Wyobraźcie sobie taką sytuację.
Idziecie sobie centrum własnego miasta, jest spokojne, sobotnie popołudnie. Nagle podchodzą do was ludzie i mówią "cześć/dzień dobry, uczestniczymy w pewnej grze terenowej, mamy zadanie specjalne - czy możemy zrobić razem dwa przysiady? będziemy bardzo wdzięczni"
Co robicie? :)
Na razie może nie będę wyjaśniać, oczekuję odpowiedzi spontanicznych, "saute" - bo już sama nie wiem, co o tej praktyce myśleć..
jestem polakiem, wiec patrze pelnym pogardy wzrokiem i syczac przez zeby pytam "a w ryja chcesz?"
"Przepraszam, spieszę się"
Robisz z nimi przysiady. Mówisz że jesteś trenerem (couchem) fitnessu poprawiasz ich posturę ( albo i nie) - oczekujesz zapłaty na 2k pln za konsultację.
Jak nie dostajesz wzywasz policję
Ja bym powiedział. Sorki ale nie mam czasu na głupoty.
Wchodzę w przeróżne iterakcje na mieście. Od wyzywania typa na drodze po pomoc w wypadku.
Na pewno byłbym na tak.
Pani spontaniczna i kreatywna. Wielki problem. Serio musisz pytać ? :)
Zwrot akcji o 180 stopni i narzucenie innym swej woli, by podążali i robili to co chcemy. Nie lubiłem nigdy dostosowywać się do świata, bo lepiej budować go pod swoje potrzeby. Tak jest ciekawiej.
Pewnego razu na schadzce w parku z nowo poznaną dziewczyną dobre 20 lat temu pamiętam, gdy zaczepił mnie i moją wybranicę w czasie miłego spaceru natarczywy świadek Jehowy próbując zagadywać to odwróciłem kota ogonem i udałem, że moja co dopiero poznana dziewczyna jest moją żoną od kilku lat i zacząłem wypominać ile muszę cierpieć przez nią katuszy wymyślając najgorsze rzeczy na nią. Dziewczyna szybko przyłączyła się do mojego show i grała równie owocnie rolę żony. Świadek Jehowy został całkowicie stłamszony i po 5 minutach sam prysnął, gdzie pieprz rośnie :)
Osoba, która zaczepiłaby mnie i weszła w interakcję nieproszona z pewnością odczułaby to na własnej skórze za zakłócanie mego błogiego spokoju. Więc zrobiłbym z nimi coś podobnego, by byli zaskoczeni i wybici z rytmu.
Więc zrobiłbym z nimi coś podobnego, by byli zaskoczeni i wybici z rytmu.
Zapewne wypisałbyś im spis gier z przedziału czasowego 1997-2007 w których występują gobliny, czy coś w ten deseń. Nie wątpię że byliby wybici z rytmu.
Ech, ty i ta twoja niesłychana pewność siebie, aż strach wchodzić z tobą w interakcję i zaczepiać cię żeby nie odczuć tych straszliwych konsekwencji ;).
PS. Świadkowie Jehowy nigdy nie prowadzą swojej działalności w pojedynkę. Zawsze są co najmniej dwie osoby, dopracuj anegdotkę na bardziej wiarygodną ;).
Jak czytam posty Wiedźmina to mam przed oczami Jarosława Psikute (bez S)
zwykle jak ktoś mnie zaczepia "na mieście" to słyszę coś ala "kierowniku, masz pożyczyć 2 złote" ?
Proszę powtórzyć pytanie, bo nie wiem czy dobrze usłyszałem.
Tak by to było mniej więcej:p
Via Tenor
Pewnie bym odpowiedział: Też uczestniczę w "tej pewnej grze terenowej" i moim zadaniem jest nie robić tego o co byście by mnie poprosili.
Wyraz twarzy takiej osoby jest bezcenna.
Robiłem tak już z ankieterami (jak ktoś do mnie z ankietą to najpierw musi odpowiedzieć na moją ankietę), wszelakiej maści osobami zapraszającymi na porady zdrowotne czy na zakup garnków itp. (tekst w stylu: też mogę doradzić, też mam do sprzedania).
Takie przysiady to zapewne dodatkowa aktywność w grze będącej w otwartym świecie. Można zorientować się jakie są inne questy i poprosić o pokazanie wszystkich znaczników na mapie ;) Można przyłączyć się do zabawy :)
jestem polakiem, wiec patrze pelnym pogardy wzrokiem i syczac przez zeby pytam "a w ryja chcesz?"
