Matrix Zmartwychwstania wali prosto w ryj i jest zaskakująco dobry
Matrix 4 to porażka na całej linii. Na plus tylko wątki komediowe, ale czy tego oczekujemy od Matriksa?
Słaby film akcji, słaby Matrix, kiepskie walki, kiepska fabuła, zamiast filozofii romansidło, zamiast Cyberpunka plenery z Magdy M.
Wielka nuda. Ha tfu 3,5/10.
Właśnie wróciłem z seansu. Ten film był tak skandalicznie słaby, że mam ochotę pozwać autora tekstu.
Film sypie z rękawów na lewo i prawo nawiązaniami, smaczkami, easter eggami, jest to spoko, o ile jest to podane w rozsądnej dawce i sam film daje od siebie coś nowego ale nie tu...
Ten zabieg to tylko po to by wkupić się w łaski fanów/fanatków/fanobjów trylogii a tych oj nie brakuje.
Sam film nie robi nic nowego, w przeciwieństwie do trylogii nie jest świeży, nie wychodzi przed szereg, nie stara się być innowacyjny, ale jedzie na tych samych pomysłach które były w poprzednich trzech częściach i tak w kółko aż do końca filmu powtarzane są te same patenty, bo twórcy nie wymyślili nic nowego, bo po co jak można zrobić ksero poprzednich części a ślepi fanatycy i tak kupią bilet.
Trylogia w tam tych czasach to było coś, coś nowego, świeżego, niespotykanego, a Matrix 4 nie robi tego a szkoda.
Na Metacritic: 65/100, UserScore 4/10, dla mnie, czyli kogoś kto lubi trylogię, Matrix 4, to typowy średniak, który robi kopiuj&wklej prawie wszystkiego z trylogii.
Może jak pani Wachowski znów stanie się panem (debilizm) to może coś lepszego uda się jej zrobić.
Albo jak obie wrócą do bycia panem to uda im się coś zrobić dobrego, whatever.
Oglądam dzisiaj wieczorem, ocenię. Nie mam żadnych oczekiwań więc staram się podejść do tematu ze świeżą głową :)
w internecie opinie ogladajacych niepochlebne wiekszosc pisze iz matrix sie z netflixowal
Pod jakim względem? Chodzi o to, że jest to po prostu kiepski film z wysokim budżetem, albo niczym się nie wyróżnia? Czy może o to, że jest przesiąknięty lewackim ścierwem? Jeśli to ostatnie, to może lepiej rzeczywiście to odrzucić.
Wali??
Prosto???
Wystarczyło by 'wali w gębę'. Na samo to stwierdzenie też można z paru powodów kręcić nosem, niemniej wyraz 'ryj' jest dość obelżywy i bardziej niż szok wywołuje zażenowanie w tym kontekście - kogo ryj, autora, czytelników do których adresowany jest tekst?
Nie mam nic przeciw uzasadnionym przekleństwom itd, tutaj jednak nie widzę by było uzasadnienie publikacji takiego tytułu. Jakiś poziom powinno się zachować.
Fajne te cęgi, takie nie za mocne
65/100 metacritic, podobne oceny jak te tenetu czy innych bardzo dobrych filmów
65/100 to w końcu sukces i dobra prasa XD
No taki Prestiż to był sukces na pewno https://www.metacritic.com/movie/the-prestige
Bohemian dostał oscara, a miał 49/100 https://www.metacritic.com/movie/bohemian-rhapsody
Zwykle mama ale nie miała dziś czasu :(
Mieszane opinie prawie zawsze zwiastują, że mi się spodoba :D
To jeden z najlepszych „blockbusterów z ambicjami”, jakie ukazały się w tym roku. A kto wie, czy – mimo obecności monumentalnej Diuny – nie najlepszy. Dla mnie na pewno. A czy i Wy tak będziecie sądzić? Cóż – polecam sprawdzić. I podjąć tę decyzję.
A Spider-man? Tez ma ambicje, a sadze ze jednak to jedna z najlepszych propozycji Block-busterów. Bo co jak co ale Blockbustery nie potrzbuja juz kolejnego rozdrabniania na takie z ambicjami a takie bez. Bo nie taka rola tego gatunku (czy tam pod gatunku).
Ciekawi mnie tez ocena, bo na innych recenzjach raczej film dostaje bardzo srednie oceny - ale trzeba bedzie zobaczyc samemu.
Od zwykłych ludzi, przeważają oceny zbliżone do 7/10. Tak jest średnia. Dla mnie, to 7/10. Nie jest to film bardzo dobry, ani film tylko niezły. Jest po prostu dobry. Idealnie wpasowuje się w tą ocenę.
W artykule nie ma wzmianki czy Keanu dała radę.
Keanu jak Rutger Hauer - ratuje każdy film.
Szkoda że tylko filmy ratuje. Gry redów nie potrafił uratować. I jeszcze ta manipulacja że grał, co okazało się kłamstwem. Jakby wiedział w jakim stanie technicznym jest gra. Nie zgodził by się. Można tu zacytować ulubioną postać Redów, czyli Goebbelsa. Który mawiał, że zwykła propaganda ma niewiele wspólnego z obiektywizmem i jeszcze mniej z prawdą.
Rock'and'Rollowość Silverhenda wzbudzała we mnie mieszane uczucia, ale miał swoją stylówkę, dało się polubić, nawet mnie
I tu się mylisz, propaganda musi się opierać na prawdzie inaczej łatwo ją obalić. Kluczem jest takie przekazanie prawdy by wypaść w niej najlepiej
Bo ta R'n'R osobowość ma swoje korzenie jeszcze w latach 80 (właściwie to w końcówce tych lat) XXw, w których to CPrpg powstał. Teraz to po prostu trąci myszką i trochę dziwnym jest, że nie pokuszono się o mały retcon tej postaci.
Haha Lili się już z jajami pożegnała xD
Dosyć niepokojące są te recenzje, ale w większości z nich da się wyczytać, że czwórka jest na podobnym poziomie co słabe rewolucje i reaktywacja.
Jeśli po sequelach (szczególnie najnowszych) terminatora, gwiezdnych wojen i obcego, czyli seriach SF, które miały równie genialny potencjał, a zostały totalnie zaorane, recenzenci nadal uważają dwójkę i trójkę za słabe kontynuacje, to ja jednak wolę zaufać zwykłym widzom.
A ta recenzja w porównaniu do pseudointeligentnego wysrywu, który zafundował nam filmweb brzmi jak wypowiedź typowego widza, także nadzieje zostały podbudowane:-D
Rewolucje to najfajniejsza część. Zajebista walka w Syjonie oraz ta ze Smithem (ze świetnym podkładem muzycznym). Reaktywacja ma tylko spoko scenę co Neo tłucze się z dziesiątkami Smithów na placu.
Ja obie te części stawiam na równi, w reaktywacji mamy od groma akcji i napchane między to wątki filozoficzne, podczas gdy rewolucje potrafią się niemiłosiernie dłużyć i w sumie ogląda się go tylko dla końcówki.
Ale mimo tego te filmy wspaniale rozbudowują ten świat i nie wyobrażam sobie nie sięgać po nie w przypadku odświeżania jedynki. Ciekawi mnie czy z czwórką tak też będzie...
Ocena 8,5 to musi być niezłe arcydzieło skoro przebija oceną oryginalnego Matrixa z 1999 xD a tak serio - ocena na GOL - podziel przez 2 następnie odejmij 1 ....
Autor musiał się naćpać, a potem to już mu się wszystko podobało.
Pełna zgoda. Po ciekawym zabiegu na początku
spoiler start
Gra, Matrix 4 w Matrix 4, WB
spoiler stop
totalnie przeciętny film SF.
