Diuna jest tak bardzo z kosmosu, że mało w niej miejsca dla ludzi
Akurat jutro idę na premierę, ale firma stawia bilety, a za darmo to i Diuna Lyncha słodka.
Nie jestem fanem sci-fi, chociaż książka mi się podobała, liczę że film będzie chociaż znośny, a gdybym się zawiódł, to pocieszy mnie liga Path of Exile praktycznie 30minut po wyjściu z kina :X
Wczoraj oglądałem recenzję Artura Pietrasa (kinomaniak), w której to zachwycał się i na taką Diunę czekał (9/10). Myślę, że każdy kto wchłonął serię Herberta kilka razy, będzie przy oglądaniu miał "swoją Diunę", bo każdy będzie miał inne oczekiwania którym nikt jeszcze nie sprostał i może nigdy nie sprosta. Do tego nie sądzę, aby kiedyś ktoś oprócz Villeneuve'a po nią znów sięgnął, może za 30 lat. Chyba nie da się obiektywnie tego ocenić.
Nie mogę się doczekać.
Film zbiera bardzo dobre recenzje wszędzie.
Na Rotten Tomatoes 88%
Metacritic ponad 80 też.
Jeszcze kilka dni :)
Nie jestem w stanie strawic Zimmera, uwazam, ze polozyl Blade Runnera po calosci, ale po tej recenzji dam mu jeszcze raz szanse.
mi BL bardzo sie spodobał, ale te błędy i bugi filmu usuwa słowo "bardzo" film był dobry i ciekawy ale dosłownie niedopracowany, ze do dziś czekam na jego dopracowanie
Jestem niesamowicie podekscytowany. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak nie mogłem się doczekać jakiegoś filmu.
Filmy Villeneuve'a uwielbiam więc jestem w miarę spokojny o poziom ale jakaś obawa jest.
Dobra recenzja. Lubię jak ktoś ocenia film jako dzieło, nie tylko jego techniczne/kulturowe znaczenia. Ta recenzja mówi mi coś o filmie oraz kontekście w którym występuje. Filmwebowe recenzje są wystrzelone w kosmos pseudokulturowym bełkotem i zblazowaniem kinem w ogóle.
15 minut owacji na stojąco w Wenecji, na Metacritic, Rotten i IMDB pęka w szwach od top ocen, ale w Polsce niestety, totalny średniak :D
Ale kijek w tyłeczku. Diuna tak na Metacritic pęka w szwach, że ma 76, a Iron Man 79. Ten Metacritic to chyba jakiś polski serwis. Jakby co to pocieszyć się można, że Diuna ma tyle samo co Strażnicy Galaktyki, jakby ktoś nie wiedział co obejrzeć wieczorkiem do piwka, to może rzucić monetą (po 76).
A jakbyś Farmerolsen szukał prawdziwie polaczkowego portalu to Rotten! Iron Man 94, Diuna 84 :] Ten Iron Man to chyba takie owacje musiał mieć, że aż ludzie musieli dłonie aloesem smarować.
Także jak Diuna słabiej od lepszych Marvelów to nie wiem... chyba średniuteńko.
Film jak dla mnie jest... nudny. Zdjęcia i muzyka są fantastyczne, gra aktorów według mnie także dobra. Problemem jest tutaj zapewne samo przełożenie książki na film, bo tam może i to działa. Ale tutaj jak na początku interesowała mnie ta "przyprawa" (jeśli dobrze pamiętam nazwę), te wizje bohatera i co się z tym wiążę, ród Atrydów itd., tak przedstawienie tego jest po prostu nieciekawe. Problemem jest też to, że to nawet nie jest całość historii i jak pod koniec zaczęło się robić ciekawie to nagle koniec. I czekaj czy w ogóle powstanie. Nawet ojciec zasnął na filmie i stwierdził, że woli wersję z 1984, bo jakoś to tam pod tym względem lepiej wyszło.
