Kolejny wielki wydawca podniesie ceny gier, zacznie już w listopadzie
Ciekawi mnie granica, po której gracze będą mieli dosyć. 100 usd? Może więcej? A może w ogóle jej nie ma? Biorąc pod uwagę w jakim stanie technicznym (i jak często te gry to kopiuj-wklej) wychodzą produkcje, to ja nie wiem za co oni chcą takich pieniędzy.
Cieszę się, że mam ogrom gier, których nawet jeszcze nie zdążyłem pobrać. Nie muszę niczego kupować na premierę, a co dopiero w preorderze :).
HAHAHA, za ten crap co ubi wydaje będą sobie liczyć ponad 300zł jak nawet ich gry połowy tego nie są warte? Kupi się parę msc po premierze na olx. Gra przy okazji będzie spatchowana i jako tako będzie działać. Jest tyle gier ciekawszych na rynku, że pośpiechu nie ma by kupować na premierę, jeszcze w takiej nieadekwatnej do jakości cenie
Niby crap, niby jest tyle ciekawszych gier na rynku, ale i tak kupisz na promce? Loleczek.
A czemu miałbym nie kupić za 5 dyszek i pograć jak tyle warte te ich gry są? Czasami jest sezon ogórkowy bez żadnych dużych premier, więc może być czas pograć w średniaki lub niżej for fun
Skoro crap to co ci przeszkadza po ile go sprzedają? Ja crapów nie kupuje i nie mam problemu.
W ogóle jaki to ma sens? Jak po pół roku już 30% obniżka będzie, po roku z 50%. Więcej ludzi będzie czekać na promocje i tyle. Jeszcze grę-usługę, która wzbudza mieszane odczucia przed premierą chcą drożej sprzedawać, no to nie ma sensu w ogóle tego Skull & Bones wypuszczać. Akurat będzie mniejszy ruch w tej grze z samym-multi, więc na pewno będzie się lepiej grać ;)
Dlatego mnie generalnie podwyżki nie obejmują i tak kupuję w tej samej cenie, a ze później, to nie problem, akurat inne gry stanieją. tutaj głównie planują skroić ludzi kupujących w pierwszych miesiącach, kiedy zarząd planuje jak najszybszy zwrot inwestycji. Nie wiem czy im się to opłaci, ale biorąc pod uwagę, jaką społecznością są gracze, szybko zapominający i absolutnie niecierpliwi, to raczej im się to uda. Gdyby gracze, jako grupa konsumentów, potrafiła zrezygnować z kupna gry powyżej danej ceny, to wtedy te ceny by nie rosły, a tak to wydawcy mogą sobie robić, co im się podoba.
Ich to nie obchodzi, liczy się tylko czy słupek zysku się zgadza po premierze w określonym czasie, i jak im wyjdzie minimum tyle samo, to już tak zostanie.
Podejrzewam, że częściowo to jest chęć wyciągnięcia więcej kasy od tych, których stać, w sensie, którzy jako tako nie ucierpieli tak bardzo na covidzie i całej reszcie, mówiąc prosto, chcą by bardziej ci co mogą sobie pozwolić pokrywali zyski gry, bo od tych co już na 60 usd marudzili raczej więcej nie wyciągną.
Równie dobrze może być tak, że sprzedaż spadnie, a zysk ten sam albo wzrośnie, bo stratę z niezadowolonych pokryją ci co wykładają 70.
Ciekawi mnie jak podejdą do Ubisoftu. Ostatnio ogłosili, że zablokują dostęp do DLC do swoich starych gier. Nie ma to jak zwiększyć cenę do gier, w których później mogą odciąć dostęp do zawartości.
Niedawno też wycofali się z tej blokady.
Ciekawe czy za ten crapremake Prince of Persia który niby kiedyś wyjdzie też sobie policza 70 dolców. Ubi stop it's aready dead.
