Jak wiadomo, sezon grzewczy powinien trwać w Polsce dziesięć miesięcy, niestety trwa jedynie osiem, czasem nawet siedem i pół, w związku z czym, w obliczu postępującego ocieplenia klimatu, które osłabia Golfsztrom, wiosną i jesienią ciężko wytrzymać w mieszkaniach w bloku, jeśli ogrzewane są z sieci miejskiej, bo jest w nich po prostu zimno...
Zazwyczaj próbowałem jakoś przetrwać ten okres bez dodatkowych inwestycji, obawiam się jednak, że w tym roku sezon grzewczy zacznie się znacznie później. Mam już tego dosyć.
Stąd moje pytanie - co najlepiej kupić, żeby skutecznie i w miarę ekonomicznie dogrzać pomieszczenie 8-15 m2?
Ponoć starczy na takie 700-1000W mocy grzewczej, więc pierwsza myśl to tani termowentylator, tyle że tanie "farelki" mają zwykle fatalne opinie. Wydać 80-100 zł, by za miesiąc wydać kolejne na chińszczyznę, albo bawić się w wymiany w ramach gwarancji sprzedawcy? Średnio zachęcająca perspektywa.
Są też i droższe termowentylatory, także z trwalszymi rzekomo grzałkami ceramicznymi, ale one mają już większy pobór prądu, moc to zwykle 1500-2000W.
To może lepiej wybrać grzejnik konwektorowy tej samej mocy? Nie jest kompaktowy, ale nie hałasuje (chyba nawet te z wentylatorem będą cichsze, prawda?), z drugiej strony - pewnie znacznie dłużej trzeba czekać na efekt w postaci ogrzania powietrza w pomieszczeniu, pytanie więc, czy będzie to praktyczne przy doraźnym użytkowaniu i czy nie okaże się znacznie droższe, jeśli chodzi o koszty energii elektrycznej?
Niestety z racji mieszkania nie na ostatnim piętrze fotowoltaika odpada, a przy jej braku sens traci też pompa ciepła na balkonie, choć ten jest spory. ;)
Może taniej będzie zmienić mieszkanie jak użerać się co roku z ogrzewaniem tego mieszkania. Albo jakiś remoncik z ociepleniem jeżeli to możliwe.
Stawiaj kozę i nie marudź :)
Śmieci, opony i chrust z lasu - jakoś przeżyjesz.
A tak serio.
Poszukaj czegoś ceramicznego - mniej awaryjne o lepiej kumuluje ciepło.
Ostatnio wódz Kaczyński mówił, że można palić wszystkim, także to jest myśl. ??
Ale w sensie zwykły termowentylator?
W sumie taka była początkowa myśli, pomimo hałasu, bo pokoje niewielkie.
Aczkolwiek tutaj chyba kumulacja nie ma znaczenia, bo po wyłączeniu zasilania i nawiewu ta grzałka raczej szybko się wyziębi i niewiele ciepła odda w drodze konwekcji? Jedyna zaleta to teoretycznie mniejsza awaryjność jak sądzę?
Pytam całkiem poważnie, bo od lat takich rządzeń nie używałem. Pamiętam jedynie z dzieciństwa farelkę z czasów PRL.
Mieszkania póki co nie zmienię, na spadek się jeszcze nie zanosi, blok nie jest najnowszy, ale termoizolacji nie brakuje, zresztą teraz nawet wielka płyta jest wszędzie ocieplona.
Tylko że żaden budynek to nie termos, a nowe budownictwo i tak ma okna z nawiewnikami, bo teoretycznie wymaga wentylacji, nawet jeśli grawitacyjna jest wspomagana mechanicznie...
Mówiłem, że FV i pompa odpada, koza to też konieczność wybicia otworu w ścianie, uzyskania zgody wspólnoty, zgłoszenia z projektem do UM (ingerencja elewację) ;)
Stawiaj kozę bez wentylacji.
Będzie czadowo!
tylko stwierdzam fakty, ale tak sobie teraz myślę że z twoje strony mógł to być sarkazm.
Wystarczy zwykły grzejnik olejowy z nastawem mocy na 1 przycisk czyli 50% mocy. U mnie takim grzejnikiem dogrzewałem w poprzednim roku 40m2 sypialni.
Można też użyć przemysłowego termowentylatora (nagrzewnicy) 3,5kW który jest dalej pod 220V i też puścisz na 50% mocy to w 30 min zagrzeje całe pomieszczenie i wyłączysz.
W obu przypadkach można ustawić termostat i po osiągnięciu odpowiedniej temp grzejnik czy nagrzewnica się wyłączy.
Ale grzejnik olejowy jest za duży i za mało przenośny. Chodzi o pomieszczenia 8-15 m2, a nie 40 m2.
Chyba że są jakieś lekkie i małe wersje...
Olejaki też masz małe i 500 /1000/2000 te 500 to malutkie takie pierdółki ...
Olejowe oddają ciepło nawet po wyłączeniu z prądu dopóki czynnik nie wystygnie , ale z tym cudów nie ma.
