Encased to świetna gra, która pokazuje, że klasyczne RPG-i znalazły się w pułapce
gatunek, który mnie wychował, a który jeszcze 5 lat temu wracał w glorii i chwale
Gatunek wracający w glorii i chwale nie byłby fundowany społecznościowo, a przez wydawców.
Przez lata była posucha na polu klasycznych RPG-ów, potem kickstarterowy boom, chyba w roku premiery Divinity:Original Sin II był rodzynkiem i wszyscy wieścili ponowną zapaść po klapie Pillarsów. Minęły 4 lata, w międzyczasie pojawiło się znakomicie przyjęte Disco Elysium i trzeci Baldur, a ten preapokaliptyczny ton nadal wybrzmiewa tylko jako obawa.
O kurcze, wygląda bardzo fajnie. Pomyśleć że nigdy o tej grze nie słyszałem.
Dodane do listy życzeń
Mnie to nie dziwi. W czasach, gdy królowaly Baldury i pierwsze Fallouty, dopiero pojawiały się pierwsze, kanciaste produkcje 3D. Ogromne, piękne i szczegółowe światy można było przedstawić w przy mocy grafiki dwuwymiarowej, a złożona mechanika gier zwiększała zaangażowanie gracza i zatopienie się w wirtualnej krainie. Wtedy to była niesamowita przygoda, która wciągała jak nic innego. Dzisiaj mamy jeszcze bardziej dosłowne i namacalne przedstawienie fantastycznych światów w pełnym 3D, więc gracz rozpieszczony możliwością przemierzenia całych krain z widoku w pierwszej czy trzeciej osobie, niekoniecznie będzie się zachwycał rzutem izometrycznym.
Zmienił się przez to również sposób narracji - jest mniej książkowego wyobrażania sobie, a więcej przedstawiania wszystkiego wprost, ponieważ technologia w końcu na to pozwala.
Rzut izometryczny sprawdza się głównie do bardziej taktycznej, drużynowej walki (co świetnie rozumie i realizuje Larian w swoich grach). Właśnie gram w Pillarsy (skończyłem pierwszą część i jestem w połowie drugiej) i gra mi się przyjemnie, chociaż momentami pierwsza część już mnie męczyła archaicznymi rozwiązaniami. Jako dorosły człowiek mam mniej czasu i chęci na zagłębianie skomplikowanej mechaniki i trochę wkurza mnie to, że ekwipunek ma tyle różnych statystyk, ponieważ ciężko momentami ocenić czy dany miecz jest lepszy czy gorszy od poprzedniego :D
Różne są gusta. Ja cały czas wolę rzut izometryczny, a grafika nawet w 2D może być śliczna. W pełnym 3D rację dla mnie mają tylko action RPG nastawione na grę jedną postacią. Wszystkie drużynowe RPG w tej formie charakteryzuje chaos. W dodatku w pełnym 3D ważniejsze są umiejętności manualne niż wysilanie zwojów mózgowych co dla mnie jako wielbiciela strategii zawsze jest pewnym minusem.
Sęk w tym, że RPG papierowe to gra wyobraźni. Klasyczne komputerowe też takie powinno być, a nie jakiś badziewie, ze strzałkami, brakiem wyborów, czy małą ilością tekstu. Po Baldurze II myślałem, że gry RPG będą tylko lepsze (czyt. bardziej rozbudowane, nieliniowe, obszerniejsze), a tu gówno. Dostaliśmy Neverwinter... i aż do dziś się to nie zmieniło.
PoE zarówno I jak i II to dobre gry, z ciekawym światem, ale to gry ze zbiórek, z ograniczonym budżetem. Ponadto nie wnoszą prawie nic nowego, są jakby hołdem dla starej szkoły.
Zupełnie się nie zgodzę. Dla przykładu Underrail ze swoją prymitywną oprawą był w moim odczuciu absolutnie fantastyczny. Divinity 2 też było świetne, ale z tych dwóch Underrail ocenił bym wyżej bez zawahania i wielu innych też, bo został doceniony. O ile fajnie mieć ładną grafikę, voice acting, etc, nie są one w ŻADNYM stopniu zastąpić czy zatuszować treści merytorycznej. Jeśli gra ma solidny rdzeń zasilany prawdziwą inspiracją i talentem, nie jest tylko bezmyślnie skopiowaną wydmuszką jadącą na nostalgii i udającą starego klasyka, to ludzie ją znajdą i docenią.
Pełna zgoda. Taka Numenera czy Tyranny z ciekawymi światami, konceptami, potrafiły skutecznie mnie przyciągnąć do ekranu monitora. Co innego jeśli ktoś seryjnie klepie to samo i samo i samo. Wtedy rzeczywiście klops.
A RPGa w stylu WIzardry czy M&M jak nie było tak nie ma...
Grimoire nie liczę.
Poza tym większy problem współczesnych RPGów to brak tłumaczeń w przypadku indyków. Coś za coś - nie ma wydawcy na karku co ma plusy jak i minusy, brak tłumaczeń jest jednym z nich.
Własnie mnie natchnales zeby zrobic rundke MM6, MM7 i MM8 ponownie :)
Moze jestem juz stary ale te trzy gry kocham ponad inne.
Jak chcesz to powstał projekt łączący 6+7+8 w jeden świat.
https://www.celestialheavens.com/forum/10/16657
Wtopiłem wiele godzin i wrócę może do niego kiedyś jeszcze...
Watpliwe, z tego co wiem ta gra ma ponad milion slow, wiec dla grupki zajmujacej sie tym hobbistycznie, spolszczenie trwaloby kilka lat. Napisz do ryslawa czy nie podjalby sie tego wyzwania, ale to by sie pewnie wiazalo z uruchomieniem zbiorki w celu zebrania srodkow na spolszczenie, bo nie sadze zeby podjalby sie tego za darmo.
RPG-i znalazły się w pułapce
Z tekstu wynika ze sam sie znalazles w pulapce wypalenia grajac ciagle w ten sam typ RPG. W dodatku oczekujesz ze kazde nastepne bedzie walic prosto w ryj i poprawiac z dyńki. Na taka pieszczote trzeba sobie zasluzyc robiac sobie przerwy. Moze dla odmiany czekajac na BG3 zagraj w jakies jRPG ? Te gry sa dla mnie o wiele bardziej relaksujace jak jestem zmęczony po X godzinach pracy przy komputerze a niektore oferuja do tego swietna muzyke np Persona i NieR
Popieram, NieR to był mój pierwszy Jrpg, było to bardzo odświeżające uczucie, i powiew nowości
"świat i fabuła, choć sugerują złożone problemy społeczne w lekko satyrycznym sosie, to jednak są – przynajmniej na początku – prezentowane odrobinę zbyt grzecznie"
To jedno zdanie wystarczy mi by stracić zainteresowanie produkcją.
Bo skoro już mam grać w dzieło nastawione na czytanie dialogów/opisów, to niech to będą przynajmniej dobre historie.
Główna historie z Falloutów nie porywały ale te mniejsze, odkrywane wskutek eksploracji, były perełkami. Ktoś pamięta motyw z rodziną kanibali, kolonie dzieci, utopijne ale i fasadowe społeczeństwa?
Światy postapo są ciekawe ale rzadko kiedy ukazują grozę wojny i zagłady.
Sama nie grałam w omawiane RPG i raczej na pewno nie zagram,.bo te gry są zbyt zajmujące czasowo. I myślę że dlatego są raczej niszą, większość ludzi ma zbyt mało czasu by się męczyć z pierdyliardem opisów czy innych takich zajmujących czas bzdetów. Sama mam Breath of the Wild, AC Origins i RDR2, i w to pierwsze mam przegrane 150 godzin a w to drugie 5 a w trzecie max. 3 godziny. Czemu? Bo Assasyn i Red Dead są rozwlekłe i zbyt zajmujące. O ile RDR2 daje ciekawe aktywności poboczne a świat jest prześliczny tak AC jest zwyczajnie nudny. I wiem że piszę tu trochę nie na temat, ale obecnie żadna nowa gra z założeniami i pewną topornością sprzed 20 lat nie będzie hitem. Zwłaszcza jak jest rozwleczona "bo kiedyś tak projektowano"
Breath of the Wild, AC Origins i RDR2, wszystkie z tych gier są ogromne i rozwleczone, gdzie trzeba poswiecic 100-150 godzin życia, czasem lepiej przejść klasyczne RPG zaplanowane na 20-30 godzin, gdzie fakt faktem większość czasu spędza się na czytanie dialogów, ale warto dać im szanse bo nie męczą sztucznym rozwleczeniem albo przesadnym ogromem gry, fabuły są często zwarte i treściwe,
Post apo? Tylko w książkach, w grach mnie usypia.
Czas pewnych gier, rozwiązań, sposobów wprowadzenia rozgrywki itd. po prostu przemija i staje się archaiczny. W grach ten proces zachodzi szybciej ale przecież dotyczy każdego aspektu życia człowieka - nazywamy to postępem. Samochody zastąpiły dorożki, ebooki drukowane książki itd.
Gry wymienione przez autora też stanowiły kiedyś moje centrum rozrywki. Dziś są zbyt archaiczne nawet w wersji polepszonej. Gry ewoluują cały czas. Ja czekam na pionierów na tym rynku i nowe, ciekawe rozwiązania, nie na archeologów i ich wykopaliska. Miejsce tych ostatnich jest w muzeum gier, na Wikipedii czy innych zbiorach "zasłużonych dla rozrywki".
