Obsługa to był koszmar, ale ten komputer to moje dzieciństwo
Commodore 128 to mój zdecydowanie pierwszy komputer, jakie dostałem i nadal to trzymam w strychu. Miałem ciekawe przygody z różnych grami dostępne tylko dla Commodore, a także demo i programy.
LOAD “*”,8,1
Nadal mam wielu z klasyków C-64 na dysku PC do emulatora. Mają niepowtarzalne uroki.
Ach, te wspomnienie...
I tak byłeś szczęściarzem skoro miałeś stację dysków, kosztowała tyle co cały komputer. No i wiele tych lepszych gier wymagało jej do prawidłowego działania, ponieważ z kasety nie można było "doczytywać" danych (ok teoretycznie można ale nikt chyba z tego nie korzystał), więc kaseciarzom pozostawały często marne "dumpy" zrobione na początkach poziomów (późniejsze poziomy przez to z wymuszonymi cheatami bo piratowi nie chciało się przechodzić gry "legitnie" ani nawet wyłączyć cheata przed dumpem). Oczywiście po dojściu do końca levelu gra się wysypywała i pozostawał tylko reset i wczytanie kolejnego dumpa.... z cudzym progresem, zawsze tym samym.
Drobna uwaga - głowicę ustawiałeś po włożeniu kasety do magnetofonu i przewinięciu jej na odpowiednią pozycję (a nie odwrotnie), aby była w tej samej pozycji jak podczas nagrywania. Po ustawieniu oczywiście należało znowu cofnąć taśmę.
Dzięki za ciekawostki.
To fakt, że używałem tylko dyskietki 5,25.
Nie znałem nikogo z Commodore 64, kto miał stacje dyskietek. Może dlatego, że pochodzę z blokowisk wrocławskich z wielkiej płyty, a nie z osiedli willa czy niskich młodych budynków.
To kosztowało fortunę, zwykłych ludzi nie było na to stać, w sensie by dać dziecku
Ja musiałem mieć komunie żeby uzbierać na C64.
Sentyment i nostalgia zawsze będą. Fajnie mieć taki sprzęt w domu, ale grać na takim C64 dziś to raczej egzotyka. Ja osobiście pograł bym 2-3 min i dał sobie spokój. Ja bym chciał sobie kiedyś sprawić stary terminal komputerowy. To jest dopiero retro.
Amiga może jest lepsza i mają super gry, ale zgodzisz się, że Commodore 64 i Atari XL/XE mają niepowtarzalne uroki, które na próżno szukać u Amiga. :)
Każda platforma ma swoje zalety.
Amiga jest jeszcze bardziej urokliwa, bo to najlepszy i najbardziej przyjazny komputer drugiej połowy lat 80' i początku lat 90'.
C-64 miałem od 1990 roku, a styczność od 1989. Stację dyskietek do C-64 też miałem kupioną niedługo po tym. Ale odkąd dostałem Amigę w 1993 roku to C-64 poszedł w dużej mierze w odstawkę. Choć przyznaje się, że i tak wracałem do gier z C-64 wiele razy w okresie Amigowym jak i później na emulatorach już w XXI wieku po sprzedaniu C-64. Do gier z Amiga wracałem jednak jeszcze chętniej i częściej. Więc nie ma tak, że pierwszy komputer to sentyment największy, bo największą sympatią darzę drugi komputer. Amiga 16-bitowa miała sporą przewagę nad komputerami 8-bitowymi.
Ale nie zmienia to faktu, że gry wydane na Atari XL/XE mają unikalne style grafiki i mają swój urok. Nie inaczej tak było z C-64.
Niektóre gry lepiej wyglądają na C-64 niż na Amiga, bo niektóre z nich są zbyt kolorowe jak na mój gust.
https://www.youtube.com/watch?v=7F1EsYxEYOk
To zależy od tytułu gry i w jaki sposób został zrobiony.
