Prey to średniak. Zawiodłem się na prequelu Predatora - recenzja
do autora tego artykułu:
Tych czasów co grał Arnold i inna śmietanka już nie będzie na pewno. Tak więc nie wiem skąd te oczekiwania. Teraz kinem rządzi CGI
Buehehe ale wyczucie, właśnie skończyłem oglądać
Edit: przeczytałem recke i się z nią zgadzam. Nie pogniewał bym się gdyby to Taabe był mc bo był kozakiem
do autora tego artykułu:
Tych czasów co grał Arnold i inna śmietanka już nie będzie na pewno. Tak więc nie wiem skąd te oczekiwania. Teraz kinem rządzi CGI
Z pewnością w kinie rozrywkowym w XXI wieku dominuje tandetne CGI i brak klimatu. Wtedy w 1986 roku podczas produkcji "Predator" pomoc komputera była znacznie mniejsza przy efektach specjalnych. Mocniej wspomagali się komputerem przy "Otchłań" 1989, "Terminator 2" 1991 czy "Jurajski park" 1993, ale nawet przy nich ilość efektów z użyciem komputera to pikuś w porównaniu jak nadużywa się tego teraz.
Dam przykład malutki. Ilość statysów jednocześnie na planie przy kręceniu "Wojna i pokój" z 1965 roku wersji 8-godzinnej oraz "Waterloo" z 1970 roku (oba produkcji ZSRR) dochodziła do 15 tys. Przy naszym "Potop" 1974, gdzie finansowo wsparło nas ZSRR też była ogromna ilość. A obecnie masz przy filmach kostiumowych z bitwami max 400-500 statystów jednocześnie na planie, a reszta dorabiana CGI dla mocnego obniżenia kosztów.
Wydaje mi się, że CGI jest łatwiejsze i przystępniejsze w względach logistycznych i czasowych.
Dobra już nawet pieprzyć to CGI. Nie chodzi tu o średnie efekty ale o dziury fabularne, kiepskie sceny pojedynków z Predatorem, brak predatora w predatorze, bral rozwoju uniwersum i inne kwiatki.
Jak film jest dobry to człowiek nie patrzy tak na efekty bo jest zszokowany tym co się dzieje na ekranie.
Spoko film, przyjemnie się oglądało takie 7/10. Ale raczej bym nie wrócił do ponownego obejrzenia.
Widac, że powtarza się sytuacja z gry pod tym samym tytułem. Nieważne, że gra tyczy się innej tematyki, ale jednak Prey 2006 to gra ideał, a ten od Arcane to slabizna. I o ile znajdę wieku fanów tego drugiego Preya, tsk próżno szukać w necie osób, które grały w oba i twierdzą, że ten id Arkane bije na głowę tego z roku 2006.
przeszedlem preya tego pierwszego raz i swietna fabula no i fajnie sie gralo a tego od arcane przeszedlem z 10x, fabula genialna, ogolem caly swiat/historia - swietnie mi sie za kazdym razem gralo, jedyne co mnie bolalo, to design kosmitow, zrobili z nich jakies czarny chmury/kupy :-D
Raczej na odwrót, Prey 2006 to zwykła strzelanka w stylu doom 3 z trochę ciekawą estetyką, a Prey 2017 to godny następca System Shock i niesamowicie głęboki cRPG w stylu immersive sim
To jakby porównywać Taylor Swift z Kate Bush
Totalnie inna liga
Ograłem oba i lepszy jest Prey od Arkane. Tak ogólnie oczywiście, bo to dwie zupełnie odmienne gatunkowo gry.
Oba Preye są świetne, tylko że są kompletnie inne od siebie. Gra od Arkane nie powinna nazywać Prey, bliżej jej do System Shocka więc bardziej pasowałoby ją w tradycji "Shocków" nazwać Xenoshock albo coś w tym stylu i nie byłoby problemu.
Dla mnie ten od Arkane zdecydowanie przynudza w dalszej części. Natomiast ten 2006 to typ gry, w jakie najbardziej lubię grać. Dlatego czekam na Scorn. Chyba najbardziej ze wszystkich gier od roku 2020.
Znacznie ciekawszą grą jest Prey od Arcane niż ten z 2006 roku na silniku Doom 3.
Mozesz wytłumaczyć dlaczego? Absolutnie się z tym nue zgadzam. Druga sprawa: ilu z tych uważających Preya 2019 ukończyło go?
