Ostatnimi czasy pojawia się wiele wątków, w których ludzie dzielą się swoją niezbyt ciekawą sytuacją. Zauważyłem, iż wielu z was daje takim osobom rady w stylu weź się za siebie, inni mają gorzej, wstydem jest takie użalanie się nad sobą.
Proszę nie róbcie tego.
Jest to jedna z najgorszych rzeczy, jakie możecie powiedzieć osobie, która prawdopodobnie ma depresje (a w większości przypadków, już po samym jednym poście można do tego dojść). Często takim zachowaniem można doprowadzić do pogorszenia stanu chorego. Taka osoba będzie obwiniać siebie za całe zło, które ją spotkało, będzie nakręcała się na to iż jest "wadliwym" elementem, szkodzi sobie i innym - takie myśli doprowadzają do tego, iż prędzej czy później pojawiają się myśli samobójcze. Obarczanie winą i wstydem, doprowadzi wręcz do czegoś odwrotnego, niż pomoc, będzie tylko gorzej. Podjęcie jakiejkolwiek dużej i ważnej decyzji w trakcie choroby jest utrudnione - Dla chorej osoby, często wyjście do sklepu jest jak zdobycie Mount Everest, więc rady odnośnie zrobienia czegoś w swoim życiu ważnego, są jak zdobycie innej galaktyki.
Jak już wspomniałem, depresja to choroba - nie jest to żadne widzimisię. Jest to choroba spowodowana nieprawidłową wrażliwością receptorów w synapsach pomiędzy komórkami nerwowymi (zakłóca to sposób przekazywania impulsów informacyjnych pomiędzy neuronami). Neuroprzekaźnictwo nie działa, tak jak u zdrowej osoby. Teorie te są potwierdzane licznymi badaniami i tym, że stosowanie leków wzmagających przekaźnictwo serotoniny (selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny), noradrenaliny (trójcyklicznych leków przeciwdepresyjnych, blokerów wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny), oraz w mniejszym stopniu dopaminy (blokery wychwytu zwrotnego dopaminy i noradrenaliny) polepsza sytuację osób chorych. Depresja znajduje się w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10.
Proszę zatem, aby nie wykazywać się ignorancją i silnie przekonywać innych wraz z chorym, że to tylko jego lenistwo, czy jakaś wymyślona niedola. Tak prawdopodobnie nie jest. Nie znasz pełnego obrazu określonego przypadku, nie znasz historii jego życia, nie przeprowadzałeś z nią wywiadu. Każdy reaguje na różne bodźce inaczej, nie każdy postrzega rzeczywistość, tak jak wy sami i wpływ na to ma głównie dzieciństwo, to w jakiej relacji żyli z rodziną, rówieśnikami, nauczycielami itd. Wszystkie te rzeczy wpływają na potencjalne problemy psychiczne danej osoby.
Także proszę o odrobinę powagi, jeśli macie czas to poczytajcie o tej chorobie, chociażby tutaj:
https://forumprzeciwdepresji.pl/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_depresyjne
A do osób z potencjalną depresją - idźcie do psychiatry. Tę chorobę da się leczyć, są na nią leki, psychiatrzy są odpowiednio (przynajmniej w większości) przygotowani do obcowania z jednostką chorą i nie będą was osądzać. Jeśli tak się stanie - zmieńcie psychiatrę. Starajcie się nie podejmować żadnych poważnych decyzji. Procesy w waszym organizmie powodują, że taki wybór nie jest przeprowadzany w racjonalny i prawidłowy sposób. Pierwszą rzeczą, jaką powinniście zrobić jest wizyta u psychiatry. Jeśli macie za co, to idźcie prywatnie. Jest to od 120-200 zł za wizytę i około 15-20 zł za opakowanie leków, które zazwyczaj starczają na jakiś miesiąc. Leki nie działają od razu, samopoczucie polepsza się dopiero po drugim/trzecim tygodniu. Jeśli dalej nic się nie zmienia, możliwym jest, że leki zostały źle dobrany - wtedy po konsultacji z lekarzem je zmieniacie.
Proszę nie bagatelizujcie tego, nie ignorujcie problemu i poczytajcie trochę. Parę waszych minut, może kosztować życie dyskretnej jednostki, która pogrążona waszymi radami, w końcu, nie wytrzymała napięcia.
"proszę nie róbcie tego"- okej. To niech jeden z drugim idzie ze swoją chorobą do lekarza a nie na forum o grach, pełne domorosłych ekspertów od wszystkiego.
Co w tym złego, że takie osoby po prostu szukają wsparcia?
Nic. Tylko niech potem nie narzekają że dostają często glupie lub ignoranckie odpowiedzi skoro w tak poważnej sprawie radzą się obcych, często bardzo młodych ludzi.
Aen - dokładnie.
Adam1113 - To szukają wsparcia w miejscu gdzie niekoniecznie je znajdą. Internet to nie jest dobre miejsce na to, tym bardziej że nie wiadomo czy dana osoba faktycznie ma depresję, czy większego doła, czy szuka atencji, czy jest trollem.
