Wiem, że to raczej nie najlepsze miejsce na tego typu pytania i zapewne niczego konkretnego się nie dowiem, bo dam Wam powód do żartów, ale... może jakieś rady co do tego jak się przemóc, by chociaż raz w jakiś sposób zagadać, spróbować swoich sił w rozmowie z dziewczyną czy cokolwiek takiego? Ostatnio, gdy jechałem porannym autobusem siedziała przede mną taka jedna ładna dziewczyna, dość urocza z wyglądu, ale oczywiście jestem na tyle wielką niedorajdą i nic nie zrobiłem, no i wpadła mi w oko nawet bardzo, do tego stopnia, że planuję jeździć ciągle tym samym autobusem jak debil mając nadzieję, że znowu na nią wpadnę. Nigdy nie byłem dobry w kontaktach z dziewczynami, ba, byłem i w sumie nadal jestem w tym beznadziejny, więc tym bardziej mi trudno.
Miałem co prawda już jedną dziewczynę, ale związek i wszystko inne zaczęła ona, więc nie wiem czy mogę to jakoś zaliczyć do doświadczenia.
Także no... co robić? Macie jakieś rady, by się z tym ogarnąć? Zważywszy, że połowa użytkowników tutaj to ważni prezesi (tak, wiem, martwy żart) to może macie jakieś wskazówki, które zdobyliście w przeszłości? Mam zacząć ćwiczyć przed lustrem, w głowie czy coś takiego? Czy może po prostu rzucić się na głęboką wodę i od razu podejść i coś mówić (chociaż w tym przypadku pewnie pójdzie źle, bo w mojej opinii raczej nie jestem zbyt dobrym rozmówcą).
Żadnych żartów nie będzie, tutaj jest poważny i profesjonalny poradnik ponadczasowy.
https://www.youtube.com/watch?v=8-BxyxJ97rI
Jedź na tydzień gdzieś, gdzie Cię nie znają. Jak zrobisz z siebie debila przed nowo poznaną dziewczyną to nie będziesz się martwił że spotkasz ją po drodze do pracy/szkoły.
Na pewno są w internecie jakieś poradniki podrywu czy coś w tym stylu.
Trochę odwagi, bo jak tak dalej będzie to będziesz miał łapę jak Pudzianowski.
Ps. I owszem... To nie jest najlepsze miejsce na tego typu posty :D
Raczej malo kto poznaje się na ulicy, wiekszosc ludzi poznaje się w szkole/pracy/portale internetowe
Tak wiec takie podejscie w 'realu' i zagadanie, zawsze bedzie dziwne, moze wylapiesz plusa za odwage, ale utrzymanie rozmowy z taka przypadkową osoba jest trudne, no chyba ze trafisz na jakas wygadana
Domyślam się, że ktoś poznany przypadkiem na ulicy nie brzmi na najbardziej obiecującą relację i do pewnego momentu sam uważałem, że takie coś nie wypala. Jednak w pewnym momencie okazało się, że znam ze dwie osoby, które od kilku lat są w związkach z takimi osobami, więc pomyślałem, że może i mi by się udało.
Przemyśl sobie tylko wstęp, a później już musisz improwizować by nie wyglądało, że recytujesz jakieś regułki. Bądź sobą. Zaryzykuj, bo nic nie tracisz, a możesz się okazać szczęściarzem i uda Ci się rozkręcić związek. Gdy już zobaczysz, że ona ma chęć na dalszą rozmowę z Tobą to możesz jej wyznać, że jeździsz tym autobusem po to by spotkać ją ponownie. Możesz także zagaić rozmowę w ten sposób: "Cześć, widziałem Cię pewnego razu gdy jeździsz tym autobusem z rana i nie mogłem się zebrać na odwagę by zagadać, więc od tamtej pory czekałem gdy będzie moja druga szansa. Czy miała byś ochotę lepiej się poznać?". Czy coś w tym stylu. Mówiąc prawdę i nie siląc się na jakieś ubarwienia rozmowa przychodzi łatwiej wg mnie. Powodzenia.
Mój 10-letni syn ma więcej odwagi niż studenci. Dlaczego? Bo nauczyłem go, że ma mieć wyebane co o nim sądzą randomy z Podlasia! Zrobisz z siebie debila, idiotę, dzbana... i co z tego? Obchodzi Cię zdanie niuni, która Cię zlała? To masz słabą psyche i straciłeś ostatnią szansę na poślubienie matki twoich dzieci. Następnej okazji już nie będzie. Uwierz.
Czy ja wiem. Lepiej by chyba było jakby potrafił trzymać fason. To nie jest odwaga, o czym piszesz, tylko brak samokrytyki. Żebyś nie zobaczył go, któregoś dnia w internecie jak dla lajków wsadza sobie różny asortyment w odbyt. Może zdobędzie przez to dziewczynę, ale raczej nie będzie ona okazem inteligencji, ani dobrym materiałem na matkę.