Dla bla bla, a rozchodzi się głównie o to, że w XXI w. niewielu będzie chciało grać w takie technicznie i przede wszystkim graficzne potworki jak Solasta, Atom RPG czy to coś pokazane wyżej.
I nie chodzi nawet o RT, udźwiękowienie wszystkich dialogów albo filmowe cut-scenki, pierwsze Divinity też tego nie miało, ale poza tym, że nie było w 100% zachowawcze, to było dopieszczone artystycznie.
Nie da się wyjść poza niszę największych fanów, freaków i pasjonatów niszowego indie bez dopracowanej artystycznie grafiki.
Szaro-bure, okropnie pokolorowane, kiepsko zaprojektowane, nijakie pod względem designu, mdłe, powtarzalne gry nikogo nie przyciągną w dobie perełek takich jak Hades, Transistor, Battle Chasers, Divinity OS 1 i 2 czy nawet - niszowy, ale chyba bardziej przez swoje skomplikowanie - Patfinder.
Czas szaro-burych paskudztw się skończył.
To, że jednemu Wasteland 2 się udało, o niczym nie świadczy. Bo chyba nawet Pillarsy 1 nie były tak mdłe jak to coś wyżej.
OK, założenia rozgrywki też mają znaczenie (bo Pillarsy 2 poległy raczej na nich).
Archaiczna aktywna pauza, archaiczne podróże po mapie, ściany grafomańskich dialogów... to wszystko też już nie przejdzie, ale to żadne odkrycie, niemniej nawet podobne potworki mogą jeszcze czasem coś ugrać, ale nie mogą już być projektowane bez udziału artystów albo z nieudolnymi grafikami na pokładzie.
I dobrze. Do czegoś te 32"-65" w 1440p-2160p się musi przydać. :)
Czy ty właśnie napisałeś, że rewolucją w branży jest to, że do sukcesu komercyjnego gra cRPG powinna być dobrze zaprojektowana pod względem rozgrywki i grafiki, dobrze napisana i oryginalna? xD
Archaiczna aktywna pauza, archaiczne podróże po mapie, (...)
Archaiczne ponieważ?
Są gry dla każdego i są gry przeznaczone dla konkretnej grupy odbiorców. Nie rozumiem dlaczego ci pierwsi wp... się tym drugim i żądają zmian skoro nie trawią takiego rodzaju rozgrywki. Skąd się bierze to włażenie z buciorami tam gdzie nikt nie zaprasza?
Są gry dla każdego i są gry przeznaczone dla konkretnej grupy odbiorców.
Co nie wyklucza tego, że są archaiczne. Wręcz przeciwnie, bardzo często gry dla konkretnej grupy odbiorców są archaiczne.
Tylko nikt nie mówi, że to źle. To bardzo dobrze, że na rynku pojawia się mnóstwo gier z różnych gatunków, a nie jedna papka (AHEM Ubisoft AHEM), ale to nie znaczy z automatu, że izometryczne RPG nie są przestarzałe. Są jak najbardziej, czasy się zmieniają, moda też, technologia idzie do przodu. Sam chcę się do nich przekonać, mój pierwszy wybór to i tak bardziej "współczesny" przykład w postaci Pillars of Eternity i pomimo, że klimat i warstwa wizualna (dla mnie) jest super, to jest coś w rozgrywce, co mnie po prostu odpycha. Niemniej będę i tak próbował, może kiedyś sięgnę także po klasykę gatunku jak Baldury, ale nie każdy musi taki być.
Ale po co? Nie lepiej przeznaczyć ten czas na coś dla siebie bardziej odpowiadającego?
Ograłem w życiu kilka bijatyk, wiem, że nie jest to zabawa dla mnie (przynajmniej nie na długo), nie ględzę na forach tych gier, że kombosy w postaci sekwencji przycisków są archaiczne więc powinno się je obsługiwać jednym, a przeciwnik powinien łaskawie zaczekać, aż zdecyduję gdzie chcę go kopnąć. ;-)
ale to nie znaczy z automatu, że izometryczne RPG nie są przestarzałe. Są jak najbardziej, czasy się zmieniają, moda też, technologia idzie do przodu
Nie są przestarzałe. Są tylko inne. Dla jednych gorsze dla innych takich jak ja o wiele lepsze niż te bezmyślne action RPG. Jak mam ochotę się po wyżywać na padzie/ klawiaturze to odpalam sobie FPS'a, a nie pełnoprawnego RPG.
To włażenie buciorami przypomina mi o rządaniu easy mode w Soulsach, takie tupanie nóżką i rządanie wprowadzenia menu z McDonalds do luksusowej restauracji.
Wszystko w imię lepiej sprzedających się standardów... które niekoniecznie są dobre.
To czemu autor tego wpisu kwęka, że mała popularność, że powrót do niszy, ze znowu pies z kulawą nogą nie kupi poza garstką fanów z Kickstartera?
Tak jak część rozwiązań przetrwała próbę czasu - np. tury - (nowa Yakuza, ktoś coś?), i można je podać w nowoczesnej formie, tak część - np. aktywna pauza - pozostanie już tylko reliktem przeszłości dla boomerów. Ten relikt dało się jeszcze kilka razy sprzedać (Pillarsy I i II, Tyrany), bo połączono go z ciekawą oprawą... Oczywiście częściowo jechano też na nostalgii.
Ale nie ma się co dziwić, że kolejny omszały twór wraca do niszy, bo raz, ze boomery póki co syte, czyli na nostalgii ciężko już zagrać, co stwierdza sam autor, a dwa - archaiczna i paskudna forma nie przyciągnie też żadnego nowego klienta. Normalnie bowiem zawsze jakiś ułamek znudzonych graczy zdecydowałby się spróbować czegoś nowego. No ale ta nowość nie może być rodem z lamusa.
To czemu autor tego wpisu kwęka, że mała popularność, że powrót do niszy, ze znowu pies z kulawą nogą nie kupi poza garstką fanów z Kickstartera?
Bo ma kryształową kulę i wie co się sprzeda a co nie? Dzięki niej wie również czego oczekują miłośnicy tego typu gier oraz co tak naprawdę chcieliby stworzyć twórcy Encased. W końcu robią tą grę pod dyktando wielkiej korpo.
aktywna pauza - pozostanie już tylko reliktem przeszłości dla boomerów.
Dokładnie! Pewnie dlatego kolejne cRPG z aktywną pauza są w produkcji!
Ale nie ma się co dziwić, że kolejny omszały twór wraca do niszy, bo raz, ze boomery póki co syte, czyli na nostalgii ciężko już zagrać, co stwierdza sam autor, a dwa - archaiczna i paskudna forma nie przyciągnie też żadnego nowego klienta. Skąd wiedza kto w tą grę już gra, oraz kto w nią dopiero zagra jak wyjdzie. Macie dostęp do jakiś raportów?
Jako ktoś, kto wychował się na pierwszych Falloutach powiem tak:
ATOM RPG próbowałem polubić. Gra ma teoretycznie wszystko to, co powinien mieć mieć tego rodzaju Erpeg, ale bardzo szybko mnie znudziła - i wiem dlaczego.
Dlatego, że jest bardzo kiepsko napisana w sensie literackim - osoba, czy osoby, które odpowiadają tam za fabułę, charakterystyki postaci i dialogi po prostu nie należą do tej samej ligi, co ci od gier lepszych - i to straszliwie pokutuje. Wszystko jest zwyczajnie nudne i sztampowe.
Encased nie widziałem, ale coś czuję, że ta gra może mieć ten sam problem.
RPG tego rodzaju musi mieć bardzo dobrych pisarzy, którzy nadadzą światu charakter, albo postawić na bardzo otwartą formę rozgrywki i sandboksowość (jak powiedzmy Kenshi), gdzie sam gracz niejako tworzy fabułę.
Jeśli twórca gry chce, żebym zagłębił się w jakąś stworzoną przez niego historię i używał mechanik do posuwania jej do przodu, to musi mnie czymś zachęcić - bycie odtwórczym w niczym tu nie pomoże, bo tak samo nie chcę czytać jakiegoś kiepskiego klonu książki, która kiedyś mi się podobała.
Nawet jeśli na początku gry bohater ma za zadanie zabić szczury w piwnicy, to nich chociaż zleceniodawca będzie miał dobrze napisany, wciągający dialog, który nie będzie brzmiał jak coś, co czytałem już sto razy.
Coś w tym jest, mam wrażenie że niektóre gry rpg celowo wręcz olewają wypracowane przez lata standardy, żeby być lepiej przyjęte przez zagorzałych fanów starych crpgów, kosztem przyjęcia przez ogół graczy.
