Wiedźmin: Zmora wilka nie powala, ale jedną rzecz robi dobrze
Netflix to taka Multipla. Możesz oczekiwać, że dowiezie cię z punktu a do punktu b. Ale naiwnie jest spodziewać się, że będzie przy tym dobrze wyglądała, świetnie się prowadziła, czy że dostarczy jakichś głębszych doświadczeń i zawierających w pamięć wrażeń.
"Zmorę Wilka przyjemnie się ogląda, to solidne rzemiosło, ale tylko tyle." Czyli sukces jak na standardy Netflixa. Jak się nie skupia na zadośćuczynieniu Ameryce to można zrobić coś przyzwoitego.
Aż założyłem konto żeby móc napisać co myśle o tym filmie.
Miałem wrażenie że oglądam Castlevania w świecie Wiedźmina, wiedźmini latający w powietrzu z mocą znaków na poziomie magów lub większym.
Sama fabuła nie jest zła aczkolwiek zgadzam się z autorem że na 80 minut włożyli tutaj o wiele za dużo. Efekty wizualne super no ale zdecydowanie nie na to liczyłem jako całokształt...
"Zmorę Wilka przyjemnie się ogląda, to solidne rzemiosło, ale tylko tyle." Czyli sukces jak na standardy Netflixa. Jak się nie skupia na zadośćuczynieniu Ameryce to można zrobić coś przyzwoitego.
Netflix to taka Multipla. Możesz oczekiwać, że dowiezie cię z punktu a do punktu b. Ale naiwnie jest spodziewać się, że będzie przy tym dobrze wyglądała, świetnie się prowadziła, czy że dostarczy jakichś głębszych doświadczeń i zawierających w pamięć wrażeń.
Właśnie bardzo spudłowane. Multipla jedyne, co robi źle, to wygląda. Pod tym względem jest wręcz spektakularnie wybitna.
A poza wyglądem:
- świetnie się prowadzi
- tania w utrzymaniu
- niemal bezawaryjna
- bardzo praktyczna
- komfortowa.
Sorry, ale nijak się to ma do Netflixa. W moich oczach bliżej mu do Renault Laguny 2 - w gruncie rzeczy nie dowozi, chociaż wygląda z pozoru wspaniale.
Aż założyłem konto żeby móc napisać co myśle o tym filmie.
Miałem wrażenie że oglądam Castlevania w świecie Wiedźmina, wiedźmini latający w powietrzu z mocą znaków na poziomie magów lub większym.
Sama fabuła nie jest zła aczkolwiek zgadzam się z autorem że na 80 minut włożyli tutaj o wiele za dużo. Efekty wizualne super no ale zdecydowanie nie na to liczyłem jako całokształt...
Na szczescie z Castlevani ma tylko nieco że stylu. C. to jedna z najgorszych serii jaka widziałem, tragiczna animacja, nudna fabuła, idiotyczny teksty i na siłę cool zachowania.
Ten Wiedzmin jest inny, ale ogląda się go dobrze, historia jest niezła, nieco zbyt skondensowana. Wyszło lepiej niż wynikalo z zapowiedzi. Przywoita 7ka.
Film całkiem spoko, myślę jednak że ze względu na ilość wątków lepiej sprawdziłby się jako miniserial. Taka jednosezonowa 6-7 odcinkowa całość.
Porównań do Castlevanii nie da się uniknąć, jeśli komuś wampiryczny serial się podobał to tutaj będzie czuł się jak w domu.
zwłaszcza zawadiacki i bezczelny Vesemir, z pyskówek dużo bardziej przypominający Geralta niż ten wykreowany przez Cavilla.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/wiedzmin-zmora-wilka-nie-powala-ale-jedna-rzecz-robi-dobrze/z5c11
A to już zależy czy mówimy o książkowym czy o growym.
Jeśli o książkowym to nie, Vesemir nie przypomina go ani trochę.
