Wróciłem do gry, w której mam 2000 godzin. Znowu muszę się jej uczyć od zera
NIE GRAJCIE W TO COŚ! gram pół roku (około 5500 bitew) i muszę powiedzieć że to jest jak narkotyk - TEN ZŁY! Na początku jest fajnie - dużo do zrobienia, nawet coś wychodzi, nawet bitwy się wygrywa, co chwilę jesteś "atakowany" jakimiś eventami (przepustka sezonowa, wojny czołgów, stalowy łowca, wierzchołek drzewa, rankingówki... nawet co chwila jakieś Twitch Dropy). W sumie na początku jest fajnie bo dużo się dzieje. Po chwili zaczynasz trochę inwestować -> czołg premium, battle pass. Zaczyna Ci zależeć na wynikach, na statsach (WN8) i zanim się obejrzysz, zaczynasz się frustrować, wyzywać ludzi na czacie i takie tam... EBR - samo zło, Arta - samo zło, Matchmaking - OMG!!!, RNG - wali Cię w du... Naprawdę dochodzi w pewnym momencie, że to COŚ zaczyna wyzwalać tylko negatywną energię. Żadna gra nie wzbudzała takich negatywnych emocji jak ta. Jeżeli zastanawiasz się żeby w to zagrać - STANOWCZO ODRADZAM!
Kolejnym problemem jest to, że z każdym rokiem poziom graczy też wzrasta, bo zazwyczaj zostają sami starzy wyjadacze. Nie ma już tylu mało doświadczonych graczy jak te 10 lat temu. Ja jak na chwilę wróciłem do WOTa, to najłatwiej grało mi się artylerią, bo zmian w tej kwestii dużo nie było, jedynie trzeba wiedzieć, gdzie się dobrze ustawić na początku.
2000 godzin w tylko JEDNEJ grze to dla mnie kosmos. Do dziś najwięcej mam 170 godzin przy jednym tytule
2000 to nie tak dużo. Pozwól, że przedstawię ci perspektywę. WoD wyszedł w 2010 roku. Mamy 2021 rok, to spędzając na tej grze pół godziny dziennie uzbiera ci się te 2k godzin. A już pół godziny dziennie to przecież nie tak dużo. Albo godzina co dwa dni, albo jedno posiedzenie wieczorem w weekend zamiast wyjścia do pubu.
Ja grając casualowo w LoLa mam 6k godzin, w WoWie pewnie jeszcze więcej.
Co innego jakaś z kampania dla jednego gracza, gdzie przechodzimy fabułę i tyle, a co innego gierka nastawiona w teorii na rywalizację z innymi ludźmi.
Tak jak wyżej zaznaczono. PvP całkowicie zmienia oblicze gry. Jeśli gra jest odświeżana tak jak LoL z masą zmian co sezon, masą nowych postaci PLUS do tego gracze, to wszystko powoduje, że na te dziesiąt tysięcy gier nigdy nie rozegrasz takiego samego meczu.
Żeby to porównać do gry na singla to dobrym przykładem byłyby roguelikei, jeśli sama rozgrywka jest spoko i ciekawa to ten reset kiedy giniesz nie będzie ci przeszkadzać bo otwiera przed tobą po prostu nowe możliwości.
Ze Stellaris mam tak samo. Ostatnio zainstalowałem po paru latach żeby ograć moda Star Trek New Horizons ale zmian w mechanice jest tak dużo, że muszę nauczyć się od nowa jak się gra w tę grę.
to jest nic, znam kolesia, który klikał artylerią przez 40000 bitew, przy założeniu, że każda z nich trwała 5 min. (kilkacz ginie zawsze na końcu) co daje jakieś 138 pełnych dni klikania, facet zmarnował pełne 4,5 miesiąca życia łącznie z nocami na bezmyślnym klikaniu z końca mapy!
Kiedyś starcia trwały ciut dłużej, a poza tym dolicz do każdej bitwy z minutę (ładownie i odliczanie) i czas spędzony w garażu czy na czytaniu o grze / oglądaniu filmików o grze (mnie to zawsze zajmował dużo czasu).
BTW - po nerfie granie artą boli :(
Co poradzisz? Artyleria w WoT i lotniskowcy w World of Warships są bardzo nielubiane przez wielu graczy. Do tego stopnia, że niektórzy życzyli mi wieczny BAN lub piekła podczas gry. :(
Bezmyślnym? Jeżeli gry to nie Twoje hobby, to co w ogóle robisz na tym portalu. I nie, nie zmarnował. A Ty co w ostatnio grałeś?
od klikacza nie wymaga się żadnych umiejętności, jest niewidoczny, bezkarny, żadnych wyzwań, poza dojazdem na miejscówkę nie musi się przemieszczać, nie musi mieć wiedzy o parametrach wrogich pojazdów, nie musi znać weakspotów - tylko ustawia się na mordownię i bezmyślnie klika, średnio rozgarnięty szympans zrobi to samo.
Sam natłukłem w Wocie 45k bitew więc mogę się chyba uważać za weterana. Po letniej kampanii klanów w zeszłym roku i zdobyciu głównej nagrody (jeden z najlepszych X tierów dostępnych w grze), która już nie jest dostępna drugą kampanię, która właśnie wczoraj się zaczęła, odwiesiłem "gąsienice na kołki". Ot od czasu do czasu sobie zagram, ale nie chce mi się już. To nie jest to samo co w latach 2012-2016, kiedy inne gry mogły dla mnie nie istnieć bo WoT miał w sobie to coś. Zatrzymywał na dłużej, rozgrywki klanowe cieszyły i nie były smutnym obowiązkiem, a gracze sami zakładali Kampanie na IV-VI czy VIII tierach, Drużynówki czy później Twierdze, aby tylko grać. Wypaliłem się totalnie. Sama gra podążyła drogą, która mi nie leży i to tak wybitnie. Wszystko jest za szybkie, za celne, każdy czołg jest przez społeczność sprawdzany jak duży ma DPM oraz mobilność bo inne wartości są drugorzędne. Mapy często są bobslejowe co powoduje jeden schemat rozjazdu drużyny, a jak pojedziesz inaczej no to często widzisz napis "Porażka".
Przez nagonkę na jak najlepszy WN8 gracze często grają tak, aby "nabić sobie kolorek", a reszta ich mało obchodzi. Chociaż teraz rekrutacja do tych lepszych klanów polega na sprawdzeniu średniego dmg na meta czołgach, także oszuści nabijający staty na jakiś lolkach są szybko wyjaśniani.
Teoria o 10k h nauki do osiągnięcia mistrzostwa to zwykły! mit.