To forum to jedno z miejsc, gdzie człowiek może być anonimowy. Brak przyjaciół, osób do których można się zwrócić o pomoc, o wysłuchanie tylko przyczynia się do takich wątków. Więc zamiast radzić, "weź się w garść", czy "inni mają gorzej", można od razu napisać propozycję wizyty u lekarza i tyle. Czy to takie trudne?
To niech jeden z drugim idzie ze swoją chorobą do lekarza a nie na forum o grach, pełne domorosłych ekspertów od wszystkiego.
O typowe polskie victim blaming. Post jest o tym też jak się zachowywać wobec osoby z depresją. Ale nie musi przyjść i w pierwszym poście powiedzieć "to po co tu przyazl, sam sobie winny!".
Z tego co zauważam w internecie, wiele przypadków (nie wszystkie rzecz jasna, ale wiele) to tak naprawdę "world blaming" czy też "sickness blaming", czyli tłumaczenie źle podjętych dróg życiowych i własnego położenia na tym świecie depresją. Możesz rzecz jasna bawić się w Pana Empatę i miłymi słowami głaskać każdego kto napisze "Nie chce mi się żyć", nie wiem, zapewne czujesz się wtedy lepszym człowiekiem, ale dopóki osoba taka nie pójdzie do specjalisty ze swoim problemem i nie zostanie zdiagnozowana, to jest to po prostu pustosłowie. Więc daruj sobie te napompowane oburzenie.
zapewne czujesz się wtedy lepszym człowiekiem
Nie, po prostu wiem jak się zachować w danej sytuacji. I nie chodzi mi o jakieś głaskanie po główce tylko prostą radę co robić w takiej sytuacji. Od stwierdzenia czy to faktycznie depresja czy tymczasowe obniżenie nastroju jest psycholog/psychiatra. A nie gadanie że jak przyszedł na forum i się naczytał bredni to jest sam sobie winny, Ludzie w tym kraju szczególnie na prowincji nie mają się gdzie zwrócić z takim problemem więc często lądują na anonimowych forach.
Toć przecież napisałem że jedyną opcją jest konsultacja medyczna a nie wirtualne poklepywanie po plecach, więc w czym problem?
A jeśli dla kogoś opinia publiczna jakiejś Grażynki czy innego ciula nt. chodzenia do lekarzy specjalizujących się w tego typu problemach jest ważniejsza od własnego zdrowia psychicznego, to cóż, niech się kisi w swoim sosie.
Toć przecież napisałem że jedyną opcją jest konsultacja medyczna
A jak ja napisalem ze jak ktos nie chce juz kotka, to moze go uspic to ci juz nie pasowalo.
lutz - Nie widzę żadnego związku z tematem depresji. Rozumiem że boli Cię, że pokazałeś całemu forum swoją twarz ignoranckiego psychopaty, aprobującego szafowanie życiem zwierząt jak mu pasuje, ale naprawdę, to nie temat w którym powinieneś się wybielać. Innymi słowy, wypadaj stąd, luju.
Rady typu "idź se do specjalisty i nie zawracaj dupy na forum" mają tyle sensu, co powiedzenie pięciolatkowi z bólem brzucha, żeby poszedł sobie do lekarza. Taka osoba szuka na forach wsparcia i zrozumienia, często jest to dla niej ostatnia deska ratunku, a "specjalista" właśnie przez typowych imbechli, w tym tych z internetu jest postrzegany negatywnie, bo dla chorego równa się z "byciem wariatem", co przekłada się tylko na jeszcze większe zwątpienie w siebie... taka osoba musi najpierw zobaczyć że nie jest sama w problemie, nie należy jej stygmatyzować, tylko pomóc się otworzyć, bo dzięki temu łatwiej będzie jej poprosić najbliższych, zrozumie że powiedzenie o swoim problemie innym nie uczyni jej w ich oczach "wariatem"... ale przecież wiadomo, łatwiej kopnąć potrzebującego na bok, jak bezdomnego pieska z dobrą radą "idź do właściciela", a potem wielkie zdziwienie że ludzie nie chcą mówić o swojej chorobie, skoro nie mogą oczekiwać empatii u innych.
Jak zawsze miałeś w życiu pod górkę, łyknij se tabsy, od razu zostaniesz hybrydą Krzysztofa Ibisza i Kuby Wojewódzkiego.
źle śpisz, widzę to z twych źrenic
kodeina zamiast protein
edit: pomyliłem wątki, ale też pasuje
Najgorsze dla osób z chorobą depresyjną są wszelakie durne, atencyjne osoby, którę pie....lą o tym jaką to mają depresję, chyba się zabija itp. bo się nasłuchali Billie Ellish, czy chłopak wybrał inna dziewczynę na studniówkę, więc niech mnie ktoś pogłaska po główce, bo "ChbA mAm dEpResję omG". Niestety, ogół społeczeństwa przez takie ameby widzą prawdziwie chore osoby jako kogoś z wyimaginowanymi problemami, dlatego pojawiają się złote rady pokroju pobiegania w lesie czy wzięcia się w garść. Ludzi edukować, a durnym julkom czy oskarkom z "depresją" zaorać Twittera.