Inna sprawa, że Blade Runner od tego reżysera zebrał ode mnie identyczne plusy i minusy. Powinien on bardziej pomyśleć nad teledyskami niż filmami, bo niestety ale tutaj potrafi dopieścić swe dzieła dla oka i uszu, ale reszta jest nijaka.
bo to jest połowa książki przełożona na film , chcecie resztę to film musi zarobić. ale że już zapowiada się że będzie klapa. więc można zapomnieć. poza tym Dune to nie SW ani Marvel i wielu taki SF będzie zwyczajnie nudzić.
To że tobie się nie podoba to nie znaczy, że ma coś zmieniać. Dla mnie Bladerunner jest prześwietnym filmem pod każdym względem i Diuna tak samo. Diuna podobała mi się na tyle, że widziałem ją w kinie już dwa razy. Mam nadzieję, że reżyser stylu nie zmieni.
A niech dalej kręci filmy na swój sposób. Mówię tylko, że fanem tego reżysera po jego kolejnym dziele po prostu nie jestem i raczej nie będę.
Ogólnie po tylu próbach realizacji mam wrażenie, że książka nie jest materiałem na film, ale co najwyżej na serial. Tylko że, takim serialem to musiałby się zająć chyba Amazon, gotów wpompować tak jak w serial o Śródziemiu naprawdę spore fundusze.
dokładnie, poszedłem podjarany strasznie a skończyło się tak, że... było nudno jak rzadko bywa w kinie, a osoba, z którą poszedłem i która nie czytała książki, nie zrozumiała o co chodzi w tym wszystkim. Teoretycznie wszystko pięknie, niby wszystko się zgadza, ale miodu to w tym nie ma.
W dziele Petera Jacksona, które skalą biło wszystko, czego wówczas można było doświadczyć, najlepszymi scenami były te, w których dwie osoby po prostu ze sobą rozmawiały
Nie no bez jaj. Takie dobre sceny to masz w filmach Tarantino a nie Jacksona.
Czytaj ze zrozumieniem - on nie mowi, ze w ogole byly to jakies znakomite sceny ale W TYM FILMIE najlepsze, wiec Tarantino tu pasuje jak Batman do Aragorna.
"W dziele Petera Jacksona, które skalą biło wszystko, czego wówczas można było doświadczyć, najlepszymi scenami były te, w których dwie osoby po prostu ze sobą rozmawiały."
Jakby to delikatnie powiedzieć ... kupsko-prawda
Pewnie chodzi o postać Golluma i jego rozmowy z innymi, o których powiedzieć, że były udane to jak nic nie powiedzieć. Z absolutnie hitową sceną rozmowy Golluma z Gollumem na czele. Reszta dialogów to ogółem padaka (jakieś Arweny, Aragorny... Matko Boska...). Wolałem jak noga Olifanta rozmawia z ziemią:)
Ludzie pewnie w większości mają kosmiczne oczekiwania, a takowych spełnić się nie da, więc dla sporej ilości osób będzie to rozczarowanie
Bardzo dobra recenzja Arasz. Na moje oko Diuna i tak okaże się klapą finansową, która zwróci się dobiero gdy wyjdzie na dvd i blu ray. Czemu? Bo dużo ludzi idzie na sf dla piu piu a Diuna nigdy nie była typowym piu piu. Marvele tak jak dawniej Star Wars przyzwyczaiły przeciętnego widza do nieustannej akcji. I to nie jest tak że szkaluję Marvele, bo to jest całkiem dobre kino, ale niestety jest winowajcą tego, że nie powstają bardziej poważne czy mrocznjejsze w tonie kino, coś jak Władca Pierścieni. Obecnie modne jet kino superbohaterskie i ten nowy Batman może sobie pozwolić na być mrocznym i brutalnym bo jest postacią znaną a fani i tak pójdą pięć razy na seans, przez co zarobi kupę szmalu. Myślę że od Diuny odbije się wiele osób, przez co możemy nie doczekać się kontynuacji. Warner Bros powinnien pozwolić reżyserowi od razu zrobić drugą część tak samo jak Jackson naraz kręcił LoTR
Czyli typowy styl tego rezysera. Film dlugi, ktory moglby byc nawet dluzszy, bo czas nie jest wykorzystany w wartosciowy sposob dla historii sposob. Pamietacie Blade Runnera? Film bardzo powolny, ze az ma sie ochote na wiecej, by lepiej poznac swiat.