Szczerze powiedziawszy trzymam się z daleka od takich ludzi. Jak mnie ktoś zaczepia to udaje że mnie nie ma i idę dalej.
Via Tenor
Chodzisz czy trzeba się z tobą ruchac
Śpieszę się i tyle w temacie. Nie zawsze się śpieszę, ale oni nie muszą o tym wiedzieć :)
Cenię sobie święty spokój, więc nie lubię być w taki sposób zaczepiany.
Czyli jednak, szala bardziej na "nie", "spieszę się", "przestańcie tyłek zawracać".
spoiler start
Tak mi się wydawało, pewnie sama zrobiłabym to samo.
Biorę udział w tej "grze terenowej" od dobrych kilku lat - generalnie chodzi o to, żeby zrobić "czasówkę", ileś tam punktów kontrolnych, w tym różne "zadania specjalne" - od łamigłówek logicznych po testy sprawnościowe,
Dziś po raz pierwszy mieliśmy wykonać zadanie stricte interakcyjne. W związku z czym czuję zwykły dyskomfort, bo absolutnie nie czułam się dobrze w nagabywaniu losowych osób na dwa przysiady. Niby nic takiego, ale jak usłyszałam cel zadania, chciałam się poddać walkowerem. Ostatecznie zespołem spróbowaliśmy... no i nie ukończyliśmy, bo losowo zagadywani ludzie byli początkowo bardzo mocno zdziwieni, potem (w najlepszym razie) odmawiali, tłumacząc się brakiem czasu.
Jako uczestnicy gry, czuliśmy się pokrzywdzeni, ale szybko zadałam sobie pytanie "a gdybym to ja była zaczepiona, a nie nagabująca?". Chyba też bym szukała ukrytych kamer i myślała sobie, że ktoś chce ze mnie zrobić głupi prank.
Cała ta wątkowa ankieta jest po to, bym mogła udowodnić organizatorowi, że "interakcje z losowymi ludźmi" sprawiają dyskomfort obu stronom i by już więcej takich "zadań specjalnych" nie robić.
Z tego miejsca dziękuję za Wasze odpowiedzi. :)
spoiler stop
Cała ta wątkowa ankieta jest po to, bym mogła udowodnić organizatorowi, że "interakcje z losowymi ludźmi" sprawiają dyskomfort obu stronom i by już więcej takich "zadań specjalnych" nie robić.
Przecież na forum siedzą samt introwertycy, więc nie za bardzo reprezentatywna grupa.
Edit: inna sprawa, że widzę cztery głosy na nie i 6 na tak. Nie liczę "dowcipnych" odpowiedzi :)
Edit2: z postami niżej jest już 9 na tak. No ale to Ci się nie wpasowuje w założenie początkowe.
hopkins
Wiesz co, może gdyby ta cała "gra" miała miejsce w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, czy choćby (akurat dla mnie najbliższych) Katowicach.. ale nie w mieścince 5 tys osób. (słownie - pięć tysięcy :P)
Jak dla mnie, to było po prostu słabe, w gruncie rzeczy nie dziwię się tym odmawiającym ludziom. Może dlatego, że też nie do końca wykopałam się z piwnicy?
PS. No chyba, że to z nami było coś nie tak, źle nam z oczu patrzyło etc. Taką ewentualność też ofc biorę pod uwagę.
..nie zmienia to jednak faktu, że nawet "pan żul", ostro wstawiony, z piwerem w ręku - nawet on nie chciał zrobić przysiadu! :P
W mniejszych mieścinach jest imo lepiej.
Jak dla mnie, to było po prostu słabe, w gruncie rzeczy nie dziwię się tym odmawiającym ludziom.
Jesli ktoś nie ma ochoty brać udziału, to mówi po prostu nie. Nie oceniam, czy to słabe, czy nie. Nic się strasznego nie dzieje. Przeżywasz to strasznie.
hopkins
i owszem, przeżywam, to było dla mnie totalne "wyjście poza strefę komfortu", totalnie nie jestem krejzi-ekstrawrtyczno-przyjacielska. Tym bardziej, że spotkałam się z odmową w sumie i nikogo za to nie winię. Clue tego wątku też chyba już podkreśliłam - chciałabym dać znać organizatorowi, że takie "eventy" raczej nie budują, a po co mamy sobie psuć imprezę, która od kilkunastu sezonów była świetna, bez "nagabywania'.