Po tym filmie mam wrażenie, że w Hollywood zapanowała moda na dystans do siebie. Jeśli to był zamierzony, poważny i przemyślany ruch to nawet da się 8/10 wystawić (bo to nie jest parodia, a humor z samego siebie jest łatwy do zagrania i niekoniecznie piękny artystycznie), natomiast jeśli ktoś poleciał z "nurtem" i do filmu o perfekcyjnych maszynach dorzucił żartowanie z własnej młodości, przeszłości, dorobku - to bez komentarza.
To tak jakby zrobić film o "brzydkiej" Yennefer z Wieśka jako sequel.
Mniejsza.
Po tym co przeszedł Neo po trójce "odgrzewany kotlet" nabiera nowego znaczenia
Tylko dystans do siebie jest tym trudniejszy, ze łatwo popaść w autoparodię i pastisz swoich wcześniejszych dokonań. I o to niestety nowy Matrix się niebezpiecznie ociera. Ten „dystans” to taka efektowna, pseudo filozoficzna zasłona dymna mająca przykryć to, ze nie ma się do powiedzenia nic nowego ciekawego. Bo ostatecznie nie jest to jakaś nowa pociągająca historia, a jedynie opowiadanie i komentowanie tego, co zrobiło się wcześniej.
Hah, nawet średnia krytyków na internecie dla tego filmu to 65/100. Średnia od userów to 59/100.
Ale oczywiście na GoLu nie istnieją oceny poniżej 8/10. No chyba że trzeba doj**ać jakiejś praktycznie nieznanej grze.
Chyba nie do końca czaisz, na czym polega średnia. I że składa się na nią cała masa różnych ocen, opinii, recenzji.
Przecież mają prawo wystawić ocenę, zgodną ze swoimi odczuciami. To chyba nawet lepiej, jeśli oceny GOLa nie są średnią ocen światowych?
1. Czytaj tekst, zamiast gapić się na cyferki.
2. Gdyby wszystkie recenzje były pisane tak, żeby pasować do "średniej", a nie do odczuć autora, to jaki w ogóle byłby ich sens?
https://www.metacritic.com/movie/the-prestige
Prestiż 66/100, pewnie też gniot XD
65/100 jak na film to dobry wynik, tam oceny zaczynaja się od 20/100
Najnowszy Spider-man, ktorym tak sie ludzie zachwycaja ma 6 oczek wiecej od Matrixa
To jest ta sama redakcja która twierdziła że Sequele SW są do bani, Prequele nie były takie złe a nowy Bond jest w sumie spoko.
Jak dla mnie jeśli piszą na Gry-Online, że film jest dobry to znaczy, że gniot a jak piszą, że gniot to znaczy że dobry XD
Brak Laurence'a Fishburne'a i Hugo Weaving'a przekreślają dla mnie ten film i odzierają go z części mitycznej otoczki jaką ta seria stworzyła :/
Czytając rożne recenzje, najlepiej samemu po prostu obejrzeć i się przekonać, czy warto było po tylu latach wkrzeszać tę markę.
Via Tenor
Oho uwaga bo przyszła elita, oburzająca się o zwykłe słowa
To, że ktoś nie ma ochoty czytać takiego języka w oficjalnych materiałach, powoduje że robi z siebie elitę?
'K****' to też normalne słowo. Chcesz by tytuły publikacji na portalach tego typu również je zawierały?
W innym poście już wyjaśniłem czemu ten wyraz jest nie na miejscu. Stosowanie takich zabiegów krzyczy desperacją, ale nawet stonowanie tego do 'pysk' czy 'gęba' było by trochę bardziej akceptowalne.
Przykro mi, że jesteś niewychowany lub wywodzisz się z środowiska patologicznego, gdzie taki język nie wzbudza emocji. Tak nauczyciele w szkole się do ciebie odnosili, 'wypluj gumę z tego ryja', rodzice w domu- 'zanim wyjdziesz kupić wódkę, umyj ten usmolony ryj'?
Jak nie to, to co? Zwykłe trollowanie?
Już wystarczająco żulerni się można nasłuchać na ulicy, nie mam ochoty tego też czytać.
Widać trafia w gusta niektórych. Jeszcze wyżej inny kolega-prymityw zdaje się lekko bronić takiej taktyki.
spodziewałem się strasznego crapa a wyszedł całkiem niezły średniak a momentami zabawny (oczywiście nie ma żadnego startu do starej trylogii) ale przynajmniej marka martix nie została tak jak star wars obsikana gorącym moczem. Do obejrzenia ale bez ekscesów. Moja ocena ->
Bodajże wczoraj trafiłem na twitterze na jeden klip z tego filmu, gdzie ten młody Morfeusz(?) zatrzymał chyba w kiblu Neo i chciał go przekonać do czerwonej pastylki...
Scena była tak żenująco odegrana, że aż się za głowę złapałem... Może to niefortunny klip, no bo ten matrix jest taki kolorowy i Neo miałby być "ciapowaty" jak na początku całej historii...
Ale obawy po pierwszym zwiastunie teraz tylko wzrosły... Jakiś czas temu chyba oglądałem wywiad z Laurencem Fishburnem, który na pytanie "dlaczego go nie ma w nadchodzącej odsłonie serii", odpowiedział dość dziwnie "spytaj Wachowskiej"...
Nie jestem zbytnio przekonany na pójście do kina - poczekam jeszcze na więcej opinii...
Tytuł publikacji jest żałosny. Ja wiem, że teraz nie liczy się poziom tylko klikalność ale powinniście mieć nieco wyczucia.
Monumentalna Dolna? Toż to byla katastrofa i męczarnia. Dawno tak się nie zawiodłem (i prawie nie przysnalem) w kinie
Pierwsza godzina nuda i festiwal żenady...potem się trochę rozkręca, ale to niestety jeden z tych filmów, który lepiej gdyby nie powstał, niczym kolejne części Terminatorów - tylko że tu wyszło jeszcze gorzej...
Czyli mało Matrixa w Matrixie, a więcej Bladerunnera.
Chyba nie o to w tym chodziło ..
Już wolałbym prawdziwego, koleinego Bladerunnera .. szkoda, że nie doczekam, choćby i do 2137.
Ty, gościu, od Bladerunner'a to weź się odpierwiastkuj...
Ludzie krytykują oceniając 5\10 a krytycy jeszcze niżej, mimo wszystko autor zachwala. I co myśleć o tej recenzji? Może troll, a może kolejny facio nie wie o czym mówi? Póki tacy ludzie tu piszą recenzję to ostatnia jaką czytam na tej stronie. Bez sensu zaufać komus takiemu, a potem żałować spędzonego czasu w kinie.
Zaufaj sobie samemu i pojdz obejrzec, Bohemian Rhapsody został swego czasu zjechany przez krytyków, a pozniej dostał Oscara
Ogolnie jest masa przypadków, gdzie np. takiego Spider-Mana ludze chwala pod niebiosa, a krytycy ze ok po prostu, albo krytycy coś bardzo chwala, a ludziom się to niezbyt podoba
Ile głów tyle opinii, seans kosztuje 25 zł i trwa 2 i pół godziny, to nie jest jakis majatek.
To nie gra na która wydasz prawie 300 zł i pozniej mozesz zalowac
Wow, czynastka, co w każdej dyskusji przytacza opinie recenzentów za pewnik i nie raz i nie dwa tutaj na forum wojował jak ktoś miał odmienna opinie, że tylko krytycy mają rację, teraz próbuje zdeprecjonować wartość takowych opinii.
