The Batman 2 potwierdzony; Robert Pattinson i Matt Reeves znowu połączą siły
I bardzo dobrze. Oby więcej filmów o superbohaterach, które odbiegają od stylu "marvelowego".
Oglądałem właśnie niedawno i był średni. Fajnie się oglądało, przede wszystkim klimat miasta udany, ale za długi i niestety film mocno ustępuje Batmanom Nolana.
Niestety są to jedyne informacje na temat filmu, jakimi się podzielono. Nie wiemy, kiedy możemy spodziewać się startu prac nad produkcją czy jej premiery.
Matt Reeves jakiś czas temu w jednej rozmowie powiedział, że produkcja tego filmu zajęła mu w sumie 5 lat: długo pisał sam scenariusz. I chyba o ewentualnej kontynuacji mówił, że "w takim razie widzimy się za kolejne 5 lat".
Wątpię, ze aż tak długo trzeba będzie na to czekać, ale ktowie - może i 3-4 lata...
Decyzja o produkcji kolejnej odsłony cyklu nie powinna nikogo dziwić. Pierwsza część Batmana w wykonaniu Pattinsona okazała się wielkim sukcesem. Film zarobił na całym świecie 759 milionów dolarów, co czterokrotnie przekracza jego budżet.
Po pierwsze nie dziwi dlatego, że to nie była historia pokroju "Jokera" od Thodda Phillipsa: taki "one-shot" i w sumie byłoby tyle.
Po drugie film nie okazał się klapą finansową.
...
Ale po trzecie
Film zarobił na całym świecie 759 milionów dolarów, co czterokrotnie przekracza jego budżet.
Skąd taki wniosek, skoro człowiek od razu w internecie może znaleźć informacje, że budżet filmu to 200 mln $.
Na dodatek - taki "No Way Home" w samych Stanach i w Kanadzie zarobił ponad 800 mln $. W sumie prawie 1,9 mld $. I też przy budżecie 200 mln $.
A tuż za rogiem Dr. Strange, który najpewniej kroczy po ponad 1 mld $ w światowym box office.
W gruncie rzeczy ogłoszenie, że powstanie kolejna część serii było więc jedynie formalnością. Wątpliwe, by ktokolwiek zakładał, że istnieje szansa, by The Batman nie otrzymał sequela.
Ludzie którzy nie mieli bladego pojęcia o czymkolwiek, albo najzagorzalsi hejterzy tego filmu z wypalonym "Zmierzchowym Pattinsonem" w szarych komórkach na czele mogli mieć spore nadzieje...
Teraz tylko pozostaje pytanie kiedy ten film trafi do kin i w jakiej formie - czy będzie zdecydowanie krótszy od "jedynki" i czy będzie mniej mroczny...
Dwie godziny nudnego śledztwa, prowadzonego przez zbuntowanego marudzącego wiecznie niezadowolonego emo nastolatka, w za dużym kostiumie nietoperza ze śmiesznymi szpiczastymi uszkami. Ta jego maska w zbliżeniu, to żadnen kosmiczny kuloodporny materiał, tylko jakaś eko skóra made in China.
Niemal wszystkie sceny akcji zostały zawarte w trailerze, reszta filmu to ciągnący się średniak.
Raz obejrzałem i nie chcę do tego wracać. Za to wrócę do prawdziwego Batmana z Nicholsonem.
Dodałbym jeszcze że kostium kobiety kot był strasznie nieudany i ta kominiarka zamiast prawdziwej maski z lateksu...
Ale Kobieta-Kot nie zawsze była odziana w lateks. Produkcja Reevesa jest bliższa odsłonom komiksu z serii Detective Comics, czyli pierwszym odsłonom, które są z lat 40 ubiegłego wieku, gdzie nawet Batman nie miał wypasionego zestawu do eliminacji wrogów (w tym filmie Batman bardziej korzystał z pięści niż ze 100 różnych gadżetów). Chyba u niektórych za bardzo się zakorzeniła myśl, że jak superbohater to superkoksu z 1000 możliwości, zapominając, że Batman jest ze wszystkich najbardziej ludzki, bo nie ma super mocy.
