Elden Ring wcale nie jest taki strasznie trudny
Jakby jeszcze bylo za trudne, to juz sa mody dla prawdziwych graczy, koneserow z gol'a.
Jak to co? Nowoczesny gejmdizajn. Nie frustrujacy. Szanujacy czas pana gracza.
Najprostsze są Dark Souls 1 Remastered, Demon's Soul remake i Elden Ring. Może jeszcze Bloodborne.
Najtrudniejsze Sekiro, a za nim Dark Souls 2 oraz pierwotne wersje Demon's Souls i Dark Souls 1, a już zwłaszcza port Pc, który miał skopane sterowanie na blaszaku.
To też indywidualna sprawa. Dla mnie Sekiro jest łatwiejsze i mimo wszytko sprawiedliwsze od np. Dark Souls 3 (tylko w te soulsy grałem). Po opanowaniu agresywnego dynamicznego tańca Sekiro, czyli ciągu parowań, bloków, mikiri counter, podskoków, ataków w rytm ruchów przeciwnika, umożliwia szybkie przełamanie postawy przeciwnika i zwykle koniec walki w kilkadziesiąt sekund. Tak chce Sekiro. Lub podejście długie, asekuracyjne, pozornie bezpieczne, ale karane przez Sekiro bezlitośnie. Na prawie każdego bossa w Sekiro miałem 3 standardowe sposoby: 1) asekuracyjna, nudna i strasznie długa walka z dystansu w oczekiwaniu na otwarcie po konkretnym ataku i mozolne zbijanie paska życia, 2) z użyciem konkretnego prosthetic tool wykorzystującego konkretną słabość bossa, które potrafiły strywializować niektórych bossów łącznie z końcowym - podejście średnie, 3) taniec Sekiro z szybkim przełamywaniem postawy i deathblow - ulubione. W Sekiro większość bossów była ludzkich. W DS3 aż tak dobrze nie było, no i parowanie / odbicia cholernie trudne do wyczucia jak dla mnie, więc zostają tradycyjne uniki z turlaniem lub magia z dystansu. W ER są ułatwienia, ale gra bez przyzwań (staram się nie używać) dalej bardzo wymagająca z niektórymi bossami.
Najprostsze są Demon's Soul remake
Najtrudniejsze pierwotne Demon's Souls
Dlaczego? Przecież to niemal takie same gry, tylko że remake ma grafikę ładniejszą. Zbyt wiele w projekcie gry się nie zmieniło. To dalej ten sam upierdliwy level design.
Nie jest identyczny poziom trudności. Odczuwalne dla mnie było, że remake z 2020 roku jest grą bardziej przystępną niż oryginał z 2009. Identyczne wrażenie miał mój znajomy, który przechodził obie wersje w odstępie roku.
Ale niech wypowie się więcej osób, które przeszły obie wersje i dobrze pamietają, gdzie więcej namęczyli się :)
Wszystkie te gry od From Software potrzebują jedynie cierpliwości, nieraz tylko zwinności. Ale spora część ludzi po prostu nie ma czasu, dlatego woli casualowe, łatwe gry, jak już chcą w coś pograć po pracy. Nie ma wtedy chęci na robienie czegoś od nowa po raz enty.
My, gracze 40 i 50+ nie jesteśmy w stanie osiągnąć tej zwinności, co młodzież. A mamy najwięcej kasy na granie. Żądamy łatwiejszego (ALE DLA NAS CIĄGLE BARDZO TRUDNEGO) dostępu do soulslikeów.
Prawda, nagrałem się 35 lat i dzisiaj nie mam ani chęci, ani siły czy zdrowia na sztucznie trudne gierki.
To było OK ale w latach 80/90 kiedy gry nie dopracowały się ergonomii, sejwów czy checkpointów.
Soulsy to sztucznie przedłużanie rozgrywki przez archaizm.
Zręczność, uwage i nauka mechanik bossów. To jest klucz do sukcesu plus odpowiednie podejście do bossów. Są bossowie którzy są czuli na agresywny styl gry, są bossowie gdzie trzeba czekać na idealny moment, są bossowie gdzie dobrze jest być tankiem itd. Plus znajomość dodatków, smarów jakie mamy i przydatnych itemków bardzo pomaga
no aż wstałem od obiadu, siadłem do laptopa i założyłem tu konto.
Jestem całkiem obyty z soulsborne'ami. Grałem w każdą część, nie skończyłem póki co zaledwie dks2 i sekiro. w Bloodbornie, którego uważam za jedną z najlepszych gier ever, wsadziłem sporo ponad 300 godzin. W ER pograłem póki co ok. 45 godzin i nie mogę już czytać tych wszystkich peanów na GOLu - ta gra na pewno nie jest warta 97 punktów na meta i na sto procent nie jest najlepszą grą from.
