Kocham Dark Souls, ale nienawidzę soulslike’ów
A ja ich szczerze nienawidze, nie mam cierpliwości i nerwów na dziesiątki śmierci. Nie że nie lubię grać w trudniejsze gry (takiego wolfa new i old blood ograłem z wypiekami na twarzy na hardzie), co innego zginąć raz, dwa, w porywach do 3 niż 10/15 razy bo omsknął ci sie przycisk i przeciwnik jednym ciosem ci zajumał 3/4 życia.
Gry maja bawić a nie przynosić frustracje
Nie wiem czy lepszy niż Dark Souls bo w nie nie grałem, ale akurat Lords of the Fallen mie się podobał.
Dołączę się do dyskusji, broniąc LotF jednak za lepsze od Darksoulsow ich nie uważam. To polska gra i warto w nią zagrać
A ja ich szczerze nienawidze, nie mam cierpliwości i nerwów na dziesiątki śmierci. Nie że nie lubię grać w trudniejsze gry (takiego wolfa new i old blood ograłem z wypiekami na twarzy na hardzie), co innego zginąć raz, dwa, w porywach do 3 niż 10/15 razy bo omsknął ci sie przycisk i przeciwnik jednym ciosem ci zajumał 3/4 życia.
Gry maja bawić a nie przynosić frustracje
Każdego bawi co innego. No i pamiętaj, że Soulsy są uczciwie trudne, giniesz bo popełniasz błędy
Gra z definicji jest to "czynność o ustalonych zasadach, w której udział bierze jedna lub więcej osób. Od innych rozrywek grę odróżnia istnienie ścisłego zbioru zasad gry, kodyfikujących czynności z nią związane". (wiki)
Zabawa w grze polega na tym, że postępując zgodnie z zasadami i opanowując je do perfekcji jesteś w stanie wygrać. Tym się różni gra od filmu czy książki, że odbiorca może wygrać albo przegrać. Niestety sporo współczesnych gier zdaje się jakby zapominać o tej zasadzie i minimalizować ryzyko przegranej. Dark Soulsy to klasyczny przykład gry ponieważ na pierwszy plan wysunięta została konieczność przyswojenia sobie skodyfikowanych zasad oraz element zwycięstwa/przegranej.
Sam raczej preferuję gry stawiające raczej na narrację, klimat itd. ale nie da się ukryć, że aby dany produkt był grą to musi być możliwość aby w nim wygrać. A żeby można było wygrać to musi być ryzyko przegranej. Im wyższa szansa na porażkę tym większa satysfakcja z wygranej. Większość gier, które celują w szerokie grono odbiorców obniża poziom trudności żeby nie odstraszać klientów wysokim progiem wejścia, jednak konsekwencją tego jest również obniżenie satysfakcji płynącej ze zwycięstwa.
Oczywiście pewnym rozwiązaniem jest zmiana poziomu trudności, ale ten niestety nie rozwiązuje problemu ponieważ zazwyczaj zamiast oferować bardziej satysfakcjonujące doświadczenie, po prostu podbija cyferki u przeciwników przez co nie tyle zmienia zasady na trudniejsze co po prostu wydłuża grę. Rozgrywka pozostaje zasadniczo taka sama tylko trwa dłużej. Jeżeli mamy jeden poziom trudności, twórcy mogą wszystko dopasować pod tę jedną wersję. Wszystkie mechaniki, wszystkie zasady gry są spójne i gracz zna wyzwanie przed którym staje a pokonując je, ma świadomość co wygrał.
Inna sprawa, że oczywiście, gra musi być sprawiedliwa tzn. jasno przedstawiać zasady wedle których działa oraz trzymać się ich. Tutaj Soulsy mają swoje za uszami bo gra czasami po prostu nie działa tak jak powinna (lagi, wariująca kamera, bugi etc.) aczkolwiek z tego co słyszałem to z każdą częścią jest lepiej.
W każdym razie - uważam, że błędne jest założenie "albo zabawa albo frustracja". Gry polegają właśnie na tym, że z jednej strony oferują frustrację a z drugiej satysfakcję. I cała zabawa polega na tym by zdołać uniknąć jednego by zdobyć drugie. W niektórych oba te czynniki są złagodzone w innych oba są podkręcone. Sztuką jest to zoptymalizować, ale nie da się osiągnąć jednego bez drugiego. A Dark Soulsy to po prostu gry, które idą w tym aspekcie w ekstremum i oferują maksymalną satysfakcję za którą płaci się maksymalną frustracją.