Wyjaśnijmy sobie jedno. CRPG zawsze ale to zawsze było gatunkiem niszowym. Przeznaczonym dla nerdów grających w papierowe DeDeki czy Warhammera przy stole i czytających fantasy. Tylko oni doceniali relatywnie duże jak na gry komputerowe ilości tekstu, tabelki rodem z Excela przy tworzeniu i rozwoju postaci, eksploracje świata bez prowadzenia za rączkę, brak wyśmienitych efektów wizualnych i zazwyczaj dosyć wysoki poziom trudności, w tym turowe taktyczne walki, na które narzekają często niedzielni, a które są a przynajmniej powinny być kwintesencją crpg. Tyle że to pokolenie gra coraz mniej bo i często nie są już zbyt młodzi, część, jak mój 59 letni ojciec grają w co innego a inni, nie bójmy się tego mówić, po prostu nie żyją. Pierwszy Baldur odrodził kiedyś gatunek? Bzdura, sprzedał się dobrze bo był czymś oryginalnym ale tak czy siak był dalej niszowy. Gdzie mu popularnością do FIF, kwaków, starcraftów itp. ! Tworzenie dzisiaj klasycznych erpegów to ryzyko, robione od pasjonatów dla pasjonatów. Mam przypomnieć jak skończyło studio od serii Drakensang? Dzisiaj dobrze mogą się sprzedawać rzeczy dla casuali jak Mass Effect: proste w rozgrywce, bez ścian tekstu, z ułomnym systemem tworzenia postaci, ładne graficznie i walką rodem z FPSa albo God of War. Pillars of Eternity II to arcydzieło ale sprzedaż i podejście do niego casuali pokazały wszystkim że ten gatunek lata świetności ma dawno za sobą a teraz wszelkie tego typu gry to jest wskrzeszanie trupa i pudrowanie licząc że będzie piękny, żywy i popularny jak dawniej.
..ten gatunek lata świetności ma dawno za sobą a teraz wszelkie tego typu gry to jest wskrzeszanie trupa...
Pewnie dlatego co rusz wychodzi jakiś świetny cRPG, a zapowiedz goni zapowiedz. Reszty nawet nie chce mi się komentować.
Nie grałem w papierowe RPGi (na wsi w czasach po zburzeniu muru berlińskiego takich rozrywek nie uświadczysz) ani Warhammera (zabiły mnie ceny figurek) ale cRPGów (a także trochę konsolowych) ograłem, myślę że takich ludzi jest jednak trochę...
@ up
tu też dochodzi kolejny problem o którym się mało mówi - że jest o nich za cicho.
Na GOLu panuje błędne przekonanie, że dobra gra sama się sprzeda. Tyle że nieraz widywałem w swoim życiu niezłe i naprawdę dobre gry, które się słabo sprzedały z różnych powodów.
Dzisiaj rynek indie, poza paroma zacnymi wyjątkami jak DIsco Elysium, ma problem z dotarciem do odbiorców. Nie tylko dlatego, że na Steamie (główny rynek na PC) jest bajzel totalny.
Innym jeszcze problemem są sami gracze - główne źródło wielu problemów w branży :]
Można tworzyć staroszkolne RPGi ale jak długo jeszcze będą gracze zdolni grać w takie tytuły które same się nie przechodzą i dłużej schodzi z odhaczaniem kolejnego tytułu w backlogu/kupce wstydu?
Niby populacja na tej planecie rośnie ale ilość talentów jakby nie rosła wraz z nią...
Ale ta bańka w końcu pęknie. Będziemy mieć klęskę urodzaju. Pytanie: jak sprzedadzą się te tytuły? Kocham ten gatunek i wiem ile tytułów wychodzi. Tylko czy developerzy długo jeszcze będą mogli sobie pozwolić na produkowanie gier z jakby nie bylo niszowego gatunku który nigdy nie zapewni sprzedaży na poziomie gier AAA ?
Nie grałem w papierowe RPGi (na wsi w czasach po zburzeniu muru berlińskiego takich rozrywek nie uświadczysz) ani Warhammera (zabiły mnie ceny figurek) ale cRPGów (a także trochę konsolowych) ograłem, myślę że takich ludzi jest jednak trochę...
U mnie to samo. Po prostu są dobre gry (Fallout, Fallout 2) i są takie sobie gry (pillars of eternity).
Można tworzyć staroszkolne RPGi ale jak długo jeszcze będą gracze zdolni grać w takie tytuły które same się nie przechodzą i dłużej schodzi z odhaczaniem kolejnego tytułu w backlogu/kupce wstydu?
Wydaje mi się że to nie trudność jest problemem, w końcu soulsy są w miarę popularne, a one łatwe nie są, tylko to że te nowe, nawiązujące do klasyki gatunku rpgi, są takie sobie, głównie dlatego że w sumie poza kopiowaniem, lepszym lub gorszym, klasyków, to w sumie nie robią nic ciekawego.
Jak widać sprzedają się na tyle dobrze, aby ciągle pojawiały się nowe tytuły i "klęska urodzaju" trwa już niemal od dekady i jeszcze chwilę potrwa. Twórcy jak widać nie potrzebują aby każda gra sprzedawała się na poziomie gier AAA, gdyż większość z nich jest niezależna i dobrze na tym wychodzi. I dlaczego od razu niszowy gatunek? Jakieś dane na ten temat?
Pillars of Eternity nie jest takie sobie. Jest wybitne. Tak jak Tyranny. A w nowego Tormenta gra mi się lepiej niż w starego.
Pillars of Eternity nie jest takie sobie. Jest wybitne.
Nie dla mnie.
Tak jak Tyranny
Nie wiem czy Tyranny jest wybitne, ale jak dla mnie jest lepsze niż pillarsy.
A w nowego Tormenta gra mi się lepiej niż w starego.
No to super, cieszę się, ja się rozczarowałem nowym tormentem, i to bardzo.
Pillars of Eternity 1 i 2 mają o wiele gorszy status od Planescape Torment i BG2. Zawsze będą postrzegane jako słabsze naśladowniki.
Torment: Tides of Numenera to słaba gra na tle Planescape Torment. Jakby porównać malucha do Ferrari.
cRPG nie wszystkie są niszowe. Sprzedaż Final Fantasy 7-10 jest ogromna. Final Fantasy 7 do tego połączyło sukces finansowy z artystycznym. Jest jednym z najwyżej cenionych RPG przez fanów gatunku obok Ultima 7, Chrono Trigger, Fallout 1 i 2, Might and Magic VI, System Shock 2, Deus Ex 1, Planescape Torment, Baldur's Gate 2, TES-Morrowind, G2NK, KOTOR, Vampire: The Masquerade-Bloodlines czy tych już z ery casualowej jak Mass Effecty, Dragon Age-Origins, Wiedźminy, TES-Skyrim, Persona 5, Kingdom Come, Divinity-Original SIn II, NieR Automata, Disco Elysium itp. (wymienić można 3 razy tyle)
Nie mówiąc jaką sprzedaż zanotowały TES-Skyrim i Wiesiek 3. W ich przypadku przystępność zadecydowała. A przynajmniej w przypadku Wieśka 3, bo przy Skyrim powiedzmy też to, ze gra jest świetną piaskownicą i ma najbogatszą scenę modderską. Ta gra bez modów praktycznie nie istnieje.
Gatunek nie skończy się. On cały czas ewoluuje. Narzekasz na Mass Effecty, a te same bolączki ma Wiedźmin 3 jednowymiarowy jako gra rpg, a świetnie sprawdza się jako gra akcji. Identycznie jak Mass Effecty.
Masz przykład po przygodówkach. Kiedyś mieliśmy zalew wybitnych point & click 2d, gdzie dominacja najlepszych gier tego typu z lat 1990-2005 jest ogromna nad tymi później wydanymi z powodu, że minęła popularność takich gier i postawiono na interaktywne filmy, gdzie nie trzeba myśleć tylko masz symulatory chodzenia. Stąd w każdej Top 20-30 praktycznie nowsze point & click nie istnieją, bo nie są żadną konkurencją dla klasyków poza może Gray Matter 2010 zrobionym na modłę Gabriel Knight 1993. Ale już Deponia 1-3 naśladownik Monkey Island 1-3 z lat 90' mają status o wiele gorszy od małpich wysp. I jest w tym reguła podobna do tego czemu Pillarsy nie cieszą się takim uznaniem jak PT i BG2. Wyszły o 2 dekady za późno i naśladują. Stąd nie docenia się tak jak prekursorów.
No wlasnie nie;). jak wchodzily gry cRPG to byla mega wojna. cRPG to bylo "gowno dla nieznajacych sie", a planszowki RPG (itd) to byl sztos itd. lokalna nerd wojna byla dosc mocna;).
W sumie z tych nowych RPG:
PoE 1 i 2, tutaj się odbiłem. Spróbuję dać jeszcze szanse drugiej części jak będę miał czas bo zrobiła lepsze wrażenie niż część pierwsza. Jedynka z początku mnie zachwyciła ale mniej więcej od połowy gry grałem naprawdę na siłę. Gra miała dla mnie dwie wady:
- system walki choć złożony to chaotyczny i niesatysfakcjonujący (opisałem swoje odczucia dokładniej przy grze) i tragicznie napisane dialogi oraz opisy (grałem tylko w wersję PL i nie wiem czy to nie wina tłumaczenia). Druga część na pewno poprawiła tekst, nie jest już to patetyczne wodolejstwo jak z jedynki. System walki dzięki temu, że dodano opcję turową jest mniej chaotyczne, ale dalej dziwnie wyważony.
