Ron Gilbert przygnębiony hejtem Return to Monkey Island, zamyka się w sobie
W sumie nie dziwie sie, mozna krytykowac albo sie nie zgadzac ale nie w tak wulgarny sposob.
Dzisiejsza "społeczność" internetowa to banda wiecznie oburzonych trolli internetowych. Grupka 1000 osób decydująca o sprzedaży gry dla milionów. Mnie g obchodzi jak gra wygląda, byle się w nią dobrze grało. Jestem totalnym noobem więc cieszę się na dodatkowe ułatwienia i tutoriale w tym "klasyku" który jest dla mnie w obecnej postaci niegrywalny. A te marudy pewnie i tak nie kupią gry, bo i po co, skoro oryginał jest taki idealny XD
Pomijając kwestię samej gry, nie mogę zrozumieć jak można w taki sposób potraktować drugiego człowieka. Autor nie jest przestępcą, nie postąpił nawet w sposób zgodny z prawem, acz niemoralny, jak to niektórzy mają dziś w zwyczaju. Pomimo tego jest traktowany jak osoba podejrzana co najmniej o dzieciobójstwo. Brak mi słów. Uważam że taka sytuacja świadczy o postępującym upadku kultury ludzkiej.
Wow, myślałem że reakcja twórcy jest przesadzona, ale jak poczytałem kilka komentarzy pod zwiastunem na youtube w pełni rozumiem. Zabawne jak gracze lubią sobie ponarzekać, że obecnie nie ma miejsca na rynku dla ambitniejszych artystycznie gier, ale gdy już wychodzi gra z bardzo oryginalnym artstylem, są gotowi robić fikołki pisząc bzdury typu "wygląda jak tania ikonografia Googla". I to tylko dlatego, że jest niezgodna z ich sentymentalnymi wspomnieniami. Wtedy to już nie potrzebujemy wyłamujących się z mainstreamu gier, tylko tego co robią korpo najlepiej, żerowania na sentymencie. Tego tak naprawdę chcemy, mimo naszych słów jacy to z nas są wyrafinowani odbiorcy elektronicznej rozgrywki.
Cudowne podejście marketingowe. Obrazić się jak urażona dama na własnych odbiorców, bo ci śmieli skrytykować styl graficzny nowej gry. Ron Gilbert najwyraźniej zapomniał, że gry tworzy się dla kogoś, a nie samego siebie.
Zawsze znajdzie się jakaś toksyczna grupa przygłupów i przykro mi z powodu bandy imbecyli bo takie komentarze wchodzą na psychę, ale zerwanie jakiegokolwiek kontaktu z community nie jest profesjonalne i gra może na tym stracić.
W sumie nie dziwie sie, mozna krytykowac albo sie nie zgadzac ale nie w tak wulgarny sposob.
+
Dokładnie.
Dzisiejsza "społeczność" internetowa to banda wiecznie oburzonych trolli internetowych. Grupka 1000 osób decydująca o sprzedaży gry dla milionów. Mnie g obchodzi jak gra wygląda, byle się w nią dobrze grało. Jestem totalnym noobem więc cieszę się na dodatkowe ułatwienia i tutoriale w tym "klasyku" który jest dla mnie w obecnej postaci niegrywalny. A te marudy pewnie i tak nie kupią gry, bo i po co, skoro oryginał jest taki idealny XD
Osoby publiczne są rzeczywiście bardziej narażone na falę hejtu w XXI wieku niż przed globalizacją internetu pod koniec lat 90', gdzie każdy Janusz czy Grażyna zaczęli podpinać się pod sieć.
Studio Terrible Toybox przy swej poprzedniej grze Thimbleweed Park postawili na retro w stylu wizualnym point & click końca lat 80' i początku lat 90' od LucasArts.
Może fani takiego stylu właśnie oczekiwali, by było bardziej podobne do oryginalnych wersji Monkey island 1 i 2 ?
A może chcieli stylu z wersji odświeżonych Special Edition ?