W tym przypadku ani oceny krytyków ani zwykłych ludzi nie są zbyt dobre, oczywiście nasz autor jest jednym z wyjątków. Więc na razie obejrzę w kinie coś innego a Matrix cóż, poczekam aż pojawi się w jakimś serwisie VOD
Bo filmy często mają strasznie skrajne opinie tak jak ten Matrix
Oceny krytyków są akurat trochę rozbite i nie aż tak jednoznacznie negatywne jak ludzi, ale nawet jeśli byłyby jednoznacznie negatywne to co. Recenzent na GOLu nie ma prawa mieć innej oceny i musi wpasować się w oceny branżowe? Jest to ocena odważna, ale wydaje mi się, by jakoś strasznie szokująca i pozostaje w granicach normy. Sam bym wystawił też koło 8/10, chociaż z tekstem się nie do końca zgadzam.
Mam podobne przemyślenia. Świat się zmienił, matrix się zmienił. Wyszedłem z kina zadowolony.
Również się z tym zgadzam. Jedyne co mnie zakłuło w oczy to wątki komediowe, które moim zdaniem są zbędne w tego typu filmie i psują odbiór. Na siłę jeszcze mógłbym dodać Morfeusza, który wyglądał jak alfons, ale to są detale. Ja również wyszedłem z kina zadowolony.
Nie dajcie się zwieść ocenom krytyków, bo było sporo oscarowych filmów, które po premierze zostały zjechane na potęgę.
Film sypie z rękawów na lewo i prawo nawiązaniami, smaczkami, easter eggami, jest to spoko, o ile jest to podane w rozsądnej dawce i sam film daje od siebie coś nowego ale nie tu...
Ten zabieg to tylko po to by wkupić się w łaski fanów/fanatków/fanobjów trylogii a tych oj nie brakuje.
Sam film nie robi nic nowego, w przeciwieństwie do trylogii nie jest świeży, nie wychodzi przed szereg, nie stara się być innowacyjny, ale jedzie na tych samych pomysłach które były w poprzednich trzech częściach i tak w kółko aż do końca filmu powtarzane są te same patenty, bo twórcy nie wymyślili nic nowego, bo po co jak można zrobić ksero poprzednich części a ślepi fanatycy i tak kupią bilet.
Trylogia w tam tych czasach to było coś, coś nowego, świeżego, niespotykanego, a Matrix 4 nie robi tego a szkoda.
Na Metacritic: 65/100, UserScore 4/10, dla mnie, czyli kogoś kto lubi trylogię, Matrix 4, to typowy średniak, który robi kopiuj&wklej prawie wszystkiego z trylogii.
Może jak pani Wachowski znów stanie się panem (debilizm) to może coś lepszego uda się jej zrobić.
Albo jak obie wrócą do bycia panem to uda im się coś zrobić dobrego, whatever.
Nie wierzę, co czytam.
"Nic nowego, nie świeży, nie innowacyjny"? To z jakiegoś szablonu recenzji? Nadałby się do ogromnej większości sequelów, ale na pewno nie do Matrixa 4
Matrix 4 to porażka na całej linii. Na plus tylko wątki komediowe, ale czy tego oczekujemy od Matriksa?
Słaby film akcji, słaby Matrix, kiepskie walki, kiepska fabuła, zamiast filozofii romansidło, zamiast Cyberpunka plenery z Magdy M.
Wielka nuda. Ha tfu 3,5/10.
To brzmi jak Netflix :(
Pierwsza część filmu jest całkiem niezła, fajne puszczenie oka do widza i igranie rzeczywistością głównego bohatera. Niestety potem idzie wszystko ostro w dół z fatalnym zakończeniem. A najśmieszniej, że nawet naprawdę dobrych scen walki nie było. A i po co w tym filmie jest Smith?
A i po co w tym filmie jest Smith? Pytanie jest ok, ale powinno dotyczyć się Merowinga.
Panu Hubertowi Sosnowskiemu się podoba a więc to dla mnie oznacza, żeby nie iść do kina bo w najlepszym przypadku to jest nudny średniak. Dzięki za oszczędzone pieniądze.
Byłem, widziałem i nie żałuję. Szkoda, że nie było rozmachu jak w poprzednich częściach. Matrix Reloaded w scenie na autostradzie (od momentu walki w parkingu podziemnym) miał więcej akcji niż cały Matrix 4. Były też świetne momenty, a Agent Smith zmiażdżył system. Na pewno pójdę drugi raz.
Via Tenor
Powiem tak, film należy podzielić na 3 części:
1/3 jest bardzo dobra i żałuję, że nie utrzymano filmu tej konwencji. Do pewnego momentu naprawdę można było się zastanawiać nad tym co jest realne a co nie.
1/3 jest średnia. Niby stanowi rozwinięcie i ma się takie poczucie, że dokądś to wszystko prowadzi ale koniec konców po jednym seansie absolutnie nie potrafię wskazać kolejności wydarzeń w tej części filmu. Chaos.
1/3 po tak naprawdę rozwiązaniu wątpliwości film odarty z tajemniczości nie oferuje praktycznie nic.
Jedynie co wali po ryju, to feminizm na końcu filmu
SPOILER DUŻY
spoiler start
Gdy Trinity zaczyna latać, film się kończy i dostajemy żeński cover rage against the machines
spoiler stop
Ogólnie film dla mnie jest manifestacją walki o płciowość. W dobie internetu i "botów" toczony jest bój o prawdziwego siebie. Co w sumie nie ma sensu patrząc na czasy w jakich się znajdujemy i wszechobecną poprawność.
Co do samej realizacji. Film wydaje się płytki. Po obejrzeniu dochodzimy do wniosku, że nie ma w nim żadnego origin story. Można mieć też odczucie, że sama historia jest po prostu mało ważna, jako że dotyczy de facto dwóch postaci.
Postać NPH jest wg mnie słaba - akto nie pasuje do tej roli. A może inaczej - rola jest ok ale on sam będzie zawsze mi się kojarzyć z Barneyem, zwłaszcza gdy gra w podobny sposób.
Jest zdecydowanie za dużo nawiązań i retrospekcji z poprzednich części. Robią to bez absolutnie żadnego smaku - coś musi być pokazane wprost przed oczami, czasami dwukrotnie. Nie ma w tym żadnej finezji i przypomina rozwiązania z Trainspotting 2. Rozumiem krótkie mrygnięcia pokazujące najważniejsze sceny ale ich odtwarzanie na ścianie albo w tv jest dla mnie przesadą.
Szkoda, że nie doświadczymy jakiegoś kolejnego przełomu technologicznego - przecież każda z poprzednich części takowy oferowała. Tutaj efektom nie można wiele zarzucić ale nie ma absolutnie niczego, co mogłoby wzbudzić we mnie jakiś podziw i niedowierzanie. Nawet ten nowy bullet time nie wydaje się niczym szczególnym i nikt nie będzie debatować, w jaki sposób go osiągneli.
Film walki ma jej zaskakująco mało i tak naprawdę chyba każdą scenę widzieliśmy w trailerze. Neo używa jakieś formy telekinezy i w pewnym momencie jest jej po prostu za dużo.
Słabym dla mnie jest to, że film łamie przyjęte przez siebie zasady. Konieczność przeżycia i dotrwania do punktu ekstrakcji dawała pewną dozę niepewności. Usunięcie tego elementu może i wpisuje się w aktualne schematy (brak save pointów i autozapis) ale zaburza sam świat w filmie.
System botów też wydaje się niepotrzebny. Ogromne zagrożenie w postaci agentów zostaje całkowicie zmarginalizowane, a od pewnego momentu nawet usunięte. Jest to zabieg dziwny.
