Wiedźmin 3 znów popularny na Steamie dzięki serialowi Netflixa
Zagrałbym już 3 raz, ale czekam na patch pod nextgeny.
Również czekam. Szkoda tylko, że pewnie poza ulepszeniem graficznym i RT nie dostaniemy nic więcej. Nie wymagam tu nowych wątków, questów, czy powiększenia mapy, bo na to trzeba poczekać do W4, ale parę ulepszeń mechanik i walki chętnie bym zobaczył.
Mi by nawet ta wersja z E3 wystarczyła, bo jest dużo ładniejsza, i ma dużo realistycznie animacje poruszania.
To dość typowy schemat. Jeśli w jednym medium dostaniemy bardzo dobry, satysfakcjonujący produkt to szukamy dalszych wrażeń związanych z danym uniwersum.
Ciekawi mnie czy pojawią się też dane dotyczące sprzedaży książek w końcówce roku.
Cos w tym jest bo wczoraj skończyłem oglądać Arcane i przez cały czas oglądania miałem ochotę odpalić grę, na podstawie której ten serial powstał.
Wtedy jednak przychodziło otrzeźwienie gdy człowiek sobie przypomniał ze to LoL, a jest to gatunek zupełnie nie dla mnie.
Gdyby jednak zrobili jakieś porządne MMORPG, grałbym.
Jakość tego produktu wcale nie ma takiego znaczenia. Nie musi być "bardzo dobry i satysfakcjonujący", wystarczy że będzie popularny.
Cyt. "Medium zawsze ciągnie medium
Zawsze. Nawet tak szajsowaty film jak Wiedźmin, sprawił że sprzedaż książek wzrosła" ~ Andrzej Sapkowski
Oczywiście że jakość ma kluczowe znaczenie w tej kwestii. Nie zdarza się żeby ktoś sobie pomyślał:
Hmm, obejrzałem "taki se" serial, głównie mnie wynudził, obejrzałem do końca bo szkoda mi było przerywać, ale ponoć są książki w tym uniwersum więc bardzo chętnie sięgnę żeby się ponudzić jeszcze.
Oczywistym jest że aby serial przyciągnął do gier i książek musi robić bardzo pozytywne wrażenie, przynajmniej na tych którzy po te media sięgają.
Co do cytatu z Sapkowskiego to podrzuć źródło bo internet zdaje się nic o tym cytacie nie wiedzieć.
Proszę bardzo
https://www.youtube.com/watch?v=iZSLNoOryzc&t=1242s
od 25:00.
Może w paru słówkach się pomyliłem, ale cytowałem z pamięci a sens pozostaje dokładnie taki sam
I jeszcze tutaj od 1:10
https://www.youtube.com/watch?v=drPZLj4VLTA
Prawda jest taka, że obecnie jesteśmy zalewani monstrualną ilością treści, która dawno przekroczyła poziom konsumowalny. I o tym co człowiek wybierze do obejrzenia/ogrania/przeczytania coraz rzadziej decyduje świadomy wybór. To już nie czasy kiedy grało się z polecenia przyjaciół czy pożyczało się książki od znajomych. Ludzie przygnieceni natłokiem "contentu" starają się wybierać to co znane. Dlatego kiedy pojawia się nowy serial z potężnym marketingiem, o którym wszyscy mówią i który się może nawet obejrzało to potem wchodząc do księgarni i widząc znajomą okładkę chętniej po nią sięgną. Przecież już 19.05.2015 w dniu premiery Dzikiego Gonu, Ostatnie Życzenie wylądowało na szczycie bestsellerów Timesa. A przecież nikt wtedy jeszcze nie był w stanie ocenić jakości gry, natomiast wszyscy byli podjarani marketingiem.
Warto też spojrzeć na liczbę sprzedanych książek o Wiedźminie. Tutaj jest informacja, że do 1 sierpnia 2020 sprzedało się jakieś 15 mln egzemplarzy książek o Wiedźminie z czego 6 mln do połowy zeszłej dekady.