Widocznie doszli do wniosku, że ludzie kupujący gry na premierę (albo, o zgrozo, przed) są w stanie zapłacić jeszcze więcej, więc to zwyczajnie wykorzystują. Czekających na promocje to i tak nie dotyczy, bo gry Ubi można kupić za grosze po stosunkowo niedługim czasie – co nie znaczy, ze warto to robić, bo już praktycznie od dekady zagrać w jedna ubigrę to jak zagrać w każdą tylko z podmienionymi teksturami. Nie mówiąc już o karygodnym usuwaniu dostępu do DLC do starszych, legalnie kupionych gier.
Przykro to pisać, ale gracze w swojej masie to jedna z głupszych i podatnych na marketing i manipulacje grup. Dopóki się to nie zmieni, korporacje będą iść po linii najmniejszego oporu i wyciskać frajerów jak cytryny. Przy całym ogromie dostępnych obecnie za psie pieniądze gier - tytułów zarówno współczesnych, nieco starszych (ale wciąż grywalnych), czy też klasyków - fakt, że ktokolwiek godzi się płacić takie pieniądze żeby tylko grać w najnowszy Produkt™, zakrawa o kpinę.
Albo po prostu trzeba wydorośleć i zrozumieć, że robienie gier to jest biznes jak każdy inny.
Masz rację, że gracze to głupia grupa co widać choćby po świętym oburzeniu, że Ubisoft czy Sony podwyższyło ceny swoich gier (a zaraz zrobią to i inni).
Wypadałoby jednak, żeby do "graczy" w końcu dotarło, że świat wirtualny z gry to fikcja wyprodukowana w prawdziwej rzeczywistości a ta jest taka, że inflacja na całym świecie szaleje, ceny wszystkiego rosną, w każdym kraju zaczynają masowo upadać firmy których nie stać na opłacenie rachunków za ogrzewanie czy prąd bo tak to wybiło.
A w tym czasie gracze są oburzeni, że po ponad dekadzie utrzymywania cen gier na poziomie 60 dolarów firmy zaczynają podnosić ceny o 10 dolców.
Nie wiem, nie zauważyliście, że w samej Polsce minimalna krajowa na przestrzeni 10 lat wzrosła o niemal równe 100% a przeszkadza wam wzrost ceny gier o 16%?
Oczywiście, że biznes, ale dosyć specyficzny. Firma nie konkuruje tylko z produktami innych firm, ale też z własnymi z przeszłości oraz z rozdawanymi choćby przez Epic Games na prawo i lewo darmówkami.
Inflacja i wzrost cen wszystkiego to faktycznie problem, ale czy w związku z tym deweloperzy nie powinni ciąć kosztów produkcji gier? Nic nam jako graczom nie ubędzie, jeśli nie będziemy mogli policzyć piegów na twarzach bohaterów kolejnego hitu. Najwyraźniej jednak jakoś im się ten biznes spina, a podwyżki to po prostu kolejny jacht albo supersamochód dla Kotticków branży.
Poza tym jakoś wygodnie w artykułach i komentarzach popierających wzrosty cen pomija się fakt, że rosną nie tylko koszty produkcji, ale też i baza klientów. Gra coraz więcej ludzi, a gry to produkt o tyle ciekawy, że tworzenie kolejnych kopii jest w zasadzie darmowe. Tak więc poszerzająca się rzesza graczy też odpowiada za możliwość zarabiania przy stałych cenach pomimo rosnących kosztów.
Wzmianka o ponad dekadzie utrzymywania cen też nie jest do końca trafna, bo poza tymi "60 dolarami" firmy sięgają po dodatkowe źródła dochodów (przepustki sezonowe, DLC, makropłatności...). Tak naprawdę gry zachodnich korpo już od dawna są droższe. Niech więc podnoszą te ceny, ale wycofają się ze wszystkiego pozostałego. Promocje na Steamie i podobnych platformach też nie są już tak dobre, jak dawniej.
Mnie osobiście wzrost cen premierowych zachodnich gier nie przeszkadza wcale, bo ostatnia gra AAA, jaką kupiłem w początkowej cenie, to rozsądnie wyceniony Wiedźmin 3. Jakoś można było wydać świetną grę grubo poniżej tych 60 dolarów. Poza tym promocje albo nowości, ale z niższego (choć pod względem jakości i podejścia do klienta tak naprawdę wyższego) segmentu, jak choćby Factorio, czy polskie Rift Breaker lub Frostpunk.