Sam Neo, który w 2 części opisany był jako po prostu kolejny wybraniec tutaj przedstawiany jest jako anomalia anomalii,
spoiler start
by na końcu zostać zepchnięty na drugi plan
spoiler stop
. To jak to w końcu jest z tym wybrańcem.
spoiler start
BTW zauważyć należy, że w filmie nikt nie ginie
spoiler stop
Nie rozumiem też niektórych zabiegów, np.
spoiler start
Dlaczego Jada będąc w systemie nadal jest staruszką a nie młodszą wersją - oczywiście można to traktować jako jakąś samoakceptację ale osobiście tego nie kupuje.
spoiler stop
spoiler start
Po co była w ogóle ta końcowa sekwencja ucieczki przed botami skoro od pewnego momenu mogli zostać normalnie odłączeni od systemu
spoiler stop
spoiler start
Dlaczego nie odmłodzili Hugo, a jeśli faktycznie nie mógł zagrać, to dlaczego przynajmniej ten aktor nie imitował sposobu jego mówienia. Dostaliśmy za to jakiegoś młodego przedsiębiorcę z instagrama
spoiler stop
generalnie jeśli ktoś liczył na rozwinięcie fabuły z poprzednich części i urealnienie miloona teorii o warstwach matrixa itd. to niech odliczy ze 2 oczka od oceny.
Nic dodać, nic ująć. Początek filmu daje nadzieję na to, że faktycznie otrzymamy coś ambitnego i świeżego. Ale w miarę upływu czasu rośnie wrażenie, że to typowy współczesny sequel znanej marki. I spłyca to co otrzymaliśmy do tej pory. Brak konieczności symbolicznej ekstrakcji z Matrixa oznacza, że w każdym momencie można się wylogować bez konsekwencji i co za tym idzie: bez jakiejkolwiek dramaturgii.
Totalna katastrofa. Obejrzałem ten film na minimaratonie łącznie z "jedynką" - kontrast w jakości jest uderzający.
Pierwszy Matrix to zmanierowana wprawdzie, ale klarowna i świetnie skomponowana opowieść. Płynie jak dobry teledysk, sceny wynikają jedna z drugiej, ujęcia są przemyślane, cały koncept wyłożony sensownie i bez tej współczesnej barokowości.
Nowy Matrix wydał mi się kompletnym bełkotem. Jeżeli film stanowi swoisty patchwork aluzji, odniesień, komentarzy do współczesności i mrugania do widza, to czyni to z kompletnym brakiem wdzięku. Konceptualnie to wielki bałagan, a artystycznie miałkie widowicho bez charakteru. Humor raczej pretensjonalny.
Szkoda.
Film niepotrzebny. Ale skoro już go mamy, to: historia lepsza, niż się spodziewałem. Akcja gorsza, niż się spodziewałem. Ale bawiłem się dobrze, choć marzenia o przeskoczeniu "zielonych" sequeli nie zostały spełnione, a przecież one mają sporo za uszami. Na szczęście nie jest gorzej.
Nie dość że bait na samym dnie jeśli chodzi o jakikolwiek poziom językowy - jak widać taki target serwisu - to komentarzami się nie zawiodłem: stawił się cały legion obrońców blockbusterów bez jakichkolwiek wymagań i dzielnie dowodzi, że dziś poziom właściwie się nie liczy a jakkolwiek krytyka to hejt - oraz zapewne intelektualny i kulturowy klasizm. Pan doktor z AGH musi tu być.
No co ty wiadomo, że dzisiaj trzeba z góry wszystko jechać jak bura suke, bo inaczej nie wypada
Może najpierw lepiej zobaczyć?
Wcale nie bronie tego filmu, bo go nie widziałem, ale te oceny z Internetu nie mówią nic
Film może się podobać jak i nie
No i te 63/100 metacritic to dobry wynik i z tego najbardziej cisnę, samo oznaczenie jest na zielono co sugeruje że jest ok
Wiele hitów filmowych miało podobne oceny
Właśnie wróciłem z seansu. Ten film był tak skandalicznie słaby, że mam ochotę pozwać autora tekstu.
Ale szajs. Zdecydowanie jeden z najgorszych filmów roku. Marudziliscie na to, co zrobiło TLJ dla Star Wars? Film Johnsona przynajmniej dobrze wyglądał i miał dobre efekty.
Wachowska nie dość że wylała na oryginalną trylogię szambo to jeszcze zrobiła to bez stylu. Pamiętacie walki ze Strażnika Teksasu, gdy Norris walił z półobrotu i kamera w zwolnionym tempie 10 fps pokazywała jak ofiara leciała za okno/drzwi łamiąc kilka desek? Tutaj mamy dokładnie to samo i to powtórzone kilka razy. Ogólnie wygląd tego filmu to mało śmieszny żart. Reaktywacja sprzed 20 lat wygląda przy tym gniocie niesamowicie. 20 lat!!!
1/10. Mały plusik dla Henwick, która jest jedyną postacią, która nie irytuje swoją grą.
Zdecydowanie wolałbym, aby akt 1 był taki już do samego końca, przynajmniej traktowałbym to jako zamierzoną metaparodię lub spin-off. Ale kiedy w drugiej części fabuła jednak wraca do głównego uniwersum to nie ma nic do zaoferowania.
Aha, to co zrobili z
spoiler start
Merowingiem to najgorsza scena jaka widziałem w kinie od dawna. Podczas koszmarnie zmontowanej walki gość krzyczy do kamery, że film jest gówniany ;)
spoiler stop
Wygląda to jak jakiś amatorski skecz.
spoiler start
Merowinga zeszmacili po całości.
spoiler stop
Via Tenor
eJay -> Jedyny sluszny recenzent. Nie to co te redaktorki z Gola.
Potwierdzam walki to jakis zart. Strzelaniny to jeszcze wieksze gowno i sceny gdzie 10 agentow ma kogos na celewniku a on sobie nagle ucieka i nie trafiaja z 2 metrow to nawet w Druzynie A nie bylo takiej zenady.
NIC doslownie nic w tym nowym Matrixie nie trzyma sie kupy i wszystko budzi uczucie zenady.
Boze im bardziej mysle o tym nowym Matrixie to tym bardziej zdaje sobie sprawe jaki to kupsztal na KAZDEJ mozliwej plaszczyznie filmowej. Szczegolnie jak sie porowno do pierwszej czesc.
Nawet nie chce mi sie tracic czasu na komentowanie.
Wachowska nie dość że wylała na oryginalną trylogię szambo to jeszcze zrobiła to bez stylu. Pamiętacie walki ze Strażnika Teksasu, gdy Norris walił z półobrotu i kamera w zwolnionym tempie 10 fps pokazywała jak ofiara leciała za okno/drzwi łamiąc kilka desek? Tutaj mamy dokładnie to samo i to powtórzone kilka razy.
Między bogiem a prawdą to w trylogii też mamy takie ujęcia
Dużo opinii, że to poziom Jupitera a na GOL to film "zaskakująco dobry". Coś te wszystkie recenzje na tym portalu mocno zalatują...
Ten film ma się tak do starej trylogii Matrixa jak "Dylematu 5" do "Alternatyw 4"
Średniak i odgrzewany kotlet, niewiele wnosi do serii która została już zamknięta ale można było ją rozwinąć na kilka sposobów, czuć mniejszy rozmach. Z drugiej oglądało się to całkiem przyjemnie
Nowy Morfeusz dno.
Nowy Agent Smith to juz KOMPLETNE DNO!
Nawet w tym urywku jak Hugo Weaving krzyczy 'Mr Anderson!' bylo wiecej gry aktorskiej niz przez caly film pokazuje nowy debi... znaczy sie Smith. Oczywiscie, glowna bohaterka musi miec niebieski wlosy, glowny zly jest bialym facetem (bo jakby dali czarnego to by zaraz byl rasizm xD).