Czy tylko mnie nudzi książka?
Gorzej niż Nad Niemnem. Nudy i nic się nie dzieje.
W jakims innym watku tez nasunelo mi sie porownanie z Nad Niemnem. Czytalem na raty przez kilka lat i uwazam, ze malo jest tak przereklamowanej literatury. Oczywiscie poniewaz czasy sa takie a nie inne, to wyjasniam DOBITNIE, ze rozumiem, ze sa ludzie, ktorzy przy czytaniu Diuny osiagaja stan Nirwany i mnie nic do tego :). Na szczescie wszyscy sie roznimy, bo jakbysmy byli tacy sami to by byla dopiero nuda...
Piotr.
Czytalem obie. Nad Niemnem nie doczytalem dalej jak do 60 strony a naprawde probowalem, cztery razy.
Diuna nie jest jakas porywajaca ale sie czyta.
No ale jesli ci sie nie podoba, to nie ma problemu - w tym tez nie jestes tak wyjatkowy, jak ci sie wydaje :)
Mam chyba takie same wnioski po obejrzeniu filmu w gruncie rzeczy.
Niby mi się podobał, warstwa wizualna była dokładnie taka, jaka być powinna, ale coś mi nie pasowało i był to chyba fakt, że wszystkie postaci w filmie są tam tylko po to, by być elementami eposu i mało która jest postacią z krwi i kości. Jakby w życiu służyli tylko temu, żeby razem ładnie się prezentować na fantastycznych kadrach.
Gdy teraz próbuję sobie ten film przypomnieć, to mam wrażenie, że wszystkie wnętrza pozbawione są niemal całkowicie jakichkolwiek zbędnych elementów scenografii. Nikt chyba nigdzie nie ma nic osobistego, tylko to, co do czegoś mu służy w ramach jego roli w historycznym eposie.
Paul przede wszystkim, jako główna postać jest przez cały film zadumany, smutny i powiedziałbym - zrezygnowany. To po części wina aktora, który we wszystkich filmach jest właściwie taki sam, ale jakiś taki marazm i jednowymiarowość są widoczne w każdej postaci. Każda wydaje mi się być jak oskryptowany NPC - zanim nadejdzie jego czas, by wejść, powiedzieć swoją kwestię i odwalić swój skrypt - mam wrażenie, że po prostu stoi patrząc w ścianę, albo znika.
Wydaje mi się, że najbliżej ożywienia postaci był, o dziwo, Jason Mamoa, ale mimo jego starań niewiele z tego wyszło. Gdy Duncan Idaho ginął, to miało się wrażenie, że po prostu spełnia swoją rolę. Scena nie była dramatyczna sama w sobie - była dramatyczna jedynie z definicji - bo taka miała być.
Może to kwestia tego, że dobrze znałem fabułę, może jest to jakiś zamierzony efekt, bo przecież Paul ciągle ma wizje przyszłości i przepowiedział śmierć Duncana na samym początku, więc to co się dzieje nie jest dla niego (ani dla widza) niespodzianką. Nie jestem pewien - wiem, że oglądałem cały film raczej obojętny - jak wyliczankę wydarzeń w ładnej oprawie.
Aktorzy świetnie dobrani (do dziś zbiera mnie na śmiech gdy przypomnę sobie serialowego Paula). Jessica, Duncan, nawet Leto w porządku. Film dzieje się powoli i operuje cisza. Te ornitoptery, cudne.
