Wczoraj gdzieś słyszałem w wiadomościach że aby ograniczyć marnotrawienie żywności warto rozważyć mrożenie pieczywa. Według pani wypowiadającej się to dość mało popularny sposób. Jak z tym jest u was? Ja z rodzinnego domu pamiętam od zawsze że pieczywo się mroziło bo nie zawsze da się wszystko zjeść, a po 1-2 dniach to już nie to. Teraz na swoim też to praktykuję i od kilku lat chyba dosłownie kilka kromek czy bułek wyrzuciłem.
Tak, chociaz ja akurat nie wynioslem tego zwyczaju z domu, za mlodu nigdy pieczywa nie mrozilismy.
Zamrażanie chleba to dość powszechna praktyka, spora część rodziny i znajomych tak robi. Ja zwyczajnie nie muszę, po prostu bochenek nigdy u mnie nie leży więcej niż 2 dni i trzymam go zawiniętego w foliowy woreczek, żeby nie wysychał, zatem ani nie mrożę, ani nie wyrzucam
Również mroże,jak i moi znajomi. Nie wiem skąd to stwierdzenie że u nas to mało popularne.
Oczywiście. Tzn. chleb rzadziej, bo rzadziej kupuję go na zapas (jednak zdarza się, mam jeden ulubiony, który nie zawsze jest w sklepie), ale bułki zawsze kupuję na cały tydzień i codziennie mogę mieć potem smaczne i prawie takie, jak świeże.
Nie mrożę. W tygodniu w okolicy mam dwie piekarnie gdzie zawsze mogę dostać świeże pieczywo, a w weekend, w ostateczności, żabka po drugiej stronie ulicy.
Regularnie. Mam pól zamrażalnika chleba. A że dobry chleb na jakości nie traci po mrożeniu to nie ma problemu.
Ze względu na oszczędność czasu i pieniędzy robimy z żoną zakupy raz w tygodniu, w dodatku chleb kupujemy w jednej konkretnej piekarni, kawałek od domu.
Zacząłem mrozić po wprowadzeniu się na swoje - po prostu zakupów nie robię codziennie, więc jednorazowo kupuję 4-5 chlebów i na tydzień spokój. Albo żona kupuje, to zależy komu po drodze do sklepu. Zresztą to też wynika z tego, że nie mam sklepu pod domem, na piechotę to już dłuższy spacer, więc zapas musi być.
W biedrze posiadają wypiek chlebopodobny za około 2 zł więc nawet jak nie nie da rady tego zjeść w ciągu kilku dni to nie szkoda wyrzucić :D. Chleb za 8 zł przyznam zjadłem nawet po kilku dniach suchy, że musiałem przepijać herbatką.
Do niedawna jeszcze tak w razie konieczności ale nie zdarzało się to często, bo do sklepu jeździ się dwa razy w tygodniu, a w sumie od kilku miesięcy braliśmy pieczywo od prywaciarza, który wypiekał je nawet fajnie.
Teraz wszystko się zmieniło - właśnie zacząłem czwarty tydzień keto diety. Po odstawieniu wszelkich produktów mącznych i przetworzonych, czuję się zupełnie inaczej. :)
Polecam.
Z racji że nie chce mi się jeździć codziennie na zakupy, to jadę i kupuję na przykład bułek na 2 dni. Więc tak, mrożę
Ja nie mroze, ale trzymam w lodowce bo to wystarcza.
W rodzinnym domu nie mrozilismy bo sami chleb pieklismy. A taki samorobny to spokonie mogl tydzien lezec i po rozkrojeniu nadal byl swiezy.
Kwestia logistyczna, sami pieczemy, bo jakosc pieczywa wola tutaj o pomste do nieba. Wiec i trzeba mrozic, bo kto by sie bawil w codzienne pieczenie. Ale skoro znika w ciagu tygodnia to problemu nie ma i smak jest dobry.
Tak. I to często wkładałem do zamrażarki całkowicie świeży, nawet jeszcze dość ciepły (no, letni) chleb. Z lokalnej piekarni, bo te marketowe są dla mnie "zjadliwe" tylko jak są świeże, ciepłe i chrupiące. Po kilku godzinach mi to już zwyczajnie nie smakuje.
I do jedzenia wyciągałem bezpośrednio z zamrażarki tylko tle skibek, ile zjadałem.