Jak kto chce ślepo łykać marketing i próbować na siłę nadążyć za nowościami, to droga otwarta. Jest jednak na rynku już tyle naprawdę świetnych gier, dostępnych tak tanio lub wręcz za darmo, że wywalanie takich pieniędzy naprawdę nie ma sensu. Chyba jedynie taki, żeby móc na bieżąco uczestniczyć w "społeczności" skupionej wokół danego produktu, dopóki ten nie zostanie zastąpiony kolejnym. No można, nikomu nie bronię, po prostu zwyczajnie tego zjawiska nie rozumiem.
Tak działa każdy biznes - maksymalizacja zysków, więc to nie wina firmy, że wciska ci wszędzie mikrotransakcje, ona ma to robić. To wina tylko i wyłącznie klienta, że to kupuje.
Z resztą też nietrafnym spostrzeżeniem jest to, że dekadę temu było jakoś inaczej bo nie było a pod kilkoma względami nawet było gorzej.
Mikropłatności i DLC są wciskane od kiedy tylko to stało się technicznie możliwe, więc na przestrzeni dekady nie zmienił się sposób zarabiania a ceny w sklepie stoją jak stały.
Brak rozwoju to też nie jest żadne rozwiązanie a cofanie się w rozwoju dla ograniczenia kosztów to już będzie problem bo gracze tego chcą i nie powiesz, że nie bo GTA V niemal dekadę po premierze dalej jest krytykowane za to, że jest "uboższe" mechanicznie w stosunku do GTA IV. Więc jakbyś wydał następną grę bez zmian albo gorszą od poprzedniej to po prostu pchasz się w gips.
Dalej wrócimy do po prostu podstaw ekonomii: spadek wartości pieniądza jest niepowstrzymany. Nawet bez kryzysu masz naturalną inflację rzędu 1-3% rocznie, od 3 lat masz kryzys czy to pandemiczny czy to wojenny i teraz inflacja to "na papierze" 10% czy to w USA czy w strefie europejskiej (a realnie to dużo wyżej, nasza polska inflacja oficjalnie to 16%, nieoficjalnie to już dawno było grubo ponad 20%).
Cały rynek się do tego dostosowuje, wszystko na całym świecie drożeje to dlaczego gry miałyby dalej utrzymywać się na poziomie 60 dolarów, gdy w USA dekadę temu za 60 dolarów mogłeś kupić koło 40 bochenków chleba a dziś tylko 20?
Też chciałbym tanie gry, ale świat tak nie działa i obrażanie się na to to obrażanie się na rzeczywistość.
A i te "tanie gry" już nie są takie tanie, sam mam pełną bibliotekę tytułów które kilka lat temu kupowałem po 70 zł a dziś kosztują po 80 zł. Do tego coraz więcej gier indy nawet w early accessie już dobija albo przebija magiczną cenę 100 zł.
Tak wygląda świat i taniej to już było, ludzie zarabiają coraz więcej (choć mogą kupić coraz mniej) i każdy biznes się do tego dostosowuje bo tego wymagają prawa rynku.
Moją grową drogą jest cebulactwo. Zawsze czekam, aż jakaś gra będzie kosztowała max 20 zł i wtedy kupuję. Nie czuję potrzeby grania w coś w dniu premiery, bo równie dobrze bawić się mogę (jeżeli gra dobra) rok-dwa później.
Jak chcą zarabiać to niech przypisują na stałe gry z ps i xboxa do konta jak na pc.
Via Tenor
Ech...
Dodajmy do tego DRM, uzależnienie od serwery UbiSoft dla gry single (pozdrawiam Might and Magic X) i automatyczne kasowanie konto za nieobecność przez długi czas.
Potem się zdziwią, skąd jest wzrost popyt na piractwo, albo coraz więcej ludzi wolą czekać na promocji. Albo nikt nie kupi to po prostu.
Skoro są bakłażany broniące mikro-transakcji, to na pewno nie będzie im przeszkadzała wyższa cena na premierę, najwyżej kupią sobie na start mniej skrzyneczek...
