Największa bolączką są inni ludzie, Polacy, zwłaszcza ci starsi.
Dzwonię i jedno z pytań jest takie:
- czy czuje pan wiele radości ?
Na to dziad jak się obruszyl i z mordą:
- co to kur... Za duperele, kur...., Do chu....czasu nie mam a na głupoty kur...
Wszystko było spoko, odpowiadał już kilka minut a tu o pytanie o emocje, związane z tematem ankiety to pytanie ściśle, ten dostaje jakiejś psychozy. I to nie on jeden tylko!
Staruszkowie są tak jadowicie że nie wyobraźcie sobie nawet (nie wszyscy oczywiście, ci z wyższym wykształceniem są rzeczowi i do rany przyłóż, chętnie i spokojnie udzielają odpowiedzi).
Albo się rozłączają jak pada pytanie o wiek, województwo zamieszkanie i inne nie bardzo szczegółowe informacje. Czy taki dziadek myśli że po informacji że jest Józkiem z Wielkopolski zaraz go będzie Mossad ścigał?
Wielce podejrzliwi i ostrożni, ale jak dawać prać mózg przez tv to żaden nie jest myślący i łykają jak pelikany, albo kasę dawać Rydzykowi... To wtedy wszystko git.
Ja nie chcę taki być na starość, masakra, jak ich nawet samo wspomnienie o radości rozsierdza!
BTW. Praca tak ogólnie jest git.
Podejrzliwość to akurat dobra cecha w czasach masowych oszustw. Lepiej być przesadnie ostrożnym niż dać się kiedyś naciągnąć na wrażliwe dane. A nie ma co im się dziwić, że do końca nie wiedza jakie dane są wrażliwe dzisiaj.
Podejrzliwość to akurat dobra cecha w czasach masowych oszustw. Lepiej być przesadnie ostrożnym niż dać się kiedyś naciągnąć na wrażliwe dane. A nie ma co im się dziwić, że do końca nie wiedza jakie dane są wrażliwe dzisiaj.
Co ma badać ankieta, w której pada pytanie o odczuwaniu wiele radości?
No też bym się zdenerwował, gdyby mi ktoś czas zabierał jakąś ankietą i zamiast pytać o konkrety to by mnie pytał o jakieś pierdoły, z których nie wiadomo co wynika :D
Może daj 'feedback' do swojego przełożonego, że masz takie sytuacje nagminnie i czy nie dało by się tego pytania trochę podmienić, bo masz wrażenie, że troche irytuje pewną populację. Z pytaniami o wiek niewiele zrobisz, ale tutaj przynajmniej możesz powiedzieć, że coś próbowałeś.
Jako osoba, która musiała trochę rozmawiać z ludźmi przez telefon w robocie powiem Ci, że praca z ludźmi była by świetna gdyby nie to jacy są ludzie.
Ankiety polityczne? Dawaj więcej kątętu :)
O co tam pytają i inne co ciekawsze rzeczy
Dzwonię i jedno z pytań jest takie:
- czy czuje pan wiele radości ?
Spier...! I bym sie z rozlaczyl.
Tylko spróbuj do mnie zadzwonić, a stracisz głos. Wiesz czemu niektórzy tak reagują niemiło? Jak dzwoni fotowoltaika, pompy ciepła, spotkania dla seniorów, masaże jakieś, darmowe nagrody i jeszcze do tego jacyś ankieterzy pytający o sens życia… tak by codziennie mieć co najmniej jedno połączenie o 6 nad ranem. Mówisz takiemu cokolwiek, że cię to nie obchodzi i nie jesteś zainteresowany, a te pajace dalej brną, że to kilka minut zajmie tylko i bez pytania zaczynają dalej. Pomijam głuche telefony i operatorów sieci. Tego jest po prostu za dużo.
Wielu firmom dalej wychodzi taniej zatrudnić ludzi i płacić za tzw miskę ryżu niż płacić za licencję na soft kilkadziesiąt/kilkaset koła miesięcznie.
Jezu, ale jesteście dziadami. Wyobraźcie sobie, że po drugiej stronie też jest osoba i nie dzwoni do was po to, żeby was wkurwić, tylko dlatego, że taką ma pracę. Po co sobie psuć wzajemnie humor. Skoro, aż tak was boli ta rozmowa, bądź nie macie czasu na nią (co jest zrozumiałe), to nie można po prostu grzecznie powiedzieć, "nie, dziękuję"?
Też nie rozumiem tych ludzi, człowiek do nich miło, pyta grzecznie czy można pogadać, jak nie to się rozlacza, nie narzuca się - a ci z mordą i jakb szatan w nich wstąpił...
Niektórzy to jeszcze chu... walą itp do mnie.
Ja tam wrażliwy nie jestem, ale ktoś inny mógłby się załamać może.