Coś mi się wydaje ,że te wszystkie jęki pochodzą od ludzi urodzonych po 2000 roku ....
Mam z nimi do czynienia i widzę , że uważają iż wszystko im się należy , niczego nie szanują i nie znają wartości materialnej a tym bardziej sentymentalnej czegokolwiek ...
Język , którym się posługują jest ordynarny i prymitywny ...
Tak, na pewno osoby urodzone po roku 2000 chcą gatekeepować Monkey Island, które kojarzy może z 5% grających w tym wieku. To raczej toksyczny fandom pamiętający pierwsze części krzyczy, że najlepsze przygodówki były kiedyś, a Monkey Island tylko w pikselach. Podobnie było przy dwóch ostatnich odsłonach serii Larry.
no elo, panie janusz.
ci po 2000 roku raczej nie wiedza co to jest ta malpia wyspa.
starsi za to sa tak ogarnieci, ze nie ogarniaja interpunkcji i komputerow, maja mentalnosc niewolnika, czesto powypadane zeby i rozne choroby, bo nie ogarniaja jak sie dba o zdrowie, mozna nimi manipulowac pokazujac dziesiatki razy tuska mowiacego "fur dojczland".
Pomijając kwestię samej gry, nie mogę zrozumieć jak można w taki sposób potraktować drugiego człowieka. Autor nie jest przestępcą, nie postąpił nawet w sposób zgodny z prawem, acz niemoralny, jak to niektórzy mają dziś w zwyczaju. Pomimo tego jest traktowany jak osoba podejrzana co najmniej o dzieciobójstwo. Brak mi słów. Uważam że taka sytuacja świadczy o postępującym upadku kultury ludzkiej.
To prawda, ąż trudno uwierzyć, że z powodu takiej błahostki jak oprawa graficzna gry można posuwać się do takich komentarzy w stronę drugiego człowieka. W pełni rozumiem zachowanie Gilberta.
Niestety. Szkoda czasu i nerwy na toksyczne ludzie.
Niestety jest pełno debili wśród nas, grafika może się nie podobać, kwestia gustu,
ale ludzie zamiast wyrazić swoją opinie, to uznają, że wjadą ci np na rodzinę itp.
żenujące zachowanie tzw. "Fanów" i w sumie nie winie Rona, że się zdenerwował.
Wyczekuję z wielką nadzieją czasów w których ludzie będą dzielić się swoją pasją i wyrażać opinie o grach, a nie o ich twórcach.
I to nie pierwszy taki przypadek, wcześniej było the last of us i banda spie***lin, która groziła śmiercią aktorom z tej produkcji. Aż nie chce mi się czasami rzyć na tym świecie.
POZWÓLMY TWÓRCOM TWORZYĆ!!! no się uniosłem.
Obecnie panuje kult hejtu w internecie, jedzie się po wszystkim i o wszystko... a to tylko pokazuje jak z roku na rok ludzkość staje się coraz głupsza.
Ludzkość zawsze była głupia w podobnym stopniu co teraz, tylko że kiedyś przed erą internetu znało się 200-300 ludzi, a teraz mamy dostęp do wszystkich.... A w dodatku w internecie wybijają się co głupsze jednostki, jeden głośny debil wystawia opinie 100 normalnym ludziom
Może styl graficzny Return to Monkey Island jest dość dziwny (moje pierwsze wrażenie) i ... oryginalny, ale uszanuję decyzji Ron Gilbert.
Dałem szanse dla Curse of Monkey Island mimo odmienny styl graficzny (wtedy byłem przyzwyczajony do pixel art w MI 1-2), albo nawet Gothic 1 z drewniane grafiki, Dark Souls z odstraszający poziom trudność czy dziwaczny Death Stranding, albo Souldiers z mieszane oceny od masówki i nie pożałowałem. Więc też daję szanse dla Return of Monkey Island. Jestem otwarty na bardzo różnorodne gry i nie oceniam ich po okładce, albo niektóre recenzji od masówki. Zwykle najpierw spróbuję gry i potem oceniam. Dlatego też zamierzam wypróbować Last of Us 2 i olewam masowe krytyki gracze na GOL (to dla przykładu).