Dawno tyle razy nie mowilem zenada podczas seansu. Sam Keanu nie moze udzwignac tego filmu. Glupota za glupota, brak logiki, ten humor to nie wiem czy zamierzony czy im po prostu nie wyszlo bycie powaznym.
Autor oceny, ktory mowi, ze ten film wali w ryj ma racje. Wali w ryj jako guano. Daje 4pkt, bo jednak niewielka liczba watkow i scen byla na poziomie.
Niestety, seria rozczarowań od dłuższego czasu: "Cyberpunk", "Wiedźmin", a teraz "Matrix".
Film cierpi na przypadłość, która zgubiła również ostatnią superpremierę Netflixa, czyli "Nie patrz w górę" - ideologia jest ważniejsza od warstwy narracyjnej, czyli po prostu ciekawej historii. Nowy "Matrix" jest nudny, a nawet nużący. To, co w pierwszym filmie stanowiło znakomity dodatek, teraz stało się istotą opowieści, a sama opowieść stała się czymś drugorzędnym.
Owszem, znów mamy grę symboliką barw (tym razem kpina z wszechobecnego w hollywódzkim dizajnie duetu - czerwony/niebieski), elementy filozofii "symulacyjnej", dywagacje o wolnej woli, pacyfizmie i wojnie, zgniłych kompromisach, kondycji mentalnej współczesnego człowieka, zagrożeniach związanych z rzeczywistością wirtualną itd. Doceniam zjadliwą satyrę społeczną, która kryje się w decyzji, żeby Architekta uczynić współczesnym psychiatrą. Doceniam metarefleksję o kontynuacjach i powtórkach w kulturze popularnej. Doceniam "odwrócony" zabieg "bullet time". Doceniam mnóstwo przypadków autoironii (np. "niebo pomalowane tęczami"). Ale już Merowing sprowadzony do roli troglodyty, który pokazuje, jak nisko upadł nasz świat, ponieważ kultura wysoka zamieniła się w "mordą" Zuckera, albo Trinity jako nieumotywowany fabularnie symbol kobiecej siły - to dla mnie za wiele.
Problem polega na tym, że pod tym nieboskłonem ideologicznych fajerwerków nie kryje się wciągająca historia. Nie kibicowałem żadnemu z bohaterów, nie byłem zaintrygowany tym, co widzę na ekranie, żadna perypetia mnie nie zaskoczyła. Ba, nawet to, z czego słynie "Matrix", czyli warstwa wizualna i imponujące sceny akcji, w tym wypadku nie zachwyca. A kiedy usłyszałem na końcu nowe (żeńskie) wykonanie tej samej piosenki RATM, pomyślałem sobie: "Brawo za oryginalność". Co więcej, wiele razy w czasie seansu czułem zażenowanie (zwłaszcza w czasie sceny z Merowingiem). Nawiązując do słów recenzenta z GOL-a, powiem tak: zamiast dobrej opowieści filmowej, która ubrana jest w subtelne aluzje do problemów współczesnego społeczeństwa - dostajemy ideologiczną łopatą prosto w ryj.
Szkoda. Daję 6/10, ponieważ pierwszą część filmu oglądałem mimo wszystko z pewnym zainteresowaniem. Potem było już tylko gorzej. Omawiam z uczniami "Matrix" na zajęciach (przy okazji opowieści Platona o jaskini). Niestety, nowy "Matrix" nadaje się jedynie do tego, żeby pokazać w szkole, jak nie należy opowiadać pewnych historii.
Straszne.. Ze ludzie obecnie wszędzie widzą ideologie :O
Cóż - widzę brak konsekwencji - jeśli mnie pamięć nie myli to (pomimo, że zachowawczo) jednak rozpływałeś się nad Cyberpunkiem w wątku o tej grze niebawem po premierze ... a teraz nazywasz go rozczarowaniem?
Co do Matrixa - sformułowania typu ... dostajemy ideologiczną łopatą prosto w ryj ... oraz ... pod tym nieboskłonem ideologicznych fajerwerków ... podobają mi się od strony literackiej, pomimo, iż wcale niewiele mają wspólnego z samym filmem. Co do braku naprawdę wciągającej historii muszę się jednak zgodzić. Nie było najgorzej - ale - jak na Matrixa powinno być zdecydowanie ciekawiej.
Co do platońskiej jaskini - mam nadzieję, iż zwróciłeś uwagę na podobieństwa Matrixa do świat cieni będącego iluzją i kamuflażem stwarzającym grę pozorów, która oszukuje ludzki rozum i wprowadza w błąd zmysł człowieka czyniąc go niewolnikiem własnych pragnień, żądz i odczuć? Może warto zwrócić uczniom głównie uwagę na podobieństwa mieszkańców jaskini oraz ludzi funkcjonujących w Matrixie, a nie tylko sposobu przedstawienia ... pewnych historii ...?
Ciekawe, czy gdyby Platon miał współczesne możliwości produkcji filmowej to lepiej wyreżyserowałby Matrixa, (mówię o pierwszej części, nie o czwartej) w IVw p.n.e. bazując na swojej metaforze -)
1. O ile mnie pamięć nie myli, dałem CP2077 ocenę 7/10. Broniłem i bronię tego, co dobre w grze, a krytykowałem i krytykuję to, co złe. I tak: w ostatecznym rozrachunku CP2077 to dla mnie ogromne rozczarowanie.
2. Dzięki za dobre chęci, ale raczej nie potrzebuję rad na temat tego, jak interpretować i omawiać na zajęciach związki między Platonem i "Matrixem". Zajmuję się tym zawodowo od wielu lat (mam również na koncie publikację naukową na temat intertekstualności), więc nie trzeba zwracać mojej uwagi na rzeczy oczywiste.
3. Co do ideologii... Dlaczegóż moje uwagi są niesłuszne? Przecież Wachowska wciska widzom pewną ideologię i sama się z tego śmieje. Film jest przerysowany, parodystyczny i autoironiczny. Podobny nieco do "Nie patrz w górę", gdy idzie o wykorzystanie satyry. I cierpi na tym prezentowana historia. Z "Pasji" zrobił się taki "Żywot Briana".
ad 1; uh, nie myślałem, że 7/10 można nazwać ogromny rozczarowaniem, jednak możemy mieć odmienne kryteria oceny tych samych rzeczy.
ad 2; nie znam Twojego dorobku naukowego, jedynie zwróciłem uwagę na ewidentne podobieństwa, które - rozumiem już teraz - także dostrzegłeś.
ad 3; zwyczajnie po seansie nie poczułem, żebym dostał "...ideologiczną łopatą w ryj...", być może doszukiwałem się - na wzór cz.1 - religijnych czy wręcz filozoficznych elementów ukrytych w filmie, oceny współczesnego społeczeństwa i wpływu technologii na nie, nie wspominając o motywach NWO, co nie znaczy, że tęczowe niebo, a zwłaszcza zakończenie filmu, nie zwróciło mojej uwagi. Niemniej nie było to wystarczające, abym mógł powiedzieć, że facet, który zmienił pleć poddaje widza systematycznemu (a więc w tym wypadku trwającemu przez cały film) procesowi indoktrynacji wpajając tym samym taką, a nie inną ideologię.
BTW - Trinity jako symbol kobiecej siły, jest dobrze umotywowana właśnie, i nie jest to też żadna ideologia (przecież nie wymagałeś aby była ona symbolem męskości prawda?) Dokładnie zostało w filmie wyjaśnione co jest tak naprawdę "siłą napędową", i nie dotyczyło to li tylko postaci żeńskiej, ale i męskiej, która przecież w części pierwszej z 1999 roku była protagonistą.
