Otworzę dzisiaj o wiele ważniejszy wątek. Z tego, co ja wiem, samo życie w Nowym Jorku to już luksus. Mam dzisiaj poważniejsze pytania.
Co lepiej wybrać?
1) Po zaliczeniu 2. Roku informatyki w Polsce chciałbym się przenieść na 3. Rok informatyki w Nowym Jorku. Może być Uniwersytet Nowojorski albo Miejski Uniwersytet w Nowym Jorku. Mi obojętnie. Ważne, żebym ja mógł mieszkać w Nowym Jorku. Z drugiej strony, z tego co ja wiem, na Prywatnym Uniwersytecie Nowojorskim nie wygląda tak kolorowo, jak myślimy. O wiele łatwiej jest na Miejskim Uniwersytecie w Nowym Jorku. Orientuje się ktoś, jakie są procedury przeniesienia się na 3. Rok informatyki w Nowym Jorku? Czy trzeba zdać dodatkowe egzaminy SAT i TOEFL? I czy amerykańskie uczelnie uznają portfolio programistyczne jako osiągnięcie?
2) Z tego, co ja wiem, koszt najmu mieszkania w Nowym Jorku kosztuje 3000$ - 4000$ oraz wyżywienie 1000$ - 2000$. A z tego, co ja wiem, amerykańskie władze zabraniają cudzoziemcom łączyć studia z pracą. Czy z tego powodu, lepszym wyborem jest płatny staż programistyczny w Nowym Jorku? Jeśli tak, to jakie są przeciętne zarobki stażystów programistycznych w Nowym Jorku? I czy można jakoś zredukować koszty najmu i wyżywienia w Nowym Jorku? Jak coś, to dla mnie jest ważniejsze życie w Nowym Jorku niż jakieś luksusowe mieszkanie.
3) Czy jeśli nic z powyższych nie można zrobić, to lepszą alternatywą jest Berlin? Jeśli tak, to jak wygląda sytuacja finansowa młodych informatyków (lub studentów informatyki) mieszkających w Berlinie, porównując do sytuacji w Nowym Jorku?
Oj Kondziu Kondziu - tak zaplanowałeś sobie że z zapierdowa dolnego wystrzelisz do jednego z najdroższych miast (i najbardziej przereklamowanych) na świecie żeby postudiować informatykę?
Masz odłożone 50000$+ na każdy rok studiów? Czy myślisz że Cię przyjmą na piękne oczy? Te legendarne "student loan" trapiące miliony młodych ludzi to skąd się niby wzięło? Jak nie masz konkretnych zarobków albo bańki w kieszeni to zapomnij.
Oczywiście, jednostki wybitne mogą się przenieść, studiować, jechać w pracy na 2 etaty i dadzą radę - ale to droga wymagająca wybitnego zapier..., a w imię czego?
Dam Ci radę i to myślę że dobrą i na pewno zapewniającą znacznie łatwiejszą i "gładszą" drogę przez życie: Przyłóż się do nauki, interesuj światem IT i rób hobbistyczne projekty, znajdź mentora i już studiując spróbuj znaleźć pracę czy staż w konkretnej firmie - nic tak nie uczy jak realne projekty.
Rusz dupę i pnij się w górę, jeżeli będziesz bardzo dobry / ekspertem to po kilku latach komercyjnego doświadczenia w Berlinie czy nawet Nju Yorku przyjmą Cię z pocałowaniem dłoni - a jeżeli będziesz przeciętniakiem (w czym nie ma nic złego - nawet przeciętniak w odpowiednich technologiach klepie konkret kasę i często ma lżejsze życie niż super-duper ekspert odpowiedzialny za cały projekt) to nie masz czego szukać w takich miastach.
Oj Kondziu Kondziu - tak zaplanowałeś sobie że z zapierdowa dolnego wystrzelisz do jednego z najdroższych miast (i najbardziej przereklamowanych) na świecie żeby postudiować informatykę?