Ale współczuję Ron Gilbert, że musiał czytać toksyczne komentarzy od banda prostaków i debilów, co nie wiedzą o kultury i konstruktywne krytyki.
Gdyby naprawdę będziemy tworzyć gry w takiej postaci, co każą MASOWE graczy. Poprawność polityczna i wszelkie uproszczenie i trzymać stare schematy i takie tam. Wtedy gry przestaną być ciekawe i nigdy nie będą oryginalne, ani satysfakcjonujące.
Czemu gry Indie są ciekawsze od gry AAA? Bo twórcy tworzą takie gry zgodnie z ich wizje i robią po swojemu. Dzięki temu są oryginalne i niepowtarzalne. Pod warunkiem, że kierują ich pasji i miłości do gier, a nie tylko wyłącznie chęć zarobki pieniędzy (pozdrawiam EA, Activision, czy Blizzard, uczcie się od nich). Wielu z gry Indie potem podbili serca graczy i zyskali popularności.
Niestety Internet ma swoje ciemne strony. Niektórzy z społeczności graczy stają się coraz bezczelni i zuchwali. Już dawno przekroczyli zdrowa granicę, że zasługują na BAN od dawna. Mogą pisać, co tylko zechcą, bo czuli się bezkarni. Niestety.
Nie zrozumiałeś, albo trollujesz? Niektórzy po prostu przekroczyli granicę, jeśli chodzi o osobiste kultury? PRZEKROCZYLI GRANICĘ! Wiesz, co to jest hejt, a nie zwykła krytyka? Wiem to, bo czytałem tam takie komentarzy. Nie wiem, czy wytrzymam takie toksyczne atmosfery. Dobrze zrobił, że zamykał się w sobie i będzie skupiony na dokończenia dzieła, a nie porzuci projekt tak jak zrobił twórca Fez, który zrezygnował z Fez 2. Toksyczne ludzie nie są warci uwagi. Szkoda czasu i nerwy na nich.
Też nie zdziwię się, że twórcy Hollow Knight Siksong też nie dawali znaku życia przez długi czas. Jak czytałem komentarzy na STEAMie o Siksong, to już zdążyłem zauważyć, że cześć z nich są po prostu ... toksyczne i niepoważni. Dzieci pouczają dorośli mistrzowie, co mają robić. Ręce mi załamują od czytanie takich bzdury. Wielu z komentarzy nie można nazwać konstruktywne krytyki od doświadczeni gracze, co wiedzą, czego oczekują.
Właśnie dlatego niektórzy od tworzenie gry nie zawsze kontaktują się z społeczności graczy przez cały czas i wolą pracować w samotności. Rozmawiają z nami tylko wtedy, jeśli uznają to za naprawdę potrzebne.
W pełni rozumiem Ron Gilbert i wspieram go.
To teraz pomyśl, że każdy twórca po takich komentarzach zamyka się w sobie. W rezultacie żadne dzieło nie powstaje lub nie wiemy, że powstaje. Zawsze trafią się toksyczni debile, zawsze. To jednak nie powód, by zrywać kontakt z tą normalną częścią community, która stanowi większość. Najlepszym wyjściem jest to, by robić swoje, przyjąć krytykę i olać niemerytoryczne komentarze. A Fez to chybiony przykład, bo sam Phil Fish miewał swoje aroganckie momenty i drama z Fezem była starciem toksycznego autora z toksycznymi fanami.
Pod warunkiem, że kierują ich pasji i miłości do gier, a nie tylko chęć zarobki pieniędzy (pozdrawiam EA, Activision, czy Blizzard).
A myślisz, że pracownikom EA lub Activision się podoba, gdy widzą na każdym kroku komentarze mówiące, że są pozbawionymi pasji chciwcami? To też się wpisuje w toksyczność.