O CP2077 pisałem wiele w innych wątkach, więc powiem krótko: rozczarowanie "ogromne", bo w czasie rozgrywki dałbym niejednokrotnie 10/10... póki tzw. otwarty świat (wraz z problemami silnika, mechanikami rozwoju postaci itd.) nie uderzał mnie obuchem po głowie. Zmarnowany potencjał, a mogła być gra wszech czasów. Tyle o moich odczuciach.
Jeśli chodzi o "Matrixa": IMHO akcja z Trinity nie była umotywowana fabularnie. Rozumiem koncept pełnej jedności (siły itp.) w dwójcy (albo po "jungowsku": pełnię rozszczepionej jaźni, animusa i amimę razem), ale był on konsekwencją gadki szmatki, która miała podłoże ideologiczne, a nie sprawdzała się jako zabieg narracyjny. A przez "ideologię" nie rozumiem (co zdajesz się sugerować) promowania transpłciowości. Mam na myśli pewien zestaw poglądów, które (rzecz naturalna i pożądana) towarzyszą wielu produkcjom filmowym - czasem lepszym, czasem gorszym. Powtarzam: problem nie polega na tym, że film oparty jest na jakiejś ideologii, ale na tym, że ideologia bierze tutaj górę nad warsztatem narracyjnym. I tyle. No bo czy np. scenę z Merowingiem uznajesz za udaną pod kątem filmowym (warsztatowym) i fabularnym (narracyjnym)? Nawet jeśli ona ma ideologiczny sens (a dla mnie - ma), to jest po prostu słaba pod każdym innym względem (nawet jako wyraz autoironii czy parodii).
Żebyśmy się dobrze zrozumieli: mnie warstwa ideologiczna tego filmu odpowiada. Zgadzam się z wieloma obserwacjami Wachowskiej na temat naszych czasów. Co więcej, uważam, że "Matrixy" to zawsze były w znacznej mierze filmy o miłości (także w kontekście symboliki religijnej), zaś satyra społeczna stanowiła ich znaczący element. Niestety, ideologia nie znalazła w tym wypadku dobrego wyrazu filmowego. Stąd też - z czym się chyba zgadzasz - sama historia nie jest zbyt zajmująca.
Może jest tak, jak twierdzi Persecutor: Wachowska przeszarżowała z rozmysłem (wielomilionowy trolling). A może Lana potrzebuje Lily tak, jak Neo - Trinity, żeby w pełni rozwinąć skrzydła. Może jedna siostra ma dobre pomysły i refleksje, a druga - potrafi opowiadać historie. Tak czy owak, film na tej szarży lub tym rozdzieleniu ucierpiał.
Sama historia w formie streszczenia nie jest zła. Pomysł był całkiem dobry. Anomalia anomalii. Satyra na powtórki i rimejki. Refleksja o problemach mentalnych człowieka XXI wieku. Zmierzch tzw. kultury wysokiej. Ucieczka przed wolnością. Komplementarność pierwiastka męskiego i żeńskiego czy też zbawcza rola miłości. Itd. Itp. To wszystko ma sens w kontekście kolejnego "Matrixa". Ale zabrakło umiejętności, żeby z tego wszystkiego sklecić dobry film. Inventio na piątkę, ale elocutio na dwójkę lub trójkę z minusem. ;)
Co do CP2077 - dobrze, że nie uruchomiłeś pierwszy raz na konsoli (jak się domyślam), dopiero wtedy byłbyś rozczarowany. Ja tak zrobiłem i musiałem następnego dnia kupić wersję na PC. Było (już na samym początku, tj. w chwili premiery) nieporównywalnie lepiej grać na komputerze, tyle, że sama gra jakoś mnie nie zachwyciła. Nie miałem wyolbrzymionych wymagań, ot liczyłem na przygodę, w której utkwię tak jak w 2015 w TW3, niestety było zupełnie inaczej. Skończyłem grę bez większego entuzjazmu i nawet nie byłem w stanie narzekać na problemy (lub raczej "niedoróbki") techniczne. Z całej gry do dziś pamiętam tylko Panam -)
Odnośnie ostatniej części Matrixa:
1. Trinity - gdyby koncepcja jedności z Neo miała zostać przedstawiona retorycznie, to przed Matrixem 4 musiałby powstać (nazwijmy to umownie) Matrix 3.5, w którym scenarzysta/ka zaprezentowałby swoją wizję dotyczącą tego zagadnienia - wynikiem czego - widz musiałby przyjąć wtedy tylko jedyną i słuszną interpretację (co jak wiesz nie jest do końca możliwe). Stosując zabieg krótkiej wypowiedzi (tj. gadki szmatki jak to nazwałeś) oddano odbiorcy możliwość samodzielnego uzasadnienia tego aspektu (choćby uzasadnienia bazującego czy to na prazasadzie i filozoficznych - czy nawet metafizycznych - koncepcjach jedności).
Jest jeszcze (domniemam) inna przyczyna: jak ktoś wyżej napisał "... Świat się zmienił, matrix się zmienił...", co dobrze podsumowuje opisanie jedności ich (T&N) bytów li tylko kilkoma zdaniami, zwyczajnie współczesny przeciętny odbiorca filmu nie byłby w stanie przyswoić więcej, jak tylko kilku linijek textu, bardziej rozbudowany opis uznałby pewnie za nudę (jak sam pewnie wiesz "przeciętny odbiorca" Matrixa w 1999 roku był zdecydowanie bardziej wykształcony i dociekliwy niż współczesna młodzież, która nie jest w stanie przeczytać - o przyswojeniu już nie wspominając - dłuższego fragmentu słowa pisanego, oczywiście poza wyjątkami). Matrix współczesny nie jest skierowany wszak tylko do fanów (a więc już dzisiaj osób w wieku 40 i więcej lat), ale i także do młodych widzów, którzy rodzili się +/- w chwili gdy my oglądaliśmy cz.1 Matrixa w kinie. "Siła miłości" wyjaśnia wszystko -)
2. Ideologia - nie sugerowałem, iż film wpaja na siłę i promuje transpłciowości, jedynie zwróciłem na takie elementy uwagę. Pisałeś o "ideologicznych fajerwerkach", które, zniszczyły opowieść w tym filmie, więc tylko chciałem zaznaczyć, iż nie każdy odniósł takie wrażenie. Poglądy przedstawione w tym filmie to jak iluzją stworzona dla nas przez potężne międzynarodowe interesy, które inwestują w to, abyśmy nie zobaczyli tego, czego nie chcą nam pokazać. Jedni to widzą dokładnie, inni nie, a kolejna grupa zastanawia się dlaczego akurat jest tak, a nie inaczej -)
Myślę, że jest to bardziej kwestia odbiorcy (filmu w tym wypadku) i jego zapatrywań na świat i społeczeństwo oraz drogę rozwoju ludzkości w zestawieniu z poglądami jakie sam widz reprezentuje. Część z nas będzie dopatrywać się ideologii, inni podejdą do treści z nastawieniem poznania teoretycznego, niezależnie od tego, czy wypracowany w jej ramach obraz pojęciowy odpowiada czyimkolwiek interesom.
3. Scena z Merowingiem - akurat dałeś przykład najgorszej sceny w całym filmie. Szczerze przyznaje rację, co więcej w pierwszej chwili nie mogłem dać wiary w to co widzę, przez co jego monolog zszedł na drugi plan tej sceny. Merv wyglądał jak gość z innego filmu, może po stracie Persefony miał załamanie nerwowe -) inaczej sobie tego nie mogę wytłumaczyć.
