Za oknem +15C a ja dziś wymieniłem opony na zimowe. Poprostu chce ominąć ten nawał ludzi obsranych po pierwszym śniegu. Koszt 70 zł z wymianą wszystkich wentyli. Ciekawe czy ktoś z Was już też to zrobił czy nie, januszuje do końca i chce, żeby go zima po raz kolejny zaskoczyła :P
mam zimówki na felgach stalowych(letnie na alumnach) , pół godziny roboty i wymienione
Tak, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo przy pierwszym śniegu i tak nie zamierzam się ruszać z garażu i przeczekam ten jeden tydzień, gdy ulice zmienią się w płytę poślizgową do ćwiczenia driftów. Poczekam aż społeczność nadąży ;).
Jeszcze nie, ale lada moment będę zmieniać. Póki co samochód i tak stoi pod domem, tak bez głowy miasto rozkopali że rower to jedyny rozsądny środek transportu
Ja już zmieniłem. Zbyt wczesna zmiana na letnie to duży problem, ale zbyt wczesna zmiana na zimówki praktycznie żaden :).
Nie ma to jak caloroczne :) U mnie ze sniegiem to raczej loteria i nawet jak jest to pare centymetrow ktorych po dniu lub dwoch juz nie ma.
Wymieniłem już 2 tygodnie temu. Wtedy spadł u mnie pierwszy śnieg.
Dzisiaj miałem poranek horroru, kiedy jechałem do pracy przez Murzasichle. Bez tych opon nie miałbym szans na przeżycie.
Na ja jazdy w Polsce zima unikam, szkoda mi nerwow. Juz pomijam ludzi na letnich lysych oponach. Duzo aut nie ma robionych nawet regularnych przegladow, niedzialajace ABSy, brak wspomagan bo przezciez nikt nie bedzie sie kosztowal na naprawy takich pierdol. Potem dojezdzasz do jakiegos ronda a tam chaos jak na osiedlowym lodowisku :/
No ja też na uniwersalnych, bo tej zimy w Trójmieście zazwyczaj jest z tydzień i wtedy mogę sobie trasy odpuścić dłuższe poza miasto gdzie faktycznie byłaby różnica. Jak w tym roku wpadnie konkretna zima to może kupię, a że do zakładu mam z 500 metrów po drodze osiedlowej to nawet przy 5km/h jak trzeba będzie dojadę bezproblemowo.
Dopóki w miejscach, w których się poruszam, nie będzie zapowiedzi opadów śniegu nie widzę sensu zmiany.
Mam zimówki na osobnych felgach więc po prostu sobie wymieniam koła i elo, bez żadnego stania w kolejkach, bez łaski, za darmo.
Tak, wymieniłem. U mnie 20 złotych drożej, ale to może być spowodowane inną średnicą felgi.
ze dwa tygodnie temu, zeby nie stac potem w kolejkach
Panie. Ja to sobie zamawiam mobilny punkt wymiany opon do firmy i w żadnych kolejkach nie stoję.
Mam całoroczne opony, ale wymieniłem miesiąc temu na nowe, bo stare już trochę zdarte były.
Nie bo... Mam jeszcze zimówki z poprzedniego sezonu jeżeli się nie mylę. Mam zamiar je dojechać. Potem dojechać letnie i przejść na całoroczne. W Szczecinie zimy takie że szkoda mi czasu i pieniędzy na zmiany opony 2x w roku.
Fiu fiu niezle przebiegi musisz robić skoro zimowki masz na dwa sezony.
Ja zimowe 16" Dunlopa założę już na 13ty sezon :)
Przez ten okres jestem w połowie zużycia drugiego zestawu letnich 17"
Przebieg mały bo 145 tys w 13 lat
Obecnie jeszcze na letnich, nie widze sensu zimowych
Ale pamiętaj, że przy całorocznych musisz je przynajmniej raz do roku wyważyć
Geniuszu, opony zachowują swoje właściwości do 5 lat. Potem nieważne jaki masz bieżnik, guma się robi twarda i jest o wiele słabiej.
Wiem o tym. Caly samochód wypada zlomowac po 10 latach.
Na szczęście nie czuje nic by im dolegalo. Nie stać mnie zmieniać opony co 5 lat.
W bagażniku woze nieuzywany jeszcze zapas 18 letni :) po Hansie
Jak cie nie stac na utrzymanie auta to jezdzij komunikacja publiczna zamiast stwarzac zagrozenie na drodze :/
Martw sie o siebie. 22 lata jeżdżę bez kolizji. Żadnego krajowego prawa nie łamie przecież.
Ja widze na drogach mase aut cały rok na zimowych, w sumie zgodnie z prawem. Jakie zarobki takie wozy
Jaja sobie robisz? Ja mam całoroczne trzeci rok i już się mocno zastanawiam nad wymianą, w przyszłym roku na pewno wymienię. Wymiana opon co 5 lat to jest nic. W chwili obecnej całoroczne najtańsze opony masz za w zaokrągleniu 150 zeta, czyli 600 za komplet. 600 zł na 5 lat to jest dużo ?
