Dlaczego nigdy nie kupię flagowego telefonu?
Treść „ Dlaczego nigdy nie kupię flagowego telefonu?”
Odpowiedz: bo 80% Polaków na to nie stać kogo normanie stac na telefon za 5-6 tys jak miesięcznie się około 5 zarabia w normalnej pracy do tego opłaty miesięczne kupić ciuch na dupe już nie mówiąc o innych wydatkach. Dlatego wlansie nie kupują flagowych telefonów proste
Serio xD. 5000 zł to trochę odklejka
Chyba że brutto
No trochę się odkleił kolega. Ja w korpo na kierowniczym stanowisku nie mam piątki. Inna sprawa, że jak na kierownicze to mam poniżej średniej :p no ale nawet...
przeciez minimalna pensja to teraz 3010 zł brutto. jezu, ludzie. smutno sie to czyta.
jezu to ile wy zarabiacie? 5k net w dzisiejszych czasach (inflacja) to według mnie jakies minimum socjalne. Ja mam samych wydatków (jedzenie, mieszkanie, jakis lekarz, karnety, subskrypcje itd) 2,5k, to ja nie wiem jak wy żyjecie za 3k miesiecznie, chyba sam chleb z musztarda na obiad i piracone gry? Idzcie po podwyżke albo zmiencie prace, bo to nie jest normalne.
W wymyślonej firmie Belmonta.
Zalezy co potraficie, jak nic to niestety w pracach nizszego szczebla zarabia sie malo. Ja pracuje w IT i nawet juniorzy juz zarabiaja po 5k, bo te skille (developer, designer, tester, manager etc) sa ciagle bardzo potrzebne. Jest masa innych barnz gdzie 4-5k sie dostaje na start, im dalej tym wieksza kasa. Kluczem jest to ci napisalem na poczatku, trzeba umiec robic cos konkretnego. W biedrze na moim osiedlu placa 3,5k net, a to jest wlasnie praca dla osob, ktore nie maja zadnego fachu w reku.
Jak wy mi nie wierzycie, ze mozna zarabiac wiecej niz 5k to znaczy, ze mamy mega biede w narodzie. Przerazajace. Kolejny przyklad: moj kolega ma firme budowlana i na czysto wyciaga 30k miesiecznie. Buduje on i 3 jego pracownikow. Zwykly ziomek, z ktorym czasem gram na plejaku, a taka kwota jak sie domyslam wydaje sie wam nierealistyczna, bo nie jest prezesem banku?
5000 tys??? dobry żart
Mój znajomy, któy jest kierownikiem pewnego znanego sklepu odzieżowego zarabia aż "potężne" 3200 netto jako kierownik.
Także mała firma budowlana może zarabiać 30tyś albo i więcej ale to zależy przede wszystkim od tego jakie zlecenia uda się jej zdobyć i wykonać i nie należy zakładać że ceły czas będzie tak dobrze i może być okres że trzeba dokładać żeby sie utrzymać na powierzchni
A myslisz, ze na dzialalnosci to nie trzeba placic podatkow? Wszystko zapezy od zlecen, a na etacie zalezy od umiejetnosci negocjacji i reprezentowania soba czegos za co ktos bedzie chcial ci dobrze zaplacic - czyli dokladnie tak samo jak zdobywanie klientow na dg.
Operator produkcji po roku w nowej pracy. Robota fizyczna + trzeba myśleć co się robi, inaczej janusz zabije.
Wy nie ogarniacie jednej rzeczy. Tu nie chodzi o to, że nie da się w Polsce zarabiać 5k netto. Da się. Chodzi o to, że znaczna część zarobków, jest znacznie niższa i nie zmienią tego żadne screeny (swoją drogą, to mogę sobie zrobić screena na którym mam przelewy po 30k w dowolnej walucie, wystarczy zmodyfikować wygląd strony, albo nawet zrobić to w paitncie). W biedniejszych regionach tego kraju, mamy jednego, może dwóch większych pracodawców, którzy mogą zatrudniać setki osób, nawet na wyższych stanowiskach za minimalną krajową. Wśród mniejszych pracodawców często zatrudnia się nawet poniżej, na czarno, albo na pół etatu z pracą na cały. A ludzie wielkiego wyboru nie mają, bo musieliby się przeprowadzić te parędziesiąt kilometrów od domu, co dla niektórych jest niemożliwe.