Jeśli o growym to nie, Vesemir nie przypomina go ani trochę.
Jeśli miałbym szukać postaci którą przypomina Vesemir to Trevor ze wspomnianej wyżej Castlevanii.
Jak tylko zobaczyłem trailer, to domyśliłem się co to będzie za dzieło...
Jeszcze nie oglądałem, ale już widzę, że trafnie oceniłem.
Vesemir przerobiony na jakiś amerykański model, niemający nic wspólnego z Vesemirem. Przesadzona, pompatyczna magia i walka. Potwory ledwo mające coś wspólnego z Bestiariuszem. Brak słowiańskości. I generalnie Castlevania z innym wyglądem.
Jeśli się mylę, to piszcie... Zamierzam obejrzeć, ale nadzieję na coś ciekawego mam mikroskopijną.
Kiedy ludzie się nauczą, że w książkach słowianskość była śladowa. To gry wymieszały Wiedźmina ze słowiańskoscią (z powodzeniem, przyznaję).
Książki więcej mają z mitologii anglosaskiej i nordyckiej niż ze słowiańskiej.
Sapkowski sam mówił, że Wiedźmin nie jest słowiański, no ale tu jakiś ekspert zaraz wyskoczy ci i powie, że Sapkowski jest teraz opłacany przez amerykańskiego Netflixa, więc co ma innego powiedzieć XD
"Brak słowiańskości."
Konwulsji jakichś dostaję jak widzę takie teksty.
Świat Wiedźmina się zmienia. Gra w tej chwili ma bardzo dużo do powiedzenia, na równi z książką. Tworząc coś w świecie Wiedźmina, inni twórcy na pewno sugerują się zawartością gry, bo umówmy się - gdyby nie ona, to wiele osób w ogóle nie poznałaby Wiedźmina, szczególnie za granicą.
Ok, umówmy się, że to nie minus, że film nie ma nic wspólnego ze słowiańskością. Założę się, że nie ma też za wiele wspólnego z klimatem średniowiecza, tylko przypomina jakąś przesadzoną bajkę fantasy a la anime. Temu raczej już nie zaprzeczycie.
Ciekawe czy w ogóle przeczytaliście całą serię książek Wiedźmina, że się tak mądrzycie. Bo ja tak, i to dwa razy...
Tak czy siak, jeszcze muszę się zmusić, żeby to obejrzeć.
"tylko przypomina jakąś przesadzoną bajkę fantasy a la anime."
Bo to jest właśnie anime. Nie wiem, może nie byłeś do końca poinformowany o tym co to jest, ale teraz trafiłeś idealnie. Więc nie można tego rozpatrywać pod kątem jakiejś europejskiej bajki.
Wracając do tej słowiańskości, średniowiecza i tak dalej... to po pierwsze bardziej czasy nowożytne albo już totalny schyłek średniowiecza. Ludziom trochę mylą się te dwie epoki.
Wiedźmin 3 wytworzył taki mocno słowiański klimat i teraz przez to spojrzenie na całe uniwersum jest zakrzywione. To tam była stylizowana na słowiańską muzyka (i tak pewnie to w większości pieśni ludowe z XVIII czy XIX wieku ale kij), to tam było sporo słowiańsko brzmiących nazw, sporo było strojów ludowych a nawet architektura na wsiach nawiązywała do słowiańszczyzny. I to w zasadzie tyle. Poprzednie gry od CDPR miały zupełnie inny klimat, nie mówię, że gorszy czy lepszy ale inny. Jedyne co tam było spójnego to, niektóre potwory bazowane na wierzeniach ludowych.
Warto mieć też na uwadze, że wiemy bardzo mało o tych prawdziwych Słowianach. Nie pozostawili po sobie tekstów, z których moglibyśmy dowiedzieć się szczegółów na temat ich życia, większość podań jest z drugiej ręki. Przykładowo dla terenów obecnej Polski nie ma żadnego materiału, który mówił by o tym jak wyglądały chociażby obrządki pogańskie.