DoS 1 i 2 - jedynka była spoko, fajne pomysły, ale na pewno nie dla każdego i miała sporo wad, świetny system walki ale fabularnie ten pastisz bawi przez pierwszy rozdział, potem przestaje. Co innego dwójka, gra fenomenalna, przeszedłem w zasadzie na 100% (z dwa questy nie zrobione) i na pewno jeszcze wrócę kiedyś. Ogólnie część druga jest fenomenalna i polecę każdemu. Dobra historia, mechanika i ciekawe postaci poboczne. Może żaden z tych elementów nie jest super wybitny, ale gra jest solidna pod każdym względem a to rzadkość. Większość RPG nowej fali w jakimś elemencie jednak leży.
Tyranny - dla mnie gra dużo lepsza od PoE 1 i chyba też dwójki. Krótsza ale ciekawsze fabuła, dużo ciekawsze postaci niezależne, a to w grach drużynowych ważne, ciekawej zbalansowana. Ogólnie tez gra do której chce się wracać a krótszy czas gry to tutaj zaleta zachęcająca do ponownego przejścia inną ścieżką.
Nowy Torment - pozytywne zaskoczenie. Niby tekstu jeszcze więcej niż w pierwszych Pilarsach ale za to o dwie klasy lepiej napisany, tutaj czytało mi się opisy z przyjemnością a nie zgrzytając zębami. Gra nie jest idealna, ale bawiłem się świetnie, zrobiona na 100% tylko paradoksalnie nie wiem czy wrócę, bo to co w tej grze najlepsze doświadczyłem za pierwszym jej przejściem. Ale kto wie. Dla mnie to godny następca pierwszego Tormenta, nie będzie taką legendą jak oryginał, ale nie czułem się zawiedziony, a przy grze, która idzie w ślad za taką legendą to naprawdę osiągnięcie. Oczywiście gra silnie specyficzna, nie dla miłośników nawalania toporem.
Solasta - gra mechanicznie świetna, reszta strasznie budżetowa. Doszedłem do tak 2/3 albo 3/4 gry po czym z braku czasu musiałem przerwać, ale najprawdopodobniej rozgrywkę dokończę w sierpniu. Ta gra jasno pokazuje, że mechanika w RPG jest równie ważna co historia i jakość napisanych postaci. Ile bym dal za to by do Pillarsów przenieść mechanikę z Solasty. Jednak co najlepsze jest to gra, w której mechanika dotyczy nie tylko walki czy dialogów ale też eksploracji! Gdyby nie ta wszechobecna budżetowość to mógłby być naprawdę hit.
Westland 2 - mam mieszane odczucia, gra na początku naprawdę fajna i wciąga, ale jednak w połowie (jakiś czas po zmianie lokacji) zaczęła mnie nudzić i nie skończyłem i raczej już nie wrócę tylko dam szanse trzeciej części podobno wyraźnie lepszej. Może gra jest za długa, może walka choć ciekawa za mało zróżnicowana by bawić po tak długim czasie. A jest tam jej sporo.
BG3, Underrail, Atom RGP i Disco Elysium czekają na ogranie, najlepiej jak wpadną do GP ;P
Nie wiem czy czegoś nie przegapiłem.
Underrail, Atom RGP i Disco Elysium czekają na ogranie, najlepiej jak wpadną do GP ;P
Jedynie DE może wylądować w GP, UR oraz Atom - raczej nie, nie są tak znane jak DE.
Bierz się za Atoma oraz UR z dodatkiem Expedition, to dwa fantastyczne RPGi, które niestety są ofiarą braku reklamy oraz marketingu połączonego ze zlewaniem przez recenzentów, którzy są zajęci taśmową produkcją clickbaitowych zapychaczy a i pewnie i tak nie daliby rady tym grom :]
Niedługo ma wyjść pełna wersja Trudogradu, samodzielnego dodatku do ATOM RPG, może zdążysz przed premierą... albo poczekać na aktualizacje, pełno ich wychodziło po premierze ATOM RPG więc i tu może być tak samo.
Nie wiem czy czegoś nie przegapiłem.
seria Expedition (Conquistador, Vikings i nadchodzący Rome)?
Iron Tower (Age of Decadence, Dungeon Rats i nadchodzący Colony Ship)?
Mody do Fallout 2 (Nevada, 1.5 Resurrection, Olympus 2207)?
Nie wiem czy czegoś nie przegapiłem.
Jw. Age of Decadence, Dungeon Rats, Colony Ship
oraz
Battle Brothers
Nie wiem czy czegoś nie przegapiłem.
Pathfinder: Kingmaker i nadchodząca druga część, the dungeon of Naheulbeuk, trylogia Shadowrun, Tower of Time, Ash of Gods: Redemption to chyba tyle z gier w podobnych klimatach.
Ja bym chętnie zobaczył takie Legend of Grimrock 3 no ale to chyba płonne nadzieje...
Pytanie jak zwykle to samo...
Tradycyjnie więc odpowiem, że najbardziej lubię klasyczne, takie jak za dawnych czasów action-RPG.
Spadam, bo Zelda HD czeka...
Można wiedzieć dlaczego mój post został usunięty? W jaki sposób zdanie "Gry cRPG są dla fanów cRPG. Kto by się spodziewał!" łamie regulamin?
Moderacja: Nie publikuj postów dokładnie o tej samej treści w jednym wątku. A na przyszłość, jeśli masz jakieś wątpliwości to pisz je tutaj -> https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15572558
Były dwa, o tej samej treści. Jeden skierowany do autora artykułu (był to bodajże 4 post tutaj) i drugi skierowany do Herr Pietrusa. Narzekanie, że izometryczny crpg jest izometrycznym crpg (i o zgrozo dobrym!) a powinien być czymś zupełnie innym bo autor nie ma czasu na takie gry (no bo facebook i w ogóle) i chce pograć w coś innego. A skoro on chce pograć w coś innego to pewnie inni też chcą pograć w coś innego (lub poprzeglądać facebooka) i nikt nie ma w ogóle czasu już na rozbudowane cRPG a one z jakiegoś powodu nadal wychodzą! No co jest... Nie lepiej zrobić jakiegoś battle royale czy co tam jest teraz w modzie?
Klasyczne cRPGi to nie tylko te z rzutem izometrycznym chociaż obecnie tylko takie się uważa za klasyczne. A co z grami pokroju Wizardry? Might and magic (zwłaszcza od 6 części)? Przecież są to też klasyczne gry cRPG, a takich obecnie się już nie tworzy. A Lands of Lore 2 albo 3? Ultima Underworld? No nie ma.
A cRPGi z widokiem z lotu ptaka to też nie są tylko izometryki z infinity engine. Evil Islands, Ultima VII/VIII, Summoner... Takich gier dzisiaj też nikt nie tworzy.
Moim zdaniem ludziom się znowu przejadła formuła "klasycznego cRPG'a jako kopia infinity engine".
To jest ciekawa rzecz. Pojawiły się dwa Grimrocki, Vaporum, jakieś indie budżetówki typu Heroes of the MonkeymTavern i....cisza ?
No bez przesady z tą ciszą. W ostatnich latach pojawiły się jeszcze choćby Might&Magic: Legacy, Operencia: Stolen Sun, drugie Vaporum, Underworld Ascendant, The Bard's Tale IV.
Jest też całkiem sporo tytułów spośród "indie budżetówek" jak je nazwałeś. Moim zdaniem to właśnie w tej niszy trzeba szukać takich gier bo nie ma się co oszukiwać, że więksi wydawcy zaczną nagle produkować gry dla stosunkowo nielicznego i dosyć wymagającego grona graczy.
Ten rynek ma swoich fanów, ale jest też łatwo nasycalny. Bo i fani raczej starsi (więc w swej większości mają ograniczony czas na granie) i same gry raczej z tych dłuższych. Dlatego nie ma szans na pojawianie się kilku dużych produkcji każdego roku bo to kompletnie nieopłacalne dla deweloperów.
Do tego można dodać tytuły dodające do klasycznego widoku więcej akcji i dynamiki (jak Kingdom Come, The Outer Worlds, Vampyr, nadchodzące Avowed czy Bloodlines 2) i koniec końców wychodzi na to, że jest w co grać :)
A co z grami pokroju Wizardry? Might and magic (zwłaszcza od 6 części)? Przecież są to też klasyczne gry cRPG, a takich obecnie się już nie tworzy. Jak nikt nie tworzy skoro obecnie w produkcji jest kilka pozycji które czerpią z serii M&M tak dużo, że mogły by zostać uznane za plagiat. Ultima underworld miała jakiś czas temu swojego duchowego następcę (w jakim stanie wyszedł to już inna sprawa). Kolejne "klasyczne cRPGi jako kopia infinity engine" również wychodzą. Ogólnie na rynku jest całe zatrzęsienie gier z tego gatunku, kolejne dziesiątki są produkcji. Jeszcze nigdy w historii nie było tak dobrze jak jest teraz. Tylko, że to wszystko odbywa się poza głównym nurtem.
To jest ciekawa rzecz. Pojawiły się dwa Grimrocki, Vaporum, jakieś indie budżetówki typu Heroes of the MonkeymTavern i....cisza ?
Yaep, gatunek umarł, można się rozejść...