Życie to nie Simsy. Tu [w życiu] nie trzeba tyrać przez sztywny okres czasu. Trzeba ćwiczyć w sposób prawidłowy, boriąc pod uwagę to co już się umie oraz (Najważniejsze) osobiste preferencje.
Wygrywałem 55% bitew, co jest mizernym wynikiem w wielu innych produkcjach
porównujesz się zwykłym WR co jest łatwe do ogarnięcia, pokaz mi pan WN8
W teorii na przestrzeni lat rozgrywka w World of Tanks niewiele się zmieniła- jest taka sama
pod jakim kątem? zmieniła się juz mechanika tego i tamtego, dodano nowe tanki kołowe, zmieniły się artki itp, to dla ciebie to samo? to ja się jzu nie dziwię ze słabo ci idzie
musisz poczuć się jak noob, który niczego nie ogarnia.
to nie lepiej brać dodatkowe konto z rekrutacji i grać na nim do wypełnienia paska by ogarnąć gre na nowo i oszczędzić noobowania "dobrego" konta?
nieraz kończyłem sesję z WoT-em wściekłym ALT+F4 chwilę po tym, gdy znowu idiotycznie zginąłem.
typowa taktyka noobów z brakiem cierpliwości
bo moje umiejętności i znajomość gry nadal są zbyt słabe
ciągle preferuję czołgi ciężkie (niestety, bo w dzisiejszej mecie sobie nie radzą)
powtarzam, 55% WR to nie cały winnik, dej tu te WN8
(niestety, bo po ostatnich patchach została strasznie znerfiona).
to w końcu jest ta gra taka sama czy nie?
masz pecha, bo dla mnie 12k bitew to nie jest nic czym można się pochwalić a na WR gapia cię ci co sami tez niewiele umieją, dobry gracz raczej potrafi zagrać na każdym typie tanku bez wyjątku (Ale ma swoje gusta ze nie cierpi dywanów np) a ty przepisałeś ze preferujesz HT, bo są łatwe daje swoje 100 golda ze z HT masz wiele rusków
ale spokojnie, są małpy co mają na koncie 140k bitew a nawet 400k i ich WR czy WN8 to śmiech na sali godnego każdego bota
WN8 - 2233,75 (choć już trochę zaniżone przez mój niezbyt udany powrót).
W sumie najwięcej grałem niemieckimi, ale trochę HT rosyjskich też mocniej ogrywałem. Ale pierwszy (T-10 - tylko jak na nim grałem, to był innym czołgiem XD) jest dopiero na 10 pozycji najczęściej granych czołgów.
Tak, core rozgrywki jest dalej takie samo. 15 vs 15 zniszczyc wszystkich lub przejac baze na mapach ok 1km2.
NIE GRAJCIE W TO COŚ! gram pół roku (około 5500 bitew) i muszę powiedzieć że to jest jak narkotyk - TEN ZŁY! Na początku jest fajnie - dużo do zrobienia, nawet coś wychodzi, nawet bitwy się wygrywa, co chwilę jesteś "atakowany" jakimiś eventami (przepustka sezonowa, wojny czołgów, stalowy łowca, wierzchołek drzewa, rankingówki... nawet co chwila jakieś Twitch Dropy). W sumie na początku jest fajnie bo dużo się dzieje. Po chwili zaczynasz trochę inwestować -> czołg premium, battle pass. Zaczyna Ci zależeć na wynikach, na statsach (WN8) i zanim się obejrzysz, zaczynasz się frustrować, wyzywać ludzi na czacie i takie tam... EBR - samo zło, Arta - samo zło, Matchmaking - OMG!!!, RNG - wali Cię w du... Naprawdę dochodzi w pewnym momencie, że to COŚ zaczyna wyzwalać tylko negatywną energię. Żadna gra nie wzbudzała takich negatywnych emocji jak ta. Jeżeli zastanawiasz się żeby w to zagrać - STANOWCZO ODRADZAM!
Popieram, nie gram w to od lat, ale niesamowicie wciąga w zły sposób, oferując co najwyżej tony zmarnowanego czasu, potencjalnie pieniedzy i masę frustracji.
A ludzie w komentarzach się śmiali jak wpisano uzależnienie od gier jako jednostkę chorobową
Zgadzam się w całości. Granie w WOT to tak jak taniec z diabłem. Niby fajnie, a zanim się obejrzysz diabeł cię zeżre. Ta gra to RAK wśród gier.
W zasadzie opisałeś dla mnie CS:GO i LoLa + dochodzi jeszcze u mnie syndrom po przerwie od gry że nie gram już jak kiedyś i samemu to widząc wkur###### sięga zenitu :(.
Nie wiem jak kogokolwiek może ta gra uzależnić. Niezbalansowany crap z mnóstwem RNG i czołgów, które nigdy nie istniały.
Jak dla mnie to każda gra online wyzwala te negatywną energię.
Ludzie maja ciśnienie na wygrywanie, fakt że to system jest w grach zły bo wygrywający dostaje więcej punktów, a by wygrać trzeba zabijać jak najwięcej.
Ja np dużo grałem w BF4 medykiem i tam wystarczy reanimować i rzucać apteczki i choć miałem 1 zabójstwo na 20 zgonów to byłem na szczycie dzięki innym czynnościom.
W grach powinny być możliwości zdobywania punktów nie tylko przez zabójstwa.
Jednak co najważniejsze trzeba nauczyć się przegrywać i mieć zlewkę na to ze ktoś was zabija, wtedy nie ma problemów z ze złością itp.
W wot teoretycznie zdobywasz punkty za inne czynności typu zwiad, ale myślę że gracze mają ciśnienie na wygrywanie ze względu na większy zarobek doświadczenia i kredytów zwłaszcza jeśli przy przegranej masz wyjść na minus.
przestałem grać w moby, bo działały na mnie dokładnie w ten sposób. dzięki za ostrzeżenie. będzie omijane.
No i nie gram. Kiedyś pobrałem z ciekawości, pograłem ze 20 minut i usunąłem z pc. Jak można w to grać ileś tysięcy godzin tzn. tracić czas i życie na czołgo rozpierduchę bez żadnej akcji i sensu. No cóż... ale co ja tam wiem, no nie ?!
Żeby być uczciwym to sam tracę czas /czasami/ i pykam sobie w Dying Light. Po 6 latach mam, ale się ułożyło, 1234 godziny tj. około 205 godzin rocznie. Każdy ma nawalone pod beretem na swój sposób, nieprawdaż ? :))))))
Ja jak zacząłem tą grę od razu wywaliłem wolalem już Warthunder zagrać
Ja niedawno ją odinstalowałem, ale grałem przez około 9 lat regularnie więc zdaję sobie sprawę jakim szokiem musiał być powrót. Przez tyle lat wiele się w tej grze zmieniło.