Łapię się za głowę, czemu nikt nie pisze o KARDYNALNYCH minusach tej gry - błędów jest od groma, wyliczę pierwsze z brzegu: mapa jest fatalnie zaprojektowana, nie można jej zobaczyć w 'trybie walki' (czyli jak jakiś mob odkryje naszą obecność i dłuższą chwilę po tym jak zejdziemy mu z oczu). Niemiłosiernie utrudnia to eksplorację z omijaniem wrogów. Jeśli miało to przeciwdziałać uciekaniu warpem z podbramkowej sytuacji, to w lochach można swobodnie do mapy wchodzić, ale warpić się już nie można (co jest równie absurdalne, już dwukrotnie trafiłem na lochy w których trzeba było gdzieś zeskoczyć i nie było jak wrócić na własnych nogach do wyjścia)
Niebieskie markery, które możemy umieścić na mapie są mikroskopijne i błyskawicznie robi się w nich bałagan, który można okiełznać wyłącznie szukając żmudnie każdego markera i usuwając go. Miejsc, w których koń może wyskoczyć na wysokie urwiska, jest jak na lekarstwo. Bugów jest zatrzęsienie, dwa razy już miałem tak, że przywołany koń znikał, a postać chwilę wisiała mi w powietrzu, żeby chwilę później umrzeć. Walka na koniu jest tragiczna, wymaga perfekcyjnego timingu i dużo wyrozumiałości wobec bezwładności konia.
Piszecie że super że jest tyle ognisk, bo łatwiej można odzyskać dusze? Cóż, teraz po kilkukrotnej śmierci w jednym miejscu (odzyskując dusze za każdym razem), odzyskać można tylko ich część.
Design świata jest nielogiczny, dorobiłem się najlepszych materiałów do ulepszania broni i nie mogłem jej ulepszyć, bo brakowało mi tych z cyferką 3. I szukaj wiatru w polu, gdzie znaleźć te konkretne :) Po 45 godzinach znalazłem przedmiot pozwalający leczyć się z trucizn, wcześniej po prostu wracałem do ogniska, bo nigdzie nie było o nim choćby wzmianki.
Elden Ring jest dobrą grą (choć gabarytowo absolutnie przegiętą), ale jest też potwornie przehajpowana.
nie lubie pisac takich komentarzy ale... XD
Zgodze sie jedynie z tym, ze mapa powinna byc dostepna nawet gdy postac jest goniona przez przeciwnika. Reszta tych zarzutow brzmi jak zart np. wymog opanowania timingu walki na koniu czy chaos w markerach. LOL niezaznajomionym wspomne, ze w grze mozna ich ustawic az PIEC jednoczesnie - normalnie nie do polapania sie XDD. Podpowiem Ci rezniku, ze nie musisz ich odznaczac na mapie, jezeli jestes obok to mozesz ich dotknac i same znikna. Zawsze to dwa problematyczne klikniecia mniej.
Tyle rzeczy moznaby zarzucic ER a Ty wybrales jakies abstrakcyjne argumenty w stylu "nie umialem sam wyjsc z dunegonu, musialem sie teleportowac - zly projekt!"
Co do tezy z artykulu - dla mnie jest to aktualnie najtrudniejsza gra FS jaka dane bylo mi testowac. Mozliwe, ze eksploruje swiat w zlej albo raczej innej, niz zaplanowali to sobie tworcy kolejnosci i dlatego na poczatku sie meczylem. Teraz zwiedzam nowa kraine i zorientowalem sie, ze ewidentnie powinienem ja wyczyscic przed pierwszym fabularnym dungeonem.
Pigułki leczące truciznę robisz od początku w menu wytwórz, mapa to kwestia subiektywna, mi nie przeszkadza przed ucieczką od tych jeb%#$ niedźwiedzi, zamiast markerów lepiej uzywac znaczników a marker tylko do zaznaczania miejsca do orientacji na blisko, bugów nie uświadczam, co innego z optymalizacją. Na wymogi materiałów nie zwróciłem uwagi, ulepszam to co mogę aktualnie i czego używam.
nie liczyłem ile markerów można postawić, to nie ma żadnego znaczenia. problem jest w tym że są mikroskopijne i nie skalują się oddalając mapę, przy ogromie obiektów na niej, robią się błyskawicznie totalnie niewidoczne. i gdybym był obok markera to po prostu bym go znalazł po mojej pozycji na mapie, co za idiotyczna rada.
i typie, grałem w sekiro, nie mów mi o wymogu opanowania timingu, walka na koniu po prostu leży i kwiczy, jeżeli kręcisz się wokół moba jak bąk, próbując go machnąć i input lag/animacja nie pozwalają ci tego zrobić.
jak możesz mi zarzucać że argument z niemożnością wyjścia z dungeonu jest abstrakcyjny XD zawsze w soulsach miałeś homeward bone żeby bezpiecznie wyjść z jakiegoś miejsca - tutaj tego nie ma. albo warp, albo ten przedmiot ostateczny, utrata nagromadzonej waluty.
to jest totalnie problem że miyazaki daje ci konia i duchy do przyzywania a potem w dowolnych miejscach ci odbiera możliwość korzystania z nich - przy npc invaderach na przykład.