Kupuje opony za 400 (zima) i 500 (lato) sztuka. Bieżnik mam dobry i stan gumy. Kontroluje na bieżąco.
200 za sztuke dalem caloroczne do auta co jezdzi tylko po miescie.
Wyleczyłem się z jazdy na starych oponach po wystrzale na autostradzie. Od teraz jak tylko kupuję nowy samochód, to od razu wymieniam opony, bo inni najwyraźniej nie widzą problemu w jeździe na nastoletnich gumach.
Dobre, paul posiadający hangar luksusowych sportowych bryk szalał w wozie na starych kapciach...
Nawet jeśli... a dobra lepiej to wytne
O widze ze znasz historie :) Porsche w ktorym zgineli bylo 9 letnie i mialo oryginalne gumy. "przejachali" sie autem zaraz po jego doreczeniu bez zadnego przegladu itp.
Edyta
200 w tych starych gumach? A moze jeszcze wspoczynnik predksci maja do 180 km/h? ;) I zadnego krajowego prawa nie lamiesz :)
Masz prawo myśleć że to z winy auta i opon. W końcu było dochodzenie.
Tu też z pewnością te zimowki byly przyczyna przy +15 stopniach
https://miedziowe.pl/content/view/102820/78/
mirko81 - to ładnie masz zadbanego hmm starocia jak ci zbieżność nie siadła przez tyle lat. Sam też kupę czasu na dwóch kompletach jeździłem, średnio 30km dziennie :) no i właśnie zbieżność mi opony zabiła :)
Uważam że mimo 18 lat mam stan salonowy podwozia. Jeden wahacz byl zmieniany, obecnie po przeglądzie. Kiedyś delikatną korekte robilem tylko na laserowym pomiarze. Nie wjezdzam na wysokie chodniki, nie katuje opon dziurami itd... oba zestawy felg org alu mam perfect
Ps. Byłem przy bryce to cyknalem. Np letnia obecnie Fulda kilkuletnia po 30k km.
Nie, jeździmy na całorocznych. Po prostu w zimę wiele nie jeździmy, a już na pewno nie wyjeżdżamy w śniegi poza miasto.
Ja też mam całe koła w komórce, zmienię jak będzie po co. W zeszłym roku jakoś w styczniu to było chyba. :P
Jeszcze nie ale na dniach mój szofer lub majordomus mi wymieni.
Już wymieniłem w październiku w swojej Audi A4 B8 TFSI 160 kucyków... :)
Lata temu, gdy kupiłem pierwsze auto, pojechałem na wulkanizację z nowymi zimówkami. Okazało się że opony letnie które były założone były wyprodukowane w 1999 roku.. Co śmieszniejsze, były w świetnym stanie z bardzo dobrym bieżnikiem, ale wiadomo że właściwości gumy były praktycznie żadne. Nie wiem czy poprzedni właściciel celowo założył takie coś przed sprzedażą a sobie zachował nowsze, czy po prostu jeździł na takich. Ale mniejsza, przechodząc do tematu.
W zeszłym roku jak kupiłem auto, to były założone letnie. I tak chciałem kupić nowe kapcie a z racji tego że przez ostatnie lata zimy mieliśmy jakie mieliśmy postanowiłem postawić na wielosezonowe. A jaka zeszła zima była każdy wie, codziennie były coraz większe wyzwania pogodowe ale o dziwo oponki się spisały. Przynajmniej człowiek ma z głowy ładowanie i rozładowywanie opon i nie muszę jeszcze po robocie z wywalonym jęzorem pędzić na wulkanizację z nadzieją że zdążą mnie obsłużyć, bo przez covid poskracali godziny otwarcia i nawet w sobotę mało kto ma otwarte.
Jakiś czas temu przeszedłem na mniejszy profil, tak więc sprzedałem opony razem z felgami i od kilku tygodni śmigam na kolejnych wielosezonowych, zobaczymy jak te się sprawdzą. Mam nadzieję że zima nie będzie taka sroga :)
W moim przypadku wielosezonówki po 2 latach użytkowania całkowicie straciły przyczepność na mokrym. A były to Hankooki, więc nie jakieś najgorsze opony. Powód jest prosty, nie da się wytworzyć uniwersalnej mieszanki gumy, dlatego opony wielosezonowe najlepiej sprawdzają się w bardzo umiarkowanym klimacie o niskiej rozpiętości temperatur w ciągu roku.
Po tym eksperymencie wróciłem do opon sezonowych, bo i bezpieczniej, i w ostatecznym rozrachunku taniej. Jedyna wada tego rozwiązania to strata czasu na wymianę kół, ale jestem w stanie się z tym pogodzić.
Ciekawi mnie jak się zachowują Michelin Crossclimate po kilku latach użytkowania, w necie opinie są takie jakby Michelin stworzył magiczną gumę, no ale z opiniami to wiadomo jak jest, cena motywuje do próby uzasadnienia swojego wyboru :p