Rozumiem, co było zamiarem - popularyzacja bycia "friendly", w tym nie ma nic złego - ale nie sądzę, by wszyscy byli już na to gotowi, to nie są Stany ze swoim "how are you"
Megera w wątku więcej głosów jest za zrobieniem przysiadów, więc raczej mamy tutaj Stany. To Tobie nie pasowała ta zabawa i teraz chcesz udowodnić, że wszyscy ludzie sa tacy jak Ty. Nie tędy droga.
Megera w wątku więcej głosów jest za zrobieniem przysiadów
Hę? Zakładając, że potrafimy liczyć w pamięci do 20 - no ja tej większości nie widzę, abstrahując od śmieszków heheszków nawet..
Oj po prostu powiedz, gdzie mieszkasz, zgłoszę organizatorowi gdzie ma być następna zabawa, i liczę na to, że zrobimy razem z 10 przysiadów nawet :)
Teraz daleko za daleko, ale jakieś 20 lat temu w Katowicach byłem co roku na rajdzie wieży spadochronowej.
A głosy niech policzy osoba trzecia.
Przecież na forum siedzą samt introwertycy, więc nie za bardzo reprezentatywna grupa.
ale wiesz o tym, ze te osoby też wychodzą z domu i możesz je spotkać na ulicy?
SULIK
Zespołów było mnóstwo - jak poszło innym, ciężko powiedzieć, bo zadania można było robić w dowolnym momencie w pewnym przedziale czasowym, akurat na tym punkcie kontrolnym nie spotkaliśmy nikogo, choć zakładam, że 90% zespołów się udało.
Ja się poddałam po trzech odmowach, jak wspominałam, nie czuję się dobrze w takich zagadywaniach, szkoda mi było czasu, choć pewnie z 5 minut więcej i pewnie by się udało - jednak faktycznie, kwestia mojego nastawienia.
Dziewczyny z tego punktu kontrolnego, które czuwały nad prawidłowym przebiegiem zabawy :) starały się przekonać, że warto spróbować - "tam za rogiem są strażacy, niech państwo tam idą, strażacy chętnie robią przysiady!... a nie, jednak już się schowali, chyba im się przysiady znudziły" ;P
jezeli akurat bym czegoś nie jadl albo nie rozmawial z kims przez telefon to chetnie bym pomogl.
bardzo nie lubie jak ktos na ulicy mnie zaczepia jak cos jem albo, co jest jeszcze gorsze, podchodzi do mnie jak siedze gdzies w ogrodku.
Wyciągam kij od miotły z dupy i jadę z przysiadami. Zero problemu pod warunkiem, że wszyscy je robią.
To zależy od osoby, która proponuje. Niestety ale jedna osoba zadająca takie pytanie wyda się miła i sympatyczna (a może atrakcyjna?) i z uśmiechem na ustach podejmie się wtedy robienie przysiadów, a inna osoba zadająca to samo pytanie wyda się nieinteresująca i będzie się ją zbywać.
O to też bardzo ważna sprawa. Z opisu Megery wychodzi, że sama czuła się niezręcznie pytając osób obcych, więc ich reakcja mogła być właśnie taka, a nie inna.
To zależy od "jakości" i ilości ludzi.
Jakby podleciała do mnie grupa dziesięciu rozentuzjazmowanych nastolatek to na pewno zareagowałbym pozytywnie.
Wyobraźcie sobie taką sytuację
Nie trzeba sobie specjalnie wyobrażać. Wystarczy przejść się po centrum większości większych miast w Polsce, żeby przynajmniej raz na jakiś czas (a w sezonie letnim zdecydowanie częściej) być zaczepionym przez jehowców, ludzi chcących ci coś sprzedać, robiących ankiety, albo zbierających na delfiny, czy tam inne pandy. O żulach proszących o złotóweczke na bułeczke już nie wspominając. Nigdy z żadnymi nie gadam, robię tylko zdegustowaną minę i idę dalej. Nagabywanie ludzi na ulicy powinno być zabronione.
zaczepiam obcych ludzi na mieście
Widzę że erotomaństwo się pogłębia, poszukiwania obcych ludzi na ulicy w celu zaspokojenia swoich żądz jest już silniejsze od Ciebie.