Itemki na trucizne jak i recepte ma doslownie pierwszy vendor w grze. Na plazy dziesiec metrow od miejsca w ktorym zaczynasz.
Reszte ciezko skomentowac bo o ile narzekania na performance itp rozumiem, to tutaj "zarzuty" sa kuriozalne.
dorzucam mapę świata gry z pięcioma (bo przecież haha jest ich tylko pięć) niebieskimi markerami które widzicie non stop na kompasie. miłego szukania gdzie są, żeby je usunąć, szczególnie jak gracie z kanapy, na telewizorze.
Posluchaj, jezeli dysponujac mapa i kompasem nie jestes w stanie poradzic sobie z namierzeniem wielkiego slupu niebieskiego swiatla - widzialnego na niebie nawet z drugiego konca krainy - to nie bylbym pewien czy to z moja rada jest problem. :)
Co do wychodzenia z dungeona - podaj nazwy miejsc ktore miales na mysli. Moze jeszcze ich nie odwiedzilem. Jednak konstrukcja tych juz przeszukanych przezemnie (plus Twoja orientacja w terenie) kaza mi myslec, ze na 99% po prostu sie zgubiles. Jezeli okaze sie inaczej to bede sie kajal. ;)
Na temat konia powiem tylko tyle - ja z niego czasami zeskakuje bo uwazam, ze jest przegiety w druga strone unozliwiajac pokonanie praktycznie wszystkiego w open worldzie bez wiekszego wysilku… posiedz nad tym 15 czy 30min i opanujesz.
Przedmiot do leczenia trucizn - tez mi go brakowalo w pewnym momencie. Wyszedlem wiec z inicjatywa i szukalem recepty po handlarzach, ktorych ekhm mam oznaczonych pinezkami na mapie i po 3min mialem potrzebna mi rzecz.
[edit]
dorzucam mapę świata gry z pięcioma (bo przecież haha jest ich tylko pięć)
jak widac z mapy i znacznikow tez warto nauczyc sie korzystac. :) Moge wiedziec po co rozstawiasz sobie beacony po calym kontynencie? To ma sluzyc do biezacej eksploracji, w innych miejscach stawiaj pinezki (chociaz ich mozna miec az 100 takze ostroznie z taka moca) i dopiero jak krecisz sie po danej krainie to stawiasz sobie snop swiatla.
dungeon - stary, proszę cię, napisałem jasno że mam na myśli lochy w których ZESKAKUJESZ. ZESKAKUJESZ z półki skalnej na niższą, a potem jeszcze niższą i jeszcze niższą. no chyba że na początku gry pierwszy vendor daje ci przedmiot od latania, wtedy fakt, jestem ostatnim kretynem :)
co do konia - faktycznie działa opcja typu podejdź do moba, stań przy nim i ciachaj mieczem, w razie czego szybko się ewakuuj. jest okej, ale biegniesz galopem, przed tobą wilk i chcesz go szybko mieć z głowy żeby za tobą nie latał - między kliknięciem, input lagiem i animacją jest tyle czasu, że nie sposób (a przynajmniej mi się tego nie udało ogarnąć tak, żeby wychodziło mi to regularnie) go gładko sprzątnąć. ale ok, może ten argument jest na wyrost, niech wam będzie, w końcu to soulsy.
handlarzy masz opinezkowanych jeśli sam to zrobisz - i git, to jest ok praktyka, sam tak robię. ale ja autentycznie obleciałem tyle co na mapie i dopiero w tym... zamku cieni? pierwszy raz trafiłem w ogóle na przedmiot leczący truciznę.
miyazaki zainspirował się ewidentnie wiedźminami, assassin's creedami, zeldą, totalnie zapominając przy tym że jego gry są surowe w interfejsie. we wszystkich tych open worldach masz notatnik z questami, wypasioną mapę, radar, to, tamto. tu jest po prostu bałagan na poziomie projektu, mapy Gelmir szukałem parę dni, bo ikonka pokazująca na mapie gdzie ten fragment mapy znaleźć, pokazywała mi fragment albo dużo niżej, albo dużo wyżej od mojej postaci. a dojście do niej wymagało przejścia od konkretnego spotu, na który nic nie wskazywało - bo i nie mogło, bez mapy szukasz rzeczy w ciemno.
jak ty odpalasz grę żeby spędzić kwadrans na wykluczaniu markerów z mapy
tak nie robie ale ostatnio 20min probowalem wskoczyc koniem na pionowa sciene po przedmiot i mi sie nie udalo. :(
nie chce mi sie sprzeczac, ok kumam ze wiele rzeczy w tej grze Cie drazni. Ale mam tez wrazenie, ze sam sobie troche utrudniasz. Mam nadzieje, ze z biegiem czasu bedzie gralo sie coraz lepiej. :)
jeszcze ostatnia rada, moze ta sie przyda
jeżeli kręcisz się wokół moba jak bąk, próbując go machnąć i input lag/animacja nie pozwalają ci tego zrobić.
oprocz spamowania ataku musisz tez troche tym koniem sterowac :P nie krec typowych baczkow tylko wyczuj dystans i bedziesz trafial wiekszosc zamachow.