Najgorsze dla osób z chorobą depresyjną są wszelakie durne, atencyjne osoby, którę pie....lą o tym jaką to mają depresję, chyba się zabija itp. bo się nasłuchali Billie Ellish, czy chłopak wybrał inna dziewczynę na studniówkę,
To też jest efekt niedouczenia w kwestii zdrowia psychicznego.
Dla wielu osób w depresji zwrócenie się o pomoc jest cholernie trudne, takie osoby są w większości samotne, niezależnie od tego czy mają rodzinę, przyjaciół, znajomych etc. Człowiek w depresji boi i wstydzi się o tym opowiadać, niestety, ale żyjemy w popapranym kraju i takie osoby są stygmatyzowane przez osobników z wiadomego wątku.
Jeżeli się słyszy "weź się w garść" albo "skocz z mostu, ale najpierw spróbuj z dywanu" to odechciewa się wszystkiego, traci resztki nadziei.
Dodam, że często depresji nie widać, wasz kolega i koleżanka może być "wesoły" i towarzyski, a po powrocie do domu zagłębia się w niekończący się mrok. Nie otrzymanie pomocy na czas może się tragicznie skończyć, bo jak to? Ten wesołek popełnił samobójstwo? Ale jak? Taki wesoły był i nic nie widziałem :o
Jakby ludzie mieli choć trochę empatii, to wielu tragedii można by uniknąć.
Niestety, ale w Polszy wiedza na temat depresji stoi niemal na poziomie kałuży. Ludzie boją się o tym mówić "bo co jeśli Grażynka z biurka obok się dowie i wszystkim rozpowie, uznają mnie za wariata". Niestety takie osoby często czują się, że są niemalże wykluczone społecznie więc wolą anonimowo poszukać wsparcia chociażby na forach bo często nie wierzą w magiczne właściwości lekarzy czy leków i po prostu do obu podchodzą niezwykle sceptycznie
Sam obserwowałem kilka podobnych wątków na przestrzeni ostatniego roku i z uznaniem patrzyłem na wsparcie, porady i wyrozumiałość Golowiczów. Naprawdę nie uznałbym tego forum jako ostatnie miejsce gdzie szukać pomocy.
Oczywiście nóż się w kieszeni otwierał gdy czytało się pojedyncze wypociny jakichś boomerów, którzy kompletnie nie mają pojęcia o depresji i sadzili złote rady poziomie "życie jest piękne, idź pobiegać na łonie natury" albo "kup se nową kartę graficzną to będziesz szczęśliwy".
Jeżeli się słyszy "weź się w garść" albo "skocz z mostu, ale najpierw spróbuj z dywanu" to odechciewa się wszystkiego, traci resztki nadziei.
No dobrze, ale co mówić ludziom z depresją? Bo ja słyszę, że ktoś z otoczenia ma depresję tak średnio 2-3 razy w roku i ja nie wiem jak się zachować. A oni ewidentnie mówią mi to oczekując jakiegoś rezultatu z mojej strony.
Ziomek przyszedł i powiedział, że ma depresję, to mu kazałem zainstalować Todoist. Nie jestem pewien czy takiej pomocy oczekiwał.
No dobrze, ale co mówić ludziom z depresją?
Że mają szukać pomocy u specjalisty czyli u psychiatry i psychologa. Serio, tylko tyle i aż tyle. Trzeba skończyć ze stygmatyzacją ludzi korzystających z takich usług, bo niestety cały czas zauważam że niektórzy traktują wizytę u psychiatry na równi z diagnozą schizofrenii.
A już totalnym idiotyzmem jest twierdzenie że wizyta u np. psychologa jest okazaniem jakiejś słabości. Wręcz przeciwnie, chęć pracy nad sobą żeby być lepszym dla siebie i dla innych jest raczej oznaką zaradności.
Jedyna sensowna porada to polecenie zwrócenia się do specjalisty. Inne rady nie za bardzo pomogą, mogą co najwyżej zaszkodzić. Takie pisanie o depresji zupełnie obcym ludziom to jest wołanie o pomoc i uświadomienie takiej osobie, że o pomoc trzeba zwrócić się do lekarza to jedyna forma pomocy która da jakiś efekt. Gadki motywacyjne, jakkolwiek rozsądnie by nie brzmiały, niewiele wniosą.
Propsy za watek.
Do osób z depresja, albo chociaż z podejrzeniem - zgłoście się do specjalisty. Naprawdę może pomoc.
No właśnie... a może ponieważ jest coraz więcej osób na forum chcących się podzielić choroba psychiczną lub szuka porady czas założyć osobną kategorię? Nie robię sobie jaj - najbliższa mi osoba miała głęboką depresję. Po prostu nie będą tam wchodziły osoby robiące sobie jaja i proponujące pobieganie.
Bywam na forum od 2003 roku - widać po wysypie wątków, że problem zdecydowanie narasta.