Niektóre gry miały lepszą wersję na C-64 niż Amiga, ale to były wyjątki od reguły (mniej niż 10% produkcji multiplatformowych), gdzie soundtrack był lepszy na C-64 (Commando, Barbarian, Fantasy world Dizzy itp.) lub ewentualnie styl graficzny (Creatures itp.)
Microprose soccer też jak wiadomo lepszą wersję miał na C-64 :)
Zdarzały się też tytuły ekskluzywne, że perełka z C-64 nie wydana była na Amigę, ale to gry głównie sprzed 1987 roku czyli przed premierą Amiga 500, bo C-64 zaczął być sprzedawany już w 1982. Więc nie wszystkie znane dobre gry z lat 1982-1986 dostały później wersję Amigową.
A ja wolę grać klasyki na emulatorze, bo tak nie mam miejsce w pokoju na komputer C-128.
Czy wiesz, że nadal tworzą nowe gry dla C-64? Takich jak:
Knight 'n' Grail
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/30-kng
Argus
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/89-argus
Steel Ranger
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/95-steelranger
A Pig Quest
https://www.indieretronews.com/2021/03/a-pig-quest-this-upcoming-c64-game-by.html
Caren and the Tangled Tentacles
https://www.astro.physik.uni-potsdam.de/~mwendt/caren/
Organism
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/98-organism
Soulless
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/39-soulless
Soulless 2 - The Armour Of Gods
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/138-soulless2
Joe Gunn - Gold Edition
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/c64/27-joe-gunn
i wielu innych
http://www.psytronik.net/newsite/index.php/releases
Niektóre z nich mają urokliwe okładki jak za dawnych czasów. C-64, wieczny żywy. :)
Fajnie że scena Homebrew C64 ma się dobrze. Dziś można tworzyć jeszcze lepsze gry na ten sprzęt ponieważ jest więcej możliwości. Ja preferuje grę na oryginalnym sprzęcie (co nie znaczy że nie grałem na emulatorach) ewentualnie jakiś "oryginalny" zamiennik np: PSX MINI. Najbardziej co mi się podoba w emulatorach to save states gdzie chcesz można zapisać, to jest piękne ;)
^
+
W artykule jest błąd w procedurze ustawiania głowicy w magnetofonie .
Wkładano kasetę do magnetofonu , uruchamiano program do ustawiania głowicy po tym magnetofon uruchomiało przyciskiem play na wybranej grze i wtedy regulowało się głowice w magnetofonie.
Dzięki za zwrócenie uwagi, ale to nie do końca błąd. O ile dobrze pamiętam, to za dzieciaka ustawialiśmy głowicę tylko raz na samym początku, cofaliśmy kasetę i ładowaliśmy gry.
Dobrze, że to napisałeś, bo teraz przypomniało mi się, że raz na jakiś czas w trakcie ładowania gry wyskakiwał błąd z komunikatem "syntax error" i teraz zastanawiam się, czy to nie dlatego, że głowica nie była odpowiednio ustawiona.
Muszę koniecznie odkurzyć swoje C64 i wypróbować obie metody, ale jak sobie przypomnę, ile czasu to zajmuje, to aż mi się odechciewa. :D
Za każdym razem jak sobie przypominam jak kiedyś musiałem kręcić śrubokrętem żeby można było pograć, to lecę ucałować moje PS5. We wspaniałych czasach żyjemy.
To fakt. Ale z drugiej strony, to z powodu ograniczenie techniczne powstają dość wyjątkowe i niepowtarzalne gry dzięki kreatywność twórcy. No, mają unikalne stylistyki pixel-art.
Wtedy kreatywność jest ważniejszy od grafiki, jeśli mają sprzedać gry.
Coś za coś.
Rzygam już pixel-artem. Mamy 2022 rok, nie chcę już oglądać pixeli na ekranie. Przez moment to było fajne, ale już dosyć. Jeszcze rozumiem jak gra jest robiona przez naprawdę małe studio, za niewielkie pieniądze, ale w większości przypadków te pixel-arty to dziś głównie lenistwo i żerowanie na nostalgii. Mnie się przejadło zdecydowanie.
