Mój ranking:
1. Warszawa - piękna stolica, tyle fajnych miejsc, widok z PKiNu z tarasu, sławne osoby spotykane na ulicy, zawsze coś się dzieje na Krakowskim. Ogólnie pełno historycznych miejscowej z powstań itd.
2. Wrocław - mieszkałem krótko na Sępólnie, dzielnica w kształcie niemieckiego orła (serio), piękne domy z czerwonej cegły, klimat jak w Niemczech lat 30-tych. Blisko Hala Ludowa.
3. Bydgoszcz - niedoceniane miasto, ładna Wenecja i Brda, kultowe miejscówki na posiadowki z kumplami typu Brda, czy Most Kazimierza Wielkiego, pubu: Jack, Point i inne. Wcale nie Brzydgoszcz, no dobra, na Jagiellońskiej tak.
4. Płock - molo na Wiśle, AirShow, piękna Tumska, klimat Katedry, była stolica kraju. Super. Ogólnie fajne posiadowki nad Wisłą, skarpy wysokie z których się fajnie zjeżdża zimą.
5. Kraków - cud, miód i orzeszki po prostu. Mieszkałem tam przez tydzień kiedyś. Mega. Cuda w muzeach. Fajne widoki z Wawelu, i te groby królów - cud klimat. Siedzisz w kościele a obok ciebie nagrobek Jagiełły który znałeś tylko z Wikipedii.
Polska jest fajna, nie trzeba za granicę wcale jechać.
Zdecydowanie od 35 lat Kraków, z tym, że mieszkając tu od urodzenia nigdy nie byłem na Wawelu...a w tych co wymieniłeś Gęsty nigdy nie byłem.
1. Gdańsk - idealny balans pomiędzy luzem i spokojem mniejszych miast a jednak możliwościami tych większych + fakt, ze z każdego miejsca gdzie mieszkałem mam poniżej 10 min spacerem do lasu (TPK rządzi). No i to powietrze czyściutkie. No na dłuższą mete robi to różnicę.
2. Wrocław - trochę zbliżony klimat do Gdańska, chyba jedyne większe miasto w Polsce z dobrymi knajpami na rynku (nie wiem jak dzisiaj nie byłem od 4 lat) i chociaż jednym pubem z rozsądnymi cenami. W innych trzeba wyjść z najbardziej turystycznych miejsc i poszukać.
3. Toruń - jakoś mam sentyment do tego miejsca, poza tym, że samo miasto jest urokliwe. Kwestia wspomnień po prostu.
4. Sopot - ale nie popularny Monciak pełen warszawki tylko kilka innych w nim miejsc, zresztą poznałem je dzięki żonie, która stamtąd pochodzi + jest tam moja ulubiona knajpa oraz ulubiony lokal z ulubioną cykliczna imprezą, która niestety covid przerwał.
Regionalnie - ciężko uznać to za moje ulubione miasto ale bardzo polecam odwiedzić Kościerzynę, pyszne żarcie, piękne okolice, parę rzeczy do zobaczenia. Miasto stosunkowo małe, ale regularnie odwiedzane przeze mnie w sezonie letnim. Idealne na wypad rowerowy. Świetny klimat. Mieszkać bym tam może nie chciał, ale odwiedzić warto jak się wizytuje trójmiasto, zwłaszcza, ze to tylko godzina pociągiem.
Natomiast w wypadku Krakowa i Warszawy to mam naprawdę mieszane uczucia. Z jednej strony uwielbiam ofertę kulturalna obu miast i zwłaszcza w Warszawie często bywałem ale nie wyobrażam sobie mieszkać w stolicy. Spędziłem tam sporo czasu, w tym pracując przez jakiś czas i zarówno styl pracy (nawet małe firmy zachowują się jak korpo) oraz niewiarygodna ponurość i agresywność mieszkańców połączona z pozerskością są zbyt depresyjne. Tak wiem, ze to wina słoików i pewnie na Pradze czy gdzieś tam jest inaczej, ale moich doświadczeń nic nie zmieni.