Nie zrozumiałeś mnie, więc nie wiem, co mam pisać.
przyjąć krytykę
Problem polega na tym, że są za dużo toksyczne hejty w kierunku do Ron Gilbert i trudno jest znaleźć konstruktywne krytyki. Co za dużo, to niezdrowo. To, że jesteś twardy i nieczuły na hejty nie znaczy, że inni są tak samo odporni co Ty. Nie wymagaj od nich zbyt wiele.
Pozwól, by twórcy tworzą takie gry, jakie chcą. To ich ryzyka. Potem to my sami zdecydujemy, czy kupujemy takie pomysły i zapłacimy za to pieniędzy. Głosujemy portfelem.
Jak chcą poznać nasze opinie, to tylko z doświadczenie i przede wszystkim kulturalne graczy, a nie hejterzy w Internecie.
Napisałem przecież, że należy odsiać krytykę od niemerytorycznych komentarzy. Hejt jest niemerytoryczny. Ty z powodu bandy imbecyli wychodzisz teraz z założeniem, że nie wolno krytykować zwiastunów i należy czekać na pełen produkt i dopiero wtedy ocenić. Sprowadzasz każdego użytkownika internetu, który trochę ostrzej skomentuje zwiastun, do hejtera. Stwierdzenie "grafika jest brzydka bo..." różni się od "Ron Gilbert zepsułeś Monkey Island". To pierwsze przyjmujemy, to drugie olewamy.
Ja całkowicie współczuję Ronowi Gilbertowi, że musiał się użerać z debilami, ale zamykanie się na całe community w niczym nie pomoże grze.
Link
Ron Gilbert słynny projektant gier i główny pomysłodawca genialnych przygodówek Secret of Monkey island 1990 i Monkey Island 2 1991 pracował w tajemnicy od prawie 3 lat nad właściwą kontynuacją pierwszych dwóch części i włożył w to pewnie wiele serca więc musiało to go zaboleć zwłaszcza, że wręcz jest uwielbiany za pierwsze dwie części z złotego okresu gatunku point & click. Ludzie jadą po grze mimo, że nie zagrali jeszcze, a przecież siłą pierwszych dwóch części jest grywalność, dialogi, humor, nasza kozacka postać, interfejs, zagadki, świetne lokacje, klimat piracki. Tu może być podobnie.
Return to Monkey Island to wspaniała nowina dla fanów złotej ery przygodówek, które wychowały się na małpiej wyspie o ile będą znów tak znakomite dialogi, humor i fajne zagadki :)
Zobaczymy jaka będzie gra w praniu. Wiadomo, że pod względem grywalności, kreatywności, wyzwania i działania na wyobraźnię gry klasyczne dosłownie miażdżą gry ery casualowej, bo to co kiedyś było najważniejsze przy produkcji teraz jest zmarginalizowane i jedynie gry indie mają czasem znaki rozpoznawcze najlepszych klasyków.
Twórcy Deponia 1-3 czerpali garściami z Monkey island 1-3 (postać, relacja z dziewczyną, humor, styl zagadek). Dla wielu były w dużym cieniu Monkey Island i spóźniły się o 20 lat z premierami, ale mi podobały się ze względu na to podobieństwo, bo lubię takie klimaty i odjechany humor. Ale nie zdobędą statusu kultowości małpich wysp z wiadomych powodów. Nie trafiły z czasem i naśladowniki.
Z pewnością zagram na premierę w Return to Monkey Island i liczę na świetną zabawę.
+
Dokładnie.
Łatwo Ci pisać.
Niestety.
To nie jest dobry czas dla takich ludzi jak Ron Gilbert...
Nie każdy ma grubą skórę czy twardy tyłek. A mierzenie się z falą hejtu naprawdę potrafi działać demoralizująco, szczególnie na tych o ponadprzeciętnej kreatywności.