Koniec końców jest to po prostu kwestia tego czego od gier oczekujemy. Nie ma sensu nienawidzić takich czy innych produkcji, tylko trzeba szukać tych, które nam najbardziej pasują.
Gry maja bawić a nie przynosić frustracje
No właśnie, i Soulsy to najlepsza zabawa.
Chyba kłania sie czytanie ze zrozumieniem, pierwsze zdanie "nie mam cierpliwości i nerwów na ciągłe powtarzanie" dodając "gra karze za najmniejszy błąd". Niestety ja już dawno przyjąłem sobie do wiadomości że dark soulsy i inne podobne gry nie sadla mnie, tylko sie wk*rwiam. Poza tym Dark Soulsy i inne gry od from software nie są takie uczciwe bo wiele opinii słyszałem.
"Nie mam cierpliwości i nerwów na ciągłe powtarzanie" to nic innego jak zwykła dogodna wymówka. O każdej grze można coś takiego napisać. Zawalisz misję w GTA to musisz powtarzać. Niczym się to nie różni od Soulsów.
Same bzdury. W kazdej grze masz jakis margines bledu, w Soulsach, a raczej pozniejszych ich odslonach ten margines jest maksymalnie minimalny. FS juz dawno zaczelo zjadac swoj wlasny ogon
Jeśli poprzez Souslike mówimy o kopiach Soulsów, to tak, też ich nie lubię, jednak gry które robią coś po swojemu jak NIOH, to zupełnie inna para kaloszy, tyle że ja bym ich nie nazwał Souslike, bo w zasadzie jedyne co mają wspólnego to system śmierci i odradzania przy checkpoincie z utratą progresu.
BTW Mortal Shell to świetna baza do jakiejś większej i bardziej rozbudowanej gry i mam nadzieje że niedługo studio za nie odpowiedzialne coś zapowie.
Mam podobnie. Z początku, gdy ten podgatunek był jescze nowy, trawiłem wszystko jak leci. Teraz jak widzę coś co reklamowane jest jako soulslike to od razu omijam. Ile razy można bezczelnie, często nieudolnie kopiować te same mechaniki a nawet lore i atmosferę.
Nie zliczę w ilu takich grach bohaterem jest pseudo-nieumarły budzący się na stercie zwłok, cmentarzu czy czymś podobnym. Oczywiście po tutorialu często trafiamy na bossa, który zabija nas dwoma ciosami po czym trafiamy do huba gdzie znajdumy pierwszą lampę, kapliczkę czy inne ustrojstwo imitujące soulsowe ognisko.
Prawdziwe soulsy to
1. Demon souls
2.Trylogia Dark souls
3.Bloodborne
4.Sekiro
5.Elden ring
Żadne inne się nie liczą bo From software to poprostu mistrzowie
Kiedyś usłyszałem że Ubi Soft chce mieć swojego Soulsa. Myślałem że jebne że śmiechu
Sorry , nie ta liga
Bhrrr, Nioh 2 daje radę i jest lepsze w sensie systemu walki od topornego ds1 i ds2.
Mnie najbardziej rozkochały Dark Souls 1, Demon's Souls i Elden Ring. To jest klimat. Projekt lokacji z Dark Souls 1 to majstersztyk na miarę najlepszych klasyków. Genialnie zaprojektowany świat gry.
Za nimi Bloodborne i Dark Souls 3.
Nie do końca przekonało mnie do siebie Sekiro.
Dark Souls 2 najsłabsze.
Nioh 1 i 2 są niezłe, ale gdzie im do klimatu i level design Dark Souls 1. Inna liga. From Software pewne rzeczy robi lepiej. I po raz kolejny potwierdzili to przy Elden Ring.
sezon ogórkowy w pełni, a jakiś content musi być.
Poza tym to Ty klikłeś w artykuł od razu widząc że tytuł jest bzdurny, czyli ty dzwonisz.