Ja uwielbiam obie gry, ale jednak nowy Prey od Arkane jest lepszą pozycja
Ten z 2006 roku w pewnym momencie stawał się troche monotonny, no i nie ma az tak dobrej historii jak ten z 2017 (choc i tak to dobra historia szczegolnie jak na fpsa). Gry immersive sim są same w sobie po prostu ciekawsze od zwyklych liniowych fpsow
Scorn z Preyem z 2006 nie ma nic wspolnego, moze jedynie to, ze tez bedzie obrzydliwy
nie trafiles, ja skonczylem starego praya na premiere i mimo ze byl naprawde fajny jak na tamte czasy (fabula scifi pode mnie i niesamowita, chyba piewszy raz uzyta w grach mechanika portali) do nowego praya sie nie umywa.
Nowa gra ma fabule genialna, wciagajaca i tajemnicza.
tam sie chce czytac kazda tablice, ogladac kazda notatke na stole bo moze byc cos ciekawego.
milion mozliowosci rozwiazania problemu, sprytnie poukrywane przejscia, zagadki z nagrodami.
nawet walka mimo swojej rpgowosci (a moze nawet przez nia) daje satysfakcje bo czasami trzeba podejsc taktycznie.
odczuwalny i wplywajacy na mozliwosci interakcji ze swiatem rozwoj postaci.
i jeszcze raz fabula bo ja sie pamieta najbardziej.
Nowy Prey sprawil ze poczulem sie jak dziecko i nie moglem oderwac sie od gry :)
Cała fabuła opowiada o tym, jak to Naru według wszystkich nie jest godna, by polować, nie nadaje się do tego – i Predator też tak uważa. Tak po prostu. Wydawało mi się, że mamy tu do czynienia z powtórzeniem wątku z „jedynki”, ale „czar prysł”, gdy kosmita zabił nieuzbrojonego, krwawiącego i nieposiadającego nogi kłusownika.
EEE, wydaje mi się, że dobitnie było w filmie pokazane, że brak broni równa się brak polowania. Typek, który udawał martwego wrzasnął mu pod nogami, toć nie było wielkim zaskoczeniem, że dostał kosy w brzuch.
Z każdym komentarzem mam coraz większe wrażenie, że modne jest poszukiwanie dziury w całym. I to mówię JA, typ który jest uważany za ogromnego filmowego marudę, któremu nic się nie podoba.
chodzi ci o tego, ktory umial mowic po angielsku? predator zabil go, bo myslal, ze to jest pulapka, w koncu nie widzial go na podczerwieni a ten zyl?
no właśnie. Jak to jest że predator przez cały film masakruje wszystkich chłopa jak chce a na koniec filmu nie potrafi sobie poradzić z dziewczynką. Dla mnie to jest żenada. Idealny przykład jak jedną sceną zniszczyć cały film
i wlasnie o to chodzi, ze on masakruje wszystkich chlopa i sam zostaje potargany kazda walka? nawet jest scena jak 'zakleja' swoje rany? on dostaje tez ostro 'wciry' ? spoko, ze kazdy szuka mega realizmu w filmie o kosmicie, ktory skacze po drzewach jak zaba, wazac 200kg :-D na kazdy film z predatorem, trzeba przmykac lekko oko na niektore mankamenty fabularne...
btw. jak masakruje wszystkich chlopa jak chce, skoro tabee(brat bohaterki) 1v1 daje mu mocno w kosc i gdyby ten nie uzyl niewidzialnosci, to mozliwe, ze by przegral? nawet tych 2 wychudzonych indiancow z dzidami, przy pierwszej akcji, daje mu ostro popalic...
Nie wiem czy oglądałeś ale za każdym razem jak Predator tutaj "masakruje" to sam dostaje ostre wciry, poharatał go wilk, niedźwiedź, indianie, brat Naru, nawet traperzy trochę ran mu zadali. Zaś Naru widziała wiekszość walk i uczyła jak z nim walczyć, i tak też zrobiła, najpierw szybki strzał z pistoletu z bliska, następnie szybkie ciosy toporem wykorzystując własną zwinność i na końcu wciągnięcie go w pułapkę i wykończenie własną bronią.
Ogólnie sama walka nie byłaby taka zła jeśli Naru nie dawałaby się zbytnio łapać, ale sorry jeżeli Predator bierze ją w łapę i ciska o ziemię a tej nic się nie dzieje no to jest już problem z reżyserem niestety.
Zauważcie że wiele filmów powtarza ten błąd z rzucaniem o ziemię. Takie sztuczne przedłużanie walki i życia protagonisty.