Bo jeżeli gośc przez telefon mówi mi, że ankieta potrwa 7 minut i ja rzucam wszystkie obowiązki, żeby mu po ludzku pomóc, a tym po 15 minutach gradobicia pytań zaczyna się mnie pytać jaką rano zrobiłem kupę i który kawałek Spice Girls mi się najbardziej podobał to najzwyczajniej w świecie tracę cierpliwość bo zamiast robić swoją robotę to poświęcam czas dla jakiegoś typa, który mnie najzwyczajniej w świecie robi w ciula i nie szanuje ani mnie, ani mojego czasu. Ale pewnie gdyby taki ankieter od razu mówił, że ankieta potrwa 20 minut i będą zadawane abstrakcyjne pytania nie zwiazane z tematem to pewnie nikt by sie nie zgodził na rozmowę.
Ja tam się nie dziwię. Tyle słyszą o oszustwach, o naciągaczach, co chwilę ktoś dzwoni coś proponuje, może ktoś z rodziny albo znajomych się dał naciągnąć to się od razu agresja włącza jak słyszą że to jakaś ankieta, ktoś o coś pyta.
Mnie irytuje np. to że jak już odbiorę i jednemu mówię, że nie jestem zainteresowany i proszę wykasować z bazy mój numer i więcej do mnie nie dzwonić, po czym ankieter odpowiada "oczywiście" i dzień później dzwoni do mnie inny ankieter z ta samą oferta badania 400 km od mojego miejsca zamieszkania, mam chyba prawo wtedy stracić cierpliwość bo ile razy można tłumaczyć.
Ostatnio na numer mojej mamy dzwonili z jakiejś firmy zajmującej się giełdą finansowa, wywoływali mnie z imienia i nazwiska, podobno gdzieś się zapisałem do kontaktu. Zadzzwoili raz, wziąłem telefon od mamy i powiedziałem wyraźnie - po pierwsze to nie jest mój numer, po drugie nigdzie się nie rejestrowałem, po trzecie proszę nie zawracać mojej mamie (i mi) głowy.
Dzwonili kolejny tydzień codziennie. No to jak tu można się nie wku*wić.
Wyobraźcie sobie, że po drugiej stronie też jest osoba i nie dzwoni do was po to, żeby was wkurwić, tylko dlatego, że taką ma pracę
Jak do mnie dzwoni ankieter to odpowiadam że nie mam czasu i ochoty na badanie i 90% życzy miłego dnia i się rozłącza, a 10% debili próbuje mnie wkręcić, że to parę minut itp. Wtedy w zależności od humoru i osób postronnych reaguje, najczęściej się rozłączam, a raz na jakiś czas wiązankę srogą puszczam w ramach walki ze stresem :D
Pełna zgoda, nie rozumiem skąd to wyzywanie się na ludziach. to chyba jakaś potrzeba poczucia się lepszym
Aby mieć powodzenie w teleankietach, nie wystarczy suche rzucanie pytaniami.
Niestety ale skoro chcesz zajmować czyjś czas, musisz stworzyć odpowiednią atmosferę. To zbytnio nie różni się od klasycznego wywiadu do gazety z kimś znanym.
Jak już przechidzisz do takich pytań, powiedzmy - bardziej uczuciowych i prywatnych, musisz pod to wyrobić grunt aby pytany nie poczuł się osaczony i zaskoczony. Najlepiej o pewnych sprawach poinformować na samym początku, bo po wyciśnięciu kilku informacji od człowieka, pytania o imię i miejsce zamieszkania zaczynają budzić podejrzenia i agresję.
Musisz trochę postudiować i ogarnąć ludzką psychologię. Bez tego ani rusz.
Mnie bardzo irytuje jak ktoś do mnie wydzwania. Bardzo pilnuje swojego numeru telefonu, wiec jesli ktos spamuje, to robi to bezprawnie.
Poczekaj jak dodzwonisz się do mojej babci lat prawie 90, w połowie rozmowy zapomni z kim rozmawia i o czym po czym sama przejdzie do kontrataku litanią pytań i trudnych spraw.
A generalnie znajdź Pan sobie jakąś normalną pracę. Nie, nękanie losowych ludzi telefonami z dudy nie jest normalną pracą.
Ciekawe czy twój numer pojawia się już jako spam? :v Może już w Kookle numer widnieje z dopiskiem "natręt"?
Wiesz, ciężko będzie Ci w tym kraju znaleźć osobę zadowoloną z polskiego rządu.
Ej, serio jestem ciekawa jak może być słyszalna taka rozmowa...