I znowu te teksty o braku słowiańskości Wiedźmina które zaczęły się tworzyć dzięki serialowi. Naprawdę nie mam pojęcia skąd bierze się przekonanie że książki które są niemal nieprzetłumaczalne ze względu na to że połowa dialogów jest stylizowana na staropolszczyznę, są pełne słowiańskich odniesień i potworów (nie tylko ofc) i zostały napisane niemal 30 lat temu na nasz rynek przez autora który prócz Wiedźmina w zasadzie zasłynął jedynie z Trylogii Husyckiej nie są słowiańskie. To że autor tworzy serial amerykański i właśnie pod wpływem tej powszechnej opinii o słowiańskości musi temu zaprzeczać to żaden argument. Rozumiem że serial się może komuś podobać, ale nie wiem jak trzeba czytać Wiedźmina z diabołem kradnącym chudobę i spyżę który pali w stodole lulkę i uważać że nie jest przesiąknięty słowiańskością. Zabawne że opinia zupełnie standardowa przez niemal 30 lat stała się jakoś kontrowersyjna bo kłóci się z duchem jakiejś śmiesznej światowości. I tak, gra dodała od siebie sporo - co biorąc pod uwagę jej popularność wcale jej nie zaszkodziło.
To zdecydujcie się w końcu, anglosaski i nordycki czy japoński...
Konwulsji jakichś już dostaję, widząc tą "japonizację" wszystkiego i wszędzie..
Ale dzięki za podpowiedzi, jak uwielbiam uniwersum wiedźmińskie, tak wiem, że ta produkcja już nie dla mnie...
Otóż kiedy Sapkowski pisał książki istniały takie dzieła jak np. Tolkien i żeby trafić do dużej liczby czytelników- pisał uniwersalnie (taka trochę analogia do Sienkiewicza, który Literackiego Nobla dostał za Quo Vadis, a nie za Ogniem i Mieczem).
Ta "Słowiańskość" przewija się głównie dla "słowiańskiej części" czytelników- przez zastosowanie swojsko nam znanych przepisów na potrawy, nazwy miejscowości, powiedzeń, przekleństw itp. - angielska wersja tego nie posiada.
Kiedy CD Projekt Red chciało stworzyć grę, musieli odwrócić tendencję, bo rynek był zalany grami typu Neverwinter Nights, The Elder Scroll, Gothic itp. Chcąc się przed te tytuły wybić/wyróżnić- przedstawili dalszą historię Geralta jako Dark Fantasy.
Cały czwarty rozdział- Wieś odmęty to ta zbyt szeroko pojęta "słowiańskość" w W1, reszta to jest to co napisał kuzyn123.
Dwójka, jako że jedynka się sprzedała wystarczająco, studio było tutaj bardziej nastawione na Zachodniego gracza (stąd brak krajobrazów jak wieś Odmęty).
W trójce już sama Redania była wzorowana na Polskę (tu znowu Redzi chcieli się przebić przez typowe gry RPG w klimacie fantasy na rynku- zrobili to też słynnymi malowniczymi widokami rodem z nizin Polski).
Tak jak pisał kuzyn123 gry nam trochę zakrzywiły postrzeganie tego, co by tu nie mówić wizja redów zdobyła uznanie (to jest główny argument "że wizja REDów" jest "lepsza").
Netflix chce z tego świata wykroić kawałek tortu dla siebie- więc przedstawił to po swojemu. Wpierw serial który jest adaptacją książki (ale jednocześnie bazuje na materiałach które dostarczyli Redzi- scena ze strzygą),
no i teraz kwestia "anime"...
tu potrzebny jest mały przykład, powiedzcie co sądzicie o tym filmiku? https://www.youtube.com/watch?v=ryKsTMqxgRk
Ja się podzielę: jest to wiedźmin stylizowany na animację z samuraja Jacka. Słowo klucz: stylizowany- czyli był taki zamiar
spoiler start
Z anime i wiedźminem- jest trochę jak z tym, że robisz baner do tradycyjnej restauracji chińskiej i zamiast "fontu z krzaczkami" dasz font rodem z średniowiecznych ksiąg- to się trochę gryzie. Jak jeszcze można zrozumieć że Castlevania w tej konwencji przejdzie, bo oryginał był przez Japończyków robiony; tak wiedźmin w tej konwencji- będzie kolejnym "anime".
