Słuchajcie, ostatnio zamieszkał u mnie Darek. Generalnie spoko typ, ale żona się go boi więc postanowiliśmy go jednak eksmitować. Niestety Darek jest ultraszybki i chowa się skutecznie pod pralka.
Potrzebuję pomocy bo sam już nie wiem, ja tam bym się z nim nie rozstawał, ale argument ze siedząc na kiblu poczuję jego włochatą nóżkę na łydce jest mocny.
A wy? Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Ja zwykle nadaje im imiona i staram się nie wtrącać w ich życie.
Jeden darek w domu wiecej, to 300 jurkow mniej. Wyglada moze i przerazajaco, ale sprzata wiele mniejszego gowna, o ktorym nawet nie wiesz.
To kątnik? Bardzo pożyteczny jegomość. Nie eksmitować.
Tylko pytanie czy z jednego takiego nie zrobi się 1000 takich to w tedy może być już większy problem.
Jeśli nie będzie miał co jeść to sam się wyniesie i nigdy więcej go nie zobaczysz. Ale jeśli już musisz to możesz spróbować coś na niego zrzucić, na przykład jakiś karton. Skuteczność gwarantowana, musisz tylko poczekać aż wyjdzie na otwartą powierzchnię.
U mojej poprzedniej dziewczyny raz dziennie potrafiła wejść taka bestia. Strasznie się ich bałem. Taki pająk to sam tułów ma czasami rozmiaru jajka, a do tego nogi.
Budzę się, a tu nad głową takie bydle. Albo wchodzę do kuchni, a tam trzy biegają po ścianie. W życiu nie widziałem takich bestii, normalnie raczej byłem odporny na pająki, nie bałem się ich, ale te straszne.
U mnie Mieczysław się czasami pojawia. Ogólnie pająki to moi sprzymierzeńcy, bo zjadają latające tałatajstwo, które mnie bardziej wkurza.
W domu nie bardzo mają w co to łapać, no ale może sprzątają jakąś owadzią padlinę w miejscach, o których nawet nie wiem.
Nie robię z nimi nic. Nie mam arachnofobii, więc niech sobie żyją.
Czasami jak jest ciepło to łapię i wynoszę na dwór, ale on pewnie i tak wraca.
Z lokatorów na waleta spotkałem też jakiś czas temu w łazience rybika. Też go olałem, bo on to mi pewnie bardziej wysprząta w łazience niż szkodzi. Dziwne, że dał się przyłapać, ale już była noc i wszedłem tam znienacka.
To Kątnik, potrafi dosyć boleśnie ukąsić.
Rozejrzyj się za kapciem i go odpal albo słoik i wywal na zewnątrz, tylko kawałek dalej, bo gotów jeszcze wrócić.
Mało humanitarne ale na takie przypadki przydaje się odpustowy pistolet na kulki :D
Mnie nie przeszkadzaja, ale zona ma problem, wiec wyrzucam po prostu za okno.
Lubie zabobony, wiec pajaki w domu jak najbardziej na plus :)
Ja w sumie nigdy w życiu takiego dużego nie widziałem.
Małe tez widuję raz na dwa lata, chyba nie maja u mnie co żreć.
Nad takim dużym bym się zastanawiał, niby pożyteczny, ale trochę przerośnięty.
Dariusz póki co zostaje, zresztą w tym miejscu jest nie do schwytania, jak go dopadnę w innym to poleci przez balkon najwyżej.
Ja w zeszłym roku miałem Andrzeja w ogródku.
W międzyczasie przygruchał sobie jakąś zołzę, a później zniknął. Może nie wytrzymał zimy :(
Pająki również takie widywałem głównie u dziadków w mieszkaniu, bo to kamienica była. Natomiast u mnie w mieszkaniu nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem nawet jakąś chudzinę. Wszystkie meble mam na wysokich nogach, spore odstępy między meblami i tak dalej więc jest tam co tydzień odkurzane i myte. Więc raczej u mnie mają słabe warunki do mieszkania, co nie znaczy że zrobiłbym takiemu krzywdę. Jakbym widział że sobie gdzieś siedzi to niech siedzi.
Od kiedy mam kota pajakow nie stwierdzono.
EDIT:
pochrzanilem: wolf spider (pogoncowate) to te male szybko biegajace pajaczki (do 1,5cm). A te duze kabany to kątniki. Do tego jeszcze czasami pojawiaja sie takie ciekawskie, skaczace pajaczki (skakuny?) - ale te raczej trzymaja sie z dala od otwartych przestrzeni, gdzie kot moze je wszamać
Kiedyś się tych waćpanów panicznie bałem, wystarczył jeden na ścianie w nocy i noc nieprzespana - jeśli uciekł. Teraz widuję je praktycznie tylko w łazience i zawsze łapię i eksmituję za okno. Zupełnie nieszkodliwe stworzenia, tylko po prostu to jak poruszają się i cała ich nieprzewidywalność i mało miły wygląd skazują je na ostracyzm. Zawsze jednak są i będą lepsze niż duża część Rosjan.
Kątnik, w piwnicy mam takich osobników trochę bo lubią takie klimaty.
W domu widziałem tylko jednego, po powrocie do mieszkania w stanie nietrzeźwym zapalam światło a skubaniec siedział sobie na środku podłogi, uciekł mi pod łóżko i wziąłem co było pod ręką, a był to dezodorant. Dostał serię i się przekręcił :)
Generalnie pożyteczne stworzenie ale jak dla mnie za duży i za brzydki, jak jestem w piwnicy i stanie mi na drodze to jest to nasze ostatnie spotkanie :) jeśli nie wejdzie drzwiami, to oknami a w takich przypadkach polecam moskitiere