Ciekawa formuła PvP ale model P2P wraz z domieszką P2W zabija przyjemność. WoT jest na etapie WoW teraz. Niby Gracze są, niby serwery włączone, niby są eventy, coś się dzieje ale to już tylko cień dawnej świetności i splendoru czy przyjemności.
Z tych jajek jajecznicy nie będzie bo są to już tylko wydmuszki :D
Albo mam złe informacje, albo Shadowlandsy jest jednym z lepiej sprzedających się dodatków, a każdy World First oznacza, że WoW jest TOP1 na Twitchu.
Bez modów?
Pewnie przejście wszystkiego w „World of Baldur's Gate" zajmie tyle albo więcej D:
To samo jest w PoE, tylko tam tam po 1k mniej więcej się zaczyna ogarniać podstawy. Po drodze wchodzą dodatki i patche, które znów wiele zmieniają, więc i te 2k by nie starczyło. Liczników nie mam, więc ciężko stwierdzić, 1k na Steamie, pewno z 2-3 poza i gdybym miał dziś wrócić to nie wiem nic, bo nie grałem od kilku sezonów.
Ale że wy serio z tym nie wchodzeniem do rzeki :D? Macie pojęcie, co oznacza ten cytat? Szczerze wątpię...
Ja też kiedyś, chyba w pierwszym roku istnienia wot, grałem na zasadzie próby. Doszedłem wtedy do 6 tiera, ale mniejsza o to.
W tekście jest kilka odniesień do jakichś "praw" nauki. Ja w ciągu ostatnich 2 lat ukończyłem ponad 50 gier i spędziłem na tym około 2000h. W każdej z tych gier osiągnąłem umiejętności pozwalające ją ukończyć, nawet powiem że pierwsze godziny były zawsze intensywne intelektualnie, a potem trochę rutynowe kroki naprzód. I mogę stwierdzić co następuje: poziom przeciętny może osiągnąć każdy bardzo szybko. Nikt, ani nic nie uniemożliwi komuś osiągnięcia sprawności pozwalającej regularnie grać.
Natomiast większa sprawność, a później mistrzostwo to już walka o pozytywne bodźce. Umysł uczy się dobrych rozwiązań dzięki pozytywnym sygnałom zwrotnym (zwycięstwo, dobry strzał, killing streak), a te zależą od poziomu wyzwań, aktualnego przygotowania, sprzętu, dobrej woli graczy towarzyszących. Mówiąc wprost granie na poziomie powyżej przeciętnym to nie jest pewnik. Trzeba zbierać żniwo (dobre odczucia), a o takie walczą wszyscy.
I przede wszystkim granie w jedną grę bez przerwy nie jest dobre z perspektywy przyszłych wyzwań. Chyba że czołgi forever?
Podstawowy problem w World of Tanks nie jest tylko wysoki próg wejściowy, ale raczej często "nie fair" w systemie gry. Wyobraź sobie, że masz wielu czołgów, co zadają tylko 200-500 uszkodzenie, a nie raz natrafisz na czołgów, gdzie pancerz z frontu jest nie do przebicia, a zadają ponad 1000 uszkodzenie na 1 strzał. A jak podchodziłem do wrogie czołgu od tyłu, to strzelałem 5 razy celnie, a dostałem tekst "rykoszet" z powodu śmierdzący i przeklęty RNG.
Słowo "balans gry" praktycznie nie istnieje w WoT. Dużo lepsze czołgów są często za prawdziwe pieniędzy. Ta gra jest za bardzo "płać, by wygrać". Taka polityka WG.
Już zdecydowanie wolę World of Warships, gdzie tempo gry jest odpowiednie dla mnie (nie za szybko), a rozgrywka jest bardziej "fair", jeśli nie 100%.
To jest problem z balansem który narasta.
Gdy gra wyszła, to były celne niemce i zezowate ruskie, ale z lepszym dmg.
Łatwo to ogarnąć, ale potem doszły magazynki, tłuste japończyki, albo TD potrafiące rozwalić mediuma IX jednym strzałem.
To już jest zepsute. bo ten sam japończyk w mieście będzie robił zamieszanie, to na otwartych mapach będzie prawie bezużyteczny.
Dokładnie. Po prostu za dużo czołgów dodają, a nie dbają o balans gry i inne elementy. Dla nich liczą się tylko pieniędzy.
Nie zapominaj też o kołowate pojazdów, co są zbyt szybkie, że inne "zwiadowcy" są w przegranej pozycji, jeśli chodzi o zwiadu i zajmowanie pozycji w środkowy mapie. Nie wspomnę o absurdalne 1000 pkt. uszkodzeń z znikąd i to bez ostrzeżenie.
W rezultacie, gra dzieje się za szybko i o wiele za szybko. Jeden błąd i jesteś złomem. Do tego losowanie aż do bólu...
Kolejny i chyba największy problem WoT to system doświadczenie i przepaść pomiędzy nowicjusze a weterani. Jak masz nieulepszony czołg i niedoświadczone załogi (około 75% lub 50%), to bardzo często padniesz w bitwie i za to dostaniesz ... bardzo malutkie punkty doświadczenie. Przez to bardzo ciężko jest coś rozwijać i można skutecznie zniechęcić nowicjusze od dalsze grania. Zanim będziesz miał wyrównana szansa na wybrany czołg, to czeka Ci długa droga męka.
W grze WoT nie ma mapki i tryby przyjazne dla niedoświadczone graczy. W grze World of Warships jest taki tryb "zielony" (czyli walka z botami) i tryb operacja, co jest przyjazny nawet dla niedoświadczone graczy. Tam może dostaniesz mniej PD, ale zawsze to coś i można tam poznać lepiej mapki w spokojniejsze warunki (tylko tryb zielony). W inne gry MMO są specjalne mapki (expowisko) przeznaczone dla niedoświadczone graczy. Natomiast WG w ogóle nie pomyśleli coś takiego dla World of Tanks. Nie mam lekko z tymi...
Jaka rada od WG w sprawie "niedoświadczone" czołgów? Zapłać prawdziwe pieniędzy dla wymiany punktów wolnych! Za 100% doświadczone załogi też zapłać prawdziwe pieniędzy! O to ich chodziło! Dranie jedni...
Oczekiwałem od World of Tanks trochę wolniejszy tempo gry i więcej taktyczne myślenie, a nie coś w rodzaju połączenie Counter Strike i hazard i "płać, by wygrać".