Czy da się wyżyć za mniej niż 5k netto? Da się, problemem w waszej percepcji, jest jedno z podstawowych praw ekonomii. Nie ważne ile ma się pieniędzy, to zawsze mniej niżbyśmy chcieli. Jak zarabiasz 3k netto i jeździsz golfem z 2002, to uważasz że masz mało, bo chciałbyś takiego z 2012. Jak zarabiasz 5k neto i jeździsz tym golfem z 2012, to nadal uważasz że masz mało, bo chciałbyś takiego nowego. Jak zarabiasz 10k netto to myślisz z kolei o kupnie ferrari i tak dalej.
10k i Ferrari?
Zarabiasz 10k i masz rodzinę, chcesz jakoś normalnie żyć:
- kredyt na mieszkanie 3k, wziąłeś ostrożnie, te skromne 65mkw to przecież żaden luksus dla 4 osób;
- czynsz, media, ciągle w górę, ale niech będzie 1,5k;
- jedzenie (w domu), picie, agd, chemia, kosmetyki, itd., łącznie 3k dla 4 os. - skromnie, ale bez odejmowania sobie od gęby i mycia się co drugi dzień;
- rozrywka typu książka, komiks, albo wyjście na miasto, do kina, do akwaparku, na lody, a w domu jakiś streaming video, muzyka, internet, abo komórkowe, może mini pakiet tv, jakiś fryzjer, no dajmy na to że łącznie 1k miesięcznie starczy na to wszystko jak będzie brane/robione na zmianę;
- ubezpieczenie na życie, jakby rączki urwało by rodzina te 2-3 lata przeżyła bez ciebie, 0,5k to takie sensowne minimum;
- przedszkole dla młodszego dziecka, szkoła starszego, czesne, różne opłaty, koszty stałe, 1k będzie ciężko, ale powiedzmy, że trzeba dać radę za tyle.
-------------------
W tym miejscu osiągnęliśmy 10k, a w 2023 roku już na to te 10k nie starczy.
-------------------
A gdzie:
- paliwo, komunikacja miejska;
- utrzymanie auta, ubezpieczenia, przeglądy, opony, zmiany oleju, filtrów, jakieś naprawy;
- odkładanie jakiejś kasy na zakup nowego auta za 5-10 lat;
- utrzymanie domu pod kątem sprzętu itp., dziś sprzęty nie są na 20 lat tylko 3-7 niestety;
- prywatna opieka zdrowotna; regularny dentysta;
- odkładanie jakiejś kasy żeby móc pojechać na na urlop;
- odkładanie jakiejś kasy na emeryturę, żeby nie biedować; ogólne oszczędzanie jakieś żeby nagły niespodziewany wydatek 10k nie oznaczał wizyty w providencie;
- jakieś wydatki okazjonalne, urodziny, chrzciny, komunie, własne i w rodzinie;
mogę kontynuować, ale po co.
10k i Ferrari... może jak się jest singlem mieszkającym z rodzicami z kosztami miesięcznymi 1k to wtedy tak.
Nie ważne ile ma się pieniędzy, to zawsze mniej niżbyśmy chcieli. Jak zarabiasz 3k netto i jeździsz golfem z 2002, to uważasz że masz mało, bo chciałbyś takiego z 2012. Jak zarabiasz 5k neto i jeździsz tym golfem z 2012, to nadal uważasz że masz mało, bo chciałbyś takiego nowego. Jak zarabiasz 10k netto to myślisz z kolei o kupnie ferrari i tak dalej.
nie kazdy tak ma, niektorzy nie lubia wydawac pieniedzy mimo ze maja duzo. nawet sa emeryci w polsce majacy po kilkadziesiat tysiecy oszczednosci i nie maja potrzeby wydawac tego na cokolwiek.
w ogole pensja 10k i ferrari xd
A ludzie wielkiego wyboru nie mają, bo musieliby się przeprowadzić te parędziesiąt kilometrów od domu, co dla niektórych jest niemożliwe.
dlaczego niemozliwe? kto ci zabrania?