Rok 2022? Co z tego? Ja i inni ludzie lubimy gry pixel-art, bo mają swój urok. Nie bez powodu twórcy gier tworzą takie gry dla odbiorców takich jak ja, a nie z powodu tylko lenistwo.
Każdy ma swój gust.
ale w większości przypadków te pixel-arty to dziś głównie lenistwo i żerowanie na nostalgii
Ale zgodzę się z Tobą, że wielu z gry są zrobione na łatwiznę. Ale to zależy od tytułu gry i twórcy. Tworzenie ŁADNE grafiki z ograniczenie ilości pikseli to niełatwa sztuka. Trzeba mieć wyobraźni i wyczucie. Nie bez powodu powstali specjalne szkoły w sieci, jak tworzyć rysunki pixel-art poprawnie. Są mnóstwo takich wykładów. Pixel-art to też osobista sztuka, choć nie każdy to lubi.
Poza tym, w biblioteki gier STEAM zawsze masz wybór i masz mnóstwo gry bez pixel-art. Możesz ominąć gry pixel-art spokojnie, choć ominie Ci wiele ciekawych tytułów np. "Paper, please".
A ja gry przegrywałem na własne kasety, ze śrubką dokręconą do oporu, przez co wszystkie gry miałem na jednym ustawieniu głowicy, i nic nie musiałem kręcić śrubką przy wczytywaniu "moich" gier. ;)
p.s. magnetofon na zdjęciu nie jest przerobiony na kręcenie śrubokrętem, bo brak w nim otworu na śrubokręt. ;)
Miałem C64 ze stacją dysków i rozszerzeniem do Boxów, gdzie mogłem się pomiędzy trzema Boxami przełączać, zaraz po Atari 2600 drogi to sprzęt był, choć w tamtych czasach droższy były tylko PC i Amiga 500 pamiętam, grało się w North & South, w które gram do dzisiaj dzięki GOGowi.
Tytuł przywodzi mi na myśl Windowsa 98. Było sporo parodii (dzisiaj nazwalibyśmy je memami) na jego temat.
Dzisiaj z tego co widzę nikt nie pamięta o problemach i jedynie wypowiadają się w superlatywach? Dziwne...
Dlatego jeśli chodzi o stare sprzęty to preferuje emulację nad granie na oryginalnym sprzęcie.
Mam miłość do gier, nie do hardware, hardware to w sumie jedyne co się pozytywnie i do przodu rozwija w tej branży.
Gry odpalane z dysku HDD vs z dyskietek to niebo a ziemia, a gry odpalane z SSD vs Napęd płyt czy nawet HDD to także kosmos na korzyść.
Taki pecet stacjonarny jaki mam ma w sobie kilkadziesiąt różnych systemów i tysiące gier, a wszystko odpalane z dysku SSD w rozdzielczości HD i sterowany współczesnymi kontrolerami.
Nie ma magii? A weź Pan nie pier.ol głupot, taki Punisher z automatów czy Superfrog na pełnym ekranie daje ten sam power jak kiedyś, a człowiek się ogromnie cieszy, że działa to od strzała w sekundy się ładuje i nic nie musisz podłączać, ani z kablami walczyć.
Jakbym miał znów się męczyć z "load error" jak 30 lat temu, to prędzej bym zrezygnował z grania no, tak się katował. Dyskietki to też piekło, dlatego w emulatorze od razu włączam cztery stacje i odczyt w szybkości turbo.
Gry na PS1/2 też działają z SSD kilka x szybciej niż na oryginalnej konsoli, ustawiam w emulatorze skalowanie rozdzielczości X4 i mam FHD w 60 FPS nawet tam, gdzie gra nie trzyma nawet 30 FPS.
Amiga zawsze będzie żywa, a przynajmniej dopóki żyje ostatni amigowiec.
