Ostatnio w mojej pracy doszło do pewnych roszad na stanowiskach, a ja sam zostałem przeniesiony do pełnienia pieczy nad innymi zadaniami i produktami (innymi niż dotychczas) w pracy. Bardziej odpowiedzialne stanowisko, z nikąd pomocy, nauka materiału produktu i jego cech na własną rękę. Psychicznie jest to bardzo wyczerpujące, ale nie poddaje się. Jestem świadomy że okres mojego wdrażania będzie wyboisty i trudny, ale walczymy aż nie dostanę wypowiedzenia XD.
Teraz na serio.
Jak przetrwać trudny okres w pracy żeby nie zwariować, a i żeby się zmotywować do dalszego działania.
Jeżeli twoja praca nie jest fizyczna a bardziej umysłowa to pracy dużo ruchu. Takie dobre zmęczenie fizyczne dobrze robi na psychikę, człowiek mniej się zamartwia po robocie, lepiej śpi, lepiej mu się myśli.
A jak jeszcze będzie to ruch w towarzystwie (piłka kopana, rzucana, zajęcia taneczne itd. to nawet lepiej).
Wiem, ze to raczej żartem ale nie ma gorszej rady. Alkohol raczej pogłębia problemy niż je rozwiązuje, bo tylko odracza je trochę w czasie oraz dorzuci nowe.
Ja jestem zdania, że pić należy tylko na wesoło, picie do smutków to proszenie się o depresję.
Też tak uważam, w sumie w gorsze dni nawet nie ciągnie mnie do piwa, jak mam problemy to automatycznie mam jakiś wstręt do alkoholu.
Po pierwsze, elathir dobrze prawi, trochę ruchu pomoże, choćby po to że podczas takiej aktywności fizycznej się relaksujesz, po drugie faktycznie lepiej się śpi, a wtedy paradoksalnie jesteś bardziej wypoczęty niż miałbyś całymi dniami siedzieć.
Po drugie, marcinbvb źle prawi :P (tak, wiem że to był żart z jego strony)
Po trzecie, żeby nie zwariować, miej z tyłu głowy świadomość, że nie masz obowiązku wszystkiego umieć i potrafić od pierwszego dnia na nowym stanowisku, czy w nowej funkcji. Oczywiście dąż do tego żeby potrzebną wiedzę przyswoić w jak największym stopniu, ale nie zadręczaj się jeżeli jeszcze czegoś nie wiesz, nie umiesz, nie potrafisz - każdy kiedyś zaczynał, każdy się wdrażał. Żeby się zmotywować, ciesz się każdym, nawet najmniejszym sukcesem, każdą nową czynnością którą opanujesz, każdym fragmentem wiedzy który przyjmiesz, zwłaszcza jeżeli tak jak mówisz nie możesz za bardzo liczyć na pomoc, a uczyć się nowej pracy musisz we własnym zakresie. To naprawdę buduje morale, jak możesz sobie powiedzieć "kurde, potrafię już coś więcej, jestem teraz mądrzejszy i sam do tego doszedłem". Ja przechodziłem przez podobny proces niecałe półtora roku temu, zmieniając całkowicie charakter pracy. Po kilkunastu latach pracy w handlu zatrudniłem się jako informatyk w przychodni, to wyobraź sobie jakie ja miałem schody do pokonania, jak nigdy wcześniej nie miałem nic wspólnego z medycyną, z oprogramowaniem medycznym, z procedurami, z rozliczeniami świadczeń ip. itd. Nawet jako pacjent unikałem lekarzy jak się dało ;) Po ok. 3 tygodniach miałem taki mały kryzys, gdzie się zacząłem zastanawiać co ja do cholery zrobiłem, co mnie podkusiło żeby tu przyjść, ale wtedy właśnie zacząłem sobie powtarzać, że jestem jeszcze na okresie próbnym, jeszcze nie muszę wiedzieć wszystkiego - zwłaszcza że wiedzy którą musiałem posiąść było od cholery i jeszcze więcej. Ale zacisnąłem zęby, jak czegoś nie wiedziałem nie bałem się pytać, jak czegoś nie potrafiłem sam zrobić nie bałem się prosić o pomoc, no i koniec końców pracuję tu już prawie półtora roku i jestem mega zadowolony. Moi pracodawcy i współpracownicy zapewne również, podobno na niedawnym zebraniu kierowników działów byłem mocno chwalony, do tego dostałem naprawdę solidną podwyżkę, wygląda zatem że mamy sytuację win-win :)
"ale walczymy aż nie dostanę wypowiedzenia XD." -> nie martw się nie dostaniesz go
Zacisnac zeby i sumiennie pracowac, byc pewnym siebie w tym co robisz. Nie ma zlotego srodka na taka przypadlosc.