Ale od kilku miesięcy przerzuciłem się na placki pszenne i praktycznie wyeliminowałem z diety inne pieczywo. Pewnie to jeszcze gorsze świństwo, ale są cienkie, nie je się tego dużo w porównaniu do chleba i jem dzięki temu więcej warzyw.
Ich nie mrożę, bo wytrzymują i tak za długo niż powinny tak na logikę ;)
Oczywiście, dzięki temu od paru lat nie zmarnowała mi się nawet kromka. Zamrożone kromki na chwilę do tostera i to wszystko co trzeba.
Nie mrożę i niestety dość dużo pieczywa wyrzucam.
Jak długo przed zjedzeniem trzeba wyciągnąć z zamrażalnika?
Zostawiacie po prostu żeby nabrał temperatury otoczenia, czy może odpiekacie w piekarniku?
Eee.. no zależy, czy chcesz rozmrozić bułkę, czy 0,5 kg bochenek :D
Chleb zwykle wyciągam wieczorem poprzedniego dnia, bułki na bieżąco, bo rozmrażają się w max pół godziny, w lecie szybciej.
Z piekarnikiem w sumie nie próbowałem.
Można w razie czego wspomóc się mikrofalą, ale o ile chleb, nawet jeśli się lekko zagrzeje, po wystygnięciu będzie OK (ba, to dobry sposób na odświeżenie czerstwego chleba), z bułek zawsze zrobi się guma (nie, nie chodzi o kajzerki po 20 gr, każde będą do kitu, no, może poza tymi bardziej "chlebowymi"), także z bułkami lepiej nie ryzykować albo tylko lekko przyspieszać rozmrażanie, jednak nie do momentu, gdy złapią temperaturę.
Ja po prostu wyciągam. A ile czasu to różnie, ale pierwsze kromki z brzegu po godzinie już są ok, w środku trochę dłużej. Tak bez otwierania z folii, gdybyś otworzył czy wyjął pojedyncze kromki to szybciej, tak poniżej 30 minut.
Ja ostatnio sie nauczyłem tak że ładuje bułke z zamrażarki do mikrofali na 30sec, wtedy zwyczajnie jest najsmaczniej... Bułka chociażby jeden dzień na blacie już nie smakuje zbyt dobrze, a z rana nie mam czasu na czekanie godziny aż sama sie odmrozi. A czy to zdrowo tak robić? Będę sie na starość martwił
Pieczemy systematycznie w sobote i niedziele po dwa bochenki chleba zytniego , ostyga i mrozimy - w zamrazarce na biezaco mam z 5 bochenkow.
Na studiach dawno temu się zdażyło zamrozić, tak na codzień to właściwie nie jem pieczywa, nie pamiętam kiedy ostatnio chleb kupowałem.
Jedynie chleb. Nie chce mi się latać do sklepu codziennie to kupię 10 chlebów i nam na tydzień starczy. Co ciekawe nie każdy chleb po rozmrożeniu dobrze smakuje ale ten co się bierze u nas to jak nawet tydzień posiedzi w zamrażarce to po rozmrożeniu jest bardzo dobry.
Teoretycznie każde pieczywo które każdy, tu/ z was kupuje ( z Biedronki/Liedla/ Kauflanda itp) jest mrożone, a wiem ponieważ 8 lat pracowałem w piekarniach przemysłowych. Pieczywo surowe z taśm, idzie do pieca, potem z pieca na spirale gdzie na pierwszej jest chłodzone, a na drugiej mrożone, a potem trafia na pakowalnie gdzie jest pakowane, i wio do marketów.
U mnie w domu zawsze się mroziło to zapasowe pieczywo. Jak się kończy jedno to się na noc wyciąga to zmrożone.
Mrożę od dawna to nic nadzwyczajnego. Tylko jak rozmrozisz to już kolejny raz tego nie rób bo się możesz zatruć podobnie jak w przypadku innych produktów spożywczych. Najlepiej podzielić na odpowiednie porcje i do zamrażarki. Szczególnie w tych czasach inflacyjnych choć to i tak jeszcze nic w porównaniu z komuną.
Nigdy, w sumie to pierwsze słyszę o takim sposobie.
Również mrożę dlatego że kupując chleb żytni jest bardzo mały, na 4 osoby to dość szybko schodzi, będac w piekarni kupuje 4-5 chleby aby nie jeździć co drugi dzień do piekarni, po odmrożeniu jest taki sam jak z piekarni.