Co do Krakowa to mam dwa problemy:
1) powietrze, ono naprawdę jest straszne
2) niewiarygodne dla mnie nie ogarniecie władz miasta. Niby najbardziej turystyczne miasto w Polsce a jeszcze kilka lat temu nie mili takich standardów jak karta turysty, idea zamykania części zabytków/muzeów zima oraz w niedziele (sic! wszędzie na świecie jest to poniedziałek), porąbane rozwiązania drogowe i te znaki ze strefami z mikro czcionką + najbardziej upierdliwa straż miejska w Polsce. Za to samo miasto jak najbardziej piękne i jak już wspomniałem ze wspaniała oferta kulturalną. Ludzie też raczej pozytywni.
Dlatego choć oba lubię odwiedzać, nie znajdą się na liście.
Dodatkowe wyróżnienia to Gliwice, chyba jedyne miasto na Śląsku, które mi się spodobało i mnie nie odstręczało (wiem, że podpadnę Ślązakom ale Katowice są absolutnie straszne) oraz Olsztyn i jego Kortowiada
hej, dlugo mieszkalem w Sopocie, zdradzisz mi jaka jest Twoja ulubiona restauracja i impreza? jestem ciekawy czy bylem, czy znam, czy lubie. :)
wolam,
Knajpa to Karczma Zagroda, zaraz przy wjeździe od strony Gdańska.
Natomiast impreza to dość niszowa sprawa, bo chodziło o latynoskie imprezy w Pick&Rollu.
o kurcze, knajpe to mijalem milion razy, bo mieszkalem tez chwile na Zabiance przy Ergo, ale zawsze jakos sie balem tam zajsc, bo blisko stacji benzynowej i myslalem, ze to jakas slabizna.
teraz dopiero patrze na oceny i zaluje...
Co do Krakowa to mam dwa problemy:
1) powietrze, ono naprawdę jest straszne
not anymore
No jak się poprawiło to super. Nie byłem od kilku lat, więc pewnie w przyszłym roku odwiedzę.
sytuacja ulegla znacznej poprawie, bo w miescie zakazano palic weglem, wymieniono kopciuchy - z ponad 30 000 pozostalo ich niespelna 600
zyczylbym sobie jeszcze, zeby to rozciagnac pod caly powiat, bo okoliczne wioski tez lubia palic byle gownem
Kiedys uwielbialem Krakow na krotkie kilkudniowe wypady i nawet fatalnie dzialajaca komunikacja miejsca nie zrazala mnie zbytnio, ale teraz nie jestem w stanie uciec od starowkowego tloku na swoj ulubiony Kazimierz, bo tam obecnie tez tlok jak sam... :>
Spędziłem tam sporo czasu, w tym pracując przez jakiś czas i zarówno styl pracy (nawet małe firmy zachowują się jak korpo) oraz niewiarygodna ponurość i agresywność mieszkańców połączona z pozerskością są zbyt depresyjne.
Bardzo celna obserwacja, sam wytrzymuje w Warszawie max 3 tygodnie urlopu, potem musze sie juz ewakuowac, jednak czlowiek mocno przesiaka znacznie przyjemniejszymi miejscami do zycia i potem widzi roznice :)
Kraków, Katowice, Chorzów, Gliwice. Wrocław też mi się podobał.
Ostatnio byłem na małej wycieczce w Krakau.
W tym roku miałem okazję posiedzieć kilka dni w Gdyni. Zakochałem się w tym mieście.
Breslau
Zakopane, Kraków, Toruń, Zamość, Sandomierz, Wrocław, Warszawa, Malbork, Gdańsk i wioska Lanckorona jak z marzeń załączona na filmiku.
Ale od miast wolę w Polsce wypad na Mazury, w Tatry lub Bieszczady.
https://www.youtube.com/watch?v=lEqfUYzzDGM
To są moje klimaty, dlatego lubię wracać w Tatry dla piękna przyrody choć cel nadrzędny to Orla Perć.
https://www.youtube.com/watch?v=ZSbOv7nAmko
Mieszkałem dłużej w sumie tylko we Wrocławiu i Warszawie, i zdecydowanie wolę stolicę - o wiele lepsza komunikacja miejska.
Wrocław
Kraków, Poznań, Wrocław
Warszawa jest brzydka, rozlazła, wszędzie daleko, nie ma takiego miejsca porównywalnego do Starego Rynku w Krakowie czy w Poznaniu. Moje najmniej ulubione miasto, niestety w nim obecnie mieszkam.