Ale wizualnie trzy domy wyglądają prawie tak samo, czernie, szarości, smuta. Nie wiem dlaczego nie pobawili się tu kolorami. Wygląda to wszystko, łącznie z makietowym miastem, jak scenografia ze smutnego teatru.
Problemem jest brak scen, które zapadają w pamięć. Najbardziej chyba trening z Gurney'em gdy ten chce obudzić młodego księcia z jego letargu, tylko po to by aktorska odpowiedź była 'bleh'. Irytował mnie serialowy Paul, bo się garbił i był mało arystokratyczny, ale tutaj poszli daleko w drugą stronę. Może za daleko.
Narracja wyszła nieco niezgrabnie, jednak Władca Pierścieni zrobił to lepiej. Jest klimat książki, łatwiej mi uwierzyć w taką Diune, niż ta Lyncha ale brak klimatu przygody i aktorzy są nieco zbyt zdystansowani.
Diuna jest tak bardzo z kosmosu, że jednej z postaci zmienili nawet płeć i kolor skóry. Z białego mężczyzny zrobili czarną kobietę.
Jak to jest z graczami - metacritic - średnia ocen gry 88% - graczy "recenzenci dostali w łapę". Wychodzi film - średnia ocen 88% - gracze "wow, muszę iść do kina musi być świetny film".
Trochę tego nie rozumiem.
O nigdy nienakręconej, abstrakcyjno-narkotycznej ekranizacji Alejandro Jodorowsky'ego nie wspomnę.
Denis Villeneuve z tego kwartetu wychodzi najlepiej
Skoro Jodorovsky tego "nigdy" nie nakręcił, to po co wpychać do "porównania" czegoś co nie istnieje?
Mam ochotę iść na ten film do kina, może nawet w ten weekend się uda... Szkoda tylko, że to połowa historii i nie ma pewności, że druga połowa w ogóle zostanie nakręcona...
Bo ten film miał być przełomem i największym dziełem w historii kina. Przynajmniej według reżysera. Arasz robił o nim film na tvfilmy i zapewne dlatego się do niego odwołał
Mnie ten film zawiódł. Wiało nudą. Po prostu nudą. Ani przez chwilę nie czułem że oglądam coś wyjątkowego. Zmarnowany potencjał. W mojej ocenie maksymalnie 6/10.
Biedaku! I co Ty poczniesz? To jeszcze niestety zdradzę straszną prawdę: oni mają głęboko w d*** Twoje zdanie na temat tego filmu. Możesz już teraz biec do psychiatry.
"ale nie obyło się bez potknięć."
Ach!!!! Ten znawca filmów! Ach ten ekspert od kręcenia filmów! Taki zdolny, taki utalentowany, i zamiast kręcić filmy które będą "bez potknięć" to pisuje marne teksty w jakiejś przeciętnej stronie o grach.
Nie trzeba być reżyserem, aby ocenić film, tak jak nie trzeba być pisarzem, aby ocenić książkę. No chyba, że chcesz mocno ograniczyć wyrażanie opinii.
czyli wedlug Ciebie, w recenzji czegokolwiek, nie powinno sie tez uzywac takich słów jak błąd?
bo skąd wiesz, że coś w grze jest błędem, a nie częścią planu, zamysłu.
Nawet jak spory fan Villeneuve'a nie rozumiem oburzenia, a tym bardziej dyskredytowania recenzji, bo jest na stronie o grach. Przecież "nie obyło się bez potknięć" to jest w recenzjach standard, takie zaznaczenie na wstępie, że dla autora film ma wady, o których należy wspomnieć... i tyle.
Ach!!!! Ten znawca recenzji! Ach ten ekspert od pisania recenzji! Taki zdolny, taki utalentowany, i zamiast pisać recenzje które będą "bez potknięć" to pisuje marne posty w jakiejś przeciętnej stronie o grach.