https://thewertzone.blogspot.com/2020/07/sales-of-witcher-books-pass-15-million.html
Tak więc pół roku po premierze pierwszego sezonu serialu i 5 lat po doskonałej 3 części mamy sprzedanych jakieś 9 mln książek. Czyli trochę ponad milion egzemplarzy pojedynczej książki (średnio bo w praktyce ogromną przewagę ma zapewne "Ostatnie Życzenie"). Do tego należy doliczyć mnóstwo ludzi, którzy kupiliby książkę dla samej książki albo kupują ją po raz kolejny (bo np. po 20 latach im się zniszczyła albo chcą mieć ładniejszą do kolekcji). Oraz tych, którzy kupili po premierze W3. Tak więc realnie osób które sięgnęły po książkę bezpośrednio pod wpływem serialu może być jakieś pół miliona-milion. Biorąc pod uwagę, że Netflix chwalił się że pierwszy sezon w zaledwie 28 dni wyświetliło 74 mln gospodarstw domowych (często po kilka osób) to daje nam to jakiś zawrotny 1% widzów którzy sięgnęli po książki. Jak mocno podniesiemy szacunki sprzedaży i założymy, że nikt nie oglądał Wiedźmina miesiąc po premierze oraz że w każdym gospodarstwie domowym mieszka jedna osoba to może dobijemy do 2 a może i 3%. Wow.
Jaki z tego wniosek? Marginalnie mały procent oglądających serial sięgnął po książkę. To, że dla sprzedaży książek miało to tak ogromne znaczenie i podbiło sprzedaż kilkukrotnie wynika głównie z tego jak mały jest rynek czytelniczy w porównaniu do rynku telewizyjnego. Sam fakt pojawienia się jakiejś marki na ekranie Netfliksa podbija jej popularność do poziomu zarezerwowanego dla bardzo niewielu, bardzo kultowych książek. Właśnie dlatego nie ma tutaj znaczenia jakość samego serialu. Gdyby po książkę sięgnął co trzeci czy co czwarty widz to wtedy faktycznie byłoby coś na rzeczy. Ale prawda jest taka, że drastyczny wzrost sprzedaży papierowego Wiedźmina świadczy tylko o dysproporcji między rynkami gdzie zainteresowanie 1% oglądających seriali oznacza 500% wzrostu sprzedaży książek. A ten 1% to i tak zapewne ludzie, którzy i tak czytają książki i po prostu kupując kolejną postanowili w pierwszej kolejności dać szansę czemuś co akurat jest na topie i co jako tako kojarzą.
Nie dawno wyszedł też RPG umiejscowiony w tym świecie. Plus jest też kilka świetnych komiksów.
I o tym co człowiek wybierze do obejrzenia/ogrania/przeczytania coraz rzadziej decyduje świadomy wybór. To już nie czasy kiedy grało się z polecenia przyjaciół czy pożyczało się książki od znajomych.
Ta wypowiedź zdaje mi się kompletnie niespójna. W jakim sensie czytanie książek "z polecenia" świadczy o świadomym wyborze? Jaki to "świadomy wybór" skoro brak Ci informacji o tym co oferuje rynek?
Tak więc realnie osób które sięgnęły po książkę bezpośrednio pod wpływem serialu może być jakieś pół miliona-milion. Biorąc pod uwagę, że Netflix chwalił się że pierwszy sezon w zaledwie 28 dni wyświetliło 74 mln gospodarstw domowych (często po kilka osób) to daje nam to jakiś zawrotny 1% widzów którzy sięgnęli po książki.
Kompletnie mylisz pojęcia, i mniej lub bardziej świadomie starasz się manipulować faktami. A faktem jest że bezpośrednio po premierze pierwszego sezonu Wiedźmina sprzedaż książek wzrosła o ponad 500%. To kolosalna zmiana. Natomiast porównanie ile osób obejrzało Wiedźmina do tego ile osób kupiło książki to już po prostu absurd. Ta dysproporcja wynika w prostej linii z tego jaki jest poziom dysproporcji między ilością odbiorców seriali i książek.
Wiedźmin nie sprawił w magiczny sposób że ludzie którzy nie czytają wcale lub prawie wcale nagle rzucili się na książki, za to sprawił że ci którzy czytają a nie znali prozy Sapkowskiego postanowili ją poznać.
Jaki z tego wniosek? Marginalnie mały procent oglądających serial sięgnął po książkę.
Wniosek z tego taki że ludzie generalnie nie czytają książek. O czym dość jasno może świadczyć fakt iż ten niewielki (jak twierdzisz) odsetek nakłonionych do czytania spowodował 500% wzrost sprzedaży książek i spowodował potrzebę dodruku bo zwyczajnie ich na rynku zabrakło.
Pominę fakt jak nieprecyzyjna jest ta twoja analiza, pomijasz ogrom aspektów jak chociażby to ilu ludzi po prostu posiadało i czytało już książki przed premierą serialu czy to z powodu wydanej 4 lata wcześniej gry czy po prostu z powodu bycia fanem literatury fantasy. Natomiast ta precyzja czy jej brak jest oczywiście kompletnie nieistotne w kontekście tak wysokiego wzrostu sprzedaży książek.