Jeśli praca umysłowa, to daj sobie dużo rozrywki poza pracą. Jakieś spacery, spędzaniu czasu z ludźmi, chodzenie do knajpek, restauracji, kino. Wszystko co pomoże ci odciągnąć myśli od pracy, a nie wpakuje cię w jakiś nałóg i kolejny problem. Wyznaczaj sobie ściśle określone ramy czasowe na dokształcanie się (jeśli musisz poza pracą i nie ma innej opcji). Nie ma nic gorszego od plątania pracy z czasem wolnym, ponieważ wprowadza cię to tylko w limbo, błędne koło myślenia o pracy i nawet rozrywka nie da ci ucieczki od niej, bo nie wsiąkniesz w coś na tyle długo, aby myśli odskoczyły do czegoś innego.
"ale walczymy aż nie dostanę wypowiedzenia XD." -> nie martw się nie dostaniesz go +1
Skoro dostałeś taką pozycję, to znaczy, że sobie na nią zasłużyłeś, ewentualnie nie ma alternatyw.
Zakład produkcyjny do 30 osób. Niestety raczej byłem jedynym rozwiązaniem, alternatyw po prostu nie było. Robota nie różni się jakoś mocno względem tego co robiłem dotychczas, ale materiał i produkty na których muszę teraz działać mają inne cechy. Plus taki że dużą część czynności z poziomu projektowania jest zautomatyzowana, ale nie zmienia to faktu że poruszam się tam jak z zawiązanymi oczami po omacku.
Poczytaj po ile ma być Rtx 4090 i jakiego zasilacza będzie wymagał. To Cię powinno zmotywować do zarabiania pieniążków.
Stres?
Kierownicze stanowisko mnie wykończyło właśnie przez "prace po omacku", brak osób kompetentnych wokoło, zhierarchizowaną strukturę organizacyjną (beton) i za dużo polityki. (140 osób zakład)
Trzy lata minęły szybko, ale ile to zdrowia kosztowało?
Oczywiście doświadczenie bezcenne ale sam nie wiem czy warto. Przewartościowałem życie raz jeszcze i aktualnie walczę zarówno z wypaleniem zawodowym jak i kryzysem wieku sredniego :]
Moje rady - ruch. Po pracy musisz sobie odpoczywać z godzinę, dwie żeby jako tako w głowie sobie poukładać.
Pierwszy rok najtrudniejszy bo najwięcej nauki, drugi będzie już łatwiejszy. Wiec uczyć się, zagryźć zęby i po prostu samemu szukać rozwiązań, podnosić kwalifikację i wiedzę. Po roku będzie naprawdę łatwiej.
Powodzenia - czasem warto :)
PS: Dla jasności - kierownikiem byłem przez 7 lat, potem prze niecałe 3 lata z-ca dyrektora. Wypaliłem się już jednak pod koniec okresu kierowniczego takie odnoszę wrażenie.
PPS: grish_em_all pisze też dobrze. Trzeba próbować wyluzować. Każdy się myli, nikt nie wie wszystkiego, na wszystko potrzeba czasu.
Zmień pracę lub idź na bezrobocie
grish - problemem stresogennym wujka moze byc to ze jego przerzucili do innego dzialu do innych zadan i koles moze nie miec tego komfortu "przysposobienia sie" lub "douczenia".
Osobiscie to bym zdecydowal sie porozmawiac z przelozonymi na temat zainstanialej sytuacji w celu wyklarowania oczekiwan z ich strony bo moze sie okazac ze stresowanie sie jest kompletnie zbedne.
To byłoby co najmniej dziwne gdyby nie dostał od swojego pracodawcy komfortu przysposobienia się lub douczenia o którym mówisz. Jak to niby miało by działać, że pracodawca rzuca pracownika na nowe stanowisko bez żadnego przeszkolenia, i już od pierwszego dnia wymaga bezwzględnego posiadania 100% wiedzy na nowe tematy? Nie mniej najlepiej gdyby sam Wujek się na ten temat wypowiedział.
Z drugim zdaniem zgadzam się za to w całej rozciągłości, istnieje możliwość że pracodawca zdaje sobie sprawę że Wujek potrzebuje czasu na aklimatyzację na nowym stanowisku, a on sam nakłada na siebie dodatkową czy nawet niepotrzebną presję. Ponownie, najlepiej żeby sam zainteresowany dał nam pogląd tej sytuacji