Żeby grzał musi pracować.
https://www.delonghi.com/pl-pl/pl-pl/grzejnik-olejowy-dragon-4-trd40820/p/TRD40820
Przecież typowy grzejnik olejowy nie jest szczególnie wielki i niemobilny. Sam podobnego używam, żeby w zimie czasem w razie potrzeby szybko jakieś pomieszczenie dogrzać (np. łazienkę). A ciepło trzyma dość długo po wyłączeniu.
Niestety, nie mam pojęcia, jak byś cenowo wyszedł na regularnym grzaniu czymś takim.
Termowentylator będzie najbardziej efektywny - siedzę w tamacie to wiem - chodzi mi o szybkie dogrzanie pomieszczenia .... problemy są dwa pobór prądu bo tam masz powiedzmy dwa biegi i to z reguły działa tak , że na 1 1000wat na 2 wiadomo .
Bywają też farelki i mocy 500wat.
FARELKA szybko i głośniej to plus z minusem tego urządzenia .
Jeżeli chodzi o urządzenia oddające ciepło grawitacyjnie (czyli im bliżej siedzisz tym cieplej) to tutaj taki konwektor jaki by nie był zasadne by było kupić droższy z termostatem (ewentualnie z programatorem)- ustawić to sobie tak jak wymagają Twoje potrzeby .
Praca ciągła podtrzymująca temp. w pomieszczeniu czy w określonych godz a np w nocy ma nie pracować.
Musisz wziąć pod uwagę to , że jak od stycznia prąd będzie droższy to może Cie roboczo godzina korzystania z urządzenia , które zużywa na godz 1KWH kosztować 2 zł ... 5 godz wychodzi 10 zł .
Wszystko trzeba przekalkulować.
Od siebie dodam że dla mnie ciepło z farelki jest przyjemniejsze.
Pozdrawiam .
Jak mieszkasz na ostatnim pietrze zapewne masz dosc cieplo latem. Sezon na klimatyzatory sie konczy, moze nawet sa jakies promocje. Zainwestuj w porzadny klimatyzator z funkcja grzania.
Nie, nie mieszkam na ostatnim piętrze. :)
Co do olejowych - no te 60x30 cm i 3 kg to oczywiście żaden kolos nie jest, ale jednak trochę miejsca zajmie, znacznie więcej niż farelka albo konwektor. (tak, najbardziej chodzi o to przechowywanie, wiadomo, że co do używania to spokojnie znajdzie się miejsce na olejowy, choćby obok zwykłego grzejnika pod oknem)
W różnych tekstach w sieci wskazują rzeczywiście na najwyższą długofalową :) skuteczność grzejników olejowych, jednak w przypadku mieszkania myślę, że nie potrzebne mi póki co tak "trwałe" źródło ciepła.
Mam nadzieję, że w zimie CO jednak będzie działać :), myślę o czymś na jesień i wiosnę, do doraźnego stosowania. Jak pisałem, budynek normalną izolację posiada, więc gdy się pomieszczenie nagrzeje, to ciepło w nim na jakiś czas zostaje.
Dlatego bardziej zastanawiam się nad farelką lub konwektorem. Zależy mi na szybkim efekcie, ale szczerze mówiąc nie wiem jak jest z głośnością nowych termowentylatorów (pewnie jednak znacznie lepiej niż z turbinami z PRL, jak sądzę?) i czy nie lepiej poświecić nieco więcej czasu na grzanie konwektorem kosztem, pytanie tylko, ile więcej go potrzeba, czy efekt kominowy faktycznie jest tak skuteczny jak go zachwalają producenci, czy jednak wymuszona wentylacja będzie niezastąpiona. No, chyba że konwektor z wentylatorem...
OK, zawsze mogę zamówić, sprawdzić i odesłać, ale jakiś trop warto mieć.
Rzeczywiście za szybko przeczytałem. Niemniej jednak i tak klimatyzator powoli staje się must have. Lepiej na pewno nie będzie. Warto rozważyć.
W tym roku czułem upał tylko raz, przez dwa dni :D
A tak to było przyjemnie ciepło albo normalnie, czasem nawet trochę za chłodno. Lato trwało ile, dwa miesiące?
Z perspektywy tego i poprzedniego roku klimatyzator to kompletna strata kasy, pieniądze wyrzucone w błoto, lepiej wydać je na prąd do grzania wiosną i jesienią. :P
Upały to pamiętam sprzed kilku lat, ewentualnie.
W obliczu nadchodzącego kryzysu energetycznego nielogiczne wydaje się szastanie pieniędzmi. Najpierw ładowanie kapitału w sam grzejnik, a później jeszcze kosmiczne rachunki po podwyżkach cen prądu. Przy założeniu, że sieć wytrzyma.
Dużo sensowniejsze wydaje się dogrzewanie organizmu kocem termicznym. Zajmuje mniej miejsca niż grzejnik. Można go zabrać do biura, do galerii handlowej. Polecam Tobie zakup w sklepie shopee. Warto wziąć siedem dla darmowej dostawy. No i taka ilość już porządnie dogrzeje.
https://shopee.pl/product/543788224/12539014676?smtt=0.604614218-1662326585.9