Jestem trochę rozczarowany wobec WoT, jak wróciłem do gry po tak długiej przerwy. Szkoda, bo czołgi i mapki są bardzo ładne (grafika to mocny punkt). Jedynie, co mnie naprawdę wciąga to tryb Stalowy Łowca i Mirny-13. Inne tryby jeszcze nie spróbowałem.
Co do przepustki bitewne w grze... Omijam to z szerokim lukiem. Zdecydowanie za dużo grindów w stosunku do wartości nagrody i zbyt wiele dni do poświęcenie. Tanks Rewards są o wiele lepsze, które niestety już usunęli.
A World of Warships ma jaki próg wejścia?
Bo przyznam ,od dawna mnie interesuje pójście w strone "walki na morzu" bo zwykły wot już od dawna stracił dla mnie sens( w 2015 zaczęłam grać ,7 k bitew , 1300 wn8 i w 2017 porzuciłam grę) i niby próbowałam to podratować grając w wersje mobilną (Blitz) gdzie przyznam ,na start fajnie się grało bo doświadczenie z wot'a mimo wszystko pomogło wybrać w miarę dobrą linie itp ale..jak mam 10-15 bitew z rzędu które zakończyły się porażką ,lub jak widzę plutony OP maszyn premium z eventów płatnych (np Smasher - ulepszony Kv-2 na 7 tierze który strzela po 800-1000 i ma pancerną wieżę) to jednak zaczęłam szukać czegoś innego.
War thunder próbowałam 2 razy ale..zbyt wysoki próg moim zdaniem - przeciwko botom ok ,ale nagle wbiłam 3 pojazd w drzewku i zostałam rzucona na graczy ..bolało ..zwłaszcza że wraz z tym PvP wiele nowych map zaczęło sie pojawiać.
"Słowo "balans gry" praktycznie nie istnieje w WoT. Dużo lepsze czołgów są często za prawdziwe pieniędzy. Ta gra jest za bardzo "płać, by wygrać". Taka polityka WG"
A na dodatek bez konta premium (które oczywiście musisz kupić albo zdobyć w season passie) dostajesz śmieszne ilości XP po bitwie... Tak więc odblokowywanie lepszych podzespołów czołgu to droga przez mękę, zwłaszcza że np. czołgi ciężkie w podstawowych wersjach są słabe strasznie.
Ja rozumiem że czołgi premium są teoretycznie lepsze, ale taki Bourasque i 703-II-2 są przegięte w ch...
...
Mam podobnie z większymi przerwami między graniem w Warframe. Pozornie zmian nie wydaje się dużo, ale jak się zacznie grać to potrafi to przytłoczyć.
Ja do WOTa chyba już nigdy nie wrócę po tym jak zmienili artylerię.
Wiem, że wielu nie lubi tych maszyn, bo tylko wkurzają, ale mi podobało się to, że miały inny gameplay.
Gdy znudziło mi się ciągłe ustawianie w podobnych miejscach, to odpalałem sobie artę i strzelałem z końca mapy.
Dodam, że byłem dobry nimi grając, bo na 6 art w bitwie (po 3 na stronę) nie raz miałem więcej dmgu niż 5 art razem wziętych.
Arty wkurzają, ale bardzo często grają ją nieogarnięci gracze.
Wiem, że gdyby wrócił, to byłbym bardzo dobry grają z pojazdami kołowymi. Swego czasu kręciłem kosmiczne wyniki w T-50-2.
I właśnie przez dobrą grę lekkimi pojazdami byłem tez dobry grając artylerią, bo znałem wiele nietypowych miejscówek na ustawianie się.
Zmiany zmianami to się da przetrawić ale gracze, kiedyś poziom gry był stanowczo lepszy. Teraz albo przegrywasz w 3 minuty albo zjadasz drużynę przeciwna w te 3minuty. Kiedyś (pół roku temu) wróciłem z braku pomysłu w co grać i niestety ale * ta gre, szrot jak nigdy.
Całkowicie popieram. WoT nigdy nie jest uczciwy wobec graczy.
Kiedyś grałem w World of Tanks i zacząłem zaangażować w mini-eventy takich jak przepustki sezonowe, wierzchołki drzewa i takie tam, ale ilość grindów i limit czasowy sprawiają, że nigdy nie miałem czasu na inne gry i takie tam, co jest bardzo złe według mnie.
Masz do wyboru przez pół roku - tylko wyłącznie World of Tanks i wszystkie nagrody, albo ponad 10-200 ciekawe gry single albo anime do poznanie. Na tym polega cały problem. WG w ogóle nie szanują nasz czas.
Po spędzeniu ponad roku w WoT miałem już serdecznie dość i całkowicie zerwałem z wszelkie mini-eventy w stylu "przepustki sezonowe" i omijałem to z szerokim lukiem. Jestem już całkowicie wypalony. Mam w nosie wszelkie nagrody, co mogę zagapić, bo czas jest dla mnie najcenniejszy i wolę grać w ciekawsze i przyjemniejsze gry single. Życie jest krótkie, więc nie można za dużo czasu marnować na wszelkie mini-eventy w free-to-play dla głupie nagrody.
World of Tanks jest jak narkotyk, który trzeba uważać. Teraz bardzo mało gram w WoT i to tylko dla przyjemność i to na luzie, a nie zbieranie wszystkie nagrody czy 1 miejsce w rankingu. Odwiedzę eventy na krótko takich jak Gwiazdka czy Mirny-13 tylko dla ciekawostki i przyjemność, a nie dla zbieranie jak najwięcej "nagrody".
Walka o 1 miejsce w rankingu w większości free-to-play i MMO też zdecydowanie nie są warte czasu według mnie. Nawet dla nagrody. Tym bardziej, że nie są uczciwe, ani fair. Już grałem w WoT, WoW i kilku gry dla tego celu i serdecznie mam już dość. Jestem już wypalony i nie chcę do tego wracać. Szkoda nam czasu i nerwów. Młodzi gracze, omijajcie to z szerokim lukiem i lepiej grajcie w przyjemniejsze gry single dla własnej satysfakcji. Chcecie uczciwe rywalizacji? To grajcie w klasyczne gry multi takich jak Heroes III, Age of Empires, klasyczne bijatyki i takie tam, a nie nieuczciwe gry free-to-play z mnóstwo mikropłatności.