Tak jak już inni zauważyli - koncepcja "blobberów" (gier w stylu Wizardry, czy M&M) żyje i ma się całkiem dobrze. W ostatnich latach wyszło parę naprawdę świetnych gier i sporo niezłych. Fakt, że nie są to produkcje AAA, ale ten gatunek już dawno zszedł do niszy i nie liczyłbym na to, że jeszcze kiedykolwiek stanie się masowy (czyli wysokobudżetowy).
Jest jeszcze Legends of Amberland: The Forgotten Crown, Grimoire: Heralds of Winged Exemplar, Wizardry - Wizardry: Labyrinth of Lost Souls, (niedługo ma pojawić się) Wizardry: The Five Ordeals...
Fakt, że nie są to produkcje AAA
Nie były one w tym segmencie ani w czasach świetności ani w czasach upadku SirTech wypuszczającego Wizardry 8 ani premiery M&M 6-8 ani dzisiaj.
Zresztą co to za porównywanie z segmentem AAA? Ten segment to wypuszczanie bezpiecznych produktów growych dla szerokiego, specyficznego grona odbiorców które nigdy nie spojrzy na takie gry jak w tym wątku.
Także dlatego, że słaby marketing nie pozwoli im na dotarcie do nich...
Might & Magic VI 1998 oraz Might & Magic VII 1999 niewiele brakowało pod koniec lat 90' to miana gier AAA.
Takimi 100% grami AAA była Ultima VI 1990, Ultima VII 1992, Final Fantasy VII 1997, TES-Daggerfall 1997, Baldur's Gate 1998, Baldur's Gate II 2000, TES-Morrowind 2002.
Ultima VI 1990 była najbardziej pojemną grą na C-64. Proszę sobie wyobrazić, że wersja C-64 Ultima VI miała 3 dyskietki nagrane dwustronnie czyli zajmowała ok 170kb x 6 w przybliżeniu ok 1MB, gdy średnio gry kasetowe zajmowały na tym komputerze 64kb, a gry dyskietkowe 170kb. Gra więc porażała bogactwem kolorów jak na grę z tak dużą mapą, a wersja Amigowa i Pc wyglądały jeszcze lepiej niczym remastery.
Ultima VII 1992 jeszcze mocniej zawiesiła poprzeczkę pod względem rozmachu i z tego powodu nie została wydana nawet na Amidze i pojawiła się wyłącznie na Pc.
Final Fantasy VII 1997 zajmowała 3 płyty CD na Playstation. Jak na RPG to wtedy było bardzo dużo. Siódemka to był pierwszy Final Fantasy wydany poza Japonią oraz na konsoli Psx1 i Pc. Wcześniejsze części były wydawane tylko w Japonii na przenośne konsole. Final Fantasy VI niewiele poziomem odbiega od FF7, ale z powodu mniejszego rozmachu i o wiele mniejszej popularności nie ma takiego statusu jak FF7 bardzo znana i lubiana także w Europie i USA.
TES-Daggerfall 1997 ma 750 tysięcy NPC z którymi idzie wejść w interakcje. Dla porównania TES-Oblivion 2006 ma ich ok 1 tysiąca.
Baldur's Gate 1998 na Pc natomiast został wydany na 5 CD co swego czasu było bardzo dużo jak na grę RPG. Dwójka na 4CD.
Oczywiście rozmachem te gry RPG przebijały w latach 90' inne gry np:
Wing Commander 3 1994 (4 CD)
Phantasmagoria 1995 (7 CD)
The Beast Within: A Gabriel Knight Mystery 1995 (6 CD)
Wing Commander 4 1996 (6 CD)
Co do wspomnianego Might & Magic X: Legacy to jak na grę z 2014 jest zrobiona zbyt archaicznie. Zwłaszcza sterowanie. W szóstce i siódemce z lat 90', które są najlepszymi częściami serii po dograniu myszki i ustawieniu klawiszy pod siebie optymalnie mamy o wiele większą wygodę. Często psująca się broń też potrafi uprzykrzać nam życie.
Legend of Grimrock 1 i 2 są fajne. Ale moim zdaniem nie wzorowały się na serii Wizardry i The Eye of The Beholder tylko najmocniej odczuwam inspirację Dungeon Master 1987 (Amiga/Atari/Pc)
No i problem w tym, że z tych klasyków dla normalnego gracza interesujące są tylko dwa: Bard's Tale IV i Operencia, które mnie też przyciągnęły, jako osobę nigdy nie grającą wcześniej w takie gry, i w których bardzo dobrze się bawiłem.
Ale przy okazji nie dostałem raka oczu ani nie odbiłem się od rozgrywki rodem z lat 80 (ten "real time" w Grimmrock czy Vaporum...).
No właśnie, takie gry to jest nisza, bo w takiej formie to musi być nisza.
Tzn. pewnie byłyby nią tak czy inaczej, bo nigdy nie zdobyłyby rynku tak jak nowy Asasyn, ale w wydaniu jak wyżej jest skazane są na niszę totalną i istnienie tylko w świadomości zapaleńców takich jak Bogas. :)
Jedni jak widać się cieszą, inni niekoniecznie.
Cieszy mnie to, że cRPGi są tworzone przez pasjonatów dla pasjonatów, a nie to, że słabo się sprzedają i są "brzydkie". Dobrze pamiętam jak na początku wieku rpgi najpierw zaczęły popadać w coraz większą casualizacje, aby następnie praktycznie zniknąć z rynku. Rynek pokazał, że gracze jako ogół nie chcą takiego rodzaju gier nieważne czy z piękną grafiką czy nie.
To jest ciekawa rzecz. Pojawiły się dwa Grimrocki, Vaporum, jakieś indie budżetówki typu Heroes of the MonkeymTavern i....cisza ?
Ale to były tylko Dungeon Crawlery. To równie dobrze można wrzucać Titan questa jako klon Baldur's gate'a. No nie spodziewałbym się po Iselorze, że będzie te wszystkie gry do jednego wora wrzucał.
No bez przesady z tą ciszą. W ostatnich latach pojawiły się jeszcze choćby Might&Magic: Legacy, Operencia: Stolen Sun, drugie Vaporum, Underworld Ascendant, The Bard's Tale IV.
Underworld Ascendant było szmirą, która nic nie miała wspólnego z Ultimą Underworld. Might and magic X to tytuł też znacząco uproszczony w porównaniu do którejkolwiek poprzedniczki.
Yaep, gatunek umarł, można się rozejść...
Jest jeszcze Legends of Amberland: The Forgotten Crown, Grimoire: Heralds of Winged Exemplar, Wizardry - Wizardry: Labyrinth of Lost Souls, (niedługo ma pojawić się) Wizardry: The Five Ordeals...
4 Gry na 20 letnią przerwę... Z czego każdy stworzony bardziej w stylu wcześniejszych części z wymienianych przeze mnie serii niż z tych późniejszych, które z resztą podkreśliłem. No nijak mają się do Might and magic VII, Wizardry 8.
Co i tak nie zmienia rzeczy, że współczesne klasyczne cRPGi są produkowane tylko i wyłącznie na schemat Baldurów. Brakuje jakieś różnorodności i potem nie ma co się dziwić, że ludziom się to przejada. Już nawet nie wspominam o Early accessach w których gry siedzą po kilka lat jak Encased.
Nie były one w tym segmencie ani w czasach świetności ani w czasach upadku SirTech wypuszczającego Wizardry 8 ani premiery M&M 6-8 ani dzisiaj.
No to jest bzdura, bo gry cRPG wymagały najwięcej wysiłku.
Ale ja swoje słowa o śmierci gatunku kierowałem do Iselora.
I w sumie wygrałeś, masz rację, gatunek ma się dobrze, nawet bardzo dobrze stwierdzam po głębokim namyśle, tyle że casualowi gracze oczekują od niego czego innego niż ten gatunek zawsze oferował, bo taka jego specyfika.
Ultimy Underworld jak dotąd nie ma i nie zapowiada się aby coś było. Powstał Underworld Ascendant, ale projekt nijak miał cokolwiek wspólego z UU (pomijam markę i świat, ale konstrukcję).
Gry cRPG to nie tylko perspektywa kamery, ale też forma rozwoju postaci, unikalne rozwiązania i mechaniki, systemy kreacji postaci/drużyny, kreacja świata, modele walki, interakcje ze światem i otoczeniem.
Ja nie twierdzę, że to co wychodzi obecnie to jest coś złego. Mówię tylko, że obecnie powstaje gier na w sumie 2 schematach - tych od baldura i tych od wczesnych dungeon crawlerów. Mało jest oryginalnych pomysłów i jeszcze mniej innowacji. Przecież taki Lands of Lore 2 to produkt wręcz innowacyjny z dzisiejszej perspektywy.
Ale co by nie mówić to miło się ogrywa klasyki. Przyjemniej nawet niż większość tego "współcześnie klasycznego chłamu" jaki wychodzi.
W tym poście zabawię się w Wiedzmińa, będzie dużo tytułów, jeden pod drugim, sorry...
Jakoś gier stylizowanych na Might and magic VI-VIII nie mogę się nigdzie dopatrzyć.
Aeolwyn's Legacy czyli gra Tima Langa czyli level desingera w 6 i 8 części i lead desinger części 9.
Legendary Journey- dzieło tylko jednego człowieka, więc wybaczam mu grafikę bo gameplayowo to po prostu might and magic.
Tortured Hearts- to akurat już wyszło.
Fellowship Saga- Gra twórców 8 części wizardry . Bazuje na 5ed Dnd.