Najpierw pewnie pytania opłeć, wiek widełkowo, czy mam gospodarstwo, ile m2 ma moje mieszkanie, status cywilny itepe itede, aż tu nagle "czy czuje pani wiele radości"? xD
Odpowiedziałabym pewnie, że w tym momencie czuję radości bardzo wiele (jeśli ktoś byłby w stanie zatrzymać tę karuzelę śmiechu i zażenowania jednocześnie)
Największą bolączką jest sama praca ankietera.
Przez lata wypracowali sobie taką a nie inną opinię, czyli ludzi którzy zadają bezsensowne pytania na bezsensowne tematy i tak się przyjęło. Chyba NIGDY nie słyszałem, by ktoś z niecierpliwością czekał na telefon od ankietera - to zajmuje niepotrzebnie nasz czas, a często nawet nerwy ze względu na niektóre z pytań. W dodatku przecież nic ludzie z tego nie mają, a bycie wolontariuszem rozdającym swoje dane (jakiekolwiek by one nie były) po raz 10 w tym miesiącu raczej przyjemnym nie jest...
Ja szczerze współczuję ankieterom, takim prawdziwym a nie automatom, bo to nie ich wina że natura tego zajęcia jest z zasady dość irytująca.
A tam, to jest raj, w porównaniu do pracy na produkcji czy w pieczarkarni u Niemca.
W obu byłem i panie, masakra, nie dawałem rady i kończyłem po tygodniu.
A tutaj?
Luz.
Leje na wyzwiska.
Via Tenor
Leje na wyzwiska.
Ta, a jak dostales wyzwiskami, to oburzony zalozyles temat na forum
- czy czuje pan wiele radości ?
- Tak mniej więcej 4 kg
- Pytam poważne
- Nie czuje
- A widz pan to przez Kaczora
- Pies mi zdechł
Mniej więcej do tego prowadzi zadawnię tego typu pytań.
To jest wina ankieterów, którzy dzwonią po 5 razy dziennie i pytają się o fotowoltaikę. Dzwoni rano o ósmej i pyta się czy był by pan zainteresowany montażem fotowoltaiki. Potem zapomina o tym i za 3 godziny dzwoni i znowu się pyta o to samo. I tak w kółko. Już nawet przestałem odbierać niepodpisane numery. To co się dziwisz że jak zadzwonisz to pierwsze co słyszysz to ku fu itd.
To jest wina ankieterów, którzy dzwonią po 5 razy dziennie i pytają się o fotowoltaikę.
To nie ankieterzy tylko nowocześni domokrążcy, kiedyś takim co długopisy itp sprzedwali drzwi się nie otwierało, teraz robią to telefonicznie.
Mam w dupie ze ktoś tam pracuje
Jak tylko jakiś imbecyl dzwoni od razu się rozłączam, tylko ludzi wkurzają
Idź do normalnego kołchozu albo do biura pracować z Anetkami bo się wykończysz psychicznie.
Zgodnie z badaniem Freya i Osoborna telemarketer to zawód wymagający najmniejszych umiejętności, najmniej "ludzki", czyli taki, w którym człowieka bez problemu zastąpić może automat.
https://sci-hub.se/https://doi.org/10.1016/j.techfore.2016.08.019
Z kolei według Graebera (w książce "Praca bez sensu") to jeden z najmniej potrzebnych zawodów świata.
Nic dziwnego, że ludzie mają dość idiotycznych pytań (np. mierzenie "radości"), o które nie prosili. Nic dziwnego, że trudno osobom "atakowanym" przez telefonicznych ankieterów zachować cierpliwość w stosunku do człowieka, który - mając do wyboru wiele innych zajęć - decyduje się w imię własnego wygodnictwa uprzykrzać innym życie.
W swoim czasie pracowałem dorywczo w jednym i ciekawe doświadczenie.
Tyle że było to jednej z większych firm ubezpieczeniowych - oddawanie do klientów którzy wyliczali ofertę (wiec nie losowe osoby), odbieranie połączeń klientów ba nawet w sobotę były ankiety z zadowolenia ofertą ( i co w niej zmieniać) dla osób które kupiły polisę..
Cała masa anegdot, trochę zdolności interpersonalnych uczy.. i całkiem nieźle można było dopasować grafik do potrzeb..
Ale zawracanie zadka obcym ludziom jakąś woltaiką czy ankietami za nic to ..
Ankiety są fajne jak coś za nie dostajesz - miło wspominam jak robili je w okolicach centrum Wawy - typu testowanie nowej marki napojów czy coś - jakieś max 20-30 min ankiety i dostawało się np sporą torebkę różnych słodyczy, czy np 2 żele pod prysznic badanej marki i słodycze (dawne czasy koło 2005-2010 roku)
W podobnym okresie były i ankiety konsumenckie typu 2h siedzenia oglądania reklam - tyle że potrafili płacić za coś takiego 200+ pln ( nawet do 500 za jedno badanie fakt że trochę ponad 3h, kiedyś tak wyciągnąłem )
A jak mam przez telefon za darmo poświęcać 20 min to wolę pół odcinka serialu obejrzeć :D
Tja, powiedz to Bankom gdzie każdy telemarketer/sprzedawca który utrzymuje się w korpo (wiadomo słabi odpadają po 3 miesiącach bez wyników) opycha 500 000-1000000PLN wolumenu kredytów co miesiąc, zimnym klientom którzy nic nie chcieli. Choćby skały srały, stopy, inflacja wcisną do gardła kredo.