A ja uważam, że będzie szczęśliwy i bardzo dobrze go uczył. Szacunek za to i szkoda, że mnie tak rodzice nie nauczyli. Chlopak przede wszystkim będzie miał w życiu powodzenie bez względu na to, czy będzie przystojny czy nie. Nie ta pinda, to następna, ale zawsze jakaś się znajdzie, sprawdzone info.
Em, to jest trudne. Bardzo Trudne. Nie potrafiłbym zagadać do losowej osoby nie znając jej ani trochę, bo okaże się, że ty jej nie polubisz, a ona ciebie tak. I właśnie ta osoba może poczuć się smutno. Nie lubię robić nikomu przykrości, a taki scenariusz jest możliwy :p
Co mogę poradzić... Trzeba po prostu zagadać. Ale jak? No właśnie, jak ją zawołać? Hej! (nie odwraca się bo nie wie, że to do niej), głupio drugi raz to samo powiedzieć i poczujesz się bardzo niepewnie. Także musisz kontakt wzrokowy najpierw dostać by była pewność, że słyszała czy coś. Słaby jestem w radzeniu, ale tak jak pisali: tylko wstęp myśl, resztę i tak pomieszasz lub zapomnisz. Poza tym rozmowa działa w dwie strony, nie możesz jej uderzyć ścianą tekstu z głowy, bo rozmowa działa w dwie strony i musi być ta wymiana słów...
Powodzenia w szukaniu i rozwijaniu kontaktu!
Pamiętaj by nie być za prędkim w tym wszystkim, po prostu spędzaj miło czas :)
Na to jest tylko jedna rada. Gadaj wszędzie gdzie się da i z kim się da. W sklepie, na ulicy, w autobusie, na spacerze. Z ekspedientką, kierowcą, babcią, sąsiadką, dozorcą, etc. Im bardziej otworzysz się na ludzi, tym łatwiej i bardziej naturalnie przyjdzie Ci nawiązywanie kontaktów. Nie można jednorazowo wzbić się na wyżyny elokwencji, lub nagle zmienić się z mruka w gadułę. To wymaga ćwiczeń i praktyki. Jest tyle sytuacji każdego dnia prowokujących do rozmowy, że na pewno nie zabraknie Ci materiału do ćwiczeń :)
Oczywiście nie ma się co zrażać kilkoma niepowodzeniami, jedni nawiążą rozmowę chętnie, inni wręcz przeciwnie - ale to ich problem, nie Twój ;) Można umrzeć czekając na cud, albo spróbować coś zmienić i wykazać się inicjatywą. Najwięcej w życiu osiągają ludzie, którzy mimo niepowodzeń cały czas próbują.
Nie nastawiaj się w tej sytuacji, którą przedstawiłeś na happy end. Istnieją minimalne szanse, że spotkasz tą samą dziewczynę jeszcze raz. Tylko kasę na bilet autobusowy zmarnujesz:-P.
Następnym razem jeśli zobaczysz kogoś fajnego, to od razu atakuj, a nie mów sobie, że to się nie uda i że spróbujesz następnym razem, bo następnym razem zrobisz dokładnie to samo. Uwierz mi, miałem praktycznie identyczną sytuację co twoja (powiem więcej, byłem w jeszcze lepszym położeniu od Ciebie, bo nie ja zacząłem rozmowę) i popełniłem dokładnie ten sam błąd. W sumie nawet nie wiem czy po tej sytuacji mam w ogóle prawo coś doradzać w tej "tematyce", także nie obrażę się, jeśli odrzucisz te moje rady.
A jak zacząć taką rozmowę? Najlepiej jakimś banalnym pytaniem, w autobusie może to być pytanie czy jedziesz w dobrym kierunku, bo nie jeździsz w tą stronę często. Brzmi to co prawda głupio, ale łatwiejszego sposobu nie wymyślili.
Wiem, że w ostatnim wątku pisałeś, że alkoholu nie pijesz, ale setunia przed taką rozmową dobrze by ci zrobiła:-P. Bo resztę rozmowy niestety musisz improwizować.
Nie nastawiaj się w tej sytuacji, którą przedstawiłeś na happy end. Istnieją minimalne szanse, że spotkasz tą samą dziewczynę jeszcze raz.
Tego nie byłbym taki pewien w 100%. Akurat codziennie w autobusie widzę cały czas te same twarze i 90% z nich (w tym także ta dziewczyna) wysiada dokładnie tam gdzie ja. No i gdy ją zauważyłem to w tym samym dniu po raz pierwszy od dawna poszedłem na koniec autobusu, gdzie wcześniej stałem głównie z przodu, więc mam nadzieję, że jak będę to jakoś powtarzał to może znów ją zobaczę.
A jak zacząć taką rozmowę? Najlepiej jakimś banalnym pytaniem, w autobusie może to być pytanie czy jedziesz w dobrym kierunku, bo nie jeździsz w tą stronę często.