Problem narasta, bo świat podąża w chu... stronę, zewsząd słychać, że musisz szybciej, więcej, mocniej itd. Niestety nie każdy daje radę. Do tego jeśli za bardzo się wyróżniasz to juz w ogóle jesteś na przegranej pozycji.
Mi się wydaje, tak z obserwacji, że z depresją jest tak jak z nietolerancją laktozy, dysleksją, ADHD: to prawdziwe, istniejące i wycieńczające choroby, ale choruje na nie może 10% tych, którzy mówią że chorują.
Ja dodam jeszcze coś od siebie - jeśli macie depresję i lekarz przepisał Wam na nią leki, to nastawcie się na branie leków do końca życia. To nie jest tak, że po poprawie samopoczucia nagle odstawicie leki, bo wtedy pojawią się skutki uboczne, a depresja powróci z nasilonymi objawami.
To mocno zależy, nie każdy ma depresję nawracająca, aczkolwiek to prawda, że bywa że trzeba brać leki przez bardzo długi okres czasu.
Nie jest to prawda i lepiej udać się do specjalisty niż czytać porady w internecie
Ja bym pewnie jeszcze większego doła złapał, gdyby przyszło co do czego i się okazało, że muszę brać jakieś tablety, by mieć dobre dawne samopoczucie. Szczególnie wtedy, kiedy miałoby się świadomość tego, że kiedyś nie trzeba było nic przyjmować, by czuć się dobrze.
Dlatego olałem specjalistów. Jeśli mam ładować worki hajsu do kieszeni jakichś psychów przez kolejne 10-15 lat tylko po to, aby czuć się w miarę normalnie to już wolę sobie wcześniej odpuścić.
Adam, wyjątkowo głupie rozumowanie, szczególnie, że nawet nie spróbowałeś pójść do specjalisty ze swoim problemem, no ale twój wybór, dużo osób już się wypowiadało na ten temat w twoim wątku.
Pochodziłem, pogadałem, odpuściłem. Zrobiłem też wstępne badania, ale nie wiem jak się za to zabrać dalej więc też zostawiłem temat w spokoju.
Bzdury...
Przecież można mieć jeden epizod depresyjny w życiu i nigdy więcej.
"Czas trwania pierwszego epizodu depresyjnego jest zmienny (od kilku tygodni do kilku miesięcy). Większość epizodów depresyjnych trwa mniej niż sześć miesięcy. Jeśli epizod depresyjny jest odizolowany, nie ma nawrotów, to mówimy o powrocie do zdrowia."
https://pacjent.gov.pl/jak-zyc-z-choroba/kiedy-smutek-jest-choroba
"proszę nie róbcie tego"- okej. To niech jeden z drugim idzie ze swoją chorobą do lekarza a nie na forum o grach, pełne domorosłych ekspertów od wszystkiego.
Nie rozumiem takiego toku myślenia. Ktoś może jest samotny i szuka jakiegokolwiek aktu społecznego i minimum wsparcia, może ktoś się wstydzi rozmawiać o tym z bliskimi, może ktoś odczuwa potrzebę wyrzucenia z siebie złych myśli i emocji...jeśli komuś to przeszkadza bądź go irytuje, to po jaką cholerę wchodzi w takie wątki i jeszcze na domiar złego sypie aroganckimi tekstami? Mamy społeczeństwo cierpiące na elementarne braki w empatii
ekhm, ktoś wzywał?
ech, po prostu już się nawet nie wypowiadam, jestem w przedostatnim stadium...
trzymaj sie, chlopie, nie ukrywam ze twoje ostatnie posty byly niepokajace
ech, po prostu już się nawet nie wypowiadam, jestem w przedostatnim stadium...
Udaj się do lekarza specjalisty by rozwiązać ten problem. Nawet bez żadnych terapii, za pomocą samych leków pozytywne zmiany mogą się pojawić nadspodziewanie szybko.
Walenie smutów w Internecie od dekady i obnoszenie się z tym jakby to była blizna po kuli wyłapanej w bitwie pod Monte Cassino naprawdę nie jest imponujące ani nie prowadzi do jakiegokolwiek rozwiązania.
odp nr 1. | mam terapie i zmianę leków na przyszły tydzień, trzymajcie za mnie kciuki, bo ostatni tydzień to był troszkę hc
trzymaj się chłopie, przechodzę przez nerwicę lękową z elementami depresji (tak to mój psychiatra określił) coś tam wiem, aktualnie jestem na etapie odstawiania leków (Brintellix), zobaczymy co będzie. Jeśli byś potrzebował rozmowy to zawsze możesz pisać na mojego maila: [email protected]
po prostu się tam trzymajcie LUDZIE
Devilyn - Myślę że wiem o kim mówisz, środowisko jest dość wąskie, a sporo osób w nim ze szkoleń/studiów znam. To prawda. Sam fakt że jest 2 w nocy a ja po sprzątaniu wychodzę z roboty świadczy że robota dość ciężka. Ale nie ma co narzekać, każdy robi co musi. Dlatego po prostu szkoda mi ludzi piszących o depresji bo podejrzewam że większość z nich, gdyby znalazła swój brzeg, mogłaby odkryć w sobie potencjał i szczęście które skutecznie zdusiłyby złe sny. Na świecie, jak to pisał sir Terry Pratchett, żyją setki muzyków pokroju Mozarta którzy o tym nie wiedza....