Ferrari dałem jako przykład, żeby się odcinało od zwykłych aut i pokazać wam że zawsze można chcieć więcej, a nie żeby obliczać ile trzeba zarabiać, żeby kupić ferrari. Już nie wspominając o tym, ze w moim przykładzie osoba zarabiająca 10k chce, ale nie może kupić Ferrari.
Owszem, są też ludzie którzy mają małe wymagania i zwyczajnie limit wydatków, niezależnie od zarobków, mają ściśle określony, sam uważam się za taką osobę, jednak jest to mniejszość, większość dąży do tego, żeby mieć jak najwięcej i dla nich zawsze będzie pensja za mała, nieważne czy zarabiają 2, 5, 10 czy 100 tysięcy i czy chcą jeździć golfem, mercedesem czy ferrari.
dlaczego niemozliwe? kto ci zabrania?
Portfel i ceny wynajmu mieszkań. Niby się da, ale spróbuj odłożyć oszczędności, jak zarabiasz 12 złotych na godzinę, a to i tak może być sporo na małe miejscowości, u mnie parę lat temu najniżej spotkałem 8, w tym roku 10. Uwierz mi, że ludzie mieszkające w czarnych dziurach Polski, ledwo mają na bieżące wydatki i zwyczajnie nie mają jak uciec z tej pętli. Do tego dochodzi strach, to często nie jest drobna wycieczka 10 km, ale kilkadziesiąt od swojego miejsca zamieszkania, by dotrzeć w jakieś cywilizowane rejony.
Portfel i ceny wynajmu mieszkań. Niby się da, ale spróbuj odłożyć oszczędności, jak zarabiasz 12 złotych na godzinę, a to i tak może być sporo na małe miejscowości, u mnie parę lat temu najniżej spotkałem 8, w tym roku 10. Uwierz mi, że ludzie mieszkające w czarnych dziurach Polski, ledwo mają na bieżące wydatki i zwyczajnie nie mają jak uciec z tej pętli. Do tego dochodzi strach, to często nie jest drobna wycieczka 10 km, ale kilkadziesiąt od swojego miejsca zamieszkania, by dotrzeć w jakieś cywilizowane rejony.
i co, wedlug ciebie sa ludzie ktorzy chcieliby przeprowadzic sie ze wsi do miasta kilkadziesiat km dalej ale przez cale zycie nie sa w stanie tego zrobic? xD lancuchem ich uwiezieli w tych pracach 8 zł/h? nie moga aplikowac o bon na zasiedlenie? nawet jakby ten bon nie istnial to dalo by rade, wystarczy kilka tysiecy by miec za co przezyc pierwszy miesiac przed wyplata, przeciez spokojnie mozna tyle zaoszczedzic, czy nawet pozyczyc. albo postarac sie o rente na niepelnosprawnosc umyslowa bo nie wiem jak ktos dorosly, umyslowo sprawny moglby miec problem z przeprowadzka do innego miasta.
Jakie kilka tysięcy, skąd mają wziąć takie oszczędności, jak zarabiają połowę minimalnej? Wymogi bonu, to zamieszkiwanie co najmniej 80km od miejsca nowo podjętej pracy. 50km to już dużo dla osób które nie mają auta. Co więcej, takie coś obowiązuje tylko dla osób poniżej 30 roku życia. Młodzi generalnie mają więcej opcji i mogą sobie poradzić nawet bez bonu, ale całe rodziny żyją w tych miejscowościach, za 8 złotych i nie mają jak się przeprowadzić, w tym problem. 30 lat to nie jest jakaś stara osoba, to jest chyba największa pod względem ilościowym grupa wiekowa w Polsce, ale już się do bonu nie kwalifikuje.
to niech sie przeprowadza do miasta 80 km dalej. jaka polowa minimalnej? ty piszesz o jakiejs kompletnej patologii tego typu https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-09-21/rosjanin-przez-23-lata-byl-zmuszany-do-niewolniczej-pracy-na-fermie-pod-lubinem/ . w takim razie tacy ludzie potrzebuja pomocy psychicznej, renty, wyroku dla sprawcow. moze jakas terapia zajeciowa (cos typu terapia grupowa + lekka praca fizyczna na niepelny etat). ja pisalem o w miare zdrowych psychicznie ludziach, tacy moga bez problemu sie przeprowadzic.