Nie gram w WoT-a od jakichś 5-6 lat. Wcześniej grałem bardzo dużo, przez kilka lat uzbierałem (nie pamiętam dokładnie) 31 lub 32 tys. bitew. Skończyłem, gdy był za ileś tam zwycięstw do wygrania jakiś stabilizator, dosyłacz czy inny bzdet. Uparłem się, że muszę to zrobić. Brakowało mi jeszcze dwóch wygranych bitew i gra losowała mnie do takich teamów, że by te dwie bitwy wygrać musiałem ich rozegrać 15. Trzynaście przegranych. Po zdobyciu eventu z ciekawości rozegrałem jeszcze 5 - efekt: wszystkie wygrane. Graczem byłem średnim, ani nie "lamiłem", ani nie "wymiatałem", ale teoretycznie nawet wychodząc na początku gry nie powinienem przegrać trzynastu bitew z piętnastu. Po tym powiedziałem "dość" i dałem sobie spokój na jakiś czas. Po pół roku wróciłem, zagrałem parę bitew i więcej nie zgrałem. Gra nie dawała mi już żadnej radości. Wargaming "rżnie" graczy, losowania są robione tak, by skłaniać ich do kolejnych bitew. Gdy ktoś ma jakiś czołg który lubi i osiąga na nim dobre wyniki, losowania ma fatalne - w moim przypadku grając moim ulubionym VII tierowym T-29 na 10 bitew w sześciu trafiałem na IX tier, w trzech na ósmy, w jednym byłem na "topce". Być może teraz się to zmieniło - opisuję stan sprzed 5-6 lat kiedy grałem. Nie sądzę bym kiedykolwiek wrócił chociaż jeszcze ze 2 lata dostawałem od Wargaming maile w stylu "wróć, wiemy dlaczego przestałeś grać".
losowania są robione tak, by skłaniać ich do kolejnych bitew. Gdy ktoś ma jakiś czołg który lubi i osiąga na nim dobre wyniki, losowania ma fatalne
Dokładnie i to właśnie mnie denerwuje. To był kolejny powód, który przestałem grać w WoT na poważnie. Bardzo nie lubię, jak ktoś nie szanuje mój czas i manipuluje mnie.
Dlatego przyznam że po tylu latach grania w wot'a najlepsze momenty to były:
1)granie czołgami z preferowanym mm (np taki Valentine II który nigdy nie walczył z czołgami wyższego tieru)
2)moment gdy panował "ciekawy bug" związany z plutonami - tzn jeśli jesteś w plutonie z kimś lub nawet sam to zawsze będziesz na topce losowania. Niby błąd a dopiero wtedy super się grało w wot'a bo przynajmniej jeden z jego mankamentów znikał.
Zresztą "większość bitew" przeciwko wyższym tierom to standard niestety. na 6 i 8 tierze w miarę to "zbalansowane" bo duża cześć graczy siedzi na tych tierach ,ale i tak jest to zepsute a to jeszcze zanim wspomnimy o dobieraniu pojazdów do bitwy.Twoja drużyna ma 2 medy i tdk'a 8 tieru a wróg ma 3 ciężkie lub 2 cięzkie i td'ki na 8 tierze.
A ja sobie zrobiłem miesiąc przerwy od WoTa. A w ogóle w lato jakoś mnie nie ciągnie do gry. Pewnie sobie niedługo zagram bo jest serwer testowy.
No i ponoć po nerfie pocisków OB znacznie lepiej gra się ciężarami. Już nie ma gongów za 400 od gamoniów w tedekach którzy nie znając weakpointów ładowali od razu burzaczki.
PS. Map ubyło a nie pojawiły się nowe. Tzn. oczywiście, że są nowe mapy ale w ogólnym rozrachunku jest ich mniej niż kiedyś.
PS2. Nie patrz jak gra QuickyBaby. Patrz jak gra Rysiek, w tej chwili tworzy najlepszy kontent z WoT na YT.
Tylko teraz zamiast gamoni z haekami masz 3/4 durni w czołgach wypełnionymi goldem po dach i jeśli nie masz kątów to łyka się wszystko. Type 5 kiedyś postrach na dychach teraz jest workiem hapeków do zbijania :<
Type 5 to ssał już rok temu. Odkąd zabrali mu działo. To jest akurat przypadek ekstremalny. E100 za to wrócił, możesz nim grać.
Bardzo jestem ciekaw Lewandowskiego. Wcześniej rozegrałem nim 5 bitew i tak mnie zirytował, że go odstawiłem. Bitwy z artami które mnie fokusowały do tego właśnie burzaczki skutecznie mnie z niego wyleczyły.
Mam IS7 i 430U, chociaż w obydwu boli mnie słaba depresja działa. Za to 274A nigdy mnie jakoś nie odstraszał i go sobie chwaliłem, potrafi dingać niesamowite strzały, dobry do robienia misji na odbijanie.
Weakspoty sa regularnie usuwane od pojawienia sie chrystlera :) Ma on na przodzie dwa kmy, ktore maja taki sam pancerz jak reszta kadluba. Drugi przyklad Maushen, ktory rowniez ma KM ktory jest ladna pol kula, a w rzeczywistym modelu go tam nie ma. VK 45.02 (P) Ausf. B rowniez. Jak i cala masa innych czolgow.
Usuniecie HE, to tylko jeden z kilku krokow do tworzenia typowego p2w, niezaleznie czy uwazasz te zmiana z sluszna "bo cie nie bija po 400". Teraz wchodza dodatkowe moduly na tiery 8-10, ktore poglebia roznice miedzy tierami (10tiery zakladaja 2 moduly wiecej.) Tak samo jak poglebili roznice na tierach 1-5 uniemozliwiajac zalozenie wyposazenia na nizsze tiery.
A teraz juz tylko czekac na zaloge 2.0, ktora skomplikuje, a co najwazniejsze pokaze wyraznie p2w, rozpisywac sie nie bede, bo jak komus zalezy to sam sobie poszuka.(m.in platni 'instruktorzy zalog' beda dawac o wiele wiecej niz ci do zdobycia w grze) A zmiany wprowadza, bo podobno odbior pozytywny :).
World Of Tanks to jedno wielkie ruskie ścierwo i gruz połączony z gnojowiskiem u Łukaszenki. Tak dobrze widzicie, że ruskie, a nie białoruskie, choć to jeden wuj. Skoro co niektórzy oligarchowie z WG zakładają partie polityczną , aby zasiąść w ruskiej Dumie Państwowej, to inaczej być nie może.
Wprowadzone przez WG kołowce są zmorą tej gry, tak jak i zrypane gównojady typu działa samobieżne. Jedna wielka pomyłka
Prędzej w piekle znajdziecie balans niż w tej grze. To nie jest polityka monetyzacji w grze tylko zdzierstwo ze strony WG. Ta gra nie ma prawa nazywać się Free To Play. Jak nic nie kupisz w grze , to możesz pomarzyć o dobrych wynikach.