KIedyś było tak, że co komputer to trochę inaczej prezentowała się gra pod względem nie tylko stylu wizualnego (była możliwość, że słabszy komputer z gorszą grafiką miał lepszy styl wizualny z większym pazurem), ale też soundtracku, który potrafił być bardziej decydujący niż grafika. Są wersje gier z C-64 lepsze od Amigowych, a jeszcze więcej mamy lepszych wersji Amigowych od tych z Pc-Dos. Szybsze wczytywanie i lepsza grafika przegrywała z znacznie lepszym stylem wizualnym i soundtrackiem.
Emulatory C-64 i Amigowe wcale nie są tak perfekcyjne. Zwłaszcza WinUAE od Amiga ma kilka niedoskonałości. Wystarczy porównać go do wersji gier Amigowych przerobionych przez grupę company.pl na pliki exe pod windows, gdzie jest błyskawiczne ładowanie i większa wygoda bez załączania ręcznie romów (wirtualnych dyskietek), bo wszystko jest razem zmontowane, a do tego idzie zapisywać grę w dowolnym momencie.
Wiedźmin
Są wersje gier z C-64 lepsze od Amigowych, a jeszcze więcej mamy lepszych wersji Amigowych od tych z Pc-Dos. Szybsze wczytywanie i lepsza grafika przegrywała z znacznie lepszym stylem wizualnym i soundtrackiem.
+++
Też zdarzają się gry PC-DOS, co są lepsze od wersji Amiga.
Emulatory C-64 i Amigowe wcale nie są tak perfekcyjne. Zwłaszcza WinUAE od Amiga ma kilka niedoskonałości.
Nie zaprzeczam. Nie miałem problemu z gry na 1-2 dyskietki. Ale za to gry na 5 dyskietki i CD to po prostu męka dla mnie. Nieźle się namęczyłem, żeby móc to uruchomić i grać przyjemnie. Lubię WinUAE, ale nie jest idealny.
Dla niektóre gry wolę wersji przerobionych przez grupę company.pl. Na przykład OnEscape (taki gatunek Another World). To dla oszczędność czasu i nerwy.
Gry odpalane z dysku HDD vs z dyskietek to niebo a ziemia, a gry odpalane z SSD vs Napęd płyt czy nawet HDD to także kosmos na korzyść.
Nie zaprzeczam. Też zdecydowanie wolę gry cyfrowe na dysku HDD i SSD. Choć zachowam parę gry pudełkowe i okładki na pamiątkę w pokoju, bo mają swój niepowtarzalny urok (a reszta tylko na zdjęcie pamiątkowe i plików graficzne, bo brak miejsce w pokoju).
Nie zapomnę bólu, jak niektóre gry na dyskietki same się psują bez powodu. Dyskietki są bardzo podatne na uszkodzenie w przeciwieństwie do dyski SSD. O żonglowanie CD podczas przygody w Baldur's Gate i inne gry nie wspomnę.
taki Punisher z automatów czy Superfrog na pełnym ekranie daje ten sam power jak kiedyś
Też mam podobne odczucie. Też świetnie się bawiłem na emulatorze tak samo, jak na oryginalne komputery/konsoli.
Ale jest jeden wyjątek. Stare gry na niskie rozdzielczości czasami wyglądają lepiej na monitorze CRT niż na LCD. Filtry z emulatorze nie zawsze dają zadowalający rezultat dla zbyt duże monitory LED. Dobrze wiesz, jak działa monitor CRT.
Gry Amigowe mają też po 11-15 dyskietek więc WinUAE wtedy blado wypada przy plikach exe od company.pl ::)
Gry z C-64 i Amiga wyglądają zdecydowanie najlepiej na małych monitorach CRT.
Wiedźmin
Punkt dla Ciebie.
W połowie lat 90. Commodore 64 imponował swoimi możliwościami? To chyba ja coś źle pamiętam :P Ale zabawy z kasetami rzeczywiście było sporo. Nie można było się ruszać bo jeden najmniejszy wstrząs już niweczył cały proces wczytywania.