Mogliby zarobić miliony jakby zrobili poziom trudności do wyboru łatwy( taki jak np jest w Wiedźminie czy Skyrim) , normalny (taki jak np jest w Days Gone czy Assassin) , dark Souls (taki zeby co chwile ginąć i się frustrowac dla bogatych bezrobotnych co mają na to chęć i czas)
Soulsy "na łatwym" nie mają żadnego sensu.
No i zarobili na tych grach miliony i to grube, sam Elden Ring to ponad 13 milionów egzemplarzy w miesiąc.
Nie zarobiliby, bo bez tego poziomu trudności nie wyrobili by sobie marki. Gra zginęła by w morzu im podobnych. Poziom trudności to ich największy atut, bo np. sama mechanika czy dynamika walki niczego by nie urwała nawet jakby zostawić klimat i bossów. Określenie "soulslike" czy "Dark Souls wśród..." świadczy o renomie.
Poza tym jest czym przyszpanować. Samo mówienie przy casualach, że grasz w tę serię to jakbyś przy palących papierosy zapijane Harnasiem wyciągnął fajkę i whiskey.
Sprzedaż Elden Ring przebiła w miesiąc każdą grę tego studia mimo, że grafika nie jest olśniewająca. Zasługa świetnego marketingu, bardziej otwartej struktury świata, a co za tym idzie większej przystępności oraz nie można bagatelizować kluczowego czynnika jakim były wręcz rewelacyjne recenzje i opinie graczy. Dla mnie pozytywne zaskoczenie i główny kandydat do gry roku :)
Tak z ciekawości, na podstawie czego fani gatunku odróżniają kiedy wina leży w grze (jej projekcie, dopracowaniu, responsywności czy balansie poziomu trudności), a kiedy w nich samych? Bo ja szczerze powiedziawszy dostrzegam tutaj sporo znamion "owczego pędu" i zwykłego gatekeeping'u.
W tym środowisku ewidentnie wolno krytykować wszystkie souls-like'i (zwłaszcza w kontekście "dlaczego soulsy robią to lepiej") wytykając im zły design, toporność czy skopany balans, ale już kierowanie podobnych zarzutów pod adresem gier FS kończy się zwykle tekstami w stylu "git gud scrub" i wylewaniem pomyj. Tylko ile w takim nastawieniu rzeczywistego bazowania na faktach, wskazujących na faktyczną i obiektywną wyższość gier FS, a ile skrzywionej percepcji, wywołanej wieloletnim forsowaniem narracji o nieskazitelności soulsów i geniuszu nieomylnego Miyazaki'ego?
Jak dla mnie "dowody anegdotyczne" to trochę za mało. Bawiąc się w ten sposób, ja mógłbym powiedzieć, że z wymienionych w artykule gier miałem okazję sprawdzić wszystkie i wszystkie mi się podobały... z wyjątkiem oryginalnych soulsów. O ile w LotF i The Surge jeszcze jakąś tam toporność rzeczywiście dostrzegałem (ale i tak o wiele mniejszą niż w dowolnej odsłonie PCtowego DS i szybko się do niej przyzwyczaiłem), tak we wspomnianym Mortal Shell to już w ogóle. Bardzo podobał mi się jego system walki, responsywność sterowania (o wiele lepiej robiło mi się parowanie i kontry niż w DS), odpowiednio komfortowa precyzja ruchów, dobre hit-boxy, balans starć itd. To bez wątpienia moja ulubiona gra typu souls-like, między innymi dlatego, że jest po prostu mniej frustrująca, choć nadal wymagająca. Projektanci nie zastawiają na gracza durnych pułapek (w stylu przeciwników zeskakujących na głowę spod sufitu, skitranych gdzieś łuczników czy niewidzialnych podłóg), a mechaniki twardnienia i wybijania ze skorupy po pierwszym zgonie są bardziej wybaczające i pozwalają na sporo większy margines błędu.