Na X tierze rządzą zasrane kołowce, gdzie są mega wk**wiające. Nie, dosyć że to gó*no jeździ ponad 60 km na godzinę, to kręci bąki jak na karuzeli i przy tym często dostaje za 0 od ciężkich czołgów X poziomu. Teraz to się gra głównie lekkimi czołgami albo średnimi z jak największą prędkością i najlepszym działem. Dodam jeszcze, że mnóstwo czołgów średnich przewyższa czołgi ciężkie i dlatego ciężkie maszyny straciły całkowicie sens w tej popapranej grze.
Na pohybel zj*banym właścicielom z WG, oby was szlag trafił, zj*by z WG.
World Of Tanks to ch*jnia z grzybnią i k*tasówną popychana ci*lskiem.
Gra musi jakoś na siebie zarabiać, np. Blizzard zrobił Heroes of the Storm gdzie nie trzeba wydawać realnych pieniędzy bo wszystko można zrobić za darmo i co? Gra umarła w przeciwieństwie do League of Legends albo Dota 2.
Nie grałem od wielu lat, chyba z 5 ale zainspirowany artykułem wyszukałem konto, o dziwo nie skasowali, 5k bitew tyle zmarnowanego czasu ale gra była chyba wtedy prostsza bo 51%
W każdym razie powrót był by super noobieniem i pamiętam że gra potrafiła być czasami bardzo frustrująca a po co komu złe emocję
WoT ma jedną przewagę dla mnie nad innymi grami. PvP. Komputerowy przeciwnik to już nie to samo.
Dzięki temu gra ma to "coś". Bo gra przeciwko innemu człowiekowi/zespołowi osób - raz z lepszymi czy gorszymi osiągnięciami, lepszymi/gorszymi pojazdami zawsze jest na swój sposób niepowtarzalna i emocjonująca.
Niestety cała reszta w WoT ssie na maksa zaś właściciel uważa, że jest coraz lepiej (no ale to już stan umysłu białoruskiego miliardera - z nim się nie wygra)
Coraz lepiej bo konta premium, czołgi premium i inne bzdety za złoto idą jak ciepłe bułeczki.
Taaa... jak już widziałem tytuł, to czułem sponsorowany artykuł :D
Do autora i tych co narzekają, że gra ma wysoki próg wejścia bo siedzą na 8-10 tierze.
Zdejmijcie klapki z oczu i zobaczcie co jest na tierach 1-6. Może pograjcie trochę na 1-4
Drzewka są mocno uproszczone.
Dziwnych czołgów jak kołowce, dwulufowce, magazynki nie ma.
Unitarka przeszła długą drogę i całkiem sprawnie wprowadza graczy w mechaniki gry.
Aktualnie dla nowych graczy największym problemem są prosi jeżdżący w lolkach z wypasionymi załogami i wyposażeniem (chociaż i to WG stara się ograniczyć)
Dla przeciętnego gracza problemem jest zbyt łatwy progres (przez co na tierach 8-10 pojawia się dużo niedoświadczonych graczy) oraz zatrzęsienie botów (co ciekawe te najlepsze potrafią wyciągać WN8 1000+)
Co do win ratio to nie jest to żaden wyznacznik, bo w tej grze zależy ono bardzo mocno od teamu. Ciężko jest też obecnie robić wyciągi. WG też tak balansuje rozgrywkę, żeby wszystko trzymało się środka więc jeżeli WR oscyluje w okolicy 49-51% to jest jak najbardziej ok (nie jest to wypasiony pros, ale przeciętny, ogarniający grę gracz pykający dla zabawy będzie się w tym łapał)
WN8 coś może powiedzieć, ale samo w sobie bez otoczki też niewiele daje. Nie masz pewności czy ktoś nie napindala tylko na łatwych czołgach (pod kątem wn8 - są czołgi gdzie jeden celny strzał w bitwie daje od razu 1300 wn8), albo tylko jedną linią czy wręcz jednym czołgiem opanowanym do perfekcji.
Monetyzacja z punktu widzenia WG jest bardzo spoko zrobiona :P
Z punktu widzenia gracza zawsze będzie zła jaka by nie była :P
Nie jest jednak tragicznie. Dosyć łatwo przy okazji różnych eventów można zdobyć pierwsze premki pozwalające podbić nieco zarobki (nie są to topy topów ale zawsze coś). Największy problem to spore ciśnienie na posiadanie konta premium. Bez niego progres jest bardzo powolny, aczkolwiek i tu nie ma tragedii bo boosty do doświadczenia pojawiają się bardzo często jako różnego rodzaju nagrody. Jedynym hamulcem jest podstawowa waluta w grze, ale tu pomagają wcześniej wspomniane czołgi premium.
Wiadomo, że nie zrobi się wszystkich czołgów w tydzień, ale według mnie nie ma tragdii i spora część graczy beczy, że monetyzacja zła, bo "dej mnie wszystko od razu bo się mnie należy"
FYI - to nie jest artykuł sponsorowany. Jeśli ten tekst zainteresuje czytelników, to w następnym felietonie o WoT wyleję wszystkie moje żale na Wargaming - a jest ich naprawdę sporo :]
W WoT mam jakieś 35k bitew, jeśli dobrze pamiętam, najwięcej w bitwie miałem 10 killi, grałem praktycznie od samego początku, zaraz po becie, w którą grał mój kumpel, który ściągnął mnie do gry.
Wargaming zabił ta grę, konsekwentnie wprowadzając coraz to nowe "ulepszenia", doprowadził do tego, że TDkami nie da się grać, wprowadzając mnóstwo dużych i mały zmian, które zniszczyły jakąkolwiek radość z rozgrywki. WSZYSTKIE fajne czołgi były bezlitośnie nerfione albo zamieniane na jakieś inne o kompletnie zmienionych statystykach - casus KV, które najpierw znerfili a później całkowicie usunęli z gry. To samo z E-75, na początku super sprzęt z potężnym działem, teraz walisz w dolną płytę i masz 50% pewności, że się zapali.
Nawet takie "małe myki" jak niszczenie/usuwanie wszystkich możliwych miejsc na kampę, jak tylko patrzyli że ktoś robił z jakiegoś miejsca dobrzy dmg to od razu pojawiała się tam kępa drzew/skała i spot przestawał istnieć. Albo to, że ukształtowanie terenu (pofałdowanie powierzchni) uniemożliwia długie, snajperskie strzały. Albo usuwanie najlepszych TDków w grze - jak sobie przypomnę ile rzeźbiłem drzewko na Waffen-Tragera to chuj mnie strzela w trybie nagłym... :( - Grille które dali w zamian jest kompletnie niegrywalne, niestety...
