- Latarkę, świece, apteczkę trzymaj w łatwo dostępnym miejscu. Wyposaż się w przenośną ładowarkę - tzw. powerbank. Zabezpiecz zapasy jedzenia, które nie wymaga prądu przy przechowywaniu i przygotowywaniu - napisało w czwartek Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. W ten sposób Polska dołączyła do innych krajów, które uczą swoich obywateli co powinni przygotować w związku z ewentualnym ryzykiem blackoutu - przerw w dostawie prądu.
Ciekawe czy to tylko straszenie czy jednak jest coś na rzeczy.
Myślę, że to jest normalna procedura w obliczu strasznia Łukaszenki że nam utnie kabel z prundem.
Ale wiadomo, "nie strasz nie strasz bo się zesrasz", kaktus mi na czole wyrośnie jak Łukaszenka faktycznie cokolwiek zrobi oprócz fikania w mediach reżimowych.
To źle myślisz, po pierwsze pierwsze takie informacje pojawiły się już na początku 2020 roku, po drugie kraje zachodnie jak Austria, Hiszpania wydały takie same komunikaty dla swoich obywateli już kilka miesięcy temu, po trzecie teoria o trzech dniach ciemności zaczyna się spełniać.
https://www.youtube.com/watch?v=mHWcOQ_7Y-U
To wszystko ma związek z kłamdemią i innymi wydarzenia które trwają od dłuższego czasu.
Wykluczyć tego nie można. Ale czy blackout naprawdę się pojawi? Czas pokaże.
Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie tak jak w 2003 roku w USA i Kanadzie:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Awaria_zasilania_w_USA_i_Kanadzie_w_2003
Gdyby nasz "kochany" rząd praktycznie całkowicie nie wyciął OZE, to problemu by nie było. Tymczasem pobór energii rośnie, a linie energetyczne nie są modernizowane od wielu lat, więc działają na słowo honoru. Już parę lat temu czytałem opinie ekspertów, że na pilną modernizację tylko tych odcinków, które mogą w każdej chwili przestać działać, potrzeba ponad 20 mld zł. W zimie pobór energii jest zawsze większy, więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby linie przesyłowe masowo zaczęły ulegać awariom.
Kiedyś na pewno. Pierwsze realne problemy, mogą być w latach 2026-2028. Potem znacznie realnie w 2030. Potem ryzyko będzie wzrastało, jeśli dalej kasa z sprzedaży pakietów CO2, będzie przeznaczona na socjal, a nie na rozwój energetyki. Ci co mają fotowoltaikę, i mają tylko magazyn energii, to raczej prąd będą mieć. Internetu nie, ale prąd ważny, jeśli zapasy w lodówkach. W tym wypadku, najgorzej mamy w miastach.
A co do tego, że już chyba większość krajów EU o tym wspomniało, oraz Chiny. I USA chyba też (tam mają najlepiej, mają pełno agregatów, są ludzie, którzy od lat się przygotowują, i w razie większej afery, mają broń do ochrony mieszkania.)
Oficjalnie to tylko tak na wszelki wypadek, bo kryzys energetyczny. Więc trzeba się z tym liczyć. U nas to nie powinno grozić, bo imo zapasy gazu są spore, a węgiel wszystkie najważniejsze miejsca mają zapewniony. U mnie chyba wszystkie szpitale w okolicy, mają fotowoltaikę, więc szpital jest w miarę niezagrożony. Problem raczej z dostawami się pogłębi, a to jest groźne. Trzeba będzie sobie kij z kupą załatwić.
Nieoficjalnie, te straszenie albo ostrzeżenie, może być związane z aktywnością słoneczną w latach 2022-2025, i ryzyko dużego wybuchu słonecznego, jest bardzo wysokie. Więc po prostu wiedzą więcej niż my.
ALBO, wiedzą jeszcze więcej niż my, i dają nam sygnał, że zbliża się wojna, lub trzeba liczyć się z atakami Hakerskimi, na najważniejsze miejsca.
Więc podsumowując, taki Blackout może się zdarzyć w każdej chwili. Szczególnie od strony słońca. Jak pierdnie za mocno, to będzie bieda. Jeszcze jak państwo ma dobrych speców, to na atak hakerski mają pewnie jakieś rozwiązania. Ale nasze państwo ni mo.
Dlatego nasz kraj musi inwestować w elektrownie jądrowe, a w skali całego świata trzeba już myśleć nad elektrowniami fuzyjnymi.
Oficjalny powód jest taki.
Ostrzeżenia przed blackoutem to następstwo kryzysu energetycznego, który wynika z niedoborów i wysokich cen surowców, ryzyk związanych z mroźną zimą oraz trwającego procesu transformacji energetycznej i konieczności redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Ale to nie do końca coś da. Jak będzie awaria sieci, to jądrowa też przestanie dawać prąd. Ale to by musiała być ogólnokrajowa. Cała sieć w PL musiałaby paść. I Fuzyjna też nie pomoże. Ale ogólnie racja, przynajmniej jedna jądrowa większa i druga mniejsza. I myśleć już nad fuzyjnymi. Ale na to trzeba zmienić całą sieć. Przecież ile u nas jest kabli do bani. W starych mieszkaniach, też musieliby wymieniać kable. No chyba że to nie ma wpływu. I jakoś ta się to zrobić, żeby sieć nie była przeciążona. Ogólnie rząd od dwóch lat sprzedaje za gruby hajs pakiety CO2. I łata tym dziurę i ładuje w socjal. Lata zaniedbań. Bo się Górników bali. Zamiast otwarcie powiedzieć. Że kopac będziecie, ale węgiel będzie usunięty za 40 lat (jeśli liczyć lata 90) I tyle.
Do tego czasu liczę, że pojawią się pojemne magazyny energii (minimum 100 kWh) i jak taki powstanie to odcinam się od elektrowni.