Znam doskonale thecomapny.pl i to od lat
Regularnie pobieram wszystkie interesujące mnie gry i serie amigowe z ich portalu i tak gram (ostatnio, wcześniej 20 lat na winUAE, na PS Vita na UAE4all i na pi400)
Chłopaki z tej company zrobili dla zachowania dziedzictwa gier Amigowych więcej niż robi Cloanto i właściciele marki Amiga.
Naprawdę szacun i głęboki pokłon przed ta ekipa.
Mam używam, chwałę, polecam i dziękuję! Takie coś zasługuje na dotację i to z budżetu ONZ jako dostosowywanie zabytków kultury ludzkiej do współczesnych realiów i sprzętów.
To działa od strzała, obsługuje pady i całe serie są połączone w jeden exe. Niektóre pliki są przez to duże, więc tu warto odpalać z SSD.
Kocham Amigę i umrę kochając Amigę. Pecetowcem jestem tylko dlatego, że Commodore zbankrutowało, a Escom, Gateway2000 i następcy nie dali rady.
PC nigdy nie miał i nie będzie miał duszy tak jak Amiga i starsze niż PS4/XO konsole.
Konsolom upecetowienie (to PCboxy) i internet także odebrał duszę i mając XSX nie czuje żadnej więzi z tym sprzętem.
PC nigdy nie miał i nie będzie miał duszy tak jak Amiga i starsze niż PS4/XO konsole
Co za bzdury...
Ma po części rację. Do dziś Amiga jest uważana za najlepszy sprzęt komputerowy z duszą. Dlatego nazywana przyjaciółką. Pc był brzydko nazywany przez ludzi mających komputery Amiga.
Ja też myślę, że Amiga miała swoją wyjątkową duszę. Lepsze możliwości technologiczne pozwalały na stworzenie lepszego klimatu. Głośniki w monitorach do Amigi też miały dużo lepszy dźwięk niż przeciętny telewizor. Tylko najdroższe telewizory miały tak dobry dźwięk. W zwykłym telewizorze bas w ogóle nie istniał. Tak jak w dzisiejszych przeciętnych laptopach i telefonach.
Pamiętam to wrażenie, gdy pierwszy raz grałem w gry na PC. Większa płynność I ogólna jakość grafiki, ale gorszy klimat.
Obsluga C64 to koszmar? wtf? Bylo sobie np Black Boxa podlaczyc i odpalac wszystko jednym przyciskiem w trybie turbo :p Najlepsza wersja North & South to ta na Amige :]
Sory, ale Commodore 64 to był badziew. Atari 65 XE to był sprzęt! :-P Niby to samo, a gierki na Atarynkę były po prostu lepsze. Później było odwrotnie - Amiga była lepsza. :))
A ja swój pierwszy Commodore 64 kupiłem jakieś 2 lata temu i się nazywa C64 Maxi :-) Z powodów nostalgicznych. Niektóre gry, jak Boulder Dash, nic nie straciły na grywalności, zwłaszcza na joysticku. Te same doznania co kiedyś.