To, że dla sprzedaży książek miało to tak ogromne znaczenie i podbiło sprzedaż kilkukrotnie wynika głównie z tego jak mały jest rynek czytelniczy w porównaniu do rynku telewizyjnego.
Szkoda że nie wpadłeś na to na początku swojego wywodu :).
Sam fakt pojawienia się jakiejś marki na ekranie Netfliksa podbija jej popularność do poziomu zarezerwowanego dla bardzo niewielu, bardzo kultowych książek.
To poszukaj w necie informacji o tym jak szaleńczo wzrosła sprzedaż "Przeklętej" :D.
Właśnie dlatego nie ma tutaj znaczenia jakość samego serialu.
Jak wyżej, pokaż mi jakieś dane na temat drastycznego wzrostu sprzedaży materiału źródłowego w/w dzieła.
Ta wypowiedź zdaje mi się kompletnie niespójna.
Masz racje. Zdaje Ci się.
Sięgając po dany produkt "z polecenia" podejmujemy świadomy wybór ponieważ opieramy go o doświadczenia osoby, która bezpośrednio się z danym produktem zetknęła, i której gust jest nam znany. Także jest to decyzja poparta realnym doświadczeniem wiarygodnego świadka. Oczywiście, że nie dostajemy wtedy pełnej analizy wszystkiego co się na rynku dzieje i że można iść jeszcze dalej regularnie czytając recenzje, chodząc na spotkania autorskie czy przynależąc do klubów literackich (co się zresztą nie wyklucza wzajemnie i też w pewnym stopniu opiera na polecaniu sobie tekstów). Natomiast i tak jest nieporównywalnie bardziej świadome niż kupowanie na podstawie maszyny marketingowej zalewającej nas plakatami, banerami, reklamami etc. I można się zarzekać, że przecież nikt normalny się tym nie sugeruje, ale gdyby tak było firmy nie wywalałyby na reklamę drugie tyle co na sam produkt.
Szkoda że nie wpadłeś na to na początku swojego wywodu :).
No właśnie wpadłem. Gdybyś najpierw skończył czytać ten wywód a potem zabierał się za komentowanie to może byś to zauważył. Jednak sposób w jaki komentujesz poszczególne zdania sugeruje, że postanowiłeś skrytykować wypowiedź zanim jeszcze dotarłeś do wniosków. Śmiesznie to wygląda biorąc pod uwagę z jak wieloma punktami mojego "wywodu" się ostatecznie zgodziłeś.
pomijasz ogrom aspektów jak chociażby to ilu ludzi po prostu posiadało i czytało już książki przed premierą serialu czy to z powodu wydanej 4 lata wcześniej gry czy po prostu z powodu bycia fanem literatury fantasy
Nie pomijam. Do tego aspektu również się odnoszę. Nie świadczy on jednak na korzyść tezy o związku między jakością serialu a jego wpływem na wzrost sprzedaży książek.
To poszukaj w necie informacji o tym jak szaleńczo wzrosła sprzedaż "Przeklętej" :D.
Szczerze powiedziawszy pierwsze słyszę o tym serialu a o książce tym bardziej. Nie kojarzę żadnej większej (czy nawet jakiejkolwiek) akcji marketingowej przy okazji jego premiery. Na pewno nie na poziomie popularności jaką zyskał Wiedźmin oraz szumu wokół niego.
W przypadku Wiedźmina mamy do czynienia z sytuacją, w której wychodzi serial na podstawie już w miarę popularnych książek (mimo wszystko tych parę milionów to nie w kij dmuchał), pod marką która jest obecnie na topie za sprawą gier (które wychodzą od ponad dekady a ostatnia ma status kultowej i 30 mln sprzedanych egzemplarzy) oraz z potężną machiną reklamową stojącą za serialem (która w sporym stopniu odwoływała się do książek). Do tego sam produkt jest obiektem bardzo żywej dyskusji, w której temat oryginału przebija się regularnie chociażby przez ciągłą dyskusję wokół wierności oraz tego co jest lepsze. Ewenementem byłoby raczej gdyby w tej sytuacji książki nie zanotowały drastycznego wzrostu sprzedaży nawet przy ocenach na poziomie 2/10. Tutaj działa czysta ciekawość.
Mam wrażenie, że ta dyskusja znowu zmieniła się w kłótnie na temat tego czy nowy serial jest dobry czy nie. Ale to jest temat zupełnie inny. Postawiłeś tezę, że wzrost zainteresowania grą czy też książką jest bezpośrednio związany z wysoką jakością. Co jest zwyczajnie błędnie ponieważ:
1. Zakłada, że ludzie w większym stopniu kierują się przemyślaną decyzją niż impulsem spowodowanym marketingiem i skojarzeniami. Moim zdaniem to założenie jest błędne.