1. Łódź
Miasto rodzinne. Uwielbiam unikatowy klimat. Wielokulturowość + ślady przeszłości fabrykanckiej + miasto kultury + miasto studentów + Piotrkowska + Manufaktura.
2. Karpacz
Nie jest tak oblegany jak Zakopane, ma blisko Śnieżkę, fajny deptak, ładne widoki, muzeum gier, fajne lokale gastronomiczne i jest jednym z centrów folkloru związanego z Duchem Gór:) Jak kiedyś wygram w totka to się tam wyprowadze.
3. Ustrzyki Dolne
Spokojne górskie miasteczko. Lubię to że jest relatywnie blisko gór ale bez przesady jak Ustrzyki Górne, ma wszystko co mieć musi sensowne miasteczko (dobre gastro, dobre sklepy, oferta kulturalna).
4. Ustka - ulubiona miejscowość nadmorska. Nie za duża, nie za mała, z fajną latarnią morską. Sam nie wiem czemu Ustka, może to kwestia sentymentu.
5. Sandomierz
Ma po prostu...klimat :)
Dalej pewnie byłyby: Kazimierz Dolny, Łeba, Puck...Ale nie chce mi się już pisać.
Nie mam zasadzie dużych miast wojewódzkich. Nie lubię takowych poza rodzinną Łodzią. No może Toruń za stare centrum rodem ze średniowiecza. Kraków? Meh, ale potrafię tam przyjechać tylko po to by posiedzieć w pubie Piwnica pod baranami.
1. Trójmiasto (chyba nie ma potrzeby rozdzielać) - każda z jego części ma swój osobny klimat, ale spójnie tworzą naprawdę fantastyczną metropolię. Ludzie są tam szczęśliwi, jest ładnie, blisko morza, blisko natury, masa rzeczy do robienia. Gdyby nie to, że niebawem wszyscy znajdą się pod wodą, to bym się tam przeprowadził.
2. Warszawa - z Warszawą mam problem, bo ostatnio coraz mniej mi pasuje, coraz częściej jest mokra i ponura. Warszawa jest piękna wiosną i latem, ale zima jest tu naprawdę ponura, no i wbrew pozorom miasto nocą jest zbyt martwe jak na stolicę centralnej Europy.
3. Wrocław - świetny rynek, świetne wyspy, dobrze się tam czuję, choć to kolejne mocno zalewowe miasto.
Lubię też Białystok, nieco niedoceniana jest Łódź, mój rodzinny Płock ma dobre strony (szczególnie na Podolszycach, bo centrum to dziura). Kraków zawsze przyjemny do odwiedzenia.
Takim miastem, o którym trudno mi powiedzieć coś dobrego, jest Poznań. Miasto galerii handlowych i brzydkiego rynku, kompletnie bez smaku.
Warszawa jest piękna wiosną i latem, ale zima jest tu naprawdę ponura, no i wbrew pozorom miasto nocą jest zbyt martwe jak na stolicę centralnej Europy.
Nie ma co tam robić nocą tbh.
A z mniejszych miast to Mielno bez dwóch zdań najfajniejsze. Za klimat Las Vegas polskiego.
Takim miastem, o którym trudno mi powiedzieć coś dobrego, jest Poznań. Miasto galerii handlowych i brzydkiego rynku, kompletnie bez smaku.
Przede wszystkim Poznan to nie miasto. To tak jakby z Warszawy wyjac Stare Miasto i dokleic do niego okoliczne miejscowosci typu Pruszkow, Piastow, czy Zielonka :>
Łódź, bo nie ma drugiego podobnego miasta w Polsce pod względem zabudowy, brak centralnej starówki, rzeki, itp. Jest dużo pofabrycznych terenów, z których już sporo zostało wyremontowanych, jest tam jeszcze ogrom rzeczy do zrobienia, bardzo duży zasób kamienic do remontu, ale to się już dzieje, więc może za jakieś 10-20 lat to będzie unikat. Już teraz jest fajny klimacik w tych zrobionych miejscach, tylko trzeba wiedzieć, gdzie chodzić.