Masz odłożone 50000$+ na każdy rok studiów? Czy myślisz że Cię przyjmą na piękne oczy? Te legendarne "student loan" trapiące miliony młodych ludzi to skąd się niby wzięło? Jak nie masz konkretnych zarobków albo bańki w kieszeni to zapomnij.
Oczywiście, jednostki wybitne mogą się przenieść, studiować, jechać w pracy na 2 etaty i dadzą radę - ale to droga wymagająca wybitnego zapier..., a w imię czego?
Dam Ci radę i to myślę że dobrą i na pewno zapewniającą znacznie łatwiejszą i "gładszą" drogę przez życie: Przyłóż się do nauki, interesuj światem IT i rób hobbistyczne projekty, znajdź mentora i już studiując spróbuj znaleźć pracę czy staż w konkretnej firmie - nic tak nie uczy jak realne projekty.
Rusz dupę i pnij się w górę, jeżeli będziesz bardzo dobry / ekspertem to po kilku latach komercyjnego doświadczenia w Berlinie czy nawet Nju Yorku przyjmą Cię z pocałowaniem dłoni - a jeżeli będziesz przeciętniakiem (w czym nie ma nic złego - nawet przeciętniak w odpowiednich technologiach klepie konkret kasę i często ma lżejsze życie niż super-duper ekspert odpowiedzialny za cały projekt) to nie masz czego szukać w takich miastach.
Dlaczego akurat Nowy Jork?! Jeśli nie jesteś ustawiony to życie w mieście, które nigdy nie spi, nie jest bajką. Tylko dobre zarobki, kredyt studencki albo gruby portfel rodziców zagwarantują Ci mieszkanie w dobrej dzielnicy gdzie żyje się przyjemnie i bezpiecznie. Inaczej to tylko tłumy, korki, trąbienie taksówkarzy, wycie karetek. szczury, pluskwy, strzelaniny, narkomani w brudnym metrze, bezdomni na materacach śpiący pod hotelami milionerów. Plusem jest duzo fajnych lasek na Tinderze polujących na dealerów diamentów :P więcej plusów nie widze :P
Szczerze mówiąc, nie obraź się, wydajesz się lekko nieogarnięty. Skontaktuj się bezpośrednio z uczelniami, które Cię interesują w sprawie wymagań, czesnych etc.
I tak sobie myśle, ze w przypadku życiowego nieogarnięcie zdecydowanie bezpieczniejszą opcją jest Berlin. Zawsze możesz w razie czego pojechac stopem na obiad do mamy ;)
Btw. Dlaczego chcesz zmieniać uczelnie? Gdzie studiujesz? Kończąc polska politechnike i będąc dobrym w tym co robisz bez problemu znajdziesz pracę gdziekolwiek będziesz chciał. Nie liczy się szkoła, tylko umiejętności.
Nie dostaniesz żadnej normalnej pracy ani stażu jako programista student z PL, musiał byś mieć pozwolenie na pracę.
A nawet gdybyś dostał wypłata nie pokryje kosztów życia w czymś co uważasz za NY.
To jest metropolia z ponad 20 milionami mieszkańców więc koszty się różnią, ale nie wiem czy jesteś gotowy dojeżdżać 50 km.
Zacznij od sprawdzenia jaka uczelnia cię przyjmie i na jakich warunkach. Jeżeli nie jesteś geniuszem z osiągnięciami, to moim zdaniem musiał byś zaczynać od początku, czyli przejść rekrutację itd.
Na dobre kierunki na dobrych uniwersytetach są setki chętnych. Więc jak nie wyłożysz sporej kasy to się tam nie dostaniesz.
Ale jest setki różnych szkół może się do jakiejś dostaniesz.
Jeżeli ma to mieć jakiekolwiek szanse to spróbował bym poszukać któregoś z programów wymiany studentów, ale tam też są setki chętnych.
Może na MIT idź studiować?
A na serio polecam Ci 3 super uczelnie w Polsce studiując Informatykę.