Niedawno obejrzałem i stwierdzam, że jest to lepszy Batman, niż Nolana, ale gorszy film, przynajmniej od The Dark Knight. Generalnie klimat i realia bardzo na plus, ale mój główny zarzut nie dotyczy tempa akcji (Diuna w tym momencie byłaby arcysłaba), lecz sposób jej przedstawienia. Chodzi głównie o prowadzenie widza po sznurku do kłębka ujawniając kolejne fakty, a nie zmuszenia go do wysiłku intelektualnego, jak np. zrobiono to świetnie w "Na noże". Ktoś powie, że Nolan też nie błysnął scenariuszem, ale jego film nie był typowo detektywistyczny, choć Batman właśnie powinien być. Generalnie świetny film, ale ten jeden mankament sprawił, że przez cały seans nie czułem mocno wkręcony, a powinienem, skoro to coś na wzór kryminału.
Może i Batman u Nolana nie był detektywem, natomiast sam scenariusz w "Mrocznym Rycerzu" był tak napisany, że niesamowicie angażował widza. Plan Jokera był świetnie przemyślany i było widać, że za historię odpowiada człowiek od "Prestiżu" czy "Memento". Natomiast scenariusz w "The Batman" po prostu nie przykuwał uwagi. Osobiście lubię filmy, które stawiają na klimat i immersję więc mimo wszystko czerpałem z tego przyjemność. Jednocześnie jednak przy takim założeniu fabularnym aż się prosiło o scenariusz w stylu wspomnianego "Na Noże" gdzie widz cały czas starałby się "połączyć kropki" na własną rękę. Przecież to był niemal ten sam motyw co w "Szklanej Pułapce 3", tylko że tam oglądało się to w nieustannej ekscytacji a tutaj wszystko to było jakieś takie powolne.
Mam wrażenie, że po prostu bali się coby film nie okazał się zbyt trudny do zrozumienia dla przeciętnego widza. Nie każdy jest Nolanem aby móc przedstawić bardzo zaawansowany koncept w stosunkowo jasny i zrozumiały sposób. Jeśliby w kolejnej części zachowali mroczny nastrój jedynki, ale jednocześnie oparli scenariusz na jakimś faktycznie ciekawym wątku kryminalnym to byłoby to mistrzostwo. W innym wypadku nie ma to sensu bo nastroju mrocznego Gotham jest mnóstwo w jedynce i kolejne 3h tego samego nie jest do niczego potrzebne.
Odpaliłem sobie ostatnio tego Batmana i po jakiś 5-10 min nudy zaczynałem czuć się senny. Wyłączyłem Batmana, odpaliłem sobie jakiś serial i zleciały 3 odcinki bez chwili zmęczenia. Tak więc tego...
Być może dam mu jeszcze drugą szansę, bo opinie zbiera niezłe, ale u mnie pierwsze wrażenie zrobił słabe. Niewiele filmów wyłączam po paru minutach.
Widzę, że nie jestem osamotniony w ocenie filmu jako średni.
Podobnie moja partnerka, która po seansie nowego batmana pierwszy raz oglądała tego nolanowskiego i ma podobne odczucia - postać batmana jest lepsza ale prowadzenie fabuły ssie. Czegoś w tym filmie po prostu brakuje i w sumie nie wiadomo jaki to jest element.
Na bardzo duży plus postać zagadki. In minus postać kota (nie wiem po co ona w ogóle w tym filmie była).
Najlepszy Batman to grany przez Bale-a bo Batman Pattinsona to bardziej śmieszy. Po cywilnemu pasuje do niego rola Harrego Pottera wymęczonego walką z Voldemortem.
Po za tym cały film miałem wrażenie, że Batman jest zwyczajnie słaby.
ps. Nawet na tym zdjęciu wyżej wygląda jak Harry Potter.
Dopiero co obejrzałem film kilka dni temu. O ile pod względem formalnym film jest rzeczywiście mistrzowski (zdjęcia, nastrój, montaż, charakteryzacja, projekt miasta, aktorzy... długo by wymieniać) tak pod względem fabularnym nie prezentuje sobą nic specjalnego.
W trylogii Nolana mamy wspaniałą opowieść o walce chaosu z porządkiem, o sile symbolu, znaczeniu poświęcenia i granicy między praworządnością a wolnością. Z kolei scenariusz jest absolutnie doskonały, zwłaszcza w Mrocznym Rycerzu, w którym pozorny chaos składa się w logiczny i misternie ułożony plan a całość śledzi się z zapartym tchem.