Czuję że zaraz kilka osób spróbuje sprowadzić mnie do roli Hannibala Lectera który w dupie ma życie ludzkie - Słuchajcie, to naprawdę nie tak. Sam na zakprapianej wódą imprezie odcinałem ze sznura po pijaku bliskiego kumpla-zawsze-wesołka, który w trakcie imprezy oddalił się od ogniska, zostawiając na jachcie list pożegnalny. Wiem czym jest depresja, zdaję sobie sprawę jak wielkie żniwo zbiera w tym popieprzonym cybernetycznym wręcz, nastawionym na wydumane przez milionerów ideały świecie. Ale nie znaczy to, że powinniście szukać pomocy na forum dla nastolatków (pisze to 32-latek, który z powodu prawie dwudziestoletniego przywiązania do GOLa odwiedza to miejsce) - Jakkolwiek poważne i decydujące o bycie według Was są Wasze problemy, nie rozwiążą się przez to, że kilka obcych literek w internecie napisze Wam "Spoko koleżko, dasz radę, trzymam kciuki", bo ŻADNA opinia obcych Wam ludzi nie zastąpi wizyty u specjalisty, a jeśli trzeba, terapii lekami. Musicie niestety zdać sobie sprawę, że jesteście napędzanym biochemią mięsem, które w pewnym momencie swojego trwania się zepsuło, a że akurat uderzyło to w szarą masę za czołem, to trudno, trzeba to naprawić konsultacją ze specjalistą, który Was w jakiś sposób spróbuje naprawić. Prawda niestety jest taka że nie jesteśmy płatkami śniegu, cudownymi i wyjątkowymi, tylko napędzanymi biologią organizmami jakie też się psują, czasem fizycznie, a czasem psychicznie. Oba stany się naprawia - Jedne szwami i przetoczeniem krwi, a jedne konsultacją ze specjalistą oraz odpowiednimi farmaceutykami. Żaden szary ludek z neta Cię nie naprawi.
Sorry za pierdolety, ale jestem lekarzem weterynarii, który dopiero co skończył amputację przedniej łapy owczarka niemieckiego, któremu kosiarka łąkowa zamieniła ją w drzazgi. W takich momentach naprawdę widzi się jak miękkie, kruche i czerwone jest życie wokół. Nie próbujcie proszę więc nie traktować go poważnie - Zamiast wyżalać się na forum dla nastolatków, idźcie do specjalisty. Dla samego siebie.
Myślę, że ludzie w ten sposób wcale nie szukają pomocy, tylko wyrzucają coś z siebie w ramach pewnego oczyszczania. Trochę jak popadnięcie w płacz, który niczego nie rozwiązuje, ale po którym czujesz się choć odrobinę lepiej.
A żeby żaden młotek nie zaczął zaraz sarkać że se koleś wszedł i gada bzdury - Zdjęcie Luny sprzed ok.40 minut, po amputacji. Niestety, nie dało się uratować łapy, do końca życia będzie lekko kicać na trzech kończynach, ale nic straconego - Za 2-3 tygodnie będzie sobie normalnie hasać i zapomni o problemie, bo psy mają w dupie że nie mają nogi, są łyse, nikt ich nie lubi - Zaakceptują niedogodność i się dostosują. My nie musimy, jesteśmy ludźmi z pełnym emocjonalnym pakietem i istnieją specjaliści od naszych emocjonalnych chorób, dlatego, karwasz twarz Barabasz - Olejcie fora, idźcie do doktora. To Wasze życie i Wasz dobrobyt, nie spieprzcie tego.
Wam przynajmniej kręcące się żelazne kółko nie upier****ło ręki ponad łokciem....
Ni właśnie nie wiesz czym jest depresja, nigdy jej nie przechodziłeś, więc kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Osobie chorej może pomóc dosłownie wszystko, bo każdy z nas jest inny i często wpada w depresję z innego powodu, nie ma złotego środka na depresję, dla jednego głupie przesłanie "nie jesteś sam", czy "jutro może być lepiej, ale nie przekonasz się o tym jeśli ze sobą skończysz" może być czymś co uratuje mu życie, gdy dla innego, zdrowego osobnika coś takiego to nic ponad "stek bzdur". Jednej osobie pomoże akceptacja, której nigdy w życiu nie otrzymała, a inna będzie potrzebowała odpowiednich leków, bo jej stan wynika z zupełnie innych problemów i jest w znacznie bardziej zaawansowanym stadium choroby...
Tak się składa że wiem o czym piszę, bo sam zmagałem się z tym problemem i wiem jak proste gesty potrafią pomóc w wydawałoby się praktycznie beznadziejnej sytuacji. Teraz z perspektywy czasu gdy myślę o tym wszystkim, wydaje się to wręcz głupie, jednak wtedy było to typowe być albo nie być, bo osoba z depresją zupełnie inaczej patrzy na świat. Zdrowa osoba zwykle nie potrafi tego zrozumieć, powiem więcej, nie chce tego zrozumieć, właśnie pisząc rady w stylu "jesteś chory idź do secjalisty"... Tyle że dla chorego te słowa są jak deska do trumny, bo
A) jesteś chory- jesteś gorszy, to twoja wina...