Dlatego też moim zdaniem więcej jest w tym tego typowego myślenia: Kiepsko mi idzie --> szukam przyczyny porażki --> zwalam winę na czynniki zewnętrzne, czyli w tym przypadku na grę. Nie ma w tym oczywiście niczego dziwnego, taka jest po prostu nasza natura i większość ludzi tak robi. Natomiast w przypadku gier FS ten mechanizm zwyczajnie nie funkcjonuje, bo większość graczy ma świadomość, że w żadnym wypadku "nie wolno im" zwalać winy na grę, choćby nawet mieli rację, bo nie oszukujmy się, np. 15 FPSów w Blighttown może "troszkę" utrudniać rozgrywkę... Na to po prostu nie ma przyzwolenia w środowisku, git gud i tyle w temacie. Paradoksalnie ma to sens bo, dzięki temu ludzie zaciskają zęby i brną dalej (choćby nie bawili się zbyt dobrze, co zresztą wielu retrospektywnie przyznaje), zwyczajnie ucząc się gry, grając w ten sposób coraz lepiej i ostatecznie dając sobie szansę na polubienie całości. W przypadku souls-like'ów nie ma już takiej presji, więc łatwiej jest pograć godzinkę, wkurzyć się z byle powodu, powiedzieć, że to wina gry i odinstalować, bo po co się męczyć...
To jest zresztą według mnie przyczyna, dla której gry FS wielu uważa za niedoścignione. Po prostu więcej ludzi (pod presją otoczenia i viralowej popularności) daje im porządną, kilkugodzinną szansę, zamiast się odbić po pierwszym napadzie frustracji. Gdyby takie Mortal Shell wydać jako spin-off, zatytułowany np. Dark Souls: Swamp Adventure, to moim zdaniem wielu graczy inaczej by na nią patrzyło, chwaląc świeżość, przystępność i zmiany względem głównej formuły ;].
Jako totalny dziaders, znawca W A S D plus Fire, a nawet na ZX Spectrum Q W E R T chcialbym powiedziec, ze ja tych gier nie znosze. Jednak przeczytalem Twoj tekst ze trzy razy, rozumiejac moze finalnie z niego polowe i jestem naprawde pod wrazeniem Twojego profesjonalnego podejscia do tematu. Nie ma w mojej opinii odrobiny nawet sarkazmu. Szacunek :)
Piotr.
Odniosę się pobierznie. W takim Mortal Shell od którego zacząłem przygodę z Soulslike gralo mi się źle. Na ps4 wrogowie pokazywali się dopiero z odległości, w której prawie już na nich wpadałem. Idę i widzę z oddali puste ognisko więc zaczynam biec, żeby sprawdzić co tam jest a tu nagle, niewiadomo skąd (oni tam byli tylko gra zaczęła ich pokazywać później, w odróżnieniu od wersji pc) rzuca się na mnie 5 typa. No nie ma w tym zabawy. Do tego w Mortall Shell nie masz opcji być kim chcesz. Jesteś kim jesteś i masz narzucony typ grania. Słabo. Po Mortal Shell wziąłem do ręki Bloodborne. Przepadłem. Ng+5 z dodatkiem wyczyszczone a mówią, że to najtrudniejszy souls like. Potem kupiłem z eBaya trylogię ds. Oczywiście pierwsza część na start, ale już po Bloodborne nie ma tego czegoś. Aż w końcu mnie złapała. Zabij, ale nie wiem co w tym jest, że mogę w to grać tyle czasu. Liczba możliwości, sprzętu, wyglądu, które wciąż działają jeśli robisz to dobrze jest powalająca. Poza tym LORE. Przecież społeczność Soulsow to jest jakieś ewenement. Każdy detal z gry, każda mała pierdola rozebrana na czynniki pierwsze jak jakąś próbka z Marsa przez naukowców. To jest społeczność, która dba i troszczy się o grę. Dlaczego to robimy? Bo po prostu nam się podoba i mamy z tego zabawę. Każdy może mieć zabawę w innych soulslikach ale nasza społeczność woli to, bo daje nam to najwięcej zabawy.
To prawda,Soulsajki w większości są nedzne i nie robią nawet w połowie dobrze rzeczy jak Dark Souls. Takie Lords of the Fallen jest po prostu nędzne i komiczne
Uncharted, Crysis, Half Life, Tomb Raider > Soulslike games
Ode mnie:
Jojo, bierki, skakanka > gry planszowe
Indiana Jones, Park Jurajski, Obcy > horrory
Pizza, frytki, spaghetti, lody > warzywa strączkowe
No i pieknie nam sie przedstawiles jako typowy normik gamer
A dziękuję bardzo
Lubie trudne gry, ALE....