"Anime" ma też pewną konwencję, ratowania świata, dynamicznych pojedynków, niskiej jakości tła dalekiego planu, wykorzystywania klatek animacji i upraszczania ich, pewnej stylizacji (stąd "Adam Jensen" jako Vesemir). Jest to jakieś kreatywne podejście w kwestii doboru kreski, ale jednocześnie zawęża grupę odbiorców.
spoiler stop
Na tym może polegać często opisywany "brak charakteru" i myślę, że to mogła mieć na myśli osoba z komentarza, który zaczął ten wątek (tylko niepotrzebnie ubrała to w tą nieszczęsną słowiańskość).
Czy może mi ktoś wreszcie wytłumaczyć co to jest ta cała "słowiańskość"? Za każdym razem gdy jest coś o Wiedźminie to ktoś o tym pisze. Ciekawy jestem jakby to scharakteryzowali...
Na marginesie dodam, że obecna bajka bardziej mi przypadła do gustu niż serial. Podobne wrażenie ma moja żona, która nawet stwierdziła, że muzyka już w niej bardziej słowiańska niż w serialu. Problem z bajką jest w mojej ocenie taki, że jest to anime, co na starcie eliminuje już entuzjazm cześci fanów Wiedźmina.
Jednymi słowy Wiedźmin nie nadaje się do tego typu gatunku "sztuki" i tyle. Vesemir latający w powietrzu, jakaś cudaczna magia, przerysowane postacie. Dajcie spokój.
Zmora wilka naciągane. To jest tak źle że serial z henem wydaje się przy tym arcydziełem;)
Od zawsze mnie zastanawiało dlaczego jeszcze nie zostales zbanowany za to trollowanie…
Druga tajemnica jest to skad masz czas udzielac sie pod kazdym artykulem…
Jakoś mi się wbiło, że to będzie serial i może lepiej by a tym wyszło? 20-30min 8-10 odcinków a tak film naszpikowany jatką anime ;)
Wynudziłam się straszliwie. Jedyną zaletą tego filmu jest to, że w porównaniu do niego serial nieco zyskuje na ocenie. Nie ma w nim żadnego klimatu, chyba, że kogoś interesuje ten z Castelvanii. Szkoda też lesia, ale on to kolejny dowód że netflix na siłę woli robić coś po swojemu nawet jeśli efekt tego będzie gorszy. Są jednak gorsze błędy, m.in. ten z jaką łatwością młodemu Vesemirowi w pojedynkę udaje się dotrzeć do Kaer Morhen. Opisów pogromu w książkach nie było wiele, ale chyba nie tylko ja nie widziałabym tego jako masowy atak potworów przywołanych przez czarodziejkę, ale to moje wyobrażenie, w przeciwieństwie o opisanym już fakcie, że zginął każdy wiedźmin będący w twierdzy, tutaj jednak Vesemir był i miał długą walkę w powietrzu. Ale co ja właściwie robię? Szukam zgodności z materiałem źródłowym, naiwność...