Kurde, chciałbym, żeby więcej gry miało tak KARDYNALNE błędy jak np. markery się nie skalują. Albo niemożliwość teleportowania się w lochach (bo przecież poprzednie soulsy pozwalały na teleportację zawsze...)
dorobiłem się najlepszych materiałów do ulepszania broni i nie mogłem jej ulepszyć, bo brakowało mi tych z cyferką 3
Mówisz, że znalazłeś co najmniej kilka [4], ale niewystarczająco [3]? Na późniejszym etapie gry to nie problem, bo pod stolicą jest itemek dzięki któremu możesz kupić [3] i [4]. Nie dotarłeś do stolicy? To jeszcze nie potrzebujesz broni na +10 wzwyż.
Jeśli chodzi o ponure kamienie - w Jeziorze jest NPC sprzedający wszystkie kamienie. Więc to raczej tylko twój problem. Ale rozumiem, że rozmieszczenie przedmiotów w gigantycznym świecie to KARDYNALNY błąd.
ja grałem tak, że go nie znalazłem i nadal tych pigułek nie mogę robić No to już twój problem. Będziesz się obrażał, że masz mało estusów i błąd, bo ich nie znalazłeś? Przypominam, że w ds3 90% itemków u vendorki trzeba było odblokować. Niczym się to nie różni od znajdowania zwojów craftingu.
między kliknięciem, input lagiem i animacją jest tyle czasu, że nie sposób (a przynajmniej mi się tego nie udało ogarnąć tak, żeby wychodziło mi to regularnie) go gładko sprzątnąć Nigdy nie walczyłem mieczem z wierzchu konia, a tym bardziej kozła. Ale zaciachanie zwinnego wilka nie brzmi jak najprostsza rzecz. Tu pasuje chyba tylko napisanie "git gud", bo jakoś każdy używa konia do ułatwienia sobie walki.
we wszystkich tych open worldach masz notatnik z questami, wypasioną mapę, radar, to, tamto
Chyba dotarliśmy do sedna problemu...
- gdybyś czytał z uwagą, widziałbyś że pisałem że poprzednie soulsy ZAWSZE miały item do powrotu do ogniska BEZ UTRATY DUSZ - homeward bone, bold hunter's mark. więc tak, teoretycznie poprzednie soulsy zawsze pozwalały 'na teleportację' bez utraty dusz :)
- pewnie, że pod stolicą jest itemek do kupowania kamyczków. na samym początku gry jest itemek do robienia pigułek na truciznę, to też już ustaliliśmy - u typa który jest schowany pod ruinami. Przy gabarycie tej gry przegapienie takich npców to chleb codzienny. I nie gadaj mi czego potrzebuję akurat w grze a czego nie, bo nie masz pojęcia jak gram XD
nigdzie nie napisałem że mam problem z małą ilością estusów, wy naprawdę macie tu problem z czytaniem ze zrozumieniem. i nie przypominam sobie żeby w dks3 item od neutralizowania trucizny zależał od tego czy zajrzysz pod każdy kamień, czy nie. to jest totalnie podstawowy przedmiot.
- taak, strasznie dotarliśmy do sedna problemu, mam x godzin w gry from i strasznie mnie boli nagle brak notatnika i radaru XD
bawi mnie jak wszyscy biorący tu jak własną matkę tę grę w obronę potem się pucują że cyberpunk jest do dupy bo się metrem nie da jeździć, a bar ze striptizem jest zamknięty. rozumiem, że gdyby miyazaki zrobił grę gdzie nie działa detekcja kolizji i możesz przez ścianę spaść poza mapę, pucowalibyście się że 'to twój problem. nie trzeba było podłazić pod ścianę'
każdy zresztą uwielbia tu zgrywać geniusza i pierdzieć jak to te gry przechodzi stopami popijając kawę, a potem platynę w bloodbornie ma 5% graczy XD
"Walka na koniu jest tragiczna, wymaga perfekcyjnego timingu i dużo wyrozumiałości wobec bezwładności konia."