B) idź do specjalisty- jesteś gorszy, musisz iść od specjalisty, to twoja wina...
C) specjalisty, jesteś beznadziejny, potrzebujesz specjalistów, nie tak jak inni, to twoja wina...
Tak postrzega świat osoba chora, takimi radami dolewasz tylko benzyny do ognia. Taka osoba musi zrozumieć swój stan, ale nie od razu, a stopniowo, najpierw potrzebna jest jej przede wszystkim akceptacja, bez niej tylko jeszcze bardziej zamyka się w swoim świecie i izoluje, a tym samym odcina od jakiejkolwiek pomocy i szukając rozwiązania widzi tylko jedną opcję...
Nikomu nie życzę ataku depresji, bólu egzystencji, który jest wręcz nie do opisania, tak jakby każda komórka ciała była jednocześnie zgniatana i rozrywana, a wewnętrzny głos mówił, "na to nie ma lekarstwa, jest tylko jedna możliwość", "specjalista? Jesteś beznadziejny", "oni są lepsi od ciebie" itd.
Tak więc proszę, odpuśćcie sobie rady, jeśli nie rozumiecie problemu, serio w takim przypadku lepiej nie pisać nic i poczekać na kogoś kto wie jak do takiego człowieka podejść, niż bawić się w złote rady, które mogą tylko jeszcze bardziej namieszać.
BTW forum dla nastolatków, istnieje po to by Ci nastolatkowie się na nim spotykali i to w takich miejscach często osoba chora szuka pomocy, bo znajduje się wśród swoich rówieśników... Tyle że ludziom od najmłodszych lat przydałyby się lekcje empatii.
Bardzo szanuję weterynarzy. Z tego co wiem w tym zawodzie jest najwięcej samobójstw o czym się przekonałem kiedy nasza bardzo bliska weterynarz która zajmowała się naszymi szczurkami usunęła się z tego świata. Czuliśmy od dawna że jest z nią źle ale wszelkie próby zagadania były ucinane. Okropnie przeżyłem jej śmierć, szczególnie że zajmowała się naszymi ukochanymi zwierzakami z prawdziwą pasją, i ze wzajemnością - nasze szczurki ją uwielbiały. Jej pogrzeb to jedno z najgorszych momentów w moim życiu. Dobrze że zdajesz sobie sprawę z tego czym jest depresja i gdyby Ciebie dopadły podobne problemy to wiesz co z tym zrobić, niestety dużo osób nie ma bladego pojęcia i trafia właśnie np na forum o grach gdzie może schować się za anonimowym nickiem. Dlatego oczywiście masz racje że powinna taka osoba zwrócić się do specjalisty ale czasem żeby podjąć taką decyzję to trzeba czasu i rozmowy, choćby właśnie z randomami z internetu. I chyba po to powstał ten wątek by uświadomić ludzi żeby nie udzielali durnych rad na chłopski rozum tylko żeby okazywali zrozumienie i kierowali takiego człowieka do odpowiedniego miejsca. Tyle że to nie działa na zasadzie pierwszej lepszej rady "dobra to idź tam i to załatw" tylko czasem trzeba najpierw zbudować pewną relację żeby dana osoba chciała słuchać takich rad.
Shasiu - Piszesz moim zdaniem jak Automatyczna Ofiara - Skoro nie chcesz pomocy od specjalisty bo czujesz się w jakiś sposób gorszy, to przepraszam bardzo, kto niby ma Ci pomóc? o to się właśnie rozchodzi - TAK, coś się z Tobą stało. TAK, potrzebujesz pomocy, TAK, okiełznanie Twojego skomplikowanego mózgu wymaga interwencji specjalisty. Uważam że to właśnie Twój post dolewa oliwy do ognia, robiąc z dotkniętych depresją ubezwłasnowolnione ofiary które de facto nie powinny szukać pomocy, bo i tak "co ludziie powiedzą" albo "jestem beznadziejny, nie zasługuję na pomoc". Swoim postem nakazujesz im tkwić w gównianym bagnie.
Wstydziłbyś się. Jak na kogoś kto rzekomo ma pojęcie o tym stanie, nie posiadasz chociaż szczątkowej empatii by wspomóc tych ludzi. Głaskanie po głowie czy wmawianie niemocy nic nie da, dopóki nie spotkają na swojej mrocznej drodze specjalisty, będą mieć problem z podniesieniem się, krótka piłka.