Można to robić na inne sposoby
Na szczęście gra z 2017 na podstawie której powstał film, jest o wiele lepsza xd
Właśnie skończyłem oglądać i muszę powiedzieć że film jest DOBRY jak na predatorską serię. Faktycznie schemat filmu poszedł w kierunku Predatora 1. W sumie dostajemy tutaj to czego sami chcieliśmy, powrotu do korzeni. Jednak widać boli widzów, że głównym bohaterem jest kobieta i zdaje się to być główną przyczyną negatywnego odbioru filmu bo ja tak na dobrą sprawę nie widzę czego można się tu przyczepić, żeby nazwać ten film słabym. Mamy gore, mamy polowanie, mamy całą masę trupów, czego chcieć więcej? Błedy, głupoty w dialogach i fabule są niemniejsze, niż cała obecna kinematografia zwłaszcza z elementami sci-fi. Wśród marudzących czytam jedynie - "słaba kobieta walczy z predatorem? to śmieszne!" na tym kończą się argumenty.
Po obejrzeniu (nareszcie) dobrego filmu z predatorem mam wrażenie, że ta seria jest jakaś mega ograniczona, żeby nagrywać nowe filmy w stylu predator 1, to po prostu już się nudzi po pierwszym filmie i to jest jedyny powód dla którego jest to dla mnie film DOBRY, a nie bardzo dobry - bo już to wszystko było. Mam nadzieje, że teraz dadzą odpocząć predatorowi na jakiś czas i wrócą z czymś nowym tak jak niektórzy już pomyśleli o filmie w którym predator poluje np. na jakiejś stworzenia na innych planetach czy coś. W każdym razie polecam film fanom predatora bo nie zawodzi.
Mamy gore, mamy polowanie, mamy całą masę trupów, czego chcieć więcej?
No jeżeli według Ciebie tylko tyle potrzeba no to niepotrzebnie się produkujesz akurat tutaj.
Chcesz powalczyć z szowinizmem to cofnij się do wcześniejszych postów albo na inne strony tam gdzie ludzie rzeczywiście narzekają na kobietę w głównej roli, bo ja tutaj nic takiego nie widzę.
Myślę że ta recka jest napisana dla fanów którzy widzą coś więcej niż tylko sieczkę.
Oczywiście że to uniwersum zasługuje na coś lepszego, dlatego ludzie porównują wszystko do pierwszej części bo wytyczyła ona pewien szlak którym powinny inspirować się kolejne filmy i nie mówię tutaj o kalce.
Nie narzekam na tą recke tylko chodziło mi o inne strony w tym opinie użytkowników na golu pod newsami i nie trzeba daleko szukać, żeby takie znaleźć. Nie zapatruje się aż tak mocno w szczegóły bo bym musiał napisać własną recenzję, ale uogólniając to ten predator jest najbliżej predatorowi 1. Nareszcie mamy średniaka, którego można obejrzeć nawet więcej niż raz. Przyznajcie że jak na serię predator to już sukces i to nie tylko dlatego, że większość poprzednich filmów jest kiepska, ale też dlatego że Predator sam w sobie nie jest na tyle kompleksową postacią, żeby można było z niego wycisnąć jakieś arcydzieło. Jedynka jest świetna, ale dużo w tym zasługi tajemniczości wynikającej z nieznajomości zagrożenia.
To nie prequel. Albowiem nie jest to historia która pokazuje jak doszło do jakiś wydarzeń powiązanych z wątkiem z oryginalnego Predatora. To oddzielna zamknięta historia.
Średniak straszny, chociaż nie wiem czy średniak to nie za wysoko dla tego dzieła, fajne efekty, dobre udźwiękowienie i to tyle z plusów.
Siedzi taki jeden z drugim i marudzą. Słaby, kiedyś to było. Banda męczenników i malkontentów. Dobrze, że wakacje się kończą i zaczną się klasówki z przyry to przynajmniej przestaniecie oglądać filmy.
Chciałbym przeczytać scenariusze i obejrzeć scenorysy do wersji tych wszystkich malkontetów którym tak bardzo się nie podobało. Film jest jaki jest, nie jest to epickie dzieło ale solidna kinematografia. Aktor z prdatora 1 napisał na Twitterze że gratuluję godnego następcy jedynki.
Jak dla mnie CGI są na poziomie zadowalającym. Ok misiek był trochę sztywny, wilk i zając też było widać ale pies był ideolo. Jedyne co mnie fabularnie zdziwiło to brak rozeznania i predatora. Zazwyczaj robili wywiad kto jest największym badaasem na dzielni a tym razem ziomek poszedł w bój i zabijał po kolei od węża do niedzwiedzia. Aż spotkał humanoida. Ewidentnie był to niedoświadczony pradator.