"The Batman" jest w moich oczach raczej ciekawym eksperymentem niż "pełnoprawnym" filmem, mającym zastąpić czy rywalizować z poprzednimi ekranizacjami. Nie ma tu klasycznie poprowadzonej ewolucji bohatera, nie ma typowej konstrukcji fabuły na zasadzie "goal, stakes, urgency". To raczej taki "dzień z życia Batmana", który bardziej skupia się na ukazaniu specyfiki świata przedstawionego niż na opowiedzeniu historii.
Czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie. Co prawda opowieść Nolana pozostaje dla mnie wciąż najlepszym kinowym wcieleniem Batmana, jednak jeżeli robienie n-tej ekranizacji tego samego bohatera ma mieć jakikolwiek sens to właśnie jeśli będą to tego typu eksperymenty.
Swoją drogą wyobraźcie sobie jakby wyglądały losy DCEU gdyby zamiast cisnąć na siłę crossover w postaci BvS pozwolono Snyderowi zrobić MoS2 a w międzyczasie wypuszczono "The Batman". Wtedy spotkanie Cavilla z Pattinsonem byłoby czymś co budziłoby wyobraźnię fanów...
Batman wykreowany przez Pattinsona i Reevesa to chyba Batman na którego zawsze czekałem. Bez ciągłej akcji, Batman-detektyw, z ludzkimi ograniczeniami i odruchami z mega pokręconym klimatem mroku i noir.
Długi i monotonny a wątku detektywistycznego to tyle co kot napłakał. No i rola główna mocno przeciętna i mało charyzmatyczna. Nie dorasta do pięt Balowi. Nie o takiego batmana nic nie robiłem.
Za długi i ogólnie średni, w tym inscenizacyjnie, klimat i zdjęcia jednak mega (poza tym że jednak za ciemne) no i ogólnie lepsze to było nawet od 2 i 3 części od Nolana. Pomimo tego durnego pomysłu z soczewkami sf. i w sumie też słabej gry twarzą w masce w wykonaniu Pattisona. Mimo wszystko plusów więcej niż minusów
"The Batman" jest dla mnie zbyt ociężały jeśli chodzi o prowadzenie opowieści, jak i pod kątem kreacji jego postaci.
Bruce Wayne snuje się otępiale w trakcie swoich scen, a i sam Nietoperz jakiś taki zdziadziały.
Detektyw z niego żaden, bo to inni pchają opowieść do przodu i podają mu informacje i odpowiedzi na tacy, a on sam niewiele robi oprócz pojawiania się w danym miejscu.
Początek filmu, owszem, rodził nadzieje, że dostaniemy człowieka-detektywa w fikuśnym wdzianku zamiast superbohatera przypakowanego technologią ale było to jedynie chwilowe złudzenie.
Przynajmniej oprawa wizualna stoi na wysokim poziomie.
Nie rozumiem fenomenu tego Batmana. Był dobry, to na pewno. Ale był tak mało ciekawy. Fajnie że było mniej mordobicia, i jednak trochę powiedzmy zagadek(aczkolwiek w ogóle nie wciągały widza według mnie) Ale ostatni akt, był naprawdę dobry, i mam nadzieję, druga część, będzie lepsza. Bo dopiero teraz wchodzi anarchia. Jeszcze Plus za to, że Batman był tutaj bardziej ludzki.
Ja miałem wrażenie, że Batman cierpiał na jakiś odłam autyzmu gdy był w kostiumie, zupełne zero charyzmy, wszyscy traktowali go jak idiotę.
Wkurzała mnie też ta wersja marszu żałobnego kiedy Nietoperz wchodził do akcji, jakie to było głupiutko patetyczne.
Film przehypowany, ogólnie dobrze że próbowali jakoś inaczej do niego podejść, ale nie zmienia to faktu, że to średnia produkcja.
Tylko przed druga czescia wyslijcie Batmana i Gordona na jakies szkolenie z cyber-security, bo nastepnym razem ktos mu wrypie jakiegos wirusa jak bedzie tak kazdego pendrive'a usb podlaczal do kompa i pozniej bedzie musial na rowerze jezdzic xD