Devilyn - Myślę że wiem o kim piszesz. Przykro, ale statystycznie raz na miesiąc na wewnętrznych facebookowych grupach dla weterynarzy widnieje czyjeś czarno-białe zdjęcie, sam znam i lubiłem dwie osoby które w ciągu kilku lat odebrały sobie życie. Dość stresująca robota, o czym powinien świadczyć fakt że de facto z godzinę temu wyszedłem z pracy, do której z powodu nagłego przypadku przyjechałem kilka godzin wcześniej, i tak po godzinach pracy. Bo składałeś przysięgę i po prostu zależy Ci, by te kudłate stwory nie cierpiały. Niektórzy niestety nie wytrzymują presji, a zwłaszcza użerania się z roszczeniowymi właścicielami. To byłby zawód marzeń, gdyby zwierzaki same przychodziły do weta...
Żeby nie było, nie zamierzam biadolić ochów i achów, jaka to ciężka i smętna praca bo wiem na co się pisałem kończąc studia medycyny weterynaryjnej - To ciężka i często mało wdzięczna robota. Mam po prostu nadzieję że kilka moich powyższych przekazów (jeśli wytrzymacie porównanie z psem, sorry smutno) spowoduje że zamiast szukać pocieszenia na GOLu, pójdziecie do specjalisty od tego, co Wam dolega. Bo po to ten sukinkot się szkolił - By pomóc takim jak Wy, niezależnie jaka rzekoma duma Was napędza. Pozwólcie sobie po prostu pomóc.
Widzisz, właśnie o tym pisałem, brak empatii, określanie kogoś "automatyczną ofiarą", teraz wyobrqź sobie że nadal byłbym chory, siedział przed monitorem, w ręce trzymał tabletki nasenne i ostatni raz szukał zrozumienia... właśnie mnie zabiłeś.
Kto ma mi pomóc? Ja tego nie wiem, jestem chory, ale
A)rodzice? Oni mają już zbyt wiele na głowie, mam im dokładać swoich "głupich" problemów?
B) nauczyciele? Oni tylko widzą oceny i jak się uczysz, nie nauczysz się raz bo miałeś doła? Dostaniesz jedynkę i tyle... mają cie gdzieś, a nawet jeśli nie to albo wywalą do psychologa szkolnego, albo skontaktują się z rodzicami... a ty chcesz przecież tylko pogadać...
C) koledzy? Ty to jesteś dziwny... strach przed brakiem akceptacji odcina ci i to pole.
D) randomy w necie? Idź do lekarza i nie zawracaj dupy?
Nikt Ci nie pomorze, bo jesteś ofiarą losu, nikt cie nie rozumie, jesteś sam...
Po raz kolejny, takim pisaniem dolewasz benzyny do ognia, kompletnie nie rozumiejąc problemu. Odcinasz taką osobę od ludzi którzy mogą z nią pogadać, powiedzieć jej że byli w takim samym stanie, pokazać swoją drogę i to że da się z tym walczyć. Jednak nie da się tego zrobić od "dupy strony", bo taka osoba inaczej patrzy na świat. Ona nie widzi swojej choroby, tylko swoją bezsilność... nie widzi w innych wsparcia, tylko wytykanie palcami... a w specjaliście nie widzi pomocy, tylko potwierdzenie swojej "beznadziejności".
Tak więc jeszcze raz, kompletnie nie rozumiesz osoby chorej i nie potrafisz postawić się na jej miejscu, odkopując ją w innym kierunku, a to najgorsze co można zrobić, bo tylko jeszcze bardziej przekonuje taką osobę że nikt jej nie rozumie i jeszcze bardziej potęguje negatywne myśli.
BTW mam wrażenie że kompletnie nie zrozumiałeś tego co napisałem, a ja ci tylko pokazałem jak wygląda myślenie osoby chorej na depresję, a wygląda właśnie tak jak napisałem wyżej i to w oparciu o nie powinno dawać się rady, a nie w oparciu o "logikę" która z depresją nie ma nic wspólnego.
W tym samym poście w którym wymieniasz ludzkie grupy i automatycznie piszesz jak to by nie sprawdziłyby się w pomocy komuś dotkniętemu depresją, jednocześnie piszesz "odcinasz taką osobę od ludzi którzy mogą z nią pomagać".. Czy nie czujesz tu sprzeczności, że sam automatycznie szukasz przeszkód, by ktokolwiek takiej osobie pomógł? Uważam osobiście, że pomimo nabytego depresyjną chorobą lęku trzeba chociaż spróbować przełamać własny strach by poszukać pomocy. Ty zaś w swoim poście, jak mi się wydaje, proponujesz dotkniętym tym syfem ludziom smutną stagnację, bo wynika z niego że nikt w sumie nie może im pomóc, a to po prostu nieprawda, jeśli ktoś ma naprawić człowieka, to właśnie drugi człowiek. Nie chcę się z Tobą kłócić ani użerać, obaj zdajemy sobie sprawę że problem jest poważny, tyle że każdy na swoje spojrzenie na ten problem. Proponuję byśmy spróbowali wyrównać nasze spojrzenia na tę sprawę, może uda nam się dojść do porozumienia? Kto wie, może ta wymiana poglądów na sprawę komuś pomoże? Proszę byś w odpowiedzi wyłuskał na spokojnie jak widzisz rozwiązanie komunikacji z osobą dotkniętą depresją, bez osobistych docinek. Nikomu to bowiem niepotrzebne, a ja chętnie poznam czyjeś inne spojrzenie na ten problem. Może uda nam się nawiązać mądrą konwersację?
