Montażystka oryginalnych Gwiezdnych wojen krytykuje trylogię Disneya
Co mogę rzec, ma Marcia rację. Kathleen Kennedy i J.J. Abrams
nie rozumieją Gwiezdych Wojen.
Trudno żeby rozumieli skoro priorytetem jest poprawnie polityczna obsada i scenariusz.
Stara trylogia jest trywialna, nowa trylogia jest trywialna i trylogia Disneya też jest trywialna, z tym, że o ile stara i nowa trylogia się broniły u różnych odbiorców z różnych powodów, to raczej trylogia Disneya mało komu przypadła do gustu, natężenie głupot w niej jest zbyt duże aby się broniła efektami itp.
Trudno żeby rozumieli skoro priorytetem jest poprawnie polityczna obsada i scenariusz.
Co mogę rzec, ma Marcia rację. Kathleen Kennedy i J.J. Abrams
nie rozumieją Gwiezdych Wojen.
Nowe gwiezdne wojny jak przystało na Disneya to film dla dzieci, więc czego się spodziewać? Dojrzalszej fabuły po korporacji, której jedynym zadaniem jest odcinanie kuponów z pomysłów, które najlepiej się sprzedadzą.
$275 000 000 budżet/
boxoffice $1 078 232 589 i tyle w temacie, póki ludzie na to chodzą do kina, to dla nich wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Tylko że ani EP. 4-6, ani 1-3 nie posiadają dojrzałych fabuł. Właściwie jedynym filmem jaki można tak nazwać był rouge one (który był tworzny przez Disney). Ale dojrzała fabuła to nie to samo co dobra fabuła, więc niema w tym nic złego
Stara trylogia jest trywialna, nowa trylogia jest trywialna i trylogia Disneya też jest trywialna, z tym, że o ile stara i nowa trylogia się broniły u różnych odbiorców z różnych powodów, to raczej trylogia Disneya mało komu przypadła do gustu, natężenie głupot w niej jest zbyt duże aby się broniła efektami itp.
Dobra historia jak i dobre jedzenie nie muszą być skomplikowane.
Można świetnie to zmontować jak w pierwszych Star Wars. Można mieć ciekawy swiat, kiepski montaz i dialogi jak w drugiej serii. Można też mieć wszystko kiepskie jak w trzeciej serii.
Mój 7-letni syn uwielbia nową trylogię i jestem pewien, że będzie za 20 lat patrzył na nią z nostalgią.
Ciekawe jak ocenia inne rzeczy spoza głównych filmów (oczywiście o ile je widziała) - Łotra 1, Solo, Mandalorianina i seriale animowane.
No właśnie gdyby całość nowej trylogii trzymała poziom jak Łotr 1 to byłbym naprawdę usatysfakcjonowany.
A tak stara trylogia porywała świeżością i genialnymi jak na tamten czas efektami specjalnymi, prequele choć miały tragiczne dialogi ale za to nadrabiały poszerzeniem Lore, świetnymi walkami, efektami robiącymi wrażenie w tamtym czasie tak nowa trylogia ani nie była świeża, ani nie poszerzała sensownie Lore, ani nie miała wybitnych efektów specjalnych a walki w większości były słabe z pojedynczymi wyjątkami (chyba najgorsza walka w trylogii, jeszcze słabsza od tej z Nowej nadziei była walka w sali tronowej z epizodu VIII, tak niewiarygodnie słabo wyegzekwowana, że robiła wrażenie jakby zadowolili się pierwszym ujęciem i improwizacją aktorów).
Fabularnie to chyba tylko Epizod drugi się broni, no i Łotr jeden jest niezły, ale nie o ambitną fabułę tutaj chodziło.
Zgadzam się, ja bym jeszcze dodał, że Łotr, jako jedyny z filmów SW od Disney'a, ma w sobie ten nieuchwytny pierwiastek, zwany "magią gwiezdnych wojen", natomiast ich pozostałe filmy sprawiają wrażenie po prostu poprawnie zrealizowanego kina przygodowego. SW to jednak powinna być space opera, a moim zdaniem trylogia od Disney'a mogłaby się rozgrywać w zasadzie w dowolnym settingu, bo poczucia tej kosmicznej skali nie ma tam prawie wcale. Lucasowi można wiele zarzucić, ale o ten aspekt to akurat dbał, co zresztą sam wielokrotnie podkreślał w wywiadach. Zawsze zależało ma na tym, żeby w kolejnych filmach pokazywać nowe światy, rasy, kultury, technologię (broń, statki kosmiczne, narzędzia itp.), rozszerzać lore, pogłębiać złożoność świata itd. U Disney'a nie ma tego wcale, co moim zdaniem dobrze pokazuje, że oni rzeczywiście nie rozumieją istoty materii, z którą się zmagają.
Są takie chwile gdy można szczeże powiedzieć: "Ok, boomer."
Strasznie pretensjonalnie wyszło eks-żonie pana Lucasa. Nikt jej nie odbierze że faktycznie uratowała pierwszy film w montażowni, ale pretensjonalnością przebija twórców pierwszego Blade Runnera, którzy jechali po... Blade Runner 2049 (serio, narzekali że za bardzo cyfrowo, że za dużo CGI i inne takie, a BR2049 to totalnie godny następca oryginału, więc ich narzekania są wręcz przysłowiowym "ok boomer").