A co do samej gry - pamiętam ten szok po zmianie stylu graficznego w Curse of Monkey Island. Tyle że dzisiaj wspominam ją jako jedną na najładniejszych gier w jakie grałem.
Stylistyka Return to Monkey Island zdecydowanie nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ma swój urok!
+
Dokładnie. Ale ludzi bez empatii takich jak Zdzichsiu tego nie zrozumieją.
Też nie zaprzeczam, że Return to Monkey Island ma swój urok i oby będzie udana gra, który zdobędzie serca mnóstwo graczy.
Aha, czyli jestem człowiekiem bez empatii, bo twierdzę, że nie ma sensu odcinać się od wiernego i oddanego community z powodu paru toksycznych idiotów. Krytyka nie pochodziła tylko z ich ust, pojawiały się też merytoryczne zarzuty względem oprawy graficznej.
Na każdym kroku podkreślam, że współczuję Ronowi obraźliwych komentarzy, ale nie no, nie mam empatii bo powiedziałem, że hasło "twórca odcina się od własnych odbiorców" nie brzmi zbyt dobrze tworzonej grze XD
Wow, myślałem że reakcja twórcy jest przesadzona, ale jak poczytałem kilka komentarzy pod zwiastunem na youtube w pełni rozumiem. Zabawne jak gracze lubią sobie ponarzekać, że obecnie nie ma miejsca na rynku dla ambitniejszych artystycznie gier, ale gdy już wychodzi gra z bardzo oryginalnym artstylem, są gotowi robić fikołki pisząc bzdury typu "wygląda jak tania ikonografia Googla". I to tylko dlatego, że jest niezgodna z ich sentymentalnymi wspomnieniami. Wtedy to już nie potrzebujemy wyłamujących się z mainstreamu gier, tylko tego co robią korpo najlepiej, żerowania na sentymencie. Tego tak naprawdę chcemy, mimo naszych słów jacy to z nas są wyrafinowani odbiorcy elektronicznej rozgrywki.
+
Dokładnie.
Zajrzałem w komentarze na blogu, których nie usunięto, no i kompletnie mu się nie dziwię, bo dużo z nich nie ma nic wspólnego z konstruktywną krytyką, ludzie kłócą się, że "obiektywnie" artstyle jest lekko mówiąc słaby i dziwnie często pada ten argument "a, czyli wszystko musi mi się podobać, bo jak nie, to jestem tym złym!" ehh ehh.
Niestety, ale społeczność graczy to jedna z głupszych społeczności jakie można spotkać w internecie.
I bardzo dobrze. Tak jak pisałem wcześniej, chciałbym, żeby wróciły czasy w których twórcy gier mieli w dupie tzw community i robili gry takie jakie chcą i tak jak chcą a nie takie jakie ktoś ma oczekiwania. Fanbase to teraz największe nieszczęście gier, filmów i innych mediów. Ogromna ilość toksycznych ludzi, którzy z jakiegoś absurdalnego powodu uważają, że ich zdanie ma znaczenie i że twórcy powinni podporządkować się ich oczekiwaniom.
Szkoda tylko, że trudno o kulturalne graczy w Internecie, co potrafią pisać konstruktywne krytyki i pomagają w rozwój gry.
Larian Studios i Divinity: Original Sin II dużo zyskali dzięki kontakt z społeczności graczy.
Niestety Ron Gilbert nie ma szczęścia. Spotykał tylko niedojrzałe i toksyczne ludzie. Zdecydowanie to nie pomaga.
Ciekawe, że Ron Gilbert przy pracy nad poprzednią grą point & click Thimbleweed Park 2017, która była w stylu kultowych Maniac Mansion 1987, Zak McKracken and the Alien Mindbenders 1988 i Day of the Tentacle 1993 nie spotkał się z tak mocnym hejtem, a sama gra była w stylu wizualnym przełomu lat 80' i 90' czyli pixel art. Ale pamiętam, że część ludzi też krytykowała. Teraz kompletna zmiana stylu graficznego i jeszcze mocniejsza krytyka.