Jak mnie ktoś o godzinę spyta nagle na mieście to nie wiem co zrobić ze sobą przez chwile. Takie scenariusze to za dużo na mnie.
Mnie gdy ktoś pyta o godzinę to chowam się do kartonu po telewizorze i czekam aż sobie pójdzie.
Telewizory CRT dawno przestali sprzedawać. Długo ten karton ze sobą już nosisz jeśli można spytać?
- Która godzina?
- A czy pyta rodzina?
Dosłownie nikt, nigdy, nigdzie mnie nie zaczepia i o nic nie pyta.
Może o złych godzinach chodzisz? Ja jak nocami chodziłem to nawet dostawałem propozycje bym sprzedał swój dowód osobisty za 50zł od dziewczyn xD. Jak powiedziałem, że nie to poszły do jakiegoś otwartego sklepu kasjera spytać. Dziwne
Via Tenor
Idziecie sobie centrum własnego miasta, jest spokojne, sobotnie popołudnie. Nagle podchodzą do was ludzie i mówią "cześć/dzień dobry, uczestniczymy w pewnej grze terenowej, mamy zadanie specjalne - czy możemy zrobić razem dwa przysiady ? Będziemy bardzo wdzięczni." Co robicie ? :) - Życzliwie odpowiadam tak i idę dalej :)
powiem tak: to zależy
- jak by było to teraz - to spoko, pewnie jeszcze powiedziałbym, że jestem NPC tej gry i zleciłbym kolejnego questa
- jak bym wracał z pracy - nie
- jak bym szedł na imprezę - pewnie tak
ogólnie raczej tak, z możliwością na nie (też dużo zależy kto pyta i w jaki sposób, jak jakiś mruk co boi się odezwać to nawet bym pewnie nie zareagował na pytanie tylko poszedł dalej, jak ktoś śmiejący się to pewnie tak)
W moim przypadku dużo zależy od podejścia osoby zagabującej mnie - jak mam wrażenie że stoi/chodzi za karę i najchętniej chciałaby być gdziekolwiek indziej, to wiem że zmarnuję tylko czas i zwyczajnie idę dalej, gestem ręki czy jednym krótkim zdaniem grzecznie pokazując że nie jestem zainteresowany. Natomiast jakieś dwa miesiące temu zastałem zaczepiony przez hostessę która ewidentnie była właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, bo po jej zachowaniu, sposobie mówienia, mowie ciała widać było że jest zaangażowana w to co robi i sprawia jej to frajdę. Skończyło się tym że chyba z pół godziny rozmawialiśmy i nie tylko o tym co chciała mi zaoferować. I żeby nie było, wcale nie była jakimś typem miss ani modelki, ale to była po prostu przesympatyczna dziewczyna i swoją osobą i zachowaniem robiła różnicę. Szkoda że w rozmowie wyszło że jest w moim mieście tylko przejazdem, a na stałe mieszka na drugim końcu kraju, bo jak słowo daję, pewnie bym chciał się z nią umówić ;) Na końcu jej powiedziałem że wróżę jej karierę w handlu i/lub obsłudze klienta, bo naprawdę ma do tego predyspozycje, oraz że gdyby ktokolwiek inny mnie zaczepił i zaproponował to co ona, to pewnie nie byłbym zainteresowany, a skorzystałem tylko ze względu na jej podejście do mojej osoby - i to jest akurat święta prawda
Zależy, normalnie wchodzę w tego typu interakcje, ale jeśli byłaby to Megera to bym wiał gdzie pieprz rośnie.
Kolejne działanie dla (tu dowolne pejoratywne określenie) czyli "użyszkodników internetów" upośledzonych do takich zachowań w ramach szamba propagowanego dla zysku firm tworzących tzw. social media...
PS
Lepiej komuś starszemu pomóc w zrobieniu/wniesieniu zakupów poświęcić chwilę na rozmowę, spróbować pomóc mu w interentach albo udzielać się w lokalnej społeczności a nie tracić czasu i życia na to sza%$&
...cofam jednak narzekanie na ludzi, którzy nie chcą zrobić dwóch przysiadów
jakbym zamiast nich miała spotkać w/w postawę, to wtedy faktycznie może się odechcieć..
Oj tam, oj tam
Za kilka lat dla wyświetleń/polubień standardem dla nowego kolejnego pokolenia (gdy ktokolwiek z nas będzie starsza/starszy) wyzwania w stylu jak szybko można skopać staruszka/ę mogą być na porządku dziennym...