A z innych miast, to lubię Gdańsk i Kraków.
W Polsce jest dużo fajnych miejsc, ale z miast to góra takie średnioduże typu Płock czy Olsztyn są w miarę. Kraków, Warszawa czy inny Wrocław to nie wiem niby pod jakim kątem mają być fajne, chyba jak kogoś jakiś konkretny koncert czy inna impreza interesuje, bo na pewno nie do życia.
Nadal nie umiem wybrać między Wrocławiem a Gdańskiem, chyba ex aequo.
Kraków jest piękny, ale zbyt "turystyczny", jak słusznie Paudi zauważył, nawet Kazimierz zajechany przez ten swój "vintage".
Łódź, bo nie ma drugiego podobnego miasta w Polsce pod względem zabudowy, brak centralnej starówki, rzeki, itp.
Ależ oczywiście, że jest. Sosnowiec :)
Widzę, że wszyscy zgrabnie omijają Śląsk i Zagłębie :D I niesłusznie, bo tu jest sporo fajnych miejscówek, a jeśli lubi się klimat industrialny, to jest po prostu mega.
Wrocław. To miasto polecam. Kraków jak piszesz dużo turystów. Miasto turystyczne. Pełno Anglików odwiedza Kraków. Gdańsk znów odwiedza pełno Niemców.
Ta masa Niemców w Gdańsku to tłucze się tylko po Głównym mieście. Miejscowi tam bywają od okazji, bo nawet na piwo lepiej wyjść choćby o barów we Wrzeszczu (okolice Wajdoloty), albo młode miasto. W okolicach Długiej da się znaleźć kilka fajnych lokali (ale nie na samej Długiej) ale większość to pułapki na turystów.
Jest kilka miast, które lubię, ale jak w domu czuję się tylko w Krakowie. Mieszkam tu 6 lat, planuję wyprowadzić się po studiach na Zachód, ale gdybym miał zostać w którymś dużym polskim mieście, to tylko Kraków, może Gdańsk lub Warszawa.
W Krakowie jest siedziba gry-online:)
Nie polecam Wa-wy...
Lublin jest ciekawym miastem ale tam panuje bezrobocie.
Zakopane spoko ale tam już jest dużo biznesów pootwierane i kiepsko z pracą. Ale jako miasteczko Zakopane jest zajebiste!
Bywam w Zakopanem średnio co drugi miesiąc i szczerze mówiąc to nie ma tam nic ciekawego, to tak jakby wymienić no nie wiem, na przykład miejsce w którym się urodziłem czyli Sochaczew :D
Mocno mnie dziwi popularność turystyczna Zakopanego, ta miejscowość nie różni się niczym od okolicznych chyba że ktoś lubi odpustowe stragany z różnorakim badziewiem do kupna
A no i góralska chciwość najlepiej się w tej miejscowości objawia, złotówy nawet ubera wygryzły z tej miejscowości (serio) jak chcesz się szybko przemieścić to trzeba zabulić gorzej niż w Warszawie u taksiarza.
Dla ludzi słabych Zakopane jest prawie tak zabójcze, jak spotkanie z prawdziwie demoniczną kobietą. Dla rzeczywistych Tytanów Ducha (o ile tacy w ogóle jeszcze istnieją) jest ono miejscem, w którym kondensuje się ich istota, rozwierają się dla nich horyzonty i twórczość artystyczna, społeczna i naukowa stwarza nowe formy i buduje nowe wartości. [...] Nazywano niegdyś Zakopane duchową stolicą Polski – my nazwaliśmy je inaczej – generalną wytwórnią specyficznego, zresztą czysto polskiego narkotyku, zakopianiny, bo przecież demonicznie wpływa na dusze spotworniałe i wciąż potworniejsze jeszcze miasteczko u stóp gór, co jak pleśń jakaś się rozpełzło. Nie pensjonaty, nie sanatoria, nie alkohol, gdzieś pośrodku znajduje się ta elita, której szczyt stanowią polscy pierwsi zakopiańczycy, to jest ci, którzy potrafią pochłaniać maksymalne dawki zakopianiny. Jest to piekielnie przyjemne w swojej męczarni, a możemy tylko błogosławić siły, które Polskę obdarzyły takim wyrostkiem robaczkowym, jakim jest Zakopane, a można mieć nadzieję, że przy dalszym zdrowieniu polskiego organizmu, i nam nie grozi żaden appendicitis. Mimo całej potwornej bezużyteczności Zakopane trwać będzie dalej i wytwarzać coraz to nowe formy psychopatów polskich.