Nie mówiąc już o tym, że całkowicie znerfiono amunicję HE, którą w tej chwili nadaje się tylko do strzelania do arty z bliska a i to nie zawsze. To nie te czasy kiedy ISU-152 zdejmowało na hita każdego ciężarka na mapie.
Pamiętam, kiedy cieszyłem się jak dziecko, jak udało mi się odblokować w końcu Obiekta 704, jak pierwszy raz walnąłem z golda za 700 dmg (BL-10 to było najlepsze działo w grze w tedy), to prawie zemdlałem z wrażenia :) teraz takie rzeczy się już nie dzieją
Long story short - to nie jest gra dla starych graczy, tzn tych co zaczynali z grą od samego początku. Teraz trzeba zapierdalać kołowcem 90 km/h i walić z automatu. Dramat po prostu...
Jedna rzecz tylko - jakiś rok temu zrobili taki event "powrót do historii" i można było odpalić starą wersję gry (tylko 4 drzewka, normalne HE, normalna arta, bez skilla z "żarówką", etc). TO BYŁO COŚ! jakby wrócił "vanilla" serwer WoT to od razu wykupuję premkę na rok! Znów będę mógł śmigać SU-85 ze 107 mm - najlepszy niskotierowy TD w grze :) Eh, pomarzyć dobra rzecz...
Ergo - w obecnej chwili, przez wszystkie zmiany, a przede wszystkim przez epickie wałki z losowaniem, nie istniejącym matchmakingiem (na XVM od razu widać, że jak grasz bez premki to zawsze jesteś w zespole samych pomidorów a po drugiej stronie zawsze są same fiolety) i dramatycznym wpływem RGN na trafienia - gra jest pierdolonym koszmarem a nie przyjemnością...
i tym jakże optymistycznym akcentem... :P
Przecież to co piszesz to właśnie takie pitolenie z punktu widzenia własnego czubka nosa.
Wafel ze swoim magazynkiem był totalnie OP. Jak sobie wyobrażasz grę jakby go zostawili i dali masę miejscówek do kampienia na mapie? Bitwy wyglądałby wtedy tak że w obu drużynach byłoby po 10 wafli kampiących w krzakach i nic by się nie działo przez 10min. Ludzie by rezygnowali z rozwijania innych drzewek bo by się nie opylały. Z resztą tak się już pomału działo kiedy wprowadzali zmiany.
Cały czas są w drzewkach czołgi przesadzone w jedną czy drugą stronę. To jest normalny problem balansu i występuje w każdej grze. Narzekanie na jeden czołg kiedy masz do ogrania 30 innych jest imho słabe. WG nie zawsze radzi sobie z balansem. Czasem wprowadza zmiany w całkiem przemyślany sposób, czasem wygląda to jakby sporo popili wcześniej, ale ogólnie według mnie nie ma tragedii.
Nie twierdzę, że WG jest the best i trzeba ich po stopach całować. Swoje za uszami też mają (zwłaszcza w temacie monetyzacji), ale trzeba też patrzeć na grę z szerszej perspektywy. W nią grają też ludzie z innych kultur (z innym podejściem do takich gier), w innym wieku, z innym podejściem do grania jako takiego i z innym portfelem.
WG też chce maksymalizować zyski, dlatego będzie się skupiać na tych 7-12% graczy (gównie z rosyjskich serwerów) płacących konkretne pieniądze za boosty. Jak to się weźmie pod uwagę to inaczej się patrzy na niektóre zmiany. Niekoniecznie mogą one cieszyć, ale wieszać psy na producencie to imho przesada. To jest gra a nie życie. Jak przestanie mi pasować, to zajmę się czymś innym.
Osobiście odradzam przygodę z World of Tanks. Gra naprawdę dawał frajdę i była warta uwagi, powiedzmy że DO 2018-2019.
Kierunek zmian, jaki obrała firma, jest delikatnie mówiąc rozczarowujący.
Jeżeli ktoś liczy na troszkę wolniejszą grę, w której czas reakcji na poziomie ułamków sekund nie ma aż takiego znaczenia, to się przeliczy. Gra przyśpiesza jak inflacja po pandemii.
Dodawane coraz szybsze maszyn, z coraz lepszymi działami i coraz więcej czołgów z automatami ładującymi (magazynkami), co sprawia, że nawet małe błędy często kończą się w garażu z powodu kolosalnej siły ognia jaką dostają nowe maszyny.
Skutkuje to coraz krótszymi bitwami, trwającymi często 2-3 minuty... Taaa, bitwy pancerne trwające 2 minuty... Normą są wyniki 1:15 czy 15:2, a nasz wpływ na bitwę jest marginalny.
Jak weźmiemy jakiś wolniejszy czołg, to albo nie zdążymy oddać nawet 1 strzału, bo będziemy ciągle jechać i przeciwnicy zostaną rozjechani przez naszych sojuszników w ultra mobilnych MBTkach (gra o czołgach z okresu II WŚ :D), albo wyjedzie na nas 10 przeciwników i oddamy 1 strzał i garaż.
Kolejny dramatyczny aspekt tej produkcji to klasa SPG, wymyślona przez jakiegoś debila. Mamy klasę która strzela z bezpiecznego rogu mapy i może razić przeciwników na całej mapie, samemu pozostając w bezpiecznym k....dołku. W bitwach losowych... Totalnie nieuczciwa klasa w której nawet dziecko z przedszkola może niszczyć najlepszych graczy. Bo tak... Problem z tą klasą znany od lat, a twórcy zamiast zrobić gruntowny porządek z tą klasą, przyklejają kolejne plastry...
No i oczywiście czołgi premium są kolosalnie lepsze od tych z drzewka, co widać doskonale na bitwach losowych na VIII tierze. Praktycznie same premki.
Zapowiadane zmiany w patchu 1.14 to żenujące wprowadzanie P2W w aspekcie załogi. Aż szkoda się o tym rozpisywać.
Ogólnie nie polecam się wkręcać. Lepiej kasę wydawać na gry na steam, niż ładować w ten produkt którego przyszłość maluje się bardzo słabo w kontekście zapowiadanych zmian.
Te same problemy, które grę trapią od bardzo dawna są ignorowane, bo trzeba wydać nowy czołg premium.
Szrotowe czołgi wciąż są niegrywalne
Złota amunicja lata jak latała
Na niskich tierach nie da się grać, bo bitwy trwają po 2 min
Na wyższych nie jest lepiej, bo 5-6 min
OP czołgi nie dostają nerfów, bo WG potrzebuje pół roku zbierać dane (sic!)
