Otóż zaczynam w październiku 2. Rok informatyki w Pile, ponieważ w Pile jest wyższy poziom niż w Poznaniu. Moim zdaniem, to mit, że w Poznaniu jest wyższy poziom niż w mniejszych miastach. Wręcz przeciwnie. Z tego, co ja wiem w Poznaniu jest niższy poziom jest u mnie w Pile. U mnie na informatyce w Pile trzeba bardzo dużo się uczyć.
Oprócz uczenia się samodzielnie się uczę programowania (Front End, OpenCV).
Jak rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka, to powiedzcie mi, co jest ważniejsze niż nauka?
Czy to naprawdę źle, że mam jakieś ambicje i chcę w życiu czegoś więcej?
Na pewno nie wierz w to, że w Pile jest wyższy poziom niż w Poznaniu, bo każda dziura opowiada takie brednie. W sumie to nawet logiczne, bo przecież jakby przyjęli, że jest u nich niższy poziom, niż w Poznaniu, to straciliby sens życia.
Ze studiami jest ten problem ze uczysz się w większości rzeczy które Ci się nie przydadzą, IT to specyficzna branża, może się okazać ze znajdziesz dobra prace w dużym stopniu przez bycie samoukiem. Papier to papier, ogólnie uważam ze polski system nauczania to żart i to w większości dziedzin, nie wiem jak lekarze i prawnicy
Jak rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka, to powiedzcie mi, co jest ważniejsze niż nauka?
Czy to naprawdę źle, że mam jakieś ambicje i chcę w życiu czegoś więcej?
Przepraszam, ale jaki sens ma podanie Ci systemu aksjologicznego o roszczeniu absolutystycznym?
Notabene jeśli tak wyglądają sporządzane przez Ciebie wiadomości, to zaczynam powątpiewać czy widziałeś szkołę średnią na oczy.
Jak rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka, to powiedzcie mi, co jest ważniejsze niż nauka?
Jak dla mnie ważniejsze od nauki i tracenia czas na studiach jest mieć fajny pomysł i założyć biznes. Ja swój założyłem z zerowym kapitałem po szkole (na studia nie mogłem iść bo brakło 1 pkt z matematyki). W sumie szkoła nauczyła mnie kombinować bo lubiłem robić przekręty czy to na sprawdzianach czy tez podczas rozmów z nauczycielami, a dzisiaj to wykorzystuje w życiu czyli taką wyrobioną pewność siebie. Potrafię sprzedać klientom różne bajki. Nawet z jednej strony cieszę się, że nie przyjęli mnie na policję, a startowałem 2 razy bo dzisiaj mam lajtową robotę bez stresu.
Dzisiaj mam dwójkę dzieci i jestem dumny z tego, że kiedyś jak będą mieć po 15 lat lub więcej to będą sobie dorabiać u mnie, a później przejmą biznes więc jakiś fajny start w życiu będą miały. Ja niestety musiałem zacząć od 0, a chciałbym żeby np moi rodzice dali mi taki początek.
Wczoraj mnie spotkała mega śmieszna rzecz bo klientka dała mi 20 zł żeby nakarmić rybkę.
Dziękuję za doradzanie. W takim razie będę się zajmował prawdziwym życiem. Czyli będę więcej fotografował ulice, architekturę i naturę. Będę tak trenował fotografię, żebym ja zrobił karierę w fotografii podróżniczej. Owszem zostanę na swoich studiach informatycznych, ale będę mniej się angażował w naukę, a więcej się angażował w hobby fotograficzne. A podobno warto też mieć hobby niezwiązane ze swoimi studiami.
Chłopie, nikt życia za Ciebie nie ułoży, a Ty ewidentnie masz problem z ogarnieciem się.
Im uczelnia ma wyższy poziom nauczania, tym gorzej wychodzi się na tym w życiu
To ludzie po zarządzaniu powinni mieć najłatwiej w życiu xD
co to za teoria?
Czlowieksmuteg - > zarzadzanie to kierunek/wydzial, nie uczelnia.
Człowieksmuteg-> A to zarządzanie takie proste jest? Zawsze mi się wydawało, że jest tam matma, trochę ekonomii etc. Słyszałem że duże sito tam jest na 1 roku.
Aragorn
Zalezy gdzie. Na Polibudzie w Gdansku zarzadzanie to tzw "wydzial gier i zabaw". Kazdy moze miec tam papier. Pracę po? Juz nie kazdy.
No i jak to w zyciu: na dluzsza mete nie wazne co i gdzie studiujesz, wazne jest to czy aby na pewno chcesz studiowac i czy do czegos te studia pozniej ci sie przydadza (poza przedluzeniem dziecinstwa o kolejne kilka lat). Oczywiscie lepsza uczelnia otwiera wiecej drzwi przed toba, ale jak jestes debilem po Oxfordzie to ludzie i tak zobacza żeś debil i pracy nie znajdziesz. No, chyba ze jestes pociotkiem PISiora, wtedy mozesz byc i prezesem elektrowni atomowej po skonczeniu wyzszej szkoly hotelarstwa. A jak jebnie? Zrzuci sie wine na Tuska i Niemcow.
Na Politechnice Śląskiej Zarządzanie i Inżynieria Produkcji też do orłów nie należała :)
Również nie polecam wyższych uczelni
Ale gdzie? Bo chyba musiala byc to jakas top10 uczelnia na swiecie, ze upadles tak nisko, aby na GOLu pisac bzdury jak np "Im uczelnia ma wyższy poziom nauczania, tym gorzej wychodzi się na tym w życiu"
Strzelam, że KSW.