To co dla niego jest potknięciem, dla reżysera było częścią planu, zamysłu. a skąd "dziennikarz" (ahahahahahahahahaha) przeciętnej stronki o bzdetach ma pojęcie o tym jak kręcić filmy, żeby powiedzieć że coś było potknięciem?
Na szczesce jest arcynieprzecietny Tonus, ktory w przeciwienstwie do plebsu WIE co bylo potknieciem, a co czescia PLANU. No i od razu potrafi zdalnie oceniac cudze kompetencje i w ogole wunderkind tego forum.
Czlowiek znal fabule, a jednak te ponad 2.5 zlecialo niczym jedna.Uczta dla oka i w pelni spelnione oczekiwania.
Mnie wcale nie dziwią mieszane opinie, jakby nie patrzeć w książce jest niewiele akcji i niektórym ekranizacja może wydawać się nudna. Znam parę osób którym książka się nie podobała właśnie z tego powodu, więc pewnie sporo ludzi będzie zasypiać na filmie :D
co prawda ksiazki czytalem wieki temu, ale odnosze wrazenie, ze w filmie jest "za duzo" akcji ;)
lepiej niech zasna niz jedza popcorn, chipsy, batoniki czy chodza na siku
Jako że za pierwszym podejściem do cyklu, wieki temu, nie przeczytałem Kapitularza, bo nie było jeszcze wydanego w PL, postanowiłem niedawno odświeżyć sobie serie. Zdecydowanie książka nie wszystkim się spodoba, zdecydowana większość to gadanie, rozmyślania, wizje i szczypta akcji, a jako że Herbert jakiś militarystą nie był to za wiele się o tym nie rozpisywał :)
Jak film wypadł to będę wiedział jak oglądnę :)
Co do książki (pierwszej części cyklu), to jest to jedna z najlepszych powieści sf, z tych które przeczytałem, a sf przeczytałem w życiu sporo.
Diuna zawsze była w moim top 10, niestety nie wszystkie książki dają się dobrze przełożyć na język kina, a szczególnie takie grube kobyły :) Coś jak Hyperion też świetna, ale filmu to z tego sensownego by nie zrobili, już prędzej serial :)
Bezpiecznie nakręcony film tak żeby WB odcinał kupony za $$$
Żadnej innowacyjności ,grania światłem i cieniem,0 niedopowiedzeń, przeeksponowane slowmotion ,no i gra aktorska głównego bohatera -nadętego królewicza + Duncan tępy osiłek...
jestem po 1 podejściu, a w przypadku filmów ważnych nie wydaję ostatecznej oceny po jednym obejrzeniu, jednakże póki co nie jest źle ale dobrze też nie :/ czyli ta wersja mnie nie pochłonęła, może oczekiwania za duże ...
Gniot. 3/10. Brawo chłopaki! Jeszcze na tym zarobiliście! A szykujecie II część tego badziewia. Szacun!
"O ile ta powstanie, bo oficjalnie nie dostała jeszcze zielonego światła" Chętnie bym poszedł do kina na ten film, ale skoro nie ma pewności czy powstanie kontynuacja, to naprawdę nie chce ryzykować. Rozumowanie trochę pokręcone, bo jeśli będą zadawalające wyniki finansowe to powstanie, ale różnie to bywa... Kto wie, może całość kiedyś puszczą w kinach, tak jak kiedyś Władce Pierścieni.
Na głos ludu zawsze można liczyć. Jak już wychodzą jakieś epickie twory jak ta Diuna czy tam inny Cyberpunk to syf, nudne, brzydkie, wolne itd. Za to klepany w garażu Valheim czy inny Flappy Bird, "odkryte" przez "influencerów" na Twitchu to klękajcie narody takie to arcydzieła. Dla mnie w filmie jest dysonans między tym niby rokiem 10.000 zł a mimo wszystko prymitywną technologią ludzi żyjących w tym uniwersum (typu ten projektor Paula - to już dzisiaj chińczyk na Ali coś mniejszego i bardziej futurystycznego zrobi) ale tak to biorąc pod uwagę materiał źródłowy film to sztos.