Coś w tym jest. Uwielbiam gry From Software ale te inne klony Soulsów jak Lords of the Fallen czy The Surge totalnie mi się nie podobały. From to jednak jest jakość, której innym mniejszym studiom po prostu brakuje. Najlepszym klonem Soulsów w jaki grałem było... Darksiders III. Nawet NiOh wypadł jak dla mnie gorzej.
A ja nienawidzę jednych i drugich :P
Ty to akurat wszystkiego nienawidzisz. Pod soulsami narzekasz na soulsy, pod soulslajkami narzekasz na soulslajki, pod pixelartami na pixelarty, pod indykami na indyki, a pod retrogrami na retrogry, także nic nowego.
Nioh to całkiem inna gra, mająca własne zasady. Podobnie zresztą jak Code Vein.
Kazda gra jest inna a te dwie zalicza sie wlasnie do soulslike’ów ktorych autor chyba zapomnial ze przeciez nienawidzi. Zero spojnosci w tym artykule no ale widze ze pisal to ktos kto lubi tylko wsadzac kij w mrowisko.
Mam tak samo, próbowałem The Surge 2, Lords of the fallen i Nioh, żadnej z nich nie dokończyłem (każdej poświęciłem po kilkanaście godzin, licząc że "chwyci"). Gry FromSoft to inna liga. Po pierwsze, systemy w grze, są dopracowane, głębokie, jest ich dużo i wchodzą ze sobą w synergię, dzięki temu granie się nie nudzi, różne buildy postaci (i różne bronie) to różne style gry, czasem diametralnie inne. Właściwie każdą bronią można przejść grę, czasami pod dany oręż trzeba stworzyć specyficzny build, dopiero wtedy pokazuje ona pełny potencjał. Podsumowując, mechanika jest głęboka i sprzyja kreatywności (poziom trudności motywuje do zgłębiania systemów gry). Na tych fundamentach budowane są kolejne piętra, projekty poziomów z licznymi sekretami i skrótami, klimatyczna oprawa audiowizualna, bossowie i Lore. To wszystko sprawia, że do gry się wraca aby doświadczyć jej w inny sposób. Z soulslieke najbardziej podszedł mi NIoh, który ma świetne systemy i mechanikę walki, niestety poziomy są słabo zaprojektowane i po jakimś czasie nudzą, system lootu rodem z Diablo też jakoś mi nie podszedł.
Do autora - to wylacznie twoje zdanie, po co pisac o tym artykul i do tego jeszcze na glowna? Kto pytal? Napisz sobie komentarz na forum, a nie piszesz jako top news swoja subiektywna opinie.
Pomijając już gameplay, nie podobało mi się w soulsach że wszystko chce nas zabić, nie licząc kilku npc, strasznie nierealistyczne, nie powinno się budować tak świata
No i ta fabuła, ta fabuła która nijak do mnie trafia, bo dialogi i opisy itemów to za mało dla mnie
Ja też uważam że najlepsze gry z tego gatunku są od From Software.
Inni nie ogarniają tego klimatu.
Z gier soulslike grałem w LotF i pierwsze The Surge i uważam, że obie są bardzo dobre. LotF niedomagało technicznie ale i tak ukończyłem każdą klasą. Liczę, że LotF 2 będzie lepiej dopracowane.
Autor tekstu to jakiś hmmm.....bardzo stronniczy człowiek fuj. Lotf jest inna grą i do tego bardzo dobrą grą od tych samych powtarzalnych no z lepszą ciut grafiką dark soulsów które też są bardzo dobre choć nie wszystkie . I z niecierpliwością oczekuje Loft 2
Nie jestem jakoś specjalnie obeznany z tematem (grałem tylko w pierwsze DS i minimalnie w mortal shell) ale czy nie jest aby tak, że z Soulslikami jest trochę tak jak z "Gothiclikami"?
tzn. że tym co decyduje o wyjątkowości oryginału nie jest jeden czynnik, który wystarczy przekopiować, ale szereg mniejszych i większych elementów, które razem dają unikalne doświadczenie? I tak jak w przypadku Gothika jego "duszę" stara się uprościć do tego, że jest drewniany i toporny, tak DS do tego, że są po prostu trudne?