Ale przełamanie strachu, jest dla osoby chorej równe zdobyciu Everestu. Dla niej już nawet napisanie na tym forum jest olbrzymim wysiłkiem, bo nadal zmaga się ze strachem przed brakiem akceptacji. Dla takiej osoby nawet opinia randoma jest ważna, bo taka osoba często nie ma w okół siebie nikogo, jest z tym wszystkim sama (nawet jeśli ma rodzinę i przyjaciół) i dlatego po forach szuka pomocy.
Lekarz natomiast jest postrzegany negatywnie, bo wszelcy psycholodzy i psychiatrzy nawet u zdrowych osób budzą takie skojarzenia, szczególnie u nas w kraju w którym gdy dziecko chodzi do psychologa szkolnego, często jest przez grupę wytykane palcami i uważane za wariata. Tego spojrzenia nie da się zmienić z dnia na dzień bo polska pod tym względem jest zaściankiem i potrzebuje gruntownych zmian i edukacji... ale to już zupełnie inny temat.
Idąc dalej, odkopnięcie osoby szukającej na forum pomocy w innym kierunku, jak pisałem potęguje uczucie bycia samym w problemie, bo o ile psychiatra jest logicznym rozwiązaniem, to dla osoby chorej jest potwierdzeniem swojej porażki.
Taka osoba w swojej chorobie nie widzi choroby, widzi swoją winę i właśnie po to szuka pomocy u innych i tylko inni mogą pokazać jej że tak naprawdę winę ponosi choroba a nie chory. To bardzo delikatny proces, wyżej napisałem Ci dla czego, po prostu taka osob patrzy na świat inaczej, ona nie myśli tak jak osoba zdrowa, dlatego potrzebuje zrozumienia, musi zobaczyć że nie jest sama, stąd jedną z terapii na depresję są terapie grupowe, gdzie ludzie opowiadają o swojej chorobie, ale i o tym jak z niej wychodzili, tylko że żeby doszło do takiej terapii potrzebny jest psychiatra i tu wracamy do punktu wyjścia. Psychiatra to ostatni krok zrozumienia swojego problemu (początkowego zrozumienia) i pierwszy krok terapii, ale żeby do niego doszło, najpierw taka osoba musi zostać odpowiednio pokierowana, nie na zasadzie "idź do specjalisty i się odczep, forum to nie miejsce...", tylko stopniowo, pokazując jej że to właśnie choroba ją niszczy, że rozmowa z rodzicami/nauczycielem/przyjacielem nie oznacza z automatu stygmatyzowania, że też się przez to przechodziło i nikt nikogo nie wytykał palcami (już samo to że na forum nie jest wytykana potrafi pomóc), a wizyta u specjalisty nie czyni wariatem. Ale na to potrzeba czasu i rozmowy, zrozumienia problemu i po to jest forum, bo pierwszym krokiem jest wygadanie się i szukanie zrozumienia... następnym jest otrzymanie tego zrozumienia i wsparcie, a dopiero dalej leczenie. Do leczenia (przynajmniej dobrowolnego) może dojść tylko wtedy gdy taka osoba zrozumie i zaakceptuje swój stan (przynajmniej częściowo) inaczej zamknie się w sobie i w swoich negatywnych myślach, balansując między brakiem zrozumienia, a chorobą psychiczną (w rozumieniu negatywnym) bo na forum jej nie chcą i wywalają do psychiatry, a psychiatra to... Tak więc jak pisałem, do osoby chorej trzeba umieć podejść i gwarantuje ci że każdy psychiatra, czy psycholog powie ci dokładnie to samo, wszelkie puste rady typu weź się w garść, idź do specjalisty są złe i tylko potęgują chorobę, bo o ile są logiczne, to przerzucają winę na chorego.
Staram się to rozpisać w zasadzie jak najprościej, bo depresja sama w sobie jest tematem strasznie trudnym do dyskusji, po prostu chory myśli inaczej i doskonale wiem to po sobie. Dla chorego pozornie błacha rzecz potrafi być równoznaczna do śmierci osoby najbliższej (nawet ochlapanie przez samochód na ulicy, co wydaje się wręcz absurdalne)... Tak naprawdę wszystko zależy od tego jak zaawansowana jest choroba i jak silna psychika chorego, w każdym razie uważam że do każdego powinno podchodzić się indywidualnie i ostrożnie.
Autor wątku pisze, aby osoby potencjalnie chore lub z depresją najlepiej poszukały pomocy u specjalisty i tak takim osobom pisać a powyżej osoba mająca depresję pisze, aby tego absolutnie nie robić... Błędne koło.
Depresja jest chorobą ---> bo jest, i od tego jest lekarz ...
Zauważyłem, iż wielu z was daje takim osobom rady w stylu weź się za siebie, inni mają gorzej, wstydem jest takie użalanie się nad sobą.
Proszę nie róbcie tego.
takie wątki powinny być zamykane ..