Wszechobecny powercreep, nowy czołg premium musi być lepszy niż poprzedni.
No i na koniec eventy na czołg premium, które doskonale pokazują czym jest ta gra. Żeby zdobyć taką maszynę, trzeba dosłownie iść do pracy i grindować grindować i jeszcze raz grindować przez wiele godzin.
Amen :)
już nie mówiąc o tym, że eventy specjalne takie jak Frontline to już jest mega wałek, czołgi do wypożyczenia, super premki i specjalnie dedykowane maszyny (włoskie magazynki po 200 zeta), żeby z ludzi wyciągnąć kasę. I takie ułożenie i zmiany w już istniejących mapach, żeby liczyły się tylko kołowce...
Jedyna szansa na zmiany, to "vanilla" serwer, ale Wargaming nie chce tego robić, bo już by tyle nie zarabiał...
No i na koniec eventy na czołg premium, które doskonale pokazują czym jest ta gra. Żeby zdobyć taką maszynę, trzeba dosłownie iść do pracy i grindować grindować i jeszcze raz grindować przez wiele godzin.
Eventy są specjalnie robione tak żebyś nie dał rady nabić całego doświadczenia potrzebnego na czołg, chyba że poświęcisz swoje życie rodzinne, zawodowe i zdrowie siedząc i grając od rana do nocy, a i wtedy może być ciężko jak RNG uzna że za dobrze ci idzie. Wystawiają do zdobycia czołg po wygórowanej cenie bo większość i tak doczłapie się mniej więcej do połowy tych wymaganych etapów i kupi czołg w "okazyjnej" cenie za połowę tego co podali.
Nie mylisz się.
Dodam od siebie, że trzeba być w 10 najlepszych graczy w każdej bitwie, by móc uzyskać punkty do postępy misji (bazowe PD), a to nie ułatwia sprawy.
Po kilku tysiącach bitew powiem tak. Community jest chore w tej grze. Banda wydzierających się na siebie nawzajem dzieciaków. Od czasu do czasu potem do niej wracałem, ale wraz z kolejnymi zmianami coraz mniej mi się zaczynała podobać. Skasowania części czołgów tylko po to, by drzewka rozwoju wyglądały jak drzewka to moim zdaniem strzał w kolano. Ostatnio wróciłem do gry z myślą grania artylerią (wiem, że rak, ale uwielbiam sam denerwować graczy różnymi klasami tego typu), ale po ostatnich zmianach chyba pożegnam się z grą na dobre. Jeszcze ma dojść zmniejszenie drużyn do 10 vs 10 graczy
To nie dla mnie już.
Dzięki wszystkim za odradzenie tej gry. Zawsze chciałem zagrać/sprawdzić, ale widzę, że mam jeden tytuł z głowy.
1. Jest takie pojecie jak strata czasu
2. Nie zyjemy wiecznie
3. Te 2000 godzin to, grajac 12 godzin dziennie (wiec praktycznie zero zycia poza gra i spaniem) wychodzi okolo 166 dni, 166 dni z zycia
proponuje sie w glowe stuknac i rozejrzec
dla porownania: przecietny czlowiek potrzebuje mniej wiecej 12 godzin zeby przeczytac Wladce Pierscieni, i po tych 12 godzinach glupszy raczej nie bedzie
Jednym z paradoksów tej gry, tym razem takim w którym firma Wargaming nie macza swoich śmieerdzacych paluchów jest to ze gracz zaczynajacy przygode z tą grą od najniższych tierów tak naprawde robi sobie krzywde. Dobrze jest uzyskac lub kupić za 10 złotych jakis kod dający czołg IV lub lepiej V tieru i rozegrać nim minimum 150 bitew a dopiero poźniej zabrać się za grind jakiejś lini technologicznej. Pozwala to uniknąć nerwów i oszczędzić dużo czasu bo wyższe poziomy to szybsza śmierć a uczyć trzeba się od nowa. A tak ogólnie to nie polecam zaczynać gry bo to nie gra tylko losowanie wszystkiego.
Takie gry opierają się nie tylko na umiejętności co na zwykłym szczęściu. Możesz być super w drużynie słabeuszy lub totalnym słabeuszem w drużynie mistrzów. Niemniej koncepcja takich gier jest zrozumiała bo tworzy złudne przekonanie że czasem się wygrywa.
Gdy CD Action ocenił wersję HD na 10/10 to ja przestałem tą prasę kupować.
Widząc ten artykuł, znów widzę, jak WarGaming płaci redaktorkom za promowanie tytułów. Pewnie odpływ graczy, a tu trza mieć kolejnych do zakupu golda.
Grałem od 2011 roku. Na starym koncie. Gdy zaczęło być modne XVN to założyłem nowe w 2013. Przestałem być żółty, a stałem się zielonym. 53% prawie zwycięstwa.
Od roku 2018 przestałem w to grać. Widziałem ewolucję tej gry od 2 drzewek, do dodania Amerykańskiej linii, Francuskiej, Chińskiej.
Z każdą kolejną aktualizacją coraz więcej było pod P2W. Sporo weteranów grało jeszcze do 2015 roku, może jeszcze do 2016/2017 ale już nawet oni pomału mieli dość.
Było wszystko dobrze, gdy goldy były dodatkiem i zwykłe czołgi i goldy były w równowadze. Nikt odczuwał, że gra jest od wyciągania kasy, a mecze są ustawiane by udupiać zwykł graczy, tylko po to byś coraz więcej wydawał kasy.
Mecze frustrujące, gdy zamiast normalnego losowania dostajesz bandę idiotów. Losowanie nie odbywa się pod kątem umiejętności zwycięstw, dmg itd. Odczuwalna jest frustracja, że cała gra robi wszystko na przekór tobie, tylko po to, byś kupić tego pi**nego golda i wtedy zaczniesz wygrywać.
Jeszcze te pierwsze lata, jeden gracz mógł spokojnie grać, coś znaczyć w tych bitwach być tym, który zadecyduje o losie bitwy, teraz dość, że bitwy są szybkie (2018) a czytam, że teraz w 2021 narzekają dopiero na ten aspekt, więc tendencja jest jeszcze bardziej w dół moim zdaniem. Tak w momencie gdy kończyłem z WoTem granie, samotny gracz, który nabił kilka tyś dmg i został i przegrał nic nie znaczy.
Widok jednego Szeryfa, rewolwerowca teraz w Wocie na randomach to standard, co było niespotykane te 5-6 lat temu.
To co przykuwało ludzi do tej gry to strzelanie arkadowo w czołgi z elementem powolnej taktyki.
Dziś to raczej wyścigówka bandy dzieciaków, którym starzy dają hajs na goldy.