Są jednak takie sceny jak dyskusja o grach w gabinecie, która pewnie pokazuje jak w Warner Bros potoczyły się dyskusje na temat realizacji czwartego filmu Matrixa. Wcześniejsze filmy rzeczywiście dotyczy wszystkich wymienionych podczas rozmowy rzeczy (oczywiście nie tylko), a czwarta część łączy wszystkie te elementy. Co ciekawsze okazuje się prawdą, że gry Matrix były rzeczywiście oszustwem samej matrycy, aby utrzymać w ryzach zaprogramowane wcześniej tendencje Neo i rewolucję (pamiętasz jak części drugiej architekt matrycy mówi, że to maszyny stworzyły Neo jako program do absorbowania sprzeczności w symulacji, tak aby ludzkie rewolucje tylko pomogły wzmocnić kolejne wersje matrycy?). I tutaj mamy - z szacunkiem dla widzów, którzy oglądali wcześniejsze części - tego potwierdzenie (z ukłonem do Baudrillard'a, z którego twórczości - podobnie jak z Platona i Sokratesa - ten film czerpie wiele).
4. Jak wcześniej powiedziałem - nie ma co porównywać obecnego Matrixa, do pierwowzoru z 1999 roku. Jednak zaprezentowana w części czwartej metakonceptualna idea powrotu do Matrixa, poprzez uczynienie Matrixa niczym innym jak częścią Matrixa jest dla mnie genialna, jej realizacja być może nieco mniej, jednak ją akceptuję i podobała mi się.
Takie filmy jak Matrix (cz.1), powstają może raz na 20 lat. Tak się zastanowiłem, i na palcach jednej ręki dałbym radę policzyć filmy przełomowe (i nie mówię tutaj o gatunku S/F jedynie). Niemniej na współczesne czasy, uważam ten film za dobry, w sumie jeden od 2 lat, na którym się nie nudziłem. Nie tylko inwencję, ale i styl wykonania przyjąłem pozytywnie, jak na filmy 2020 i 2021 to nawet więcej jak pozytywnie.
A mnie się podobał, oczywiście jak na filmy które obecnie powstają. Z cz.1 nie ma czego porównywać, ale szczerze myślałem, że będzie dużo gorzej. Dla mnie najlepszy film tego roku. Daje 7, ale gdybym go zestawił z Bondem i Pająkiem z tego roku to byłby musiał dostać 9.
Nie był to jakis porywajacy film, ale ogladało się go dobrze, inna sprawa, ze nie uwazam zadnego Matrixa za jakies arcydzielo (ogladałem tego pierwszego rok temu i mocno sie zestarzał).
Troche glupotek było, gra aktorska tez nie powaliła, mialem wrazenie ze efekty tez raczej srednie, ale ogolnie czas upłynął mi szybko i mi się podobało
Szczegolnie początek, kiedy Kijanu jest programistą (Matrix 1999 Goty XD), druga połowa i całe to romansidło troche gorsze
Taka Diuna, ktora technicznie jest arcydziełem i której dałem 7 w sumie mnie usypiała momentami, a Matrix wszedl na luzaku
W tym roku słabo było z filmami, chyba Ostatniej nocy w Soho i nowy Bond najbardziej mi podeszły
Nie wiem gdzie wy widzicie tam słabe efekty. Moment gdy ten zlew roztrzaskuje się o pole siłowe jest tak perfekcyjnie zrobiony, że można byłoby się zastanawiać czy keanu faktycznie tego nie potrafi
Jakie to piękne oglądać kłótnie nastolatków eh, przypominają mi się czasy młodości.
No dobra śmieszkowanie (done) to teraz do tego co sądzę o filmie. Powiem tak byłem wczoraj w kinie i szczerze całościowo mi się podobał i jako fan trylogii jedynie przyczepić mógłbym do początku filmu bo był straszny chaos I nawet mnie było ciężko się połapać przez pierwsze 40 min filmu o co comon.
A po tych 40 minutach zaczą się efekty kuli śnieżnej. Bardzo fajny był patent z rojem tylko szkoda że siostry nie poszły na całość. Bo w pewnych scenach ograniczyły się tylko do użycia płci męskiej.
Osobiście najnowszego matrixa traktuję bardziej jako film epilog do trylogi niż początek czegoś nowego. Daje 7,5/10 za ten chaos na początku. Bo nawet mnie było ciężko załapać o co w filmie chodzi na początku. Dlatego mocno zalecam obejrzenie oryginalnej trylogii dopiero potem matrixa 4 epilogowego.
A I przy okazji pozdrawiam wszystkich z okazji świąt i nowego roku.
Jakie to piękne oglądać kłótnie nastolatków eh, przypominają mi się czasy młodości.
I juz wiesz, ze dalsza czesc opinii mozna sobie darowac xD
Zdecydowanie lepsza część od 2 i 3. Mi się film bardzo podobał, chociaż niepotrzebnie wszystko nam wyjaśnia. Wolałbym więcej tajemnic i otwartych wątków, które by pozwoliły wyobraźni działać. W każdym razie udany reboot.
A ja chętnie pochwalę Wachowską. Dla mnie przed seansem najważniejsze było to, czy w jakiś logiczny sposób wytłumaczą te tytułowe zmartwychwstania. Nie dość, że to zrobiono z sensem, to jeszcze opowiedziano, co się działo przez te 60 lat nieobecności Neo. Ciekawa była ta historia, mają fajny materiał na jakieś parę odcinków Animatrixa. Muszę przy okazji przyznać, że dużo bardziej podobały mi się sceny z prawdziwego świata niż z Matrixowego, w starej trylogii byłoby to nie do pomyślenia.
W dodatku fabuła nie kłóci się z poprzednimi częściami. Myślę, że też tu można pochwalić twórców, bo patrząc na to, że rewolucje praktycznie zamykały całą serię, to scenarzyści musieli się nieźle nagimnastykować, by napisać jakąś logiczną kontynuację serii.
Niestety choć historia jest dobra, to szwankuje jej realizacja. Wiadomo, ciężko w tych czasach zrobić coś rewolucyjnego i choć widać, że się starano, to niestety nie ma to podjazdu do poprzednich części. Ale brak genialnych walk i charakterystycznej dla tej serii muzyki (która i tak nie była zła) jest tu najmniejszym problemem.
Boże Święty, co oni zrobili z biednym Morfeuszem? Już nie chodzi mi o aktora, ale sama postać była tu wciśnięta tak na siłę, że twórcy chyba sami nie wiedzieli co potem z nią zrobić. Nigdy bym nie pomyślał, że to on będzie najsłabszym punktem tego filmu.
Także można powiedzieć, że film był tak samo gówniany, co zajebisty. Trochę bolą jednak te krytyczne oceny, bo spodziewałem się dużo gorszego tworu (choć jak zaczęli rozmawiać o tym Warner Bros, to zacząłem się zastanawiać czy to nie jest przypadkiem jakaś parodia), ale w sumie? Mam to gdzieś. Jak poleciały zielone napisy z legendarną muzyką na samym początku poczułem taką samą ekscytację jak za dawnych czasów gdy się za młodu oglądało ostateczną walkę ze Smithem. No i spełniłem swoje marzenie z dzieciństwa, byłem w kinie na Matrixie, nie był to jakiś wymarzony film, ale zawsze coś:-D
Tylko niech nie robią tej piątki, bo to tym bardziej się nie uda.
Wg mnie cały pomysł z Trinity kłóci się z trylogią i nie jest dosłownie niczym wyjaśniony. No ale to moje zdanie.