Znalazło by się jeszcze parę innych pozycji. Chociażby Archaelund (chociaż tutaj widać inspirację serią Realms of Arkania), ale w "pracy" jestem i nie chce mi się przeglądać listy. No i są tytuły bazujące na starszych M&M. ;)
Ultimy Underworld jak dotąd nie ma i nie zapowiada się aby coś było.
Moim zdaniem najnowsza gra Obsidianu będzie tym na co czekasz, oczywiście tym razem w otwartym świecie.
Monomyth również czerpie sporo z UU, ale z tego co wiem nie będzie interakcji z NPC więc pewnie odpada.
Ja nie twierdzę, że to co wychodzi obecnie to jest coś złego. Mówię tylko, że obecnie powstaje gier na w sumie 2 schematach - tych od baldura i tych od wczesnych dungeon crawlerów.
Ok. Więc w który z tych dwóch schematów wpasujesz Gloomhaven, Gordian Quest, The hand of Merlin, Weird West , Stoneshard, Battle Brothers, Tainted Grail? Mógłbym wymieniać jeszcze długo...
Chciałem też wspominać o Tortured Hearts, z tych co wyszło. Miałem przygotować dłuższy wpis, ale widzę, że mnie ubiegłeś więc zamiast na wymienieniu tytułów skupię się w nim na niektórych problemach erpegow, ale to jak wrócę z pracy...
Tak wiem, ale to bardzo krótka gra i jednak głębią mechaniki odstaje od pozostałych tytułów. Miałem jej użyć w ostateczności. ;)
Ok. Więc w który z tych dwóch schematów wpasujesz Gloomhaven, Gordian Quest, The hand of Merlin, Weird West , Stoneshard, Battle Brothers, Tainted Grail? Mógłbym wymieniać jeszcze długo...
Jeśli dla kogoś Ultima Underworld czy Lands of Lore 2 i 3 to tylko latanie po lochach... To faktycznie masa takich gier wychodzi XD
Kto grał w któreś z wymienionych tytułów ten wie, że ja nie podałem ich ze względu na mechanikę poruszania się i walki. Każda miała unikatowy pomysł lub styl prowadzenia rozgrywki, który dziś jest po prostu spłycony. Nie ma żadnych ciekawych i pomysłowych, ale też ryzykownych mechanik. Przynajmniej nie takich, które robiłyby piorunujące wrażenie i dałoby się wyczuć powiew świeżości. Była w sumie jedna taka gra i była nią Exanima, ale projekt już raczej porzucony...
Ultima Underworld to był immersive sim bardziej i takich gier wyszło garstka. Thiefy, Deus Ex (zwłaszcza 1 część) czy System Shocki obie części.
Może i trochę za bardzo marudzę, bo mimo wszystko wyszła jedna świetna gra, która była produkowana w bardziej klasycznym stylu i miała innowacyjne rozwiązania - Disco Elysium.
Edit: Z jakiegoś powodu w Twoim przypadku nie działa opcja zaczepienia.
No to na GOGu masz chociażby świetną Operancie, czy Bards Tale 4 o których pisał MaBo_s. Obydwa tytułu są po polsku i obydwa pokazują że cRPGi w FPP mają się wyśmienicie.
Bards tale IV mam kupione ale nie ruszyłem jeszcze, Operancie muszę obczaić.
Acha, czyli autorowi nudzi się gra, więc pewnie będzie się nudzić innym. Tak, że wkrótce nie będzie komu grać w cRPG. Tymczasem w produkcji jest dziesiątki erpegów, na które czeka wielu miłośników tego gatunku - czy to TPP, czy FPP, czy izometryki, czy z walką turową czy w czasie rzeczywistym. Wychodzi tego tyle, że trudno ogrywać na bieżąco, no ale kryzys panie, kryzys!
Nie tyle kryzys, co my gracze zmieniamy się nieodwracalnie. ;) Wystarczy nam jedna gra na 5 lat, tak jak nam wystarczała na początku wieku. Ja to nie wiem po co tyle gier w ogóle wychodzi, na co to komu? Jedna premiera z danego gatunku na rok i styknie!
Lepiej, by wychodziło 100 razy mniej gier i filmów, ale bardziej dopracowanych i potrafiących wyróżnić się z tak zwanym pazurem i bliżej nieopisaną magią. Ale niestety tak nie było, nie ma i nie będzie. To jest biznes. Zawsze byliśmy zalewani toną szajsu i przeciętności, a wyróżnić się potrafiło z szeregu te 5% perełek.
Różnica polega na tym, że kiedyś te najlepsze produkcje to były najczęściej te znane i opisywane w czasopismach diamenty, a w obecnych czasach najciekawsze co wychodzi to te bardziej niszowe o których mało kto pisze. Przynajmniej dla mnie, bo większość chyba wybierze AAA bezpieczniejsze samograje. Jest popyt jest podaż.
Odczucia autora są mi kompletnie obce. Większość gier AAA to dla mnie nudne, przehypowane krowy. A w taki Underrail przegrałem ponad 250h i potrafiłem cisnąć 5-6h dziennie bez znudzenia.
Komputerowe RPGi i książki, zwłaszcza szeroko rozumiana fantastyka, to moje główna źródła rozrywki ale o ile książek wychodzi tyle, że nie mam żadnej możliwości przeczytać tego co bym chciał to gdy w danym roku wyjdą dwie bardzo dobre gry to uznaję to za dobry rok. Dlatego nie przeszkadzają mi nieco budżetowe i niedoskonałe tytuły i nie czuję znużenia ani przesytu. Baldurs Gate III czy Divinity Orginal sin II nie staną się gorsze tylko dlatego, że gdzieś tam próbują walczyć o przeżycie jakieś Atomy, Stygiany czy inne Encasedy. Nie śledzę wyników sprzedaży i nie badam rynku ale przecież nie jest tak, że takie gry nie znajdują amatorów a twórcy nic na nich nie zarabiają i tworzą je jedynie z czystej artystycznej potrzebny. Ludzie dalej w to grają.
A jak ktoś ma mało czasu to niech po prostu gra w to co wydaje mu się, że spodoba mu się najbardziej i tylko wtedy kiedy na pewno ma ochotę, przecież nie ma sensu próbować czegoś przechodzić na siłę.
Divinity 1 Enhanced Edition było nudne jak z flaki z olejem. Dwójka była świetna, ale fabularnie mocno zakręcona. Gry takie Encased czy Atom są świetnym wytchnieniem między wielkimi tytułami jak Cyber Punk czy następny TES. Świat w nich przedstawiony jest całkiem rzeczywisty i nie trzeba grać w pierdylion poprzednich tytułów, żeby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Łatwiej się też zidentyfikować z postaciami, które nie zachowują się jakby miały nieustanną jazdę na kwasie. Tak szczerze mówiąc, to w dwa lata po skończeniu Divinity 2 (100h), nie jestem w stanie wymienić ani jednej postaci z tej gry. Fallouta 2 skończyłem 20 lat temu i wymieniam postacie jednym tchem. Wastelanda 2 jeszcze nie ogrywałem, ale zamierzam to nadrobić przy następnej wyprzedaży na Steam.
Być może jestem w totalnej niszy, ale stoję w kompletnej opozycji.
Divinity 2 mnie nie przekonał, ponieważ doświadczyłem w nim potężnego dysonansu poznawczego. Najprawdopodobniej jak wielu twierdzi jest to gra wprost fantastyczna, ale mnie odepchnęła. I nie chodzi o żaden błąd, ale o detal, który sprawiał, że czułem się niekomfortowo.
Z jednej strony mamy grafikę, która stara się w sposób absolutnie doskonały przedstawiać to jakim jest świat, pokazywać ogrom detali itd. a z drugiej strony mamy co i rusz wtrącającego się narratora kompletnie pozbawionego charyzmy, z głosem przypominającym nieco Davida Attenborough, który stara się dodać do tego całego tabunu detali... jeszcze więcej detali.
To niestety jest efekt, który sprawia, że nawet najbardziej doskonałe ekranizacje książek nie umywają się (w moim odczuciu) do ich książkowych pierwowzorów, bo nie zostawiają przestrzeni dla wyobraźni. Divinity daje jej za mało.
Rozumiecie o co mi chodzi? W książce nie widzimy bohatera, mamy go wyobrażonego, ksiązka opisując jego uśmiech niejako spójnie kontynuuje zasadę: ja to tylko opisuję, Ty tworzysz scenę. Divinity jest jak film, w którym nie ma narratora, który powiedziałby, John się uśmiechnął, ponieważ aktor odgrywający Jhona po prostu się uśmiecha. Często zdarza się, że przez to, iz jest to ekranizacja ten uśmiech, w książce znaczący i wymowny, podkreślony barwnym opisem i inspekcją umysłu bohatera w filmie staje się płaskim grymasem. No i Divinity jest takim właśnie filmem, do którego ktoś na siłę włożył narratora i to jeszcze takiego, który na każdym kroku kojarzy mi się z filmami przyrodniczymi, który niezbyyt fajnie akcentuje wypowiedzi.
I zapewne dla miażdżącej większości nowego pokolenia graczy to co napisałem będzie niezrozmiałe, głupie, a może nawet bezsensowne, ale tak to widzę.