W czasach, o których wspomina autor miałem akurat Atari 800XL. Myślę, że commodorowcy, a zwłaszcza spectrumowcy nie mieli aż takich powodów do narzekań na wczytywanie gier. Na Atari to były dopiero przeprawy. Gry wczytywały się 10 do nawet 20 min jak dobrze pamiętam, taka Montezuma's Revenge bite 15 min - oj to pamiętam bardzo dobrze... U mnie na magnetofonie szaraku ekscytacja zawsze była - wczyta się czy nie? Przeciągnięty dźwięk przerywający regularny rytm i sygnalizujący błąd wywoływał prawie atak serca, a końcowy charakterystyczny dźwięk sygnalizujący poprawny koniec wczytywania za każdym razem wywoływał ekscytację. Dopiero kilka lat temu wyczytałem w jakimś artykule, że ta wersja magnetofonu, jedyna dostępna w Polsce, miała wadę projektową i przez to sprzęt był szczególnie podatny na błędy wczytywania, niezależnie od stanu kasety. Potem przerobiłem zestaw na turbo: magnetofon + cartridge, i to był najbardziej przełomowy komputerowy upgrade w życiu ;-) Trudno było uwierzyć, że gry mogą się wczytywać z prędkością światła, chyba jakieś 1-1,5 min :-o
Atari 800XL wymieniłem na Amigę 500. To był opad szczęki. Kultowa maszyna. Obcowanie z nią to była czysta przyjemność. Niestety, pomimo wielkiej sympatii, po kilku miesiącach wymieniona na pierwsze PC. Względy pragmatyczne. I nastały czasy pasjansa i sapera ;-)
Wybitnie żałosny artykuł. Po pierwsze regulowanie głowicy w magnetofonie to coś czego przeciętny użytkownik robić nie powinien bo absolutnie każda kupiona oryginalna gra była nagrana tak aby od razu działała na fabrycznych ustawieniach. Kręcić głowicą musieli WYŁĄCZNIE piraci którzy mieli kupowane składanki nagrywane przez jakiegoś Pana Miecia na domowym magneciaku zwanym potocznie jamnikiem. Tak więc autor ma pretensje do obsługi C64 za to że kradł i że musiał poświęcać czas na obejście swojego rodzaju zabezpieczeń. To tak jakby współczesny użytkownik PC narzekał że obsługa komuptera to katorga bo trzeba grę ściągnąć, rozpakować, wyłączyć antywirusa i zcrackować. No litości, to nawet śmieszne nie jest! To samo z wyciąganiem i rozstawianiem. Człowieku! Nie wiem czy zauważyłeś ale C64 TO KOMPUTER! Idź złóż stacjonarnego PCta i rozkładaj go tylko jak będziesz chciał zagrać! Masz to samo (albo nawet i gorzej). Autor na przyszłość powinien zastanowić się nad tym co pisze zanim to napisze.
Nie masz racji porównując współczesny PC do tamtych komputerków w klawiaturach o jednolitej architekturze i podzespołach.
Dzisiejszy odpowiednik dla tych komputerów to de facto coś takiego jak Pi400 czyli jeden rodzaj hardwaru zabudowany w klawiaturze.
Więc jakby szukać na siłę następców tych Atari/Commodore/Amiga/Spectrum to właśnie w Pi400, a nie PC.
Mam wystarczającego PC do emulacji nawet Switcha, ale itak kupiłem Pi400 właśnie dla tego komputerka in box, bo jednak pecet to pecet, głównie narzędzie do pracy, multimediów, trochę do gier i już sam Windows kojarzy sie z robotą , a nie rozrywką.
A te małe komputerki działały od strzała, były super fit, proste i odwdzięczały się wygodną obsługą.
PC to od zawsze był składak, czyli robot z klocków, gdzie non stop coś wymieniasz, zeby się dało tego komfortowo używać.
Te komputerki w klawiaturach i pierwsze sześć generacji konsol to była magia. Każda miała swoją architekturę, swoją metodę działania, obsługę i specyfikę.
Chłonąłeś klimat zamiast liczyć cyferki i Mhz jak na PC.
Jestem z PC już 25 lat i powiem Ci, że uważam to za narzędzie nr 1 ludzi ludzkości, ale narzedzie, a nie coś wyjątkowego czy styl życia.
Stacjonarkę obecną kupiłem raz, ze była w dobrej cenie, a dwa do emulacji własnie, a rok temu odkryłem VR.
Coś co nie ma naprawdę stałych elementów (na PC wszystko się wymienia, jak zużywające się narzędzia w warsztacie mechanika) i nie ma wyjątkowego interfejsu, doznań i klimatu, nie ma duszy.