Tak zwyczajnie bo "Nikt nie jest winny i nikogo to nie interesuje"
Ale zdajesz sobie sprawę, że cała ta zabawa to nie była reklama/popularyzacja czegokolwiek, tylko po prostu gra terenowa..? Nie ma powiązań z żadnymi klikami, social mediami ani reklamowym zyskiem dla jakichkolwiek firm.
Skądinąd można to podpiąć nawet pod działania promujące "grupy lokalne", bo jeździmy po małych miejscowościach/zapomnianych dzielnicach, z każdej takiej wycieczki wynosimy nie tylko fun, ale też jakąś dawkę lokalnej wiedzy, czy też po prostu trekkingowo zwiedzamy sobie daną okolicę (np. nigdy w życiu pewnie nie pojawiłabym się w Koszęcinie, bo i po co - a okazuje się, że to całkiem fajne miasteczko)
Zabawa?
Gra terenowa?
A czemu ona ma służyć?
Jakie "grupy lokalne"?
Jak wiele pierodol&** można próbować podpiąć pod tzw. "social" media
PS
Zwiedzać cokolwiek można bez telefonu nagrywania i nagabywania kogokolwiek...
A następnie katować rodzinkę obrazkami z wakacji...
Nikogo statystycznie na świecie (trochę luda żyje/mniej ma dostęp do sieci) zwyczajnie nie interesuje, że żyjesz i publikujesz coś w internecie
Więc pewnie te kontrowersyjne/za 5 groszy parcie na szkło i "social media wyzwania"
Pewnie tak ;)
Za kilka/kilkanaście lat Koledze kolejne inne rzeczy odjadą
I nadal będzie zdziwiony...
No pewnie, każdy kto żyje w inny sposób niż ja mówię że jest poprawny, czy też traci czas i życie na coś co ja uważam że jest szajsem, jest upośledzonym użyszkodnikiem.
To mówiłem ja, to_ja_jarzabek.
Ech, powszechny dostęp do internetu jest tak samo błogosławieństwem, jak i klątwą...
Zawsze możesz te swoje "życie" i czas poświęcić dla tych ludzi co potrzebują (oni też mają rodziny/znajomych/a oni mają rodziny/swoje kontakty/ludzi w różnym wieku)...
Karma to "pani lekkich obyczajów" i ona zawsze wraca.
Każdy z Nas ma wybór...
No dobra panie szlachetny obrońco ucieśnionych, powiedz nam jak wygląda Twoje życie i spędzanie wolnego czasu - jak się okaże że nie spędzasz każdej jednej wolnej chwili na pomoc potrzebującym, to kończę temat hipokryto.
Nie, nie możesz. Zacząłeś cisnąć po ludziach że spędzają czas w inny sposób niż wg Ciebie jedyny stosowny, więc teraz udowodnij że żyjesz według standardów które narzucasz innym
Z dziką rozkoszą stwierdzam, że mogę to ty bronisz tych wyimaginowanych uciśnionych osób... Ja chciałbym poznać w jaki sposób te ich działanie może wnieść coś pożytecznego. Jestem tylko ciekaw. Pomijam tu osobiste wycieczki...
Mogę odbić piłeczkę i zapytać co Wasze "działanie" daje?
Ja chętnie odpowiem.
Mnie np. daje możliwość spędzenia soboty aktywnie i po prostu świetnie się bawię. Lubię od czasu do czasu złachać się przez 15-20km w różnych warunkach atmosferycznych, zamiast leżeć na kanapie i oglądać seriale (to akurat mogę sobie robić codziennie).
Nie mam pojęcia, jak ktokolwiek miałby mieć "moralny obowiązek" spędzania własnego wolnego czasu, tylko i wyłącznie służąc/pomagając innym.
No i już zaczynasz wykręcać kota ogonem, czym tylko potwierdzasz moje przypuszczenia. Dobra, szkoda mi więcej czasu na ciebie, bywaj zdrów.
Mnie np. daje możliwość spędzenia soboty aktywnie i po prostu świetnie się bawię.
O ty podczłowieku! Jak śmiesz! Jakim prawem spędzasz dobrze czas kiedy tyle ludzi potrzebuje pomocy, Ty nieczuła kreaturo!
Luzik.
Czyli to ja byłem w błędzie czyli to coś jak w dyskusji "Wygraliście".