Edit: Zapomniałem, że teraz to Krakowska Akademia.
Rzuciłem na 2gim roku, fakt pierwszy rok to sito ale chyba jak wszędzie, jedyne czego się dowiedziałem to to, ze lubię ekonomie
To na 100% było MIT. Hydro nie celowałby tak nisko.
Co to w ogóle jest za temat? XD
W tytule niby pytasz o to czy nauka jest najważniejsza w życiu, ale potem piszesz coś o swojej uczelni i przekonujesz że jest tam wyższy poziom Poznaniu. Tylko nie wiem po co o tym piszesz i kogo chcesz przekonać. Forumowiczów czy siebie? Brzmi bardziej jak to drugie...
Potem piszesz że masz ambicje i chcesz od życia czegoś więcej, jak mniemam chodzi tu o dobre zarobki. Czyli w temacie wcale nie chodzi o to czy nauka jest najważniejsza w życiu, tylko czy nauka informatyki na uniwerku w Pile pozwoli ci dobrze zarabiać...
Na początek to ja ci polecam nauczyć się pisać tematy tak żeby było wiadomo o co w nich chodzi.
A co do pytania to odpowiedź brzmi nie wiem. Sukces finansowy potrafią osiągnąć zarówno osoby z dobrym jak i kiepskim wykształceniem. Nikt z nas nie wie czy jesteś dobrym informatykiem czy może nie bardzo.
Czy ty masz jakiś rodzaj autyzmu? Pytam poważnie, bo pomimo tego, że jesteś dorosłym człowiekiem formułujesz zdania i masz pytania i problemy jak zagubione 10 letnie dziecko.
Jest tez mozliwosc, ze rodzice mu kazali studiowac i tyle. W tym przypadku... posluchalbym starszych i skonczyl te studia. jak koles sam nie wie co robic to przynajmniej rodzice popchneli go w droba strone i jak (jesli) w koncu dorosnie to przynajmniej bedzie mial juz jakies umiejetnosci, zamiast zaczynac zycie po 40stce jak Gestochowa
No fajnie Asmodeus, ale Qverty mówił nie o tym. Qverty mówił o czym innym. Nie mówił o tym o czym mówisz. Miał na myśli inną kwestię.
Zgadłem autora wątku i wiedziałem, że to nie Gęsty. :)
Pewnie, że są w życiu ważniejsze rzeczy od nauki. Ja np. zrezygnowałem z programowania, bo nie chciałbym ciągle uczyć się czegoś a to zasuwa w tempie potegowym tylko iść do pracy, zrobić swoje i mieć czas dla siebie.
szczęście, bliscy, stabilność, spokój, coroczne przechodzenie gothica, persony i nekopary
Ej to nie jest ten ziomeczek co po 2 tygodniach informatyki chciał już jechać do Nowego Jorku na studia?
ten sam, ale Niu Jork to tylko szczyt góry lodowej, z tego konta wypływały też inne poważne wątki, np. czy warto mieć dziewczynę albo czy można się zbuntować i wyjechać na studia do innego miasta
Albo porównanie dziewczyn z Uniwersytetu a Politechnika.
Jak rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka, to powiedzcie mi, co jest ważniejsze niż nauka?
Np. seks.
Teraz już jestem na 100% pewien, że jesteś zboczona. Tylko pozazdrościć mężowi. :)
Po co teraz studia jak ktoś po podstawówce może iść do wojska za 4500 na rękę?
Ilu dostanie tyle na start z wyższym? Jakiś śmieszny promil.
Smutna prawda.
Bo papirek chco mić z wyższym wykształceniem.
Mówię tylko o kwestiach finansowych, to co tam się dzieje w szeregach to inna para kaloszy.
Czy rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka?
Tak. Szczęśliwe i beztroskie życie.
O tym, co jest w życiu najważniejsze, sam musisz zdecydować. Nie ma jednej i "poprawnej" odpowiedzi na tak postawione pytanie.
Jeśli o mnie chodzi, "nauka" (w sensie: zakuwanie w ramach studiów i zdawanie kolejnych egzaminów) to jedna z mniej ważnych rzeczy w życiu. Ale nauka (w sensie: samorozwój, pozyskiwanie wiedzy, umiejętności, mądrości) to jedna z ważniejszych rzeczy w życiu. I na pewno nie związana wyłącznie (czy nawet przede wszystkim) ze studiowaniem.
Amen.
Czy rzeczywiście są w życiu ważniejsze rzeczy niż nauka?
To oczywiste. Powiedziałbym, że większość rzeczy w życiu jest ważniejsze niż nauka.
Czy to naprawdę źle, że mam jakieś ambicje i chcę w życiu czegoś więcej?
Generalnie 90% tego, co ludzie rozumieją jako ambicja to jest ch#j, a nie ambicja. Tak naprawdę jedyną ambicją jaką warto mieć jest robienie w życiu jak najwięcej tego co się lubi, a jak najmniej tego, czego się nie lubi. Jak się będziesz przy tym musiał coś pouczyć to trudno, ale jak się da iść na skróty, to zawsze idź na skróty.
Słuchaj człowieku, jesteś po prostu zwierzęciem nastawionym na przeżycie i rozmnażanie się. Ot, tyle.
Najważniejsze w życiu jest przeżycie. To co robisz tam sobie poza naturalnym obowiązkiem utrzymania istnienia swojego gatunku to już mniej ważna kwestia.
A czy nie myślałeś o rozwoju własnego intelektu?