Kraków: AGH
Wrocław: Politechnika Wrocławska
Warszawa: Politechnika Warszawska
I w tych miastach też możesz dostać super pracę jako informatyk/programista.
Myślałem o tych miastach i bym raczej preferował Wrocław, bo tam można pracować w Techland jako FX-owiec, Lighting Artist, Programista gier i z tego, co ja wiem, praca w GameDev (może bardzo trudna), ale o wiele ciekawsza niż tworzenie softu. Nauczyłem się projektowania FX-ów i Lighting Artu w Unity (teraz się uczę w Unreal Engine) i chciałbym się dalej rozwijać w tym kierunku.
Po pierwszej linijce o luksusie to myślałem że troll wątek, ale jednak na serio piszesz. Na twoim miejscu bym dokończył infe w Polsce i pracował/rozwijał się żeby później z lepszymi kartami moc startować do innych krajów. A co do nowego Jorku to polec tam chociaż na tydzień to się wyleczysz z tego pomysłu
2) Z tego, co ja wiem, koszt najmu mieszkania w Nowym Jorku kosztuje 3000$ - 4000$ oraz wyżywienie 1000$ - 2000$. A z tego, co ja wiem, amerykańskie władze zabraniają cudzoziemcom łączyć studia z pracą. Czy z tego powodu, lepszym wyborem jest płatny staż programistyczny w Nowym Jorku? Jeśli tak, to jakie są przeciętne zarobki stażystów programistycznych w Nowym Jorku? I czy można jakoś zredukować koszty najmu i wyżywienia w Nowym Jorku? Jak coś, to dla mnie jest ważniejsze życie w Nowym Jorku niż jakieś luksusowe mieszkanie.
Ograniczenie kosztów życia to mieszkanie albo z długim dojazdem (tak z 50km od manhatanu i codziennie 3h w komunikacji) albo w tragicznej lokalizacji, wynajmując pokój na spółkę (pokój na dwóch w 3-pokojowym mieszkaniu z 6 lokatorów, nie licząc karaluchów i grzyb w łazience). W obu opcjach jednak dalej licz około 1000-2000$ za miesiąc. Z wyżywieniem jest ten problem, że tam idzie zjeść tanio, ale naprawdę źle (przede wszystkim niezdrowo) więc jak zaoszczędzisz na jedzeniu to więcej wydasz na leczenie, suplementy diety itd. Ogólnie posiłek w Macku w NY to przygoda, ciekawe doświadczenie, którego człowiek nigdy więcej w zżyciu nie powtórzy.
Co do zarobków, stażysta bez doświadczenia z wiedza podstawową bardzo jak ty to zależnie jak sie sprzedaż, ale 15$-20$ za godzinę raczej bym sie spodziewał bo startujesz w zasadzie od zera (15$ to płąca minimalna za godzinę w NY). O ile dostaniesz pozwolenie na pracę. Niby nie jest to bardzo mało, ale biorąc pod uwagę, ze łącząc ze studiami zrobisz maks pół etatu to wyciągniesz maksymalnie 50% kosztów życia. Oczywiście biorąc po uwagę dojazdy itd. pamiętaj o tym, że liczysz sie tutaj z życiem podzielonym pomiędzy studia i pracę, bez czasu wolnego.
Oczywiście wszystko przy założeniu, że ktoś opłaci ci studia za jakieś pól bańki.
3) Czy jeśli nic z powyższych nie można zrobić, to lepszą alternatywą jest Berlin? Jeśli tak, to jak wygląda sytuacja finansowa młodych informatyków (lub studentów informatyki) mieszkających w Berlinie, porównując do sytuacji w Nowym Jorku?
Ogólnie w UE masz podstawową zaletę, nazywa sie Erasmus i o ile masz wyniki możliwość studiowania w dowolnym kraju UE za darmo. To zmienia wszystko. Do tego w wielu krajach masz liczne benefity. Sporo znajomych wybrało Karlsruher Institut für Technologie. Darmowe lokum w akademiku (lub dopłata do mieszkania), darmowa komunikacja i darowe studia. Uczelnia tez całkiem niezła. Tak wiec koszty życia dużo niższe.