Na zakup telefonu przeznaczam maksymalnie do 1500, więcej nie potrzeba, a i tak dostaję już bardzo dużo, a nawet trochę więcej niż zwykle jest to zamierzone na kilka lat, także bez przesady.
szybciej sie zestarzeje i zaraz znowu bedziedsz musial wydac 1500 jak nie wiecej
Bez problemu korzystałem z telefonu za 800 zł przez 3 lata. Po tym czasie działał jak po wyjęciu z pudełka tyle że wykonanie było średnie, ekran miał tzw. "image retention" do tego się odklejał lekko, no i bateria już nie ta. Czas użytkowania taki sam jak przeciętnego flagowca. Obecnie wymieniłem na tel za 1k, który śmiga tak z 3 razy lepiej.
Taki sam felieton czytalem dzisiaj w CDA (papierowym). Telefonu uzywam do dzwonienia i smsowania. Mam jakiegos Samsunga Note po Żonie. Kawal cegly. Nie uzywam 95% jego mozliwosci.
Piotr.
P.S. Ach... Robie zdjecia swoich dwoch kotexonow :) Zapomnialem :)
P.
Meh.. półtora roku temu kupiłem 'redmi NOTE 8T' i jest to mój najlepszy telefon jak dotąd, a jestem gościem nienawidzącym ekranów dotykowych is systemu linux.
spróbuj iPhone, nie wrocisz do androida
Ja próbowałem ajfona. Nigdy więcej ajfona.
Konewko nie oszukuj, jak dla ciebie pensja 5k msc to jakies mityczne bogactwo to juz widze jak ty iphone kupiles. Chyba, ze iphone 2g?
Nie masz co robić tylko zaglądać do portfela obcym ludziom? Nie kompromituj się coraz bardziej. Nie wyciagaj wniosków z dupy, pls.
Ja też spróbowałem iPhone'a i coraz bardziej tego żałuję. Tęsknie za Androidem, a do tego iOS mnie szczerze mówiąc rozczarował. Myślałem że kupiłem ósmy cud świata (w iSpot jeszcze mnie w tym utwierdzili), lecz pomyliłem się. Ale trzyma mnie przy nim to, że po prostu jest jak na dzisiejsze czasy bardzo mały i poręczny, bo mam Mini. Coś czego chciałem oraz poszukiwałem od dawna i dlatego próbujemy razem z Mini dotrzeć się jakoś w tym trudnym związku.
Poco f3 ma wydajność flagowca a kosztuje +/- 1500 zł
Ale poco mi to?
Żebyś trollowal z głową.
Jakby kwestia aparatu nie była dla mnie kluczowa, prawdopodobnie kupiłbym coś do 500-700 zł.
Dla mnie smarfton to tylko w cenie 1 zł i taki otrzymałem przy zakupie telewizora.
Pamiętam jak 3 lata temu kupowałem ówczesny flagowiec od Siajomi (mi9) za 1700 zł. Dzisiaj za mi12 w najbogatszej wersji trzeba beknac już ponad piątkę.
W tym tempie to za 10 lat będziemy kupować smartfona w cenie używanego samochodu.
Tu nie zawsze chodzi o to czy cię stać. Jakbym był milionerem, to gówna w złotym papierku za kilka tysięcy też bym nie kupił, mimo że byłyby to dla mnie grosze. Chodzi o szacunek do siebie. Ja bym się czuł jak jeleń przepłacając za coś.
Jakbym miał tyle kasy żebym nie wiedział co z nią zrobić to też bym kupił. Stać mnie! Stać. To kupuje co w padnie w ręce.