Ekhem. Nieco obnażyłeś swoje umiejętności gry, pewnie nieświadomie. Koń w tej grze to EZ mode. Jako osoba, która padem umie grać tylko w serię FIFA, a w gry z 3 osoby gram jak "pijany", to na koniu w ER niszczę absolutnie wszystko. Zaskoczony jestem, jak to ułatwia eksplorację całej planszy. Jadąc na koniu spokojnie mogę utłuc bossa lub grupę mobów. Jest to na tyle dla mnie proste, że postanowiłem skorzystać z krótszego miecza, który ma dużo gorszy zasięg, aby utrudnić sobie zadanie. Widocznie mam prefekcyjny timing.
ja jestem zdania, że Miyazaki zafiksował się oglądając na youtube ludzi grających w jego gry stopami, bijących bossów gołymi pięściami, itd. Szczytem kompromisu między poziomem trudności a sprawiedliwością rozgrywki był bloodborne, dalej było już coraz gorzej - dark souls 3 wprowadził drugi i trzeci pasek zdrowia, dynamiczne combosy (vide tancerka), urozmaicił jeszcze bardziej fazy pojedynków. i już te kolejne paski zdrowia miały na bakier ze sprawiedliwością bo żeby się nauczyć ataków z trzeciego paska, musiałeś perfekcyjnie opanować pierwsze dwa. w elden masz bossa który się leczy zadając ci ciosy.
W prawdziwym życiu koń też ma ograniczony promień skrętu :) Być może moja umiejętność skutecznej walki na koniu wynika z tego, że wiele setek godzin spędziłem na koniu, który podobnie się prowadzi, w ESO Online, aczkolwiek nie ma tam systemu walki na wierzchowcu.
Co do UI/UX to pełna zgoda...
Pełna zgoda z autorem. Do najważniejszych opcjonalnych ułatwień dla mniej cierpliwych graczy zaliczyłbym prochy różnych podręcznych duchów znajdowanych w świecie, które można przyzwać do pomocy z (mini) bossami, obok tradycyjnych wybranych przyzwań NPC'ów i innych graczy. Te duchy nawet jeżeli nie załatwią walki, to skupią przez jakiś czas aggro bossa - no i nasza decyzja czy chcemy mieć wyzwanie, czy z nich skorzystać i mieć łatwiejszą sprawę.
Gra rozprawiła się ze skrajnymi stereotypami. Jeżeli ktoś mówi, że ER jest łatwe to znaczy, że jeszcze za dużo nie pograł i nie widział, a gra ma sporo do zaoferowania. Jeżeli mówi, że mega trudne to znaczy, że nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić dostępne narzędzia, sposoby, mechaniki, ulepszenia, ułatwienia. Dla soulsowych hardcorów może wypuszczą dlc z boss mode :-)
Jestem po 30h na PC. Na średniej klasy lapku chodzi płynnie na wysokich ustawieniach. Zero przycięć więc ucinam te pierdoły co ludzie piszą. A jak mi się gra? Jest w pytę. A tak serio, to dawno się tak dobrze nie bawiłem. Poziom trudności dla mnie jest w sam raz. Pomimo że grałem DS 1,2, i 3 oraz BB i zawsze się męczyłem (ale przyjemnie męczyłem). Tu jest dla mnie jeszcze lepiej wyważony poziom trudności a nie koniecznie jest łatwiej. Od siebie bardzo polecam.
Zgadzam sie z autorem gra jest swietna szkoda ze optymalizacja utrudnia niektorym zabawe. Jesli w tym roku wyjdzie jeszcze remaster Bloodborne z dobrym portem na pc to bedzie pozamiatane.
Wraz z premierą Elden Ring przybyło tutaj z 30 kont których jedynymi komentarzami jest płakanie pod postami z Elden Ringiem :)
Jak tak patrzę sobie na streamy, to Malenia wydaje się najtrudniejszym bossem z wszystkich do tej pory soulslike'ów wydanych przez FS. Nie pamiętam momentu by nawet hardcorowi gracze męczyli się z bossem kilka godzin. Co prawda każdy poznaje grę, ale właśnie chodzi o to pierwsze przejście. W sumie sam jestem ciekaw jak ogólnie się prezentuje lista najsilniejszych bossów w Elden Ring.
Zdecydowanie najtrudniejsza. Przez nia byla dluga przerwa w postowaniu walk z bosssami i dosc dlugo nie bylo opisanych zwiazanych z nia koncowych lokacji, walk i zakonczenia.
Ewentualnie Radahn bez summonow.
"Elden Ring to już nie tylko wyzwanie z kategorii „uderzaj głową w mur, aż w końcu się uda”.
"Tym razem FromSoftware o wiele lepiej przemyślało stopniowanie wyzwania."
"Ogranicza to również wymóg grindowania dusz wymaganych do zdobywania poziomów postaci"
" co niweluje męczący backtracking"
"przekładają się na mniejszą frustrację, powodowaną wcześniej choćby przez niedziałające mechaniki"
"Ograniczono liczbę zgonów spowodowanych złym działaniem hitboxów, czy przypadkowym upadkiem w przepaść z powodu nieudanego skoku"
Dziwnie się czuję czytając takie rzeczy w "bastionie Souls'owców".