A jak dalej marzy ci się NY, to skończ studia w PL, na 4 roku dorwij staż w firmie, która ma siedzibę w NY i po 2-3 latach pracy jak się wykażesz nie będziesz miał problemu z przeniesieniem, co więcej to oni załatwią wszystkie pozwolenia, ba jak będziesz dobry to mogą załatwić nie tylko te tymczasowe ale i zieloną kartę. Kumpel tak się przeniósł do Chicago. Sporo znajomych z czasu pracy w Intelu też spędziło sporo czasu w USA (głównie Oregon i Arizona) ale większość jednak zdecydowała się wrócić.
Prędzej zadaj pytanie czy autor był kiedykolwiek za granicą ;)
Przecież to marzyciel pierwszej wody - sprawdź posty..
Było już studiowanie informatyki i medycyny naraz, później informatyk i przewodnik turystyczny (w czasie studiów , dodatkowo w czasie pandemii)..
Ja tam dalej czekam kiedy stwierdzi ze zostanie jeszcze pilotem i astronautą ;)
Plus wyjazd za granice jak rodziców nie umiał przekonać do studiowania w Poznaniu? :D
Ja byłem! Znajoma była trochę dłużej. Ja tylko w sumie na wakacjach. I jest tak jak mówią ludzie. USA jest przereklamowane, a wielkie miasta okropne. Jak nie masz dobrej fuchy, to życie w NY czy w USA to koszmar.Koszty życia i tak są olbrzymie, studiowanie tylko z kasą albo z porządnych wyników żeby dostać stypendia, koszmarny hałas. Miasto do życia tylko wtedy, jak jest noc(a wtedy bym nie ryzykował, szczególnie w metrze) i w godzinach 10-14 jak wiele osób jest w pracy. Trzeba lubić takie życie żeby tam żyć.
DiabloManiak - nie ma nic złego w byciu marzycielem z małego miasta. Sama kiedyś byłam takim przypadkiem i znam wiele sobie podobnych :P
Btw. jak sie jest w czołówce na TopCoderze to można być trochę nieogarnietym/aspołecznym i nikt sie nie będzie czepiał ;P
Jedziesz studiować IT do NY tak?
A dowiedziałeś się w końcu, co to multimetr i podłączyłeś prawidłowo laptopa?
xD
Już udało mi się skonfigurować laptopa i wszystko działa. Po prostu nie docisnąłem ładowarki.
Bez wiedzy, bez doświadczenia, bez znajomości bez sporej kasy, zapomnij o wielkich miastach. W szczególności Nowy jorku, czy ogólnie USA. Przereklamowany kraj, gdzie wszystko niby jest wspaniałe, a życie tam jest piekłem, jeśli chodzi i wielkie miasta. Można tam żyć, jak się jest ekspertem od czegoś. Wtedy to co innego. Ogólnie wielu wraca bardzo szybko. Kiedyś dawno temu, można było jechać, i jakoś tam funkcjonować. Teraz? Tak jak kolega pierwszy napisał. Jak jesteś wybitny, i potrafisz zapieprzać i nie mieć życia, żeby ewentualnie stać się dobry, to idzie spróbować. Ale bez zabezpieczenia bym nie jechał, bo możesz źle skończyć, tak jak miliony które poleciały na American Dream. Zaczyna się od mniejszych rzeczy. No chyba że jesteś wybitny. Albo jesteś w gronie osób, które mają szczęście do wszystkiego. Po za tym studia w USA są absurdalnie drogie. Z biedniejszych rodzin, dzieci musża się cholernie dobrze uczyć, żeby dostać stypendia, bo inaczej nie mają szans. U nas też z tym nie jest najlepiej, ale w USA to kosmiczne kwoty. Tam się jedzie albo próbować i wrócić albo zostać tam jako klasa biedna, albo jedzie się wtedy, jak już masz porządny fach i umiejętności.
