Dzięki takim historiom kochamy Dark Souls
Fajny artykuł, miło się czytało:)
Mnie się cykle obecne w Dark Souls I Elden Ring kojarzą z cyklami życia ludzkiego. Oczywiście jeśli założyć, czy też wiedzieć, że wszystko dzieje się w kółko. Narodziny, śmierć. Coś się kończy, powstaje coś innego, jedni ludzie się rodzą w tym właśnie momencie, inni umierają.
Koło życia i śmierci, zapętlony cykl progresu
Całkiem niezłe podsumowanie, ale jak wiadomo z soulsami, można wydarzenia interpretować na własny sposób i istnieje teoria, że stworzenie płomienia chaosu mogło wcale nie być pomyłką. Mogło być pożądane albo być nieoczekiwanym rezultatem, który został przyjęty przez wiedźmy chaosu pozytywnie. Zauważmy, że demony nie są krwiożerczymi potworami na jakie wyglądają na pierwszy rzut oka. Stworzyły one cywilizację, w której przemiana w demona mogła być jej częścią. Sama konstrukcja areny łoża chaosu jest tak naprawdę salą tronową, kapra demony i taurs demony potrafią posługiwać i wytwarzać narzędzia, pajęcza wiedźma jest całkowicie świadoma i chroni swoją chorą siostrę, której cierpienie może wcale nie wynikać z przemiany, ale z choroby jaką toczy Blightown.
Zaś wojna demonów i gwyna wcale nie musiała wynikać z obawy władcy światła przed potworami. Niektórzy uważają, że była to wojna o surowce, a konkretniej wojna o człowieczeństwo. Tak! To samo człowieczeństwo, które spalamy w ogniskach i znajdujemy na zwłokach ludzi i zabitych szczurów (szczury żywiące się ludzkimi trupami same zaczęły przechowywać człowieczeństwo) Widzicie same ogniska wydają się czymś w rodzaju religijnej indoktrynacji połączonej z pozyskiwaniem cennego surowca przez Gwyna. Gwyn chcąc odciągnąć erę człowieczeństwa (zwaną jak sam autor tekstu wspomniał: erą ciemności) wmówił ludzkości przez kapłanów białej drogi, że bycie nieumarłym jest klątwą, zaś bycie śmiertelnym jest bycie poprawnym stanem. Poświęcając człowieczeństwo w ogniskach przedłużamy erę ognia i oddalamy erę ludzi nierozłącznie powiązaną z duszkami człowieczeństwa.
Wracając do płomienia chaosu wydaje się, że działa on na podobnych zasadach co boski płomień. Aby podtrzymać jego żar potrzebne są człowieczeństwa. Widać to w dark souls 3 z królem demonów i księciem demonów. Płomień chaosu niepodtrzymywany przez poświęcane człowieczeństwo, stał się niczym innym niż dogasającym pożarem. W dark souls 1 mamy nawet przymierzę, w której poświęcamy nasze człowieczeństwa dla demonów (sługi chaosu). Dlatego też wybuchła wojna. Demony i Bogowie walczyli o ludzkość zarówno w metaforycznym jak i dosłownym sensie. Klasyczny epos: siły niebios kontra siły piekieł. Jednakże jednocześnie odwrócony, bo okazuje się, że zarówno niebianie jak i potwory mają zamiar żerować na ludzkości pozbawiając jej należytej ery.
Bardzo fajny materiał, przyjemnie się go czytało :)
Uwielbiam gry od FromSoftware, szczególnie Soulsy. Kocham ich ukrytą, bardzo często genialną fabułę. Wyjątkowo mocno zapadło mi w pamięci Dark Souls 3. Czuję do tej gry wielki sentyment, jedna z najlepszych, jak nie najlepsza gra w jaką miałem okazję zagrać :)
Spoko artykuł, przyjemna lektura. Ja w zasadzie Soulsy lubię właśnie dzięki lore i temu, jak jest budowane, to właśnie to mbie przyciągnęło do tych gier. Zaraz za tym był gęsty klimat i to, że gra nas nie prowadzi za rękę, musimy ją poznawać. Zawsze się dziwię jak ludzie na pierwszym miejscu w tej serii stawiają walkę, która nie jest w moich oczach niczym specjalnym, czy tym bardziej poziom trudności, który może i odstaje od tego co jest w mainstreamie, ale dla kogoś kto ma trochę dłuższy staż w graniu nie powinien być niczym szczególnym.
Autor nie dodał tego, że srebrni rycerze w Anor Londo to, podobnie jak Gwynevere, iluzje, które znikają wraz z nią gdy Anor Londo staje się mroczną wersją. Więc jedyni rycerze jaki pozostali to czarni co oznacza, że Gwyn zebrał cała swoją armię, tylu ilu mógł.
Wygląda na to, że ludźmi, chociaż fakt, że są o głowę wyżsi od awatara gracza, może sugerować, że stanowią pewnego rodzaju hybrydę.
====================
Sa wyzszi ale w zbroi. Podobny bajer jest w zbroi Smougha. Helm jest dla picu, prawdziwe otwory na oczy sa duzo nizej niz helm.
Tyle, ze to tylko w zbroi Smauga tak jest…
To dlaczego czarni rycerze atakowali gracza? Widzieli w nim demona? Równie dobrze mogli spokojnie chodzić po lokacji i atakować dopiero, gdy sam gracz ich zaatakuje.
Wydaje mi sie ze dlatego ze mimo wszystko, w dalszym ciagu sa slugami Gwyna, ktory raczej nie jest zainteresowany zmiana obecnego status quo i pewnie wydal rozkaz atakowania kazdego nieumarlego i czlowieka, ktory sie nawinie.
Wogole Gwyn to jedna z najbardziej odstreczajacych glownych postaci w jedynce, pomijajac te groteskowe itd... Egoistyczny socjopata owladniety szalenstwem z pozadania mocy i sily, gotowy poswiecic wszystko dla zwiekszenia mocy i utrzymania obecnego status quo (w tym wiernych rycerzy, przyjaciol i oczywscie rodzine). Inni lordowie to przy nim pikus. Wiedzma i jej corki w sumie chcialy dobrze i wg mnie sa w miare pozytywnymi postaciami. Nito zas ma wyj...ane i chilluje w trumnie. Seath zas jest poprostu typowym "chaotic evil", w sumie rowny Gwynowi. Pewnie dlatego sie spikneli i tak dobrze dogadali.
Dlatego wlasnie wg mnie "dobrym" zakonczeniem DS1 jest sciezka Kaithe i nie linkowanie ognia na koncu.
Z drugiej strony rycerze ignoruja Hollow undeadow, ale oni poprostu nie sa grozni.
A karzeł? Kim był karzeł?