Kosztem zwierzęcia? Bez przesady...
Jesteś scyzorykiem :)
spoiler start
Bez obrazy. Żartuję. Liroy :)
spoiler stop
Mam 45 kilosów od rodzinnego domu do Kielc, ale mieszkanie kupiłem we Wrocławiu. A mieszkam dalej w UK w Birmingham. Mieszkanko we Wrocławiu wynajmuję studentom. Ale jak zjadę do Polski to chcę właśnie mieszkać we Wrocławiu/Breslau. Mimo że to miasto miało problem z powodzią w 1997 roku to dalej chcę w tym mieście mieszkać.
Rodzime? Ciężki wybór mi dałeś, bo na razie to tylko Poznań mogę tak nazwać:-P. Ale czy mógłbym go nazwać ulubionym? Raczej nie bardzo. Dzisiaj akurat wybrałem się na dosyć duży spacerek po tym miejscu. 10 minut spaceru wystarczyło, by z miejsca bogatych, ale i niskich wieżowców rodem z Warszawy znaleźć się w miejscu wyglądającym jak najbiedniejsza dzielnica Detroit. Możliwe, że trochę przesadzam, bo nie wiem jak jest w innych wielkich miastach, ale takie różnice trochę przytłaczają. A potem się nie dziwić, że mamy najwyższy wskaźnik suburbanizacji w Polsce.
Choć lata życia w tych okolicach sprawiają, że ciężko będzie się przeprowadzić w jakieś inne miejsce (najbardziej kuszący jest chyba Wrocław), na pewno duży sentyment i masę wspomnień zostawię właśnie tutaj.
EŁK
Cudownie to wygląda, śmiało można bym tym zdjęciem reklamować nasz kraj i pewnie da radę tam mieszkać jak człowiek, nie to co w wielkich aglomeracjach czy oblężonych kurortach.
Urodziłem się tutaj i mieszkałem do ukończenia szkoły średniej. Teraz mieszkam 190 km na południowy-zachód (za miłością i pracą), ale bardzo często odwiedzam moich rodziców w weekendy. Żony i dzieci też nie muszę specjalnie namawiać na wyjazd - bardzo im tam się podoba. Poznałem tam wspaniałych ludzi i mam piękne wspomnienia związane z tym urokliwym miejscem na mapie Polski.
Bytom jest gorszy od Łodzi.
Ełk podobno jest zajefajny, muszę się wybrać kiedyś w tamte rejony.
Zakopane.... Ja wiem że jest mnóstwo turystów. Straganów z pamiątkami. Knajp. Ale właśnie to mi się podoba. Tak czy owak ma swój urok, choć nigdy nie znajdzie się u mnie w top 5 - z górskich wolę nie tylko Karpacz czy Ustrzyki Dolne, ale też np. Krynicę Zdrój.
Gdańsk, bo mój Ci on.
Wrocław, bo okolica przyjaciół i miasto bardziej niemieckie od Berlina.
Kraków, bo córcia tam mieszka.
Poznań, bo mają najlepsze pomarańcze i tygrysy.
Łódź, bo mają super elektrociepłownię i basen w manufakturze i przechodzi metamorfozę z bardzo brzydkiego kaczątka w całkiem fajnego łabądka.
A ja z mniejszych miast polecam Opole. Bardzo się zmieniło na lepsze przez ostatnie lata. Moim zdaniem ma wszystko co potrzebne statystycznemu obywatelowi do życia, a nie jest tak zatłoczone, jak większe miasta. Zadbane stare miasto, liczne deptaki, bulwary do spacerowania nad Odrą, ścieżki do biegania czy jazdy na rowerze na wyspie, bardzo fajne zoo, filharmonia, teatr, amfiteatr itd. Oczywiście nie ma startu do Warszawy, Wrocławia czy Gdańska, ale jak ktoś woli mniejsze miasta to myślę że Opole powinno mu się spodobać.