Dusza to więź, a z PC nie sposób mieć więź, można być tylko wdzięczny za moc obliczeniową i otwartą architekturę, tyle i aż tyle.
PC to narzędzie do pracy z funkcją odpalania gier po odpowiednim tuningu oczywiście.
Pierwsze PC nawet nie miały kart graficznych czy dzwiękowych do grania i do dzisiaj musisz kupić karty graficzne za tysiące złotych by grać.
W tamtych komputerkach czy konsolach miałeś wszystko od razu out of box i niewiele grzebałeś. Budowałeś więź od pierwszego odpalenia.
Ło matko!
Ileż uczucia, jaka namiętność.
A niby zwykły kalkulator w dużej klawiaturze i z małym monitorem.
Jak uważasz i to twój gust. Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że PC ma dusze. To zależy dla kogo.
Ile miałem radości i przyjemności z składanie PC, by móc po raz pierwszy uruchomić. Ile miałem przygody z MS-DOS, Norton Commander, Win95, 98, XP aż do 10. Ile gry grałem na PC i ile miałem z tym wspomnienie.
W tej chwili PC nawet mają ładne obudowy dla gracze.
Amiga i Commodore 64 i konsoli też mają osobiste uroki i też kocham. :)
Takie są moje zdanie.
Chodzi o to, że Amiga ma większą duszę niż Pc i w tym ma rację. Czysta magia. Wyjątkowa maszyna do gier i to już nie powtórzy się :)
To jak z poznawaniem i romansowaniem z najpiękniejszymi kobietami, gdzie też tylko jedna jest tą najbardziej wyjątkową jaką poznajemy w swoim życiu, bo nie tylko ma boski wygląd, ale też świetną osobowość i wyjątkowe wnętrze więc zostaje żoną, bo przechodzi wszelkie kwalifikacje.
Ja mam taki sentyment do Atari 2600 (Rambo), Commodore 64, NESa (Pegasusa), Amigi, Automatow, Playstation, Akceleratora 3D i Sound Blastera na PC :p Dreamcast i Playstation 2 tez dawaly rade :]
Chodzi o to, że Amiga ma większą duszę niż Pc i w tym ma rację. Czysta magia.
Kocham PC, ale masz rację, że Amiga jest naprawdę wyjątkowa i niepowtarzalna. Szczególnie, kiedy tworzyli niesamowite i niezapomniane gry, demo, grafiki i inne. Na przykład Agony i te epickie grafiki (nawet do dziś wymiata), który zapadł mi na pamięć i nadal mam to na dysku PC. --->
A te gry 3D rozmiarów znaczka pocztowego, do dzisiaj niezapomniane wrażenie.
Tak, Amiga pińćset jako przedmiot na biurku, przycisk do papierów, doskonałe rozwiązanie, a jakie romantyczne.
Link
Dema Amigowe, soundtrack w wersjach gier pod ten komputer i styl wizualny z bogatą paletą barw na tej 16-bitowej maszynce na owe czasy to poezja :)
Pc jako komputer nr 1 wykuł się dopiero dzięki karcie muzycznej Soundblaster (1990), dyskowi HDD, CD-Rom, a później akceleratorowi graficznemu 3d Voodoo (1996). Ale jak wiesz początkowo mało kogo było stać na to. Przyjęły się mocniej po 2-3 latach od premiery, że każdy miał w swym zestawie. Mało kto miał Soundblaster w 1990 roku czy Voodoo już w 1996 roku. Generalnie Amiga była najlepszym komputerem drugiej połowy lat 80', ale świetnie sprawdzała się też w pierwszej połowie lat 90', a zwłaszcza, gdy ktoś na Pc nie miał Soundblastera, a do Amiga dokupił twardy dysk, by nie wymieniać dyskietek.