Dude, ale skąd my mamy to wiedzieć? Ja ci mogę co najwyżej opowiedzieć jak wygląda życie na Śląsku. Interesuje cię temat życia na Śląsku?
Nigdy nie byłem w Nowym Jorku, ale moim zdaniem jest to niesamowicie przygnębiający wątek, gdzie ty masz jakieś (realistyczne lub nie) marzenie, a pod spodem wpisało się 359 polaczków, które już w wieku 12 lat miały zaplanowaną karierę w osiedlowym sklepiku Pardałowa Dolnego i teraz na siłę ciągną cię do dołu, żebyś przypadkiem nie przeżył czegoś fajnego.
Pierdziel tych powyżej.
Ale też mierz siły na zamiary. Z tego co sam piszesz, jest to bardzo droga impreza, więc może lepiej rozegrać to sprytnie i zacząć od jakiegoś Erasmusa w Berlinie.
Kontekst ma znaczenie, można Kondziowi powiedzieć "tak, pylaj do NY, wskoczysz do FAANG i będzie super" ale prześledź jego wątki i zastanów się czy jest jest dostatecznie ogarnięty życiowo i emocjonalnie żeby wbić się w dosłownie jedną z najbardziej wymagających lokalizacji na świecie.
Może to nie polska mentalność a po prostu delikatne powiedzenie gościowi z autyzmem "chłopie, nie wchodź na minę".
Przypominam że on nawet nie rok temu poważnie pytał jak zrobić 50 projektów programistycznych w miesiąc i jęczał jakie studia informatyczne są bez sensu. Teraz chce studiować w NY. Chyba nie jest gotów tbh.
W żaden sposób nie zniechęcam do marzeń! Czasem trzeba tylko uważać bo „marzenia mogą się spełnić”. Mieszkałam w USA i to Nowy Jork jest dla mnie niezwykle przygnębiający. Ostrzegam tylko!
Z mojej perspektywy na studia najlepiej wyjeżdżać na doktorat/postdoca (jeśli się chce pracować naukowo) albo nabyć umiejętności praktyczne i zdobyć dobrą pracę z pakietem relokacyjnym co niezwykle ułatwia życie/formalności (a chyba jest standardem w branży IT).
https://www.youtube.com/watch?v=bhdXW_Z_7zo&
łap jak to wygląda z perspetywy polaka, który praktycznie z miejsca dostał pracę w googlach
co prawda po farcie i w Kalifornii ale jednak wszystko jest możliwe
Nie byłem więc nie wiem. Natomiast do myślenia dają materiały na YouTube. Czy to Las Vegas czy Nowy Jork mniej więcej Polacy którzy tam wyjechali mówią o tych miastach tak :
- Nie wyglądają jak na filmach
- Jest tłoczno , przytłaczająco , brudno
- Brzydko ale ciekawie
- Dużo bezdomnych
- Leżący w metrze człowiek po ,, zażyciu jakiś środków ,, to sprawa na która nie zwraca sie uwagi.
- Opieka medyczna tylko prywatna. Mając nawet średnie ubezpieczenie można dostać spory rachunek za opiekę medyczna. Mając niskie można zapłacić bardzo dużo , nie mając traci sie majątek
Troche pierdolenie, czy cale stany to Las Vegas czy Nowy Jork (swoja droga dwa zupelnie rozne miasta a tez troche inna skala wielkosci poza faktem, ze obydwa miasta to osrodki turystyczne).
Cała Polska to tez albo Warszawa, Krakow czy Trojmiasto, Poznan?
Jak masz rodzinę to można jechać i się poszwendać. Mam rodzinę w Chicago to mogę wystrzelić i tam sobie pracować/mieszkać kiedy będę miał ochotę ale nie chce tam jechać bo mam alergię na panujący tam wilgotny klimat i nie nawidzę upałów.
Przecież w Chicago jest klimat podobny jak w Polsce.