I to prowadzi potem do paradoksalnych sytuacji, w których wystarczy, że gra ma brzydką grafikę i już jest Gothiclikiem albo wystarczy że jest trudna i już jest soulslikiem (ostatnimi czasy tego określenia używa się nawet do platformówek 2d, które były wymagające dekady przed powstaniem DS).
Ogólnie się zgadzam (również z tym, że Nioh i Code Vein są dobrymi soulslike’ami). Mortal Shell mi się podobał trochę bardziej niż autorowi ale wymienione problemy też odczułem. Doceniłem klimat i system walki, czekam na sequel!
W opisie o autorze jest wzmianka o tym, że Sekiro to nie soulslike - wszystko wydaje mi się zależy od tego ile wg Ciebie czynników musi być zawartych w grze, żeby nim był. Ok, nie mamy tam staminy, można się o wiele skuteczniej skradać (co jest teraz tez możliwe w ER) ani wyboru statystyk rozwoju. Mamy za to poise/równowagę która działa lepiej nawet niż w dark souls 1 (a nie istnieje w dark souls 3, wspomaga tam tylko hyper armor podczas animacji ataków) , mamy system lootu jak soulsach, checkpointy i odnawiających się przeciwników i sidequesty jak w soulsach. Do tego budowa świata podobna do tego co mamy w dark souls 1 i bloodborne. Tam większość lokacji się łączy z firelink shrine i Yharnam a tutaj z zamkiem ashina - skróty, połączenia lokacji itd. Dla mnie to jest soulslike. Masz „estusy”, których stopniowo masz coraz więcej i zwiększasz ich skuteczność. Sekiro przypomina soulsy bardziej niż niejedna podróbka innej firmy pomimo nacisku na inne elementy rozrywki.
Coś w tym jest. Odkąd co druga zapowiedziana gra zaczęła mieć "rozgrywkę inspirowaną serią Dark Souls" to coraz bardziej mi się dźwiga na myśl o tej serii.
Jako fan soulsów który spędził tysiące godzin w grach FS musze napisać, że autor wykazuje się niebotyczną ignorancją i wytyka innym grom to co soulsu robią bardziej i mocniej, kompletnie pomijając przy tym to co te gry robią lepiej, a można takich rzeczy trochę wymienić.
Zresztą można wywnioskować z tekstu, że nawet nie przeszedł gier które tak ochoczo krytykuje.
Via Tenor
Do tego dochodzi fakt, że każda kolejna produkcja ekipy Miyazakiego jest lepsza i bardziej dopieszczona od poprzedniej.
Doskonale wybrany cytat;) Nie dość, że od demon souls do darks souls 3 w każdej grze wpadam na te same bugi, to jeszcze po drodze znikają mechaniki, spada dopracowanie map a autorzy ograniczają mocno swobodę wyboru stylu walki.
No w ER to ta swoboda i wybor jest tak ograniczony ze hej.
To co piszecie ejst prawda jesli chodzi o przejscie z serii DS do Bloodborne i Sekiro (i wyszlo to tym grom na dobre.). ER to jest jak trzy DSy razem wziete. I tez mu to wyszlo na dobre.
Chco z mila checia zobaczyl bym po raz kolejny cos z level designem na poziomie Dark Souls 1.
Tak Izalith i cała droga do niego od Queelag to było mistrzostwo designu; dorównywała mu tylko pochylnia ostrzeliwana przez dwóch łuczników w londo. I jeszcze crystal cave.
Według ciebie wyszło na dobre; dla mnie wymuszenie agresywnego stylu walki i parowania czyni nowsze produkcje niegrywalnymi.
Nioh zrobił prawie każdy element wyraźnie gorzej (poza tym że Nioh ma prawdziwą fabułę;), tylko że jakoś całość jest na tyle zabawna, że jedna platyna w Nioh zajęła mi więcej czasu niż 8 w grach From.
BTW. "od demon souls do darks souls 3" - gdzie tu jest Elden ring?