"automatyczne kasowanie konto za nieobecność przez długi czas"
Jak masz jakąś grę na koncie to nie kasują, całą reszta to prawda do tego gry mają coraz słabsze
Nie licząc produkcji multiplayer, gdzie na premierę jest najwięcej graczy to nie ma sensu kupowania gier od razu, więc niech sobie podwyższają, kupi się wersję kompletną, załataną i z dodatkami po roku za mniejsze pieniądze.
Ubisoft jest kolejną firmą, która podniesie ceny swoich największych gier do 70 dolarów. Pierwszą droższą produkcją wydawcy będzie Skull and Bones.
In b4: "nie sprzedalo sie bo piraci, premiera innych gier AAA w tym samym czasie, konjunkcja merkurego z jowiszem, etc" a nie bo gra ktora bedzie wydmuszka po AC4 zostanie wyceniona na 70usd.
Niech Alexy płacą. Może to jest metoda? Im więcej w dniu premiery zapłacą bogacze, tym szybciej spadnie cena dla reszty?
Nie martwi mnie to, i tak kupuję na konsolę z reguły używane egzemplarze o połowę taniej ;). Horizon: FW miał premierę w połowie lutego, kupiłem miesiąc temu od gostka za stówę, nowa w folii. A do tego zdążyły już powychodzić patche. Jak nie ma się parcia na premiery, to można w miarę tanio nadal grać.
Cena ta byłaby jeszcze uzasadniona i zrozumiała gdyby gry wypuszczane na premierę były w pełni dopracowane. Wystarczy popatrzeć na CP77, nowe Saint Row, Far Cry 6 na PS5 też miał niezłe dropy, podobnie jak Dying Light 2 lub Elden Ring. Długo by można wymieniać. Cała masa gier która wychodzi teraz nie jest warta ponad 300 zł na premierę. Dlatego najlepszym rozwiązaniem według mnie jest poczekanie aż gra stanieje i wyjdą patche. Warto też obejrzeć parę recenzji na YT. Jeżeli ktoś używa też PC do grania, to można tam znaleźć wiele gier w naprawdę dobrych cenach i tak samo dużo za darmochę. Tak więc grać zawsze będzie w co i niekoniecznie za ponad 300 zł. Byłbym chyba ostatnim człowiekiem który wydałby ponad trzy stówki na powtarzalną do bólu grę od Ubisoftu. Za tyle pieniędzy na premierę to mógłbym kupić nową grę AAA od Naughty Dog bądź Rockstar’a, wydaje mi się że oni są najbardziej solidni chociaż też nie bez wtop. Jednak im z tych największych deweloperów to ufam najbardziej odnośnie jakości produktu.
Nie ma problemu. Przecież nie kupuje się gier w dniu premiery, a tym bardziej o zgrozo w preorderze :)
A wy dalej minusujcie komentarze krytykujące zalew mikro-transakcji w ich grach...
Bo nie dość, że podnoszą cenę, to coraz więcej elementów gier powszechnie uważanych za podstawowe, trafia do nich za dodatkową opłatą w sklepikach bądź skrzynkach.
Tak jak już pisałem, syndrom sztokholmski. XD
Miałem ostatnio (nie)przyjemność grać w AC Odyssey, kupiłem za kilka dyszek na promocji, nie wyobrażam sobie dawać 300 zł za gry od nich. Może gry są duże ale sposób progresu, zarówno w mapie jak i fabule zniechęca.
Jeżeli tylko będą warte swojej ceny, to jakoś przeboleję. Za Skull and Bones bym tyle nie dał (po prawdzie nie dałbym za niego nawet centa, bo to totalnie nie moja bajka), ale za grę pokroju Origins, Odyssey czy Valhalli już bardziej. Wiem, że dla wielu te produkcje są zbyt duże i przez to na dłuższą metę nużące, ale mnie taki typ zabawy (oparty na eksploracji i czyszczeniu mapy) po prostu relaksuje, więc te 70 dolców za setki godzin fajnej zabawy to nie jest specjalnie wygórowana cena. Zwłaszcza, że już od dawna nie kupuję więcej, niż 3-4 duże gry rocznie (nie licząc indyków), więc nie nadwyręża mi to domowego budżetu.