Pogrom wiedźminów był pokazany w komiksie Wiedźmin: Zdrada autorstwa B. Polcha, A. Sapkowskiego i M. Parowskiego. Co ciekawe, mimo, że jednym z autorów jest sam Sapkowski historia tam przedstawiona tez różni sie od tego co można by wywnioskować z książek ;)
Nie wiedziałam, ale jakoś mnie to nie dziwi, bo co ciekawe niektórzy fani (strażnicy kanonu, a kanonem jest tylko saga) bardziej pilnują zgodności z książkami niż sam Sapkowski. Nie jest to pojedynczy przypadek, fani HP też znajdują błędy logiczne które Rowling przegapiła. Sapkowski dodatkowo wydaje się być trochę ignorantem co do swojego dzieła, więc tym bardziej nie jest to nic dziwnego. Tak czy inaczej kwestia ataku na twierdzę gdzie po jednej stronie są potwory i ludzie nie jest chyba do obronienia jeśli chodzi o sens czegoś takiego.
Mogli nawiązać do jednego z questów w W3 w domu aukcyjnym. Było by coś ciekawego.
Ja tam podejście miałem takie że nie traktowałem tego jako wiedźmina i całkiem dobrze mi się oglądało, szczególnie animacyjnie zaskoczenie na plus :) W końcu nawet przy dynamicznych scenach nie raniło to oczu drewnem :) jak z ich poprzednimi produkcjami.
obejrzałem , przyznaje trochę na przewijaniu , castlevanii nie znam, a anime się brzydzę , zgadzam się na 100% z autorem recki , nie było źle ,jutro nic nie będę z tego pamiętał , jak po transformersach co w sumie jest przykre bo opowiadanie wiedźmin przeczytałem w, pożyczonej od ojca kolegi , fantastyce 30 parę lat temu ;D i przywiązanie do marki i autora jest we mnie silne. Boje się że dożyje Trylogii Husyckiej by netflix , naprawdę się boje ;P
Jak mogli dopuścić pomysł ingerencji wiedźminów i to ze szkoły wilka w zabawę genami potworów jako zarzewie pogromu Kaer Morhen... ta jedna rzecz przekreśla cały ten film
__________________________________________________________________________________
https://youtu.be/q3acCjlgLDI
Fabuła trochę pędzi, mimo tego produkcja na poziomie : )
Tak jak książki uwielbiam, a gry doceniam, to Netflix'owe twory mnie zupełnie nie interesują. Serial był bardzo słaby i totalnie mnie zniechęcił do oczekiwania na cokolwiek innego, co wyprodukuję Netflix w universum Wiedźmina.
Świetny klimat, animacje, postaci i rewelacyjny polski dubbing. Lekki minus za pare niewyjaśnionych kwestii fabularnych.
Ostrzegam, ze to raczej film dla ludzi bez klapek na oczach, którzy maja swoja wyimaginowaną wersje jedynego słusznego przedstawienia uniwersum, slowianskosci itd. To raczej dzieło dla otwartych głów na świeże interpretacje. W porównaniu do serialu to wyszedł Netflixowi sztos.
Oczywiście znajdzie się szurek, który wszędzie doszuka się spisku i jak ktoś ma inne zdanie niż on to na pewno jest opłacany. Troche mi ciebie nawet szkoda, że musisz żyć mając w głowie wyimaginowaną wojnę ty kontra świat.
PS: Akurat jak kogoś posądzać o stronniczość to widziałem twoje komentarze na pewnym serwisie z opiniami o pracodawcach, więc troche z ciebie hipokryta.
A ja powiem że przy pojawieniu jednej postaci się uśmiechnąłem od ucha do ucha
spoiler start
AGUARA
spoiler stop
Nie przypuszczałem że się tutaj pojawi ??
Te podskoki i bitka prawie, że w powietrzu trochę mi to przypomina film Shaolin soccer.
No i jeszcze te potwory, które wyglądają jak wyciągnięte z mojego brudnopisu od muzyki.
A plusy to nawet całkiem znośna fabuła.
6/10 ogólnie można zobaczyć
Fakt raczej dla fanów uniwersum. Podczas oglądania filmu zdarzyło mi się kilka razy wcisnąć pauzę, żeby zobaczyć ile jeszcze do końca zostało. Przeciętna poprawna animacja. Takaż sama historia. Watolina do wypełnienia luki pomiędzy serialami. Dobrnąłem do końca bez satysfakcji. Rzemieślnicza robota bez polotu.