No książka powstała w 1965 roku do tego jest spora, więc pewnie sporo informacji np dżihad butleriański zostało pominiętych, lub tylko o nich wspomniano :)
W samym uniwersum to "zapóźnienie" jest właściwie wyjaśnione zakazem używania jakichkolwiek myślących maszyn oraz modyfikacji genetycznych. Warto poczytać o dżihadzie butleriańskim. Zakazy te były łamane przez Ixian i Tleilax.
Dzięki za wyjaśnienie. Poczytałem trochę o uniwersum i teraz lepiej to rozumiem. Mimo wszystko moim zdaniem taki rozwój cywilizacji przewidujący archaizmy społeczno gospodarcze typu system lenny i świadome ograniczanie zdobyczy techniki jest nieprawdopodobny.
Ale nikt nie twierdzi, ze to ma byc realistyczna wizja rozwoju spolecznestwa. Ma byc spojna w swej wizji, i tyle. Tak sobei autor wymyslil po prostu i wazne by konsekwnetnie sie pomyslu trzymal.
Ziejace ogniem latajce smoki z Gry o tron sa nierealistyczne - maja zbyt male miesnie klatki piersiowej by uniesc tak masywne cialo w powietrze, a plomien zweglibyl im przelyki itd, itd. Ale czy to problem? :)
Jako ekranizacja słabiutko. Ludzie bronią reżysera twierdząc, że nie da się przenieść powieści na wielki ekran z powodu zbyt bogatego w szczegóły świata oraz trudnej narracji - wizje, monologi, proroctwa. Film bezpieczny bez żadnej wizji i finezji. Wszystko przewidywalne. Nawet operowanie kamerą, oświetlenie czy sposób grania. Brak jakichkolwiek scen zapadających w pamięć. Żadnego klimatu. Sporo nudy. Oczywiście będzie sequel, ale pierwszy film powinien też bronić się sam. Bronić można reżysera, że jest pod butem producentów z powodu dużego budżetu. Ale przecież widać czarno na białym, że najwięksi reżyserzy nakręciliby to znacznie lepiej jak Kubrick i Tarkowski czy Jodorowski, który miał wizję znacznie ciekawszą, a zablokowali mu film z powodu budżetu. Teraz nawet wersja Lyncha okazuje się ciekawsza, bo ma o wiele bardziej charyzmatyczne postacie, mroczny klimat, fantastyczną ścieżkę dźwiękową i ciekawszą scenografię oraz lepiej wypadła cała narracja powieści.
Problem ukazania bogactwa świata będzie jeszcze większy, jeśli ktoś porwie się na ekranizację serialową sagi "Malazańska księga poległych"
Kłopoty z narracją z powodu wizji, monologów wewnętrznych, proroctw jak w Diunie był też w Gra o tron i całkowicie to poległo porównując do sagi PLIO.
Reżyser nowej Diuny mówił, że zrobi pierwszą część skrajnie przystępną, by nie przetłoczyć ludzi. Moim zdaniem jego film nawet w takiej formie będzie dość niezrozumiały dla ludzi, którzy nie przeczytali "Diuny" Herberta z 1965 roku. Do tego to człowiek bez wizji. Film nie broni się sam. Szkoda, że nie nakręcił tego filmu ktoś zdolniejszy artystycznie i odważniejszy.
Mocne 6/10 lub skrajnie mocno naciągane 7/10 na zachętę przed sequelem.
Mam nadzieję, że dwójka będzie lepsza, a reżyser pójdzie na całość przy sequelu jak obiecuje.
Ja w ogóle nie odczułem, ze film trwa 2.5 godziny. Jak się skonczył to miałem wrażenie, że dopiero minęło 0,5h. Od strony technicznej bardzo dobry film, a od strony fabularnej naprawdę dobry. Oby powstała kontynuacja
Byłem i widziałem.