I tak jak wsiąkłem bez reszty w Tyrrany, jak pochłonąłem nowego Tormenta i jak niestrudzenie wracam do Baldur's Gate 2 tak Divinity nie przełknąłem... nie byłem w stanie przebić się prze zwilobarwną papkę wodotrysków graficznych, bo nie zostawiają mi zbyt wiele przestrzeni do relaksacyjnej podóży wgłąb własnej wyobraźni.
Jeśli chodzi o gry podobne do Might and Magic czy Wizardy to tutaj trzeba liczyć tylko na deweloperów-zapaleńców. Tego typu gry ewoluowały w bohatera solo z nastawieniem na dużo akcji (seria The Elder Scrolls) zaś grupowe w widoku FPP to teraz głównie dungeon crawlery. Na przestrzeni tych wielu lat Might and Magic X, Grimoire, Tortured Hearts czy The Quest (dużo podobieństw, ale już bohater solo) wiosny nie czynią (jest jeszcze skromne, amatorskie Arcante i od biedy można podciągnąć pod to Bard’s Tale IV). Jak wspomniał Bogas w produkcji jest kilka podobnych produkcji (plus The Quest II), ale po prostu na gry pokroju M&M i Wizardry za bardzo nie ma co liczyć w dużych ilościach, ale poza tym na chwile obecną wychodzi tyle różnorodnych erpegów, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Do samego końca 2022 roku ma wyjść około 100 cRPG, z czego możliwe, że tylko połowa będzie warta jakiejś uwagi, ale tylko część zainteresuje graczy.
W ostatnich 5 latach spośród tych 60 erpegów, w które grałem najlepiej bawiłem się przy tych niszowych produkcjach jak Balrum, Antharion, Operencia, czy Aeon of Sands: The Trail na spółkę z grami od większych producentów jak The Bard’s Tale IV i Wasteland 3. Natomiast GreedFall czy The Outer Worlds okazywały się co najwyżej niezłymi produkcjami i w dużej mierze rozczarowaniem. Na dniach zacznę The Ascent, potem Solastę i liczę, że dla mnie to będą kolejne perełki, z którymi spędzę miło czas, którego niestety teraz mam w dużym deficycie.
Problemem wielu gier cRPG jest też to, że twórcy skupiają się za bardzo na mechanice lub innym elemencie nie poświęcając pozostałym wiele uwagi. Teraz dużo powstaje gier, które są ogromne, ale puste w treści, eksploracja nie sprawia żadnej frajdy, wiele rzeczy jest podanych na tacy i nie odkrywamy sami; biegamy od znacznika do znacznika, bo jakoś trudno dodać w dialogach informacji o interesującym miejscu lub zrobić ciekawą miejscówkę odpowiadającą opisowi w znalezionej notatce. Nie ma w tego typu grach żadnej frajdy, odkrywania historii, tajemnic… W takim Balrum zaglądałem do każdej dziupli/pustego pniaka, zbaczałem ze ścieżki, aby tylko odkryć coś fajnego, co przyda się w dalszej wędrówce. W Aeon of Sans podobnie – próbowałem odkrywać mapy na zero, aby czegoś nie pominąć, okryć każdą skrytkę, poprowadzić fabułę tak, aby zwiedzić jak najwięcej nowych miejsc, co się nie udało, bo po zakończeniu gry w statystykach dowiedziałem się, że odkryłem ich zaledwie połowę. Rozwoje postaci w erpegach są teraz mocno spłaszczone, albo takie, że tworzymy wszechstronną postać, która we wszystkim jest dobra, do tego jeszcze możemy anulować w każdej chwili rozdane punkty lub zrobić to u odpowiedniej postaci w grze. W takim Antharion musiałem od samego początku ładować punkty w jedną, max dwie umiejętności i to przez dłuższy czas, bo inaczej dostawałbym w dupę od pierwszopoziomowych wrogów. A kusiło dać punkty w otwieranie skrzyń, handel, czy wiedzę (identyfikowanie i otwieranie ukrytych przejść), ale trzeba było na początku gry obejść się smakiem i powrócić do pierwszej lokacji dopiero po pewnym czasie. Wspomniane gry powstawały w ostatnich latach, ale w przeciwieństwie do popularniejszych rówieśników maja to co posiadały dawniej każde erpegi. A teraz erpegi z najwyższej półki robi się bezpieczne a przez to też nijakie. Albo też przesadzi się z poziomem trudności w drugą stronę. Mało w tym jakiegoś umiaru, wyważenia wielu elementów gry.
Mimo to, gry cRPG to gatunek, który wolno się starzeje i mogą sprzedawać się przez bardzo długi czas. Dlatego jak ktoś jest niezadowolony z współczesnych erpegów zawsze może wrócić do klasyki, którą ogrywa się z przyjemnością.
Od siebie dodam, że nie tylko wychodzi sporo różnorodnych cRPG (i ciągle powstają nowe podgatunki), ale nawet gry bazujące na "klasyce" próbują wnieść coś nowego do gatunku i dodają nowe mechaniki, lub rozbudowywaną stare. W ostatnich paru latach pojawiło się, lub rozpowszechniło się zarządzanie obozem, fragmenty paragrafowe, skillchecki na mapie, crafting, rozbudowane umiejętności, opcje dialogowe bazujące na charakterze, rasie, płci etc.
Rozwoje postaci w erpegach są teraz mocno spłaszczone
Nie mogę się zgodzić. Spłaszczone w stosunku do czego? Przecież kiedyś normą było, że po wejściu na nowy poziom jedyne co mogłeś zrobić to potwierdzić awans. Wyjątek stanowiły klasy czarujące. Co za tym idzie nie było potrzeby cofania rozdanych punktów. ;) Tworzenie wszechstronnych postaci to również raczej wyjątek niż reguła, a na pewno nie występuje częściej niż kiedyś.
Z tym rozwojem chodziło mi o to, że teraz w wielu produkcjach, które są uważane za komputerowe RPG rozwój postaci sprowadza się do rozwijania umiejętności wyłącznie bojowych lub ulepszania uzbrojenia. Mniej już jest w tych popularniejszych tytułach rozwoju postaci na podstawie podstawowych cech jak siła, charyzma, zręczność itd. Owszem, są też takie produkcje, ale wg mnie dominowały te elementy w latach 80.90.i przełomem wieków.
Nie łapię. Lata 80 i 90 i rozwój charyzmy i umiejętności z nią powiązanych w prawie każdym rpg? Moim zdaniem to jest normą dopiero teraz (przynajmniej w podgatunkach w których to potrzebne). Kojarzę może parędziesiąt tytułów które coś w takiego posiadały w przeciągu ponad 20 lat. Mało jak się pomyśli ile crpgów w tym czasie wyszło.
Charyzmę podałem przykładowo, można ją zastąpić percepcją, inteligencją itp. Tutaj chodzi o to, że gry miały tego typu statystyki, które były istotne dla rozgrywki a teraz jak już są jakieś umiejętności to głownie powiązane z walką. Wspomnianych i innych tego typu statystyk nie znajdziesz w Wiedźminach (od biedy w jedynce), Assassins Creedach, Biomutancie czy innych popularniejszych nowych tytułach, które media i gracze uważają za cRPG...:P W starszych erpegach pojawiały się częściej.
Ale inteligencja pojawiała się tylko jak statystyka dla magów, aby byli lepsi w walce. Jaki był z niej pożytek w Bard's tale, Wizardy, M&M albo w Gold Boxach? To samo tyczy się percepcji, mądrości i całej reszty. Tytuły które wymieniłeś to action rpgi, nie oczekuje od nich aby pojawiały się w nich tego typu cechy. Natomiast inne popularne gry jak np. Westlandy, Orginal Siny, Pillarsy, czy nadchodzący BG3 statystyki przez ciebie wymienione już posiadają i w końcu jest z nich jakiś pożytek. Oczywiście, nie są to tytuły tak popularne jak wymienione przez ciebie, ale nie są to też gry indie. Jak już pisałem gracze jako ogół nie chcą rozbudowanych cRPGów, ale to nie znaczy, że gatunek umarł, albo że kiedyś to było. Złota era jest teraz i to właśnie dlatego, że większość woli grać w coś innego.
Ależ ja nie twierdzę, że gatunek umarł, wiem ile wychodzi współcześnie erpegów i właśnie pójście w akcję to takie uproszczenie, które pozbyło sie tych cech, jakie pojawiały się w starszych tytułach. Teraz w tym gracze się lubują, najlepiej, aby gra miała jeszcze widok TPP. Ok, są też duże tytuły, które mają te zdolności czy cechy, w mniejszych tytułach są niekiedy jeszcze bardziej rozbudowane tego typu statystyki, jednak jeśli spojrzeć w jakim kierunku to zmierza to przy dużych produkcjach to idzie właśnie w uproszczenia. Chyba nawet w tym czy innym wątku za RPG ktoś brał Zelda: Breath of the Wild, czy Red Dead Redemption 2 - dla graczy rpg już mniej kojarzy się z cyferkami w rozwoju postaci...Takie mam zdanie i jak czytam crpgaddict i jego podsumowania starych produkcji, to większość tamtych erpegów ma te statystyki. Oczywiście niekiedy różne są te cechy, nawet w M&M czy Gold Boxach jest odpowiednio percepcja i charyzma, niemniej były istotne dla progresu postaci.