Może by tak artykuł "dlaczego nie kupię nowego Bugatti?"
w momencie wyjscia telefonu to nie ma sensu kupowac lepiej poczekac rok i kupic flagowca
im dluzej zwlekasz od premiery tym masz starszy telefon i szybciej bedziesz potrzebowal go wymienic
szybciej bedziesz potrzebowal go wymienic Nie ma takiego przykazu - zależy to od wolnej woli właściciela niestłamszonej otoczeniem i reklamami, no chyba, że tak jak ty i wiele innych osób kupuje się telefon dla szpanu (patrząc na dane stat. na raty w większości przypadków, byle tylko się pochwalić).
A ja kupie flagowca nowego niedługo i co? mam napisac artykuł o tym? ile zaplacicie?
autor lipton niestety za 1999 PLN kupujecie samsung galaxy s20 fe i wciaga te wymienione smartfony nosem...
takze slabe info w tym temacie
takie androidy z nizszej półki zaczynaja sie ostro zacinac po roku, dwóch. Szkoda na to kasy.
takie androidy z nizszej półki - nie wiesz jak jest z wyższą półką gdyż do niej nie dosięgasz.
Mój tel z android ma już 5 lat i zero zacinek. Jak ktoś nawali sobie zbędnego syfu do systemu to i półroczny telefon będzie się zacinał.
Z flagowców zacząłem od LG g2, później LG g3, a teraz mam Huwaei mate 20. Uważam, że flagowce są super i już nie chcę nic innego niż flagowce. Wystarczy tylko kupować model starszy i masz świetny telefon na lata. Taki starszy model i tak będzie miał zazwyczaj parametry podobne do najnowszych nieflagowych.
Ja tam preferuję kupowanie 2-3 letnich flagowców w cenie aktualnych średniaków.
Teraz mam samsung note 9 i spisuje się świetnie a kupiłem pol roku temu używkę w idealnym stanie za 700pln.
Kup iphone nastepnym razem, podziekujes mi pozniej
iphone nie jest zły, prosty w obsłudze, bez syfu od google na siłę i co ważniejsze może wpaść do wanny i nadal działa (jak szybko wyciągniesz), nawet nie przerwie połączenia. jedyny ich problem to szybko wyczerpująca się bateria (po roku niespełna korzystania, głównie do rozmów stan baterii mam 71%) i ciągłe aktualizacje oprogramowania (które zmieniają na tyle, że zaczyna mnie to z czasem denerwować).
Mike - służbowe iPhone w pracy po kilku dniach zawsze chowałem do szuflady. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem ich fenomenu. Okropne problemy z aplikacjami, bateria, ładowaniem, brakiem dual sim, brakiem minijack, brakiem radia, brakiem wodoodporności, itd. To przecież rzeczy które często są standardem w chińczykach za 1000pln, no litości.. Może jak ktoś pracuje ze środowiskiem Apple, ma Maca ipada itp. To zgodzę się, że musi to być świetne uzupelnienie. Ale ile w Polsce jest takich osób? Dam sobie rękę uciąć, że większość posiadaczy iPhone w Polsce nawet nie klikali nic na macu, a tel jest tylko dla pozerstwa.
Mogę tez przyznać racje, że są to żywotne tel o ile nie spadną na beton czy do morza i że nawet 3-4 lata można z nimi biegać, co by może nawet jakoś usprawiedliwiało cholendarna cenę zakupu. Jednak czasami tel wymienia się zwyczajnie z nudów, bo się chce czegoś innego - dlatego ja za te 5000-6000 tyś wole mieć 5 do 7 różnych telefonów na przestrzeni 5lat, niż jednego iPhone.
Obecnie stoję przed wyborem nowego smartfona ( posiadam Redmi Note 7 ) i za cholerę nie mogę się zdecydować... Nie chce już Xiaomi, stawiam na samsung i zastanawiam się nad :
A52s Teraz za 1500 zł
A53 niby to samo, ale nowsze... 1700 zł
S21 FE 3000 zł
S22 3700 zł
Przy każdym w opiniach jakieś marudzenie, że odechciewa się w ogóle kupować nowy telefon... zgłupiałem już
Moj ostatni samsung byl glaxy4 i od tamtej pory nigdy wiecej, a to bylo z 10 lat temu... teraz mam realme8pro i firmowego samsunga 21fe i ten realme jest lepszy niz samsung :-D bateria trzyma dluzej, system smiga az milo a fotki bez porownania... nowy realme pro 9 juz mozna troche ponizej 300eu wychaczyc.