Nie mogę zgodzić się z recenzją.
Zostałem zahipnotyzowany przez Villeneuve-a.
To nie jest film. To jest jedna wielka wizja Paula Atrydy.
Jedni się w niej zatracą inni się wynudzą albo będą czepiać szczegółów.
Ale jak można czepiać się szczegółów jeśli jest to wizja.
Nawet nie mogę powiedzieć aby czas szybko zleciał na seansie. Ja poprostu znalazłem się poza czasem.
Ocena: nieocenialne.
Mam podobne odczucia.
Nie dałem 10/10 (tylko 9.5), bo w niektórych miejscach było widać ostre cięcia (żeby skrócić czas projekcji). Czekam na wersję reżyserską.
To chyba jedyny film sci-fi w XXI wieku, który przywodzi na myśl Tarkowskiego.
Oby widownia dopisała, bo brak drugiej części będzie katastrofą.
Ksiazke czytalem kilka lat temu, bardziej w pamięci mam ostatnie tomy niz ten pierwszy, nie za bardzo wiec mogę ocenic zgodnosc obrazu z trescia ksiazki, ale wydaje mi sie, ze jest pod tym wzgledem dobrze.
Natomiast film jako film jest po prostu piekny, dawno tak ladnego filmu nie bylo, ostatni raz moze takie wrazenie na mnie zrobil wladca pierścieni te 20 lat temu. Wizualny majstersztyk, a muzyka Zimmera pasuje do obrazu perfekcyjnie, razem tworzy to klimat jakiego dawno nie czulem w filmie.
Historia momentami przedstawiona zbyt skrótowo, np kiedy Thufir Hawat sklada rezygnacje, a Leto jej nie przyjmuje, trwalo to kilka ujec, nie bylo glebi i mocy tego wydarzenia.
Niemniej to sa detale, ktore maja marginalne znaczenie dla ogolnego odbioru. Film jest niesamowity.
I te niesamowite ornitoptery i cala reszta wszelakiej masci sprzetu, piekne po prostu.
Historia momentami przedstawiona zbyt skrótowo, np kiedy Thufir Hawat sklada rezygnacje, a Leto jej nie przyjmuje, trwalo to kilka ujec, nie bylo glebi i mocy tego wydarzenia.
Tak. To jedna z tych scen, w których widać cięcia. Upadek rodu Atrydów również ukazano zbyt "skrótowo", więc śmierć poszczególnych bohaterów nie wybrzmiała należycie. Dlatego liczę na wersję reżyserską, która może wspaniały film wynieść do rangi arcydzieła.
Wersja rezyserska swoje moze wyjaśnić, jednak wedlug mnie to co widzialem w kinie bylo odpowiednio wywazone. Nawet ktos bez znajomosci ksiazki zrozumie o co chodzi, a jednoczesnie nie ma w ogole dłużyzn. Te 2.5h to sama przyjemnosc z ogladania, nie ma zbednych scen.
Owszem. Byłem w kinie z drugą połówką, która "Diuny" nie czytała, a za sci-fi nie przepada (miłośniczka fantasy). Myślała, że się wynudzi. Okazało się, że film jej bardzo przypadł do gustu. Nie nudziła się ani przez chwilę, a czas szybko minął. Nie było też żadnych problemów z ogarnięciem tego, co się dzieje, kto jest kim itd.
Jak widać, nawet osoba sceptycznie nastawiona i nieznająca książki może być filmem zachwycona.
BTW, kino (Kraków) było pełne. W czasie seansu panowała cisza, a ludzie z rozdziawionymi gębami wpatrywali się w ekran.
Ja wczoraj bylem w multikinie w Krakowie na seansie o 17:15, moze bylismy na tym samym? :d
Sala nr1 ogromna, pelna, kazdy zafascynowany i na sali cicho. Co ciekawe, nie bylo kontroli biletow, to teraz norma czy obsluga miala wywalone w tym momencie?