Brzmi trochę jak taki typowy tekst z komedii, gdzie gość próbuje kogoś poderwać i się trochę ośmiesza... a później na koniec się żenią. :P
No zawsze możesz się zapytać, czy ogarnia matmę, bo nie rozumiesz funkcji kwadratowych. Pytanie nie jest ważne, bo jak się rozmowa jakoś potoczy, to i tak zapomni o co się jej pytałeś.
No chyba, że zapytasz się jej czy ma przy sobie jakieś krople do oczu, bo ci wpadła w oko i cię teraz boli... raczej nie polecam.:-P
Nie obraź się bo to co chciałbyś zrobić jest mega trudne (też jestem introwertykiem) ale chciałbym mieć takie problemy.
Nie chciałbyś.
Panna sama musi dać do zrozumienia, że jest tobą zainteresowana bo inaczej możesz się tylko zbłaźnić gdy usłyszysz - jestem zajęta/mam chłopaka.
Choć twoja odpowiedź w takim wypadku powinna brzmieć - spoko, ja nie jestem zazdrosny.
Ja akurat jestem w komfortowej sytuacji bo same na mnie "włażą" więc nie muszę się starać tylko panny się gimnastykują aby mnie poderwać a ja często wchodzę w tryb drania dając im do zrozumienia, że znaczą dla mnie mniej niż nic. Może na starość będę żałował, że nie wybzykałem tych wszystkich, które zlałem ale nic nie poradzę. Sprawia mi to satysfakcję - a jak widzę że jakaś za bardzo się wozi to sam podbijam do wszystkich jej koleżanek tylko nie do niej. Zawsze działa - dostają szału.
Ale najbardziej to nie lubię kokietek gdy wiem, że są zajęte a próbują mnie wciągnąć w swoją gierkę aby na końcu powiedzieć to co napisałem na górze. Nie wiedzą, że ja zawsze jestem przygotowany aby nie dać się zrobić.
Trochę offtop ale chyba mam lekką gorączkę i nie mogę spać więc możliwe, że bredzę :d
Ja mam osłabienie między innymi i też trochę bredzić będę:
W sumie też prawda. Jeśli daje do zrozumienia NIE na początku, to przekonywanie jej do siebie to będzie raczej przekonywanie do "majątku", co uczuciem nie będzie.
A jeśli jesteśmy dobzi w przekonywaniu to uda nam się to zatrzymać, ale do czasu... I będzie smutno... Nie zawsze, ale często to tak niestety wygląda, bo potem te wady wychodzą na jaw przez mało spędzanego czasu i pochopne decyzje. Ja widzę na około w większości kobiety które eksponują "bagażniki"... Czy jest to coś warte? W sumie to podobne do eksponowania majątku przez mężczyzn w celu wyrwania takich. I co taka ma do zaoferowania za ciężka pracę? Swój wygląd? Reszta się nie liczy? Wygląd pójdzie w diabły z czasem, osobowość zostanie. Dlatego właśnie warte jest spędzanie czasu z takim wybranym celem, by cel poznać. A takie co lecą na wygląd czy majątek to troszkę śmieszne. Jednak majątek często jest pokwitowaniem inteligencji (przynajmniej na tyle by go zdobyć), także mały ułamek z kobiet tak widzi taki majątek. Nie oceniam nikogo pochopnie, ale skromność jest fajna.
Serio odleciałem z tematem do ciepłych krajów haha.
Podstawowe pytanie, które nie padło. Ile autor wątku ma lat? Bo te szkolne zadurzenia są gówno warte.
ttps://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15691025&N=1
Polecam.
Miej na to... i gadaj kocopoły, dziewczyny też..., jest cała masa tępych dziewczyn, które tylko są ładne, odpicują się i myślą, że są boginiami, a w głowie zero. I jak się jakiejś chociaż troszkę spodobasz, to Ci gwarantuję, że lepiej, żebyś mówił byle co, niż np nic, bo bałeś się zagadać. ---->
Ewentualnie może jakaś któraś sama dostrzeże w Tobie coś, co jej podchodzi i podbije, znam i takie przypadki. Tylko, że jesteś zbyt skryty, to nie dajesz na to żadnej dziuni szansy.
Tak naprawdę chodzi najwyżej o otwartość, wychodź do ludzi, nie miej siebie za takiego przegrywa. Każdy jest równy, z każdym można pogadać, musisz się przyzwyczaić do swoich wad (żeś niski, czy brzydki, głupi, czy jaki tam se myślisz, że jesteś) i olać to, zacząć obcować z ludźmi. I nie ważne co kto ma między nogami, one nie są od Ciebie lepsze, żeby sie ich wstydzić.
Tak z doświadczenia, pójdziesz zaraz na jakieś studyja, może do pierwszej pracy do jakiegoś sklepu, czy gdzieś, gdzie masz dużo do czynienia z ludźmi, to w sumie Ci to spowszednieje, wygrasz w końcu swój pierwszy zakład o flaszkę, że podejdziesz do wskazanej loszki na ulicy i zagadasz.