Faktyczna krytka! No szok normalnie.
BTW "Nieunikniona śmierć to nadal kluczowy element zabawy" nie bardzo pasuje do tekstu, gdzie "wyzwanie" lata na lewo i prawo.
Mnie nie zraża poziom trudności, mnie WQR.IA brak sejwów na żądanie lub chociaż checkpointa przed samym bossem.
Praktycznie przed każdym bossem jest checkpoint więc usłyszałeś coś i powielasz.
Po 50h w grze i wyczyszczeniu 2 i 1/3 regionu mogę stwierdzić:
-Gra ma domyślną kolejność odwiedzanych lokacji (trudność), ale jak się źle wybierze to dużo mniejsza satysfakcja.
-Wiele bossów fabularnych w pierwszej połowie gry jest bardzo przystępna (tylko Godrick mi zajął około 10 podejść z duchem meduzy)
-Jak się sprawdza wszystkie lokacje i nie traci się runów, to bardzo szybko jest się "bogatym" w przedmioty, magię, staty. Bardzo to ułatwia rozgrywkę, ale trzeba się liczyć z dużo większym nakładem czasu.
-Na początku najtrudniejsi są bossowie opcjonalni. Mówię o kilku konkretnych jednostkach jak rycerz wasalny, rycerz tygla, strażnik drzewa, smoki (trzeba się nauczyć na koniu) i przypadkiem trafiłem na jakiegoś xxx boskiej skóry - pierwszy boss na ponad 1h walki. Ten w Caelid
-Najmniej w grze do znalezienia jest kamieni ulepszających broń do +3 (1-3). Jak się nie trafi pierwsza broń to duży problem. Ale można je pogrindować, tylko że nie o grind w tej grze chodzi.
-Gra zachęca do eksploracji i naprawdę nie zauważa się trudności bo dużo częściej jest po prostu fajnie popatrzeć na krajobraz przed śmiercią.
Według mnie próg wejścia jest taki sam. Ale na bardzo duży plus pracuje projekt świata - chce się powtarzać walki żeby iść dalej, natomiast sporym minusem jest długość gry. Nie wiem ile mi jeszcze zejdzie, ale takie dokładne obejrzenie regionu to około 25h. Polecam też nocne przejażdżki, spotkałem już dwa "nocne" bossy.
To zobacz jak ta gra jest różna dla różnych osób, co jest chyba jej zaletą, że wywołuje różne doświadczenia. Ogólnie miałem podobne wrażenia jak Ty, ale np.:
Biegam od początku po tych lokacjach jak pijany zając ze szczęścia, wracam, eksploruję, puszczam się w pęd w nowe obszary bez patrzenia na moby i bossów, odkrywam mapę, potem wracam i czeszę jakieś lokacje, eksploruję z mapy. Ignoruję wskazania kierunku z miejsc łaski. Potrafiłem spędzić wiele godzin w jakiejś lokacji, a potem jednym cwałem odsłonić kilka części mapy. Piękno otwartego świata. Nigdy nie myślałem o jakiejś domyślnej kolejności. Jest naprawdę? Mam po 35h odkrytą prawie całą mapę i nigdy nie miałem takiego wrażenia.
Godrick był u mnie jakiś wyjątkowo łatwy - 4 podejścia, build magiczny. A jest kilka mini-bossów na początku, które były dla mnie od niego trudniejsze.
Z tymi kamieniami nie jest aż tak źle. Chodząc w pierwszych godzinach po świecie można niechcący nazbierać wystarczająco do +3 jednej broni. Potem praktycznie na samym początku gry jest kopalnia w której jest masa kamieni, wystarczy na kolejną broń +3. Trochę później, ale wciąż na początku gry, po dotarciu do Okrągłego Stołu, i oddaniu pewnym NPC'om pewnego przedmiotu z pewnej krainy, po ubiciu pewnego minibossa, mamy dostęp do zakupu nieograniczonej ilości kamieni [1] i [2]. W tym momencie mamy już też trochę kamieni do kolejnych poziomów i rodzajów broni.
Długość gry jest dla mnie plusem - myślę, że spędzę tam kilkaset godzin przez kilka miesięcy, bez pośpiechu :-)
I najlepsze, że to nie jest spieranie się z Twoim zdaniem, tylko po prostu każdy odkrywa ten wspaniały świat trochę inaczej.
o co chodzi ze znikaniem bosa i respawnowaniem się w oddali podczas walk, to jest trochę słabe ...
Dowolna Gra From Software:
*powstaje*
Dziennikarze gamingowi:
"Ta gra jest prostsza niż wszyscy myślą."