Napisz sobie na kartce co ci najbardziej potrzebne w telefonie i wybierz tego co posiada te opcje. Jakiej firmy wybierzesz to nie ma w zasadzie większego znaczenia bo dziś telefon prawie każdy taki sam.
Podsumowanie: Jebać biedę, jak kupować telefon to tylko iphone i tyle czekam na ból dupy polaczków.
Taka jest prawda. Na rynku masz wybor: jest iphone i jakies smieci z androidem.
Tyle sie ksztalcic i zarabic jakies smieszne 4k? Jak teraz sie idzie do biedry i za 100zl ledwo co mozna kupic. Smiech na sali.
Dokladnie. Ja nie czaje jak to jest, ze ludzie kupuje te androidy co sie zaczynaja zacinac po roku i wymieniaja na kolejny taki smiecioid i tak w kolko… BO TANIO!
Ja za to nie czaję jak można mieć tak płaskie myślenie i nie rozumieć, że coś innego może się komuś pobobać. Ale cóż. Są ludzie i ludzie.
Mrwhosetheboss miał fajny filmik na temat tego, czy lepiej kupować współczesne średniaki, czy flagowce sprzed dwóch lat.
https://www.youtube.com/watch?v=XzKbTtFhJ8M
Nie wiem jak w USA, ale u nas to porównanie jest bardzo naciągane. A53 8/256 to jest koszt 2000 pln (6/128 - 1700), S20 Ultra nie kupisz dziś u nas w żadnym normalnym sklepie, jakieś powystawowe egzemplarze błędnie opisywane jako nowe na allegro wiszą za 3000 złotych.
Za tych 2000 pln trzeba byłoby zejść do serii S10, ewentualnie rozglądać się za edycjami FE nowszych serii, no i z dostępnością S10 jest znowu podobna sytuacja jak z S20 Ultra...
Jeśli ktoś chce nowego telefonu to średniak będzie lepszym rozwiązaniem, bo po flagowca trzeba byłoby sięgać daleko wstecz. No chyba, że ktoś lubi się bawić w używki.
Zle podejscie do tematu - ja kupuje flagowce. Ale jedna lub 2 generacje wstecz. Nie potrzebuje wodotryskow, Uzywam telefonu glownie jako telefonu. Poprzednio mialem Samsunga S8 - teraz S10+ od 2 lat. Smiga. Pewnie za jakies 2 lata zmienie na S23 czy cos z tej okolicy.
Ja kupiłem Motorolę g31 za 800 zl i póki co śmiga, zdjęcia też ok. Nie wiem czy kupno telefonu za 4000 jest słuszne, rozumiem za 1500, ale więcej mija się chyba z celem tym bardziej taki telefon i tak nie zrobi zdjęcia jak lustrzanka.
Jest w tym sens. Np ja po prostu potrzebuję zwykłego smartfonu do rozmów, sms, podstawowych zdjęć, czy przeglądania internetu. To po co flagowiec? Bo bajer? no i parametry lepsze, których nie odczuję?
Flagowe urządzenia to sa produkty dla finansowych elit.
Tak samo jak nie kupujesz najdrozszych pałaców, samochodow premium czy ubrań, gdzie skarpetki sa liczone w setkach zlotych za parę, tak samo jest z przeplaconym flagowcem
Cena 7 tysięcy+ koszt wytworzenia max 500 zl.
To sa produkty dla elit, sa drogie, bo mogą byc drogie, a nawet muszą byc drogie, inaczej elita ich nie kupi, bo uzna, ze to szajs dla ich niewolników (zwyklych ludzi).
Opłacalność zerowa, ale tu chodzi o zaspokojenie wewnętrznej próżności i chciwości, nie o oplacalnosc.
A ze przypadkiem wpadaja tam najlepsze (teoretycznie) rozwiazania z rynku konsumenckiego, to dosatek, zeby bogaty nie poczul sie oszukany.