Odświeżenia Monkey Island 1 i 2 Special Edition, które wypuścili w latach 2009-2010 były niezłe, ale ich mankamenty największe to mniej wygodny interfejs i słabszy wygląd naszej postaci, która stała się taka plastelinowa bez wyrazu. Ale całościowo wyglądały lepiej niż Return to Monkey Island i w sumie prezentują się nieźle. Bardziej podobało się mi jednak odświeżenie wizualne Gabriel Knight 1 z 1993, które wyszło w 2014.
Akurat styl graficzny wygląda naprawdę fajnie, przynajmniej się wyróżnia na tle tych wszystkich anime i pixel artów, których osobiście nie trawię.
Nie broniąc tych wszystkich toksycznych zje..., bo ich zachowanie jest karygodne, ale karma mu właśnie odpłaciła i to z nawiązką.
Jakiś czas temu na swoim twitterku, atakował i srał żarem z każdej strony na każdego, jak nie blokował to wyzywał od (mówiąc grzecznie) mięczaków (a mówiąc niegrzecznie od cip).
Potem bawił się w agenta SJW i inne pierdoły.
Teraz karma mu odpłaca to "jaki ja biedny mięczak jestem ojojoj chlip chlip"
Strasznie nijaki ten styl. Trochę jak te krótkie animacje tworzone dla różnych korpo na yt czy fb. Teraz zastanawiam się czy moja opinia wystarczyłaby do nazwania mnie hejterem?
Nie chce mi się kopać za głęboko. Pobieżnie rzuciłem okiem na komentarze na YT i na blogu. Czy oni usuneli najbardziej agresywne wpisy czy każdy wyraz niezadowolenia to hejt? Większości się podoba, cześci nie i tyle.
Niestety, grających jest teraz tak wielu, że odsetek stanowiący takie gnomy to już całkiem pokaźne grono :/
Kompletnie nie rozumiem, przecież to jest teraz przepiękne! *disclaimer - grałem w poprzednie części i również się świetnie bawiłem*
Niestety, w przypadku kontynuacji istniejącej marki konflikt twórcy i odbiorcy dochodzi do tego krytycznego stanu, że obie strony mają swoje racje: autor ze swoją wizją rozwoju (często miał ją od początku tworzenia serii) i odbiorca ze swoim wyobrażeniem o utworze (bo się żył z postaciami i/lub światem)
Źle to nie wygląda. Pasuje mi bardziej niż remaster The Secret of Monkey Island.
Hejterzy znowu w akcji!!!!
Co raz więcej tego robactwa się szerzy.
Trzebaby wymyślić jakiś detergent by się pozbyć tego dziadostwa w końcu.
"Rzućcie robotę, wszyscy – napisał aktor na Twitterze."
To zdanie jest zupełnie bez sensu przetłumaczone. On nikogo nie namawia do rzucenia roboty, tylko używa zwrotu "bang up job", który oznacza "dobra robota" i tu jest użyty ironicznie w odniesieniu do bandy chamów, która zmusiła Gilberta do zablokowania komentarzy.
Mam nadzieję że Gillbert nie przejmie się stadem ludzkich śmieci (wybaczcie ale to jedyne określenie na niektórych trolli w necie) i będzie robić swoje. To jego "dziecko" i ma pełne prawo robić je w stylistyce jaka mu się podoba. Z oceną poczekam na pełen produkt, na tę chwilę mi się podoba. Dobrze że nie było porządnego internetu w 97, bo pewnie ta niezrównoważona psychicznie banda przyczepiłaby się do Curse Of Monkey Island że nie wygląda jak jedynka i dwójka, a wtedy najlepsza moim zdaniem część w serii mogłaby wyglądać inaczej niż wygląda, czyli wspaniale.
Czy ktoś może podać przykłady tego hejtu?
Szukałem na 2 wpisach na blogu i YT a tam albo pozytywy albo gadanie o niczym.