Jak widzę ile osób wymienia Wrocław to się łapie za głowę, czy są może jakieś dwa Wrocławie?
Bo jeśli mówimy o tym na dolnym śląsku to jest to jedno z najgorszych miast w Polsce IMO - oczywiście
Brudne, brzydkie (nie licząc rynku, do którego swoją droga chyba wszyscy piją, ale wystarczy z niego wyjść i czar pryska) poruszanie się samochodem to jakaś totalna tragedia, logistyka i ogólny stan dróg przeraża. Turystycznie nie ma tutaj nic ciekawego, chyba, że jest się studentem i jedyne co ma się w głowie to chlanie piwska i wódy. No i te szczury, zapada zmrok i Wrocław staje się miastem szczurów.
Kochany, szczury to temat osobny, we w Krakowie to po Kazimierzu popierdalają we w dzień, wcale zmroku nie czekają. W Danzigerze też są, a jakże, ale to raczej widuje się je we Wrzeszczu. Nie bardzo podłe miasto Uć ze swoimi kwartałami kamienic to chyba Ratenburg się powinna nazywać. Poznań to chyba miałem szczęście, nie zoczyłem żadnego osobiście, złe języki mówią, że to przez oszczędność, na kebaby poszły.
Byłem we Wrocławiu tylko raz i to ze 20 lat temu, ale dokładnie tak je zapamiętałem - brzydkie, brudne, mega ponure miasto. Widać musiało się tam pozmieniać przez ten czas.
Łódź była szara 25 lat temu, nie teraz.
To ja polecam Olsztyn. Ładna starówka, dużo zieleni, 13 jezior w samych graniacach miasta + kilkadziesiąt wokół, świetne parki i deptaki nad jeziorami, wspaniały las w granicach miasta z wąwozem rzeki Łyny (można się poczuć jak w Beskidzie). Miasto jest na tyle duże, że zapewnia pełną ofertę "miejską", ale jednak na tyle małe, że wszędzie jest blisko.
W Polsce mieszkałem tylko w Warszawie, nie mam, jak niektórzy, porównania. I dobrze mi się tu teraz żyję.
Napływowi są różni, nie wrzucam ich do wspólnego worka. Takie miasto jak moje potrzebuje napływu świeżej krwi.
Tacy jak ja to już trochę wymierający gatunek. Psioczymy sobie w gronie kolegów, że jesteśmy jak hanysi, mniejszością w swoim heimacie, ale właściwie kogo to poza nami obchodzi? Życie toczy się dalej, a Warsze się rozwija, z nami czy bez nas.
Coraz częściej zaglądam do fotografii mojej Mamy, tych sprzed wojny. Mama miała absurdalnie dobrą pamięć i w zanadrzu mnóstwo anegdotek z okresu swojego dzieciństwa. Pochodziła z zamożnej rodziny, nienawidziła komunistów za to, że pozbawili ich majątku w Śródmieściu. Ale na powojenną Warszawę też była jakby obrażona. Przecież to nie wina Warszawy, że została zniszczona, że stała się obrzydliwie brzydka, szara i ponura. I nie wina Warszawy, że Mama tak idealizowała swoje dzieciństwo.
Mama była wdzięczna Sigalinowi za decyzję o rekonstrukcji Starówki. Też zastanawiam się czym by była Warszawa bez niej... Teraz należę do tej mniejszości, która chce odbudowy innych istniejących przed wojną gmachów - choć nie za wszelką cenę. I na pewno Polacy z innych regionów nie powinni się do tego dokładać, to powinien być wysiłek finansowy miasta Warsze i jego mieszkańców a nie całej Polski.
Jeśli chodzi o rozwój, "plan zagospodarowania przestrzennego" to wzorem do naśladowania jest dla mnie Sztokholm. Tam w centrum każdy skwerek jest przemyślany, każdy pomniczek, każda ławeczka czy drzewo, wszystko ma swoje miejsce i ma na celu czynić serce miasta urokliwym, uporządkowanym a jednocześnie jakby przytulnym. Tam nie ma zbędnej czy przypadkowej przestrzeni, z małymi wyjątkami.