Kwisatz_Haderach moim zdaniem to właśnie liniowość w soulsach powoduje, że są takie trudne. Otwarta mapa daje wiele możliwości i nie mogą zrobić w kazdym zakamarku mapy trudnych przeciwnikow
E tam.. Widzę tu syndrom po prostu fascynacji jednym producentem. Gatunek soulslike się rozwija i powstają oryginalne i ciekawe gry jak nie tylko seria Nioh ale też Mortal Shell czy Remnant From the ashes gdzie mamy oryginalny aspekt zawarty w strzelaniu. Problemem innych gier jest właśnie to, że nie chcą kopiować Dark Soulsów i stawiają na inne rozwiązania czy inny świat. Do tego też dochodzą ograniczenia budżetowe. Dzisiaj nawet indyki sobie radzą tu dobrze, świetne blasphemous, salt and sanctuary, hollow knight a na horyzoncie mamy wiele nowych ciekawych gier jak np nowa zapowiedź od team ninja czy wzbudzającego zachwyty Wukonga. Błędem jest patrzenie na wszystkie gry tego typu z perspektywy produkcji From Software
No właśnie o to chodzi, każdy souls-like ma własny gameplay, nawet jeżeli podstawy są niemal identyczne. Niby wszędzie jest blokowanie, parowanie czy turlanie, ale jednak poszczególne produkcje zazwyczaj nie chcą po prostu ordynarnie kopiować 1:1, więc przeważnie różnią się dynamiką czy responsywnością, co często wymusza wyrobienie sobie nowej pamięci mięśniowej i czasu reakcji.
Niestety nie każdy to rozumie i nie każdemu się to podoba, sam widziałem na streamie, jak koleś uważający się za ultra-wyjadacza gier FS próbował ogrywać Mortal Shell i cały czas się frustrował, rzucając tekstami w stylu: "Czemu ta kontra nie weszła?! W DS by weszła!" albo "Czemu przeciwnik mnie trafił, w DS miałbym już i-frames!". Po prostu grał "z pamięci", bazując na wyuczonych przyzwyczajeniach z DS, a każdą różnicę automatycznie odczytywał jako wadę i oczywiście zwalał winę na grę, że za szybka, że za wolna itd.
Wielu fanom gier FS po prostu nie chcę się uczyć grania od nowa i stąd po części bierze się ta narracja, że gry FS są najlepsze, a wszystkie souls-like'i to g***. Mam nawet wrażenie, że o ile pierwotny rdzeń tej grupy (raczej nieliczny, niszowy) rzeczywiście stanowią miłośnicy wyzwań i trudnych gier, tak na przestrzeni lat, na fali viralowej popularności gier tego developera, do grupy fanów dołączyło też sporo osób "z zewnątrz", które nie są zainteresowane trudnymi grami jako takimi, ale "nauczyły się" tej jednej formuły i tyko tego oczekują.
Hmmm...
1.Nioh :5+
2.Mortal Shell;4+
3.The Surge:4
4.Lords of the Fallen:3
5.Code Vein: Nie grałem
Spoza listy i grałem:
Ashen:3
Elderborn:3+
Dla mnie DS było po prostu za łatwe. Nie sprawiało mi żadnej przyjemności pokonywanie bosów, bo w zasadzie sami sie pokonywali.
Głównie przez to, że do serii DS podszedłem dopiero po przejściu Sekiro, Blodborna, Niho 1 i 2 czy Lords of the Fallen.
W trylogie grałem dopiero w zeszłym roku. Te 3 części są mega archaiczne, drętwe, mało rozbudowane pod względem technik walki czy mechanik świata/postaci. Umiesz się turlać w odpowiednim momencie? - właśnie wygrałeś.
Miałem tak samo grając w dark souls remastered po przejściu Nioh: gra była o śmiesznie łatwa w porównaniu do jej pierwszego przejścia po premierze.
Czyżby dlatego, że walka w soulsach jet ogólnie znacznie wolniejsza niż w Nioh?
Ja się nie tłumacze bo ja tak mam, poza tym powtarzanie walki w dark souls gdzie walczysz od zera a powtarzanie jakieś misji a raczej jej fragmenty bo te gry mają coś takiego jak auto save to dwie różne rzeczy i ta druga stanowczo mniej męczy.
Lol, bo w soulsach nie ma niedorobek. Poczekaj, gdzie sa te speedruny wykorzystujace niedorobki... No i nie ma sie co dziwic, ze innym tworcom sie nie udaje. Taki producent np. Horizona ma nagle stworzyc gre, w ktorej polowe gry nie trzeba robic -mapy nie musi robic, quest loga nie musi robic, no to biedak nie ogarnia i z tej radochy potem sa takie niedorobki