W cenie szpanfona za 7 tys to ja kupuje laptopa z GF 3050, konsole nowej generacji, telefon ktory mi wystarczy i moze na gogle meta quest 2 jeszcze wystarczy.
Wiec w tych cenach absolutnie nie chodzi o opłacalność, tylko zarobienie na próżności najbogatszych ludzi.
Mam p20 pro kupiony zaraz po premierze na raty zero procent. Do dzisiaj zachwyca aparatem i ma dobrą wydajność. Bateria dalej trzyma 1-2 dni. Polecam flagowce, najlepiej z roku poprzedzającego zakup, są trochę tańsze a niewiele gorsze. W czasach rat 0% każdego stać na solidny telefon.
Flagowce niby fajne. Dwa lata miałem Xperię XZ1 Compact, teraz mam już rok Pixela 4a o identycznej wydajności i spokojnie daje radę. Ale gdybym nie wymienił Sony na Pixela - bo to ostatni mały Android na rynku i chciałem kupić przed wycofaniem - to musiałbym używać Sony 4-5 lat. Pewnie dałoby radę, i jest to niby wygodne, bo odpada szukanie nowości, do tego ekologiczne...
...ale równie dobrze można co dwa lata kupować średniaka.
Zakładając kupowanie flagowca w dniu premiery koszt dwóch średniaków wyjdzie podobny, podziałają tyle samo, ten drugi w kolejce będzie szybszy niż pierwszy...
A że znalezienie nowego flagowca sprzed generacji-dwóch jest niemożliwe, to dla kogoś, kto nie chce wydać 3-4k zł na sprzęt i chuchać i dmuchać na niego przez pięć lat, wybór jest jeden...
Wszystko zależy od kilku czynników, jeśli ktoś zamierza korzystać z jednego telefonu przez pięć czy nawet osiem lat to flagowiec to bardzo dobra inwestycja. Ja na przykład jestem taką osobą, co prawda ze znacznie tańszych telefonów też można tyle korzystać jak mój poprzedni budżetowy LG służyłby mi po dziś dzień gdyby nadal chciał płacić zbliżeniowo.
Natomiast osoby co chcą wymieniać telefon co rok lub dwa lata, a przy tym są oszczędni lub po prostu ich zbytnio na to nie stać to lepiej kupować coś w przedziale 500-1500 złotych.
Ja już bardzo dawno temu wyrosłem ze zmieniania często telefonu i naprawdę doceniam to, gdy mogę mieć jedną słuchawkę przez wiele wiele lat.
Oczywiście że można, ale mimo że bardzo lubiłem tego LG to przy tak długim użytkowaniu taki telefon w pewnym momencie zaczyna niedomagać jak choćby płacenie zbliżeniowe w moim wypadku. Druga sprawa krótsze wsparcie producenta, a do tego mimo niezłego wykonania zawsze gorsza jakościowo obudowa. No i wiele innych czynników, przez większość życia miałem przeważnie flagowe telefony, choć nie zawsze lecz wtedy ceny były bardziej normalne w przypadku najwyższej półki.
Więc nadal uważam że jak chce się korzystać długo z jednej słuchawki, to warto pójść w wyższy model, nie musi być najdroższy z oferty ale taki który jest kwalifikowany jako premium. Natomiast dla osób co często zmieniają i nie są bogaczami to jak wspominałem słuchawki w przedziale 500-1500 złotych powinny być zadowalające.
Ja za swojego 13 Mini dałem 3500zł i zamierzam użytkować go minimum pięć lat, a nawet i dziesięć jak elektronika pozwoli. Ale weźmy bardziej realny czas, pięć lat to sześćdziesiąt miesięcy i kwotę telefonu dzielimy przez miesiące i wychodzi nam niecałe 59 złotych miesięcznie. Nienajgorszy wynik, a zawsze też można skorzystać z rat.
Wiele moich poprzednich flagowych modeli co pozostały w rodzinie po dziś dzień niektórym służą
Nikt nikomu nie broni korzystać przez 5 lat z telefonu za 1500 złotych. Dziś smartfony za taką kwotę są już tak wydajne i mają na tyle długie wsparcie, że nie powinno to stanowić żadnego problemu. Więcej płacisz za bajery, a nie potencjalną możliwość dłuższego korzystania ze słuchawki.