Mi się podobało.
Twórcy awatara Anga jak zawsze zrobili dobre animacje.
Imdb też daje wysokie noty.
https://www.imdb.com/title/tt11657662/ratings/?ref_=tt_ov_rt
Dokładnie, w Polsce klasycznie każdy by zrobił 100 razy lepsza animacje, pod gusta wielkich krytyków polskich ciężko coś zrobić.
Znajac Netflixa to znowu bedzie wiecej gadania niz akcji, żeby utrzymac niski budżet, wkoncu talk is cheap!
a tu cyk, więcej akcji niż gadania.
Bardzo dobra animacja, oby kolejny film był o treningu Geralta
Spoko produkcja. Moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem było zrobienie anime. W moim przypadku, automatycznie zwiększyło to tolerancje na odejście od materiału źródłowego. Ba, nawet na to liczyłem. Chciałem zobaczyć wiedźminów skaczących pod niebo i robiących nieludzkie ewolucje, a znaki o sile pozwalającej zrównać z ziemia znaczne połacie lasu, pasują mi tu idealnie.
Niestety jak już było powiedziane, za dużo treści w zbyt krótkim czasie. Chętnie zobaczył bym produkcję w tym stylu gdzie fabuła jest prostrza co pozwlałoby na swobodne podziwianie jak wiedźminów mordujących kolejne monstra.
Mam podobne zdanie. Odnoszę wrażenie, że ludzie oceniają przez pryzmat, jak wg nich powinien wyglądać ten serial, zapominając, że każdy twór w formie innej niż książka spod ręki Sapkowskiego, jest wizją ludzi, którzy go tworzą. Tutaj poszli w taką stronę, w serialu aktorskim pójdą w inną, gry poszły w inną, co jest moim zdaniem bardzo fajne, bo dostajemy dużo różnorodnej rozrywki związanej z uniwersum Wiedźmina.
Panowie, ja już to napisałem wyżej - krytyków polskich na tym i każdym innym forum nie da się zadowolić, oni zawsze by zrobili każdy film, gre itd lepiej, skreślają cala produkcje jedynie za bzdurne detale (np czytałem juz opinie, ze ktos daje 3/10, bo Vesemir nie miał kocich źrenic w tym anime) itd. Nie ma sie co przejmować tymi osobami, bo to po prostu typowe wylewania życiowych frustracji dnia codziennego w anonimowym komentarzu w internecie :)
Film był całkiem całkiem ok. Zwłaszcza w porównaniu do serialu wypada co najmniej dobrze. Jeżeli ktoś nie ma hopla na punkcie Wiedźmina to powinien spędzić przyjemne 80 minut. Lubię uniwersum, sagę, serię gier itd. nawet bardzo, ale co poniektórzy to chyba doktorat z wiedźminstwa robili, a wszystkie książki znają na pamięć.
Właśnie obejrzałem.Całkiem dobry.Czuć lekką przesadę,z powodu tego, kto to robił. Ale oglądało się dobrze.
W ogóle podziwiam ludzi, którzy czepiają się wszystkiego.
Ja żebym pamiętał wszystko z książek(w przypadku serialu) postacie, teksty itp itd, musiałbym przeczytać co najmniej 3 razy.Normalnie nie pamiętam zbyt dużo,jakieś najważniejsze rzeczy. Za dużo się czyta,ogląda i gra,żeby pamiętać dosłownie wszystko. Przypomina się wiele,jak spojrzy na tytuł, czy trochę się znowu poczyta czy coś. Ja tam nie lubię jak się zmienia zbyt dużo(Straż straż) ale nie oczekuję 1;1 ,bo to nie anime na podstawie mangi na przykład.