Dodatkowo przypominam że w każdym predatorze człowiek wygrywa. Jeszcze chyba nie bylo części w której wygrywa i zwycięsko wraca do domu. Taka mechanika. Człowiek ma wygrywać, mimo słabości organizmu ma być lepszy.
Nie ma sensu szukać dziury w całym. Ktoś się przywalił do polowania tomahawkiem. Serio? A statek kosmiczny i 2m gość który znika jest zupełnie realistyczny? Jak by ludzie mieli broń laserową to dalej było by to ok bo to film, a nie rekonstrukcja. Dlaczego ktoś doszukuje się realizmu w filmach? Dlaczego w filmach SF gdzie są podróże między planetarne z prędkością światła? Fizykę znacie? Prędkość światła można osiągnąć tylko wtedy gdy nie ma się masy jak foton. Człowiek ma masę, statki mają masę ergo nie mogą osiągnąć prędkości światła czy nawet się do nie zbliżyć. Ergo podróż do najbliższej gwiazdy zajęła by setki albo tysiące lat. A układ gwiazdy predatorów jest jakoś na skraju drogi mlecznej. Więc dlaczego nikt się nie przywalił do założenia a dowalą się do nierealistycznych indian. To strasznie głupie.
Ja daję 8.5 to bardzo ciekawy film, może dlatego że lubię uniwersum, lubię predatorów i ich zasady honoru i lubię kino z lat 80 i 90, za to nie czaje fenomenu np. filmów Marvela. To jest dopiero tandetna głupota do tego okraszona moim ulubionym popylaniem po linii czasowej. Coś się komuś zesrało i scenariusze się nie zagryzja? A luz w następnej części zrobimy myk z cofaniem się w czasie żeby to wytłumaczyć. Debilizm.
Do terminatora też mam ogólny uraz w postaci dlaczego genialna maszynka nie cofnęła się do epoki lodowcowej żeby wyciąć ludzi którzy mają dzidy i kamienie? Dlaczego nie stworzyły jakiegoś wirusa? Tylko usilnie próbują zabić Conora? Ale film jest zajebisty. Bo tego co napisałem wyżej najlepiej nie rozkminiać, żeby efektu nie psuć. I tak samo w predatorze. Nie ma sensu zwracać uwagi na pierdoły. Zobacz całość szeroko, nie wnikają w detale za bardzo i masz świetną zabawę.
Ludzie sie nie dowalaja do scifi z bardzo prostego powodu.
Bo to scifi. Masz pewnosc ze nasze prawa fizyki sa ostateczne i niepodwazalne?
Tutaj mozna fantazjowac bo nie znamy nawet ulamka praw, nie wiemy tak naprawde co jest na marsie a co dopiero miliony lat swietlnych od nas.
a nabieranie eksperctwa w pare dni albo wyciaganie wbitego w drzewo ostrza za sznurek lekkim pociagnieciem przez drobna dziewczyne po prostu jest nielogiczne bo wiemy jak to dziala.
jakby to byl film o superbohaterach to czemu nie. ale podobno nie jest.
Najgłupsze wypociny jakie czytałem ostatnio, a i tak nie doczytałem do końca bo nie było potrzeby. Po co porównywać Preya do filmu z Arnim? Inne czasy, inna technika walki, może nieco bardziej podobne sceneria, w której rozgrywają się wydarzenia, bo nawet predator jest inaczej zbudowany i ma nieco inaczej wyglądającą broń. Predator przybywa na daną planetę "na chwilkę", robi co ma zrobić i odfruwa jeśli będzie miał farta. I co z tego że dziewczyna ewoluuje błyskawicznie? A byłeś chłopie pseudo-recenzencie kiedyś na polu walki? Stanąłeś twarzą w twarz ze swoim strachem? Oczywiście, że nie i dlatego kompletnie nie ogarniasz o czym napisałeś. Film jest świetny, postacie autentycznie wyglądają i całość ogląda się przyjemnie.
Biorąc pod uwagę, że nie kłamiesz. A raczej mijasz się z prawdą uderzając w tak poważne tony o udziale w jakimś konflikcie(załóżmy, że tylko w twojej głowie). To ludzie, którzy naprawdę brali udział w prawdziwych starciach mówią o tym niechętnie, a co dopiero piszą. Raczej starają się wyprzeć takie wspomnienia ze swojego mózgu. Chyba, że wciąż cierpisz na zespół stresu pourazowego to to się leczy. Wypowiedź niefortunna i niepotrzebna. Zwłaszcza, że w środowisku prawdziwych wojskowych cicho sza. Bo nie ma o czym i po co. Chyba, że jako zwykły żołnierz pojechałeś na jakiś turnus. Ale takie wspomnienia to za mało by komuś wygarniać strach. Zwłaszcza, że ten ktoś nie ma szans się wykazać w takich dziedzinach bo i po co. Od tego są inni ludzie. Mam nadzieję, że nie ty.