Ja np. 4 lata temu kupiłem flagowca w Hujaweja, był to mój pierszy flagowiec (P20 Pro) i od 4 lat nie mam najmniejszej potrzeby zmieniać telefonu, i jak wymienię w nim baterię bo ta zwyczajnie zaczęła już niedomagać, to jeszcze kolejne 4 lata z nim przesiedzę, zupełnie z kolei w tym wypadku nie widzę potrzeby zmiany rok/dwa lata telefonu na jakieś słabsze wersje po 1500zł, które po roku już potrafią nie domagać. Kupno flagowca ma swoje zalety, np. w moim wypadku, gdzie nie czuję potrzeby zmiany telefonu co rok/dwa lata, ale wiem, że są osoby, które rok w rok muszą zmienić telefon, bo "nie będzie na starociu siedział" i "co ludzie powiedzo" i "dla szpanu" no to wtedy kupując wyłącznie flagowce to pewnie idzie zbankrutować.
Ja kupiłem S21+ w niezłej cenie przy premierze, bo w okolicach 3000zł, a tylko dlatego, że chciałem mieć telefon, który robi naprawdę niezłe zdjęcia i byłem zachwycony. Teraz będę zmieniał na nowego Iphone 14 Pro Max, za którego mam nadzieję, nie będę musiał dać więcej niż 6000zł.
Jak ktoś nie ma co z pieniędzmi robić albo się nie znato kupi flagowca albo ifocha i bedzie używać go aż telefon zostanie cegła bo przecież kosztował tyle hajsu.
Czy zakup starego flagowca to dobry pomysł? Nie wiem. Z klucza taki telefon posiada rok stara baterie, w jakim jest stanie, licho wie. Można wymienić baterię, ale ponownie dostanie się stara baterie bo przeciez do nieprodukowane go modelu nikt nie produkuje nowej baterii. Finalnie mamy stary telefon.
Ja osobiście kupuje średniaka, pozbywam się go z miesieczna gwarancja, tracę najmniej na takiej rotacji.
Myślisz, że smartfony produkuje się tylko i wyłącznie w dniu premiery? To nie jest prawda. Swojego S10e kupiłem we wrześniu 2020, czyli ponad 1.5 roku po premierze serii S10, a także ponad 0.5 roku po premierze serii S20. Telefon wyprodukowany w sierpniu 2020, miesiąc przed moim zakupem.
Baterie też są produkowane na bieżąco, bo po co produkować nadmiar i zawalać sobie magazyn?
Po co kupować flagowca, który oj tak do roku stanieje o pół ceny? Chyba po to żeby pochwalić się przed znajomymi i podnieść swoje ego...
po co flagowiec, jak telefon za 1500 ma te same niezbedne funkcje a z tych wybajerzonych i tak bym pewnie nie korzystał?
Kupno smartfona rzeczywiście jest wyzwaniem. Mimo ogromnej ilości urządzeń na rynku, to nie za bardzo nic sensownego do wyboru. Większość to jakieś mego toporne nie wiadomo co, za wielkie na smartfona i za małe na tableta. Jak by z tego nie korzystać, to będzie niewygodnie.
Przez prawie 5 lat korzystałem z P9 lite, po 2 latach bateria była szmelc i miała problem wytrzymać pół dnia. Rozglądałem się za nowym smartfonem, najważniejsza dla mnie cechę była wygoda użytkowania iw budżecie ok 1000 zł nie znalazłem nic opłacalnego. Dokupiłem więc do niego bateria za 50 cebulionów. Po kolejnych 2 latach znów zaczął wracać problem z baterią i znowu okazało, że nie ma na co go wymienić przy tej samej kwocie do wydania. Trzeba było się zbliżyć do 2 tysięcy by mieć w czym wybierać, choć i tak nie było za bardzo w czym.
Chęć posiadania czegoś nowego sprawiła, że szarpnąłem się na Asusa Zenfon 8. Mam nadzieję, że wytrzyma chociaż tyle co P9 lite, bo szanse na pojawienie się czegoś przyjemniejszego w użytku są niemal zerowe.