A tutaj dodatkowo ,nie jest to na podstawie książki,więc tym bardziej nie ogarniam zarzutów. A całkiem zgrabnie to zrobili. Tru fani, to najgorsi ludzie.Nic im nie pasują.Jeśli chociaz trochę, nie pasuje im wizja,to już że gówno.Gwiezdne wojny,Wiedźmin ,pewnie niedługo Koło czasu. Czasami mam wrażenie,że lepiej najpierw coś obejrzeć,a potem przeczytać. Po prostu wychodzi się na tym lepiej,nie na rzeka się,obejrzy dobry film/serial,a potem sobie doczyta,i przeżyje to jeszcze raz,ale inaczej.Np niedługo Percy Jackson.I boję się,że będę zbyt narzekał ;D Chociaż nie pamiętam wszystkiego,ale te najważniejsze sceny, jakoś się pamięta, i potem myśli że to tak nie było;)
Dokładnie. Najlepszą strategią jest obejrzenie samemu. A najlepiej "na głupa", czy może lepiej "na czysto". Bez żadnej narzuconej z góry czyjeś oceny. Zaufajmy sobie i tyle. Generalnie nie ma dzieła totalnie wybitnego, w tym znaczeniu że nie ma jakiś wad czy niedociągnięć. O totalnie subiektywnym odbiorze np. dwuznaczności zakończenia czy pokazania, jak tu jakim za młodu dupkiem był Vesemir nawey nie wspominam.
I zgadzam się z Twoją oceną fanów. Ludzie, to już niczym nie można się cieszyć, tylko tru fani szukają dziury w całym. Medium jakim jest film, rządzi się nieco innymi prawami niż książka czy komiks. I wbrew pozorom adaptacja anime jakiegoś popularnego komiksu też potrafi się od oryginału nieco różnić. Np. FMA Brotherhood a mangowe FMA. Owszem te anime jest najbliżne duchowi mangi ale nie literze, bo tak się w 100% nie da. Zwyczajnie cieszmy się tymi drobnymi różnicami, one dodają kolorytu i oryginalności danej adaptacji. Chyba że chcemy 100% koszmarki jak aktorski FMA czy Skywalker Odrodzenie, ale potem nie narzekajmy że są słabe
A mnie się podobał. Fajnie pokazana postać Vesemira. W innym świetle niż w książkach czy grach.
Fabuła jak to fabuła prequeli. Ma pasować do późniejszych wydarzeń. Jest sporo netflixowego patosu ... ale mimo to się dobrze ogląda.
No i puszczenie oka do fanów w temacie Lamberta i Geralda :D
OOOjjjj SŁABO.
Kompletnie "nie czuć" świata Wiedźmina.
Graficznie jak dla mnie słabiutko. Taka animacja i styl nie pasuje w żaden sposób do wieśka. Maksymalnie wszystko przerysowane.
Postać Vesemira nawet jeśli miała pokazać jakąkolwiek przemianę kompletnie nie pasuje do Vesemira jakiego znamy. O Kaer Morhen nie dowiedzieliśmy się nic ciekawego ... Ogólnie fabuła średnio-okej , aczkolwiek nie zachwyca. Mogli to ciut bardziej rozciągnąć.
Ogólnie słabo. W niektórych aspektach średnio.
Fajnie , że pokazano coś więcej z tego świata bo tam jest maaaasa rzeczy z potencjałem na film / serial / grę.
Szkoda , że zrobiono to w tak słaby sposób.
Ale wy mnie rozśmieszacie, od początku było wiadomo że to anime i jak można się było domyśleć anime ma swoje odchyły od normalności, wyolbrzymione umiejętności walki, podskoki na 5m itd.
Głupie pi**** o słowiańskości, weźcie mnie nie dobijcie, porównujecie anime do gry i książki?
Z tego co kojarzę w książekach nie było zbyt dużo opisów Kaedwen, a jeśli przyrównujecie do gry to radzę pograć w Wieśka 2 kolejny raz.