Chyba jest, skoro fanatycy soulslike'ów muszą na okrągło wszystkich przekonywać, że jest inaczej.
Ka..., dajcie już spokój.
To są cholernie specyficzne, upierdliwe gry dla mocno specyficznego odbiorcy. Nic tego nie zmieni, pogódźcie się z tym.
Już Asseto Corsa (z asystami oczywiście) nadaje się bardziej dla fana NFS (o CARS nie wspominając) niż dowolne Soulsy dla fana zwykłych slasherów/TPP.
yhy
Opinia od kogoś kto skończył Demon's Souls, Dark Souls 1-3, Bloodborne, Sekiro, Lords of the Fallen, Surge 1-2, Hellpoint, Mortal Shell, Nioh 1-2, Code Vein, Blade of Darkness, Elderborn, Necropolis, wiele innych pomniejszych a dzisiaj skończyłem Elden Ring.
Oczywiście te gry są trudne, jest ogromny próg wejścia natomiast pisanie, że te gry są TYLKO dla masochistów to ewidentne zatrzymanie się w przeszłości, bajki i mity, brak chęci zrozumienie tych gier, brak chęci nauczenia się podstaw tych gier, często ocenianie po "widziałem filmik na youtube", powielanie mitów albo kłamstwa z premedytacją typu "brak checkpointów przy bossach", przy lwiej większości są checkpointy.
Te gry są dla KAŻDEGO kto poświęci kilka godzin na podstawy, zawsze można użyć poradnika (w starych grach rpg wszyscy używali), pierwsza bariera jest w głowie, którą sam sobie narzuciłeś.
Elden Ring jeśli chodzi o ilość graczy premierowo praktycznie zbliżył się do premiery Cyberpunka, ten gatunek to już nie jest nisza, jest dla każdego jak każdy inny.
To jest po prostu efekt psychologiczny w który wpadłeś czytając setki bzdur przez 10 lat od wydania pierwszego dark souls.
Jedyna grupa ludzi która sobie nie da rady w takich grach to stare zasiedziałe dziady zatrzymane w przeszłości z mentalnymi blokadami z wyrośniętym ego typu SoulCatcher czy Rockalone2k, takie osoby zawsze się odbiją od gier From Software bo te gry uczą pokory, której oni nie uznają.
Gdyby były to gry dla "mocno specyficznego odbiorcy" to by mnie tu nie było.
Jestem tak "każualowym" graczem jak tylko można sobie wyobrazić. Refleksy zupełnie przeciętne, spostrzegawczość poniżej przeciętnej (szczególnie w FPSach multiplayer gościu może mi przed nosem przebiec a ja go nie zauważę, no mistrz), jedyne co mam to cierpliwość do gier. I tego gry From Software wymagają przede wszystkim.
To że ludziom przeszkadza fakt, że nie pokonują bossa za pierwszym razem to ich problem. Albo to, że nie mają zamiaru porzucić swoich przyzwyczajeń z innych gier i będą walić głową w ścianę, zamiast nauczyć się pewnych mechanik. Obserwuję to w moich kumplach, którzy po godzinie-dwóch mają dość gry, bo co chwila giną, na własne życzenie, mimo że daję im porady - oczywiście jak najmniej spoilerowe. Wolą wyłączyć grę, wrócić następnego dnia i dalej walić głową w ten sam punkt, tej samej ściany, zamiast zaakceptować to, że może jednak nie są tak dobrzy w gierki, że mogą odpalić cokolwiek i przejść ot tak, pstryknięciem palca, jak gry Ubi. W tym samym czasie ja nabijam już 5 godzinę tego samego dnia i odhaczam 3 z kolei bossa w tej samej sesji.
A wystarczyło mi tylko przysiąść do Dark Soulsów dwa lata temu, mimo tego mitu o masakrycznym poziomie trudności. Zanim się obejrzałem było już po trylogii, szukałem innych Soulslike i czekałem z wypiekami na twarzy na Elden Ring. Ja, gość który do tej pory żył grając w Goticzki, Skajrimy, Manjkrafty czy inne GTA i gierki od Ubi.
Czasem trzeba się przyznać, że nie masz do gry po prostu cierpliwości, bądź przyznać się że nie chcesz się gry nauczyć, zamiast na upartego powtarzać "a bo takie trudne". Kiedy wyszedł DOOM Eternal, nie wierzyłem że będę w stanie go przejść na poziomie Nightmare, bo w FPSy jestem cienki bolek. A tu proszę, trochę ćwiczeń, nauki nowych mechanik, powolne zwiększanie poziomu trudności i bum - dzisiaj nie wyobrażam sobie grać w tę grę na poziomie niższym niż Nightmare. Nawet DLC - ba! Master Levele też tak ukończyłem.