2. Sam autor stwierdza, że nawet "szajsowaty" w jego opinii film spowodował ogromny wzrost sprzedaży książek (oczywiście w odpowiedniej skali). Czemu więc tym razem wzrost sprzedaży miałby wynikać z tego, że serial jest dobry (zakładając nawet, że jest)?
3. Już w materiale z konwentu pada teza, że ludzie pobiegli kupić książki żeby zobaczyć o co tam właściwie chodzi. Właśnie taki mechanizm sprawia, że niezadowolenie z serialu również może prowadzić do zakupu oryginału. Zwłaszcza, że jeżeli ktoś usiądzie do pierwszej lepszej dyskusji na temat jakości ekranizacji, od razu zobaczy tam porównania do książki.
4. Rynek czytelniczy jest tak mały, że nawet gdyby kupno książki wymagało uznania serialu za bardzo dobry (a jak udowodniłem - nie wymaga) to wciąż wystarczyłoby przekonać do tego zaledwie kilka % widowni żeby wzrost był gigantyczny. Serial mógłby zostać uznany za szrot przez 90% widowni i to 10% pozostałych byłoby aż nadto by umieścić książkę na szczycie bestsellerów.
Podsumowując. Wzrost sprzedaży Wiedźmina książkowego ma związek tylko i wyłącznie ze wzrostem świadomości marki wśród społeczeństwa, który to wzrost wynika z premiery nowego sezonu (może jeszcze z tego że wcześniej wiele księgarni nie miało tych książek nawet na półce). Jakość nie ma tu nic do czynienia bo ludzie kupowali książki zanim wiedzieli, że W3 będzie świetny oraz po tym jak już wiedzieli, że ekranizacja z 2001 była słaba.
Nikt Ci nie zabrania lubić nowego serialu. Takie są po prostu fakty.
Prościej chyba się nie da.
Po tak przeciętnym serialu ludzie wolą po raz kolejny wrócić do bardzo dobrej gry, by zapomnieć o tym potworku Netflixa bardzo przeciętnie ocenianego (IMDB 8,2 jako nowość to nic specjalnego, bo wszystkie najlepsze seriale w historii startowały z poziomu 9,5-9,9). Spadek średniej na IMDB przez ok 25 lat to 0,4-0,9 w przypadku seriali. I to czeka Witcher. Są setki starszych seriali z średnimi 8,0 i więcej. A jako nowości miały w okolicach 9,0.
Nawet tak tandetny serial jak Spartacus ma lepsze oceny od Witcher, bo 8,5 mimo, że od premiery minęło 12 lat i też spadek średniej przy tym serialu wynosi już 0,3. Nawet takie coś miało na IMDB 8,8 w pierwszych latach od premiery.
Najwyżej oceniane seriale na IMDB Top 250:
https://www.imdb.com/chart/toptv/
Od dawna nie ma Witcher nawet w TOP 250 mimo, że jest dość świeży i z każdym miesiącem leci co raz bardziej w dół w rankingu. Średnia spadnie poniżej 8,0 za kilka lat to wyleci z Top 1000 najwyżej ocenianych seriali.
No sorry stary ale to co piszesz to po prostu stek bzdur. Ocena 8,2/10 to ocena która byłaby uznawana za bardzo wysoką i bardzo pozytywną nawet gdybyśmy mówili o grze wideo. Czyli nawet w świecie w którym od lat mówi się o wypaczeniu skali i o tym że tych poniżej 7/10 się praktycznie nie używa.
W segmencie filmów i seriali tego problemu praktycznie nie ma i dzieła oceniane w granicach 6,5 czy 7 na 10 są uznawane za zwyczajnie dobre. W tym kontekście oceny przekraczające 8 oznaczają naprawdę świetny serial czy film. I co z tego że są setki seriali ze średnią powyżej 8? Bycie w pierwszym tysiącu tytułów na IMDB oznacza bycie wśród jakiegoś niewielkiego ułamka procenta (poniżej 0,02%) najlepszych tytułów, co jest znakomitym wynikiem mimo iż... kompletnie nie ma znaczenia.
A nie ma znaczenia dlatego że nawet gdyby cała baza tytułów na IMDB miała wynik lepszy od tego serialu i Wiedźmin ze średnią 8,2/10 byłby ostatni to ciągle ta średnia oznaczałaby bardzo dobry serial ponieważ o odbiorze publiczności mówi sama ocena jako taka a nie odniesienie do innych tytułów.