Choćby dziś mógłbym się przeprowadzić do Gdańska albo Gdyni. Od urodzenia mieszkam w Warszawie i mam po dziurki tego miasta. Za dużo ludzi tu zjechało, za dużo samochodów, smród i hałas. Na szczęście pracuje z domu od półtora roku i oby to się nie zmieniło, nie muszę się praktycznie poruszać po mieście. W ostatnich kilku latach częściej bywam w centrum Gdańska niż Warszawy. W sumie do centrum Warszawy jadę tylko na Centralny aby pojechać pociągiem do Gdańska/Gdyni.
Pszczyna, Zakopane, Wrocław, Świnoujście, Poznań.
Sierpc
Raczysz żartować,
Sierpc to małe, tłoczne miasteczko, ciężko się jeździ autem, a i to stolica studzienek których jest pełno.
McDonald przy cmentarzu tez nie zachęca.
Pełno patologii, szczególnie koło dawnego dworca PKS i na blokowiskach ulicy piastowskiej.
Ale browar fajny, no i klimatyczny rynek z ubraniami i cyganami.
Miałem kilku kumpli z ekonomika i ogólniaka. Piw wypitych w parku Katyńskim nigdy nie zapomnę. Pizzy jedzonej w Bonie też nie.
Z okolicy Sierpca to już wolę Żuromin lub Bieżuń czy nawet Rypin.
Jestem z okolicy, często w Sierpcu bywam, ty sierpczanin jesteś?
Urodziłem się w Sierpcu, ale jak miałem 7 lat przeprowadziłem się z całą rodziną do Łodzi ( wczesne lata 90 praca itp) Ostatnio byłem i trochę zwiedzałem i było fajnie.
Żuromin to pipidówa straszna, ale zjadłem tam kiedyś całkiem dobrze.
Rodzime miasto jest tylko jedno.
To tam skąd pochodzisz, gdzie dorastałeś.
Tytuł powienien brzmieć "Wasze ulubione polskie miasto".
W Polsce jest pięknie i jest wiele miejsc wartych odwiedzenia, aczkolwiek ja pomimo wielu lat spędzonych w Warszawie i Calgary najszczęśliwszy jestem w moim rodzinnym mieście, Ostrołęce.
Mi też dobrze żyje się w Ostrołęce :) Chociaż czasami doskwiera smrodek celulozy wieczorkiem.
Faktem że nie byłem wiele razy poza tym miastem- jednak wydaje mi się tu dobrze i nie ma co narzekać zbyt wiele.
Najważniejsi są ludzie którzy sobie tu żyją :) Bardzo lubię Mazurki, jednak nie potrafię przytoczyć żadnego miasta z tamtych okolic i nie byłem tam na tyle długo by móc ze spokojem wyłożyć jakieś miasto nad te rodzinne. To było by niesprawiedliwe.
Gdańsk/Sopot - piękne miasta, można złapać oddech jak już ktoś wspomniał. A do tego blisko morze/zatoka. Może na starość się człowiek przeprowadzi ale na razie najpewniej opuszczę Łódź. Miasto i może coraz ładniejsze ale drogi to są fatalne, dziur po prostu tryliard. Miejscami wyremontują to pojawia się w 20 innych miejscach. Jeżdżę naokoło miasta i tam praktycznie bezproblemowo a w samym mieście łup łup łup (szczecińska welcome to)
Jestem zaskoczony że aż tyle razy padł tutaj Wrocław, miasto gdzie się urodziłem, wychowałem i nadal się go trzymam. Niby duże, ale nie aż tak aby nie móc się po nim swobodnie poruszać nawet rowerem. Moi dziadkowie jedni i drudzy po wojnie osiedlili się we Wrocławiu i tak już zostało.
Poza własnym miastem lubię również nawet Warszawę, ale bardziej rekreacyjnie bo jest po prostu dla mnie za duża. Z takich mniejszych mieścin bardzo miło też wspominam Szczawno-Zdrój, które znam bardzo dobrze pewnie z tego względu że mieszka tam sporo rodziny. No i Kraków też ma w sobie coś urokliwego, a przede wszystkim historycznego. Co do reszty mimo że w wielu miejscach byłem to każde jest ciekawe i unikatowe na swój sposób.