Okladki z numerkami rzeczywiscie tez byly i chyba jak kazdy nagralem kilka swoich. W turbo odpalaly sie srednio do kilkunastu sekund. A przetrwaly rowniez dzieki pecetom :]
Nie pamiętam, ile dokładnie kosztowała stacja dyskietek, ale po jakichś dwóch lub trzech latach w końcu jej się doczekałem. Pamiętam, że dyskietki były bardzo wytrzymałe. Nawet po zalaniu herbatą działały. Wystarczyło wyjąć dyskietkę z tej czarnej "obudowy" i przełożyć do innej.
Na pewno miałem jedną grę, która doczytywała się z kasety. Defender of the crown. Była na dwóch krótkich dwustronnych kasetach. Generalnie była to bardzo słaba gra.
A tuż po zakupie komputera, obsługę magnetofonu rozgryzła moja mama, która w pracy używała komputera jeszcze w postaci wielkiej szafy z kartami perforowanymi.
I ja w ogóle nie używałem kartridży. Nie były niezbędne.
Moją ulubioną grą na C64 był na pewno Gunship. Godzinami w to grałem. Lubiłem też bardzo Stunt Car Racer, Grand Prix Circuit, czy Maniac Mansion. Wszystkie można dziś zobaczyć na YouTube. Trochę trudno było mi przypomnieć sobie inne gry, które lubiłem. Większość takich wspomnień mam z czasów Amigi. Tam był choćby Gunship 2000, w którym grafika wtedy zwalała z nóg, albo UFO Enemy Unknown, które ponownie katowałem jeszcze kilka lat temu. Zresztą, nowy XCOM katowałem nawet w tym roku.
Pamiętam, że dyskietki były bardzo wytrzymałe. Nawet po zalaniu herbatą działały.
To zależy od producenta i jakość wyrobu. Miałem kiedyś parę dyskietki z skopiowane gry (piractwo w tamtędy czasach wtedy była legalna, a dostęp do oryginalne gry bardzo trudno w Polsce), które z upływem czasem same się psują. Inne też zepsuły się po określone ilości użycie.
A moja pierwsza oryginalna gra to było Baldur's Gate. Do dziś stoi na szafie obok drugiej części. Tyle pracy włożyli w tamte spolszczenia, że ludzie chyba kupowali z powodu szoku, jaki przeżywali czytając newsy na ten temat. Tylko jeszcze rodziców trzeba było przekonać, aby pozwolili wydać 150 zł za grę. Tyle że nawet 5 pirackich płyt CD to był już koszt niebagatelny, więc różnica w tym przypadku nie była aż tak ogromna. Zwykle jakieś ruskie piraty można było kupić po 20-40 zł (1 lub 2 płyty).
To ciekawe, bo nie pamiętam, aby dyskietki łatwo się psuły.
Widocznie tylko ja mam takiego pecha. Widać, że dyskietki mnie nie lubią.
Koszmar z terazniejszego punktu widzenia.
Z punktu widzenia dzieciaka, to byla normlana sprawa i czesc zabawy.
Jakie nerwy związane z obsługą? Commodore to nie Atari, byłem wtedy w podstawówce i jakoś bez problemu wszystko ogarniałem, poza tym w tamtych czasach obcowanie z własnym kompem którego posiadanie to było wielkie wooow, więc każdy kto miał to się jarał a nie narzekał, potem jak się pojawiły Blackboxy to już całkiem była bajkowa obsługa.
Nie miałem też takiego przypadku że gier nie chciało mi się uruchamiać, po to się co tydzień z kumplami jeżdziło w sobote na giełdę i kupowało kolejną piracką składankę z masą gier, żeby potem resztę soboty z ekscytacją odpalać kolejne gierki i sprawdzić czy trafiła się jakaś fajna pozycja.
Ustawianie głowicy? Jaki problem, przynajmniej jako dziecko umiałem posługiwać się śrubokrętem.
Ale ja trochę mało obiektywny jestem bo c64 mam kilka sztuk, wyczyszczone i odpicowane, teraz nawet można kupić Cartridge z grami tworzone w dzisiejszych czasach przez pasjonatów.