Zgodzę się że Abrams to fatalny reżyser bez grama oryginalności, ale nie oskarżałabym Kennedy, bo ona tam mało co ma do gadania, a samo SW zawsze cuchnęło naftaliną starej trylogii, a raczej fanatycy i akcjonariusze domagali się więcej tego samego do porzygu.
SW nigdy nie było zbyt dojrzałe i mroczne. Łotr 1 jest masowo lubiany tylko i wyłącznie za Vadera z ostatniej sceny a nie za całokształt (a szkoda), Ostatni Jedi jest jechany za swój słuszny w perspektywie świata SW i realnego rewizjonizm wobec tego jak Jedi z debilizmu załatwili galaktykę, wszystkie aktorskie filmy o wojnie klonów (epizod 1-3) powinny być zrobione w duchu Zemsty Sithów i filmów o wojnie w Wietnamie, bo ten konflikt wręcz prosi się o taką adaptację. Imperium Kontratakuje na tle starej trylogii jest mroczny ale dla mnie niekoniecznie, jednak dziw bierze że początkowo Ostatni Jedi lat 80-tych, jechany przez fanów jest obecnie ich pupilkiem.
Gdybym jako nastolatka obejrzała Generała Daimosa (którego obejrzałam rok temu) a potem SW to powiedziałabym że Daimos jest lepszy. Jako dorosła uważam że Generał Daimos, anime z 1978 roku, niemal równolatek SW i Gundama, znany wszędzie indziej niż w Ameryce i posiadający angielski dubbing z Filipin, jest bardziej dojrzały i mroczny niż 3/4 filmowego SW.
Inna sprawa, że wizualnie (w ogóle też) pierwsza trylogia jest tragiczna, ale wynika to z podejscia Lukasa, który uparł się, żeby wszystko robić na greenboxie. Natomiast tak, to jest "ok boomer", czyli stękanie starych ludzi pt "kiedyś to było". Twórca ma święte prawo iść w takim kierunku jak uważa za stosowne, ludzie mają prawo to lubić lub nie, natomiast płacz i rozdzieranie szat "bo film nie spełnił moich oczekiwań" to jest infantylność 1000 i emocjonalność na poziomie 5 latka. To tylko film, całkiem fajny (jestem fanem klasycznej trylogii ale nowa też mi się podoba), robienie scen czy wielkich awantur bo coś się komuś nie klei fabularnie, albo coś się nie podoba to jest jakieś totalne odklejenie.
Łotr1 jest filmem najdojrzalszym, w uniwersum SW, spośród tych zrobionych w XXI wieku. I przez wielu ludzi jest ceniony, choć może niekoniecznie przez najmłodszych.
Też zgadzam sie z Marcia Lucas w 100 %. JJ Abrams i Kathleen Kennedy nie rozumieją Gwiezdnych Wojen ,WRESZCIE ta pseudo trylogia co jest kipią OT w odświeżonej wersji ma za swoje .
Pierwsze Gwiezdne Wojny powstały w 1977 roku. Były nowatorskie realizacyjnie, jak na tamte czasy.
Ucieczka Logana z 1976 reprezentowała ówczesną kinematografię i trudno uwierzyć, że jest to film zaledwie o rok starszy niż Gwiezdne Wojny. W filmie Lucasa, poza stroną techniczną, pozytywnie oceniono też konstrukcje postaci, które są wyraziste i charakterystyczne. Choć fabuła także nie jest skomplikowana, to jest jednak spójna i opowiedziana w sposób harmonijny.
Gwiezdne Wojny z XXI wieku ani nie mają ciekawie i umiejętnie narysowanych postaci, ani nie mają tamtej melodii. Są chropawe, miejscami chaotyczne i pozbawione spójności. Faktycznie są słabo zmontowane. Wydaje się, że są adresowane już do odbiorcy nieczytającego, podczas gdy filmy z lat 70. i 80. odwoływały się jednak do literatury fantastycznej, którą odbiorcy tamtych Gwiezdnych Wojen pochłaniali.
Wyjątkiem jest Łotr1, ale mam wrażenie, że był adresowany do dorosłych już miłośników pierwszych GW, podczas gdy epizody I-III i VII-IX miały przyciągnąć nową, młodą publiczność.
Ashauat
Twierdzisz że OT i Prequele nie mają poważniej fabuły ??? ty chyba serio nie mówisz , to są prawdziwe i jedyne gwiezdne wojny w których wszystko trzyma sie całości . Disneyowska trylogia sw przy OT i Prequlach wypada bardzo blado i nie ma nic w nich nowego . Co niby jest dojrzałego w disneyowskiej trylogii ??
Nic dziwnego, każdy chyba woli zapomnieć o tej porażce. Na szczęście mamy jeszcze świetnego Mandaloriana, Bad Batch i nadchodzace produkcję SW robione przez innych twórców.
Bolało mnie że w nowych częściach strywializowano moc rycerzy Jedi. W starych częściach to było coś tajemniczego, niedopowiedzianego. Niczym legenda lub jakiś mit z dawnych wieków. Moc posiadało tylko kilku ludzi i było to fascynujące że wokół taka technika a jednak jest coś jeszcze coś potężniejszego a jednocześnie tajemniczego i groźnego. Cała ta maga w późniejszych częściach rozwiała się niczym dym na wietrze.