Nowa wersja świata Matrixa, nowy wybraniec. W tej wersji wybrańcem była ona. Mamy się domyślić, a pewnie będzie to wytłumaczone w następnej części, o ile powstanie.
Zgadzam się chyba we wszystkim z niegdysiejszym golowiczem:
https://www.youtube.com/watch?v=GlZLU-dT1yk
Powiedziałbym, że rozczarowanie, ale za dużych oczekiwań nie miałem. Fabuła ani trochę nie angażuje, świat jest ledwo, ledwo zarysowany, mamy pewną dawkę autoironicznego humoru, który ociera się o kicz, motyw przewodni, trochę żenujący, niektóre postacie kompletnie zbędne i nic nie wnoszące. A jak już przy nich jesteśmy, to widz cały czas ma wrażenie, że budżet filmu nie pozwolił zaangażować oryginalnej obsady. Nawet sceny walki są trochę na "odwal się".
Obejrzeć można, choć raczej jako mało angażujący film na wieczór w domu- na pewno nie warty wizyty w kinie.
Dziwne, że dla przyzwoitej recenzji filmowej musiałem zajrzeć aż tutaj, bo taki Filmweb stać było tylko na jakieś przeintelektualizowane wypociny.
Byłem dzisiaj, jak na matrixa to 5/10 niestety. Ani walk za bardzo, ani bullettime za bardzo,ani nowy-stary Smith, który sam nie wie czego w sumie chce, ogólnie takie miałem momentami wrażenie, że brakowało budżetu. Ciągłe dosłownie niedowierzanie Keanu, że można było tak matrixa zeszmacić. Niby autoironiczne podśmiechujki, ale jednak nie pykło.
No i ten ciągły fan serwis, jak w pająku. O wiele za przegadany i przytłoczony retrospekcjami z pierwszych części, jakby ewidentnie chciano nam przypominać, co w zasadzie oglądamy. Sam Meo też o ile nawet coś twarzą próbował zagrać, to jego zmiana frontu mnie nie przekonała. Najpierw wypierał wypierał a potem pyk, "walić to".
Ach, no i kloszard-Merv i "wygnańcy" - katastrofa!! Nie o takie ""easter eggi"" nic nie robiłem!
Autor wspomina rój jako ludzi zaślepionych mediami - no zupełnie się nie zgodzę, dla mnie to było raczej pacyfistyczne rozwiązanie na temat wybijania populacji i uderzenie we wciąż lubiany motyw zombie/gier - toż oni bezmyślnie wypadali tam z okien. Jedyne co do mnie przemawia to motyw jaki za tym stał - w końcu lepiej nie tracić "cywili", którzy przecież byli bateryjkami, tylko wprowadzić cyfrowe byty.
Co do wypinania Trinity w locie-to ostatecznie nie takie głupie do końca, bo przecież odpięcie jej nie spowodowało, że wyszła z systemu, a tylko musieli ją zacząć dalej nadawać zdalnie i dopiero wtedy mogła wyjść - tylko dość mętnie to przedstawiono. Jak również przy okazji kompletnie bez sensu tam był ten kostkowy Morfeusz i duch objawiony. Skoro mogli tak infiltrować miasta maszyn, to po co w ogóle jakieś przyczajki....
No a niestawną wisienką na torcie była zfeminizowana wersja końcowej piosenki Rage'ów :-D
Film nie jest zły. Czemu więc 5?! Niektórych filmów i gier nie powinno się ruszać. Trylogia Matrixa była dobra, a największe wrażenie zrobił oczywiście pierwszy epizod. Tutaj mamy wyłącznie granie na nostalgii, podlane współczesnym sosem żartów i kawałów. Pole do popisu było spore, jako, że świat to program komputerowy, no i właśnie dziwi brak jakiś odważnych inicjatyw. Jest dość zachowawczo. W każdym razie obejrzyjcie, bo tylko tak wyrobicie sobie zdanie. Nie jest to czas stracony, jednak to też nie jest Matrix z akcją, klimatem i powagą trylogii. Tribute? Fan art? Jak zwał tak zwał.
Film zmontowany lepiej niż 2 i 3ka i oglada się przyjemnie. Ale główna wada jest brak odwagi, i w pomysłach na fabule, i w pomysłach na sceny walk. Brakuje tego matriksowego połączenia odpowiedniej muzyki i akcji. Brak efektu wow! i zaskoczenia, a przecież symulacja w symulacji aż się prosi o rozwinięcie.
Zdecydowany plus to gra aktorska, w szczególności Keanu. Postać Morfeusza to jedno z pozytywnych zaskoczen, w końcu wyjęli mu ten kij od szczotki, który połknął w oryginalnej trylogii.
Nieźle też im wyszlo balansowanie i niepewność co do tego, co jest realne a co nie jest. Jak w pierwszym matriksie.
Ten nowy jest trochę za bezpieczny, to nie jest walka o przetrwanie, tylko o miłość. Może Neo i Trinity zasłużyli na taki epilog. A może to tylko kolejna wersja Matrixa. Zresztą ciekawsza od poprzedniej, bo bardziej subtelna w metodach kontroli. Wróg stał się psychoanalytykiem ;).
Oglądałem na dwa razy. Nigdy nie powinien powstać. Rozumiem, że można zjeść dwa, trzy odgrzane kotlety. Ale całe wiadro ? Szkoda, że za tę kasę nie nakręcono, czegoś nowego.
Ale kto bogatemu zabroni?
Film jest bardziej po to żeby pokazać widzom, którzy wychowali się na filmach z tymi aktorami, że czas przemija i następuje nowa rzeczywistość ctrl-c, ctrl-v.
Nadchodzi nowa era filmów i odbiorców. Za niedługo będą robili tatuaże "Domestosa".
Jaka widownia takie filmy.
Chociaż wielu leciwych aktorów jest fenomenalnych na żywo na scenie!
Nie ma żadnej nowej ery. Są dobre i złe filmy. Są dobre filmy zrobione przez księgowych i kiepskie zrobione przez wielkie nazwiska.
Wachowska lubi słuchać swojego głosu, to co wyczynia w "Zmartwychwstaniu", zakrawa na onanizm nad starymi fotografiami. To w kontekście reżyserii, natomiast jeśli chodzi o arkusze excela to Warner Bros najzwyczajniej w świecie, odcina kupony od marki Matrix.
Milczeniem pominę fakt, że chcieli kręcić czwartą część nawet bez udziału żadnej z sióstr.
Byłem wczoraj w kinie, obejrzałem bez większych oczekiwań i uważam, że film dobrze uderza w dzisiejszy świat rządzony przez social media, serwisy typu Netflix czy gry, w których chodzi o nieustanną sieczkę oraz coraz to większe i dziwaczne spluwy (czyżby nawiązanie do CoD-a i Battlefielda?). Można odnieść wrażenie, że to też film dla osób nowych w świecie Matriksa (Bugs i jej załoga - trochę krindżowe), wstawki z pierwszych filmów jako przebłyski pamięci ok, ale przy scenie z wyborem pigułki to jednak trochę przesada. Bardziej to melodramat, który ma nam pokazać, że najważniejsze są uczucia, których żadne AI nie zniszczy mimo wielu prób i nienawiści, o ile takowa odczuwa. I myślę, że jakaś część fanów chciała happy endu dla duetu Neo-Trinity i naprawdę ciężko było im nie kibicować. Mocnymi plusami na pewno byli nowy Smith i Rój, przypominający zombie (odniesienie również do naszego świata, co wspominałem na początku).
Aczkolwiek interesujące mogłoby być wykorzystanie motywu, że cała trylogia Matriksa to jednak wymysł projektanta gier. To by totalnie rozsadziło nam mózgi.