W sumie nic odkrywczego nie wymieniłem, ale w większości miejsc żyje się podobnie i jak to mówią wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
A gdzie perły wschodu, Lublin, Rzeszów, Zamość, Kraśnik, Puławy, Chełm :P... raz ledwie padł Białystok!
Zauważyłem pewna zależność, wielu osobom podobający się Wrocław podoba tez się Gdańsk i na odwrót. Okazało się, że w tym poglądzie nie jestem osamotniony.
Z dużych:
Warszawa, Wrocław, Poznań, Katowice, Gliwice
Z mniejszych:
Kudowa-Zdrój, Kłodzko.
Nie podobają mi się natomiast:
Bytom, Wałbrzych, Chorzów, Ruda Śląska, Bystrzyca Kłodzka.
1.Warszawa
2.Kraków
3.Łódź(A to dlatego że tu mieszkam).
Kraków. Uwielbiam czasem wyjść na spacer, na coś po prostu popatrzeć, pobyć w ładnym, fajnym miejscu, a to miasto to umożliwia. Stare miasto się nudzi i obrzydza po jakimś czasie, głównie z powodu angielskiego bydła, dlatego polecam każdemu kto się wybierze na wycieczkę do tego miasta, zagospodarować trochę czasu na dzielnicę Kazimierz. Żydowski klimat i mnóstwo świetnych knajp i pubów, ciekawszych od masówy na rynku. Jeśli polegasz na komunikacji miejskiej (w szczególności tramwajem) to szybko dostaniesz się w każde miejsce Krakowa - no może z wyjątkiem kilku punktów, które są nieprzystosowane jeszcze dla busów. Jeśli chodzi jednak o przemieszczanie się po Krakowie samochodem, to jest to chyba najgorsze z wielkich polskich miast. Z każdym miesiącem coraz bardziej zrażam się do zakupu samochodu, chyba nerwowo i portfelowo bym nie wytrzymał. Niestety infrastruktura nie sprzyja bardziej zaawansowanym wytworom drogowym i wszelkie wiadukty nad skrzyżowaniami, można tutaj policzyć na palcach jednej ręki. W centrum to już w ogóle, a jak ktoś planuje wyjechać w kierunku Warszawy przy weekendzie to niech sobie lepiej cewnik założy. Jest też sporo ludzi, którzy lubią klimat nowoczesnych miast z biurowcami, wieżowcami - w tym przypadku też Kraków całkowicie odpada, to nie te klimaty. Kraków to taki Kazimierz Dolny, ale 999x mocniej, plus z otoczeniem typowych blokowisk i zamkniętych osiedli.
Jest też sporo ludzi, którzy lubią klimat nowoczesnych miast z biurowcami, wieżowcami - w tym przypadku też Kraków całkowicie odpada, to nie te klimaty.
a cala polnoc to niby co, jasnogorska/opolska/bora zaraz beda cale zabudowane wiezowcami
No 3 biurowce na opolskiej, 7 na bora. Oof
Tak, ja muszę oddać jeszcze, że dobrze się czuję, gdy jestem w Katowicach. To miasto nie jest za piękne, ale jestem tam szczęśliwy, ludzie są bardzo mili, fajna galeria handlowa na dworcu. Żałuję, że nie kupiłem tam mieszkania pod jakiś wynajem te 5 lat temu, bo w centrum latały po 4500 zł, czyli dużo taniej, niż teraz w Płocku.
Loon, a oddaliłeś się w ogóle jakkolwiek od centrum Katowic? :P Miasto ma sporo do zaoferowania poza "galerią na dworcu" ;P
to prawda, bylem ostatnio w katowicach obejrzec plytki nascienne do lazienki i widzialem tylko dwoch narkomanow i siedmiu bezdomnych
Ja w Katowicach byłem w Spodku. Co do miasta śmierdzi tam tymi fabrykami.
To miasto nie jest za piękne, ale jestem tam szczęśliwy, Miasto spoko ale tam śmierdzi od tych hut.
Kazimierz Nielisz Cyców Niemce
Co jest nie tak z Bystrzycą Kłodzką? Nigdy nie byłem ale była to miejscowość którą brałem pod uwagę w tym roku gdy planowałem urlop i ciągle mam ją w planach na przyszłość.....