Dwa ostatnie zdania nie były skierowane do Ciebie. Z tym, że duże tytuły idą w "uproszczenia" oczywiście się zgadzam. Natomiast nie mogę się zgodzić, że w starszych tytułach z statystyk takich jak mądrość, inteligencja, albo charyzma cokolwiek wynikało. Wiadomo, że jak grałeś magiem, klerykiem, albo bardem miały one znaczenie, ale tylko dla tych archetypów i tylko w znaczeniu bojowym. Oczywiście zdarzały się odstępstwa od tej reguły. Co do rpgaddicta to zobacz ile punktów przyznaje on rozwojowi postaci w większości pozycji. Tylko 25 tytułom dał więcej niż 5 punktów. Średnia na tą chwilę to 2.64 ;)
Powiem szczerze, że część postów z tego wątku przypomina mi w wydźwięku wiele innych, które czytałem na tym forum i w moim odczuciu trochę fałszują rzeczywistość. Tzn bardziej wskazują na osobiste preferencje piszących i to jakich gier przede wszystkim oczekują niż na faktyczną kondycję całego gatunku. W tych postach wyczuwam raczej nostalgię i rozczarowanie, że pewien konkretny archetyp gier RPG nie zdominował rynku niż autentyczny problem braku określonego rodzaju produkcji.
W mojej opinii ostatnia dekada to być może najfajniejszy, najbardziej różnorodny okres w historii gatunku cRPG. Trudno mi narzekać na rynek w którym w ramach jednego szeroko pojętego gatunku można ogrywać tytuły tak różnorodne jak AoD, Kingdom Come, Blackguards, E.Y.E, Wasteland, Tyranny, Dark Souls, Operencia, Mass Effect, Darkest Dungeon, Solasta, Undertale, Cyberpunk, Divinity: OS, The Outer Worlds, Legend of Grimrock, ATOM, Wiedźmin, Bard's Tale, Dragon Age, Persona, Tower of Time, Torment, Skyrim, Pathfinder, Underrail itd itd.
Wymieniać można bardzo długo, ale nie o ilość ani nawet jakość określonych produkcji chodzi, a o to jak różne są od siebie nawzajem. Zupełnie inne mechaniki, zupełnie inne podejścia do formatu rozgrywki czy sposobu opowiadania historii. Gatunek wyewoluował w wielu kierunkach, a w obrębie każdego z nich można znaleźć prawdziwe perły nie ustępujące w niczym grom wymienianym jako klasyka elektronicznej rozrywki. Dwóch "fanów RPG" może ogrywać dwie świetne, a jednocześnie kompletnie niepodobne do siebie produkcje, że aż trudno uwierzyć w ich wspólny rodowód. To nie jest żadna pauperyzacja ani nijakość tylko dowód na siłę i ciągły rozwój gier cRPG.
Dlatego trudno trochę zrozumieć mi posty próbujące kreślić rzeczywistość, w której brak jest ciekawych, świeżych gier RPG lub dobrych tytułów nawiązujących do klasyki, a gatunek przeżywa jakiś domniemany kryzys.
Kiedyś miałeś o wiele większą różnorodność wśród elitarnych gier.
Patrz jak różnią się Ultima VII, Elvira, Darklands, Moonstone, Realms of Arkania: Blade of Destiny, Quest for Glory, Eye of The Beholder, Wizardry 7, Ultima Underworld, Betrayal at Krondor, Chrono Trigger, Final Fantasy VI, Final Fantasy VII, Fallout 2, Might and Magic VI, Legend of Zelda-Ocarina of Time, System Shock 2, Deus Ex 1, BG2, Diablo 2, Divine Divinity, Golden Sun, TES-Morrowind, G2NK, Septerra Core, ARX Fatalis, KOTOR, Temple of Elemental Evil, Kingdom Hearts, Persona 3, Vampire:The Masquerade-Bloodlines, Fable, Pathologic, Dragon Quest VIII itd. Każda z wymienionych b.cenionych produkcji jest unikalna na swój sposób i różna od reszty wymienionych. Podane tytuły z lat 1990-2005. Tymczasem z twoich produkcji podanych kilka to jednak nadal średniaki z wątpliwym statusem. ATOM rpg na tle Fallout 1 i 2 czy Tyranny i nowy Torment na tle Planescape Torment są jak Fiat 126p przy wypasionych Mercedesach. To samo, gdy zestawię Legend of Grimrock na pożarcie z najwyżej cenionymi dungeon crawlerami. Z kolei The Outer Worlds to dla mnie nieporozumienie. Najsabsza gra Obsidian od czasu Dungeon Siege III.
Plusy niewątpliwe obecnych czasów to łatwy dostęp do większości gier ostatnich 40 lat. I dobra baza pod powstające mody i spolszczenia.
Zostałem koneserem sztuki z konkretnych powodów. Po stokroć wolę poznawać najwyżej cenione książki, filmy, muzykę, gry, które mocno wyróżniły się na tle całej historii niż bezpieczne naśladowniki tzw.średniaki. Raz, że chcę znać. Dwa, że to jest dla mnie bardziej interesujące, bo potrafią mnie zaskoczyć czymś. Trzy, bo nie potrafię też zachwycać się bezpiecznym rzemieślnictwem, a cenię pasje, wizje i artyzm.
Zapytaj po co są w takim razie muzea, biblioteki i dlaczego w teatrze graja stare wielkie sztuki zamiast kilkuletnich. Bo to jest kultura, owoc twórczy artystów wizjonerów, które z reguły są lepsze niż rzemieślnicza praca na jedno kopyto. Dlatego gówno o grach wie ten kto nie zagrywał się w najlepsze starsze produkcje. To tak jakby pierwszy i jedyny kontakt z motoryzacja mieć od razu z autami elektrycznymi. Niby fajne i nowoczesne, ale to już nie ta motoryzacja co mechaniczna i spalinowa tylko komputery na kółkach. W taki sam sposób postrzegam naśladowanie w sztuce.
Z wymienionych przez ciebie nowych produkcji poczułem artyzm w Dark Souls 1, Witcher 3, Kingdom Come, Persona 5 + NieR Automata, którą pominąłeś. Mają w sobie pewien powiew świeżości, ale też nie do końca, bo to też są naśladowniki znanych starych gier. Divinity-Original Sin II i Legend of Zelda:Breath of the Wild mają grywalność przez duże G na miarę klasycznych produkcji.
Divinity-Original Sin II ma naleciałości serii Ultima. Zresztą już pierwsza gra Lariana Divine Divinity to jest mix Diablo z Ultima.
Legend of Zelda:Breath of the Wild to sandboks, ale nadal kopiuje garściami z kultowych Ocarina of Time i Majora's Mask.
Kingdom Come ma wiele z TESów i Witcherów, ale podany w bardziej oldschoolowym stylu.
Dark Souls ma protoplastę Moonstone.
I tak dalej. Ale już kiedyś pisałeś, że im więcej powstało tym trudniej wymyślić coś świeżego i siłą rzeczy wszystkie obecne gry to kopie w mniejszym/większym stopniu tego co było.
Dlatego gówno o grach wie ten kto nie zagrywał się w najlepsze starsze produkcje. To tak jakby pierwszy i jedyny kontakt z motoryzacja mieć od razu z autami elektrycznymi.
Ale co ty porównujesz skoro gówno wiesz o motoryzacji? :D Przecież nie jeździłeś Rolls Royce Silver Ghostem, Bugatti Royale czy innymi najlepszymi autami z początków XX wieku.
Siedziałeś w jakichś bezpiecznych naśladowanikach i nawet nie masz żadnego porównania do "najbardziej elitarnej elity spośród mocarnych klasyków" :D
A tak poważnie to nie chce mi się po raz kolejny tłumaczyć ci oczywistości. Nawet nie zrozumiałeś, że nie pisałem nic o najlepszych grach ani o żadnej elicie itp itd. Znowu wrzuciłeś jakąś odpowiedź według gotowego szablonu (klasyka RPG, naśladowniki, elita bla bla bla) mimo, że mój post dotyczył czegoś innego. Gdy sobie uzmysłowisz jak szerokie spektrum produkcji wchodzi dziś w obręb gier RPG i jak mocno niektóre z nich potrafią się różnić od siebie nawzajem to może zrozumiesz o co chodziło w moim poście.
Przecież nie jeździłeś Rolls Royce Silver Ghostem, Bugatti Royale czy innymi najlepszymi autami z początków XX wieku.
Siedziałeś w jakichś bezpiecznych naśladowanikach i nawet nie masz żadnego porównania do "najbardziej elitarnej elity spośród mocarnych klasyków" :D
^^Piękne :DDD. Wstawiłbym ikonkę "pługa", bo "zaorałeś", ale niestety nie da się. Daję więc łapkę w górę, należy się!
ps. Wiadomo, że najlepsze auta, to z lat 1920- 1984. Dzisiejsze naśladowniki z ery casualowej, nafaszerowane elektroniką, z niskim spalaniem i tysiącem udogodnień, żeby się łatwo prowadziło (prawie że komputer jedzie samochodem za Ciebie!) nie są godne prawdziwego kierowcy :P
Bardzo dobra gra. Może o 0.5 gorsza niż Divinity. Narzekanie jakby ktoś tu miał depresję!