Nie masz pojęcia o czym piszesz, nawet na kilometr nie zbliżyłeś się do sensu mojego postu. Po prostu brak Ci podstawowych funkcji poznawczych.
Jak dla mnie film średni. Nie podobało mi się że indianie mówili po angielsku, a Naru rozmawiała po indiańsku tylko z psem...
Klimat byłby dużo lepszy jakby cały film rozmawiali po swojemu, no ale wtedy hambungery musiały by czytać w kinie, albo słuchać lektora.
Jej przemiana z 'chcącej lebiegi' w wytrawnego łowce-wojownika była zbyt szybka i zbyt spłycona.
Wygląd samego predzia był średni, ale przynajmniej był to jakiś powiew świeżości.
No i to jak predator zginął... Mogli to lepiej ogarnąć, bo na dobrą sprawę
spoiler start
gość strzelił samobója, a nie ona go zabiła
spoiler stop
'7/10'
Film średni, ale ocena "dobra". Zresztą to samo się tyczy recenzji.
Jakbyś nie sciągał torrenta a oglądał na D+ to byś wiedział ze jest wersja z językiem Komańczy :)
A ja jestem zaskoczony, że ten film w ogóle ma jakieś pozytywne opinie. Zbuntowana nastolatka walczy z maszyną do zabijania z kosmosu - taki opis od początku nasuwa wyłącznie czarne myśli.
Swoją drogą nie wiedziałem że Amber Midthunder jest córką Indianina (David Midthunder, grał w Bone Tomahawk, Jeźdźcu Znikąd, Hidalgo czy Czasie Komanczów) i należy do organizacji zrzeszającej rdzennych Amerykanów.
No wreszcie lepsza recenzja bliższa prawdy.
Autor zapomniał dodać jeszcze bzdur z dialogów a także wielu nielogicznych wręcz głupich rzeczy.
Nie będę się powtarzał pisałem pod poprzednią recenzją szczegółowo.
Jak sie ktos spodziewał po akcyjniaku z Predatorem filmu na poziomie nowej Diuny, Avatara czy tworow Krzyśka Nolana, to lepiej zeby sie ogarnął.
To ma byc kawal dobrej rozrywki i akcyjniak klasy średniej. To, ze teraz malo ciekawych filmów wychodzi, nie oznacza, ze kazdy jak juz wyjdzie to ma byc dzielem sztuki.
Owszem są zawody, jak np Matrix 4 gdy od filmu oczekuje sie wiele, ale od Predatora? Kto ogladal aliens vs predator ten wie czego mogl sie spodziewać.
Czy wychodzi na na to, że już lepszy był Pedator zrobiony przez Walaszka.
Tyłka mi nie urwało, ale tez nie ogladało się zle
Taki przyjemny sredniak, bo zwykly sredniak to 5/10
Zbigniew Woźnicki to średniak. Zawiodłem się na beznadziejnym tekście, od którego nawet nic nie oczekiwałem - recenzja.
Niech Pan poczyta więcej wartościowych artykułów i obejrzy więcej dobrych filmów. Tekstu właściwie nie da się czytać, ledwo dobrnąłem do końca i żałuję zmarnowanego czasu. Styl jakby Pan pisał tekst na maturę albo gorzej. Szczególnie to widać po porównaniu do nieistniejącego "Nad Niemnem 2".
Co do gustu.. rozumiem, nie dyskutuje się, ale jeżeli Pan nie czuł napięcia, nie wyczuł Pan survivalu, to nie wiem, co by Pana zainteresowało. Nie wiem, może oczekiwał Pan od tego filmu jakiejś "rzeźni" albo czegoś pokroju Nolana? To miał być po prostu dobry film akcji (jak pierwszy "Predator") i to na pewno się udało. Jeżeli Pan oczekiwał tam rozmachu w stylu Władcy Pierścieni, to proponuję, żeby przemyślał Pan swój zawód. A porównanie do pierwszego "Predatora" to u Pana w ogóle skąd się wzięło? Widział Pan ten film w ogóle (podglądanie pod kołdrą, gdy rodzice nie kazali patrzeć, się nie liczy)?
Mam nadzieję, że autor wykorzysta nabyte doświadczenie i jeśli powstanie kolejna recenzja, to tym razem otrzymamy coś wartościowego, co da się w ogóle przeczytać bez trzymania ręki na twarzy.