Wiele zarzutów, które obserwuję wynika z rzeczy, które byłyby nie do pomyślenia 15-20 lat temu. Nawet w pierwszych Soulsach, ludzie mieli problem zagadać do NPC. Po prostu zagadać! Gdzie się podziała ludzka dociekliwość, chęć eksploracji każdego zakamarka? Czy dzisiaj naprawdę musimy być ciągnięci za rączkę od znacznika do znacznika, tak by twórcy się upewnili że niczego nie pominiemy?
Nie jestem fanem souls like i ta gra nie stresuje poziomem trudności, ale nuży bo długo czasem trzeba rozkminiać skuteczne metody czy dobór broni na przeciwników z tarczami. Ból głównie sprawiają głupie śmierci i nie powiedziałbym, że niewybaczalne - tylko uznałbym jako kulminacja niedopracowanej mechaniki, albo źle zwizualizowanej (nierealnych)
Pierwsze głupie moby da radę rozpierdzielać 1 vs 6 bo nie ma fizyki oporu tylko animacje. Najgorzej to wygląda jak zostaję uderzony w plecy na koniu i koń się zatrzymuje natychmiastowo bez jakiejkolwiek fizyki i jęczy (koń najbardziej zamula grę przy okazji). Często moby nie widzą jak rozpierdzielę zaraz obok przeciwnika, nawet nie skrytobójczo (może to umarlakowa percepcja, ale wątpię). Głupie bywają silne ataki, których nie można dla zmyłki przerwać, przypadkowe uruchomienie ich bywa bolesne. Typowe dla soulsów jest rozpierdzielanie dużych przeciwników tymi głupimi dosyć unikami, czy metodami w skrócie muskanie przeciwnikowi pięty. Lepiej by to wyglądało jakby z bólu przeciwnik łapał się za nogę, albo można było mu tą nogę uszkodzić, tak aby kulał, ale to nie ta gra. Trzeba się uczyć timingu animacji, zasięgu ataków w trochę dla mnie zbyt anime/like stylu. Dla mnie grę może uratować loot, albo przywyknięcie do jakiegoś atrakcyjnego progresu.
Dla mnie najbardziej wkurzający był Mortal Shell
Bloodborne łatwiej mi się grało
Ale ja nie lubię soulslike
Chociaż są wyjątki - jak np. Remnant from the Ashes gdzie wbiłem platynę na trudnym poziomie :-)
Ja nie wiem ale dalem szanse From Software po raz pierwszy bo lubie otwarte swiaty ale caly czas umieram, nawet wilki mnie zabijaja dlatego nie wiem jaka forme rozrywki ludzie znajduja w tych grach. To ja mam walczyc z jakimis cyfrowymi tworami i ciagle ginac przez cala gre ? Czy ta gra jest po to zeby sobie samemu cos udowodnic a moze innym, nie wiem ale dla mnie to h*j nie rozrywka.
Mam hipotezę, że reżyser gry, znany z zapędów do BDSM, robi sobie dobrze, gdy myśli o wszystkich w kółko oglądających ekran UDied.
Nie wiem, może źle do tego podchodzisz? Chyba nie próbujesz po prostu grać?
Bardziej opłaca się szukać słabości programu: wykorzystywanie głupoty AI, farma zasobów, zwiady samobójcze itp.
Do ułatwień dodałbym też mechanikę kontry. W soulsach trzeba było odbić tarczą cios w odpowiednim momencie, tutaj wystarczy cały czas trzymać blok i po prostu wykonać silny atak po zablokowaniu ciosu przeciwnika.
Problemem jest brak sejwów na zawołanie czy checkpointów na tyle częstych, żeby nie demotywować gracza.
Nic wiecej nie potrzeba. Daliby quick save i quick load i wszyscy by się od from software odpiórkowali uznając ich za bossów branży gier.
W Gothic to było, dlatego ich szanuję! From mogłoby się od Niemców uczyć jak pisać gry action RPG.
Tak, Gothic jest lepszy, japońcy mają się czego uczyć!
Heh, nie wiem kto wymyślił na rzece siofrze łuczników którzy strzelają jak z karabinu snajperskiego tylko że z pocisków które przelatują przez przeszkody. Serio jeśli to nie jest bug to osoba za to odpowiedzialna powinna spędzić kilka lat na Syberii, typy ładują przez pół mapy do ciebie, nie wiadomo skąd bo wszędzie do okola kamienie i drzewa ale to im nie przeszkadza.
Bzdury.
Grałem w DS2 i szło mi dość dobrze a w ER nawet pierwszy "Field boss" jest ścierwem spamującymi AOE, które mają cię na strzała nawet w ciężkim pancerzu.
Chyba z 5 godzin się z nim męczyłem, bo jeden błąd i leżysz.
To bossy fabularne są tymi łatwiejszymi, bo masz dostęp do złotych summonów, które są wystarczająco dobre by same bossowi pół HP zjechały.