Gry Ubisoftu to się raczej nadają do abonamentu albo kupna w duuużej promocji, bo płacić tyle za tak nudne gry to lekka przesada
Gry Ubi to sa nonstop za darmo rozdawane a i tak wstyd mi w nie w ogole grać.
Gry i tak szybko lecą z ceny startowej. Pół roku i kupujesz tańszą grę o 30%. Problem polega na tym, że ci co czekają na takie obniżki, nie są docelowym odbiorcą według wydawcy a są nimi ludzie, którzy kupią grę w pełnej cenie w pierwszych 3-4 miesiącach od premiery.
Nie mam pretensji o wyższe ceny gier. Wszystkie produkty cenowo idą do góry a ceny za gry stały w miejscu kilka lat. Kupuje gry długo o premierze w niższych cenach i nie mam z tym problemu. Ale jakbym miał od teraz kupować gry tylko w pełnych cenach i to za 3 stówy, to przestałbym grać.
Ubi crapy to już do teraz były zdecydowanie za drogie na premierę a co dopiero będzie teraz.
Powinniśmy mieć ceny dotowane do zarobków jak Turcja czy Rosja, bo na zachodzie to 70zł nie robi im różnicy, 70 euro dla nas to już stanowczo za dużo.
Jak Ubi zrobi coś na poziomie Days Gone to popieram 500 zl na premierę.
Tylko niech trafi na Steam.
500? Według mnie powinno kosztować 3000 na premierę! Ba, jakby było za 10 kafli też bym się nie obraził. Gry są i tak zbyt tanie.
Teraz jak już coś drożeje to nikogo to nawet już nie dziwi. Jestem tylko ciekaw kiedy to szaleństwo się zatrzyma.
Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. Gry od ubi$yfu kupuję na dużych przecenach.
Mnie wzrost cen tak nie przeraża. Bardziej spadek jakości większości współczesnych gier.
Wylane. Już chyba nikt nie kupuje na premierę bo na premierę to i tak gówna, nie gry.
Spoko poczekam. Horizon Forbidden West w czerwcu czyli lekko ponad 3 miesiące po premierze dorwałem za 150zł. Czyli Mirage będzie ostatnim AC kupionym w dniu premiery. To samo TLoU Part 1. Już widzę za 230-240zł na olx czy FB.
Zrobią tyle, że mniej ludzi będzie brało na premierę i będą czekać, aż cena spadnie do starego pułapu.
Sprawa jest prosta - nie kupować w tej cenie i "zdusić" podwyżkę. Ceny od razu spadną :)
Powiedz to wszystkim streamujacym gry. Jest ich coraz więcej i zapłacą bez zastanowienia 100$ na premiere.
Tak ukształtował sie rynek. Wszystko zacznie być drogie na premiere, na szczęście już po roku cena w promo jest przystępna
Już pisałem - jeśli miałoby to wyglądać tak, że napalonych albo "prowadzących streamerską działalność gospodarczą" będą kroić i zebraic miliony, a potem dalej przeceniać, nawet chętniej, bo inwestycja się szybko zwróci (a sprzedaż mimo wszystko kiedyś siądzie, nie wierzę w to, ze już wszystkich stać) - to jest swego rodzaju socjalistyczne wyrównywanie szans, sprawiedliwość społeczna, i dzielenie się bogatych z biendymi :D
Problem w tym, że skończy się pewnie zupełnie inaczej, czyli wszystkie ceny, premierowe i promocyjne, wzrosną o wspomniany procent Kapitalizm ciężko oszukać :)
Zero zaskoczenia.
To już podwyżka ceny Mount&Blade 2 - Bannerlord powinna zainteresować. Obecnie w promocji (mizerne -10%) i będzie jedynie drożej... Podwyżka z „powodów ekonomicznych".
Zmiana zacznie się 20 września i dotyczy Argentyny, Brazylii, Kazachstanu, Polski, Tajlandii oraz Turcji.
jak nie wzrośnie cena uplay+ to co za różnica a jak wzrośnie to i tak będą to grosze jak teraz, dostęp do całej biblioteki na miesiąc za pudełko lodów.
pudelko lodow za 60 zl xd?