Brak empatii? Dla kogo? Dla Gęstochowy czy dla telemarketerów?
Empatia (gr. empátheia „cierpienie”) – zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza).
Uważasz, że mam spoglądać na rzeczywistość z perspektywy telemarketera, który świadomie wybiera pracę polegającą na uprzykrzaniu życia innym, ponieważ ma wywalone, nie chce mu się wysilać i robić czegoś bardziej pożytecznego? A może powinienem się wczuć w sytuację Gęstochowy i dojść do wniosku, że doskonale go rozumiem, ponieważ na jego miejscu zrobiłbym to samo?
Z menelami i żulikami, którzy świadomie wybierają życie towarzyskie pod budką z piwem, od rana chleją za pieniądze wyżebrane poprzez nagabywanie innych lub pozyskane w ramach socjału, a wieczorem spuszczają manto dzieciakom i żonie, też mam empatyzować? Emocjonalnie czy poznawczo?
Gdybyśmy mieli do czynienia z przypadkiem człowieka, który jest w sytuacji bez wyjścia i dlatego zaprzedaje duszę diabłu, to może bym rzeczywiście uronił łzę.
:P
Mówienie, że bycie ankieterem w domu robiąc na 1/3 etatu jest git pracą obraża ludzi naprawdę pracujących. Gęsty bezrobotny z odpłatnym hobby.
Telemarketerzy i ankieterzy powinni stworzyć bazę danych z własnymi numerami i dzwonić do siebie nawzajem.
Coś na zasadzie - ty wysłuchasz mojej oferty a ja odpowiem na twoje pytania.
,, Z kolei według Graebera (w książce "Praca bez sensu") to jeden z najmniej potrzebnych zawodów świata. ,,
Osobiści uważam że producenci wszelkiego rodzaju sprzętów powinni zdecydowanie częściej robić tego typu ankiety aby lepiej zrozumieć czego potrzebują klienci. Ja na tego typu ankiety chętnie odpowiadam.
Natomiast ankiety mogą sie co poniektórym żle kojarzyć ponieważ często ,, naciągacze ,, własne poprzez serie podchwytliwych pytań próbują cos sprzedać. Ewentualne wyciągnąć pieniądze.
Przykład.
- czy uważa pan ze trzeba pomagać chorym
- a tym chorym na raka ?
a tak sie składa ze mam cegiełkę na chorych
- Czy uważa pan że ten produkt se przyjmę w sklepach
- A tak sie składa ze kupi pan jeden a dostane 3 gratiis
Albo robienie ankiet na zamówienie i tak dobieranie pytań aby udowodnić z góry wymyślona tezę.
Pomyślałem w sumie z innej strony- zawody istnieją z powodu zapotrzebowania na coś.
ktoś chce boazerię to ktoś mu robi. Taka osoba szuka kogoś kto boazerię robi.
Praca ankietera to już praca nie polegająca na wypełnianiu zapotrzebowania ludzkiego tylko wpychania się na siłę.
Nie z mojej woli dostaje ofertę- przy innej pracy raczej dostaję ofertę gdy sam o nią proszę.
Czego więc oczekujesz? Że ktoś jest zadowolony, że rozmawia z losowym Panem by mu pomóc w wypełnianiu jego pracy? To jemu powinni zapłacić za odpowiedzi, a nie tobie. W zasadzie to jak kradzież troszkę. W praktyce dostając wynagrodzenie za odpowiedzi innych to jakbyś sprzedawał nie swoje odpowiedzi.
Wiem, nie tędy droga, ale łopatologicznie myśląc to tak właśnie może się wydawać z pewnego punktu widzenia.
Zgadzam sie Gestochowa powinien odpalać każdemu ankieterowi trochę ze swojej pensji.
Gęsty głowa do góry!
Pamiętaj, że zawsze mogłeś wylądować w robocie, gdzie musiałbyś przekonywać innych, że Patryk Jaki wielkim kandydatem był.
I jeszcze by Ci płacili w nowogrodzkich rublach ;)
Wysiu jeden woli ogórki drugi ogrodnika córki. Każdemu nie dogodzisz ludzie mają różne oczekiwania, w Warszawe wygrały ogórki.
Natomiast ja to delikatnie na 1/4 etatu robię , nie to co wy full etatowcy.