Ja tam się cieszę że jedna z moich ulubionych serii się rozwinęła do takiego stopnia, że nawet robią o nim anime,
I oglądałem to pod względem obejrzenia kolejnej rzeczy o wiedźminie a nie krytykowaniu na sam początek "oo anime, to nie polskie dam -100/10"
Jeżeli oglądamy "straszny film" to nie oceniamy go że ciulowy horror, wiedząc że to komedia.
Więc i tak powinno być tu, dystans bo tworzyli to ludzie z innego kontynentu i ocenianie pod względem jak im to wyszło.
Według mnie całkiem nieźle im to wyszło, choć walka potwory i ludzie vs wiedźmini trochę przesadzona i trochę chaotycznie szybko opowiedziana historia, tak jak ktoś napisał lepszy byłby miniserial bo można by było pociągnąć trochę tą historię.
Koło anime to nie stało, to że debile z Netflixa tak napisali nie oznacza że to prawda :P Ot zwykła animacja w amerykańskim stylu, całkiem dobrze zrobiona.
Ale ludzie oceniają to własnie pod kątem "anime".
Jest masa anime z bardzo dobrym klimatem.
To jest po prostu hamerykanska szmira.
Właśnie obejrzałem i muszę przyznać że w Netflixie pracują idioci... jak można skopać coś, czego skopać się nie dało? Ale po kolei, film wizualnie jest bardzo ładny, design tego świata wreszcie ma jakiś wygląd i styl, nie jak w serialu aktorskim gdzie mocno to wszystko wiało tandetą... do tego pierwsza mniej więcej połowa filmu jest naprawdę dobra i trzyma poziom, czuć tutaj ten niespieszny wiedźmiński klimat, poprzecinany wspomnieniami dzieciństwa Vesemira i z intrygą polityczną w tle, jednak to co dzieje się dalej i w szczególności bitwa o Kaer Morhen to jedno wielkie XD
Po pierwsze film zaczyna pędzić jak szalony (dużo lepiej by to wyszło gdyby był to jednak miniserial), przez co siada cały peacing, a wszystko wydaje się mega zrushowane i czuć że czegoś tam brakuje. Po drugie cały wątek wiedźminów tworzących potwory jest po prostu głupi... i nie chodzi tu o samo tworzenie potworów, tylko jak to wszystko zostało tutaj przedstawione, kompletnie spłycając to co miał w przekazie Sapkowskiego w materiale źródłowym (cały wątek ksenofobii i niechęci do innego został zmieniony w vengeance of the witch i Wiedźminów którzy sami byli sobie winni), no i wisienka na torcie (czy raczej gównie jakie tworzą Netflixowi scenarzyści i reżyserzy), czyli potwory tłukące wiedźminów razem z chłopstwem... bo wiecie Maciek z zadupia chwytający za widły w zemście za tworzenie potworów, gdy widzi jak jakaś wiedźma tworzy portale z których wylatują maszkary wszelaki, zawżdy ruszy ramie w ramie z kikimorom by bić plugawych wiedźmaków... choć przyznaje łysy Geralt wymiata ;p
Niestety widać że ludzie w Netflixie nie rozumieją żeby nie dodawać do wydarzeń opisywanych przez Sapkowskiego more epic bo robi się z tego taka sama głupota jak przy Bitwie Pięciu Armii... "lepsze" zawsze jest wrogiem dobrego.
Vampire Hunter D...animmacja od Netflixa moze conajwyzej temu buty czyscic...To jest wzór jak ma wygladać ,,bajkowy" Witcher
Jedynie co mi się podobało to całe Gore, i brutalny mroczny klimat świata, reszta ( fabuła/ postacie) to nieporozumienie, Vesemir jako młody lowelas walczący niczym Ninja, skaczący po drzewach jak małpa ( ktoś w tym netfliksie za dużo Naruto i DBZ się chyba naoglądał :D) i ci wieśniacy razem w bitwie o Kaer Morhen ramię ramię z potworami vs Wiedźmini ... bez komentarza