"Diuna" miała niezłe otwarcie:
https://www.hollywoodreporter.com/movies/movie-news/dune-box-office-friday-opening-1235035882/
https://www.forbes.com/sites/scottmendelson/2021/09/26/dune-box-office-77m-venom-james-bond-no-time-to-die/
https://variety.com/2021/film/news/dune-box-office-debut-international-1235068120/
Trzymajmy kciuki, żeby kolejny weekend był równie dobry. Pewnie za 3-4 miesiące będzie wiadomo, czy studio zdecyduje się na kręcenie kontynuacji.
In a recent interview with Deadline, WarnerMedia strongly hinted that a sequel will be forthcoming: “Will we have a sequel to ‘Dune’? If you watch the movie you see how it ends. I think you pretty much know the answer to that.”
Średniawka, nie czytałem książki i film dla mnie jest zbyt prosty. Podobno taki miał być, żeby nie przytłoczyć i zachecic ludzi, no ale sorry, czegoś mu brakuje aby oglądać go kilka razy. Jak dla mnie obejrzeć raz i zapomnieć. Skłania co najwyżej do przeczytania źródła czyli książek ale na pewno nie do powrotu do tego filmu.
Oglądałem i jestem zachwycony.
Film, a właściwie przeniesiony na ekran świat w wydaniu Villeneuve'a po prostu wciąga. Jest kameralnie, ale jednocześnie czuć "epickość" opowiadanej historii.
Sam się sobie trochę dziwię, bo tempo podobne do Blade Runnera, ale o ile tam się wynudziłem strasznie tak tu żałowałem że film tak szybko się skończył.
I to chyba jest jedyny zarzut wobec nowej Diuny - lepiej by się sprawdziła w formie 10-odcinkowego miniserialu gdzie epizody puszczane są co tydzień, bo teraz czekać rok-dwa na zawiązanie historii to trochę słabe, niczym końcówka drugiego Matrixa.
Oglądałem i mimo wszystko zawód. Film jest widowiskowy, muzyka niezła, aktorzy dają radę, nawet ci którzy moim zdaniem nie pasują do roli. Ale czegoś tu brakuje. Nawet nie chodzi o rezygnację z całych rozdziałów, ważnych wątków i postaci.
To po prostu kolejna taka sobie adaptacja świetnej książki.
Za dużo skrótów, wersja Lynch'a bardziej mi odpowiadała o wiele lepiej oddawała głębie postaci i dramatyzm pewnych sytuacji. Lynch w swojej wersji osiągnął ten sam punkt w historii w około 2h :) W nowej wersji zamiast tego co najważniejsze czas poświęcono na widoczki i krajobrazy :P Niemniej solidne kino reżyser ma swoją wizje, o czym dobitnie świadczą jego wypowiedzi o planowanej części drugiej w której główną bohaterką będzie Chani :) Tak że solidne dobre kino, ale ująć muszę z oceny za IMO nieciekawą i dość płytką adaptacje.
Dzisiaj bylem na seansie w IMAX 3D.
Film dobry, ale zdecydowanie za krótki i skończył sie zdecydowanie za szybko, urwany w połowie.
Niby 2.5 godziny trwal, ale chyba 3/4 czasu zmarnowlai na gadanie i wizje, a malo w nim bylo akcji.
Cxyli rozciagna film na trzy części. Jakos Avatar nie potrzebowal rozciagania, by opowiedzieć fajna i rozbudowana historię.
Od siebie dodam, że seans w CC jest po prostu tragiczny (nie imax), obraz strasznie rozmyty przez co niektore efekty (np. miasto widziane z góry, czy otwierające się balony) wyglądały jak z 2005 r.
Poza tym film wręcz niesamowicie głośny, darcie mordy kończące ostatnia scenę było po prostu czymś strasznym