Nie siedzę, aż tak w temacie. Ale na IMDB to takie The Walking Dead, które z sezonu na sezon leciało na pysk, a ostatnich to już nie dało się oglądać ma 8,2. Czyli bdb. Może pierwsze 2, 3 sezony zasługiwały na taką ocenę.
Ogólnie seriale są, chyba zbyt nieco pobłażliwie oceniane na takich portalach.
No i właśnie tutaj jest problem w Twoim (choć nie tylko Twoim) rozumowaniu.
Próbujesz pokazać problem z ocenami wrzucając serial który w Twojej opinii jest słaby i dziwiąc się że ten słaby serial ma tak wysokie oceny. Przeciwstawiasz sobie dwie zupełnie niewspółmiernie opinie mianowicie swoją własną oraz średnią z ocen prawie miliona widzów.
Jeśli chcesz realnie poznać wagę swojej opinii w tej kwestii wystarczy założyć konto na IMDB i ocenić serial, zauważysz wówczas jak drastycznie zmieni się ocena pod wpływem Twojej opinii.
Oczywiście warto mieć świadomość czym taka średnia ocen jest. To jest mniej więcej obraz tego jak zadowoleni są oglądający.
Wiele osób startujących z TWD od pierwszego sezonu już dawno sobie odpuściło, natomiast ci którzy zostali bawią się jak widać bardzo dobrze, o czym świadczą chociażby oceny poszczególnych odcinków ostatniego sezonu.
Ok, The Walking Dead to przykład, ale dla mnie istotny bo śledziłem do pewnego momentu bardzo uważnie ten serial. Jest też kilka innych seriali że zbyt wysokimi ocenami.
Na czuja postawiłem sobie tezę, że oceny seriali na IMDB są zawyżane.
Teraz sprawdzam topki 250, i coś w tym jest.
Od maksa do 8.5 jest z 200 seriali.
Od maksa do 8.5 jest z 40 filmów.
Seriale to takie perełki, kilka-kilkanaście razy dłuższe, a jednak bardziej dopieszczone od średnio 2h filmu? Czy może jednak widzowie patrzą na nie łaskawszym okiem?
Może trzeba brać poprawkę na te oceny.
A może to dzięki świątecznej przerwie i ludzie mieli czas na zagranie w długą grę?
Myślicie, że ta wersja będzie się mocno różniła od tej co jest teraz? Jeszcze nie grałem w w3, a jeśli byłaby spora różnica to wolałbym zagrać najpierw w tą wersję. Ciekawe czy będzie możliwość grania dalej z grafiką, itp tak jak jest teraz.
Jestem świeżo po w2 (droga Rocha), super gra, będę przechodził drugą drogą. Cieszy to, że rozwiązuje się to co było przed w1.
Co do w4 to wolałbym go niż remaster/remake w1. Grałem w w1, przydałoby się jej odświeżenie, jednak była to gra zapadająca w pamięć i większość rzeczy pamiętam. Nie wiem czy remaster wywarł by na mnie takie pozytywne emocje.
Moim zdaniem w4 powinien być przed w1 i granie geraltem. Tam byłoby poznanie yen, potem porwanie yen przez gon (być może w kolejnej części), uratowanie Letho przed potworem itp. Można sporo rzeczy wymyślić, niektóre są podane na tacy w innych grach.
Ewentualnie w4 jako początek vizimira, ale bez geralta to nie to samo, ten dubbing pl jest super.
Może przeczytaj książki co? Bo to co napisałeś o tym o czym miałby być W4 po prostu nie ma prawa się wydarzyć. A książki pomijając fakt, że są naprawdę bardzo dobre, to mogą jeszcze wskazać gdzie można by umiejscowić kolejną część.
Osobiście uważam, że najsensowniejszym wyborem będzie cofnięcie się do czasów świetności Kaer Morhen, lub młodość Vesemira.
Kupiłem za piątaka wersję GOTY na tureckim steam.
Dobry deal.
Polskiej mentalności nie zmienisz, Rodzime studio wybija się na poziom światowy, wyprodukowało najlepszego action rpg w którego można obecnie zagrać, tworzy produkcje która przyćmiewa wszystko inne co zostało stworzone przez polaków z kategorii "rozrywki" a Polaczki biedaczki czekają na oferte 5 zł przez vpn i to jeszcze na platformie gdzie jest marża 30% xd, szkoda gadać....
Fajnie jakby był update na PS5, może kiedyś, to takie trudne dla devów cdProject
Przecież będzie w Q2 2022.