygady.
Robota na 4 stanowiska dla ok 20 osób na pewnej maszynie. Tu przykład gdy doszły 12h w niedziele i poniedziałek. Istotne było by między pionowymi grubymi kreskami był dzień wolny DW, czyli w teorii można było pracować do 12 dni pod rząd. 9-10 bywało w realu.
Za kawalera było dla mnie OK, w dodatku byłem jeszcze pod telefonem w miarę możliwości. Ludzie robili i robią w różnym wieku, mając małe dzieciaki, rodziny. Niektórzy tak już od 20 lat. Kwestia przystosowania
tesciowa pracowala cale zycie na hucie w systemie 3-brygadowym, do tej pory cierpi na bezsennosc, a od 2 lat jest na emeryturze
Ja 10 lat. Nie mam problemu ze spaniem. Z drugiej strony 10 lat to nie całe życie
Cierpi na bezsenność ze starości.
Idź na budowie do jakiejś mniejszej firmy, 4000 na rękę dostanie minimum a takie firmy robia czasem od 7 do 16. Czasem ciężka robota ale szlugi można palić
Długo juz pracuje na zmiany ogólnie. Kiedyś w biurze na jedną zmianę, potem na magazynie na 3 zmiany, potem znowu pracowałem jako pomocnik na budowie w delegacjach, potem znowu przy fotowoltaice. Czas przeważnie był nienormowny bo to zależy kiedy skończyliśmy i od pon do pt w trasie gdzieś w Polsce bo montaże były na zachodzie Polski bardziej właśnie.
Teraz znalazłem właśnie taką pracę na miejscu. Pierwsza zmiana, czas po południu i wieczorem, druga zmiana, czas rano, trzecia zmiana, cały dzień minus czas na odespanie. Potem znów całe 5 dni dla rodziny. Myślę że to nie najgorzej. Nie chcę wyjeżdżać za granicę, bus odpada bo taki system pracy jest najgorszy. Wiecznie na walizkach, 4 albo 3 tygodnie w trasie a kiedy czas dla rodziny czy sprawy bieżące? Wtedy dopiero nie ma mowy o odpoczynku żadnym bo trzeba zasuwać nawet całą noc po 1000 kilometrów na raz bo ładunek trzeba odebrać. Co z tego że zarobię te 7 tysięcy jak ile wydam w trasie? Ile przywiozę? Kiedy to wydam, jak uda się coś tam odłożyć? Co mi z tych pieniędzy? Wiecznie przemęczony i 5 dni w tygodniu sen w łóżku własnym.
PS. Nie pracuje na żadnej lini produkcyjnej. Jestem młodszym magazynierem w jednym z zakładów.
Praca po 12h ma takie zalety, że np. zrobi się 4 dni ale potem ma się 4 dni wolnego.
Albo system:
Pn, wt praca, śr, czw wolne, pt, so, nd praca
pn, wt wolne, śr, czw praca, pt, so, nd wolne.
I cykl się powtarza co dwa tygodnie.
Raz była praca na CPN chyba Orlen, że 7 dni się robiło a potem 7 dni wolnego. Nie wiem po ile godzin ale nawet jak 12h na CPN to lekka praca więc powinno być ok i też płacili chyba 3500 zł netto ale już nie pamiętam, bo to widziałem kilka lat temu.
W ogóle praca taka że robisz ileś tam dni pod rząd i potem 4 i więcej dni wolnego, jest spoko. Narobisz się ale potem odpoczywasz i masz wolne nawet te 4 dni, gdzie znajomi zasuwają, Ty masz dużo wolnego. Załatwisz sprawy, pobędziesz z rodziną i nawet w góry zdążysz pojechać gdyby się uparł. Robi ktoś tak jeszcze? W ogóle system od poniedziałku do piątku jest strasznie taki nudny. Zawsze 2 dni wolnego, nie zawsze załatwisz coś w urzędzie. Nigdy nie zależało mi na niedzielach i świętach, bo to można śledzić w innym dniu z rodziną albo w innych godzinach i po sprawie.. Nie uważam się za niewolnika czy białego murzyna. Mam rodzinę na utrzymaniu i uważam że nie wypada mi wydziwiać i przebierać w ofertach, gdzie mi wygodniej, tylko wyjść najlepiej płatna pracę bez znaczenia ile to będzie godzin i dni w miesiącu.
Ludzie co Wy piszecie? Jakie niewolnictwo? System pieciobrygadowy to średnio w miesiącu 144h pracy czyli mniej o 4 dni względem pracy od poniedziałku do piątku po 8h. Dodatkowo facet weźmie sobie 7 dni urlopu(np. wczasy) i nie ma go w pracy 17dni. Widzę że dyskusje podejmują osoby które w takim systemie nigdy nie pracowały a mają dużo do powiedzenia. Zastanawia mnie tylko po co pracodawca komplikuje sobie życie mógł by przecież zrobić dwie dniówki, dwie popołudniówki, dwie nocki i cztery dni wolnego. Pracuje w tym systemie od 15 lat i bardzo sobie chwalę.